Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

dom na miarę


Recommended Posts

Hej Kendra! :)

Mało narzekam, bo ja pogodną i optymistyczną naturę mam, a nie dlatego, że mi wszystko idzie jak z płatka. Idzie jak większości, obiektywnie pewnie nawet gorzej, ale ja się skupiam na pozytywach raczej :)

 

A luksfery już stały się przedmiotem dowcipów - bo profesjonalne wykonanie wcześniej opisywałam, jak to mieszałam zaprawę drewnianą łyżką z kuchni, nakładałam ręką, a murowałam na oko, bez poziomicy - i niestety to się rozniosło, rodzina, nasza była ekipa i sąsiad śmieją się ze mnie - ale liczy się efekt, a wyszło jak na debiut, wcale nieźle. Następny ubaw przewiduję przy płytkach w łazience ;)

 

Nawiasem mówiąc, ile kuchennych sprzętów się przydaje na budowie! Łyżką mieszałam, wełnę kroiłam nożem do chleba, a styropian - nożem do sera. Czekam normalnie, aż padnie wiertarka z mieszadłem i klej do płyt będę mikserem mieszać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ależ Iwa, kierownik budowy właśnie wręcz powinien bywać i doglądać interesu! Nie daj się zepchnąć na margines wydarzeń :)

 

A ja właśnie wcinam śniadanko na rozbiegu do dzisiejszego działania. Miałam wczoraj (to tak a propos pogodnej natury ;)) koszmarny dół budowlany, aż mąż zaczął mnie pocieszać, z czego wnoszę, że zdiagnozował u mnie załamanie nerwowe i się przeraził, bo ja do rozklejających się nie należę. Taka kumulacja nieszczęść - 2 dni nawałnic, podczas których kominy zaczęły przeciekać (dotąd było ok, nawet przy dużych deszczach - reklamacja w toku), zapomniałam przepuścić przez strop rurki od rozdzielacza do pieca (a styropian leży...), no i trzeba przykryć folią wełnę między krokwiami, bo inaczej wilgoć z betonu może ją zniszczyć (a styropian leży...)

Ogólny bajzel w domu też mnie nie nastraja pozytywnie - część rzeczy zaczęta, nie skończona, część się robi, część do chwilowej rozbiórki. A to, co posprzątałam na podwórku i czym zdążyłam się krótko nacieszyć - rozplantowaniem kupy gruzu, demolką sławojki ;), zgarnięciem śmieci drewnianych w jedną kupę - to akurat całą resztę odsłoniętego terenu w znacznym stopniu zmyły mi deszcze.

No, to się pożaliłam. Oby dziś nie padało, bo wczoraj - mimo że byłam w środku - potęga ulewy mnie po prostu sparaliżowała i patrzyłam tylko, co jeszcze mi z podwórka odpłynie albo którędy zacznie lecieć do domu :(

Cześć pracy, rodacy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 dni nawałnic, podczas których kominy zaczęły przeciekać (dotąd było ok, nawet przy dużych deszczach - reklamacja w toku)

W Wielkopolsce było bodajże najwięcej interwencji ekip strażackich w ostatnim czasie.

 

Z drugiej strony spójrz na to pozytywnie.

Lepiej, że ten przeciek ujawnił się teraz, a nie jak już wszystko będziesz mieć wykończone.

Wyobraź sobie zacieki na ścianie / skośnym suficie przy kominie będące tylko wierzchołkiem góry lodowej tego, co się dzieje w środku: mokra wełna, płyty g-k, odpadająca farba ...

 

zapomniałam przepuścić przez strop rurki od rozdzielacza do pieca (a styropian leży...), no i trzeba przykryć folią wełnę między krokwiami, bo inaczej wilgoć z betonu może ją zniszczyć (a styropian leży...)

Najważniejsze, że sobie przypomniałaś i teraz to nadrobisz.

Nic takiego się nie stało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kocurku u nas co chwila pada, dach przecieka mi przy dużym deszczu na obróbkach blacharskich a dekarz jakoś się nie spieszy (polecany na forum a jakże). Przepustów przez strop nie zrobiliśmy w ogóle, więc teraz będziemy kuć, tylko ciekawe czym, wiertareczką i młoteczkiem chyba :)

Och a to co mam na zewnątrz to lepiej nie mówić :mad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za dobre słowo, ludzie :) Już mi lepiej.

Dziura przez strop wykuta, łatwo nie było, ale się skończyło, jak rzekł poeta z Pcimia. Największe dziury wypłukane przez wodę na podwórku - zasypane. Teraz lud pracujący ma przerwę, pizza w piekarniku, a potem wio! wracamy i kończymy co się da, na jutro zostawiając osłonięcie folią położonej na poddaszu wełny.

Koniec końców, najprawdziwsze w każdej sytuacji pozostaje moje życiowe credo - jakoś to będzie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głowa i.. ogon do góry( koty ponoć mają ;) ). Dobrze, że usterki dachowe wychodzą teraz, po zabudowie to dopiero byłby koszmar. Dziwi mnie jak fachowcy mogą robić coś ...dziesiąt razy i jeszcze to spiep..yć. Ja takie rzeczy biorę na logikę- woda leci tu i tu, więc tu i tu powinno być odpowiednie zabezpieczenie przed nią. Poza tym dachówka to nie jedyna warstwa dachu, co z membraną? Znaczy cała robota do kitu.

Też miałem chwile "załamania", teraz coś staram się zarobić na dalsze prace- nie martw się BĘDZIE DOBRZE!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, DEZET :)

Z tym dachem to jest tak - leży już prawie rok i dotąd nie było problemów, a deszcze lały, śnieg leżał, wiatr hulał. Specjalnie sprawdzałam co jakiś czas, czy wszystko jest w porządku. Ale teraz przez 2 dni były takie nawałnice, że z nieba lała się ściana wody, na dodatek deszcz zacinał pod kątem (co w praktyce wyglądało, jakby ktoś opróżniał wiadro szerokim łukiem), więc może którędyś ta woda się przedostawała pod obróbki. A propos - mam blachę na rąbek, obróbki z płaskiej - ale dekarz nie z łapanki, tylko polecany, specjalizujący się m.in. w kościołach - czyli rąbek ma opanowany. Membrana ładnie odwinięta wokół kominów, nie ma żadnych przecięć, styków, nic. Zobaczymy - przyjdzie we wtorek obejrzeć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... deszcz zacinał pod kątem (co w praktyce wyglądało, jakby ktoś opróżniał wiadro szerokim łukiem), więc może którędyś ta woda się przedostawała pod obróbki.

Chodzi prawdopodobnie o minimalne nieszczelności obróbek dekarskich kominów.

Można temu zapobiec stosując profesjonalny uszczelniacz dekarski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, wierzch. Kupowałam osobiście ten uszczelniacz, ale może trzeba poprawić. Dopilnuję tematu :)

 

A dziś dzień bez budowy - uznaliśmy, że trzeba spędzić trochę czasu z dziećmi. Pojechaliśmy do naszego ulubionego rezerwatu przyrody, który - uwaga! - będziemy mieć 2 km od nowego domu :wave:

Dla mnie jest to magiczne miejsce - uwielbiam o każdej porze roku, mąż zresztą też, a dla dzieci jest to okazja do poznawania przyrody i życia z nią w zgodzie. Nie jesteśmy nawiedzonymi ekologami, ale kładziemy na to nacisk. A poza tym, jakoś się nie kłócą na takich wyprawach ;)

Parę zdjęć reklamowych ;)

DSC02334.jpgDSC02335.jpgDSC02336.jpg

DSC02340.jpg leśne strumyki, jeziorka, bagienka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...