Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Tak Mirku, pytania do Ciebie :) bo Ty napisałeś,że gdyby nie stan dziewczynek to byłbyś w sejmie z innymi rodzicami.

Dyskusje zazwyczaj są fajne, a jeśli są kulturalne i poparte argumentami to sama przyjemność w nich uczestniczyć.

A w sejmie nie było nic z tych rzeczy.

 

I na wstępie zaznaczę,że uważam, że 1000 zł proponowanych dla opiekunów dzieci niepełnosprawnych to są żałosne pieniądze, ale i postulaty "sejmowych okupantów" też.

Bo porównaj to o czym pisze Żelka, czy to co masz w domu na co dzień z "opieką" nad dzieckiem np. niedowidzącym, które chodzi do szkoły czy specjalnej czy integracyjnej. Jest w pełni samoobsługowe, przynajmniej 7 godzin dziennie spędza poza domem (szkoła). A rodzice zarówno jednego i drugiego mają otrzymywać świadczenie w tej samej wysokości.

Bo "sejmowi" rodzice jako jednej z wielu rzeczy domagają się wypłaty świadczenia niezależnie od stopnia niepełnosprawności dziecka - wystarczy orzeczenie.

A samo orzeczenie o niepełnosprawności wystawiane jest np. z powodu alergii, cukrzycy, ADHD, Aspergera,braku palca u stopy czy ręki, niedosłuchu.

Można mnożyć .....

Czy uważasz, że to jest w porządku, że rodzic poświęcający się 24h na dobę ,opiece nad dzieckiem, ma mieć te same przywileje co ten, który na 8 rano odstawi dziecko do szkoły, a odbierze je o 17 ? czy jeszcze lepiej - oddaje dziecko w poniedziałek do placówki, a odbiera w piątek wieczorem ??

Powiedz , dlaczego podatnik ma dwa razy płacić za to samo ? Raz rodzicowi, drugi raz placówce.

Uważam, że 1000 zł. to żenująco mało za trzy etaty - bo tyle pracuje opiekun niesamodzielnego dziecka, ale również uważam, że 1000 zł to stanowczo za dużo , dla rodzica, który nie sprawuje całodobowej opieki.

Wyjście jest banalnie proste, tylko nikt nie ma odwagi głośno tego powiedzieć.

Niech świadczenie dostają rodzice, którzy faktycznie sprawują opiekę całodobową i nie mają możliwości podjęcia pracy zawodowej, a nie wszyscy , którzy maja dziecko z orzeczeniem i po prostu "nie opłaca" im się pracować.

Wystarczy zawęzić grupę "odbiorców", a wtedy uprawnieni będą otrzymywać nie najniższą, ale przynajmniej średnią krajową - co moim zdaniem, absolutnie im się "należy".

 

I jeszcze jedne kwestia, co z opiekunami niepełnosprawnych osób dorosłych ?

Prawnie ciąży na nas obowiązek opieki nad rodzicami, ale tu znikąd pomocy. Zabrano zasiłki....może oddadzą??

 

No to powiedziałam co myślę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 4,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ja nie wiem,czym poratować swój mózg,by zrozumieć intencje Gabi:confused:Oczy mogę przecierać ,ale mózg?

 

Jakie były moje intencje? Żeby spowodować dyskusję na temat świadczeń dla rodziców niepełnosprawnych dzieci, co mi się jak widać udało. ;)

 

Mirek napisał, że gdyby nie..., to byłby w Sejmie z protestującymi rodzicami. Rozumiem z tego, że popiera ich postulaty i żądania. A te żądania są nieuczciwe. Nie są korzystne dla tych, którzy najbardziej pomocy potrzebują - czyli rodziców, którzy mają dzieci o znacznym stopniu niepełnosprawności. Bo czy podwyżka o 200-300 zł wiele da w sytuacji, gdy godzina fizjoterapii kosztuje 100 zł lub gdy dziecko potrzebuje opieki przez większą część doby? Nie. Ta podwyżka da coś tym rodzicom, których dzieci owszem mają orzeczenie o niepełnosprawności, ale w zasadzie funkcjonują normalnie. Zasili budżet domowy.

 

Znamienne jest to, że ci rodzice w Sejmie nie walczą o to żeby rehabilitacja czy leki były darmowe - oni chcą pieniądze do ręki. Oni nie chcą żeby wartościować niepełnosprawność - chcą żeby wszyscy dostawali tyle samo.

 

Jak kwestia opieki jest rozwiązana np. w bogatych Niemczech? Rzeczoznawca wylicza ile czasu zajmuje opieka. W zależności od ilości godzin poświęcanych dziennie na opiekę przysługuje odpowiedniej wysokości świadczenie. Do czasu opieki nie liczy się "bycie" z dzieckiem, tylko czas potrzebny na konkretne czynności. Na przykład przygotowanie jedzenia się nie liczy, bo to każdy rodzic musi przecież robić, ale jeżeli dziecko nie potrafi samo gryźć to liczy się czas na rozdrobnienie jedzenia. Wyjście na rehabilitację - liczy się tylko czas na przejazd, czas czekania jak dziecko jest z terapeutą się nie wlicza. Jeśli dziecko przebywa w szkole, to nie jest to czas wliczany do opieki dla rodzica. Również za czas pobytu w szpitalach i na turnusach rehabilitacyjnych nie ma świadczeń dla opiekuna, bo dziecko ma opiekę szpitalną.

 

I niestety czy to się komuś podoba czy nie, to żeby jednym dać, innym trzeba zabrać i nawet jak się "premier wysili" to pieniędzy w budżecie od tego nie przybędzie.

 

A każdy zna takiego pseudoniepełnosprawnego, co to orzeczenie ma ale do pracy śmiga. Więc co się dziwić?

 

EZS, mam nadzieję, że się przejęzyczyłaś. Bo chyba nie uważasz, że jeżeli ktoś nie ma na przykład stopy i pracuje to jest pseudoniepełnosprawny?

Edytowane przez Gabi.gg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff, Gabi, napędziłaś mi niezłego strachu, że jednak mamy takich znieczulonych wśród nas.

Na szczęście chyba nie. :)

 

Ja znam oczywiście faceta, który od 30 prawie lat bierze rentę inwalidzką, bo ma chory układ moczowy (sic!).

Doskonale od tyluż lat zarabia, pracując na budowach niemieckich.

I takie rzeczy powinny być tępione i piętnowane!

W USA ubezpieczyciele zatrudniają swoich detektywów, którzy śledzą podejrzanych o nieuczciwość i dokumentują, jak np. bardzo chory na kręgosłup tatuś biega radośnie po plaży i nosi na barana swoje dzieci.

I tatuś traci świadczenie, musi zwrócić wszystko, co wziął i jeszcze zapłacić karę.

I uważam, że w naszym systemie prawnym też powinno być to możliwe.

Jeśli ktoś nie ma stopy i pracuje, to znaczy, że nie powinien pobierać świadczeń przeznaczonych dla tych, którzy pracować nie mogą, bo nie są w stanie.

Ale oczywiście powinien otrzymywać leczenie, np. bólu albo protezowanie.

Bez proszenia, szukania i czekania w długich kolejkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabi, przepraszam, ale mam dużo uwag zarówno do Premiera jak i protestujących. Bardzo mnie się spodobała ta sobotnia dyskusja. Pan Premier wypowiada się, rodzice się nie zgadzają i się zaczyna. Po kolejnych pięciu minutach rozmowy Pan Premier mówi "powiem szczerze..." Hmm, czyli co, wcześniej nie było szczerze? Kolejny przykład to pieniążki Przesuniemy stąd i damy wam. Siedzi Pan Kowalski przed telewizorem i sobie myśli " Ja pierdzule, a miałem mieć drogę, niech to trafi..." Tak się nie mówi. Jeśli Pan Premier obiecywał podniesienie świadczeń do końca 2016 roku do krajowej, to co nie zabezpiecza tych środków? Fajne jest to, że nie wszyscy chyba do końca mówią jak jest z tym świadczeniem. Świadczenie na dzień dzisiejszy wynosi 620 zł. Żadne tam 820 zł :) Te dwieście złotych różnicy to dodatek z Unijnych Środków i raz na kwartał lub 6 m-cy trzeba udać się do GOPS-u MOPS-u, gdzie składa się stosowne podpisy. Czy każdy może mieć te 200 zł? Nie, niby nie może, ale specjalnych regulacji nie ma i o to trzeba zapytać Pana Premiera.

jeśli chodzi o rodziców to podobała mnie się pierwsza reakcja Pani na propozycje Premiera. "Nie Ja się nie zgadzam..." Brawo i gratuluje. To Ja sobie pójdę do Sejmu i powiem, że mam chore dzieci, i żądam nie pobierania składki zdrowotnej z mojej pensji bo i tak muszę za wszystko płacić, za dzieci, siebie i żonę. No i dlaczego tak nie zrobić. Bo jeśli Ja płacę to gdzie idą moje pieniążki? Oczywiście jest to przykład "bo Ja chcę..." Zwyczajnie brakuje mi w tym proteście rzeczowej dyskusji. Zamiast wzajemnie się przekrzykiwać kto jak ma ciężko, może trzeba złożyć propozycje np. podniesienie zasiłków pielęgnacyjnych, czyli tych 150 zł.

Malka zgadzam się z Tobą. Żleka również ma racje, że należałoby to wszystko wystopniować. Gabi dobrze mówisz, choć do Zachodnich sąsiadów, to nam daleko.

Na koniec trochę humoru, żeby było przyjemniej czytać.

Wpadam do Sejmu z księżniczkami na rękach. Żonka z Krzysiem. Mówię do strażnika niech przytrzyma drzwi bo Ja pędzę po toboły. Krzyś mówi, że chce do toalety. Księżniczki chcą mleko. Ślizgiem wpadamy do łazienki. Edytka jedną ręką próbuje podłączyć czajnik, drugą trzyma wózek z córeczkami. Szybciutko siku i do żonki. Robimy mleko i już mamy dawać dziewczynkom, a tu nagle spotkanie z Premierem. Zbieramy się i idziemy. Niechcący siadamy tuż obok Premiera. Pan Premier zaczyna mówić i co Ja bym zrobił? "Przepraszam Panie Premierze, czy może Pan nakarmić drugą córeczkę. Żona jedną już karmi, a Ja muszę z najstarszym synkiem do toalety, bo tym razem kupka. Tylko proszę pamiętać, że jak będzie piła mleko z butelki to trzeba przytulić ją do policzka bo inaczej nie zje"... Ja i Krzyś w toalecie, Premier przemawia i karmi. Żonka przebiera już jedną nakarmioną. Wracamy z toalety i pytamy "co straciliśmy..."Premier zaczyna powtarzać, Ja mu przerywam "czekaj Pan, najpierw oddaj mi córeczkę..." On znowu zaczyna i Ja znowu swoje "chwila, muszę przebrać tą drugą. Żonka nie może, bo właśnie pobiegła za Krzysiem, który odkręca mosiężne ozdoby z poręczy schodów..." Wkurzyłby się facet gdybym mu tak przerywał? :)

Edytowane przez Miras12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS, mam nadzieję, że się przejęzyczyłaś. Bo chyba nie uważasz, że jeżeli ktoś nie ma na przykład stopy i pracuje to jest pseudoniepełnosprawny?

ależ nie. Brak stopy jest niepełnosprawnością i nie przeszkadza w pracy na licznych stanowiskach. W co zresztą pacjenci nie bardzo chcą wierzyć i zwykle walczą o rentę.

Ja raczej mówię o ludziach z orzeczeniem na choroby pospolite też w populacji ludzi bez orzeczeń, właśnie różne kręgosłupy (ale nie po dużej operacji) czasem nadciśnienie (i wcale nie złośliwe), i inne. Mam wrażenie, że część orzeczeń i rent nawet jest z powodów społecznych a nie zdrowotnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jeszcze dodam, bo wczoraj mi się spieszyło i nie napisałam... Chodzi to, że Gabi, napisałaś, że te Panie chcą pieniędzy i nikt nic nie mówił o więcej rehabilitacji darmowej... Mam nadzieję, że dobrze zrozumiałam.

Chciałam dodać, że jeżeli o to chodzi, to rozumiem te Matki i akurat tutaj się zgadzam z Nimi. A dlaczego nie chcą, aby państwo dało im więcej rehabilitacji? Nie chcą, bo wiedzą, co to znaczy państwowa rehabilitacja. I nawet więcej, dużo więcej TEGO im nic nie da. I to wie KAŻDY, kto potrzebował rehabilitacji specjalistycznej w jakiejkolwiek sprawie.

 

Miras, ale Ty masz wyobrażnie! :wiggle:Normalnie Was widzę na tym spotkaniu! :lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabi, nie o rehabilitacji tu mowa, tańszych środkach pielęgnacyjnych czy lekach.

Tu mowa o rekompensacie za utracone dochody, lub brak możliwości ich pozyskiwania.

Nie może być mowy o tym gdy dziecko przebywa w placówce dłużej niż 5 h dziennie, wtedy choćby na pół etatu pracować - ale można.

Natomiast w sytuacjach gdzie rodzic sprawuje faktyczną opiekę nad dzieckiem całą dobę, nie ma możliwości zatrudnienia, choć de facto, on pracuje non stop.

Koszt utrzymania pacjenta w całodobowym ośrodku opiekuńczym, oscyluje w granicach 3 tyś zł miesięcznie.Za publiczne ośrodki płaci podatnik.

Jeśli by to ode mnie zależało, wolę by te pieniądze dostawali rodzice, a nie bezimienne, najczęściej bezduszne kombinaty.

 

Oczywiście jest wiele pomysłów by tę sytuację rozwiązać, ale z całym szacunkiem do wszystkich rodziców, ci państwo, którzy okupują sejm nie są partnerami do rozmowy, to zwykli terroryści nie baczący na to,że ich chore dzieci są upokarzane na oczach całej Polski. I to przez kogo ? przez tych, którzy powinni o nie dbać i ich chronić

 

Gabi. może powiesz teraz,że pełnosprawne małe dziecko też potrzebuje stałej opieki, a ja zapytam - zmienisz się??

 

Żelka, nie wiem czy my mieliśmy niezmierne szczęście, czy żyję w innym świecie, ale rehabilitacja mojego syna, czy ta z NFZ, czy ta opłacona przez nas, nie różniły się niczym.

Ani jakością pracy, ani czasem.

 

 

Mirek, no to pojechałeś :D:D:Wiem,że to Wasza codzienność , no może bez premiera w drugim planie ;) ale i tak uśmiałam się, choć moja wizja była bogatsza, o pawika puszczonego przez jedną z Księżniczek, na premierowy garnitur za sryljon ejro ;)

Edytowane przez malka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malka to tylko się cieszyć.

Nam oferowali dla mojego syna rehabilitację grupową. Dla dziecka które nie wykonuje poleceń.

Na kręgosłup (skolioza) dostał naświetlanie soluksem na plecy i krioterapie na uda, ??? aha i jeszcze leżał powieszony w takiej klatce (przepraszam, nie pamiętam nazwy) i to wszystko. Zrezygnowałam i szukałam dalej prywatnie.

To co kiedyś Ty nam znalazłaś, rozmawiałam telefonicznie i powiedzieli, że też musi być kontakt z pacjentem, choćby do tego by prawidłowo ustawić aparat.

Została nam rehabilitacją indywidualna z terapeutom. Tej nie byliśmy w stanie znaleźć z NFZ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście jest wiele pomysłów by tę sytuację rozwiązać, ale z całym szacunkiem do wszystkich rodziców, ci państwo, którzy okupują sejm nie są partnerami do rozmowy, to zwykli terroryści nie baczący na to,że ich chore dzieci są upokarzane na oczach całej Polski. I to przez kogo ? przez tych, którzy powinni o nie dbać i ich chronić

 

Mogę strzelić jakiegoś babola , bo nie oglądam telewizji i nie wiem jak ta okupacja sejmu przez rodziców wygląda - ale jakoś budzi mój sprzeciw nazwanie tych osób terrorystami. A w jaki sposób, medialnie niewidoczny , można doprowadzić do partnerskiej rozmowy - jeżeli - tak jak w przypadku rodziców niepełnosprawnych dzieci - nie stanowi się znaczącej politycznie grupy wyborców ?

I jeżeli rzeczywistym podsumowaniem polskiej (a może nie tylko polskiej) polityki są cyniczne słowa Palikota i trafny rysunek Raczkowskiego tutaj ?

Przekaz jest taki - że trzeba walczyć o swoje najbardziej efektywnymi środkami - a owo "swoje" w przypadku akurat rodziców dzieci niepełnosprawnych jest jak najbardziej uzasadnione.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zochna, bardzo fajny rysunek i chyba jednak coś w nim jest :) Doskonale zdaje sobie sprawę ile rehabilitacji można dostać od NFZ. Kiedyś już o tym pisałem, ale jeszcze raz przypomnę. Pierwsza sprawa to wiadomo lekarz. Oceni oglądnie i wyda stosowne zaświadczenie. Dzwonię do żony i "kochanie mam zdobyłem..." Żona w odpowiedzi "mirek nie wierzę, normalnie cud..." Teraz pozostaje udać się do ośrodka, który ma kontrakt i miejsca :) No to idę i próbuję ustalić termin. Tutaj odpowiedzi są różne. "za 3 m-c możemy wrócić do rozmowy, nie ma i nie będzie, mam terminy, ale nie ma rehabilitanta z metody Vojty itd." Ogólnie jest ciężko z rehabilitacją. Oczywiście udaje się wyskrobać ze dwie godziny na m-c np. logopedę dla naszych dziewczynek, ale co to jest.

Telenowela z udziałem dzieci bądź dziecka niepełnosprawnego jest dobrym pomysłem. Pomogła by niektórym zrozumieć co to takiego jest i o czym mówimy. Dziś dużo ludzi postrzega to tak. "Mają niepełnosprawne dzieci, dostają darmową rehabilitację z różnych ośrodków. Finansowane mają turnusy, bo przecież jest PCPR i jeszcze co chwilę robą jakieś akcje dla dziewczynek. Idą do lekarza czy szpitala i przecież tam nie płacą..." Trochę trudno się dziwić braku świadomości, bo przecież wszystko jest. Tak przynajmniej mówią niektóre osoby. Z naszej strony co mam robić? Rehabilitacja Państwowa w niewielkim zakresie, dofinansowanie do turnusów nie realne, dofinansowanie do sprzętu ortopedycznego jakieś 20% resztę trzeba pokryć z własnych środków. Zaopatrzenie w sprzęt rehabilitacyjny jakieś 20-30% bo ciągle nie ma środków. Dostosowanie mieszkania dla osoby niepełnosprawnej jakaś masakra. Niby wszystko jest, ale jakoś nie ma :) Już nie długo idziemy z dziewczynkami do szpitala i rzeczywiście tam za córeczki nie będziemy płacić, ale za osobę dorosłą, która musi być z dziećmi trzeba płacić. Najśmieszniejsze jest to, że nie można zabrać np. kalimaty. Nie wolno spać na podłodze. Można spać albo w łóżeczku z dzieckiem albo na krześle. Oczywiście takim szpitalnym, drewnianym, nie koniecznie stabilinym. O tym już kiedyś pisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym dofinansowaniem to zależy czego i gdzie się mieszka. Byłam ostatnio w sklepie kupować sobie fartuch (bida, nie? ale przyznaję, chciałam ŁADNY i zainwestowałam sobie) i podpytywałam. Do wózka - takiego ciężkiego - dopłat być nie musi, miesci się w limicie. Bodaj do 3 tyś refundują. Ale jak ktoś chce lekki i składany do samochodu, to nie ma przeproś. I tak w zasadzie ze wszystkim. Podstawowe rzeczy W ZASADZIE się mieszczą w limicie.

Dofinansowania u nas są z różnych źródeł, była akurat matka z dzieckiem z MPD, gorset kupowała i aparaty na nogi. Wyszło jej, ze sama ze swoich dopłaci z 500 zł, bo na resztę trochę daje miasto, trochę ktoś tam. Sęk w tym, że to wszystko takie wyszarpane jest, tu trochę tam trochę i tu i tam akurat muszą być pieniądze. Z dorosłymi jeszcze gorzej, bo nawet jak w limicie się mieści, to musi dopłacić bodaj 10%.

Dla mnie gorsze jest coś innego. Żerowanie.

Ta dziewczynka od gorsetu miała poprzedni kupiony ful wypas, taki w kwiatki i w ogóle. Sęk w tym, że postawy nie korygował bo firma sprzedała gotowca ale nie dopasowała i umyła ręce. I piękny gorset leży a dziecko chodzi w za małym starym. Byłam w warsztacie ortopedycznym. Tam jak robili protezę tymczasowoą, to za darmo były 3 spotkania na naukę chodzenia. Za darmo, bo kontraktu nie mieli! A potem pacjent dostaje nogę docelową.Przedstawiciel przywozi, zakłada i idzie sobie. no, pokaże jak zablokować kolano ale nie pokaże, kiedy to zrobić. I potem człowiek nie umie i noga stoi w szafie. Bo chodzenie na protezie jest trudne i trzeba się nauczyć.

I tak wszystko. Sprzedać, byle najdroższy model i zwiać...

 

A już szczytem wszystkiego dla mnie jest kształcenie rehabilitantów. Studia to kpina, oni wszystkiego muszą się uczyć po studiach na płatnych kursach. Więc nie można wymagać, żeby więdzę z kursu za kilka tysięcy dawali dla NFZ. Ba, podobno NFZ wymaga w kontrakcie specjalisty. A do specjalizacji potrzebne są kursy np PNF i czegośtam. Więc albo państwo powinno zacząć uczyć a potem można wymagać, żeby była np obowiązkowa praca na kontrakcie albo od razu stawiajmy na kursy i po co komu mgr przed nazwiskiem? I fizjoterapia w pełnej prywacie a z rachunkiem do NFZ ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No z NFZ jest trudno. Bo tam gdzie są dobrzy fizjoterapeuci, tam są straszne kolejki. A czasami trzeba natychmiast. Poza tym, nawet jak coś dostaniesz, to dostaniesz tyle ile mogą ci dać, a nie tyle ile potrzebujesz. A przecież ludzie bardziej niepełnosprawny, czy to dzieci czy dorośli, potrzebują stała rehabilitację, codziennie, a nie tyle ile może dać im NFZ. I to codziennie często jest na dożywocie. Bo nie z każdej niepełnosprawności można wyjść, nawet przy najlepszej pomocy, ale zrezygnować też nie można bo bez rehabilitacji będzie gorzej.

DPS dobrze napisała, przecież da się sprawdzić jak kto z tych Ludzi żyje, ile zarabia i czy mu się pomoc należy czy nie. Aby nie było tak jak z becikowym, że każdemu tyle samo, bo wtedy podatnik faktycznie jednym będzie pomagał a drugim dodawał do dostatku. A tu nie o to chodzi, tylko o to by dostali potrzebujący, ci którzy nie mają i sami nie są w stanie zarobić na siebie, bo opiekują się osobą niepełnosprawną całodobowo. Tu też trzeba odróżniać tych co owszem sami nie zarobią ale zarobi ktoś z tej rodziny od takich co wcale nie mają takiej możliwości. Ale są przecież te limity, że w zależności od zarobku. Da się wszystko zrobić, tylko to czasu i chęci wymaga.

Mirku a Twoje Dziewczynki w ogóle znoszą taką szpitalną rehabilitację? Czy też łapią od razu jakaś infekcję i po rehabilitacji?

W niektórych szpitalach nie pozwalają na łóżku pacjenta siadać. Zrozumiale, tylko strasznie uciążliwe dla rodzica które przy takim dziecku koczuje dzień i noc. :sick:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i co mam wam dziewczyny napisać. Obie macie rację. W naszym kraju najgorsze jest to, że jak już mamy przepis, to każde województwo, powiat interpretuje je po swojemu. Czy to będzie urząd skarbowy, czy też wydział komunikacji. Dlaczego tak jest? A tego nie wiem. Wrócę na chwilę do mojego szanownego PCPR. Jak się przyznaje środki? No według kolejności zgłoszeń, czyli daty. Równie absurdalne jest to, że raz w roku dzielą środki i zostawiają niewielką część na awaryjne sytuacje. Pytałem się dlaczego tak jest? W odpowiedzi usłyszałem, że pieniążków jest mało, a potrzebujących tak dużo. Świetnie, ale nie daj Boże leżakowanie w szpitalu. Bo i jak dostarczyć dokumentację w stosownym czasie i właściwie kiedy ten stosowny czas jest? Co z ludźmi, którym już po podziale środków przydarzyło się nieszczęście? Mają czekać cały rok? Oczywiście, brane są pod uwagę zarobki. Akurat to spełniamy bez problemu, ale co z tego. W zeszłym roku za późno złożyliśmy wnioski i lipa. Dla nas już nie starczyło. Kiedy trzeba składać wnioski, a to proszę wyczytać sobie w intrenecie na naszej stronie. Jasne, między jednym gilem, a drugim będę odświeżał stronę i patrzył. Przecież liczy się data złożenia wniosku. Przepraszam, ale wkurzam się na takie podejście do sprawy. Właśnie o to zapytałbym Pana Premiera. Dlaczego tak jest? Czy nie można uprościć niektórych chorych procedur?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żelka żebyśmy się dobrze zrozumieli. Dziewczynki nie będą miały rehabilitacji w szpitalu. Nie ma tak dobrze :)

Powtarzamy MRI. Jeśli chodzi o zasady w szpitalach to co kraj to obyczaj. Źle napisałem co szpital to obyczaj. W jednym można spać na podłodze, w innym tylko na krześle. Zaś w kolejnym tylko na łóżku. Następny, nie wolno siadać na łóżku!!! Czasem można się pogubić. Żeby nie było, cały czas mówię o oddziale neurologicznym tyle że w różnych szpitalach :)

Edytowane przez Miras12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i się zaczyna turne po szpitalach. łatwo nie będzie, ale co zrobić.

Mirku tutaj wszyscy kciuki będą trzymać, a Ciocią Ewka z Ciocią Malką wspomogą też i wiedzą i technicznie, to musi być dobrze. Trzymajcie się i nie dawajcie!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wsparcie. Właśnie jesteśmy na półmetku szpitalnego turne. Jutro wyjazd z dziewczynkami i jakiś czas będzie spokój. Tak ostatnio sobie na świetlicy szpitalnej zażartowałem, że pewnie niedługo każą nam czynsz płacić. Nawet nie spodziewałem się, że ten niewinny żart tak mocno się rozejdzie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...