Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Gdy nikt nie wspiera.


Mika_77

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 109
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

A jakiego rodzaju wsparcia Ci brakuje?

 

Po zastanowieniu się muszę przyznać, że nam nikt spejalnie nie pomagał, ale i na to nie liczyliśmy. Chyba nawet staraliśmy sie tego unikać, gdy po pierwszej wizycie teścia postawiłam na nogi całą ekipę, wraz z inspektorem nadzoru, a okazało się, że teść nie miał racji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm..

Napisałam oględnie wsparcie;

chodziło mi raczej o niedogryzanie.

 

Temat naszego domu to był temat tabu na wszystkich rodzinnych uroczystościach, gdy tylko poruszyliśmy tę kwestię szybko zmieniano temat.

 

Teraz już mieszkamy i podczas wizyt rodziców wysłuchujemy jak to ciężko utrzymać dom, jak na starość mąż będzie musiał skakać po dachach bo rynny się zapychają. I po co nam taka duża "buda" bo kto to ogrzeje i będzie sprzątał.

Mam dosyć.

Teściu z dumą powtarza że od nic tu nie tknął nawet palcem (nikt go o to nigdy nie prosił) i że nie podoba mu się nasz dom.

Przykro tego słuchać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mika,mój ojciec też ciągle krytykuje.A to że tynkarze papraki(chociaż to nieprawda),że zle pomieszczenia rozplanowane,a to to a tamto,dosłownie wszystko jest krytykowane-mam wrażenie że czeka na to żeby coś się stało.

Ale powiem Ci że tak się zastanowiłam i to taki charakter i to nie ma nic wspólnego z moją budową czy ze mną.Po prostu jest człowiekiem który o nikim i o niczym nie powie dobrego słowa i żyje w przekonaniu o wyższości swoich racji.A niech mu tam będzie-w sumie szkoda mi go,bo to on się z tym "nielubieniem" świata męczy,nie ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Gosc_123

 

Temat naszego domu to był temat tabu na wszystkich rodzinnych uroczystościach, gdy tylko poruszyliśmy tę kwestię szybko zmieniano temat.

 

 

Hehe... skąd ja to znam... Przez całą budowę nikt nawet nie zapytał co tam słychać, jak postępy? Nic! Cisza jak nad trumną...

Kiedyś naiwnie sama zaczęłam temat i usłyszałam od ojca - nie miała baba problemów, to postanowiła sobie wybudować dom.

No to więcej z tematem nie wyskakiwałam :(

Wyjątkiem była tu moja siostra - mogłam się jej trochę pożalić na nieterminowych majstrów czy brakoróbstwo na budowie...

 

No i OK. Sami daliśmy radę! :wiggle:

 

 

Wy też dacie! Trzymam kciuki.. :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mika, smutne to co piszesz :(

 

Skoro rodzinka nabiera wody w usta albo krytykuje Wasz dom i decyzje - to uważam,że po prostu Wam zazdroszczą. Nie widzę innego wytłumaczenia.

Zazdroszczą,że w dzisiejszych czasach udało Wam się wybudować dom, macie własny kąt, jesteście niezależni, potraficie dobrze gospodarować finansami.

 

Jakby rodzice się naprawdę martwili się o Was ( dużo pracy, obowiązków przy domu, spore wydatki na utrzymanie) to raczej z życzliwością doradzali by, jak sobie poradzić.

 

Nie rozumiem takiego podejścia, tym bardziej boli,że to rodzice tak podchodzą do sprawy, jakby czekali aż Wam się noga powinie - a wtedy będzie "a nie mówiłem..."

 

My mieliśmy całkiem odmienną sytuację. To rodzice nas namawiali do budowy, a szczególnie ojciec, który nade wszystko cenił sobie niezależność mieszkalną i życiową.

I to ojciec nas mobilizował na każdym kroku, pośpieszał, pytał, doradzał i sam pomagał na ile mu sił starczało. Niestety nie doczekał końca naszej budowy,

 

byłby z nas dumny ....

Także siostra i brat, którzy również mieszkają we własnych domach - ich zainteresowanie zawsze nas mobilizowało i mogliśmy liczyć na pomoc.

 

Dziś mama mnie "atakowała" pytaniami kiedy się bierzemy z mężem za otoczenie wokół domu, bo przecież "..już miesiąc mieszkacie i nic nie robicie.." :)

 

A nam się fajnie mieszka i pracować nie chce ...:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie;

czy gdy budowaliście dom mogliście liczyć na wsparcie najbliższych wam osób;

rodziców, rodzeństwa????

 

U mnie było z tym bardzo krucho.

Zresztą jest do tej pory.

 

 

A tak szczerze, to do czego Ci to wsparcie potrzebne ?

Ktoś Cię ma poklepać po ramieniu ? Jesli tego potrzebujesz, to ja wirtualnie właśnie poklepuję :)

 

Przestańcie się przejmować takimi pierdołami, które zazwyczaj wynikają z czystej zazdrości. Bo wielu sie wydaje,ze wybudowanie domu to hop siup, a kasa na inwestycje to na grządkach rośnie - oczywiście tylko WAM.

 

Ja jestem budowlańcem weteranem ;) piaty rok buduję i końca nie widać. I gdybym przez ten czas słuchała wszystkich cudnych rad, płynących oczywiście zawsze z głębi serca i w dobrej wierze, to dziś zapewne bym juz była zamknięta w przybytku bez klamek.

 

Więc drodzy moi - w doopie miejcie te celne uwagi, a Ci co maja otoczenie "niewidzace" tematu budowy -niech się cieszą, bo brak zainteresowania jest po stokroć lepszy niż rady dobrych cioć i wujków.

 

Powodzenia :)

Edytowane przez malka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest dziewczyny zazdrość,bo dla mnie jest niewyobrażalne że rodzice mogą czegokolwiek zazdrościć swoim dzieciom.To by było nieludzkie uczucie i chyba nawet wbrew naturze.

To może być cała masa czynników,albo właśnie"taki charakter",a często rodzice bardzo boją się usamodzielnienia się dzieci,chcą zarządzać ich życiem,mieć je w tzw garści i pociągać za sznurki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często w takich momentach wychodzi jak rodzinka się "bardzo kocha" i na ie wsparcia możemy liczyć.

 

Czasami mam wrażenie,że niektórzy wolą nie pytać o budowę i postępy, bo się boją,że poprosimy o jakąś pożyczkę albo pomoc przy przerzucaniu desek ...

 

 

Możliwe....ale przecież, nawet jeśli taka prośba padnie - można odmówić, nie?

To nie jest 'usprawiedliwieniem" braku zainteresowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malka masz rację; jesteśmy dorośli i w zasadzie nie powinniśmy liczyć na nikogo.

 

I nie liczyłam, że ktoś nam pomoże.

Ale dobija mnie fakt, że krytykują. Mogli by po prostu zamknąć paszczę i się nie odzywać.

Bywałam w wielu domach, jedne mi się podobały, inne nie ale nie ośmieliłam się krytykować ich właścicieli - bo to były ich domy.

Gdy mi się nie podobało po prostu nie odzywałam się za dużo.

 

Teraz trapi mnie inny problem;

teście krzyczą: parapetówa!!!!!!

 

po tych wszystkich krytykach i dyskusjach jak to jest przesrane mieć dom nie chce mi się tyrać, żeby zrobić imprezę i "chwalić się" moją za wielką, brzydką budą, żeby gawiedź się najadła i napiła.

 

Poza tym jedna parapetówa już była - tym którzy pytali mówiłam, że kto przyjdzię i chociaż trochę pomoże w przeprowadzce stawiam wódkę i grilla.

 

Wiecie kto przyszedł??? ..... nikt z rodziny, pomogli trochę sąsiedzi, którzy wcale na podziękowanie w tej formie nie liczyli.

 

Ale teraz dla całej rodziny (szczególnie liczy na to rodzina męża) mam wydać kupę kasy na imprezę - jak o tym pomyślę, to szlag mnie trafia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malka masz rację; jesteśmy dorośli i w zasadzie nie powinniśmy liczyć na nikogo.

 

Wiem,ze mam rację:)

Ale do tej racji musiałam dojrzeć.

 

 

Teraz trapi mnie inny problem;

teście krzyczą: parapetówa!!!!!!

 

po tych wszystkich krytykach i dyskusjach jak to jest przesrane mieć dom nie chce mi się tyrać, żeby zrobić imprezę i "chwalić się" moją za wielką, brzydką budą, żeby gawiedź się najadła i napiła.

 

Poza tym jedna parapetówa już była - tym którzy pytali mówiłam, że kto przyjdzię i chociaż trochę pomoże w przeprowadzce stawiam wódkę i grilla.

 

Wiecie kto przyszedł??? ..... nikt z rodziny, pomogli trochę sąsiedzi, którzy wcale na podziękowanie w tej formie nie liczyli.

 

Ale teraz dla całej rodziny (szczególnie liczy na to rodzina męża) mam wydać kupę kasy na imprezę - jak o tym pomyślę, to szlag mnie trafia.

 

Spójrz jak ładnie nam to wyjaśniłaś :)

Zrób tak samo z teściami z naciskiem na BRZYDKĄ, WIELKĄ BUDĘ.

Ich miny bezcenne,tak jak i Twoja satysfakcja.

 

Boisz się ich "reakcji" ? Pewnie tak, więc pomyśl - kim są dla Ciebie Ci ludzie, by wywoływać w Tobie lęk. Kim są , by decydować jak masz planować swój czas i pieniądze, oraz kogo zapraszać do swojej BRZYDKIEJ WIELKIEJ BUDY.

Edytowane przez malka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwe....ale przecież, nawet jeśli taka prośba padnie - można odmówić, nie?

To nie jest 'usprawiedliwieniem" braku zainteresowania.

 

Właśnie o to chodzi malka,żeby nie pytać i nie musieć odmawiać,a w razie czego rodzinka powie " ale wy nas nigdy o pomoc nie prosiliście, trzeba było mówić, skąd my mamy się domyślić,że potzrebujecie pomocy przy układaniu desek..."

i już się czują rozgrzeszeni :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jednak mimo wszystko jest przykre, gdy od strony rodziny nie mozna liczyc chociaz na wsparcie slowne

ja nie powiem - rodzice BARDZO DUZO pomogli, w ogole z mojej strony sporo osob angazowalo sie w budowe, w pomoc - za chiny ludowe nie dalibysmy rady bez nich

 

ale ja jestem wredna na inne slowa :) jak to moj maz duzo zrobil - haha, tesc lepiej, zeby sie na oczy nie pokazywal :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...