Zakręcona 09.10.2012 16:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Października 2012 No i jeszcze słowo o przybudówce.Jest sporych rozmiarów 2poziomowa.Z tego co zdążyłam się zorientować, kiedyś był tylko dolny poziom przybudówki, w poziomie piwnic i był to po prostu garaż. Wtedy wjazd na działkę był z zachodniej strony wprost do tego garażu. Później po zachodniej stronie pojawił się sąsiad i wygodny wjazd zniknął. Wjazd od frontu był trudny, bo samochód między domem i płotem się mieścił, ale ciężko go było złamać, żeby wjechać do garażu.Pomysłowy właściciel zmienił zatem przeznaczenie garażu. Zrobił z niego mieszkanie na wynajem. Pokój z aneksem kuchennym i wc.A do domu dostawił ganek.Widać bycie rentierem mu się spodobało, bo na garażu zbudował kolejną kondygnację. Tam również urządził pokój z aneksem kuchennym i wc, nie przejmując się tym, że nowe pomieszczenia zasłonią okno w kuchni i jadalni.Lokatorom trzeba było jeszcze zorganizować miejsce do mycia. Co zrobił właściciel? Zachował się w swoim stylu: dobudował na zachodniej ścianie przybudówki malutkie pomieszczenie z oknem będące kabiną prysznicową. Oczywiście całe wykafelkowane. I bez jakiegoś tam przestarzałego brodzika, tylko nowocześnie - z odpływem w podłodze. Nie wiem z jakiego materiału zbudowane są dobudówki, bo z zewnątrz są otynkowane, a w środku ściany są wytapetowane. Zapamiętałam za to (w przybudówkach byłam tylko raz, w styczniu, stąd luki w pamięci), że w jednej z nich, ale nie pamiętam czy górnej czy dolnej, albo sufit był wybrzuszony i sprawiał wrażenie, że spadnie na głowę, albo podłoga się zapadała. Nie wiem z czego podłoga, bo była elegancko przykryta wykładziną. Pierwszy plan na dobudówki był taki, żeby je zburzyć i zrobić tam miejsce na grilla i do posiedzenia.Plan drugi jest taki, żeby dawny garaż zostawić i będzie on garażem dla wózków, rowerów itp. a na jego dachu będzie taras, na który będzie wychodzić się z kuchni lub jadalni. Już nie mogę się doczekać, aż dom będzie mój i wkroczę tam z narzędziami i zaczną demolkę. Najbardziej ciekawi mnie co tam znajdę - pod tapetami, wykładzinami itd. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 09.10.2012 16:22 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Października 2012 Jak widać domek jest malutki.Powierzchnia użytkowa parteru to 37m kw, piętra 34m kw. Łączna powierzchnia mieszkalna to niecałe 53m kw.Pewnie dla wielu z Was to bardzo mało, ale dla nas sporo. Biorąc jeszcze pod uwagą powierzchnię piwnic i dawnego garażu, robi się prawie 100m kw. Szczególnie cenna jest dla mnie ta powierzchnia magazynowa, której teraz mi brakuje.Dzięki takiemu metrażowi nie boję się, że dostanę zawału, jak rachunek za gaz przyjdzie.No i dzięki temu, że domek malutki, udało nam się nie wydać na niego wszystkiego co mamy do ostatniej złotówki. Zostało nam trochę środków na "czarną godzinę", które zainwestowaliśmy długoterminowo. Tak na wszelki wypadek, żeby nie kusiło nas, żeby z nich skorzystać przy wykańczaniu domu. Słów kilka o moim pomyśle na zagospodarowanie tej zawrotnie wielkiej przestrzeni.Pomieszczenie większe w piwnicy będzie garderobą, składowiskiem dokumentów, które trzymać trzeba, a których nie używa się na codzień i wszystkich innych przydasiów..WC nadal będzie WC.W schowku pod schodami stanie regał na przetwory.Pomieszczenie mniejsze w piwnicy, to będzie pralnia, suszarnia i prasowalnia. No i musi znaleźć się miejsce dla pieca gazowego dwufunkcyjnego. Na parterze bez szaleństw. Większy pokój - salon wielofunkcyjny.Kuchnia i mniejszy pokój zostaną połączone w większą kuchnię z jadalnią i będzie z niej wyjście na taras. Łazienka zostanie łazienką. Na piętrze mniejszy pokój będzie naszą sypialnią, większy pokojem dziecięcym, a spiżarnia stanie się łazienką. W dawnym garażu będzie kolejne pomieszczenie magazynowe na wózki, rowery, narzędzia i mały warsztacik. Pomieszczenie to jest bardzo ciepłe ze względu na produkcję, która odbywa się w przybudówkach drugiej połowy bliźniaka. Na samochód planujemy jakieś zadaszenie czy wiatę przed domem, przed gankiem, czyli w północnozachodnim rogu działki. Wymierzone, powinno się zmieścić. Jako że działka jest malutka, nic ciekawego się na niej nie dzieje. Na moje szczęście, co dla wielu będzie bluźnierstwem, jest cała wybetonowana czy wyłożona kostką. Zero trawy do koszenia, zero grządek do pielenia.Mąż coś wspominał, że na tej części od ulicy, przed domem, chce jakąś rabatę. Ok, ale sam ją musi uprawiać. Ja do tego swojej ręki nie przyłożę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
carver 10.10.2012 03:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Października 2012 Witaj Carver, to właśnie po lekturze Twoich poszukiwań zdecydowałam się opisać też swoje. Będzie mi miło, jeśli będziesz do mnie zaglądać. O, to bardzo się cieszę, że stałem się siłą sprawczą do powstania Twojego dziennika remontu. A zaglądać będę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 11.10.2012 08:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Października 2012 Nie pisałam chyba jeszcze z czego wykonany jest dom. Ściany zewnętrzne: Dom jest nieocieplony, więc termomodernizacja nas czeka, ale to w dalszej kolejności, obowiązkowo przed kolejną zimą. Ściany wewnętrzne - jeszcze nie wiem. Raczej murowane, tylko w jednym miejscu, przy zejściu do piwnicy obstawiam kartongips. Dach jest płaski, kryty papą: A tak wygląda komin: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 11.10.2012 10:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Października 2012 Teraz słów kilka o wykończeniu wnętrz Tego, co będę skuwać, nie będę opisywać. Pokażę przed i po remoncie. Okna W całym domu, poza kuchnią, jadalnią i klatką schodową okna są nowszego typu, niestety plastikowe i niestety białe. Nie pamiętam niestety jakiej firmy. Zostają. Wyglądają mniej więcej tak: Na piętrze klamki nie są białe, tylko hmm satynowe. A to widok z kuchni: Za oknem jest przybudówka, więc mam nadzieję, że jak zostanie rozebrana, to i widok się poprawi. Drzwi wewnętrzne: Najbardziej podobają mi się w nich klamki. Drzwi też nie są złe, ale po przemyśleniach doszłam do wniosku, że zostaną wymienione. Podłogi Na podłogach w pokojach i korytarzu na górze jest parkiet. Jest w większości przykryty dywanami lub wykładzinami, zniszczony tylko przy wyjściach na balkon. Wygląda tak (zdjęcia trochę przekłamują, w rzeczywistości jest chyba jaśniejszy): Parkiet zostaje. Będzie wycyklinowany i polakierowany. Dywany znikają. Rozebrany zostanie jedynie w jadalni (tam będą płytki jak w kuchni) i położony w korytarzu na parterze (tam aktualnie jest przedpotopowa terakota). Schody Balustrada podoba mi się. Zostaje. A tak wyglądają schody: Przy okazji na zdjęciu widać też wszechobecną boazerię. Na schody pomysłu nie mam. Czekam na porady Na pewno likwiduję wykładzinę - siedlisko brudu i kurzu. Drewniana okładzina na schodach generalnie podoba mi się, ale ta jest zniszczona i niedokładnie wykonana. No i jeszcze słów kilka o boazerii. To moje marzenie z dzieciństwa. Wszystkie koleżanki, które mieszkały w blokach, miały ją, a ja - jedyna mieszkająca w kamienicy - nie. Mąż sporo lat w boazerii mieszkał, więc mówi, że to przeżytek i zrywamy. A ja byłam w nowym domu, w którym położono na ścianę coś w stylu boazerii. Wygląda to mniej więcej tak: Mimo to, jednak boazeria zniknie, a ściany klatki schodowej zostaną przyozdobione jednym z moich licznych hobby. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 24.10.2012 20:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2012 Dawno nie pisałam, bo nic się nie działo. To znaczy działo się mnóstwo, ale na wszystkich innych frontach, prócz remontowego.Ostatnią sobotę spędziłam w piwnicy. Trzeba było ją opróżnić przed sprzedażą mieszkanka. W piwnicy tej byłam pierwszy raz w życiu. Była użytkowana przez rodzinę, ale opróżnienie spadło na właściciela, czyli na mnie. Nie miałam pojęcia, że tyle gratów można zmieścić na kilku metrach kwadratowych. Nie miałam pojęcia, że żeliwna wanna jest tak ciężka. Że wynoszenie żeliwnych kaloryferów, to nie takie hop-siup. Do dziś czuję w rękach te przeniesione kilogramy.Noszenie rzeczy umilały mi telefony od rodziny z zapytaniem jakie skarby znalazłam, bo tak na prawdę nikt nie pamiętał, co w tej piwnicy było.Skarbów poza kupą złomu nie znaleziono.Zatem rodzinny skarb musi być ukryty gdzie indziej. Z tym skarbem to nie żarty. Wiadomo, że mój dziadek ukrył gdzieś w niepewnych czasach rodzinne dokumenty i dolary. Gdzie jest skrytka, nie zdradził nikomu, bo i po co. Nie przewidział tylko, że zginie szybko i nagle w wypadku drogowym. No i tajemnicę zabrał ze sobą do grobu. Od prawie 40 lat rodzina szuka schowanka i nic. A wystarczyło żonie powiedzieć, gdzie się dokumenty wyniosło... Dziś rozstałam się formalnie z moim panieńskim mieszkaniem. Zero emocji, zupełnie jakby to nie mnie ta transakcja dotyczyła. No i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za tydzień wreszcie kupię ten mój domek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 26.10.2012 17:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Października 2012 (edytowane) Czas zabrać się za planowanie układu pomieszczeń.Zaczynam od najłatwiejszych. SalonPokój wielofunkcyjny.Ma w nim znaleźć się:- kącik wypoczynkowy- tv- pianino- duży stół- kącik komputerowy- półki na książki, których mam mnóstwo Miałam różne "wizje", ale układ który zaproponowała Elfir jest bezkonkurencyjny:http://images41.fotosik.pl/1775/9256174b2a2236b7.jpgMam zegar, wiszący, udający staroć,a to nówka, jeszcze z pudełka nie wypakowana. Dostałam go w prezencie, ale do aktualnego mieszkania mi w ogóle nie pasuje. Mam nadzieję, że zgra się stylistycznie i kolorystycznie z pianinem i wtedy go powieszę nad pianinem. http://images.okazje.info.pl/p/dom-i-ogrod/2758/adler-11040.jpgźródłoPlanuję tapetę na którejś ze ścian - chyba tej za kanapą. Edytowane 26 Października 2012 przez Zakręcona Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 26.10.2012 17:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Października 2012 Nie pisałam chyba jeszcze, że do aktualnego mieszkania wprowadziliśmy się 3 lata temu. Tyle lat mają nasze meble, kupowane pod wymiary obecnego lokum. Meble są w stanie idealnym, więc żal wyrzucać, poza tym nadal w większości mi się podobają. Dlatego też przeprowadzają się razem z nami i przy ich pomocy urządzać będziemy domek. Tak więc szału stylistycznego nie będzie, ma być przede wszystkim funkcjonalnie i "brudoodpornie" (żeby szybko się sprzątało).Poza tym, w domu aktualnie jest trochę mebli, część nowych, część pamięta PRL, a część jest starsza. Nie wiemy czy zostają czy nie i celowo nie poruszamy tego tematu ze sprzedającymi. Zostaną - dobrze, coś nam się przyda, resztę rozdamy, a śmieci zutylizujemy. Nie zostaną - też dobrze - szybciej kupimy nowe. Wracając do salonu: pianino, zegar są. Stolik komputerowy też (jeśli nasz się zmieści). W domu aktualnie są 2 zestawy wypoczynkowe i masa stołów, więc też prawdopodobnie są. Jeśli ich nie będzie (w co wątpię) będziemy musieli kupić zestaw wypoczynkowy. Możliwe że do salonu wywędruje stół który teraz stoi w jadalni, lub ten który mamy aktualnie w domu. Mimo, że to stary stół przywieziony od teściów z piwnicy, bardzo mi się podoba. To znaczy podobają mi się nogi drewniane, blat niekoniecznie, bo jest z płyty, ale zawsze jest przykryty więc nie muszę na niego patrzeć. Jest bardzo solidny. Wiele już wytrzymał.Brakuje tylko stolika pod tv. No i oświetlenie. Jestem zdecydowaną przeciwniczką jednego górnego światła na jedno pomieszczenie, nawet jeśli to żyrandol z 20 żarówkami. Mam tak całe życie i nie jest to wygodne dla mnie.Planuję jedną lampę wiszącą nad stolikiem kawowym, drugą nad stołem i dodatkowe lampki przy komputerze i przy pianinie. Jeszcze brak mi koncepcji jak mają wyglądać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 29.10.2012 20:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2012 Ależ mi się dzisiaj ciśnienie podniosło.Szykowałam się właśnie na jutrzejszą wizytę u notariusza w celu finalizacji zakupu domku, kiedy dostałam telefon, że z jutrzejszego aktu nici. Okazało się, że Sprzedająca miała jakiś świstek z urzędu jeszcze dostarczyć. Zamówiła go miesiąc temu. Dziś przejechała pół Polski żeby go odebrać, a zaświadczenia brak, bo pracownik który miał je przygotować, był na urlopie. Sprzedająca wściekła, że w tym mieście takie olewanie petenta. Ja wściekła, że przez święta umowa odwleka się o tydzień. Już byłam gotowa jechać do tego urzędu i choćby sama ten druczek wypełnić i dać komuś do podpisu, ale spojrzałam na zegarek i niestety - urząd był właśnie zamykany.Niby tydzień, to nie dużo czasu, ale dziś właśnie doszłam do wniosku, że chce się przeprowadzić jak najszybciej, a nie dopiero na wiosnę.Oby za tydzień wszystkie zaświadczenia były, a autobus ze Sprzedającą szczęśliwie przejechał przez nasz piękny kraj. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 31.10.2012 14:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Października 2012 Dziś słów kilka o naszym fachowcu.Jak już pisałam, nie będziemy remontować sami. Zatrudnimy do tego siłę fachową. Pan po 50., bardzo uczciwy. Wg naszych znajomych, którym remontował conieco, wystarczy zajrzeć do niego raz na tydzień. Jego pracę widzieliśmy, podoba nam się. Jest bardzo dokładny, ale czasem próbuje zrobić coś "po swojemu", więc jeśli ma się bardzo konkretną wizję ułożenia dekorów, to trzeba rysunek szczegółowy mu dostarczyć. W zimie pracuje wolno, więc trzeba umawiać się z nim na dzieło, a nie przypadkiem na dniówki. Poza tym jest towarzyski, gadatliwy, a u nas będzie sam, więc może szybciej prace skończy. Za 1,5 tygodnia jesteśmy z nim umówieni na oględziny naszego (mam nadzieję) domku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 06.11.2012 12:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Listopada 2012 Dziś, mam nadzieję, wreszcie oficjalnie staniemy się właścicielami domu. Poza tym, dobra wiadomość jest taka, że właściciele zostawiają w domu wszystkie meble i cieszą się, że nie muszą ich utylizować. My też jesteśmy z tego zadowoleni, bo dzięki temu nie musimy martwić się o meble do piwnicy. Kolejna dobra wiadomość - okazuje się, że jestem posiadaczką obrazu. Takiego wielkiego, malowanego na płótnie, w złoconych ramach. Nie wiem tylko gdzie go powiesić - w salonie nad stołem czy za kanapą. No i zła wiadomość jest taka, że będę mogła go sobie powiesić dopiero wiosną 2015. Na razie zdobi on salon jednego z członków naszej rodziny i właściciel salonu nie chce się z nim rozstać. Dla równowagi są też złe wiadomości. Nasz fachowiec, którego zaletą, oprócz uczciwości i fachowości, jest też przystępna cena usług, może zabrać się za remont dla nas dopiero od stycznia, bo inny remont który teraz przeprowadza, przeciąga mu się. Nie wiem co o tym myśleć. Czy czekać na niego czy szukać kogoś innego.Mamy też elektryka z polecenia, ale jest drogi. Nie wiem czy cena usług jest adekwatna do jakości jego pracy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 07.11.2012 11:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Listopada 2012 No i stało się. Za ciężkie pieniądze kupiliśmy sobie wczoraj zajmowacz czasu na weekendy przez kilka lat. Nie cieszę się jakoś specjalnie, bo zaraz przed wyjściem do notariusza zajrzałam na FM i dowiedziałam się o pożarze u Nelli Sza. Tak po ludzku jest mi smutno, że ja, pełna optymizmu zabieram się za wicie gniazda, kiedy Ona swój dom traci. Oczywiście nie obyło się bez problemów. Pani sprzedająca nie chciała podpisać aktu., dopóki nie zobaczy pieniędzy, tzn. dopóki nie będzie mogła wypłacić gotówki w swoim banku. Po pertraktacjach, wymyśliła opcję, że przed podpisaniem aktu pójdziemy z nią do jej banku i przy niej wpłacimy kasę. I za nic nie mogła zrozumieć, że my tych pieniędzy nie mamy po kieszeniach poupychanych, tylko leżą sobie na koncie. Jej agent odwalił kawał dobrej roboty, zapewniając ją że nikt jej nie oszuka, że pieniądze dostanie, że przecież banki rozliczając się między sobą też nie wożą gotówki samochodami, tylko robią przelewy, czyli tylko na papierze te zmiany są. To panią sprzedającą bardzo zdziwiło. Inaczej to sobie wyobrażała, ale sama przyznała, że się na tym za bardzo nie zna, bo swoje pierwsze w życiu konto w banku założyła godzinę przed wizytą u notariusza. Niestety musiałam się szybko od notariusza ulotnić, więc nie miałam okazji usłyszeć wszystkich złotych myśli pani Sprzedającej. Na kilka "kwiatków" się jednak załapałam. Czekamy na swoją kolej, Sprzedająca zagaja rozmowę. "Ten dom to brzydki jest - taki mały, ciemny. Właściwie to tam tylko jeden pokój jest, co mi się podoba". Nie ma to jak zachęcić kupca do transakcji Po podpisaniu aktu Sprzedająca wzdycha: "O matko, jak ja się cieszę, że się wreszcie tego dziadostwa pozbyłam. Jak ja się cieszę, że teraz kto inny będzie się z tym męczył." "Następny rachunek za światło jest płatny do 15., ale ja go już nie płacę. Bo wiecie - ja płaciłam, żeby nie odcięli, ale teraz to już mnie to nie obchodzi - niech robią co chcą - niech wam odcinają, teraz to już nie mój problem". I jeszcze jedna sytuacja. Szanowny pan notariusz jest dość znany, poważany w mieście, starszy. Odczytywaniu aktu tylko się przysłuchuje, wszystko robią jego pracownicy. Nagle dzwoni telefon. Chwila przerwy, ale nikt nie wyłącza, dzwoni coraz głośniej. Wreszcie pani Sprzedająca orientuje się, że to jej komórka. Wyciąga ją z torby, telefon nadal dzwoni. Sprzedająca do notariusza: "Panie, znasz się pan na tym? Jak to się wyłącza?" i podaje mu telefon. Notariusz wyraźnie ubawiony sytuacją, poinformował Sprzedającą, że dzwoni Zocha i wyłączył dźwięk. No i po podpisaniu aktu dowiedzieliśmy się również, że właściciele drugiej połówki bliźniaka chcieli odkupić naszą część, ale Sprzedająca im nie sprzedała. Dlaczego? Bo nie. Z niecierpliwością czekam na piątkowy wieczór, kiedy wreszcie dostaniemy klucze. Plan był ambitny, że ruszymy od piątku pełną parą z robotą, ale niestety życie plany zweryfikowało. Nie poddaję się i chciałabym choć troszeczkę ruszyć, tzn. wreszcie rozplanować układ pomieszczeń, przemyśleć co ja w ogóle chcę tam zrobić, no i poszukać realizatora moich planów, czyli sprawdzonego fachowca. No i oczywiście chciałabym ruszyć z fotorelacją remontu. Bardzo cieszę się, że kilka duszyczek do mnie do wątku zagląda, mimo że właściwie nic konkretnego się nie dzieje. Będzie mi bardzo miło, jeśli te duszyczki ujawnią się Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
alladyn71 07.11.2012 11:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Listopada 2012 Ależ mieliscie wybór w domach Ja na znalezienie swojego miałam 3 dni i się uwinęłam, i to był świetny wybór, gdybym miała taki wybór/czas co wy, do tej pory nie miałabym domu Będę podglądac postepy remontu (uwielbiam ten etap) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
polikarpia 07.11.2012 12:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Listopada 2012 Czytam z przyjemnością, kibicuję gorąco. Budowę mam we krwi chyba. Chciałabym rozpocząć coś od nowa, ale...to kosztowne hobby;) To sobie chociaż pooglądam jak działają inni. Mąż łapie się za głowę, że znowu siedzę na Forum;) Powodzenia! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 07.11.2012 12:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Listopada 2012 Alladyn my mieliśmy łatwiej, bo jesteśmy cały czas na miejscu. Czasu daliśmy sobie nieograniczoną ilość, bo nie chciałam kupować na szybko, wybierając z tego, co jest w danym momencie dostępne, a potem resztę życia żałować, że kupiłam dom w którym nie czuję się dobrze. Może w tym wątku tego nie widać, ale jestem osobą która szybko decyzje podejmuje. Decyzję o zamążpójściu i wyborze męża podjęłam zdecydowanie szybciej niż decyzję o wyborze domu Polikarpia dziękuję, powodzenie na pewno się przyda. Oglądałam kiedyś taki program w tv: ludzie kupowali dom do remontu, remontowali i sprzedawali. Celem oczywiście było zarobienie na tym jak największej kasy. Może to jakieś wyjście dla Ciebie? Miło mi, że się ujawniłyście Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 09.11.2012 22:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2012 (edytowane) Odebraliśmy dziś dom. Tzn. z agentem spisaliśmy liczniki, rzucił nam klucze i tyle. Postanowiliśmy odkręcić wodę, żeby z wc skorzystać. Odkręcić się udało, ale okazało się, że wraz z tym zaczęła lać się woda w prysznicu (tym dobudowanym na zewnątrz garażu). Wygląda na to, że kran przerdzewiał. Zakręciliśmy szybciej niż odkręciliśmy. No i problem drugi: nie mogliśmy dostać się do dolnej przybudówki. Tej, która kiedyś była garażem i tej którą zostawiamy. Jutro będziemy się włamywać Za to do do górnej przybudówki wejść można cały czas i musimy to jakoś zabezpieczyć, żeby się nam ktoś tam na zimę nie wmeldował. Wraz z domem staliśmy się właścicielami kilku skorup, nowego opakowania szklanek, kilku książek, kieliszków (chyba kryształowych), kożucha i całej masy śmieci, łącznie ze zgniłymi liśćmi w workach i brudnymi majtkami w szafie. Jutro mam zamiar to segregować. Przedstawiam nasze salony Przepraszam za bałagan, ale czasu było mało, żeby porządkować nasze rzeczy przed zrobieniem zdjęć. Z robieniem części zdjęć był problem, bo latarka nam padła, a w części domu światło nie działało, więc zdjęcia były robione "w ciemno". Salon Kuchnia Jadalnia Łazienka dolna Klatka schodowa Łazienka górna - aktualnie graciarnia Sypialnia Pokój dziecięcy Pralnia Garderoba Wc w piwnicy zdjęć z przybudówek nie ma, bo już strasznie późno było i ciemno Edytowane 9 Listopada 2012 przez Zakręcona Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
carver 10.11.2012 04:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Listopada 2012 No to gratulacje z okazji przejęcia domu! Pewnie od tej pory wpisy będą robione raz na kwartał z racji masy pracy Trzymajcie się, kibicujemy i wspieramy dobrą energią. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
polikarpia 10.11.2012 07:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Listopada 2012 Gratulacje:) Dobrze, ze zrobiliście zdjęcia dokładnie w dniu przejęcia - będzie prawdziwy dokument. Nie przepraszaj więc za bałagan. Trochę pracy przed Wami jest, ale jaki potencjał ma ten dom! Pralnia, duża garderoba - extra. Czekam na kolejne relacje, będę kibicować. I jak to już ktoś mądrzejszy powiedział: "Zaczynaj z wizją końca"! Powodzenia:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Marysiaa 10.11.2012 15:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Listopada 2012 Życzę powodzenia i będę kibicować,trochę pracy przed Wami Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zakręcona 12.11.2012 11:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2012 Bardzo dziękuję za wirtualne wsparcie. Przyda się na pewno, zwłaszcza w chwilach zwątpienia. Mam nadzieję, że starczy mi sił na opisywanie naszych zmagań. Wizję końcową mam już prawie całą, tylko na pokój dziecięcy brak mi kompletnie pomysłu, ale pracuję nad tym. W piątek męskie oko stwierdziło, że do zaślepienia rury, żeby nie lała się woda w prysznicu dobudowanym do domu, potrzeba zaślepki 3/4 cala. W sobotę zatem zaślepki takie zostały zakupione, a tu niespodzianka - nie pasują. Potrzeba jednak takich 1/2 cala. Na szczęście udało się zwrócić te niepotrzebne i w miarę szybko dokupić odpowiednie. Tym samym pojawiła się pierwsza pozycja w wydatkach na remont: "korek z obrzeżem" 6,54zł. A oto prysznic - winowajca. I jego umiejscowienie: to okno na dole jest właśnie od prysznica. Za prysznicem przybudówka, która zostaje i będzie warsztatem. Schodki i kondygnacja z widocznym dużym oknem zostaną rozebrane. Właśnie zobaczyłam, że nie ma zdjęć z wnętrza przybudówek. Dziś wieczorem koniecznie muszę zrobić. Weekend upłynął nam na porządkowaniu rzeczy, pakowaniu ich, uprzątnięciu liści z 4 jesieni, w części przegniłych. Zrobiliśmy niestety mało, ponieważ najmłodszy inwestorek nie podzielał naszego entuzjazmu do pracy. Głośnym płaczem skutecznie nas przywoływał do siebie. Chyba nie podobało mu się spędzanie całego weekendu w temperaturze +9 stopni. Może babcia się nad nim (i nad nami) zlituje i junior kolejny weekend spędzi w ciepełku u niej, a my ruszymy z pracami przy których się kurzy. Udało się nam również dostać do dawnego garażu i dopasować odpowiedni klucz do zamka a także rozpracować jak z niego korzystać. Zabezpieczona została także górna przybudówka przed ewentualnymi lokatorami. Postanowiliśmy sprawdzić, jak w poziomie parteru przybudówka jest połączona z domem i jaki widok kryje się za oknami w kuchni i jadalni. Między budynkami była pustka wypełniona najróżniejszymi przydasiami. Były szafki, pustaki z gazobetonu, zamki do drzwi, siekiera, młotek, walizka i cała masa innych rzeczy. Taki teraz oto mamy widok z dawnej jadalni, która będzie kuchnią: A to ujrzeliśmy po otwarciu okna w kuchni. Zostało już w dużej części wyciągnięte. Mieliśmy jeszcze jednego "przeszkadzacza" w pracach. To nasz pies. W piątek był bardzo zdezorientowany i tym samym zdenerwowany, w sobotę zwiedzał, a w niedzielę stał się panem na włościach. Mimo, że od urodzenia jest blokersem, dobrze się w domku zaaklimatyzował i nadaje się na psa stróżującego. W sobotę postanowił się wymknąć i pozwiedzać samodzielnie okolicę. Mieliśmy przez to trochę stresu, bo nie jest nauczony chodzenia bez smyczy. Po jakiś 5 minutach chyba się zorientował, ze zapuścił się sam za daleko i wrócił na naszą ulicę. Poznaliśmy też właścicieli zakładu handlowo-usługowego mieszczącego się w drugiej połówce bliźniaka. Podeszli do nas z rezerwą. Najbardziej utkwiło mi zdanie: "Mam nadzieję, że nie będzie z państwem większych problemów". W niedzielę odwiedził nas fachowiec od remontu. Zaskoczenie spore, bo miałam wrażenie, że już gdzieś tą twarz widziałam. Okazało się, że był na naszym ślubie. Pan bardzo mi się spodobał. Tak ogólnie, czuję że się rozumiemy, że mówimy tym samym językiem. Jak czegoś nie wie, to nie wydziwia, tylko od razu mówi, że albo musi to doczytać, albo przemyśleć, albo że po prostu nie zna się na tym. Pooglądał, posłuchał co chcemy zrobić, kilka rzeczy zasugerował przemyśleć. Ma aktualnie dużą robotę, wiec do nas może wejść dopiero w styczniu. Spodobał mi się na tyle, że jestem gotowa na niego poczekać. No i przygotowanie domu do jego prac też zajmie nam trochę czasu, więc nie będzie to bezczynne czekanie. Poza tym ma mieć kilka dni przestoju w aktualnych pracach, więc już wtedy ma do nas podjeżdżać i sobie coś przygotowywać. Rozbroiło mnie pytanie mojego taty w niedzielę wieczorem: "To wy w ogóle coś tu zrobiliście w ten weekend?" Znaczy jeszcze sporo pracy przed nami nadal. Dziś plan był taki, że mąż pojedzie poczarować panie w urzędzie, a przy okazji złoży wniosek o pozwolenie na rozbiórkę górnej przybudówki. Na szczęście ja wcześnie rano wstaję i jako dobra żona postanowiłam mu wszystkie papiery przygotować. Jeszcze raz siadłam do opłat za podatek od nieruchomości, przeliczyłam wszystko jeszcze raz, no i wyszło mi, że ta górna przybudówka nie jest nigdzie zgłoszona, bo nie ma od niej podatku. No i w ten sposób odpadła mężowi wycieczka do urzędu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.