eniu 10.11.2012 20:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Listopada 2012 Ja wiem. Dzieci nie ponoszą winy za to, że mają pojebanych rodziców....Wiecie co teraz będzie najgorsze? Nie powielić tego w swoim domu. Bo spitolone relacje tylko pozornie leczy się separacją z rodzicami. Oczywiście, jak nie ma wyjścia trudno, trzeba ich na bambus spuścić. Niestety odchorowuje to spuszczający i spuszczany. Dopóki taki stan trwa, dopóty coś nie gra. Choćby największy chojrak wie, że albo będzie do końca kaleką, albo będzie miał szczęście to jakoś pookładać. Ja miałem to szczęście, że jak przestałem się w końcu mojego starego bać (miałem 40! ), coś zaczęło się naprawiać w moich z nim relacjach. Stałem się dzięki temu spokojniejszy, bo mi nic pod beretem nie uwiera...I wracając do początku. Trzeba ciągle pamietać, by nie być takim jak toksyczny rodzic. Niby proste....Niekiedy się udaje... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nemi 11.11.2012 08:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2012 (edytowane) Wiecie co, problem jest taki, że ja nie wyobrażam sobie w ogóle odbudowania jakichkolwiek relacji z NIĄ. Bo wiem, że ona się nie zmieniła i że się nie zmieni. Pisałam już o tym wcześniej - nie widziała mnie od ponad 5 lat (mieszkamy w jednym mieście), na szczęście jakieś 20 km od siebie, więc nawet na "przypadkowe spotkania" nie ma szans. A ja i tak co jakiś czas dostaje jakieś, przekazywane przez ojca, "przesyłki z jadem". Teraz to już mnie to tak bardzo nie wkurza (no może czasami), ale raz na jakiś czas to najchętniej bym nią po prostu potrzepała... Wiem, że zabrzmiało to strasznie. Mam wrażenie, że ona żyje w swoim świecie, w którym można się stosować do jej nakazów/zakazów/poleceń/decyzji (bo ona ma intuicję i wie najlepiej, a cała reszta świata to odmóźdżone australopitki), albo spadać na drzewo. W tym przypadku nie ma szans na jakąkolwiek merytoryczną dyskusję czy rozmowę, bo ona nigdy nie ma argumentów. No oprócz tego z intuicją i przekonaniem o własnej nieomylności. Jakieś 2 miesiące temu powiedziałam mojemu starszemu, że nie jestem zainteresowana tym co ona o nas mówi/myśli itp. i żeby mi tych cudnych informacji nie przekazywał. I w drugą stronę - nic co dotyczy mnie ma nie mówić tej kobiecie. Ale starszy to też taka ciapa trochę i co chwilę "coś mu się wyrwie". Ale mi elaboraty tutaj wychodzą. Sorry. Edytowane 11 Listopada 2012 przez nemi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 11.11.2012 09:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2012 (edytowane) Nie ma co sorrować, kochana.Jest jak jest.Wielu z nas żyje z wyrzutami sumienia że nie może się zmusić żeby kochać czy szanować swoich rodziców.Pól biedy jeśli jest dobry kontakt przynajmniej z jednym.To zawsze daje chociaż jedną'' zdrową nogę''Mówią,że kocha się nie za coś tylko mimo wszystko.A tu mimo wszystko się nie daje. ps. nemi zawsze możesz powiedzieć mamie ,że cie właśnie oświeciło i rozwinęła Ci sie wspaniała i nieomylna intuicja z którą się zgadzasz i która nie znosi konkurencji;) Dorka s trochę pokopałam bo wątek spadł już do piwnicy.Marynata -ten watek w swoim czasie był trochę jak terapia grupowa i masz rację,że to trudne tematy o ogromnym poziomie emocji. Edytowane 11 Listopada 2012 przez galka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 21.11.2012 13:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2012 ale warto na tych toksycznych rodziców spojrzeć z innej strony...pod ta nienawiścią, złośliwością, dogryzkami, jadem często kryją się także zranione dzieci, osoby którym z rożnych powodów nie wyszło, które boleśnie upadały, które były zbyt leniwe lub nie miały możliwości by osiągnąć więcej. a może miały ambicję, tylko tak potoczyły się ich losy, że musiały wybierać i jakiegokolwiek wyboru by dokonały są nieszczęśliwe. a może powielały schematy nie wiedząc nawet, że można inaczej.. NIE, NIE WARTO. Przez całe lata usprawiedliwiałam ich zachowanie i co mi to dało ??? Mnie nic pozytywnego - im czyste sumienie. Tak to ma działać ? Biedni , upadli ludzie decydują się wydać dziecko na świat, by odreagować swoje spaprane dzieciństwo ??? Biedne socjopatyczne żuczki, nie radzą sobie z rolą rodzica....Cudowny plan.... Konkluzja jest jedna - skoro nie umiesz budować zdrowych rodzicielskich relacji -nikt cie nie zmusza do bycia rodzicem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marynata 21.11.2012 15:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2012 Classic,mówisz o braku świadomości naszych rodziców-zgoda,brak świadomości jest usprawiedliwieniem.Ktoś wcześniej powiedział-my(dzieci) też popełniamy/ popełnialiśmy błędy,ponieważ wynieśliśmy z domu złe wzorce.Ale podnosimy się,zmieniamy,walczymy.Nasi rodzice nie chcą tego robić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 22.11.2012 10:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Listopada 2012 nie chodzi o to by zapomnieć, chodzi o to, że mając świadomość tego co zrobili zrozumieć co się stało, dla nich ale przede wszystkim dla siebie. żeby wyjść z roli wiecznej ofiary. byłaś skrzywdzona kiedyś-nadal Cię krzywdzą, nadal mają nad Tobą taką władzę? nie-i o to chodzi, że oni nie z nienawiści, ale często głupoty to zrobili. nie wiem jak to napisać, ale przyjąć przeszłość i ją zamknąć, nie miałaś wpływu na wydarzenia, teraz masz. możesz wybrać czy chcesz odcięcia czy poprawy relacji to Twój wybór. chodzi o to, że w relacji jest zawsze też przynajmniej jeszcze jeden czlowiek i podejmując decyzję nie należy myśleć wyłącznie "ja" (choć przede wszystkim) ale też on/ona/oni. I jakąkolwiek decyzję się podejmie zdjąć z siebie już ten ciężar, żyć z nią i już jej ciągle na nowo nie roztrząsać. ja wiem, że boli, ale jeśli tego bólu wciąż na nowo nie podsycamy to on kiedyś zmaleje. i tego spokoju Wam z całego serca życzę Widzisz i w tych dwóch "półzdaniach" jest clou tematu. Dlatego też nie mam zamiaru patrzeć na tych toksycznych rodziców (...) z innej strony, mnie nie interesuje to dlaczego oni postępowali jak postepowali - to nie jest mój problem. Nie mam zamiaru analizować przyczyn, nie ma w planach zastanawiać się co nimi kierowało.... Wyobraź sobie sytuację : na przejściu dla pieszych kierowca śmiertelnie potrąca dziecko... myślisz,że osieroceni rodzice będą analizować , dlaczego kierowca jechał za szybko ? Czy będą w nim widzieć wyłącznie mordercę dziecka? Ja optuję za wersja drugą..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marynata 22.11.2012 17:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Listopada 2012 a pokoleniu naszych rodziców często nikt nie mówił, że to standardAle mnie też nikt nie mówił. Mój ojciec to wykształcony,oczytany człowiek,który ma duże możliwości aby weryfikować swoje błędy. A pochylać się nad głupotą trzeba jak najbardziej.Tylko jak za dużo się tej głupoty skumuluje,to się pochylasz i pochylasz i w końcu cię kark zaboli i musisz się wyprostować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 22.11.2012 18:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Listopada 2012 (edytowane) A pochylać się nad głupotą trzeba jak najbardziej.Tylko jak za dużo się tej głupoty skumuluje,to się pochylasz i pochylasz i w końcu cię kark zaboli i musisz się wyprostować. .....a jak się za mocno pochylisz, to niewątpliwie ktoś cię w wypiętą dupę kopnie.... Edytowane 22 Listopada 2012 przez malka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marynata 22.11.2012 18:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Listopada 2012 no albo tak :lol2: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marzenka i mariusz g 03.12.2012 21:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Grudnia 2012 classic- jak Cię czytam to, tak jakbym czytała o swojej teściowej, kobieta żałuje swoich decyzji po dzisiejszy dzień, przez to czasem i nam się dostaję (ja tak myślę) ostatnio jak przyjechała zobaczyć nasze fundamenty pod dom, to zamiast wesprzeć nas na duchu, że jakoś damy radę z tym wszystkim, to powiedziała, że chyba nas popier..... że taki duży dom budujemy, niby po co i na co, jak zobaczyła plany to stwierdziła, że kuchnia powinna być zamnknięta, okien powinno być mało czyt. małe i jeszcze wiele innych dyrdymałuch powymyślała, na szczęście jestem do jej "sympatycznej" gatki przyzwyczajona więc jednym uchem słuchałam, a drugim wypuszczałam:no: no to się trochę i ja pożaliłam- sorki, ale zawsze lżej na serduchu:p Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.