Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

budowa a Wasze zwi?zki uczuciowe


januszek

Jak był i jaki jest nasz związek  

81 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jak był i jaki jest nasz związek



Recommended Posts

Z tą tolerancją to jest różnie.

Działka u mnie zryta jak po wojnie, na placu budowy murarze tynkują, a żona chojaki wsadza.

Zaraz je pewnie coś staranuje, ale ja już nie reaguję.

Kobiety najczęściej myślami są już dalej niz prazoiczny temat budowy i wykańczania.

To jest chyba najlepsza szkoła docierania gustów, o charakterach nie wspomnę.

Tej wykończeniówki to się aż boję :)

 

Mobby

 

Z tymi chojakami, to tak jak bym siebie widziała. Ale dałam temu spokój ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 66
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Nie wypełniałam ankiety, budowa ma dopiero się rozpocząć, więc nie mam doświadczeń. Narazie to ja jestemmotorem wszelkich działań z tymzwiązanych. Mój mąż to taki raczej blokers,ale widzę, że pozakupie działki (wspólny wybór) zapala się do pomysłu. Zobaczymy co dalej.Mam nadzieję na koniec móc zaznaczyc punkty 1 lub 2 :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...
Gość ex-mieszkaniec Chotomowa

Niestety mój 7-mio letni związek rozpadł się jak zapłaciłem ostatnią fakturę za fachowców od prac wykończeniowych. Nastepnego dnia zjawił się 'następca' :( ... z dwójką dzieci na dodatek.

Nie polecam nikomu wspólnego budowania domu szczególnie 'na kocią łapę' - potem problemy z rozliczeniami i głupawe dyskusje o 5 groszy ... ja muszę dziś sprawę do sądu oddać ...

Jesli czujecie się wystarczająco mocni w związku - pomyślcie i tak 3 razy i dobrze się zastanówcie. Ja też tak myslałem.

Pozdrawiam i życze niesłabnącego zapału.

 

P.S. następny dom buduję już sam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz związek był mocny, charaktery też i rozpadło się... budowanie.

 

Nie ma takiej kategorii.

 

My na poziomie projektu zaczęliśmy toczyć takie boje, jak nigdy o nic przez lat kilkanaście (i w stylu tak mocno poniżej krytyki, że wstyd się przyznać).

 

Ponieważ jednak wciąż bardziej chodzi nam o siebie nawzajem - temat został po prostu odłożony, tzn. nie rozpoczęliśmy budowy. Czasem jest z tego czkawka, temat wraca, bo jednak realizm ekonomiczny nie bardzo pozwala sprawy tak zostawić. Ale wciąż nie umiemy ułożyć sobie zakresów kompetencji w tej sferze i chyba wolimy nie ryzykować, bo starcia są ogniste i fundamentalne. A unieszczęśliwić się nawzajem nie chcemy. Ciekawe, że pod każdym innym względem dogadujemy się znakomicie. A dom - to pole bitwy na zgniłe jaja. :o

 

Póki co pętamy się po forum, trochę bez dania racji, ale z miłego przyzwyczajenia. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Viera

A u nas rozpoczęcie budowy nałożyło się z moją depresją poporodową, może dlatego wszystko widzę w czarnych barwach - finanse przede wszystkim, chociaż obiektywnie patrząc nie są najgorsze. Co chwila wybuchające kłótnie (odnośnie projektu i nie tylko) powodują, że zastanawiam się czy budowa z moim ślubnym ma sens. Rozstanie w środku budowy będzie bolesne, również finansowo... :cry:

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u nas etap fundamentów i zakupu materiałów do stanu surowego. kilka dni temu kłótnia taka, ze o mało nasz związek by się nie rozpadł, ale efektem tego jest zmiana (na szczęście w samym projekcie niewielka), której efektem będzie to, że powstana 2 odrebne mieszkania - na górze moje na dole jego.

Ciekawe jaki będzie stan naszego związku na końcu budowy? :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

u nas trzęsienia ziemi nie było , bo dopiero jesteśmy na etapie foliowania dachu i za dwa tyg. dachówki.Ale jestem przekonana,że będzie u mnie i trzęsienie ziemi ,i wulkany gniewu, i burze z piorunami -jak tylko dojdzie do wykończeniówki . Moj ślubny będzie chciał mnie zmękczyć i wziąść na litość z kosztami . I tu sie obawiam ...że będę sprowadzana do parteru z niektórymi moimi pomysłami :cry:

A wtedy może być różnie .......................................................

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie od trzech lat nie ma wiecznie w "domu", bo każdą wolną chwilę spędzam na budowie. nie mogłem pomóc żonie w czasie oczekiwania na dziecko, teraz nie mogę pomóc jak ma roczek, a do końca jeszcze wykończeniówka i brak kasy. Z utęsknieniem czekam na koniec budowy, wyprowadzenie się od teściów i wspólna pracę na swoim. Wydaje mi się, że rozstanie i najważniejszy cel: BUDOWA i WYPROWADZENIE SIĘ NA SWOJE, raczej nie umacnia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś umknął mi wcześniej ten wątek...

Mija 2 lata jak mieszkamy w swoim domu. Czy budowanie wzmocniło nasz związek ? - materialnie oczywiście: TAK ! W sferze wartości niematerialnych - chyba pozostało jak było, czyli nieźle :D . Budowanie zawsze w jakimś momencie (czasami bez przerwy :D ) oznacza KŁOPOTY. Jeśli związek jest mocny i wcześniej radział sobie z innymi kłopotami to te budowalne go nie osłabią. Gorzej, jeśli związek jest świeży, bezstresowy, chowany "pod kloszem" - wtedy budowa przynosi rewolucję i albo wzmacnia albo ... :( (znam taki przypadek ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak powstał ten wątek, to dopiero zaczynaliśmy, więc miałam nadzieję, że za jakiś czas zaznaczę pozycję 1 lub 2. Teraz wykańczamy i rzeczywiście, nasz związek na pewno nie osłabł :) Pozornie jest taki sam, ale chyba jednak mocniejszy - przez te parę miesięcy jeszcze lepiej się poznaliśmy, naprawdę trudne chwile, problemy i zmęcznie w ogromnym natężeniu, jeszcze bardziej utwierdziły nas w pewności, że jesteśmy dla siebie nawzajem oparciem, że wspólne problemy, a nawet konflikty, zblizają nas a nie oddalają...

I tego życzę Wam wszystkim :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspolnie podjelismy decyzje o budowie, wybralismy miejsce, ktore sie nam obojgu od razu bardzo spodobalo, zdecydowalismy sie na projekt i razem wprowadzilismy w nim kilka zmian (burza mozgow pewnego wieczoru)...

A juz w trakcie budowu okazalo sie, ze sie dobrze uzupelniamy (z czego wczesniej nie zdawalismy sobie sprawy) - ja nie bylam ani razu w zadnym urzedzie, a moj slubny nie martwil sie o okna, baterie, drzwi i inne elementy wykonczenia.

Jednym slowem - jest dobrze! :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pegaz

Jestem z zawodu informatykiem. 6 lat po ślubie, mam 4letniego syna. Rok temu zacząłem budowę domku w miejscowości w której mieszkają teściowie. Sprzedaliśmy mieszkanie (mieszkaliśmy 100km dalej) i przeprowadziliśmy sie do teściów. Miało to być na zasadzie pomocy dla nas. Niestety z perspektywy czasu widzę że to był gwóźdź do trumny naszego małżeństwa.

Od 4 lat pracuję praktycznie na 2 etaty, od rana do wieczora, tak aby były pieniądze na budowę. Domek jest ładny, niestety w trakcie budowy okazało się że moje zdanie i moje decyzje niekoniecznie pokrywają się z tymi jakie chcieliby żebym podejmował teściowie. Żona narzeka i mówi "że ja i tak zrobię jak chcę" pomimo tego że staram się każdą decyzję z nią przedyskutować. I tak muszę sam decydować bo ona nie potrafi podjąć decyzji mówiąc "ja się na tym nie znam". Od momentu wprowadzenia się do teściów pogorszył się stan zdrowia mojej żony - problemy neurologiczne, coś w stylu paranoi - "wszyscy są przeciw nam, wszyscy nas obmawiaja,...", "wykobnawcy na pewno wszystko źle zrobili", "na pewno coś ukradli",... Od kilku lat chodzimy po lekarzach, ale niestety z chorobą trzeba chcieć walczyć, a jej już się chyba nie chce. Ja ciągle próbuję, ale niestety zaczyna brakować mi już sił na walkę z jej chorobą i chwilami zastanawiam się nad wyprowadzeniem się z domu i ucieczką... Dokąd? Nie wiem sam.

Ten tekst to coś w rodzaju mojej spowiedzi. Nie mam nikogo z kim mógłbym podzielić się swoimi problemami. Jestem uważany za osobę szczęśliwą - dobrze zarabiam, mam szczęśliwą (tak to wygląda z zewnątrz) rodzinę, dobry samochód, buduje dom. Niestety to nie wszystko. Mam wrazenie ze przez tą pogoń za pieniadzem stracilem najlepsze chwile swego zycia.

 

Pozdrawiam

Pegaz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz, aż nie wiem co powiedzieć... Strasznie to smutne. No i jest to jakaś przestroga dla tych co zaczynają. Tylko jakim cudem możnaby wybudować ten dom nie poświęcając czegoś, swojego czasu, zaangażowania itp. Przecież nikomu z nieba nie leci?

Może Twoja żona tak naprawdę nie chciała tego domu tak bardzo jak Ty? Może, wbrew temu co się wydaje, nie była to Wasza wspólna decyzja?

Każdy mierzy swoją miarą i ma swoje granice poświęcenia.

Ja mogę pracować na dwa i więcej etatów, ale nigdy dobrowolnie nie zamieszkałabym z teściami. Z moimi rodzicami też bym nie chciała. Takie poświęcenie byłoby dla mnie zbyt frustrujące.

 

Może Wasza sytuacja się zmieni, jak już zamieszkacie we własnym domu? Może pojawi się kolejne dziecko? Wiem, że dziecko to nie recepta, ale czasami mobilizuje kobietę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość pegaz

mww: Jedynym powodem zamieszkania z teściami było dobro naszego syna. Dzięki temu, ponieważ oboje pracujemy mały ma opiekę.

 

Za jakieś trzy miesiące będziemy mogli wprowadzic sie do nowego domu. Niestety coraz czesciej mysle ze nie wiem czy drugie dziecko to odpowiednie lekarstwo. A jezeli okaze sie ze to nic nie dalo? Jezeli teraz jestem jeszcze na tyle "silny" zeby utrzymywac zone i syna w tzw. separacji? Nie wiem na ile sie znienawidzimy za kilka lat. Az sie boje o tym pomyslec...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość coda

Pegaz, znajdź czas dla żony. Porozmawiaj z Nią. Nie o tym jak ciężko pracujesz na nią i dziecko, tylko o Niej. Nie o samochodzie i domu, ale o Was. O Waszym związku. O tym, co się schowało, zniknęło, zamilkło.

Życzę Wam szczęścia. Wyprowadzicie się od teściów. Za 3 miesiące będzie zupełnie inaczej, ale nie czekaj. Działaj już teraz. Żebyś zdążył.

 

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...