Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Beata i Kris dziennik budowy


Recommended Posts

Heloł Beata,

przyszłam Cię pocieszyć - pierwszy dzień po powrocie do pracy jest zazwyczaj straszny, może jutro już będzie lepiej???

OBY - TEGO CI ŻYCZĘ!!!!

 

Balustrady szklane są koszmarne drogie - ja też wiem, że w naszym przypadku byłoby to co najmniej 10 tysięcy - dla mnie to lekki absurd, bo za tyle można mieć piękne dębowe schody! (no nie dywanowe ani lewitujące, ale policzkowe czy na jednej belce).

 

Mi sie szklane podobaja a do nas pasuja albo wcale albo szklane wiec musimy wyjac kase ale..to nie bedzie taka kwota na szczescie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Beatko,

:hug:. Pomyśl sobie, ile mam i dzieci przez to przeszło... z dnia na dzień będzie lepiej. Jak zobaczysz, że Mały jest bezpieczny i zadowolony, będzie Ci łatwiej :-)

Potrzebujecie czasu, to dopiero jeden dzień

 

Dzis to byl drugi dzien ale dziewczyny to nie tylko o malego chodzi!

Wrocilam do pracy nie na swoje stanowisko, dostalam propozycje czegos innego i to jest BEZNADZIEJNIE glupie. Projekt 6 miesieczny ktory po dwoch dniach widze ze nie moze sie udac...Strasznie demotywujace. TO raz. A dwa ze ja nie jestem typem osoby ktora nie potrzebuje kompetnie zadnego nadzoru, ktora moze pol roku pracowac bez pokazywania zadnych rezultatow, bez kontroli, rozmowy ... Okropne.

A do tego mały - juz nie ryczy ale jest mi go szkoda i tylko powtarzanie - za 15 lat nie bedzie mnie potrzebowac, za 15 lat nie bedzie mnie potrzebowac i zostawi mame i tate, i tak w kolo troche pomaga...Ale i tak okropne uczucie.

Mamy nianie ale...ja nie wierze w instytucje niani ktorej sie PLACI za opieke nad dzieckiem. Zawsze bedzie to dla niej tylko praca i zawsze bedzie patrzec na zegarek kiedy bedzie mogla pobiec do domu. Chyba ze jest sie urodzona opiekunka i marzy o tym zeby byc z dzieckiem, uczyc go i poprostu tak bezinteresownie pokochac. Ale to nie w naszym przypadku niestety :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dziewczyny - wrocilam do pracy. MASAKRA :( Jest okropnie. Mam doła jak stad do Nowego Jorku.

 

Beata,ja już pracuję 3 m-ce i choć to moja druga córka też nie chciałam wracać :no: po 2 tygodniach zlapiesz rytm, znajdź sobie dużo zajęć, żeby nie było czasu na myślenie, trzymaj się, bedxiedobrze :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzis to byl drugi dzien ale dziewczyny to nie tylko o malego chodzi!

Wrocilam do pracy nie na swoje stanowisko, dostalam propozycje czegos innego i to jest BEZNADZIEJNIE glupie. Projekt 6 miesieczny ktory po dwoch dniach widze ze nie moze sie udac...Strasznie demotywujace. TO raz. A dwa ze ja nie jestem typem osoby ktora nie potrzebuje kompetnie zadnego nadzoru, ktora moze pol roku pracowac bez pokazywania zadnych rezultatow, bez kontroli, rozmowy ... Okropne.

A do tego mały - juz nie ryczy ale jest mi go szkoda i tylko powtarzanie - za 15 lat nie bedzie mnie potrzebowac, za 15 lat nie bedzie mnie potrzebowac i zostawi mame i tate, i tak w kolo troche pomaga...Ale i tak okropne uczucie.

Mamy nianie ale...ja nie wierze w instytucje niani ktorej sie PLACI za opieke nad dzieckiem. Zawsze bedzie to dla niej tylko praca i zawsze bedzie patrzec na zegarek kiedy bedzie mogla pobiec do domu. Chyba ze jest sie urodzona opiekunka i marzy o tym zeby byc z dzieckiem, uczyc go i poprostu tak bezinteresownie pokochac. Ale to nie w naszym przypadku niestety :(

 

Beata,

wspominałaś, ze większość czasu pracujesz w domu... Takie rozwiązanie ma wiele dobrych stron!

Co do nowych zadań w pracy: albo zaakceptujesz albo - moze to będzie powód do zmian?

za 15 lat tez będzie Cię potrzebował, tylko inaczej. Ja mam grubo więcej i jak jestem z Mamą to od razu mi lepiej :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestes kobieta to inna historia. Ja tez ciagne do mamy kiedy tylko moge. To jest super, wiem ze moge jej powiedziec wszystko i nie wysmieje mnie, nie machnie reka i nie powie a przestan, nie mam czasu, majtki by swoje ostatnie zdjela i mi dala jakbym tego potrzebowala...

Ale syn to jest inaczej. Syn ciagnie do zony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moorelo ja gdybym miala fajna prace to pewnie nie pisalabym MASAKRA. Ale moja praca nie jest warta tego zebym spedzala w niej czas w zamian za bycie z synem. To jest poprostu glupi projekt ktory nie ma szansy na powodzenie.

Wiem to moze jest dobry powod do zmian ale wszedzie wszyscy trabia - jest kryzys, dobrze ze w ogole prace masz...zycie zmarnowac mozna ze strachu...

Wlasnie dziewczyny kim jestescie z zawodu? Co robicie zawodowo? Jesli to nie tajemnica? Szukam natchnienia...inspiracji, musze cos zmienic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale syn to jest inaczej. Syn ciagnie do zony.

Beata - kolejny plus dla Ciebie, bo masz dobre doświadczenia ;) dobre dla Ciebie jako żony :) Chyba jednak masz trochę racji, u mnie jest podobnie - mój mąż jest aż za bardzo "odpępniony", muszę mu przypominać, żeby czasem zadzwonił do Mamy.

Ale jesteśmy tu i teraz i trzeba sie cieszyć, ze synek jest malutki i żyć bez mamusi nie moze. Mój dwupiółlatek dzisiaj mówił przed snem: no chodź do mnie Mamusio, jestem smutny, jak cię nie ma...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beato, to ja znowu coś ku pokrzepieniu napiszę :). Niewiele znam osób zachwyconych swoją pracą :(. Zawsze jest coś lub ktoś kto czyni ją źródłem stresu i braku satysfakcji, a to niskie zarobki, a to złe relacje między pracownikami, a to brak perspektyw, a to brak rozwoju, a to mobbing, straszny szef, nadgodziny, a to konieczność pracy "w imię idei" (czyli za darmo) lub konieczność zabierania pracy do domu, praca w złych, szkodliwych niebezpiecznych warunkach, itp, itd... Jeśli możesz coś z tej listy wykreślić to już jesteś szczęściarą :).

Jeśli chodzi o relacje synów i matek, to dużo zależy od tego "co włożysz do walizki" :). Przepraszam za takie porównanie, ale uważam, że jest bardzo trafne. Jeśli będziesz dbała o Wasze relacje, uczyła szacunku i reagowała na potrzeby, to z dużym prawdopodobieństwem to samo otrzymasz za kilka lat "otwierając walizkę". Przy tym wszystkim nie można być nachalnym i zaborczym. Czyli zawsze trzeba pamiętać o autonomii i prawie do samostanowienia naszych dzieci. Bądźmy obok, czujni i troskliwi, ale nie nadopiekuńczy. Oczywiście sporo też zależy co "wkładali do walizki" rodzice przyszłej wybranki Syna :). Rola rodzica jest inna niż dziecka... polega w dominującej mierze na bezinteresownym dawaniu (czasu, emocji, energii), czasem na rezygnacji z planów i marzeń, a często na bezwarunkowej miłości i akceptacji.

Nie masz do końca wpływu na to co będzie się działo za 25-30 lat, gdy Twój Syn zdecyduje się sam założyć rodzinę, ale jedno jest pewne - możesz zrobić bardzo dużo by Wasze relacje były pozytywne i trwałe. Nie ma złotej recepty, bo każdy z nas jest inaczej wychowany i dla każdego trochę inaczej wygląda definicja szczęścia, spokoju, bezpieczeństwa. Ale jestem przekonana, że świetnie poradzisz sobie z budowaniem dobrych relacji, które w przyszłości sprawią, że Twój Syn wraz ze swoją rodziną będą z radością przyjeżdżać do Ciebie na obiadek :D.

 

Przepraszam, bo strasznie mentorski wylazł mi ten post, ale starałam się jakoś Cię pocieszyć :hug: A jeśli czujesz głęboką potrzebę zmiany, to przyjrzyj się temu co Ciebie samą cieszy (bo chyba coś cieszy ;)?), co lubisz robić, w czym dobrze się czujesz. Zazdroszczę ludziom, którzy mogą pracować "w tym co lubią". Sama chętnie zmieniłabym coś w swoim życiu tylko paradoksalnie im więcej wiem, tym mniej czuję się pewna :bye:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beata, nie są to zbyt staranne rysunki, ale widać o co chodzi.

Pogrubiłam stopnie i myślę, że cokolwiek zdecydujecie jeśli chodzi o materiał do obłożenia stopni to jest to wykonalne.

Wariacje na temat kolorów:

1. stopnie są obłożone z góry, z przodu i z boku drewnem; pod spód i od tyłu można pomalować je na kolor zbliżony do cegieł na ścianie, albo dać okładzinę tę samą co dacie na kominku.

Beata_Weronika-DSC_3348_1.jpg

2. stopnie mają tylko trep drewniany, a reszta jest w kolorze ścian.

Beata_Weronika-DSC_3348-2.jpg

3. to wariacja poprzedniego, tylko jako okładzina jest w kolorze obudowy kominka

Beata_Weronika-DSC_3348-3.jpg

 

Beata, pytasz o pracę ;) Wiele lat temu zrezygnowałam z archeologii, bo przydarzyła mi się moja córcia i chciałam móc jej poświęcić więcej czasu. Wykorzystałam umiejętność rysowania i „sprawne ręce”. Zostałam grafikiem, bo dawało to możliwość pracy w domu. Niby praca była luźna czyli bywałam w firmie tylko w razie konieczności, ale miałam stałą umowę i wynagrodzenie, a za każdy projekt dostawałam dodatkowe pieniądze. Miałam szczęście, bo trafiłam na świetną firmę i znakomicie zarabiałam. Myślałam, że tak będzie zawsze, ale tamte złote czasy dla grafików skończyły się. Teraz każdemu wydaje się się, że jest znakomity w tej dziedzinie i rynek graficzny zdechł. Jest bardzo ciężko freelanserom. Są tacy, którzy pracują za minimalne wynagrodzenie i psują rynek. Agencje reklamowe wymieniają ludzi średnio co 3 lata, bo praca w napięciu, stresie, bez ograniczeń czasowych, z koniecznością sypania pomysłami, wypala ludzi. Kiedyś pracowałam dla agencji i wiem jak to wygląda. Teraz sama wybieram klientów. Ładnie zabrzmiało, ale prawda jest taka, że łapię co wpadnie i nie marudzę. Czyli też stres i gonitwa. Choroba, czy urlop to od razu wymierna, poważna strata finansowa, którą trzeba potem długo odrabiać. Komfort o tyle, że przynajmniej mogę sobie pomyśleć, że to ja decyduję czy chcę tę pracę czy nie. Ale klient rządzi i czasem jestem zmuszona projektować rzeczy, których się wstydzę, ale klient tak chce, tak mu się podoba i ja tu nie mam nic do gadania. Fakt, że kilka zdarzyło mi się nie znieść sytuacji i zerwałam umowę.

Niby fajnie być grafikiem, ale każdy kij ma dwa końce :cool:

Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beato, to ja znowu coś ku pokrzepieniu napiszę :). ......................... Sama chętnie zmieniłabym coś w swoim życiu tylko paradoksalnie im więcej wiem, tym mniej czuję się pewna :bye:

 

Julianna, podpisuję się obiema łapkami pod całością. Wcale nie jest mentorsko, tylko mądrze i to jest sama prawda.

Napisałam parę słów o mojej pracy osobno, więc tu już nic nie dodam.

Ja mam 27 letnią córkę i wszystko co napisałaś dotyczy też moich z nią relacji.

Nie ma tak, że zawsze umiemy stanąć na wysokości zadania. Mamy złe i dobre chwile, a one, a raczej to co wtedy zrobimy, wracają potem do nas. Czasem nawet nasze najlepsze działania i pomysły okazują się być złe. Nasze dzieci mają swoje wyobrażenia o tym jacy powinni być ich rodzice. Moja córka wiele razy mnie zaskoczyła innym rozumieniem mojej rodzicielskości.

Im jestem starsza tym mniej jestem pewna swoich działań w relacjach z innymi. Ale czy robię się ostrożniejsza... nie wiem. I nie wiem, czy chciałabym być ostrożniejsza :bye:

 

Jeszcze coś

Ostatnio wpadlo mi takie zdanie jakiegoś pisarza, czy artysty „...spełnienie to śmierć dla artysty”. Utkwiło mi w głowie, bo jest w zgodzie z moim myśleniem o życiu, które daje mi okruchy zadowolenia i szczęścia. I to jest dobre, bo kto wie czy bym szczęście ceniła i rozumiała, że je mam, gdyby trwało ciągle?

Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jejku, Ewa piekne to co napisalas. Ale widzisz ja widze ze inni maja prace fajne, ,dobrze platne ze stac ich na to na tamto i na dzieci tez i to nie jedno. Ach.. moze to przez ta budowe czuje sie tak...niewazne ile bysmy mieli kasy to kazda ilosc mozna wpompowac jak sie ma. A jak sie nie ma to ma sie debet i tyle.

Dobra bo wychodzi ze narzekam.

Musze sobe poradzic na nowym stanowisku i tyle...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestko, sliczne wizualki!!!

Sliczne!

Pierwsze schody oczywiscie najlepsze ale maz mowi ze za maly przeswit no i cena...beda drozsze. Pozatym gosc od podlogi na te z betonem sie juz zgodzil wiec...

Zazdroszcze Ci Pestko ze robisz cos zwiazanego ze swoim talentem. Ze masz talent to raz a dwa ze robisz to co lubisz i dostajesz za to pieniadze. Ja na przyklad kompletnie nie jestem zdolna i nie mam zadnego talentu. Jestem zwyczajnie przecietna. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beata, wszystko na pewno będzie dobrze z Twoją pracą. Każdy w życiu robi czasem coś co mu nie odpowiada lub nie daje satysfakcji. U mnie tak jest bardzo często. I czasem bardzo boli, kiedy klient uważa, że tylko on ma rację, a mnie wynajmuje jak robola od łopaty. Tak już jest. Raz lepiej, a raz gorzej i gdyby nie to to byśmy tego lepiej nie cenili.

Szczęście nie świnia, po północy się odwróci - jak mówią brydżyści :wiggle:

 

Trochę późno wyszło z tymi moimi obrazkami, ale przynajmniej wiecie jak mogłoby to wyglądać gdybyście wybrali inną opcję :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O rany, cieszę się, że nie wyszło mentorsko ;). Ale zapomniałam napisać o najważniejszym :). Znam mężczyznę, który ma świetne i bliskie relacje z mamą, mimo iż ma swoją rodzinę od 15 lat. To mój Mąż :), a ja jestem wdzięczna mojej Teściowej za to jak go wychowała, bo to najlepszy człowiek jakiego w życiu poznałam :rolleyes:

 

Głowa do góry Beato :). Masz cudnego Synka, świetnego, pracowitego Męża. Jesteś młoda, budujecie dom i całe życie przed Wami :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O rany, cieszę się, że nie wyszło mentorsko ;). Ale zapomniałam napisać o najważniejszym :). Znam mężczyznę, który ma świetne i bliskie relacje z mamą, mimo iż ma swoją rodzinę od 15 lat. To mój Mąż :), a ja jestem wdzięczna mojej Teściowej za to jak go wychowała, bo to najlepszy człowiek jakiego w życiu poznałam :rolleyes:

 

Głowa do góry Beato :). Masz cudnego Synka, świetnego, pracowitego Męża. Jesteś młoda, budujecie dom i całe życie przed Wami :D.

 

Nie mogę się oprzeć :no::no::no: Przepraszam:(

Mój partner (od ponad 20 lat) też pod względem relacji z mamą jest taki sam jak Twój, Julianno. Jest dobrym, mądrym, pełnym zrozumienia dla innych człowiekiem, a moje relacje z jego mamą zawsze były ciepłe. Niestety takie matki, z których potem „robią się” teściowe to rzadkość. Moja poprzednia była modelem zimnym i pełnym przesadnej pewności siebie. Dlatego syna wychowała na egoistę pierwszej wody i z perspektywy czasu wiem, jak to dobrze, że miałam tyle odwagi, że mimo posiadania wspólnego dziecka rozeszłam się z nim. Chyba obie z córką wyszłyśmy z tego mniej okaleczone psychicznie, niż gdybym nie zdecydowała się postąpić radykalnie.

 

A więc wszystkie mamusie :rolleyes: głowy wprawdzie do góry, ale myślcie o tym jak dobrze wychować synów z korzyścią dla siebie i przyszłych synowych :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...