Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy projektanci wnętrz mają zryte mózgi .??


jar.os

Recommended Posts

Ogólnie o projektantach wnętrz się nie wypowiem bo wszystkich nie znam, a uogólnień na podstawie niereprezentatywnej próby nie lubię. Mogę o tych kilkunastu z którymi miałem do czynienia. Otóż śmiem twierdzić że nie mieli zrytych mózgów ale w ogóle byli pozbawieni takiego organu.

Ostatnio użerałem się z taką panią projektantką w pracy. Dosyć prosty projekt pomieszczenia biurowego (generalny remont po zalaniu). Kilka kwiatków:

Pomieszczenie ok 33 m2 trzy biurka zestawione w kącie "do kupy" a ponad połowa pomieszczenia pusta i żadnego pomysłu co tam ma być.

Gniazdka elektryczne za stałą zabudową, drzwi od szaf które dają się uchylić na jakieś 10-15 cm bo Pani projektantka nie pomyślała o grubości plafonu, w pomieszczeniu 1,95m x 3,20m przy pomiarze, pani "machnęła się" o metr na jednym wymiarze i półtora na drugim. Lampa z dwoma halogenami z których jeden świeci na biurko, a drugi opieka szafę od góry ( lampa w połowie nad szafą jakieś 15 -20 cm powyżej). Gniazda w podłodze zamiast przy nodze biurka zaprojektowane na środku, lekko przed, czyli centralnie pod nogami i krzesłem do kompa. Przy wstępnym omawianiu założeń informujemy panią projektantkę że mamy sporo kwiatków doniczkowych i żeby wzięło pod uwagę jak je w tej przestrzeni rozmieścić. Pani się zgadza, po czym zjawia się z projektem na którym niema w ogóle miejsc na choćby jednego kwiatka. Na pytanie dlaczego odpowiada że nie przepada za roślinami we wnętrzach. itd. itd.

To takie kilka drobiazgów z ostatnich spotkań III stopnia. Nagminnie u wszystkich projektantów z którymi się zetknąłem występowała dosyć zabawna zwłaszcza dla inwestora i wykonawcy cecha. Mianowicie rysunki w skali traktowali oni jak przesąd światło i śmiałą wizję ćmiący. To znaczy pisali że rysunek jest w skali takiej czy innej i nawet część była, ale jaki im się coś nie zgadzało to sobie tu troszkę powiększyli a tam troszkę zmniejszyli, oczywiście nie zmieniając opisu wymiaru bo w końcu to rysunek w skali. Jak się ich na tym złapie że jeden 1,80 m jest o 10% dłuższy od drugiego 1,80 m to mówią że sprawdzą, starają się zmienić temat, a jak jakiś upierdliwiec drąży że dwa takie same wymiary powinny być jednak równe to się obrażają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tiaa , sfiniszowałem , orzeszbytoszlag , pieniążki do rączki co do zeta , dzisiaj policzylem że w calej łazience przykleiłem .................6 calych płytek WOW :wave: i zrobiłem blisko 30mb szlifu na 45st , pani projektantka powiedziala , hmmm raczyła powiedzieć że robota zrobiona wzorcowo , ( oprócz oczywiście odpływu ) , bodajby miłości w .............między nogami nie zaznała ...:D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie pani się nie napracowała przy Twoim zleceniu. Było oglądać i oddawać z powrotem do poprawki...

A propos pretensji że nie stuknęła młotkiem i nie sprawdziła ścian czy podłóg: raz wezwała jedna Pani mojego krewnego (pojechałam z nim) żeby ocenił, czy jej sklepik nadaje się żeby zbudować nad nim piętro. Krewny spytał czy ma młotek, miała, następnie jej młotkiem łupnął w sufit aż sie gruz posypał na towar a na suficie powstała wyrwa szerokości metra. Powiedział "Ok, nadaje się" i wyszedł :)

Ja bym chyba nie chciała tak fachowej i wnikliwej diagnozy, ale kto wie, może to jej życie uratowało??? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Jak w każdym zawodzie - są fachowcy i "fachoffcy".

 

Projektant wnętrz, prócz bazowego przygotowania zawodowego, powinien liznąć trochę hydrauliki, elektryki, mieć jakieś pojęcie o roślinach doniczkowych i do tego wszystkiego dobry gust ;) Taki zawód interdyscyplinarny, że tak się wyrażę. Poza tym wydaje mi się, że dobry projektant wnętrz (ogrodów zresztą też, architekt też) to osoba, która pasjonuje się swoją pracą, żyje tym - jest twórcą i rzemieślnikiem w jednym. Nie tylko twórcą. No i nie tylko rzemieślnikiem, który zrobi może i poprawnie, ale bez polotu.

 

Nie jestem zwolennikiem licencji zawodowych, wydaje mi się, że to klienci decydują, czy ktoś jest dobry (i chcą korzystać z jego usług) czy też nie. ALE. W dziedzinie projektowania wnętrz i zieleni coraz częściej widać "nowych projektantów" - tak jak to wojtek napisał, po kursach domowych, korespondencyjnych etc. którzy niewiele potrafią, pomysły mają marne, wiedze jeszcze marniejszą ale "zrobią za pół ceny" i nachalnie się reklamują jak to tanio zrobią projekt (vide wątki-reklamówki-color garden w dziale "pamiętajcie o ogrodach"). Zrobić to może i zrobią, ale projekt nada się bardziej na makulaturę niż do faktycznego wykorzystania, a do tego pozostaje niesmak inwestora i rozpowszechniana przez niego opinia, że nie ma sensu korzystać z takich usług :rolleyes:

 

Swoją drogą sama powoli przymierzam się do szukania projektanta wnętrz - ja się za wnętrze nie biorę, nie muszę się znać na wszystkim - przeglądnęłam portfolio kilkunastu projektantów wnętrz z Małopolski i śmiem twierdzić, że wszystcy projektują "na jedno kopyto". Żadnego rysu indywidualnego w tym nie ma, wszystkie projekty w jednym stylu i kolorystyce, normalnie meblościanka z PRLu się kłania :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie jestem zwolennikiem licencji zawodowych, wydaje mi się, że to klienci decydują, czy ktoś jest dobry (i chcą korzystać z jego usług) czy też nie. ALE. W dziedzinie projektowania wnętrz i zieleni coraz częściej widać "nowych projektantów" - tak jak to wojtek napisał, po kursach domowych, korespondencyjnych etc. którzy niewiele potrafią, pomysły mają marne, wiedze jeszcze marniejszą ale "zrobią za pół ceny" i nachalnie się reklamują jak to tanio zrobią projekt (vide wątki-reklamówki-color garden w dziale "pamiętajcie o ogrodach"). Zrobić to może i zrobią, ale projekt nada się bardziej na makulaturę niż do faktycznego wykorzystania, a do tego pozostaje niesmak inwestora i rozpowszechniana przez niego opinia, że nie ma sensu korzystać z takich usług

 

:) To ja Ci powiem przekornie i trochę złośliwie, że jak w każdym zawodzie, ci młodzi też się muszą gdzieś nauczyć.

W przeciwieństwie do wielu innych branż, tu szkody są stosunkowo łatwe do naprawienia i niegroźne dla życia i zdrowia ( może po za psychicznym), więc nie wymagane są certyfikaty zawodowe.

Wykończeniówka , to stresujący moment dla wszystkich i wprowadzanie przez wykonawców, w tym i projektanta atmosfery napięcia nie ma sensu.

Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście.

Wykonawca powinien wiedzieć , że przy dostarczonym mu urządzeniu zastosowanie się do projektu jest niemożliwe. Powiedzieć powinien o tym inwestorowi, powiadomić projektanta i poszukać wspólnie rozwiązania a nie brać się do własnych pomysłów i rzucać epitetami.

Swoją drogą nie chce mi się wierzyć , że sytuacja tutaj była bez wyjścia. Są odpływy nietypowe np Linaris Kessela o wysokości zaledwie 75mm ( standard to 100-120mm a w tych tanich nawet 160) , w dodatku z krytą listwą.lub regulowany Viegi, który akurat na środku wygląda niezwykle estetycznie. A może można było zastosować ścienny Geberitu ?

Zawsze się można dogadać, tymczasem jedno zaczęło drzeć ryja ,żeby pokazać jakie to ono ważne a drugie szastać wyzwiskami na forum, ,żeby sobie żółci upuścić.

 

PS Po mojej ostatniej wizycie na budowie mógłbym podobnie mówić o zrytym mózgu wykonawców. Pewien fachowiec zaczął układać płytki w niecce basenu bez zrobienia uprzedniej reprofilacji. Stwierdził, że całość jest tak dobrze wylana ,że nie trzeba "poprawiać krzywizn" gdyż ich nie ma a beton B30 jest tak twardy ,że zajmie mu to dużo czasu i narazi inwestora na "niepotrzebne" koszty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja się z Tobą zgadzam Wojtku :) I jestem zwolenniczką współpracy, bo celem jest zrobienie Inwestorowi dobrze ;) a nie przerzucanie się "wyższą racją". I mam świadomość tego, że młode kadry muszą gdzieś nabyć doświadczenia- tylko żeby faktycznie zechciały nabyć, a nie zachowywały się jak primadonna przed premierą, to by było dobrze.

 

PS a złośliwość gdzie była, bo nie zauważyłam? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojtek - napisaleś powiadomić projektanta , powiadomić inwestora i znaleźć wspólnie rozwiązanie , tylko że pani projektantka była by dyspozycyjna dopiero na trzeci dzień i nie sadzę aby się udało zebrać na robocie i ja i inwestora w jednym dniu bo inwestor jeździ po całej europie , i moje pytanie brzmi kto zaplaciłby mi za trzy dni nic nie robienia ????? ona czy inwestor ???
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

PS a złośliwość gdzie była, bo nie zauważyłam? ;)

:) złośliwości nie było ni krzty w Twoją stronę, użyłem tylko Twojego cytatu. Zresztą, zgadzam się z Twoją opinią.

 

Zły jak osa Kolega jar.os napisał

Wojtek - napisaleś powiadomić projektanta , powiadomić inwestora i znaleźć wspólnie rozwiązanie , tylko że pani projektantka była by dyspozycyjna dopiero na trzeci dzień i nie sadzę aby się udało zebrać na robocie i ja i inwestora w jednym dniu bo inwestor jeździ po całej europie , i moje pytanie brzmi kto zaplaciłby mi za trzy dni nic nie robienia ????? ona czy inwestor ???

Daj spokój. Napisałem , że w każdym zawodzie są różni ludzie i wcale tej paniusi nie bronię.

Do dupy też macie logistykę i podział ról na tej budowie, to tak między nami w czym zasługa też i samego inwestora.

Swoją drogą, nie wyobrażam sobie jak można przyjść na budowę i zje..ać równo wykonawcę jak ekonom chłopa.

Rozumiem ,że mając nadzór autorski ustala się i kontroluje swoje założenia projektowe, ale takie zachowanie..?.

No chyba że paniusia ma dozór inwestycyjny i wykonawczy i za to jej płaci inwestor a ona odpowiada za całość swoją kasą. Chociaż nie sądzę - po tym co napisałeś na końcu.

 

Mnie wkurwia uogólnianie. A nie jesteś w tym osamotniony, Kolega G.N. chociaż się zastrzegał , że tego nie zrobi poleciał po całości.

Ja się zapytam Go , to z kim Ty G.N. pracujesz i gdzie Ty kur..a mieszkasz, że takie zdanie sobie wyrobiłeś? Masz widać pecha jak biedny do adwokata.

Jak i tak wiesz lepiej to po licho bierzesz projektanta, skoro u Was i tak same jełopy. Sprowadź sobie fachowca z Londynu, nie będziesz narzekał.

Na mojej wsi ja mógłbym tak pojechać po wszystkich prawnikach niedojdach, niedouczonych nauczycielach a i paru lekarzom by się dostało.

Ale taki urok mojej dziury, w której na szczęście tylko mieszkam, bo pracę mam wśród w miarę normalnych ludzi.

Też są spięcia i trudności , jak to na budowie. Nie ma budowy bez nich, sztuką jest umieć przezwyciężać je i w razie czego osiągać kompromis.

Nie ma doskonałych projektantów, wykonawców ani inwestorów , nie ma budowy, która byłaby doskonała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...