Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 109
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

dobra, i po kryzysie, wykrzyczane co miało być (a co, niech sąsiedzi się nie skręcają z ciekawości tylko wiedzą :) mąż zagrał przeziębieniem i trochę sklęsł :) I proszę proszę nawet rozmowny dziś był. Nie ma co roztrząsać już. :) Budowa to stresy, więc wybaczam i do przodu. :)

 

tak sobie myślę, że po jakimś czasie człowiek nawet nie pamięta o co się tak wściekał

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5574948
Udostępnij na innych stronach

Fatalnie to się sprząta szklaną butelkę z oliwą roztrzaskaną na gresie :sick:

 

Ciężko się przegryźć z tym tematem. Od czego zacząć. Złośliwości są najgorsze. W tym celuje moja matka. Nie chciałabym, żebyście mnie źle zrozumieli, ona z jednej strony bardzo mi pomogła, przez trzy lata zajmując się dziećmi, dopóki nie poszły do przedszkola, i wiem że mnie kocha i martwi się . Ale okazuje to w najgorszy z możliwych sposobów - wyśmiewa każdą naszą decyzję, każde posunięcie. Oczekuje najgorszego. Wszystko wie najlepiej i nie przyjmuje do wiadomości , że mogę się na czymś znać. Przy czym jej wiedza na temat budowlanki zawiera się w 3 punktach: 1. budują się tylko ci którzy mają z pół miliona na koncie ; 2. i mają skończone studia techniczne; 3. każdy robotnik-budowlaniec ma skończoną szkołę budowlaną.

Każda dyskusja nt. budowlane zaczyna się "cha cha ty/wy? chyba żartujesz" a kończy się kłótnią. Gdy zaczęły się nasze kłopoty z ekipą, jej reakcja była : "no proszę, a mówiłaś że budowanie jest takie łatwe, że każdy może się budować". Za każdym razem jak mówię, że chcę jechać na budowę słyszę " a po co, cóż ty tam będziesz robić?"

 

Pomoc ze strony rodziny - bez szans. Jak czytam że ojciec, że brat, że szwagier pomagał, to naprawdę zazdroszczę (choć to brzydkie uczucie) Ja mogę założyć wątek z "najgłupszymi wymówkami". A naprawdę rzadko prosimy o pomoc. Ostatnio mąż przez 10 minut prosił swojego brata żeby mu pomógł płyty osb przenosić z samochodu do domu ( odległość 10 m) bo sam nie dałby rady a ja muszę siedzieć z dzieciakami bo przecież samych w domu nie zostawię. Najgłupsza wymówka: nie wyrabialiśmy się z malowaniem dysperbitem fundamentów, mąż poprosił braciszka który miał akurat urlop i leżał na działce 2 km od nas. Usłyszał, że on nie może przyjechać bo brama od działek jest zamknięta i on nie może wyjechać. Dodam tylko że brat nieżonaty, niedzieciaty, mieszka z mamusią i obowiązków nie ma żadnych.

Generalnie cieszymy się, gdy nie przeszkadzają i nic od nas nie chcą.

 

Teściowa - pominę temat, jesteśmy kompletnie niekompatybilne. Nie wiem czy też tak macie, ale są osoby których po prostu nie trawię.

 

Mąż - interesuje się budową tyle ile musi, nie pasjonuje go to, i tu wychodzi moja nietolerancja, bo ja chciałabym więcej. On zapewnia finanse, ja jestem na bakier z budżetem. Ale chciałabym móc z nim przegadywać tematy budowlane a nie przegryzać się z tym sama. Więc ja siedzę na FM a on na DO (Desert Operation dla szczęśliwych niewtajemniczonych). A ja totalnie nie rozumiem i nie akceptuję jak dorosły facet może marnować czas na gry komputerowe. I mamy zgrzyt. (Żeby nie było, że mój mąz jest totalnym imbecylem, interesuje się NIE TYLKO grą.)

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5575769
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze fatalniej się sprząta po kocie, który wskoczył do garnka z olejem (zimnym -uffff) i zrobił sobie rundkę po całym mieszkaniu, a i samo pranie kota do przyjemnych nie należało :bash::bash:

 

 

Cronin, pierwsza i podstawowa rzecz, którą mnie było dość trudno przełknąć, to fakt, że nikt nie ma obowiązku nam pomagać.

Wiem,że założenie jest takie, że to rodzina, że w rodzinie takie rzeczy jak pomoc to podstawa, ale jak widać niekoniecznie.

Ja mam dwójkę rodzeństwa, mój mąż troje -niby mała ekipa budowlana, nie??? ;)

Ale wyobraź sobie,że z rodziny męża NIKT nawet naszej budowy (zaczęliśmy w 2008 roku) nie widział.

Jedyne o co czasem pytaja to czy JUŻ się przeprowadzamy.

Z mojej strony,dość regularnie pomaga nam mój ojciec (dzięki Tato), kilka razy był mój młodszy brat, raz bratanek ze swoim ojcem, a moim starszym bratem.Mama parę razy -gdy porzadkowaliśy teren po partaczach -więc szału nie ma.

 

Ale wiesz co? mnie taki układ pasuje -nie angażując się NIKT NIE MA PRAWA KWESTIONOWAĆ MOICH DECYZJI.

Gdy słyszę "ocieplacie styropianem? ja bym ocieplał(a) wełną", bez zbędnych tłumaczeń odpowiadam "będziesz budował(a) swój dom , ocieplisz czym ze chcesz" - i koniec głupiej dyskusji.

Generalnie staram się nie wdawać w bezcelowe dyskusje, ucinam je nim w ogóle zdążą się rozkręcić, a teksty "Boże dzieci w co wyscie się wpakowali" - mama, "Ileż można mały domek budować " - tesciowa, "Już się przeprowadziliście" - szwagierka....puszczam mimo uszu, lub kwituję moim ulubionym "nie ma powodów, bym musiała ci się tłumaczyć" :)

 

I odkąd zrozumiałam te proste prawdy życiowe, jest mi znacznie lepiej.

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5576184
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę, że prawdziwy problem tkwi w MOIM podejściu i MOICH oczekiwaniach. Jak uda mi się osiągnąć etap "zwisa mi twoja opinia i zdanie" to będę szczęśliwa.

Z drugiej strony to po co w ogóle rodzina skoro nie można od nich niczego oczekiwać. Po co się tyle gada o więzach rodzinnych o trzymaniu się razem. Mrzonki?

Dobra, to jeszcze poproszę o magiczny przepis na "tumiwisizm"

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5576246
Udostępnij na innych stronach

Cronin, jak ja Cię rozumiem! Nie mam przepisu na tumiwisizm, choć wychodzi mi nieźle, ale to naturalne uzdolnienie ;) Natomiast rozumiem ból samotnego przegryzania problemów budowlanych, ciągłe udowadnianie, że jednak można, że się da. Mój mąż, mimo budowlanego wykształcenia (nie pracuje w zawodzie), interesuje się budową w minimalnym stopniu, wszystkie prawie decyzje podejmuję sama. Sama za wszystkim latam, załatwiam, pilnuję budżetu - ale staram się w tym widzieć tę dobrą stronę, że mam władzę ;) - może być po mojemu, nie muszę się godzić na żadne kompromisy (chyba że finansowe ;)). Inna sprawa, że zgadzamy się ze sobą w kwestiach estetycznych i nie tylko - i w sumie tak jakoś wyszło nam w życiu, że ja rządzę, więc czemu przy budowie miałoby być inaczej?

Nikt z najbliższej rodziny specjalnie nie kibicuje, na fizyczną pomoc nie ma co liczyć - ale od początku nie liczyłam, więc wszystko zgodnie z planem. Też trochę zazdroszczę tym, co mają tego przysłowiowego szwagra pod ręką, ale nie ma co gdybać - my nie mamy i już. Damy radę i tak, i wszyscy inni w tym wątku też - ktoś szybciej, ktoś wolniej, łatwiej lub trudniej, ale dobrniemy do końca naszych budów :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5576415
Udostępnij na innych stronach

Proste: "powiedz mi, co mam robić, jestem do dyspozycji". I potem robić, co powiedzą, bez komentowania. A dobre rady są mile widziane - jeśli się o nie prosi.
Wielka szkoda....ze nie mozna wypozyczyc robota , ktory nic nie mowi.
Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5576851
Udostępnij na innych stronach

Wielka szkoda....ze nie mozna wypozyczyc robota , ktory nic nie mowi.

 

 

jedna z forumowiczek (bliska memu sercu ;)), na jakimś zjeździe rodzinnym, gdy teściowa zaczęła swoje tyrady moralizatorskie, tak niby od niechcenia powiedziała do męża "czemu ja cię nie znalazłam w domu dziecka...."

 

mina biesiadników -bezcenna :lol:

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5576898
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony to po co w ogóle rodzina skoro nie można od nich niczego oczekiwać. Po co się tyle gada o więzach rodzinnych o trzymaniu się razem. Mrzonki?

Rozumiem cię, ale z drugiej strony trzeba uczepić się mysli, że moja rodzina to, tak naprawdę mąż i dzieci. reszta to przybudówki lepsze lub gorsze.

Też zazdrościłam, jak ktoś na forum pisał, że mu brat pomagał czy ojciec. Mnie odrobinę pomagali, ale powiedziałabym - symbolicznie. No, siostra męża w sytuacji podbramkowej (przeprowadzka), jej mąż przy montażu kabiny i trochę przy zasypywaniu fundamentów. W zasadzie tyle. Nie narzekam.

Wiesz, dlaczego? Bo przerobiłam kontakty rodzinne kilka lat temu. Kupowaliśmy samochód, była to tzw okazja, musiałam zapłacić biegiem a pożyczkę miałam dostać za 3-4 dni. Chodziłam po rodzinie i żebrałam o datki, ale to moi znajomi a nie rodzina uciułali potrzebne pieniądze. Rodzina- hm.. jeden nie miał, drugi miał na koncie i lokaty nie zerwał itd. Jedynie siostra męża wyskrobała co miała, resztę dali obcy. Teraz przy budowie już nie miałam złudzeń i znwu, jak czekałam na kasę za mieszkanie a musiałam na szybko zapłacić za dach - poratowali mnie przyjaciele. Rodzina symbolicznie i to ta biedniejsza część, bogaci ani złotówki a konkretne sumy- znajomi.

Po zweryfikowaniu mojej rodziny nie mam złudzeń, ale też i zobowiązań, co sobie bardzo chwalę. Utrzymuję kontakt tylko z tymi, kogo lubię, resztę bez wyrzutów odcięłam.

najgorzej, jak ktos marudzi w dobrej wierze... szczególnie mama ;) Ech, trzeba nauczyć się asertywności, po latach starań prawie nauczyłam moją mamę hasła - jak chcesz mi pomóc, to pomagaj ale nie marudź, w nagrodę ja nie będę marudzić tobie :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5577119
Udostępnij na innych stronach

Malka, masz dorosle dzieci ? a moze jestes juz tesciwa ?

 

jeszcze nie, z naciskiem na jeszcze :)

 

Po zweryfikowaniu mojej rodziny nie mam złudzeń, ale też i zobowiązań, co sobie bardzo chwalę. Utrzymuję kontakt tylko z tymi, kogo lubię, resztę bez wyrzutów odcięłam.

najgorzej, jak ktos marudzi w dobrej wierze... szczególnie mama ;) Ech, trzeba nauczyć się asertywności, po latach starań prawie nauczyłam moją mamę hasła - jak chcesz mi pomóc, to pomagaj ale nie marudź, w nagrodę ja nie będę marudzić tobie :)

 

I to jest clou.

 

Bez złudzeń i bez zobowiązań, ale po latach ciężkiej roboty nad samym sobą.

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5577310
Udostępnij na innych stronach

wiecie co tak śledzę ten wątek i się pytam, a na cholere wam wsparcie "życzliwych osób trzecich". Tak sobie czytam i czytam ten wątek i widzę że wy tu się tak wspieracie, że więcej nie trzeba. Rodzina, znajomi jak będa chcieli to pomogą lub nie. Ciotki i wujkowie dobre rady nie są nikomu potrzebne. Mojej teściowej nic się nie podobało na początku, dach ściany, ilość okien no wszystko, rozwaliła mnie jak powiedziała, że tu i niebo tez takie jakieś inne.
Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5577522
Udostępnij na innych stronach

Mogę chyba powiedzieć,że jestem weteranką budowlaną-za nami duży remont starego domu i dwie budowy w odstępie kilku lat.

Przy pierwszym domu pomagał nam teść .Miał dużą wiedzę i co najważniejsze zapał ,byl chętny i ciekawy tej budowy,więc pomocnik taki jakiego można życzyć każdemu.

 

Przy następnych budowach już Go nie było,trzeba bylo sobie radzić samemu.I powiem jedno,nikt się nie wychylił to i bardzo dobrze.

Jeśli pomoc serdeczna to przyjmuję się ją z radościa a jeśli wyproszona to bez łaski.

 

Generalnie lepiej nie oczekiwać zbyt wiele i potem nie być rozczarownym ,pokutuje bowiem przekonanie ,że buduje się zaradny i bogaty więc po co mu jakaś pomoc;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5577709
Udostępnij na innych stronach

U nas tak jak u większości z Was. /Kiedyś nawet założyłam w dzikiej rozpaczy i niedojrzałości wątek o tym/

 

Wydaje mi się, że poprostu trzeba dojrzeć do tego, że jest się samym z budową. Dojrzeć do tego, że nie każdemu rodzina pomaga, że niektórym sypie się przysłowiowa manna z nieba w postaci pomocy czy to finansowej, czy to innej od rodziny, a nam NIE.

 

To poprostu dojrzałość. Mi się to niestety JESZCZE nie udało. Zaznaczam jeszcze bo wierzę, że w końcu przy 30 na karku zmądrzeję. Mój Mąż osiągnął już 'tumiwisizm' na komentarze ze strony jego rodziców, na ich brak pomocy i brak zainteresowania.

Ja nad tym pracuję.

 

DZięki Bogu mamy moich rodziców, którym z całego serca jesteśmy wdzięczni, którzy mimo wieku potrafiąpomóc choćby znajomościami.

 

A mąż? To ten co zarabia i wszystkim się interesuje, ale to ja jestem KO, bo on pracuje, i pracuje, i pracuje, a ciężko do kogoś dzwonić o 21:00 i załatwiać sprawy. Ja więc jestem przeszkólona i dzwonię i pytam. Ale to on jest tym technicznym, budowlanym i ogólnie tym od 'męskich' spraw.

 

 

Wracając jednak do tematu- też zazdroszczę jak ktoś pomoże. Bo u nas to po za rodzicami, reszta najbliższej rodziny jak widzi, że my idziemy coś robić 'zmywa się' na zakupy :yes:

 

 

Ale jak to mówi mój Mąż - DAMY RADĘ ! i tego staram się trzymać, choć czasami ciężko mi w to uwierzyć....

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5577724
Udostępnij na innych stronach

Tylko nam się nie wykończ :) Twój stan określę jako depresje budowlana, mam to co dwa tygodnie. Da się z tym zyć.

 

 

Fatalnie to się sprząta szklaną butelkę z oliwą roztrzaskaną na gresie :sick:

 

Ciężko się przegryźć z tym tematem. Od czego zacząć. Złośliwości są najgorsze. W tym celuje moja matka. Nie chciałabym, żebyście mnie źle zrozumieli, ona z jednej strony bardzo mi pomogła, przez trzy lata zajmując się dziećmi, dopóki nie poszły do przedszkola, i wiem że mnie kocha i martwi się . Ale okazuje to w najgorszy z możliwych sposobów - wyśmiewa każdą naszą decyzję, każde posunięcie. Oczekuje najgorszego. Wszystko wie najlepiej i nie przyjmuje do wiadomości , że mogę się na czymś znać. Przy czym jej wiedza na temat budowlanki zawiera się w 3 punktach: 1. budują się tylko ci którzy mają z pół miliona na koncie ; 2. i mają skończone studia techniczne; 3. każdy robotnik-budowlaniec ma skończoną szkołę budowlaną.

Każda dyskusja nt. budowlane zaczyna się "cha cha ty/wy? chyba żartujesz" a kończy się kłótnią. Gdy zaczęły się nasze kłopoty z ekipą, jej reakcja była : "no proszę, a mówiłaś że budowanie jest takie łatwe, że każdy może się budować". Za każdym razem jak mówię, że chcę jechać na budowę słyszę " a po co, cóż ty tam będziesz robić?"

 

Pomoc ze strony rodziny - bez szans. Jak czytam że ojciec, że brat, że szwagier pomagał, to naprawdę zazdroszczę (choć to brzydkie uczucie) Ja mogę założyć wątek z "najgłupszymi wymówkami". A naprawdę rzadko prosimy o pomoc. Ostatnio mąż przez 10 minut prosił swojego brata żeby mu pomógł płyty osb przenosić z samochodu do domu ( odległość 10 m) bo sam nie dałby rady a ja muszę siedzieć z dzieciakami bo przecież samych w domu nie zostawię. Najgłupsza wymówka: nie wyrabialiśmy się z malowaniem dysperbitem fundamentów, mąż poprosił braciszka który miał akurat urlop i leżał na działce 2 km od nas. Usłyszał, że on nie może przyjechać bo brama od działek jest zamknięta i on nie może wyjechać. Dodam tylko że brat nieżonaty, niedzieciaty, mieszka z mamusią i obowiązków nie ma żadnych.

Generalnie cieszymy się, gdy nie przeszkadzają i nic od nas nie chcą.

 

Teściowa - pominę temat, jesteśmy kompletnie niekompatybilne. Nie wiem czy też tak macie, ale są osoby których po prostu nie trawię.

 

Mąż - interesuje się budową tyle ile musi, nie pasjonuje go to, i tu wychodzi moja nietolerancja, bo ja chciałabym więcej. On zapewnia finanse, ja jestem na bakier z budżetem. Ale chciałabym móc z nim przegadywać tematy budowlane a nie przegryzać się z tym sama. Więc ja siedzę na FM a on na DO (Desert Operation dla szczęśliwych niewtajemniczonych). A ja totalnie nie rozumiem i nie akceptuję jak dorosły facet może marnować czas na gry komputerowe. I mamy zgrzyt. (Żeby nie było, że mój mąz jest totalnym imbecylem, interesuje się NIE TYLKO grą.)

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/171857-gdy-nikt-nie-wspiera/page/4/#findComment-5577729
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...