Gość Pepeg z Gumy 25.09.2012 17:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2012 Trudno tu stwierdzić,czy wygrał - bo przed nim długa i trudna droga do przebycia, ale jak stwierdził - jeśli w jakimś momencie powinęłaby mu się noga upoważnia żonę,żeby bez pytania o jego zgodę natychmiast wywiozła go do ośrodka. Nie wiem co na to prawo, bo wjazd do ośrodka, jak już napisano , jest na trzeźwo, po wstępnym badaniu alkomatem i osobistym podpisaniu zgody oraz regulaminu. Natomiast wycieczka z delikwentem na detoks nie jest wcale taka skomplikowana. Alkoholik jest bystry tylko na głodzie, w stanie upojenia broni się dosyć marnie a każdy odruch z jego strony perswazji fizycznej a nawet słownej działa tylko na jego niekorzyść. Wyjścia są dwa : przyjazd policji lub nawet wezwanie pogotowia. Argumentacja, byle jaka. Zagraża domownikom, albo sobie. Z reguły to działa a po detoksie pacjent jest już po badaniach psychiatrycznych, psychologicznych i ma chwilowy odruch odrzucania alkoholu. Powodzeniem leczenia jest jednak motywacja własna . Niebagatelną rolę odgrywa otoczenie. Pomoc życzliwych najbliższych jest tu nie do przecenienia, przy czym nie jest to pomoc tak rozumiana jak w przypadku chorób somatycznych.Trzeba się tego, nieraz z bólem serca nauczyć. Każda droga do trzeźwienia i utrzymywania abstynencji jest dobra. Grupy AA przypominają czasem sekty, niektórym pomaga religia a innym chęć życia. Pomiędzy terapeutą a pacjentem opuszczającym ośrodek wytwarzana jest specyficzna interakcja. W chwilach słabości można zadzwonić niemal o każdej porze. Myślę, że wart próbować, zwłaszcza, że wielu dopiero w ośrodkach , po załamaniu i dołach dostrzega, że życie mimo wszystko może być piękne. Mój sąsiad alkoholik, który straszył wszystkich, robił pod siebie, walił dyktę i wszystko co tylko przewracało nie pije już 13 lat, prowadzi całkiem udany biznes i na swoim głównie przykładzie, pomaga zmagającym się z tą przypadłością. Próbował aż 6 razy i... miło teraz z gościem pogadać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 25.09.2012 18:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2012 Nie wiem co na to prawo, bo wjazd do ośrodka, jak już napisano , jest na trzeźwo, po wstępnym badaniu alkomatem i osobistym podpisaniu zgody oraz regulaminu. Być może jakieś prywatne albo nieszpitalne ośrodki dopuszczają taką możliwość na przykład w stosunku do swoich recydyistów. Nie mam pojęcia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jar.os 25.09.2012 18:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2012 Pepeg , policja jeśli przyjedzie na interwencję to takiego delikwenta nie zabiera na detoks tylko na izbę wytrzeźwień , i rzadko kto dzwoni po psy bo każdy wie ile taki hotel kosztuje , matka raz zadzwoniła wieczorem , przyjechali , zabrali , a ojciec z usmieszkiem już z rana wręczył matce rachunek , chcialaś to płać ..W wypadku gdy nie mo co do garnka wlożyć to taki ekstra wydatek potrafi dobić ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 25.09.2012 18:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2012 Pepeg , policja jeśli przyjedzie na interwencję to takiego delikwenta nie zabiera na detoks tylko na izbę wytrzeźwień , i rzadko kto dzwoni po psy bo każdy wie ile taki hotel kosztuje , matka raz zadzwoniła wieczorem , przyjechali , zabrali , a ojciec z usmieszkiem już z rana wręczył matce rachunek , chcialaś to płać ..W wypadku gdy nie mo co do garnka wlożyć to taki ekstra wydatek potrafi dobić ... U nas zlikwidowano izbę wytrzeźwień i takich delikwentów wozi się do szpitali. To jest dopiero dramat. Jeden ze szpitali buduje oddzielny SOR, bo corzy na serce często muszą leżeć z agresywnymi pijanymi na sąsiednich łóżkach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jar.os 25.09.2012 18:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2012 U nas zlikwidowano izbę wytrzeźwień i takich delikwentów wozi się do szpitali. To jest dopiero dramat. Jeden ze szpitali buduje oddzielny SOR, bo corzy na serce często muszą leżeć z agresywnymi pijanymi na sąsiednich łóżkach. Jeeezuuu , szpitale się nie burzą ?????!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 25.09.2012 18:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2012 Jeeezuuu , szpitale się nie burzą ?????!!! Burzą się, ale co mają zrobić? http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11020191,Horror_na_kieleckim_SOR_ze__Pijani_znow_rozrabiaja.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Pepeg z Gumy 25.09.2012 18:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2012 Pepeg , policja jeśli przyjedzie na interwencję to takiego delikwenta nie zabiera na detoks tylko na izbę wytrzeźwień , ... O izbach napisała Ci amalfi. To już reguła z zamykaniem w naszym kraju tych przybytków i wywóz jest z reguły do szpitali. Ja sobie załatwiłem wywóz pacjenta z pogotowiem. Lekarz na izbie chyba wiedział o co mi chodziło,bo nie mrugnął nawet okiem. Przełknąłem też późniejsze żale a nawet groźby. Ktoś musiał być sprytniejszy, zwłaszcza , że przez cały czas, to ja byłem notoryczną i sprytnie manipulowaną ofiarą. Nie miałem najmniejszych wyrzutów sumienia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 25.09.2012 18:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2012 O izbach napisała Ci amalfi. To już reguła z zamykaniem w naszym kraju tych przybytków i wywóz jest z reguły do szpitali. Ja sobie załatwiłem wywóz pacjenta z pogotowiem. Lekarz na izbie chyba wiedział o co mi chodziło,bo nie mrugnął nawet okiem. Przełknąłem też późniejsze żale a nawet groźby. Ktoś musiał być sprytniejszy, zwłaszcza , że przez cały czas, to ja byłem notoryczną i sprytnie manipulowaną ofiarą. Nie miałem najmniejszych wyrzutów sumienia. Trzeba sprytem, bo najczęściej inaczej się nie da. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 26.09.2012 07:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Września 2012 Gagata, długo zastanawiałam się co Ci napisać...Nie wiem czego potrzebujesz.Informacji czysto technicznych udzielili Ci juz Amalfi i Pepeg.Tak to działa, komisja, sad, dobrowolna terapia lub doprowadzenie do ośrodka przez policję. I na szczęście nikt nie czeka ustawowych dwóch lat by delikwenta poddać leczeniu.Po odtruciu i leczeniu zamkniętym (do 12 tygodni) konieczna jest terapia. Jednym służy indywidualna, drugim grupowa,, ale to chyba już wiesz. A emocje, mama, brat, Ty i Twoja rodzina w tym wszystkim... Nie ma wiekszych manipulantów, szantażystów i kłamców niż alkoholicy. I na to trzeba sie uodpornić, założyć pancerzyk szyty na miarę.Choć sama nie jestem wyznawcą "odbijania się od dna", bo tak naprawdę to dno dla każdego jest w innym miejscu więc skąd wiedzieć czy to juz dno ?? Choć samo picie, zawsze jest równią pochyłą i zawsze w dół. GagataMartwisz się o mamę, to zrozumiałe, ale TY nie możesz ponosić odpowiedzialności za decyzje dorosłej kobiety."Serce matki" jak piszesz, to nie Twoje serce, nie Ty będziesz ponosić konsekwencje jej wyborów.Tak jest współuzależniona, tak wie o tym, tak powinna COŚ z tym zrobić -ALE ONA NIE CHCE Ty tego nie zmienisz. Nie przekona jej żadne Twoje tłumaczenie, a ono może tylko zaszkodzić Tobie i Twojej rodzinie, gdyż bardziej lub mniej świadomie będziesz się obwiniała, że nie pomogłaś, że nie dałaś rady...Piszesz,ę poprosiłaś mamę by nie angażowała Cie w ten problem. Skąd więc ten post, po co ?Ty nadal się zadręczasz.Z jednej strony piszesz "Próbowała wciągać też nas i kiedy tylko 'sobie to uświadomiłam, powiedziałam dość. Powiedziałam mamie, że nie chcę w ogóle z nią rozmawiać o nim. Nie ma tego tematu.(...)"z drugiej wałkujesz temat by nie okazać się "bez serca" Gagata, Ty już jesteś wmanipulowana w sytuacje.Uciekaj dziewczyno póki możesz, bo w następnym ciągu braciszka to juz nie on będzie winny swojego picia i dręczenia mamy, lecz TY, że nie pomogłaś "gdy mogłaś".Tobą nie manipuluje brat- Toba manipuluje matka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gagata 28.09.2012 13:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2012 (edytowane) Czytam wszystko uważnie.Dziekuję za wypowiedzi, mysle, że i dla innych ten watek może stać sie pomocny (jak to zwykle na FM). Malka.Własnie.Wszystko to racja.Bo mama nie mówi mi już o każdej rozmowie czy innej sytuacji z bratem ale (kiedy do niej przyjeżdżamy a jest to raz, dwa razy w tygodniu) mówi np. tak - (jęczącym głosem, z męką na twarzy itp..) - "ja mam tyle teraz problemów, że nie mogę z wami posiedzieć, muszę się połozyć, bo w ogóle w nocy nie spałam...".. albo wręcz tak - "miałam straszny dzień ale nie powiem nic więcej bo wy nie chcecie tego słuchać...".Wszystko jęcząc, stękając,albo ledwie mówiąc (tzw. "umierającym głosem"). I my juz wiemy, że chodzi o brata. I ona tez wie,że wiemy.Ostatnio poweidziała nam (mnie i meżowi), że w najtrudniejszych dla niej sytuacjach nie mogła na nas liczyć (mieliśmy spór na temat czy my jej pomagamy...). I oczywiście wszyscy wiedzielismy o jakie sytuacje chodzi (CHOLERA).Malka, poradź mi, jak mam reagować a takiej sytuacji?Teraz dlatego o tym pisze, że po ostatnim powrocie brata (po rozstaniu z panią z innego miasta) zadzwoniłado mnie i powiedziała tak -"Będziesz musiała tego wysłuchać (?!) - chciałabym abyście zadzwonili do brata i powiedzielimu, że ma juz do mnie nie dzwonić ... "itp, to co powyżej. Bo on jej nie słucha a nas posłucha (ha ha).Napisałam na FM w jakiejś desperacji,nawet nie pod pseudo, bo to chrzanie, w końcu to nie mój wstyd. Potrzebuję wsparcia,własnie takiego Malka, jak Twoje słowa, zeby mi do głowy nie przyszło, że może jednak POWINNAM zachować się inaczej. Edytowane 28 Września 2012 przez Gagata Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 28.09.2012 15:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2012 Bo mama nie mówi mi już o każdej rozmowie czy innej sytuacji z bratem ale (kiedy do niej przyjeżdżamy a jest to raz, dwa razy w tygodniu) mówi np. tak - (jęczącym głosem, z męką na twarzy itp..) - "ja mam tyle teraz problemów, że nie mogę z wami posiedzieć, muszę się połozyć, bo w ogóle w nocy nie spałam...".. albo wręcz tak - "miałam straszny dzień ale nie powiem nic więcej bo wy nie chcecie tego słuchać...".Wszystko jęcząc, stękając,albo ledwie mówiąc (tzw. "umierającym głosem"). I my juz wiemy, że chodzi o brata. I ona tez wie,że wiemy. Gagata, na pewno musisz bywać u mamy tak często ? Każda wizyta naraża Ciebie i Twoich bliskich na pranie mózgu, na manipulacje (ojabiedna nieszczęsliwa a wytacynieczuli). Jeśli musisz tam być, to pod zadnym pozorem nie daj wmanewrować się w dyskusje o bracie. Jesli Ona wie i Wy wiecie do czego dyskusja zmierza,warto potwierdzić "Tak mamo, nie chcemy tego słuchać, to nie jest nasz problem, ale Twój też nie, więc nie rozumiem dlaczego chcesz rozmawiać o problemach DOROSŁEJ OSOBY, która naszej pomocy nie chce" Ostatnio poweidziała nam (mnie i meżowi), że w najtrudniejszych dla niej sytuacjach nie mogła na nas liczyć (mieliśmy spór na temat czy my jej pomagamy...). I oczywiście wszyscy wiedzielismy o jakie sytuacje chodzi (CHOLERA).. "Mamo, skoro uważasz, ze Ci nie pomagamy, to może powinniśmy przestać u ciebie bywać, " Malka, poradź mi, jak mam reagować a takiej sytuacji? Teraz dlatego o tym pisze, że po ostatnim powrocie brata (po rozstaniu z panią z innego miasta) zadzwoniłado mnie i powiedziała tak -"Będziesz musiała tego wysłuchać (?!) - chciałabym abyście zadzwonili do brata i powiedzielimu, że ma juz do mnie nie dzwonić ... "itp, to co powyżej. Bo on jej nie słucha a nas posłucha (ha ha). Kochana ja mam alergię na słowo MUSISZ, więc znając siebie, to po wętepie, odparła bym, że ja nic nie muszę i odłożyła słuchawkę. Napisałam na FM w jakiejś desperacji,nawet nie pod pseudo, bo to chrzanie, w końcu to nie mój wstyd. Potrzebuję wsparcia,własnie takiego Malka, jak Twoje słowa, zeby mi do głowy nie przyszło, że może jednak POWINNAM zachować się inaczej. Mądra dziewczynka , ja do tej prawdy dochodziłam całe lata.... Gagata, gdy jeszcze kiedyś przyjdą Ci do głowy głupie pomysły o winieniu siebie, pomyśl o mężu, dzieciach - to ich musisz chronić, a nie brata pijaka i destrukcyjnej matki. Twój brat miejmy nadzieje -dojrzeje kiedyś do leczenia, a Twoja matka weszła w rolę matki polki męczennicy i najwyraźniej ta rola jej odpowiada. Próbowałaś jej pomóc, dałaś najmądrzejsze rady w tej sytuacji -ale ona NIE CHCE TWOJEJ POMOCY. Ma w dupie to co mówisz, więc dlaczego Ty byś miała przejmować jej uczuciami, które sama sobie serwuje ? Jest dorosła, nieubezwłasnowolniona -to ona podejmuje decyzję, jak żyć. Nie śpi po nocach - jej wybór. Zamartwia się -wybór. Dlaczego konsekwencje swoich wyborów chce wrzucić na Twoje barki ? Jeśli dojdzie jeszcze do konfrontacji między Tobą a mamą, zapewne usłyszysz,że jesteś egoistką, że nie dbasz o matkę, że nie interesuje Cie brat...Gagata, pamiętaj o jednym - troska o samego siebie nie jest egoizmem. Jest to najwyższy wymiar miłości. Jeśli w pierwszej kolejności nie zadbasz o siebie i swoją równowagę psychiczną -nigdy nikomu nie zdołasz pomóc. Ale póki co, to rozumiem,ze nikt (brat) Cie o pomoc nie poprosił. Gdy to się stanie (a mam nadzieję ,ze wcześniej niz później) - ogromna siła Ci bedzie potrzebna -więc nie marnuj jej dla osób, które na własne życzenie niszczą swe życie. Ściskam Cię mocno -jesteś madrą silną babką -DASZ RADĘ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gagata 28.09.2012 16:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2012 (edytowane) Malka-dzięki. Oczywiście wszystko jest duzo trudniejsze kiedy mowa o bliskich (mama). Mam wielkie opory żeby rzucic słuchawką w rozmowie z nią (choć się zdarzało), a w każdej innej sytuacji słowa MUSISZ nie znoszę tak jak Ty. Tylko że pewnie na tym własnie trzyma się to wszystko, tzn matka wie, że ją traktuję delikatnie więc na tym jedzie... Rzecz w tym (to wszystko zawsze pewnie ma szerszy kontekst), że brat był zawsze "ulubieńcem mamusi". I do dziś relacje miedzy nimi są ...nieco dziwne jak dla mnie (zbyt intensywne jakby). Brat lubił chodzic do mamy i namawiać ja na pewne posunięcia dla niego korzystne - dla mnie mniej (mowię tu o dzieciństwie) i mama dawała się na to naciągać i potem naciągała mnie (a ja się dawałam, bo byłam młoda i głupia) a potem byłam nieszczęśliwa. Brat był od dziecka skarżypytą i lalusiem, krótko mówiąc. Spory między mną a bratem zawsze kończyły się tak,że on leciał do mamusi a ona wierzyła w jego wersje i wściekała się na mnie( w sposób okropny, zawsze była histeryczna). Oczywiście mama jest winna zachowaniu mojego brata . Z kolei tato był raczej wycofany,zdominowany przez matkę, wiem,że był "po mojej stronie" ale z racji jego wycofania miałam tylko,albo aż!, poczucie psychicznego wsparcia. Brat, nawet po tym wszystkim, jest kimś kim mama się chwali (np że ma piekny głos - pracował w radiu) i jak słyszę, że on nie może pracować fizycznie bo się będzie marnował (!!) itp to szlag mnie trafia w środku. Jesli ktoś mamie pomagał w różnych,wymagających np siły sprawach, to zawsze byli to moi "narzeczeni" czy mężowie (no bez przesady raptem dwóch ich było). Brat palcem nie kiwnął (on przecież ma piekny głos..to wystarczy) A zamiast -dziękuję- słyszałam - "on (np mój mąż) to zrobił (np pomalował pokój) bo to lubi". Ale ja to ten przypadek, że cokolwiek bym nie zrobiła i nie osiągnęła to i tak jestem ta gorsza. Np byłam niejadkiem kiedy moj brat wpierniczał aż miło i przez połowe podstawówki był grubaskiem ("słodkim " oczywiście..) Od razu wyjasniam - nie żalę się i mam nadzieję, że nie ma to takiego tonu. Dawno sie z tym pogodziłam i naprawdę nic nie chce od mamy. Żale i takie tam to juz historia. Wiem, że wszystko zalezy ode mnie i tej wersji się trzymam . Ale teraz to wszystko odzywa się echem. Tak jak piszesz Malka -muszę ograniczyć spotkania z mamą, wiem o tym. I do tego dążę. Bo rozmowy z nią przewaznie mnie stresują i źle się potem czuję. Ona zawsze, od kiedy pamietam zamęczała nas tekstami typu "ja długo nie pozyję", to mi dolega,tamto itp itd.. aż do klasycznego "wpędzania do grobu". Ale jakos to tato zmarł 15 lat temu (nowotwór), choć wróżyła mu długie życie, bo niby "niczym się nie przejmował" a mama jest wciąż między nami.. Ale mama uparcie wydzwania do mnie (ma do mnie darmowe rozmowy) i nie jestem szczęśliwa z tego powodu. I nigdy nie jestem przy niej sobą,bo mnie tego skutecznie oduczyła. Prawda jest taka,że przy rzadkich kontaktach - da się wytrzymać. Ale nic więcej. Muszę więc podjąć jakieś drastyczne kroki. Jest jeszcze moja córka (wspominałam), za granicą z mężem,kiedy ja się wyłączyłam ze spraw brata mama zaczęła do niej wydzwaniać. Pytałam ją, czy ją to jakoś męczy. twierdzi, że nie i że daje radę. ALE MNIE SIĘ TO WCALE NIE PODOBA. Edytowane 28 Września 2012 przez Gagata Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gagata 28.09.2012 16:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2012 A w ogóle to wydrukuję sobie to co wyżej napisała Malka i będę czytać jak osłabnę.Wcale nie żartuję i nie przesadzam - tak zrobię, bo wiem, że to pomaga. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jar.os 28.09.2012 18:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2012 Gagato , moją historię prawie już znasz , ojciec , matka , starszy brat , nie było .......fajnie . Matka manipulowała nami jak leci dopóty dopóki byliśmy mali - młodzi , manipulowała ojcem - zresztą warci byli siebie obydwoje . Po opuszczeniu rodzinnego gniazda matka potrafiła odwiedzac mnie i moją wtedy przyszłą żonę nawet trzy razy w tygodniu , jak nie piła .........ale mimo wszystko jątrzyła . jątrzyła , jątrzyła , jak to jej niedobrze , ile to ona ma biedy , jak to ona nie ma pieniędzy . Aż przychodziłczas kiedy przestawała przychodzić , jeżeli przerwa trwała dłużej niż tydzień było wiadomo - po bandzie .Siedem lat temu zmarł ojciec , zniszczony życiem , rak dopełnił reszty . Matka została sama , okazalo się że mają mnóstwo długów , tzw szybkie pożyczki . Komornik wsiadł na emeryturę , i znowu jak nie załamanie nerwowe to cug , albo wszystko na raz . Z początku z bratem próbowaliśmy ratować , załatwianie zaświadczeń , jazdy do szpitali , ile byśmy nie pomogli to nigdy nie było nawet zasranego dziękuję . Przez jej doły zaczęło psuć się między mną a żoną , żona ma niesłychane wyczucie do ludzi , przejrzała ją zaraz po naszym ślubie ale aby mnie nie urazić nic nie mówiła , nie znosiła i nie znosi swojej teściowej . Dusila w sobie to co ja odkryłem stosunkowo niedawno , to jaka jest moja matka , jaka była gdy byłem maly .....Dodam że kobita jak na swój wiek i przebieg jest całkiem na chodzie , Gdy urodzil się pierwszy syn zadeklarowala że będzie pilnować ......mimo że dzieciak był niesłychanie mało kłopotliwy to było jej za ciężko , nie dała rady , ucieczka w wyimaginowaną chorobe której żaden lekarz nie mógł zdiagnozować , i tak uwolnila się od przykrego obowiązku pilnowania wnuka . Radziliśmy jej z bratem że zawsze może dorobić pilnując osób starszych , sam znalazlem dziadka , trzeba było tylko zrobić mu zakupy , posprzątać mieszkanie , nie kłopotliwy ..........ale też za ciężko , lepiej i szybciej bylo wydębić kasę od mojego brata albo odemnie , choć doskonale wiedziala że się nie przelewa . ..............................................I przyszla chwila kiedy uświadomiłem sobie że już nie dam rady , ani finansowo ani psychicznie , najgorsze bylo jak przychodziła i jęczała ze zbolałą twarzą jaka to ona jest pokrzywdzona przez los i życie , Nawet dzieci nie chcą pomagać , TAK , powiedzialem , już nie oczekuj pomocy bo nie jestem ani w stanie ani nie mam chęci ci pomagać , mam swoich problemów tyle że starczyloby dla wielu i twoje biedy mnie już nie obchodzą , przestaję już radzić ze swoimi kłopotami i nie potrzebne mi są twoje . Wycofałem się ......nie dzwonię do niej i ona do mnie nie dzwoni , nawet nie wiem co u niej słychać , czasem nachodzi chęć - przymus , może zadzwonić ??? dowiedzieć się?? wiem że to moja matka , że tak nie powinno się robić ale gdybym dalej tak się angażował to MOJE życie rodzinne nie potrwałoby długo , teraz młodszy , trzyletni syn spędził w szpitalu półtora tygodnia na zapalenie płuc , nawet nie zadzwoniła zapytać jak wnuczek się czuje , bo i po co ???? Odkąd zaniechałem kontaktow z matką moje , nasze życie się wyprostowało - nie ma kłotni o jakieś pierdoły , śmiejemy się , jest inaczej .Nawet dzieci wyczuwają że jest weselej w domu . Rozpisałem się , chaotycznie , sorry - nie jestem poetą , moje panaceum brzmi OLAĆ TO WSZYSTKO , wiem - dosyc brutalne bo chodzi o matkę , ale co to za matka ....???? Gagato , nie wiem co Ci poradzić , pozostaje mi tylko wierzyć że znajdziesz w sobie siłę i swoje panaceum , współczuję , naprawdę , życzę wszystkiego dobrego . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 28.09.2012 19:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Września 2012 Gagata - czytam Cię i jakbyś opisywała moje relacje z matką i bratem (tez mam idealnego brata, do wyższych celów stworzonego, baaaa ja mam nawet dwóch idealnych braci ), ale darmowe minuty, to mamusia ma do mnie . To o czym pisałam, nie jest wiedzą z ksiazek czy tv. Mój ojciec jest alkoholikiem. Problem znam z autopsji, odczuwam na własnej skórze -czasem nawet zbyt dosłownie odczuwałam. Jar.os -to o czym piszesz jest mi znajome ?(no z drobnymi różnicami -moja matka nie pije i nie wyciąga kasy ) Chyba już wiecie,że to są schematy, każde z nas (DDD -nazywajmy rzeczy po imieniu) , w historii drugiego znajdzie kawał swojego życia. Łączy nas empatia, poczucie obowiązku i nieodparta chęć pomagania tym wiecznie uciemiężonym. Niestety ZAWSZE kosztem siebie. Łacza nas chore stosunki z rodzicami, którzy tak na prawdę nimi nie są, bądź nawet nigdy nie byli. Czaruja swoją rzeczywistość, kreując się na ideał rodzica, człowieka... Kiedyś próbowałam rozmawiać, jak Ty Gagata - ale nie dociera....mam nieodparte wrazenie,ze ja i moja mama żyłyśmy w dwóch różnych domach, z różnymi rodzinami - nasze wspomnienia się tak diametralnie różnią. Dziś już nie próbuję tłumaczyć, dziś jak odbieram telefon i słyszę utyskiwania, ze nie dzwonię i na tym samym wdechy "bo ja przez ciebie to sie wykańczam" - grzecznie mówię -właśnie dlatego nie dzwonię, bo nie chce takich rzeczy słuchać i nie życzę sobie byś wpędzała mnie w poczucie winy - do widzenia". Pierwszy raz był najtrudniejszy -bo jak piszesz Gagato - to matka. Ale to tez matka, która nie słucha dziś i nie słuchała dawniej, to matka, która w imię "dobra dzieci" (najbardziej wkurwiające stwierdzenie jakie w życiu słyszałam) ,żyła w związku z alkoholikiem, w dupie mając uczucia dzieci . Dlaczego ja teraz mam się liczyc z jej uczuciami ? Ja byłam bezbronnym dzieckiem , ona ma tę przewagę,że jest dorosła. Aaaaa no i na terapii zrobili mi pranie mózgu, bo juz nie tańczę jak mi wszyscy grają -taka suka się zrobiłam, o sobie myślę -pierdolona egoistka ze mnie i już.....ale jak mi z tym dobrze -to sobie nie wyobrażacie Aaaaa Gagata, wrzuc mi swojego e maila na priw -coś Ci wyslę -szczena Ci opadnie jak przeczytasz Aaaa i tak sobie przypomniałam, na forum był kiedyś watek o granicach wytrzymałości w rodzinie -tam dostałam kopa by zadziałać i przestać być cipąsierotką . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Pepeg z Gumy 29.09.2012 11:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2012 Aaaaa no i na terapii zrobili mi pranie mózgu, bo juz nie tańczę jak mi wszyscy grają -taka suka się zrobiłam, o sobie myślę -pierdolona egoistka ze mnie i już.....ale jak mi z tym dobrze -to sobie nie wyobrażacie Zarówno Twoje jak i jar.os-a wyznania są dosyć symptomatyczne, jakie wywołują psychoterapie i przejścia wśród osób uzależnionych bądź współuzależnionych. To najszybsza i najskuteczniejsza metoda osiągania pewnego poziomu samouspokojenia dla ludzi dotkniętych i ich ofiar. Niestety ma ona swoje koszty. Wytworzenie bardzo wysokiego poziomu asertywności u klienta z jednoczesnym zaniżeniem jego empatii, łatwo daje efekt szybki i często nawet długotrwały, ale kompletnie nieskuteczny w sytuacjach trudnych. Potwierdzasz to być może nawet swoim wpisem. Niestety są też skutki uboczne , zwłaszcza tam gdzie więzi są silne a i poziom emocji pomiędzy uzależnionym i jego ofiarą był wcześniej duży. Wytworzenie skorupki pomaga doraźnie i czasem długo, ale ten stan ochrony nie trwa wiecznie. Nie jest więc powiedziane ,że łatwa i szybka ulga będzie znakomitym lekiem. Może to być też przysłowiowy puder na wrzód. Trzeba zastanowić się, czy warto iść zawsze drogą na skróty, zapewniając sobie komfort bieżącego spokoju. Pranie mózgu, o którym piszesz ma głębszy sens tylko wówczas jeśli poznajesz dzięki niemu swoją prawdziwą naturę a nie doznajesz jedynie doraźnej ulgi.Mózg , to nie skarpetki, które można prać wielokrotnie. Psychoterapeuta zazwyczaj wyjaśnia, że osiągnięty stan ulgi jest jedynie pomocny do w miarę bezbolesnego odtworzenia lub stworzenia nowych relacji ( zarówno tych społecznych jak i uczuciowych). W innym przypadku taka sytuacja może nieść zagrożenia i prowadzić do zmian niekoniecznie korzystnych dla samej osobowości. Widocznie u Ciebie trafiło na podatny grunt. "Pierdolonym egoistą" jest każdy i to zdrowy objaw psychiczny, gorzej jeśli dzięki zabiegom psychoterapeutycznym wyzwalamy w sobie pociąg do egocentryzmu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gagata 29.09.2012 13:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2012 Wszędzie rządzą prawa fizyki. Jeśli coś odchyliło się na maxa w lewo to, aby dojść do równowagi, musi najpierw odchylić się na maxa w prawo. Itd.Nie sądzę aby dało się inaczej.Najpierw czuję się "pierdolonym egoistą !" i to z wykrzyknikiem, a potem jestem już "tylko" i "po prostu" egoistą.Ale ja nie widzę w tym nic złego, to konieczne etapy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 29.09.2012 13:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2012 Moim zdaniem należy sobie odpowiedzieć na pytania: 1. Czy chcesz pomóc bratu, czy sobie? 2. Czy alkoholizm traktujemy jak każdą inną chorobę, czy jako zapracowaną przez uzależnionego przypadłość. Ad.1. Jeśli sobie, to ok. Jeśli bratu, to odcięcie się od niego nie pomoże. Chyba, że kontrolowane i zamierzone (ale i pozorowane) dla osiągnięcia pewnego skutkuPomoże rzeczywiście odcięcie się od matki i nie traktowanie jej dłużej jako pośrednika w sprawie. Bo jeśli chcesz pomóc, sprawę załetwiaj z bratem. Ad. 2. Jeśli traktujemy alkoholizm jak chorobę, to gdyby brat miał raka, postępowanie byłoby takie samo? Taka luźna dygresja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Pepeg z Gumy 29.09.2012 14:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2012 Moim zdaniem należy sobie odpowiedzieć na pytania: 1. Czy chcesz pomóc bratu, czy sobie? 2. Czy alkoholizm traktujemy jak każdą inną chorobę, czy jako zapracowaną przez uzależnionego przypadłość. Ad.1. Jeśli sobie, to ok. Jeśli bratu, to odcięcie się od niego nie pomoże. Chyba, że kontrolowane i zamierzone (ale i pozorowane) dla osiągnięcia pewnego skutkuPomoże rzeczywiście odcięcie się od matki i nie traktowanie jej dłużej jako pośrednika w sprawie. Bo jeśli chcesz pomóc, sprawę załetwiaj z bratem. Ad. 2. Jeśli traktujemy alkoholizm jak chorobę, to gdyby brat miał raka, postępowanie byłoby takie samo? Taka luźna dygresja. Czapeczkę uchylam przed Panią. Wcale nie taka luźna dygresja. Bardzo mądre , rozsądne i niezwykle ważne jest to co napisałaś. Zazwyczaj niewielu do tego tak podchodzi i stąd cała masa dramatów, rozczarowań. Mam znajomego, który nie może sobie teraz poradzić z tym, że nie wziął tego pod uwagę.Sumienie bywa okrutne , dla jego posiadaczy. Poradnictwo na zasadzie pocieszę,(dzielna dziewczynka), dam ci receptę ze swojego życia ( tata alkoholik) oraz nadzieję( będzie ci po tym dobrze) do niczego nie prowadzi. Każdy przypadek jest indywidualny, każde wychodzenie z ciągu jest inne. Tłumaczenie sobie i światu, że alkoholizm jest na własne życzenie delikwenta jest z gruntu fałszywe. Nawet rodziny osób uzależnionych traktują alkoholizm niestety na podstawie potocznych, ogólnie przyjętych i niestety błędnych przekonań. Nowe badania nad uzależnieniami dla wielu mogą być szokujące w świetle tego co nam tłumaczono i nadal to robią na lekcjach w szkole. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gagata 29.09.2012 16:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2012 Rak jest o tyle podobny do alkoholizmy że i tu i tu wiele zależy od chorego i ZA NIEGO nie da się zawalczyć.Chwilowo chcę ratować siebie i moja rodzinę, bo jak ja się załamię to już nikomu nie pomogę, ani matce ani bratu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.