Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

budowa a Wasze zwi?zki uczuciowe


januszek

Jak był i jaki jest nasz związek  

81 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jak był i jaki jest nasz związek



Recommended Posts

Jestem z zawodu informatykiem. 6 lat po ślubie, mam 4letniego syna. Rok temu zacząłem budowę domku w miejscowości w której mieszkają teściowie. Sprzedaliśmy mieszkanie (mieszkaliśmy 100km dalej) i przeprowadziliśmy sie do teściów. Miało to być na zasadzie pomocy dla nas. Niestety z perspektywy czasu widzę że to był gwóźdź do trumny naszego małżeństwa.

Od 4 lat pracuję praktycznie na 2 etaty, od rana do wieczora, tak aby były pieniądze na budowę. Domek jest ładny, niestety w trakcie budowy okazało się że moje zdanie i moje decyzje niekoniecznie pokrywają się z tymi jakie chcieliby żebym podejmował teściowie. Żona narzeka i mówi "że ja i tak zrobię jak chcę" pomimo tego że staram się każdą decyzję z nią przedyskutować. I tak muszę sam decydować bo ona nie potrafi podjąć decyzji mówiąc "ja się na tym nie znam". Od momentu wprowadzenia się do teściów pogorszył się stan zdrowia mojej żony - problemy neurologiczne, coś w stylu paranoi - "wszyscy są przeciw nam, wszyscy nas obmawiaja,...", "wykobnawcy na pewno wszystko źle zrobili", "na pewno coś ukradli",... Od kilku lat chodzimy po lekarzach, ale niestety z chorobą trzeba chcieć walczyć, a jej już się chyba nie chce. Ja ciągle próbuję, ale niestety zaczyna brakować mi już sił na walkę z jej chorobą i chwilami zastanawiam się nad wyprowadzeniem się z domu i ucieczką... Dokąd? Nie wiem sam.

Ten tekst to coś w rodzaju mojej spowiedzi. Nie mam nikogo z kim mógłbym podzielić się swoimi problemami. Jestem uważany za osobę szczęśliwą - dobrze zarabiam, mam szczęśliwą (tak to wygląda z zewnątrz) rodzinę, dobry samochód, buduje dom. Niestety to nie wszystko. Mam wrazenie ze przez tą pogoń za pieniadzem stracilem najlepsze chwile swego zycia.

 

Pozdrawiam

Pegaz

Pierwszy kryzys w małżeństwie jest po czterech latach, drugi po czternastu. Tak mi ktoś powiedział i w moim związku coś z tego też było.

Ty jesteś przeciążony psychicznie budową a Twoja żona pewnie już w depresji. Tak jest w wielu małżeństwach i trzeba tylko wiedzieć jak z tego wyjść.

Spróbuj spojrzeć na was wszystkich z pozycji jak gdyby kogoś obcego, kogoś kto pierwszy raz was zobaczył i postaraj się obiektywnie każdą osobę ocenić a potem przemyśl jak Ty mógłyś swoją postawą w płynąć na poprawę sytuacji.

 

Nie mam nikogo z kim mógłbym podzielić się swoimi problemami.

 

......Od kilku lat chodzimy po lekarzach....

 

Tego nie rozumiem czy rozmawiałeś z psychologiem (nie myl z psychiatrą) wizyta nie kosztuje dużo a jest duża szansa, że zrozumiesz gdzie jest przyczyna niepowodzeń.

 

Nic przed żoną nie ukrywaj bo utratę zaufania jest bardzo ciężko odzyskać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 66
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Pegaz - budowa domu w naszych warunkach to dla wszystkich poważny wysiłek finansowy i psychiczny. Co gorsze, wysiłek który trzeba ponosić w dłuższym okresie, to nie jest chwila, to nie miesiąc mobilizacji. Z tego powodu odrazam wszystkim budowanie się w sytuacji gdy do tego bardzo prze jedeno z małzonków. Wspólny, wymarzony cel - to jest to. Z góry wiecie że to jest wasze marzenie Wkalukujcie to że na budowie partacze, czasem złodzieje. To taka gra. Potem najczęściej pozostają długi, a co za tym idzie ograniczenia choćby urlopowe.

Ale ... po przeprowadzce jest nagroda. Wspaniała satysfakcja, zadowolenie i duma. I zupełnie, ale to zupełnie inne życie. Nigdy się nie spodziewałem, że mieszkanie we własnym domy tak bardzo jest odmienne od mieszkania w bloku.

Nasza rodzina choć bardziej dojrzała też przezywała trudne chwile. Ja przez 3 lata przawie nie mieszkałem w domu siedząc w pracy i na budowie. Żona w tym czasie również ostro praując miała cały dom ( w bloku) na głowie, wychowanie dzieci, zakupy, .....

Z tego co piszesz nie zawsze warto oszczędzać na opiekunce dla dziecka. Najważniejsza jest samodzielność. Rodzice pozornie oszczędzają części kłopotów, może jest to tańsze ale jak każda prostsza droga może prowadzić na mnowce.

Pegaz - nie wykonujcie żadnych nerwowych ruchów. Jeżeli między wami się coś tli to przeprowadzaj się czym prędzej. Przytulcie się - w nowej sypialni. Załóżczie ogródek. Niech Twoja Pani tam się wyżywa, niech go projektuje, uprawia i się nim chwali.

Kupcie psa. Koniecznie! To łagodzi napięcia w domu. Słowo honoru, tak to działa. Nawet jak ktoś do tego nie jest przekonany - zrób taki prenent.

 

Niech Wam zależy

Głowa do góry.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tez sie podpisuję.

Pegaz, rozumiem Cie pewnie lepiej niż inni, bo ja też pracuję na dwa etaty, soboty, czasem niedziele. Decyzje też podejmuję sama, sama finansuje budowę, jest mi niezmiernie ciężko. Czasem zastanawiam sie czy nie porwałam sie z motyką na słońce. Mam dopiero stan surowy otwarty.

Tak jak Ty straciłam na ciężkiej pracy najlepsze lata swojego życia (Ty-4, ja-14).

Ale Ty jesteś w dużo lepszej sytuacji niż ja, bo:

1. za 3 miesiące możesz usunąć sie z domu teściów.

2. możesz przestać pracowac na 2 etety, bo dom wykończony

3. jesteś ode mnie dużo młodszy

W związku z tym nie załamuj się, napisałeś, to Ci trochę ulżyło. Dostałeś dobre porady.

Ja myślę, że te 3 miechy, to Ty jeszcze wytrzymasz, a potem...będzie coraz lepiej, żona poczuje się wreszcie u siebie panią domu, będzie miała mnóstwo spraw na głowie związanych z urządzaniem domu, przystrajaniem okien, doborem kolorystyki itp., zapomni o chorobie.

Nie wolno tylko dopuszczać teściów do urządzania mieszkania i częstych męczących wizyt, bo Ty poczujesz się we własnym domu zepchnięty w kąt. Przyjdą będą doradzać, przekonywać żonę do swoich racji...nie pozwól nikomu rządzić we własnym domu. To TWÓJ DOM i Ty w nim rządzisz, przypłaciłeś tą budowę zdrowiem.

Gwarantuje Ci, że po krótkim czasie obydwoje dojdziecie do porozumienia, odnajdziecie znowu radość życia, nie warto zaprzepaszczać tych 6 lat, jest przecież dziecko, które napewno chciałoby żyć w szczęśliwej, zgodnej rodzinie.

Kolacja przy świecach, lampka wina wieczorem przy kominku, drobny prezent dla żony na rozpoczęcie "nowego życia" i parę miłych słów zdziałają cuda....tylko uwierz w to, że wszystko uda sie uratować.

Pegaz, przecież nawet topielców przywracają do życia !

Życzę Ci wielu szczęśliwych chwil z rodziną i radości na co dzień.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz.

tak bardzo chciała bym, żeby się wam udało!!

Ale myślę, że tak będzie, musisz jeszcze ciut wytrzymać.

I musisz się też o to sam postarać.

Daj żonie pole do popisu w nowym domu.Nawet jeśli nie będzie to w twoim guście, nieważne.

Odpuść sobie część pracy.Bądźcie razem przy różnych normalnych, codziennych sprawach.

Lekarz - niepotrzebny, jeśli macie diagnozę.Potrzebny jest psycholog - dobry, doświadczony, najlepiej prowadzący terapię małżeńską.Będzie Ci łatwiej pomóc żonie, jeśli poznasz, na czym polega jej choroba, gdzie leży jej źródło.Tu nie pomoże najlepszy psychiatra, nie ma patentu na nową psyche.Napisałeś - "problemy neurologiczne".Zaniepokoiło mnie to określenie.Pomyliłeś się, czy nie nazywasz rzeczy po imieniu?

Rozumiesz jej problemy psychiczne, czy jest to dla Ciebie babska fanaberia, z którą powinna sobie sama poradzić i lekarz, dając cudowne tabletki.?

Nawet jeśli rozumiesz, to jak masz jej pomóc, będąc cały dzień w pracy?

Jesteś jej bardzo potrzebny, ona Tobie - inaczej nie napisałbyś tego postu.Głowa do góry.Stawicie czoło tej sytuacji!Dom już prawie gotowy, jeden problem z głowy!Pora na następne, o wiele ważniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz...

"Kolacja przy świecach, lampka wina wieczorem przy kominku, drobny prezent dla żony na rozpoczęcie "nowego życia" i parę miłych słów zdziałają cuda....tylko uwierz w to, że wszystko uda sie uratować.

Pegaz, przecież nawet topielców przywracają do życia !

Życzę Ci wielu szczęśliwych chwil z rodziną i radości na co dzień. "

 

To Cytat, wiem sam,że czasem się tak nie da, też przeszedlem ciężkie chwile i rozterki, czy to to kobieta... Dalem sobie i nam trochę czasu, znalazłem sobie zajęcie, które pozwolilo mi uciec z domu (krocej w nim bywać) imyślę, że to i szczere,bolesne rozmowy chyba zrobily swoje... i na wiosnę może ruszymy z budową :) :roll:

A rodzice- najlepiej jedni i drudzy -niech przyjdą pogadać przez płot :D :D , a do naszego prawie czterolatka -mimo babć emerytek i przedszkola bierzemy też opiekunkę. Ma zdrowe podejście!!! Poza tym nie próbuje być autorytetem we wszystkim :D :D

A tak na sam koniec, to zastanów się, czy bylbyś w stanie żyć bez dziecka-bo do tego, mimo częstych wizyt (zakladam) to by się sprowadzilo. Przecież to dal niego ten DOM i rodzina....

Trzymaj się i powodzenia, nie jesteś w tej sytuacji sam....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekarz - niepotrzebny, jeśli macie diagnozę.Potrzebny jest psycholog - dobry, doświadczony, najlepiej prowadzący terapię małżeńską.Będzie Ci łatwiej pomóc żonie, jeśli poznasz, na czym polega jej choroba, gdzie leży jej źródło.

 

Tak, to prawda dobry psycholog prowadzący terapię małżeńską potrafi zdziałać dużo dobrego.... pod warunkiem, że obydwoje małżonkowie chcą z nim współpracować i chcą robić "postępy". Mam coś takiego za sobą, tygodnie, miesiące regularnych spotkań (płatnych, bo prywatnie) i.....zero rezultatu. Psycholog był najlepszy i najdroższy w mieście wojewódzkim, w którym mieszkam, doświadczony, z wielkimi zawodowymi sukcesami. Pracował z nami wspaniale.

 

Myślę, że większość ludzi w takich sytuacjach jak Pegaz nie potrzebuje niczego innego jak odrobiny serca, przyjaźni, miłości, zrozumienia, ciepła, zainteresowania...wszystkiego tego co składa się na dobre relacje między małżonkami. Może jeszcze odrobinę wypoczynku, bo za dużo pracuje.

I żadnych wizyt u psychologa nie będzie potrzeba. Słowa i czyny tak jak potrafią ranić, potrafią też leczyć.

Jeśli usłyszy od żony, że jest dla niej najważniejszy, bardzo potrzebny i że bez niego nie wyobraża sobie życia, to zostanie uleczony, wróci radość życia i motywacja do dalszej pracy. Ot co. Człowiek nieraz tak niewiele potrzebuje, żeby być szczęśliwym....czasem wystarczy kilka słów by poczuć u ramion skrzydła.

 

Myślę, że w dzisiejszych czasach bardziej potrzebujemy uczucia niż pieniędzy, ale kiedy nie znajdujemy go wokół siebie, skupiamy sie wówczas na zarabianiu, dorabianiu, wynajdujemy sobie dziesiątki zainteresowań po to tylko by coraz rzadziej ze sobą rozmawiać, coraz rzadziej ze sobą bywać, powoli otaczamy się pustką wokół siebie...Wszechobecny stał się internet, gdzie łatwo i szybko można znaleźć bratnią duszę, która pocieszy niż we własnym domu. Ale dobre i to jak nic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety i u nas pogorszylo sie. Na poczatku plany, projekty, rysunki, niekonczace sie opowiesci po nocach. Teraz: juz mowilem ze to czy to mi sie podoba a za chwile: nie wmawiaj mi swoich pomyslow, mi sie to wcale nie podoba, 'wybierz co ci odpowiada' a zaraz ' nie znasz sie na tym, od spraw technicznych jestem ja'.

Jeszcze tesciowie dorzucaja do pieca... a budujemy sie w miejscowosci tesciow.

Dziecko patrzy, slucha, nie wiem co to bedzie. Jak widzi jakis domek to placze. Odbija nam sie to czkawka. Gdy nie mielismy nic bylismy tacy szczesliwi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety i u nas pogorszylo sie. Na poczatku plany, projekty, rysunki, niekonczace sie opowiesci po nocach. Teraz: juz mowilem ze to czy to mi sie podoba a za chwile: nie wmawiaj mi swoich pomyslow, mi sie to wcale nie podoba, 'wybierz co ci odpowiada' a zaraz ' nie znasz sie na tym, od spraw technicznych jestem ja'.

Jeszcze tesciowie dorzucaja do pieca... a budujemy sie w miejscowosci tesciow.

Dziecko patrzy, slucha, nie wiem co to bedzie. Jak widzi jakis domek to placze. Odbija nam sie to czkawka. Gdy nie mielismy nic bylismy tacy szczesliwi...

To są zwyczajne dzieje!!!

 

Budowa tno nie tylko pieniądze. To w rodzinie stan wojny. Strest, gonitwa, strach o pieniądze które koniecznie trzeba dobrze wydać, przemęczenie i na dodatek to nie trwa tydzień. Budowa to szkoła kompromisu między ludźmi, między możliwościami i zachciankami. Człowiek już jest tak zbudowany, że zawsze spogląda trochę wyżej niż go stać. To rodzi dodatkowe flustracje.

U mnie teściów już nie ma na świecie :cry: ale mam szwagierkę która często na nawiedza ( odwiedza) i ani razu w trakcie budowy nie było dobrze. Moja szanowna mamcia też jak o coś pytała to w kontekście czemu tak to źle robimy bo u pana Felka.... Cholery mozna dostać.

Teraz gdy dom jest wykończony i mieszka się w nim cudownie wszystko poszło w zapomnienie.

Moja rada to rzeczywiście podzielcie się strefami wpływu. Coś dla niego coś dla niej.

Po wojnie nadejdzie pokój z łazienkami i ogródkiem. Myślę że dziciakowi też się spodoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, to co tutaj przeczytałem. Widze, że by się budować to oboje muszą chcieć bardzo! W mojej sytuacji to ja wychowałem się w domu prywatnym i w bloku po prostu się duszę, też pracuje na dwa etaty i na swojej budowie po nocach no i dzieci pilnuje bo małżonka jest w pracy( od 9-17, 11-19). Coraz częściej słysze ( pojedziesz sobie na działkę, a ja zostane sama ), wychodzi na to, że ja tam sobie siedze i odpoczywam. Coraz częściej zastanawiam się nad sprzedażą domu i .. no właśnie, i co dalej? Uschnąć w bloku siedząc przed telewizorem trzymająć w ręku browara?????
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie teściów już nie ma na świecie :cry: ale mam szwagierkę która często na nawiedza ( odwiedza) i ani razu w trakcie budowy nie było dobrze. Moja szanowna mamcia też jak o coś pytała to w kontekście czemu tak to źle robimy bo u pana Felka.... Cholery mozna dostać.

Tesciowie wszystko tak nam komentuja: 'po co rekuperator, u tego i tego nie ma' albo ' jestes za mloda, zeby wiedziec czego chcesz', albo 'kobietom to pstro w glowach'.

Ja juz nerwowo nie wytrzymuje w czasie wizyt dwugodzinnych raz na tydzien. A potem bede ich miala na codzien. Czasem mam ochote im przylozyc. Z bezsilnosci.

Noi to ja jestem ta zla, co pieniadze wydaje, nawet nie wydaje tylko marnuje, ja sprowadzam meza na manowce -ww rekuperator. Ostatnio wlasnie szanowny malzonek powiedzial, ze jego ojciec to wlasciwie ma racje, bo on sobie dom zbudowal i wszystko wie (dom zbudowal ale 30 lat temu). Ja mowie - spiszmy umowe, on mowi - a po co?, za tydzien problem bo nie ma umowy, przylacze gazowe nie przygotowane i oczywiscie moja wina. Ja juz nie mam sily rozmawiac. Nie 'walczyc' ale po prostu rozmawiac. Pytam czy lepsze to czy to - no przeciez wszyscy bedziemy z tego korzystac, odpowiedz 'nie pierdziel'. Jak moj ojciec zaczal tak mowic do mamy to byl poczatek konca. A tego bym nie chciala.

O rany, ale sie wygadalam. Sory, ale az mi sie lzej zrobilo.

Ide zobaczyc te Golgote.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem na etapie wyboru miejsca.

 

Mąż : Ty decydujesz

Syn : mnie wszystko jedno

Córka: i mnie też ..

Babcia : ja się nie mieszam.

 

Coś czuję, że za jakiś czas będę słyszeć inną śpiewkę.

I to mnie będą obwiniać po cichu za "stepy szerokie " i śmierdzące autobusy ..za to, że znów trzeba samochody zatankować i że wrony zawracają...

 

Rence i nogi się uginajom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem na etapie wyboru miejsca.

 

Mąż : Ty decydujesz

Syn : mnie wszystko jedno

Córka: i mnie też ..

Babcia : ja się nie mieszam.

 

Coś czuję, że za jakiś czas będę słyszeć inną śpiewkę.

I to mnie będą obwiniać po cichu za "stepy szerokie " i śmierdzące autobusy ..za to, że znów trzeba samochody zatankować i że wrony zawracają...

 

Rence i nogi się uginajom.

 

Nie chcę Cię ziabko martwić, ale jest to wielce prawdopodobne.

I jeszcze co Cię może czekać...

-kiedy wyda Cię się, że wszystko jest ustalone na mur beton i Ty jako ta siła sprawcza znajdziesz już wykonawcę i będziesz wstępnie się z nim umawiać ... mąż nagle zmieni zdanie, :x

-a potem się jeszcze dowiesz, że przez Ciebie ta budowa się tak wlecze :wink: :evil:

- Ty decydujesz....a wiedziałem, że tak będzie...jak coś nie wyjdzie :-?

 

 

Mój mąż odwiedzając ze mną n-ty raz n-ty salon łazienek w swojej desperacji chciał podzielić dom na dwie strefy zakupów wyposażenia....moją i jego :wink: :roll: Cóż było...minęło..dom nie został podzielony :)

Dzięki tym krótkim ale nieraz silnym spięciom związek staje się bogatszy, ciekawszy, barwniejszy...

W moim przypadku mimo wszystko więcej było tych przyjemnych chwil...kiedy mogliśmy z błyskiem w oku powiedzieć...ale fajnie nam to wyszło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pegaz

Witam

Dziękuję Wam wszystkim za słowa otuchy.

 

Mimilapin: niestety, chciałbym żeby to były "babskie fanaberie". W przypadku mojej żony objawia się to bólami kręgosłupa nasilającymi się bardzo w chwilach stresu, doprowadzającymi do "usztywnienia" ciała i okresowymi nocnymi atakami padaczki. Niestety ostatnio jest coraz gorzej... Ciągle walczę, wydzwaniam po specjalistach, szukam informacji, ale ta walka o zdrowie przecież dotyczy także Niej.

 

Pozytywne w ostatnim okresie czasu to to że po którejś gorzkiej rozmowie i moich słowach że się wyprowadzę chyba w końcu dotarło do niej, że naprawdę to zrobię, jeśli nic się nie zmieni. Zarejestrowała się do neurologa, na rehabilitację, nagle okazało się że koleżanki z pracy chodzą na aerobic, zaczęliśmy planować wspólne, rodzinne wyjście na basen. W końcu odżyła...

Co do planowania wystroju wnętrz nie ma większych problemów - po prostu nasz "gust" jest bardzo zbliżony i nie rodzi to większych konfliktów. Gorzej z uwagami teściów, ale to już tylko kwestia czasu ;-)

 

Pozdrowionka

Pegaz (troszkę podbudowany)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz.Chodziło mi o to, że to nie są żadne problemy neurologiczne.Wygląda mi to na silną nerwicę, a bóle kręgosłupa to objawy somatyczne zaburzeń psychicznych.To nie jest chroba psychiczna, ale zaburzenia na tle psychicznym - nieumiejętność radzenia sobie ze stresem,lęki.Radzę się pilnie udać do dobrego lekarza psychiatry.Dobrze dobrane leki, psychoterapia, dużo ruchu (basen jak najbardziej),masaż - będzie dobrze.Głowa do góry.

 

 

Pegaz.

Napisz proszę na priva,pomogę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...