Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

a kto ma doła po budowie i pustą kieszeń???


amglad1

Recommended Posts

Dzień dobry,

pewnie ten temat wielokrotnie był już poruszany na forum, ale nie mogłam znaleźć wątku odpowiedniego.

Mieszkamy od dwóch miesiecy, fajny domek, jesteśmy zdrowi - my - ja, mąż, dziecko i pies. Jesteśmy szczęśliwi, że wreszcie na swoim ale... nic mi się już nie podoba w domku, wiele bym zmieniła, a większość w środku jeszcze nie dokończona... nie mam siły ani motywacji ani tej adrenaliny, którą miałam w trakcie budowy i szczerze mówiąc, nic mi sie nie chce. Oglądam domy, a właściwie fragmenty domów innych, są takie piękne, a mój taki szarak, wszystko przeciętne chociaż wcześniej mi się podobało. Fatalnie się czuję z tym, nie mam siły ani ochoty cieszyć sie tym, co już jest. i wcale nie jestem glad:(

 

 

Cieszyłaś się na samą myśl o tym,że będziesz miała coś swojego,adrenalina robiła swoje. teraz emocje opadły i czujesz się "oklapnięta" - to normalne. Nic Ciebie nie cieszy,bo jesteś tylko człowiekiem,w dodatku kobietą, masz prawo mieć wyczerpane akumulatory. Musisz raz: odpocząć i to solidnie,a drugi: myśleć pozytywnie,nie załamywać się,bo jeszcze wiele przed Wami. Ale jak już wykończycie, to będzie sporo radości. Zapewniam Ciebie, nie Ty jedna to przechodzisz. Głowa do góry. Trzymaj się i nie daj ponosić się emocjom, bo to i takl nic nie da,wiesz o tym doskonale,a stres Ci raczej nie jest potrzebny. Myśl o dziecku i o tym, jakie może być szczęśliwe w wykończonym domeczku. Pozdrawiam i do usłyszenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 233
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Aniu, skoro murowana to trochę trudno będzie z pożarem :), ale za to można na mur "puścić" winobluszcze, które szybko rosną i w dwa sezony zrobią zieloną ścianę. Jesienią liście przebarwiają się na piękny czerwony kolor.

Miałam taki winobluszcz na moim poprzednim domu, co roku musiałam go baaardzo solidnie przycinać, bo był bardzo ekspansywny; ładnie zakrył niezbyt ciekawą elewację

( był stary, szary tynk).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu, skoro murowana to trochę trudno będzie z pożarem :), ale za to można na mur "puścić" winobluszcze, które szybko rosną i w dwa sezony zrobią zieloną ścianę. Jesienią liście przebarwiają się na piękny czerwony kolor.

Miałam taki winobluszcz na moim poprzednim domu, co roku musiałam go baaardzo solidnie przycinać, bo był bardzo ekspansywny; ładnie zakrył niezbyt ciekawą elewację

( był stary, szary tynk).

 

i ja o winobluszczu już pisałam i radziłam posadzic, wyrosnie tak, że kawałka muru spod niego nie dostrzerzesz:)

Dziewczynki, tak mi to pisanie weszło w krew, że założyłam swoj dziennik - zapraszam tam na pogaduszki o wszystkim, dołach i wzlotach też...(ania, mam tez pare lasek dynamitu, zrobimy KAAABUM z ta stodołą);)

Dziewczyny i chłopaki, serdecznie Wam dziekuje za okazane serce i pomoc, niniejszym kończę wątek i zapraszam do mnie

dziennik domu w laurach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
Oj ciężko jest. Wprawdzie już mamy drzwi wewnętrzne i schody (wraz z balustradą), musieliśmy w trybie pilnym zrobić podbitkę, bo skrzydlaci przyjaciele naszych kotów próbowali dostać się na zimę pod dach, ale totalnie wydrenowało to nasze finanse. I teraz : leżym i kwiczym. W kuchni wstawione meble z poprzedniego lokum (7- letnie), zmywarka mocno wiekowa odmówiła współpracy, w pokojach stoją kartony, worki i meble też z demobilu. Ale ciepła woda pod prysznicem jest i kominek grzeje. Uwielbiam weekendy, bo nasładzam się domem. W tygodniu czasu brak, zwłaszcza teraz, kiedy dzień już taki krótki. I do pracy daleko niestety. TO mnie dołuje , czuję, że dzień zrobił się krótki, ale oszczędzam czas nie oglądając telewizji: nie zainstalowaliśmy jeszcze TV i jakoś nie odczuwam jego braku. Ale czekam wiosny, żeby przy porannej kawie (5:30) na tarasie nasłuchiwać klangoru żurawi...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
No to się użalamy dalej : ). Mija półtora roku od wprowadzenia, a u nas dalej nie ma drzwi wewnętrznych, oprócz jednej łazienki, wiatrołapu i garażu. Wspomniana w poście wyżej podbitka nie istnieje i faktycznie ptactwo ma gdzie zimować, a na wiosnę znowu będę pewnie bandę szpaków ganiał i dziury pod więźbą piankował. Drewutnia niedokończona i na brykiecie jedziemy. Szaf praktycznie brak, a kartony to już stałe wyposażenie w gabinecie(gabinet - jak to brzmi....), gościnnym i garderobie. Gdzieniegdzie gołe żarówy urozmaicają nasze wnętrza, tak jak holenderski styl bez żaluzji, zasłon, firan i co tam sobie jeszcze dusza zapragnie w swoich oknach. Właśnie nas od wczoraj kompletnie zasypało i jedynie stała dostawa prądu ratuje nas jeszcze przed kompletnym dołem na święta, a zepsuta pralka też nie wpłynęła pozytywnie na nasze nastroje. A teraz osobiste żale. Mam już dosyć tłumaczenia domownikom rzeczy technicznych, o których wiem, że i tak ich nie zrozumieją, albo zapomną za 5 minut. Dotyczy oczyszczalni, napędów bram, pomp ciepła, sterowania oświetleniem i paru innych rzeczy. Nauczycielem w dzisiejszych czasach raczej nie mógłbym być. Przed wojną zapewne tak ; ). Mniej techniczne pytania też już mnie wyprowadzają z równowagi. Te typu: a kiedy będziemy mieli .....( tu wstawić cokolwiek, od roweru po plazmę na ścianie) potrafią mnie już wyprowadzić z równowagi i czasami już nie jestem "bohaterem w swoim domu"......
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
No to i ja się dołożę. Właśnie popadłem też w ten stan pobudowlany. To już mój drugi dom. Przy pierwszym ogromne pieniądze skończyły się na stanie deweloperskim. Na całe szczęście mogliśmy jeszcze wziać kredyt gotówkowy i dokończyć co nieco. Rok mieszkaliśmy z betonowymi schodami. Od samego początku jak stwierdziliśmy że wybudowaliśmy za drogi dom powstał pomysł sprzedaży. Poszło to w parze z zmniejszeniem dochodów i na prąd dnie raz brakowało a nie tylko na wykończenie. Odchorowaliśmy to i to mocno. Udało się odzyskać całą włożoną kasę. Jakiś cud bo sprzedawaliśmy nieskończony dom w kryzysie. Ponieważ nabraliśmy już doświadczenia i wiedzieliśmy co jest co postanowiliśmy jeszcze raz. Dom dwa razy mniejszy ale warunek był jeden - ma być skończony. No i mamy dziś dom skończony na 99%, brakuje może z 2 zł tys do całkowitego skończenia. Nie chcąc brnąć po błocie i spędzać lata na tarasie z piasku oraz wchodzić do domu furtką z desek i siatki leśnej szarpnęliśmy się znów na gotówkę żeby to skończyć. W ten sposób zostało posiać tylko trawę, zrobić jakąś drewutnię i ogród też prawie będzie (rośliny można na razie tanie z leśnej szkółki kupić). Zabrakło hipoteki bo okazało się że działka nie ma wody a wodociąg kosztował 20 tys, kostka miała wyjść 13 a wyszła 20 tys płot też itd itp. Gotówka miała być zwrócona zaraz po zwrocie z VAT. Szacowaliśmy 30 wyszło 15 tys. Te 15 tys rozeszło się w mig bo to się geodeta przypomniał z płatnościami, kierownik z resztą kasy, zapomniana karta kredytowa zapiszczała i z 15 tys zostały 2. I tak to zostaliśmy z ratą o wielkości o 30% większą na najbliższe 6 lat. Doszło nowe dziecko i za kilka miesięcy koszty żłobka, teraz pieluchy mleko itp itd. I tak to jak czasem trzeba wydać na leki 150zł człowieka wkurw bierze, że mieszka w pięknym skończonym domu a na buty trzeba oszczędzać. I jeżeli koniunktura się nie poprawi to tak do emerytury. Niestety w mojej okolicy mieszkania są prawie w cenie domu ale jednak w mieszkaniu można dokładniej zaplanować koszty. Można kupić starsze do remontu i ten remont rozłożyć na raty. Tak to mam od 3 dni absolutną niechęć do mojego domu. Nie cieszy mnie wcale a wcale. I prawdę mówiąc wystawiamy go na sprzedaż, Jeżeli się uda, trzeciego domu nie będzie. Mieszkałem kiedyś w mieszkanku z ogródkiem które miało 40m2, ciasne jak cholera ale jak sobie przypomnę ratę za tamto mieszkanie i jednak jakoś tam się mieściliśmy i porównam z tym komfortem za tak ogromną cenę to zamienił bym się w jednej chwili. Może to też częściowo efekt zimy i braku radości z ogrodu ale przytłoczyło mnie to bardzo. I na prawdę liczyłem każdą złotówkę ale założyłem, że nie chcę mieć żarówek na kablach bo by mnie to jeszcze bardziej dołowało. Najbardziej przeraża mnie fakt co będzie jak jedno z nas straci pracę a najmłodsi już nie jesteśmy. Mieszkanie można opchnąć w miarę szybko - dom to ceregiele i ciężko sprzedać za rozsądne pieniądze. Spędza mi to sen z powiek i chyba wolałbym tęsknić za domem i płacić za mieszkanie, a oszczędzone pieniądze inwestować i przepijać w ferie w alpach z rodziną.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj nie. Poprosiłem moją żonę, żeby mnie wałkiem po plecach lała jak mi przyjdzie na myśl zarobione pieniądze zainwestować w kolejny dom. Nie ma mowy. Chyba że po 5 latach mieszkania w bloku szlag mnie trafi. Prawdę mówiąc nie pamiętam już jak to jest bo od kilku lat włóczę się po domach. Jedyne co pamiętam to to, że fajnie się mieszkało w mieszkaniu z ogródkiem. Latem otwierałem salon na oścież, śniadanie jadałem sobie pod pergolą a sikorki z budki lęgowej towarzyszyły mi przynosząc robaki swoim młodym. Było to w mieście ale jakby na wsi. Są takie miejsca. Pamiętam też jak zazdrościłem "tym z domów" przestrzeni. To prawda, że lepszy dom ale trzeba mieć na to kasę, kasę i kasę. Może jak przyjdzie wiosna i trawę zasieję, grilla na tarasie zrobię to będzie lepiej, jednak jak dziś spojrzałem na konto to mnie znów zmroziło.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bitter,dotarłeś już do wątku"sprzedałem dom,kupiłem mieszkanie"?

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?103276-sprzedalem-dom-i-kupilem-mieszkanie

 

A ja idę czytać Twój dziennik ponownie,bo teraz to reklamę mu zrobiłeś :p pewnie połowa muratora tam już siedzi :p

Edytowane przez marynata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arturo72
Bitter,dotarłeś już do wątku"sprzedałem dom,kupiłem mieszkanie"?

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?103276-sprzedalem-dom-i-kupilem-mieszkanie

 

Ja tam odwrotnie,sprzedaje mieszkanie i buduję dom...za nie wiele więcej niż mieszkanie ;)

Bitter,nie łam się,przyjdzie wiosna i pogląd się zmieni,także zaczekaj z wystawieniem ogłoszenia do wiosny bo potem będziesz żałował :)

Edytowane przez Arturo72
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Post Bittera oddaje chyba częstą sytuację wśród rodzin na "domowym dorobku". Powiem Ci kolego, że z tymi rozterkami nie jesteś sam. Mam wśród najbliższych znajomych osoby, które się już poddały, dom stoi pusty i w ogłoszeniach typu "SPRZEDAM", a ludzie mieszkają w wynajętych metrach i czekają na cud. Raz Ci się udało, jak ponownie zrobicie ten krok to życzę, aby również szczęście Was nie opuściło, ale....... Dobrze ktoś napisał, że mieszkanie w dobrym miejscu, niedrogie w utrzymaniu, to dzisiaj rarytas i to często kosztowny. Byłem dzisiaj w 3-pokojowym apartamencie(tak dzisiaj się mówi wśród developerówna 60m2 mieszkanie), który właśnie się wykańcza i kosztuje wg mnie majątek jak za coś co sobą przedstawia. Nisko(jak to blok), głośno(wszystko na granicy wytrzymałości) i byle jak(ściany chyba po pijaku robione). Począwszy od stolarki okiennej, a skończywszy na wentylacji widac cięcia kosztów. Jak usłyszałem cenę boksu garażowego to mi wyszło, że samodzielnie za te pieniądze sam swój garaż wykonałem. A miejsca obok bloku praktycznie nie ma, jak na taką ilość "apartamentów". Zmierzam do tego, że raczej porównywać życie w domu, a w mieszkaniu nie ma co. Jeśli w rachunkach końcowych kupna mieszkania wyjdzie Wam różnica w wysokości decydującej o przetrwaniu ciężkich czasów, to zrozumiem decyzję o sprzedaży domu. Jeśli jednak są to kwoty wynikające z chwilowego zamieszania na tym świecie to wytrzymajcie jeszcze trochę. Nie chcę się wymądrzać bo sami pływamy na krawędzi i jak spadnie na nas ta ostatnia, mam nadzieję, fala kryzysu to nie wiem czy przetrwamy. Na dzisiaj mi wychodzi, że utrzymanie się w nowym domu kosztuje nas więcej miesięcznie o 50-100zł maksymalnie w porównaniu do mieszkania w spółdzielczym lokum. Przy dobrej lokalizacji w nowej kamienicy, w której pomieszkaliśmy 1,5 roku, różnice są już większe, ale wykończony, dwupoziomowy, 90-metrowy lokal, kosztuje dzisiaj lekko ponad 4 stówki. Tyle nie wydałem i nie wydam na swój obecny dom, a komfort mam o niebo lepszy. Trzymajcie się marzeń. Jeśli te o wymarzonym domu się skończą, wtedy dopiero z niego zrezygnujcie. Edytowane przez compi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...