Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Więcej betoniarki, mniej rozważań, czyli drugie podejście do dziennika budowy


Recommended Posts

Jednym z fafnastu nietypowych rozwiązań w moim domu jest brama garażowa. Architekt przewidział bramę obłożoną drewnem. Wygląda to super, ale:

 

  • wymaga zastosowania bramy przemysłowej Hormann robionej na zamówienie (drogo);
  • wymaga dorobienia konstrukcji, na której mocowana jest brama (drogo, mało wykonawców)
  • jest pod względem strat ciepła rozwiązaniem znacznie gorszym od "normalnych" bram garażowych

Niestety im dłużej bawiłem się modelem 3D, tym bardziej mi wychodziło, że normalna brama będzie wyglądać po prostu źle. Skoro już poszedłem w estetykę, to trzeba być konsekwentnym i taką bramę zrobić. Zacisnąłem więc zęby i postanowiłem płakać i płacić.

 

Kilka rzeczy, które o tym rozwiązaniu warto wiedzieć:

 

  • brama "wisi" w warstwie ocieplenia. Wymaga więc wykonania konstrukcji, do której jest montowana w postaci stalowej ramy lub stalowych wysięgników. U mnie udało się to zrobić dość prosto, bo na szczęście miałem betonowe słupy, do których dało się przymocować stalowe wysięgniki. W innym przypadku trzeba by robić ramę.
  • jeżeli brama nie jest osłonięta od deszczu (u mnie na szczęście jest) konstrukcja musi być z nierdzewki.
  • zasilana jest siłą - trzeba przewidzieć jej doprowadzenie (u mnie na szczęście jest blisko)
  • cała brama przechodzi przez nadproże. Musi być więc odpowiednio wysokie. U mnie była walka, żeby brama była w poruszała się na jakiejś sensownej wysokości. Wymusiło to podział bramy na 4, a nie na 3 segmenty.

Kilka zdjęć bramy z zewnątrz i od środka poniżej. Po odblokowaniu bramy panele trochę osiadły. Deski elewacyjne będą więc jeszcze przekładane, żeby dokładnie zgrało się ich ułożenie z elewacją. Ponadto muszę jeszcze wykończyć jakoś to wszystko w środku.

 

DSC_1912.jpg

 

IMG_0974.jpg

 

DSC_1944.jpg

 

Koszty? Trzeba się liczyć z kwotą rzędu kilkunastu tysięcy za bramę pojedynczą. Zależy od obłożenia (jego wagi) wpływającej na moc silnika, podziałów, wielkości otworu, sposobu wykonania i materiału konstrukcji bramy.

 

Czy zrobiłbym jakie coś jeszcze raz? Przy tym projekcie – tak. Co innego wyglądałoby do luftu. Natomiast teraz prawdopodobnie wymusiłbym na architekcie inne rozwiązanie na etapie projektowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 253
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

pestka56 - ano. Wtedy po prostu sensownie by się nie dało bramy wykonać ;). To brama segmentowa, więc segmenty muszą się "łamać". Da się to sensownie wizualnie zrobić tylko jak deski elewacyjne ułożone są poziomo. Pionowe mogą być tylko na bramie uchylnej, a brama uchylna nie nadaje się do garażu w bryle.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedostatni temat z zaległości.

 

Wymyśliłem sobie pustkę nad salonem i zdecydowałem się nawet do tego przeprojektować dom w trakcie budowy. Oznaczało to, że jakoś trzeba podejść do kwestii ognia, bo dom bez paleniska, to nie dom :). Napaliłem się (nomen omen) na kozę. Oznaczało to konieczność jakiegoś rozwiązania kwestii odprowadzenia dymu. Okazało się to kolejnym rozwiązaniem, do którego było trudno znaleźć wykonawców. Problemem był komin.

 

Rysunek poniżej pokazuje sposób, w jaki powinien być poprowadzony komin.

 

Przechwytywanie.jpg

 

Oznacza on, że komin stoi na kozie, następnie przechodzi przez sufit poddasza, a następnie przez połać dachu. Do tego jest trochę ograniczeń technicznych związanych z wagą komina, przeprowadzeniem tego przez dach itp. Całość została wykonana w ten sposób:

  • bezpośrednio na kozie stoi komin stalowy, nieizolowany (jednościenny),
  • w jednym punkcie musi być przymocowany w sposób zabezpieczający przed ruchami na boki. U mnie jest to ten cienki pręt pomiędzy antresolą a kominem,
  • nieizolowany przewód dymowy kończy się przy suficie poddasza,
  • na jętkach oparta jest konstrukcja komina izolowanego, który dopiero przechodzi przez dach,
  • na kominie jest nasada zabezpieczająca przed nalewaniem się do środka wody.

 

IMG_0981.jpg

 

IMG_0982.jpg

 

20160702_154854768_iOS.jpg

 

20160702_154743926_iOS.jpg

 

 

Piecyk Romotop, dostosowany do działania w domach z wentylacją mechaniczną. Akurat trafiłem na jakąś promocję. Cena za całość była naprawdę OK (wyszło prawdopodobnie taniej, niż komin murowany z obróbkami itp).

 

Znana na forum firma kominyikominki.pl dała radę. Podziękowanie dla p. Krzysztofa Appelbauma za cierpliwość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się złapałam na tę bramę :D Ostatnio oglądałam na korymś portalu architektonicznym dom z okładziną z desek Shu Sougi Ban, gdzie były 2 bramy garażowe okładane deskami. Wsio zlicowane, a deski pionowe. Bramy oczywiście uchylne. Zakochałam się w tym rozwiązaniu. Tak sobie to wimprintowałam, że całkiem nie myślałam, że twoja brama przecież segmentowa.

 

Ile ma wysokości rura nad piecykiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budowa domu systemem gospodarczym przypomina socjalizm. Oznacza bohaterskie pokonywanie trudności, które się samemu stworzyło. Dobitnym potwierdzeniem tej prawidłowości jest historia sufitu na parterze.

 

Pierwsza trudność, jaką sobie stworzyłem, wynika ze zmiany wprowadzanej na etapie startu budowy i związanej z nieco większą pustką nad salonem. Wszystko super, ale jej skutkiem jest spory podciąg biegnący wzdłuż salonu. Na projekcie miejsca pod podciągiem było dość, żeby go ukryć i zrobić płaski sufit nad całą częścią dzienną, ale budowa to nie apteka i wyszło kilka cm niżej. W sumie wychodzi jakieś 2,68 na gotowo. Trochę nisko.

 

Druga wynika z tego, że wzdłuż tego podciągu biegnie przewód wentylacji (konkretnie wentylacja spiżarki) i jakakolwiek zabudowa musi obejmować zarówno podciąg, jak i przewód wentylacyjny. A więc jeżeli zabudowywać sam podciąg, trzeba to zrobić na szerokość żelbetowej belki i przewodu wentylacyjnego. Czyli szeroko. Wyglądało to tak:

 

DSC_1469.jpg

 

Trzecia wynikła z tego, że ponieważ planowałem zabudować sufit na parterze, nie otynkowałem stropu. Pierwotnie miało to wyglądać mniej więcej tak:

 

Plaski.jpg

 

Jak zostały zrobione wylewki i zobaczyłem na żywo jak wygląda 2,68 w salonie, to stwierdziłem, że jest za nisko, ogólnie do luftu i coś trzeba z tym zrobić. Obudować samego podciągu nie mogłem, bo efekt wizualny byłby katastrofalny. Po pierwsze szeroki, nisko zwieszający się podciąg optycznie wydłużałby salon, który i tak sam w sobie jest długi i wąski. Po drugie sprawiałby wrażenie, że nad głową wisi coś ciężkiego i jeszcze może zaraz spadnie.

 

Rozmaitych gzymsików, różnicowania poziomu sufitu i innych popularnych elementów dekoracyjnych z kartongipsu na suficie nie lubię (ściślej - nie lubię jest tu eufemizmem nie oddającym ogromu moich negatywnych emocji wobec tego rodzaju dekoracji). Trzeba było wymyślić coś innego. Przyszło mi do głowy zrobienie fake-belek. Czyli wyrobienie z płyty k-g poprzecznych podpór udających konstrukcję domu i otynkowanie pozostałych fragmentów stropu. Miało to wyglądać tak (proszę nie patrzyć się na wątpliwą estetykę wsadzonego na model umeblowania):

 

Belki.jpg

 

Ale tu pojawił się problem. Nakłonienie tynkarza żeby przyszedł, przywiózł sprzęt i otynkował około 30 m2 sufitu, okazało się zadaniem niewykonalnym. Dziś pewnie bym się tym nie przejął, zostawił surowy beton i pociągnął go na koniec na biało, ale wtedy nie starczyło mi determinacji :). Trzeba było wymyślić co innego przy założeniu, że robię i tak sufit podwieszany, który te kilka cm zajmuje. Ostatecznie stwierdziłem, że pomysł z poprzecznymi "przeszkadzajkami" na suficie jest dobry i fajnie optycznie zmienia salon. Wymyśliłem więc fake-podciągi, szersze, płytsze, ale i rzadziej rozmieszczone, niż w pierwotnym pomyśle. Całość wyszła tak (niestety nie mam lepszych zdjęć, zrobię przy jakiejś okazji):

 

DSC_1866.jpg

 

DSC_1735.jpg

 

W rozmieszczeniu tych fake-belek jest pewna logika, wynikająca z istniejących elementów konstrukcyjnych domu i podziału przestrzeni. Wyszło OK, a wysokość sufitu to mniej więcej 2,78. Czyli całkiem znośnie. Oczywiście pewnie gdybym od początku znał uwarunkowania, mógłbym to zrobić inaczej. Ale jak zwykle - istotne jest następstwo zdarzeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, właśnie, te sufity niemal leżące na głowie w bardzo wielu budowanych teraz domach. Ja przyzwyczajona do 2,78 w mieszkaniu na warszawskim Muranowie do dziś nie mogę tego zrozumieć. U nas w domu jest w wiatrołapie, kuchni i „master suit” na parterze 2,73, bo już na etapie budowy wymyśliłam, że chcę na podłogach deski na legarach. 5 cm poszło do góry, a ściany już stały :) Za to salon i poddasze mają sufity aż po kalenicę i jest super. A jaka genialna akustyka nam wyszła w salonie :) Przede wszystkim zero odbić i dźwięk sama przyjemność. Stąd było pytanie o wysokość komina u Ciebie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2,73 to jest nieźle. Dla mnie graniczną wartością jest te 2,7. Mam niżej w jednym miejscu - wykonawca nie pytany zrobił 2,65 na poddaszu. Na szczęście to tylko korytarz (pokoje mają odsłoniętą konstrukcję dachu), więc mogę przeboleć. Ale jestem dość zmęczony i odbieram to jako "nisko".

 

Ogólnie o ile dość konsekwentnie realizuję projekt od zewnątrz, o tyle środek jest wypadkową tego co chciał architekt, tego co ja chciałem (a zdanie w tej kwestii kilka razy zmieniałem) i tego co zrozumieli z tego wykonawcy. No i tego, co jest źle zrobione (np. osadzenie okien na parterze). Ogólnie albo pokochać/zapomnieć, albo się pochlastać.

 

Z samej przestrzeni jestem zadowolony. Tzn. jest fajne światło (a pomalowane ściany i jasna podłoga jeszcze to rozjaśnią). Jest poczucie przestrzeni mimo wcale nie bardzo dużego metrażu. I to wszystko powinno "działać" w sposób odpowiadający trybowi życia rodziny. Ale co się uszarpałem, to moje. No i parę zgrzytów takich jak ten sufit będzie mi co jakiś czas przeszkadzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że większość domów, nawet projekty indywidualne (vide mój), rodzi te problemy. Projektant wie swoje i podciąga nasze życzenia tak, by mu było łatwiej. Budowlańcy dołożą swoje. Potem jest chwila, gdy widzimy już ściany, przestrzeń i okazuje się co jest nie tak, co umknęło, albo jak większa wiedza zmieniła nasze oczekiwania. U mnie takich kwiatków było kilka i niektóre dopiero teraz eliminujemy po prawie 10 latach ;(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u mnie, już teraz żałujemy, że część parteru (garażowo-warsztatowo-sypialna) będzie wysoka tylko na 2,5 m - by się przydało 10 cm więcej. Chociaż, gdy już podzielimy przestrzeń na mniejsze pomieszczenia, to nie powinno już tak bardzo rzucać się w oczy, jak na 40 m2 otwartej przestrzeni. Całe szczęście, że dużo wyżej, bo 3,4 m - będzie w części kuchenno-salonowej.

Dr_au, bardzo podoba mi się Twój pomysł z dodatkowymi "żebrami" na suficie - wygląda to interesująco. Kto wie, czy kiedyś nie odgapię tego rozwiązania, bo też mam belkę podciągu w pokoju dziennym :)

Co mi się jeszcze podoba, to blaszane ramy wokół okien.

Co do bramy garażowej, to też będziemy mieli nietypowe rozwiązanie - montaż standardowej bramy segmentowej w warstwie ocieplenia, czyli od zewnętrznej strony muru, ale bez licowania z elewacją jak u Ciebie.

Edytowane przez moniss
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pestka56 - ja mam tak, że jak coś się nie uda, nawet jeżeli jest to drobiazg, to jestem w stanie się na tym zawiesić. Np. irytuje mnie sposób rozwiązania źle osadzonego okna na parterze w postaci "ranciku". Widać to na ostatnim zdjęciu po lewej stronie. I cały czas zastanawiam się, czy to skuć i zrobić na ukos, czy nie. Chyba ostatecznie zostawię, ale irytacja pozostaje.

 

moniss - dzięki. To trochę ratowanie sytuacji, ale wyszło lepiej, niż zrobienie tego na płasko. Tłumaczy się też o tyle, że wnętrze zaczęło skręcać u mnie w stronę nieco industrialnych klimatów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia budowy została doprowadzona przeze mnie mniej więcej do stanu obecnego. Zrobiłem jeszcze trochę prac wykończeniowych, czyli płytki w kotłowni, na tarasie na poddaszu (konieczne dla zabezpieczenia przed wodą) i pod kozą. Mam też kupiony komplet płytek na parter. Wszystkie prace ustały jednak mniej więcej w lipcu 2016. Czyli dobrze ponad rok przerwy. W tym czasie ludzie budują domy i się przeprowadzają. A ja nie zrobiłem nic.

 

Powody były dwa i to niebudowlane. Po pierwsze zawarłem umowę, która pozwoliła mi mocno rozwinąć firmę, ale spowodowała, że zacząłem mieć naprawdę mało czasu. Po drugie mocno się zastanawiałem, czy przeprowadzić się do Warszawy. I to, że nie wiedziałem, czy wszystkie wysiłki budowlane nie będą bezcelowe spowodowało, że kompletnie straciłem motywację do budowy. Teraz trochę się ogarnąłem z zadaniami, a perspektywa przeprowadzki do Warszawy nieco się oddaliła. To z kolei spowodowało, że próbuję na nowo uruchomić budowę. Pora więc na małe podsumowanie.

 

Budowa domu jest pewnym projektem. Budowa domu metodą gospodarczą oznacza, że jest się menadżerem tego projektu. A więc od naszej sprawności i talentów menadżerskich zależy, czy i jak sprawnie uda się doprowadzić projekt do końca. Stosują się tu ogólne zasady zarządzania projektami, w tym trójkąt czas-jakość-koszt. Trójkąt ten wyznacza warunki brzegowe realizacji projektu. Każdy taki projekt może uzyskać maksymalne wartości dwóch wybranych warunków brzegowych, przy jednoczesnej minimalnej wartości trzeciego warunku.Czyli mówiąc krótko może być dobrze i szybko, ale wtedy jest bardzo drogo, albo szybko i tanio, ale wówczas jest koszmarna jakość itp. Jak to więc wygląda u mnie?

 

1. Jakość. Jak na razie (odpukać) jest OK. Tzn. mimo moich narzekań nie zdarzyła się żadna spektakularna wpadka (mam nadzieję, że nie ma czegoś, o czym nie wiem, a się dowiem). Jest trochę drobnych, ale albo można z nimi żyć, albo są usuwalne. W czasie budowy poszedłem na kilka kompromisów jakościowych (np. zastosowałem tańszą dachówkę, co było dość przemyślaną decyzją), ale nie ma ich dużo i dotyczą kwestii drugorzędnych. W kwestiach zasadniczych (jak np. docieplenie, energooszczędne okna, pewne elementy estetyczne jak elewacja, balustrady portfenetrów czy opisywana brama garażowa) nie poszedłem na kompromisy jakościowe mimo że mocno obciążały one ramiona trójkąta wyznaczające czas i koszt. Ten warunek brzegowy wyznacza też projekt. Dom mi się podoba i nadal mi się nie odwidział, ale jest trudny w budowie.

 

2. Koszty. Tu jest dobrze. O kosztach sporo wymądrzałem się w tym dzienniku. Niemniej można powiedzieć, że w tym obszarze zgarnąłem prawie maksymalną pulę punktów. Wymaga to kilku słów wyjaśnień. Buduję dom, który – jak wspomniałem – jest skomplikowany. Po pierwsze konstrukcja, która wymagała mnóstwo stali i wysokogatunkowego betonu. Po drugie kosztochłonne detale (elewacja, duże przeszklenia, brama garażowa itp.). Dość powiedzieć, że kilka razy od wykonawców usłyszałem, że wydawało się prosto, a okazało się trudno i jeszcze nigdy czegoś takiego nie robili. Tymczasem budowę zabudżetowałem na kwotę odpowiadającą budowie prostego domku z katalogu. Utrzymanie kosztów w ryzach oznaczało masę kombinowania i wybór wielu niestandardowych rozwiązań.To z kolei przekładało się na trudności w znalezieniu wykonawców, którzy tych rozwiązań się nie bali i jednocześnie nie oferowali cen z kosmosu. Budżetu nie udało się utrzymać, jednak jak na razie przekroczenie jest niewielkie (wyraźnie mniej niż 10%) i to mimo wzrostu kosztów wykonawstwa.

 

3. Czas. Krótko mówiąc KA-TA-STRO-FA. Poległem na całej linii. Już na etapie projektowania pojawiły się obsuwy, a prawdziwe piekło przyszło dopiero, jak trzeba było to, co zaprojektowane, wybudować.

 

Czy sprawdziłem się więc jako menadżer projektu? Nie. Presja na koszty przy niechęci do kompromisów jakościowych musiała spowodować obsuwy czasowe, zwłaszcza że jestem człowiekiem zajętym. Proces budowlany trzeba było więc zaplanować inaczej, bo przyjęte założenia były zbyt ambitne. Ponieważ budowa byle jak jest nonsensem, trzeba było inaczej podejść do dwóch parametrów. Sensowne były dwa rozwiązania:

 

1. Budować coś prostszego. Budowa domu metodą gospodarczą ma sens, jeżeli dom jest prosty. I to naprawdę prosty-prosty. Co ciekawe - takie było moje pierwotne założenie. Ale nie mogłem się dogadać z żadnym z architektów i znaleźć zrozumienia dla mojej idei ;). Wybudowałem więc pierwszy projekt, który był ładny i dobrze wpisany w działkę.

2. Budować inną metodą. Po prostu zlecić komuś organizację budowy. W moim przypadku różnica kosztów byłaby znaczna, bo pewnie komuś nie chciałoby się tak kombinować, żeby je redukować. Ale patrząc się na koszty alternatywne (brak poprawy sytuacji mieszkaniowej, negatywny wpływ budowy na aktywność zawodową) i rzeczywiście poniesione (głównie najem mieszkania przez kilka lat) prawdopodobnie i tak wyszłoby na to samo.

 

Z punktu widzenia sytuacji życiowej, w jakiej byłem rozpoczynając budowę, powinienem wybrać opcję 1 i to jeszcze mocno odpuszczając na etapie projektowym, najlepiej wybierając projekt gotowy. Ale do takiego rozwiązania byłem organicznie niezdolny. Patrząc się z dzisiejszego punktu widzenia powinienem był wybrać opcję 2. Ale w momencie rozpoczynania budowy nie było mnie na nią stać. Co oznacza tyle, że budowa była nieco przedwczesnym przedsięwzięciem, które powinno być lepiej zaplanowane.

 

W przypadku powtórki (za jakiś czas niewykluczone), postaram się te wnioski uwzględnić. Czyli budować z większym luzem finansowym i z mniejsza spinką jeżeli chodzi o projektowanie. Na razie muszę jednak dokończyć to, co zacząłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewne ruchy budowlane wykonałem. Zamówiłem piec, grzejniki do obu łazienek, stelaż do WC do łazienki górnej (źle zamontowany i trzeba wymienić). Kluczowy jest montaż pieca, przewodów spalinowo-powietrznych, wentylacji grawitacyjnej oraz odpowietrzenia instalacji sanitarnej. To odblokuje dalsze prace. Toczy się projekt ogrodzenia i podjazdu. Przez długi weekend musimy wybrać kostkę parkingową i pokorespondować z wykonawcami. Mam też wstępną ofertę na zrobienie drzwi przesuwnych ze szkłem zbrojonym. Tu pewne elementy montażowe muszą przyjść przed parkietami.

 

Na shortliście zadań są też:

  • dokończenie projektu balustrady wewnętrznej i zewnętrznej oraz rozesłanie zapytania ofertowego w tym zakresie (choć tu chciałbym wykonawcę od balustrad portfenetrów, bo byłem bardzo zadowolony)
  • - zapytania ofertowe dot. łaźni. Jak mnie nie zabiją ceną, to zlecę jej wybudowanie komuś, kto to już robił. Jak mnie jednak ceną zabiją, to będę kombinował metodą gospodarczą. Teorię znam, tylko nie mam czasu siedzieć na budowie i uzgadniać szczegółów z kolejnymi kilkoma ekipami.
  • kompletna lista poprawek do wnętrza (hydraulika, prąd) i uzgodnienie ich z wykonawcami. Jak się okazuje tu i tam trzeba coś przesunąć, więc muszę posiedzieć na budowie, posprawdzać co jest OK, a co wymaga zmian.

Podstawą do realizacji wnętrza jest projekt, jaki zrobiłem sobie na przełomie 2015/2016 (dodam, że w pociągach relacji Warszawa-Kraków, więc są jakieś pożytki z podróży ;)). Różni się sporo od tego, co pokazywałem w dzienniku, przede wszystkim jest zdecydowanie mniej dziwactw. Przejrzałem go teraz, wprowadziłem trochę korekt. Skoro jednak po takim czasie nadal wydaje mi się OK, to znaczy, że się prędko nie rozmyślę. Teraz sprawdzam jedynie możliwości realizacyjne i zmieniam różne detale.

 

Założenia są następujące:

  • rodzina 2+1(małe dziecko)+1(pies). Wszyscy dość budzący.
  • naprawdę dużo książek (potrzebne półki odpowiadające mniej więcej kilkunastu regałom Ikea Billy).
  • trochę sztuki (grafiki, obrazy, rzeźby). Potrzebne odpowiednie oświetlenie i miejsce do ekspozycji.
  • od czasu do czasu (teraz to już raczej rzadko) gramy (w sensie robienia muzyki), wiec trzeba uwzględnić miejsce na instrumenty.
  • ja od czasu do czasu pracuję w domu, ale nie chcę mieć pełnej izolacji od rodziny, raczej miejsce na swoje papiery i do okazjonalnej pracy. Żona pracuje głównie w domu.
  • ma być prosto w sensie estetycznym i realizacyjnym. Ile się da - z gotowych elementów i systemów.
  • bez kompromisów pod względem ergonomii (szczególnie tylko po to, żeby ładnie wyglądało). Kluczowa jest wygoda.
  • dużo miejsca do przechowywania.

Wnętrze ma być nie przeinwestowane. Tzn. detale, kóre trudno wymienić (np. armatura, płytki) z naciskiem na jakość, a nie na wzornictwo. Meble, oświetlenie - trochę IKEA, trochę innych sieciówek, trochę polskiego wzornictwa, trochę gotowych systemów (np. system regałowy Elfa) i kilka znanych wzorów (raczej w oryginale - podróbki są takie jakieś "aspirujące" i chyba trochę wstyd). Generalnie nie wiemy czy i ile w domu pomieszkamy, więc wydawanie masy pieniędzy na wyposażenie jest bez sensu. Raczej chciałbym zrobić wszystko na raz, żeby choć trochę w skończonym domu pomieszkać. Zobaczymy, ile uda się z tego zrealizować i jak wyjdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty nie myśl o przeprowadzaniu się DO Warszawy. Jeżeli już to pod. W-wa robi się coraz bardziej smętna jako miejsce zamieszkania. My uciekliśmy i świetnie nam z tym. Zawsze można pojechać „porozrywać” się. Szczególnie, że przez lata naszego wiejskiego życia komunikacja się znacznie cywilizowała i nie koniecznie trzeba ruszać z garażu samochód.

Jakby co, w mojej wsi, dokładnie 32 km od obelisku stojącego przy Pałacu Kultury, jest kilka fajnych działek wolnych :)

Zastanawiam się na ile Billych dałoby się przeliczyć naszą bibliotekę. To zabawny pomysł :wiggle: Ile by to było 7 mb ściany o wysokości 2,70, a to dopiero 2/3 stanu posiadania. :p

 

Z IKEA urządzisz na pewno szybko i w sumie całkiem nieźle. A gdyby się ich meble nie do końca satysfakcjonowały, świetnie się nadają do hakowania. Robi to z kuchniami z powodzeniem Plykea (https://www.plykea.xyz/) i np. deVol. Pierwsza firma bardziej nowocześnie. Warto zobaczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Warszawą problem jest natury strategicznej. Po pierwsze za lat parę dziecię podrośnie i będzie chciało być w miarę samodzielne. A to w połączeniu z odległością do centrum Warszawy przy lokowaniu się pod Warszawą robi problem (teraz dom mam i w ładnych okolicznościach przyrody i jakieś 11 km od ścisłego centrum, mojej firmy i uczelni żony). W Warszawie mogę ulokować się w podobnej odległości od miasta, ale to z kolei oznacza koszty. Nie mówię, że nie do przeskoczenia, ale powiedzmy, że w cenie gruntu w Wawrze można mieć w KRK top lokalizację, o której spokojnie mogę myśleć za 10 lat, kiedy to stanie się niezbędne. Po drugie dom mam skredytowany w niewielkim stopniu, a to oznacza w razie przeprowadzki problemy z cashflow (trzeba wyjść z jednej nieruchomości, żeby wejść w następną, albo po raz kolejny wbić zęby w ścianę i oszczędzać). Po drugie w KRK mam firmowe "środki produkcji", których do Warszawy nie przeniosę, oraz starzejących się rodziców, więc nawet w razie przeprowadzki czekają mnie częste jazdy, tyle że w drugą stronę.. Z drugiej strony problem jest, bo już teraz wygląda na to, że spędzę w Wawie 6 dni w listopadzie, a może być tego więcej. No nic. Rzecz do przemyślenia, choć lata mijają, a ja nie mam dobrej odpowiedzi.

 

Co do "regałów przeliczeniowych". Billy z nadstawką ma 7 półek. Zakładając standardową gęstość na 2,7 m wchodzi 8 półek. Czyli 7 metrów biblioteki o tej wysokości to odpowiednik równo 10 regałów Billy 80 cm szerokości :).

 

Jeżeli chodzi o urządzanie. Kilka pomysłów na hackowanie IKEA już sobie wymyśliłem. Np. komoda Nordli + dębowe nóżki. Kanapa Soderhamn (bardzo fajna do rodzinnego wylegiwania się) i drewniane nogi + być może obicie na zamówienie (jest trochę firm, które to robią). Kuchnia z pewnymi elementami na zamówienie. Pokażę to za czas jakiś.

 

Plykea bardzo fajna. W ogóle sklejka bardzo mi się podoba. Pytanie, kto w Polsce oferuje sklejkę z ładnym laminatem jako warstwa wierzchnia. Z tych klimatów i to nowoczesnych, jest jeszcze https://www.reformcph.com. Jak nie znasz, to warto obejrzeć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co sądzisz o mikrocemencie jako powierzchni frontów kuchennych. położyć można na sklejkę, która w takiej sytuacji nie musi być cud-miód, albo nawet na płytę paździerzową.

 

Wymiana nóżek w meblach, to najprostszy sposób zhakowania mebla. W IKEA szczególnie przydatne, bo np ich kanapy mają brzydki zwyczaj po pewnym czasie wylamywać nóżki.

Sporo o cennych informacji o wygodnych kanapach znajdziesz u TAR, która ostatnio się mebluje i to chyba w stylu, który lubisz.

Stronę IKEA Hackers znasz?

https://www.ikeahackers.net/2016/11/upgrade-ikea-malsjo-elegant-tall-glass-cabinet.html Nóżki mogłyby być ładniejsze, sam pomysł okey. Sporo na tej stronie badziewia, ale trafiają się też perełki.

 

Dzięki za policzenie Billych. Przy standardowym rozstawie półek musielibyśmy wykombinowac drugą taką scianę :p Taki z nas mole książkowe. A gdzie miejsce na rodzinne obrazy?

Reform jest świetne. Najbardziej podoba mi się seria CLH i to czarna :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pestkaj6 - mikrocement fajny. Podobnie klejenie linoleum na fronty, co stosuje Reform :). Natomiast ja myślę nad zrobieniem uchwytów drewnianych, trochę podobnych do CLH (też mi się niesamowicie podoba) i zamontowaniu ich na standardowych drzwiczkach Veddinge (lub na frontach zrobionych na zamówienie).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pierwszy ogień ma iść wykończenie łazienek. Część zamówień już zrobiłem (kaloryfery), część sobie spisuję i jak tylko ogrzewanie ruszy, muszę zacząć zamawiać. Muszę też ustalić czy i jakie ewentualnie przeróbki hydrauliczne zrobić, bo teraz pora i czas na to. Obie są trudne, głównie z uwagi na napakowanie funkcji na niewielkiej przestrzeni. Najpierw łazienka na parterze.

 

Wymiary pomieszczenia to 2,2m x 1,7m. Drzwi na krótszym boku. Planowane wyposażenie: WC, bidet, w miarę obszerna kabina prysznicowa, w miarę możliwości normalna umywalka, jakaś szafka. Miejsca jest więc bardzo mało, a funkcji dużo. Łazienka ma służyć jako WC/łazienka dla gości i WC dla domowników. Ponadto bardzo ważną funkcją jest mycie psa (z różnych względów może czasem się go uda umyć w garażu, ale częściej do tego celu posłuży jednak dolna łazienka). Myce psa oznacza, że potrzebny jest dobry/szeroki dostęp do kabiny, tak żeby można było operować przy otwartych drzwiach.

 

Wybrane wyposażenie to:

 

- grzejnik Terma Easy One ze zintegrowaną grzałką i zasilaniem wodnym CO,

- WC/Bidet - ROCA Dama-N compacto

- drzwi do kabiny składane - kabina 80x80 cm lub 80x90 cm - kilka modeli brane pod uwagę

- płaski brodzik (jeszcze nie wybrany)

- armatura bidetu, umywalki i prysznica - Grohe Bauloop, prysznic to bateria podtynkowa - już zamontowana.

- szafka podumywalkowa IKEA Godmorgon z umywalką (32 cm lub 49 cm głębokości).

- flizy (kafelki) - białe, błyszczące, gładkie 10x10 (do znalezienia)

- podłoga - Villeroy & Boch Oregon ciemny szary. Gres już dawno kupiony, ma to być podstawowa płytka na parter (hol, kuchnia, garderoba, łazienka, kominek).

 

Z masy projektów urodziło się coś takiego :

 

1. wariant - kabina 80x80, płytka umywalka

 

Lazienka_dolna_0001.jpg

 

Jak widać dużo luster (3,5 m2). To po bokach umywalki i obudowy stelaży WC to wklejone paski lustra o szerokości 10-15 cm. Ten wariant ma tę wadę, że złożone drzwi prysznicowe będą zachodzić na baterię prysznicową (wizualizacja trochę szachruje) utrudniając jej obsługę podczas mycia psa.

 

2. wariant - kabina 80x90, pełnowymiarowa umywalka

 

Ladol_0001.jpg

 

Wymiar kabiny pozwala tak złożyć drzwi, żeby nie zachodziły na baterię prysznicową (wizualizacja jest tu bardziej realistyczna). Wady - paski lustra przy umywalce robią się ciut wąskie (10 zamiast 15 cm) i efekt nie jest tak dobry. Bardzo trudno będzie wyczyścić przestrzeń pomiędzy szafką a ścianą po prawej stronie, a na lustrze będzie widać zabrudzenia.

 

3. wariant. Tak jak wariant 2 tylko bez pasków lustra na około umywalki/stelaży.

 

ladol2_0001.jpg

 

Wady - najbardziej zwyczajny. Zalety - najbardziej funkcjonalny.

 

Ponieważ licznik pokazuje, że ktoś ten dziennik (poza pestką i moniss - pozdrawiam :)) czyta, mam do p.t. czytelników pytania:

 

- który wariant wybrać do realizacji?

- jakie znacie fajne płytki 10x10 cm (białe, błyszczące, gładkie). Cena w zasadzie nie gra roli, bo płytek jest mało (około 10 m2). Raczej chętniej coś z górnej półki.

- może jakaś inna kombinacja (np. duża kabina, ale płytka umywalka).

- inne uwagi, propozycje?

 

Na koniec dwa obrazki z wariantu 2, pozwalające lepiej zrozumieć układ łazienki.

 

Ladol_0008.jpg

 

Ladol_0009.jpg

Edytowane przez dr_au
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiejszyłabym umywalkę i oczywiscie szafkę pod nią, a powiększyła ile tylko można kabinę. Z mojego doświadczenia 90 x 90 to jest niezbędne minimum dla jednej osoby. W takiej małej przestrzeni zrezygnowałabym też z bidetu, a zainstalowała bidetkę przy sedesie. Ja nawet wolę korzystać z bidetki :)

Wtedy można by łazienkę inaczej nieco rozplanować.

 

Wszystko na jednej ścianie

BATHROOM-House-in-Black-16.jpg 6403624440383084_fRSoi5KR_f.jpg

Albo wykorzystać pomysł Geberitu i umywalkę umieścić na ściance prysznica

BATHROOM-GEBERIT Monolith-01.jpg BATHROOM-Haus-SLM-19.jpg duscholux-bathroom-cx-3.jpg

Świetne rozplanowania łazienek są na stronie czeskich projektantów https://www.perfecto.sk/kupe-nove-studio/fotogaleria/prirodna-kupe-na-femme-p273 Każdy projekt jest pokazany w kilku planach + widok z góry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...