Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy po wybudowaniu domu człowiek staje się szczęśliwszy?


Czy po wybudowaniu domu człowiek staje się szczęśliwszy?  

49 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy po wybudowaniu domu człowiek staje się szczęśliwszy?

    • TAK
      40
    • NIE
      9


Recommended Posts

Tak, wszystko, co przedstawia jakąkolwiek wartość, może być przedmiotem... handlu. Chłodna kalkulacja. Dom zbudować, sprzedać. Zbudować inny, sprzedać...Można być bardzo szczęśliwym handlując domami.

Taki prosty test: jak dziecko narysuje "dom"? .

Na pewno nie będzie to tylko budynek, ale i drzewo obok, ogrodzenie, jakaś droga, kwiatek....

Z takiego obrazka psycholog wiele może się dowiedzieć o środowisku (także emocjonalnym) w jakim wychowuje się mały człowiek.

Dom kojarzy się ze stabilizacją i bezpieczeństwem, ale dom jako "budynek wolnostojący jednorodzinny" (nie wieżowiec, albo barak) Ten sam przez cały czas. Nie wiem dlaczego tak myślę. I moim zdaniem właśnie taki dom to najlepsze miejsce na dzieciństwo, albo chociaż na wakacje (u babci).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 100
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Czy szanowna marynata nie dostrzega różnicy między spełnieniem planów, marzeń i ambicji, czym zwykle jest budowa domu, a zjadaniem bułki z salcesonem lub kiełbasą?

 

Nie widzę żadnej.

Człowiek jest szczęśliwy kiedy są zaspokojone jego pragnienia.

I może to być zjedzenie bułki z salcesonem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że po wybudowaniu domu człowiek jest szczęśliwszy. Już samo patrzenie na to jak on z dnia na dzien rośnie uszczęśliwia, a co dopiero zamieszkanie w nim. A że jest więcej sprzątania, trawy do skoszenia, czy śniegu do odgarnięcia etc. , to tylko małe głupstwa do których jeden przywiązuję większą uwagę, a drugi mniejszą. Bo przecież świat się nie zawali jeśli nie będę kosić trawy co tydzień jak sąsiedzi, czy też nie umyję okien na święta, wszystkie te rzeczy da się zrobic póżniej, kiedy najdzie chęć i ochota i wtedy naprawdę człowiek jest szczęśliwszy bo wie, że nikt go do tego nie zmusił i żadna presja na niego nie została wywołana.

Myślę, że nic nie może nam zastąpić naszego wymarzonego domu. Oczywiście pisząc o "wymarzonym domu" mam na myśli ciepło rodzinne, bo dom to nie tylko ściany, ale i ludzie w nim mieszkający, którzy się rozumnieją i wiedzą że mogą na siebie liczyć w każdej chwili i nie kłócą się o to, że dziś jest nie sprzątnięte czy nie ugotowane. Uważam że jesli dobrze się czujemy we własnym domu, to wtedy jesteśmy szczęśliwi, a każda wypita filiżanka kawki na swoim tarasie tylko do tego wszystkiedo dodaje uroku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie widzę żadnej.

Człowiek jest szczęśliwy kiedy są zaspokojone jego pragnienia.

I może to być zjedzenie bułki z salcesonem.

 

A ja myśę, że człowiek jest szczęśliwy, kiedy nie tylko zaspokojone są jego potrzeby niższego rzędu, ale i wyższego.

Wybudowanie domu jest swego rodzaju manifestacją zaspokojenia tych drugich.

Nic tak nie uszczęśliwia jak osiągnięcie celu. Tym bardziej wtedy, gdy został wyznaczony z myśą o tych, których się chroni i kocha.

"Nie będzie nas - będzie dom", czy jakoś tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybudowanie domu jest swego rodzaju manifestacją zaspokojenia tych drugich.
Nic bardziej mylnego.

 

Dom czyli potrzeba schronienia jest taką samą potrzeba jak potrzeba jedzenia.

 

To są tylko rzeczy,a my sami wybieramy które darzyć większym uczuciem.

Znam ludzi będących nieszczęśliwymi w swoich domach jak i takich,którzy są szczęśliwi mieszkając w kawalerce.

Istota zrozumienia tego jest empatia.Nie przekładajmy na innych kalką swojego punktu widzenia świata.

Czy osoby które nie chcą budować i wykładają np 600 tyś na mieszkanie w mieście nie mają potrzeb rzędu wyższego??Dobry żart.

 

Wystarczy poczytać forum.Wiele osób buduje chociaż nie chce,bo sytuacja ich do tego zmusiła,wiele osób buduje,sprzedaje i kupuje mieszkanie,jeszcze inni po wybudowaniu zaraz sprzedają i budują następny dom.

O tu np jaki ciekawy wątek

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?103276-sprzedalem-dom-i-kupilem-mieszkanie

i co to ma się do potrzeb "wyższych?".

Dla każdego to będzie co innego.

Edytowane przez marynata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic bardziej mylnego.

 

Dom czyli potrzeba schronienia jest taką samą potrzeba jak potrzeba jedzenia.

(...)

Czy osoby które nie chcą budować i wykładają np 600 tyś na mieszkanie w mieście nie mają potrzeb rzędu wyższego??Dobry żart.

 

.

 

Zgadzam się z Tobą, marynata, w kwestii, że potrzeba schronienia jest także potzrebą podstawową.

Wszak ta może być zaspokojona przez, powiedzmy, otrzymanie mieszkania socjalnego z zasobów gminy.

Jednak zaspokojenie potrzeb wyższych (np. przynależności, uznania,, posiadania autorytetu, poważania u innych, czy szacunku do siebie samego) wiąże się z realizacją wytyczonego ambitnego celu, z wysiłkiem, z osobistą aktywnością (nie taką jak staranie u władz lokalnych o dach nad głową, czy wyciągnięcie ręki po bułkę. Nie wiem, czy dostrzegasz tę subtelną różnicę.

Poza tym w budowaniu domu nie chodzi tylko o zaspokojenie potrzeb własnych, ale Rodziny. I nie tylko o zaspokojenie potrzeby posiadania dachu nad głową, ale i stworzenie miejsca przyjaznego rozwojowi i realizacji potrzeb wyższego rzędu (szczególnie u dzieci). Zazwyczaj budujący mają gdzie mieszkać .Jednak chcą mieszkać lepiej i "na swoim" tworzyć ten nastrój, ten klimat, który będzie pamiętany gdy nas już nie będzie.

(Na marginesie:

1.. Pisałam z myślą o domu, który budujemy z zamiarem by w nim mieszkać, wychować następne pokolenie, stworzyć tradycje tego domu, spokojnie przeżyć w nim swoją starość, a nie po wybudowaniu sprzedać.

2. O potrzebach niższego rzędu, w poprzednim komentarzu, pisałam w kontekście upragnionej "bułki z salcesonem', nie alternatywy dom czy mieszkanie za 600 tyś. Tak że żle mnie zrozumiałaś. Być może i ja (i Redakcja) nie zrozumiałam, o co Tobie chodziło z tą "bułką z salcesonem".)

3. Żebyś zrozumiała: ludzie ze stale pustum brzuchem, nie myślą o karierze,, o uznaniu; nie mają innych celów, jak tyko ten "co wrzucić na ruszt". Im się marzy ta "bułka z salcesonem". To im wystarczy. Najpierw niższe, potem wyższe potrzeby powodują ludzkimi zachowaniami. Niektórzy wyższych nie będą mieli nigdy i ci domu nie wybudują (ani mieszkania nie kupią) . Oczywiście można mieć fantazję i za 600 tysi kupić "bułek z salcesonem". Czemu nie. (A to już ironia była, żeby nie było)

Edytowane przez bajanadjembe
drobne literówki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak zaspokojenie potrzeb wyższych (np. przynależności, uznania,, posiadania autorytetu, poważania u innych, czy szacunku do siebie samego) wiąże się z realizacją wytyczonego ambitnego celu, z wysiłkiem, z osobistą aktywnością (nie taką jak staranie u władz lokalnych o dach nad głową, czy wyciągnięcie ręki po bułkę. Nie wiem, czy dostrzegasz tę subtelną różnicę.

Nie rozumiem dlaczego konsekwentnie definiujesz dla wszystkich co jest potrzebą wyższą?Nie każdy chce być przynależny,nie każdy zabiega o uznanie czy poważanie itd.Czy ci którym łatwo przychodzą pieniądze bez żadnego wysiłku i zadanie zbudować dom nie jest dla nich żadnym wyzwaniem mają się wstydzić?

Ludzie maja różne inne ambicje i marzenia które są dla nich ważniejsze niż budowa domu.Niektórzy wolą zabrać dziecko na plecy i przewędrować z nim cały świat.Nie każdemu pasuje wizja kapci i zapachu sernika.

Celem może być także kupno domu za gotówkę,a nie jego budowa.

Temat na następny sondaż"czy po kupnie domu człowiek staje się szczęśliwszy?"

To o tych dzieciach i ich rozwoju to już chyba za daleko posunięte dywagacje,tym bardziej że dużą część dzieci przeżywa przeprowadzkę negatywnie,czując że rozbija się ich świat.O takich historiach też można poczytać na forum.Mając dzieci zdecydowanie jest lepiej mieszkać tam gdzie wszystko ma się pod ręką(teatr,kino,basen,języki itd)bo to służy ich rozwojowi,a nie siedzenie z rodzicami w domu na obrzeżach miasta(to większość) często bez rówieśników w pobliżu.

 

O tym salcesonie to był skrajny i prowokacyjny przykład do porównania,ale taki miał właśnie być.

1.. Pisałam z myślą o domu, który budujemy z zamiarem by w nim mieszkać, wychować następne pokolenie, stworzyć tradycje tego domu, spokojnie przeżyć w nim swoją starość, a nie po wybudowaniu sprzedać.
Ja wiem o czym Ty pisałaś,ale temat wątku jest"Czy po wybudowaniu domu człowiek staje się szczęśliwszy?" a nie" Czy Ty forumowiczu po wybudowaniu domu czujesz się szczęśliwszy". Edytowane przez marynata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja szczęśliwy jestem z tego, że koniec z papierologią. Nic tak mnie nie doprowadzało do szału, jak biurokracja.

Pracy koło domu jest owszem trochę, ale całkiem przyjemnej, zwłaszcza w ogrodzie. Poza tym cisza, spokój, 200 metrów do lasu.

Za żadne skarby świata nie wrócę do miasta, we Wrocławiu jestem max 2 razy w miesiącu, jak muszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem dlaczego konsekwentnie definiujesz dla wszystkich co jest potrzebą wyższą?Nie każdy chce być przynależny,nie każdy zabiega o uznanie czy poważanie itd.Czy ci którym łatwo przychodzą pieniądze bez żadnego wysiłku i zadanie zbudować dom nie jest dla nich żadnym wyzwaniem mają się wstydzić?

Ludzie maja różne inne ambicje i marzenia które są dla nich ważniejsze niż budowa domu.Niektórzy wolą zabrać dziecko na plecy i przewędrować z nim cały świat.Nie każdemu pasuje wizja kapci i zapachu sernika.

Celem może być także kupno domu za gotówkę,a nie jego budowa.

Temat na następny sondaż"czy po kupnie domu człowiek staje się szczęśliwszy?"

To o tych dzieciach i ich rozwoju to już chyba za daleko posunięte dywagacje,tym bardziej że dużą część dzieci przeżywa przeprowadzkę negatywnie,czując że rozbija się ich świat.O takich historiach też można poczytać na forum.Mając dzieci zdecydowanie jest lepiej mieszkać tam gdzie wszystko ma się pod ręką(teatr,kino,basen,języki itd)bo to służy ich rozwojowi,a nie siedzenie z rodzicami w domu na obrzeżach miasta(to większość) często bez rówieśników w pobliżu.

 

O tym salcesonie to był skrajny i prowokacyjny przykład do porównania,ale taki miał właśnie być.

Ja wiem o czym Ty pisałaś,ale temat wątku jest"Czy po wybudowaniu domu człowiek staje się szczęśliwszy?" a nie" Czy Ty forumowiczu po wybudowaniu domu czujesz się szczęśliwszy".

 

Wiesz, marynata, zrozumiałam temat wątku, tak jak wiekszość tu odpowiadajacych. Odpowiedziałam i uzasadniłam. To, że sobie tak dyskutujemy, troszkę filozofując, to tak przy okazji.

Definicje potrzeb, ich podział na niższego i wyższego rzędu zostały dawno zdefiniowane w teorii Maslowa. Możesz się zapoznać, żeby zrozumieć, i zauważysz wtedy, że troszkę pogalopowałaś.

Poza tym ja zauważyłam, że nieco sama sobie zaprzeczasz: wiesz , że małe dzieci przeżywają negatywnie wszelkie zmiany, (przeprowadzki!) a w wędrowaniu z dzieckiem na plecach nie widzisz nic złego (przydałaby się konsekwencja). Zbyt mało myślimy o innych, w naszych marzeniach powinni być inni z ich potrzebami. (nie my sami i coś na plecach). Dziecko bez stałego, bezpiecznego schronienia nie rozwija się prawidłlowo. Wiele problemów w życiu dorosłym ma swoje żródła w niestabilnym środowisku w okresie dzieciństwa.

Pytasz, "czy po kupnie za gotówkę..." Tak. Z kupieniem gotowego domu (bo pewnie to miałaś na myśli) jest podobnie. Przynajmniej w kwestii zaspokajania potrzeb.

(Ja jednak jestem chyba jak ten ptak, co to woli swoje gniazdo zbudować.)

To bardzo przykre, że dom kojarzy się Tobie tylko z kapciami i sernikiem. I z nazwijmy to dosadnie "zadupiem", od którego wszędzie daleko. Może taką okolice wybrałaś, nie przemyślawszy wszystkich za i przeciw.

Marynata, a czy Ty jesteś szczęśliwsza budując swój dom? Czy widzisz cel tego budowania?

Edytowane przez bajanadjembe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja TAK. I to zdecydowanie TAK

Rodzina też tak, dzieci mają swoje pokoje, jest więcej miejsca, to zdecydowany plus. A skoro więcej miejsca to i dzieci przybyło :)

Szczęśliwszy też jestem z powodu możliwości spełnienia wielu marzeń i robienia tego czego w bloku nie można było, na co czekałem prawie 30 lat. Mam w końcu swój garaż gdzie rozwijam pasję majstrowania, mam ogród gdzie mogę zjeść śniadanie. Dom przyczynił się już do wielu rzeczy które wydarzyły się po jego wybudowaniu, mieszkając w mieście w bloku nie mogłyby się wydarzyć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem o czym Ty pisałaś,ale temat wątku jest"Czy po wybudowaniu domu człowiek staje się szczęśliwszy?" a nie" Czy Ty forumowiczu po wybudowaniu domu czujesz się szczęśliwszy".

 

Odpowiedzieć na to pytanie można tylko przez pryzmat swoich doświadczeń ,bo niby o jakim "człowieku" możemy się wypowiadać.

 

Kto się przekopał przez całą papierologię ,wybór działki, wybór projektu,zakup materiałow,potyczki z fachowcami i pogodą,kto podjął milion decyzji czasem nie znając ich konsekwencji,kto musiał zrezygnować z wielu rzeczy bo budowa była ważniejsza-ten po zakończeniu budowy może poczuć się szczęśliwy,że udało mu się skończyć.I uważam,że to może być nieco bardziej satysfakcjonujące niż zjedzenie salcesonu z bułką.

 

Analogicznie do sytuacji kiedy maratonczyk czuje się szczęsliwy bo ukończył bieg i również szczęliwy czuje się ktoś ,kto podbiegł 5 metrów i zdązył na autobus.To prawie to samo ale "zakres robót"trochę się różni:cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Definicje potrzeb, ich podział na niższego i wyższego rzędu zostały dawno zdefiniowane w teorii Maslowa.

Nie jest obowiązkiem posiadanie przez człowieka zakresu potrzeb określonych przez Maslowa,którego to prace są wykorzystywane w psychologii marketingu i służą do wciskania ludziom rzeczy których tak naprawdę nie potrzebują.

Każdy człowiek jest inny i nie da się stworzyć piramidy jego potrzeb.

W samej Polsce mamy już ok 5 milionów singli,z czego większość deklaruje,że nigdy nie chce mieć dzieci,Chcą bawić się,podróżować i korzystać z życia.Nie chcą się dać wsadzić w jeden słuszne obowiązujący kierat-dobra szkoła,dobra praca,kredyt na 30 lat,poważanie w środowisku,dom,małżonek,praca,niedziela kościół a święta u teściowej tylko dlatego,że takie zostały określone przez kogoś "normy" potrzeb dla cywilizowanego człowieka.

 

. I z nazwijmy to dosadnie "zadupiem", od którego wszędzie daleko. Może taką okolice wybrałaś, nie przemyślawszy wszystkich za i przeciw.

Marynata, a czy Ty jesteś szczęśliwsza budując swój dom? Czy widzisz cel tego budowania?

Nigdy nie stawiam ocen tylko przez pryzmat siebie.Buduje się w mieście i moje budowanie nie ma się nic wspólnego do tego co czytam np w dziennikach.Milion różnych historii,milion różnych emocji.

Budując dom mam taki sam poziom szczęścia jak wtedy kiedy go nie budowałam.Budowa domu to dla mnie pewien wymóg zmiany miejsca zamieszkania w danym momencie mojego życia,przybliżenie się do centrum interesów życiowych,zwykła zmiana miejsca zamieszkania.Zostawiam jeden dom,przenoszę się do drugiego(z tymi samymi ludzmi i emocjami)i to wszystko.

Nigdy nie wiązałam mojego szczęścia ze stanem posiadania.

To bardzo przykre, że dom kojarzy się Tobie tylko z kapciami i sernikiem

W którym miejscu napisałam że mnie się tak kojarzy?

Edytowane przez marynata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budując dom mam taki sam poziom szczęścia jak wtedy kiedy go nie budowałam.Budowa domu to dla mnie pewien wymóg zmiany miejsca zamieszkania w danym momencie mojego życia,przybliżenie się do centrum interesów życiowych,zwykła zmiana miejsca zamieszkania.Zostawiam jeden dom,przenoszę się do drugiego(z tymi samymi ludzmi i emocjami)i to wszystko.

(...)

W którym miejscu napisałam że mnie się tak kojarzy?

 

To po kolei:

Dzięki, że odpowiedziałaś na moje pytanie. Teraz wiem, że Twój poziom szczęścia jest stały.

Tylko właśnie, zastanawiam się, jak te przeprowadzki wpływają na poziom szczęścia, tych z którymi się przeprowadzamy :

 

(...)To o tych dzieciach i ich rozwoju to już chyba za daleko posunięte dywagacje,tym bardziej że dużą część dzieci przeżywa przeprowadzkę negatywnie,czując że rozbija się ich świat.(...)

Mając dzieci zdecydowanie jest lepiej mieszkać tam gdzie wszystko ma się pod ręką(teatr,kino,basen,języki itd)bo to służy ich rozwojowi,a nie siedzenie z rodzicami w domu na obrzeżach miasta(to większość) często bez rówieśników w pobliżu.

Rozumiem, że, mieszkać, gdzie pod ręką np. kino, czyli środek miasta (żeby podkreślić, że nie obrzeża) to jest lepiej dla Ciebie, bo chyba nie myślisz, że dla wszystkich?

Tu jeszcze należy uwzględnić ten drobiazg, że "pod ręką" , w kontekście Twojej wypowiedzi, dla każdego może oznaczać inną odległość (choćby w zależności od czasu w jakim ją pokonuje).

 

Teraz odpowiem na Twoje ostatnie pytanie:

Otóż, uwzgędniajac kontekst, zasugerowała to ta Twoja wypowiedź (wytłuściłam). Jeśli źle wywnioskowałam, to, proszę, wykaż.

(...).Czy ci którym łatwo przychodzą pieniądze bez żadnego wysiłku i zadanie zbudować dom nie jest dla nich żadnym wyzwaniem mają się wstydzić?

(...)Niektórzy wolą zabrać dziecko na plecy i przewędrować z nim cały świat.Nie każdemu pasuje wizja kapci i zapachu sernika.

(...).

 

A Ty, pewnie nie znajdziesz takiego miejsca, w którym ja pisałabym, że ktoś ma się wstydzić?

 

Osobiście, raczej nie widzę sensu kontynuowania tej dyskusji.

Najważniejsze, że napisałaś konkretnie o SWOIM szczęściu. Jednak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Rozumiem, że, mieszkać, gdzie pod ręką np. kino, czyli środek miasta (żeby podkreślić, że nie obrzeża) to jest lepiej dla Ciebie, bo chyba nie myślisz, że dla wszystkich?

Tu jeszcze należy uwzględnić ten drobiazg, że "pod ręką" , w kontekście Twojej wypowiedzi, dla każdego może oznaczać inną odległość (choćby w zależności od czasu w jakim ją pokonuje).

 

O dzieciach się wypowiadać nie mogę, ale apropos: przez całe życie mieszkałem w centrum lub blisko centrum Warszawy. Korzystam z bardzo szerokiego wachlarza tzw. oferty kultury wyższej i niższej, ale: wyniosłem to z domu, nigdy, tfu tfu, nie byłem biedny i nie musiałem polaryzować swojego życia tak jak moi koledzy, którzy obecnie dzielą życie na pracę i spędzanie czasu w domu z dziećmi, bo na nic innego nie starcza czasu i sił. Wielu moich znajomych nie było w teatrze od wielu lat, a mam wątpliwości, czy kiedykolwiek trafili na operę czy do filharmonii.

 

Stąd uważam, że jeśli zamieszkam na wsi, a do Warszawy wpadnę na jeden weekend w miesiącu, moje "życie kulturalne" będzie bogatsze od 99% mieszkających tu na stałe. A reszta - zakupy - robię przez internet, banki - tylko internetowe od 12 lat, poczta - nie korzystam, knajpy - aktualnie nadużywam i chciałbym to zmienić, lekarz - na razie, tfu tfu, na tyle rzadko korzystam, że mogę zapłacić i zaprosić do siebie. Także ja - rasowy cfaniak warszawski - pożegnam się z tym miastem bez wielkiego poczucia straty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że z budowaniem domu to tak jak ze zdobyciem szczytu górskiego. Męczysz się, sapiesz, nadwyrężasz mięśnie. W końcu zmordowany dochodzisz na sam wierzchołek góry. Tam w zależności od pogody, albo zastaniesz piękne widoki i słońce (analogia do radości z posiadania mieszkania czy domu), albo będzie mgła, zimno i ponuro (niemożność spłacenia kredytu, wypalenie życiowe itp). Ale poczucie dojścia do końca daje przede wszystkim ogromną satysfakcję ( z dokładnością do kilku procent wiecznie niezadowolonych). Satysfakcja płynie z nauczenia się nowych rzeczy, pokonania różnych barier, własnej słabości i lenistwa i dokonania wysiłku, którego w normalnych warunkach codziennego dnia nie zrobilibyśmy.

Nie wiem, czy zamieszkam w obecnie przeze mnie budowanym domu, nawet jesli nie, to doprowadze budowe do końca. I to na pewno uczyni mnie szczęśliwą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...