Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zakręcona wije gniazdko


Zakręcona

Recommended Posts

Witam :)

Poczytałam perypetie w poszukiwaniach swojego miejsca na ziemi i po Twoich opisach pewnie wybrałabym inny dom, gdybym oczywiście na ten wymarzony miała wystarczająco dużo pieniędzy, gdyby oczarował mnie tak jak Ciebie, i gdyby miejsce było idealne. Wiem, dużo tych "gdyby" :D I właśnie dlatego to jest Wasz wybór i Wasz dom a nie mój :lol2:

Przerażają mnie trochę teksty byłych już właścicieli na temat domu, no i sąsiedzi... jak to czy z Wami nie będzie problemu?! Dziwni jacyś. Ale wiesz co, dobre złego początki, a u Was lekko nie było i nie jest. Będzie dobrze! 3mam kciuki i będę zaglądać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 228
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Byli właściciele są zdecydowanie bardzo dziwni.

Oni tam nigdy nie mieszkali. To spadek po ciotce, który jak się okazało, nie przyniósł im od razu góry pieniędzy, ale wymagał jakiś nakładów. Stąd pewnie ich niechęć do tego domu.

Sąsiadem się bardzo nie przejmuję, bo właściciel zakładu jest tylko rano przy otwarciu i wieczorem przy zamknięciu. Mam nadzieję, że zyskuje przy bliższym poznaniu i że był naszym spotkaniem zaskoczony i nie wiedział co powiedzieć.

A z ciekawości - który dom Ty byś wybrała?

 

Jesteśmy umówieni na przyszły weekend z polecanym nam elektrykiem.

Do tego czasu mam zaplanować układ wszystkich punktów.

Mało czasu no i cena nie za bardzo mi się podoba. Mam namiar na jeszcze innego, więc muszę się zebrać w sobie i do niego zadzwonić. Matko, jak ja nie lubię takich rzeczy załatwiać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym wzięła 2, Wy jak pisałaś też, ale jasne, że trzeba się zastanowić - zwłaszcza, że to był dopiero 2 dom.

heh, dwójka - piękny dom. I remont by nas ominął. Ale z drugim kupującym nie mieliśmy szans, bo był to kupujący mający gotówkę w kieszeni.

 

Ja mam chyba owsiki. Nie potrafię spokojnie odpocząć, wiedząc że robota czeka. Dlatego wczoraj najwcześniej jak się dało pojechaliśmy do domku z myślą, że w godzinę czy dwie da się coś zrobić.

Zaczęłam od fotografowania przybudówek.

Przybudówka górna:

IMG_1117%2520%2528Small%2529.JPG

IMG_1118%2520%2528Small%2529.JPG

Takie modne cegiełki na ścianach. Aż żal będzie tą kondygnację rozbierać ;)

W ramach sprzątania chciałam zdjąć firanki metodą Magdy Gessler, czyli zerwać je energicznym ruchem. Ruch był na tyle skuteczny, że wyrwałam również karnisz.

Przybudówka dolna:

IMG_1125%2520%2528Small%2529.JPG

IMG_1130%2520%2528Small%2529.JPG

Znów modna cegła. Ta przybudówka zostaje i ma być warsztatem. Martwi mnie tylko sufit. Podobno strop to płyta 25cm. Zrobiłam odkrywkę w podłodze kondygnację wyżej i wydaje się, że to prawda, ale do środka podłogi, czyli tego miejsca widocznego na zdjęciu jeszcze się nie dokopałam za względu na niezliczoną ilość dywanów na podłodze.

 

Ogólnie prace szły ciężko, bo Młody znów nie chciał spać. Jak wreszcie usnął, to okazało się, że skończyły się worki, kartony i taśma do ich sklejania.

Z nudów wzięłam się za rozkręcanie szafek w kuchni. Oczywiście mój małżonek zakupił sobie niedawno wkrętarko-wykrętarkę, ale po co ma ją niszczyć, skoro do pracy może zatrudnić starą żonę i wysłużony śrubokręt.

 

No i kiedy byłam już taka zadowolona z siebie, że cała drobnica posegregowana i popakowna, przypomniało mi się, że w ogóle nie ruszyliśmy piwnicy.

Drobny szczegół ;)

No i dziś przypomniało mi się, że mamy jeszcze przybudówkę nie wymierzoną, więc nie ma jak projektu metamorfozy zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj nie mogę się już doczekać zdjęć "przed" i "po".

Roboty jest masa, ale optymizm i zapał do pracy jeszcze mnie nie opuścił. Niestety mój mąż już zwątpił. Szybko :( Nie spodziewałam się tego. Dlatego daję mu kilka dni wolnego od pracy fizycznej, żeby się zregenerował :)

U mnie zapał jest, ale organizm daje znać, że zbytnio go eksploatuję. Drobne sugestie dawał już w niedzielę i poniedziałek, ale je zignorowałam. No i wczoraj doigrałam się. Obym szybko wróciła do formy.

 

Wczoraj wypróżniliśmy wreszcie przestrzeń miedzy domem i przybudówką. Nie macie pojęcia ile skarbów się tam zmieściło. Poza tym pozbawiłam salon firan i zasłon (znów łącznie z karniszem :oops: ). Posegregowaliśmy też drobnicę z garderoby i zaczęliśmy pralnię.

 

Znaleźliśmy odbiorcę drewna. Transport będzie za 1,5 tygodnia. Do tego czasu musimy rozebrać wszystkie niepotrzebne meble, zdjąć boazerię.

 

Gdyby nasi pomocnicy - przeszkadzacze cały czas spędzali by tak jak na zdjęciach, to prace posuwałyby się zdecydowanie szybciej. No ale niestety - taki obrazek to rzadkość, zazwyczaj obaj harcują.

IMG_1131%2520%2528Small%2529.JPG

Pies zajął kanapę, więc dziecko nie miało wyboru i musiało znaleźć sobie inną miejscówkę na odpoczynek:

IMG_1132%2520%2528Small%2529.JPG

 

Pojawił się też pierwszy szacunkowy termin przeprowadzki. Mąż zaprosił swoją liczną rodzinę na "roczek". W mieszkaniu nie ma szans, żeby ich ugościć, więc do czasu imprezy (koniec maja) musimy się przeprowadzić. Czasu wydaje się być sporo, ale stary dom jest nieprzewidywalny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzymam kciuki za remont i dużo sił życzę,szkoda że ja nie zrobiłam takich zdjęć jak Ty czyli ''przed '' cały czas to sobie wyrzucam,my mieszkaliśmy i robiliśmy remont bo po sprzedaży mieszkania nie było gdzie iść a na wynajem szkoda było kasy,mieszkamy trochę ponad rok dużo pracy za nami ale jeszcze tego co zostało na 2 lata wystarczy,robimy wszystko sami :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zosik mój całe 2 tygodnie starszy ;) Oj mija ten czas mija, zwłaszcza że każdy dzień wypełnia nam m.in. rehabilitacja.

Azalka76 maluszek zaprawiony od pierwszych dni życia. Aż wstyd się przyznawać publicznie, dokąd go ciągałam.

Marysiaa zdjęcia przed zrobiłam przede wszystkim dla Urzędu Skarbowego. Tak na wszelki wypadek, gdyby się tam komuś uwidziało, że za tanio domek kupiliśmy. Osoby mieszkające w remoncie podziwiam. Na pewno robi się wtedy więcej, bo jest się codziennie na miejscu, ale to zdecydowanie już nie dla mnie. Znaczy może i dla mnie, ale nie dla niemowlaka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuchnia

Planujemy wyrzucić ścianę między kuchnią i jadalnią. Okno aktualnie kuchenne przerobić na drzwi na taras.

Nad układem myślałam długo, prosiłam również o pomoc w wątku kuchennym.

Po wielu przemyśleniach skłaniam się do poniższej wersji (linia przerywana to zarys szafek górnych):

kuchnia-Model.jpg

Piekarnik będzie pod płytą gazową.

Mikrofalówka i robot kuchenny będą na blatach narożnych.

Na blatach między oknami zamierzam postawić czajnik i ekspres do kawy.

Istnieje też opcja, że stół nie będzie prostokątny, tylko okrągły.

Minusy:

- mniejsza niż zalecana odległość między szafkami

- kuchenka w rogu

- sporo przeróbek instalacji.

 

Łazienka

Łazienki są malutkie. Mają wymiary 1,6x1,6m. Ze względu na najmłodszego lokatora, chcieliśmy wannę. Wiem, że najkrótsza wanna ma 1,2m długości, ale przy niej plastikowa wanienka dziecięca wydaje się być gigantem.

Udało mi się nawet upchnąć większą wannę:

lazienka%2520z%2520wanna-Model.jpg

Zdecydowanym minusem tego rozwiązania jest to, że wchodzi się do łazienki wprost na bok umywalki. Do tego słaby dostęp do wanny i mało miejsca na nogi przy korzystaniu z wc. Niby my jesteśmy niewysocy i niegrubi, ale kto wie, jak będzie w przyszłości.

 

Naturalny wydaje się być układ następujący:

lazienka%2520dolna-Model.jpg

Łazienka dolna, czyli na parterze. Z założenia rzadziej używana. Kabina prysznicowa gotowa, pewnie z supermarketu.

Ten układ niestety wymaga przerobienia instalacji.

 

lazienka%2520gorna-Model.jpg

Łazienka górna w układzie takim samym jak dolna. Tu marzy mi się prysznic bez brodzika, ścianki zbudowane z płyty styrodurowej. Ze względu na powierzchnię muszę przeprosić się z drzwiami do prysznica.

 

Przy tym układzie łazienek przeróbki wymaga również wc w piwnicy - najładniejsze pomieszczenie w domu, którego mieliśmy nie ruszać. Właściwie to pomieszczenie to zmieni funkcję. Nie będzie tam już sedesu. Będzie za to spiżarnia.

Myślę że 2 łazienki dla docelowo 4osobowej rodziny to wystarczająca ilość. No i był problem, gdzie przechowywać przetwory.

Garderoba - ogrzewana, pralnia - ogrzewana, warsztat - nie ogrzewany przez nas, ale ogrzewany przez sąsiadów (ich produkcję), schowek pod schodami - za mały. I tak sobie wymyśliłam, że wc zamienię na spiżarnię. Mam nadzieję, że upchnę tam wszystkie słoiki.

 

Mam tylko problem z płytkami. Przejrzałam masę wzorów i wybrałam jakiś tam wzór. Dzwonie do siostry, która właśnie wykańcza mieszkanie i dowiaduję się, że właśnie kładą jej się te kafle. Myślę sobie: no trudno, wybiorę jakąś inną kolekcję. Znów przejrzałam katalogi i zdecydowałam się na określone flizy. Wtedy siostra przysyła mi fotkę z właśnie wykańczanego wc. Tak, tak, właśnie ta upatrzona przeze mnie glazura i terakota.

Niby nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy miały takie same kafelki. Pomieszczenia inne, to i układ będzie inny, ale wolałabym jednak bardziej niepowtarzalne wnętrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety babcia nie dała się namówić na weekend z wnukiem, więc i tym razem musieliśmy Młodego zabrać ze sobą. Jego obecność spowodowała, że zrobiliśmy mniej niż planowaliśmy, ale generalnie postęp jest.

Po kolei. W sobotę był elektryk. Posprawdzał gniazdka no i w niektórych prądu nie ma. Czyli to nie przez naszą gapowatość czy spalone bezpieczniki, tylko na prawdę coś jest sknocone. Uff, bo wstyd nam było, że dwójka inżynierów nie potrafi światła zapalić ;)

Elektryk obejrzał dom. Przeraził go ogrom pracy. Wybrzydzał, marudził że przyjechał tu tylko ze względu na długoletnią znajomość i współpracę z członkiem naszej rodziny. Mówił że jest zarobiony, opowiadał jakie to on osiedla robi, że ma umowy do końca czerwca. No i w ogóle remontami to on się nie lubi zajmować, bo to papranina jest. Co innego deweloperka - jego ekipa wchodzi i w dzień 100 punktów zrobi. A nasz dom ocenił na ok. 70 punktów i tydzień - dwa pracy przez 4 osoby. Poza tym zostaliśmy zbesztani, że zapraszamy go do nieprzygotowanego domu. Najpierw trzeba boazerię skuć, meble usunąć, ściany przygotować, a potem on dopiero z ekipą wchodzi.

Koniec końców nie powiedział czy jest zainteresowany czy nie. Ma pomyśleć i się skontaktować. Podał za to szacunkową cenę. Szacunkową, bo mimo że projekt odręczny miałam, to się nim nie chwaliłam na razie. 70zł za punkt (wiem, że punkt punktowi nie równy, definicji nie uzgadnialiśmy) z materiałem x na jego oko 70 punktów + do tego rozdzielnia. Ze względu na znajomości, będzie można coś utargować. No i jeśli przygotujemy dom, to on w wolnych chwilach może kilku ludzi do nas rzucać i robić po kawałku.

Nie wiem co o tym myśleć. Właściwie to z panem rozmawiał mąż, bo ja obsługiwałam dziecko. Pan przyjechał 15minut przed czasem i dlatego nie byliśmy przygotowani - m.in. pies nie był zamknięty, co pana zdenerwowało. Mnie pan kompletnie nie podszedł, jeśli chodzi o wspólny język, ale z mężem się dogadywał.

 

W domu było 5 stopni, więc zapakowaliśmy dziecko w kombinezon i ruszyliśmy do pracy. Po południu na szczęście znaleźliśmy jakiś grzejnik olejowy, bo niewiele brakowało, żeby Junior zamienił się w sopel lodu.

Trochę zostało zrobione. Uprzątnęliśmy śmieci z dachu przybudówki i z balkonów. Były tam liście, stare okna, stelaże pod doniczki i masa innych superpotrzebnych rzeczy. Zabezpieczyliśmy ten dach folią budowlaną. Niestety przybudówka jest tak zbudowana, ze spadek z jej dachu jest w stronę domu. Sporo czasu zajęło wyprofilowanie innego spadku.

 

Poza tym zdjęłam większość boazerii. Słyszałam, ze to 5minut pracy i w ogóle bułka z masłem. Albo nie miałam odpowiednich narzędzi, albo za mało na siłownię chodzę, albo to jednak nie taka łatwizna.

Mąż rozwalił większość ścianek od toalety w górnej przybudówce. Siłą swoich mięśni, bo młotem nie dysponujemy.

 

No i mąż nawiązał kontakt z kolejnym sąsiadem. Wszystko drewno rozbiórkowe idzie do niego. Załatwi tez odbiór zbędnych lodówek i pralek (mamy tego towaru sporo). A poza tym przez cały czas, który mnie nie było na froncie robót, bo Junior uwagi i obsługi wymaga, panowie plotkowali. W porę nadeszłam, bo sąsiad zapraszał męża na piwko i gdyby nie mój srogi wzrok, zamiast rozbiórki byłoby nawiązywanie bliższej znajomości z sąsiadami przy napojach procentowych.

 

Jednym z naszych sąsiadów jest kamienica. Rozumiem, że dwójka ludzi na dachu, to jest sensacja ciekawsza od tv, ale jawnej obserwacji, takiej nie zza firanki, tylko w otwartym oknie, to się nie spodziewałam. Następnym razem poproszę gapiów o pomoc, to pewnie szybko okna pozamykają i będą udawać że ich nie ma.

 

Pracuję nad babcią i przedstawiam jej co chwila pozytywy płynące ze spędzania czasu z wnukiem. Może za tydzień da się namówić na jego towarzystwo i więcej uda się nam rozebrać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, ze dzidzia nie jest wybredna ...nie to co pies ;) No to macie rok...trzymam &&&&&& żeby sie udało :lol:

Dzięki :)

Mi wychodzi, że mamy dokładnie pół roku.

 

Zastanawiam się czym będziecie ogrzewać dom, drewno oddajecie a marzniecie przy pracach porządkowych ?,

Będziemy ogrzewać gazem, ale piec jeszcze nie zakupiony.

Wcześniej też dom był ogrzewany piecem gazowym, ale boję się go uruchomić. Przez 4 lata nie był włączany, a z gazem nie ma żartów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Rozumiem, że dwójka ludzi na dachu, to jest sensacja ciekawsza od tv, ale jawnej obserwacji, takiej nie zza firanki, tylko w otwartym oknie, to się nie spodziewałam." Wydaje mi się, że sąsiedzi obserwowali jawnie, żeby dodać Wam otuchy, żebyście czuli się bezpiecznie;) Ważne, że dobry humor Was nie opuszcza, a robota pali się w ręcach. A po dachu proszę chodzić ostrożnie; starsza koleżanka też się martwi, a otuchy poprzez obserwację dodać nie może:) No chyba, że ta wirtualna też dodaje sił. Podobno tak. Z taką nadzieją życzę owocnego weekendu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poli wirtualna otucha bardzo dodaje sił!

Z dachu nie spadliśmy, aczkolwiek po zdjęciu papy i desek oczom naszym ukazały się tak liche krokwie, że ja (jako ta cięższa osoba ważąca 2,5 worka cementu) odmówiłam chodzenia po nich.

Nie obyło się też bez urazów. Z takim zapałem rozbijałam ścianę młotkiem, że uszkodzeniu uległy moje 3 palce. Wtedy okazało się, że apteczka samochodowa wyparowała, a pobliski supersam został zamknięty godzinę temu. Udałam się nawet na dalszą wycieczkę do delikatesów, które ponad 20lat temu otwarte były 24h, więc i teraz powinny być czynne całą dobę. Niestety, po delikatesach został tylko szyld. Miałam pomysł, żeby zrobić opatrunek z taśmy izolacyjnej. Tak wiele lat temu na wakacjach zaklejałam przecięty nożem palec siostry. Jednak nie zdecydowałam się, bo nie było gazy, waty ani nic takiego. Założyłam rękawiczki i starałam się nie myśleć o tym, co się w nich dzieje i wróciłam do pracy.

 

Przez weekend działo się sporo. Postaram się wszystko opisać, ale uprzedzam ze długo będzie i na raty.

Robota szła szybko, bo dziadkowie wzięli wnuczka na sobotę i pół niedzieli. Niestety w niedzielę dał im tak popalić, że zadzwonili, żeby go odebrać. Oczywiście nie ma mowy o tym, żeby zajęli się nim w najbliższym czasie choćby przez kilka godzin.

 

Mamy bramę. Nie jest to brama wjazdowa, bo nie składaliśmy odpowiednich dokumentów w urzędzie, ale jak najbardziej spełnia funkcję bramy wjazdowej na działkę. Niestety jest wąska, a nasz analogowy samochód nie ma składanych lusterek i przez to trzeba się niemalże idealnie w nią wpasować. Jeszcze nie próbowałam przekroczyć bramy, ponieważ auto jest męża mego i obawiam się konsekwencji, gdybym je zarysowała.

IMG_1156%2520%2528Small%2529.JPG

Zdjęcie jest jakie jest, ale wnikliwy obserwator dostrzeże na nim bramę.

Brama została wykonana z przęsła płotu. Murek został skuty, przęsło obniżone, na dole dospawano do niego kątownik. Brama otwiera się na zewnątrz (do środka się nie dało, bo działka jest za mała i nie dałoby się jej zamknąć po wjechaniu samochodem). Zamykana jest z boku na kłódkę. Elegancka, równiutka, obniżona tak jak brama sąsiada, wszystko wizualnie piękne.

Wykonali ją fachowiec z synem. Muszę panów bardzo pochwalić. Przyjechali punktualnie, od razu przebrali się i zabrali do pracy. Żadnych przerw nie robili, w kluczowych momentach prosili nas na konsultacje. Poza tym byli jakby niewidzialni, w ogóle nie czuło się ich obecności. Spokojnie robiliśmy swoje.

No i kiedy okazało się, że brama jest gotowa wkroczyła inwestorka. Wszystko pięknie było, ale prześwit pod bramą był za duży. Nasz pies bez problemu zdołałby sobie tamtędy wyjść na przechadzkę bez naszej zgody. Ze złomu dostępnego u nas na podwórku panowie dospawali rurę zawieszoną na prętach. Teraz sierściuch się poza podwórko nie ruszy. Wszystko zostało elegancko pomalowane i niewprawne oko nie dojrzy, że ta brama to taki popis spawacz.

Docelowo furtka zostanie zlikwidowana, brama będzie szersza i tak jak u sąsiada będzie przesuwna. No ale to w dalszej kolejności, jak świnka skarbonka okaże się wystarczająco zasobna lub do czasu aż auto przerysuję ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale żeby nie było, ze tylko fachowcy pracowali, a my obserwowaliśmy.

Sobotę zaczęliśmy od zdejmowania dachu. Nie było to jednak takie super proste, jak chcieliśmy, żeby było. Naliczyłam 7warstw papy. Do tego pięknie wyprofilowane spadki z drobniutkich listewek. Sufit był z dykty. Lekko nie było. Zajęło nam to zdecydowanie więcej czasu i pochłonęło więcej sił, niż przewidywaliśmy.

IMG_1155%2520%2528Small%2529.JPG

Wieczorem zabrałam się za mierzenie garderoby. Zmierzyłam 3 ściany i każda była innej długości. Czyli jednak nie jest to prostokąt. Na wszelki wypadek nie mierzyłam czwartej ściany, bo wolę trapez niż nieregularny czworokąt.

 

W niedzielę rozprawiliśmy się z krokwiami dzięki pile elektrycznej pożyczonej od sąsiada. Poza tym rozebraliśmy trochę ścian w przybudówce. Walenie młotkiem w ścianę nie jest moim ulubionym zajęciem. Sąsiad pożyczył nam taki fajny, 5kilkowy młot, ale co tu dużo mówić - walnęłam tym 2 razy i myślałam, że mi ręka odpadnie, a odpadać przecież miała ściana.

Tak to teraz wygląda:

IMG_1183%2520%2528Small%2529.JPG

IMG_1185%2520%2528Small%2529.JPG

Każdy ma swoją żarówkę na kablu ;)

IMG_1176%2520%2528Small%2529.JPG

Być może zwróciliście uwagę na to, że jedna tylko ściana jest pięknie odprzątnięta, a o resztę coś jest oparte. Ma to swój powód.

 

Ale po kolei. Mieliśmy na działce swoich pierwszych niespodziewanych gości. Tak to jest, jak się furtki nie zamyka. Tego mój mąż się chyba nigdy nie nauczy. W jego rodzinnych stronach ludzie nawet ogrodzeń nie mają (bo po co), domy, a nawet mieszkania w blokach są cały czas otwarte.

Przyszli nasi sąsiedzi z drugiej połówki bliźniaka. Byli bardzo zaniepokojeni, tym że rozbieramy przybudówkę. Staraliśmy się ich uspokoić, że przecież dzielącej nas ściany nie ruszamy, więc dlatego nie przyszło nam do głowy, żeby informować ich o naszych planach. Poniekąd ich zdenerwowanie rozumiem. Za tą ścianą mają produkcję, więc kierują się troską o swój byt. Powiedzieli, że "poczuwają się" do tej ściany i że chcieliby ją w tym tygodniu naprawić (jest popękana) i ocieplić.

Zaskoczyli nas tą propozycją, zwłaszcza że chcieli ekipę w poniedziałek wpuszczać. Niestety my nie dysponujemy tak dużą ilością czasu co ci państwo, bo jeszcze musimy pracować sporo godzin na dobę. Może kiedyś - jak ci państwo - też będziemy mieć własny dobrze prosperujący biznes i będziemy tylko przyjeżdżali wieczorem po utarg.

Dziś umówiliśmy się, że ekipa przyjdzie w piątek.

 

Pies oczywiście dostał burę, że obcych wpuszcza, ale nic go to nie obeszło. Chyba psa stróżującego, to my z niego nie zrobimy.

 

 

Widzę, ze mam problem ze zdjęciami. W trakcie pracy szkoda mi czasu na latanie z aparatem, a na koniec nie mam siły. No i zdjęcia robione na koniec dnia nie oddają wszystkich etapów pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...