Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Szkoła! - ręce opadają


firewall

Recommended Posts

wiek dziecięcy od 0- powiedzmy do jakichś 15-16 lat, gdzie zaczyna się cienka granica stawania się dorosłym. W tym przedziale wiekowym zmienia się dynamicznie percepcja postrzegania świata i jego rozumienia poprzez nabywane doświadczenie.

 

chyba błądzisz

15-16 lat - to już jest ukształtowany (chociaż młody) człowiek.

W tym wieku przekaz jakikolwiek rodzica, a już nie daj Boże kary cielesne - to tylko czcza gadka i zamach na swoje - ugruntowane szkolnym i kumplowskim autorytetem - młode przywileje.

Gdzieś kiedyś w mądrej książce czytałem - że charakter i przyszłe jestestwo człowieka kształtowane jest pomiędzy pierwszym a trzecim rokiem jego życia.

Później to już tylko nawyki - ewentualnie nakazy i zakazy.

Dlatego czytajcie maluszkowi Kopciuszka, Królową Śniegu.....

Tam dobre jest dobre - Złe jest złe

I przekaz o wiele prostszy - niż w późniejszym realu.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 463
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Definicje bezstresowego wychowania możesz ściągnąć sobie z internetu, nie muszę tutaj jej przytaczać jak i jego kolejnych interpretacji, zapewne je znasz. Problem nie leży w elementach bezstresowego wychowania jako takiego, ale skali tego zjawiska modyfikowanego na swój własny sposób zależnie od sytuacji, w której znajduje się osoba je stosująca (brak konsekwencji, czasu, przelewanie własnych frustracji na grunt wychowania, impulsywność, improwizacja, nietrafna intuicyjność itd.).

 

Co do skali - bezstresowe wychowanie to twór lat 90, w polskim wydaniu stworzonej jako przeciwwaga dla jeszcze socjalistycznej metody twardej ręki. Ludzie wpadli ze skrajności w skrajność nie potrafiąc sobie z tym radzić.

 

Ot o Twoją interpretację mi chodziło, bo moim zdaniem, twór pt. "bezstresowe wychowanie", to po prostu brak wychowania.

Choć z samego założenia idea Spock'a była zacna, tylko coś po drodze się popierdoliło.

To mniej więcej jak między założeniami Marksa a praktyką Stalina.

 

Wychowywanie to proces nakazów, zakazów, kar oraz nagród, a to wyklucza przyjaźń.

 

Po pierwsze, masz mocno wypaczone pojęcie przyjaźni, a po drugie chyba Ci się popieprzyło pieczywo z dupczywem, skoro karę uznajesz jako metodę wychowawczą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chyba błądzisz

15-16 lat - to już jest ukształtowany (chociaż młody) człowiek.

W tym wieku przekaz jakikolwiek rodzica, a już nie daj Boże kary cielesne - to tylko czcza gadka i zamach na swoje - ugruntowane szkolnym i kumplowskim autorytetem - młode przywileje.

Gdzieś kiedyś w mądrej książce czytałem - że charakter i przyszłe jestestwo człowieka kształtowane jest pomiędzy pierwszym a trzecim rokiem jego życia.

Później to już tylko nawyki - ewentualnie nakazy i zakazy.

Dlatego czytajcie maluszkowi Kopciuszka, Królową Śniegu.....

Tam dobre jest dobre - Złe jest złe

I przekaz o wiele prostszy - niż w późniejszym realu.....

 

Niekoniecznie błądzę, zależy jakie kryteria przyłożysz. W świetle prawa, w pewnych przypadkach szesnastolatek to dorosły, fizycznie - praktycznie ukształtowany, mentalnie - bywa bardzo różnie. W obecnych czasach kwestia choćby codziennych obowiązków i odpowiedzialności jest przesunięta mocno w górną granicę wieku. Taki młody dorosły nawet jak chce byc faktycznie dorosłym, w wielu kwestiach ma związane ręce.

Głupi choćby przykład odbierania młodszych dzieci z przedszkola - jesteś niepełnoletni - nie możesz, braciszek niech poczeka w przedszkolu na rozsądną, dorosłą osobę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie błądzę, zależy jakie kryteria przyłożysz. .

 

ojcowskie

ja ojcowskie - z racji doświadczenia

jeden dorosły po AWFie - obdarzył mnie dwójką wnucząt, radzi sobie w życiu

drugi dorosły po WAT-cie, pracujący kawaler jeszcze, podesłał dzisiaj na Dzień Matki paczkę z Rafaello i winem przednim....

 

najmłodszy - trafiony na starość - niegłupi, radości przysparza....

 

Kryteria przykładałem każdemu z nich podobne.

 

1. uczciwość

2. wiarę w Boga

3. poświęcanie czasu najbliższym

4. pewnie jeszcze kilka zasad w które sam wierzę od lat

 

i tyle

udało mi się - czego również życzę z całego serca Tobie przy wychowywaniu dzieci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś nie wychował jeszcze dziecka i swoje opinie opiera na wyimaginowanych sądach, intuicji, z obserwacji to sens polemiki z kimś takim jest co najwyżej żaden. Jeśli ktoś nie rozumie tej postawy niech wyobrazi sobie osobę, która nigdy w życiu nie wybudowała domu wypowiadającą się na ten temat. Nie zapraszam do konwersacji nt. tego co napisałem, lecz wygłosiłem monolog w oparciu o doświadczenie własne. Nie interesuje mnie to czy ktoś się zgadza z tym czy nie, ponieważ ma "inne zdanie" (szczególnie jeśli jego doświadczenia w wychowywaniu dzieci jest wprost proporcjonalne do gry na skrzypcach). :)

 

 

 

Świat jest pełen "doświadczonych" matek, których doświadczenie w wychowaniu dzieci opiera się na wiedzy, że pierwsze zrobili od tyłu, drugie po Bożemu a trzecie to nie ma pewności...Ich mina podczas pchania wózka z kolejną przypadkowo wyklutą pociechą, wyraża dumę połączoną z determinacją kolejnej wpadki. Czerpanie z tej książnicy wiedzy na temat wychowania, jest zawsze bardzo poruszające...Bez względu na to czy przyjmie ono formę monologu czy (tfu) dialogu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

 

Kryteria przykładałem każdemu z nich podobne.

 

1. uczciwość

2. wiarę w Boga

3. poświęcanie czasu najbliższym

4. pewnie jeszcze kilka zasad w które sam wierzę od lat

 

:D Podsumujmy!

Dzieci mogą Ci więc powiedzieć wprost :

Ojcze, Panie Nasz bobiczku i Protoplasto, uczyniłeś nas dziatki swoje na obraz i podobieństwo Twoje.

 

Zapytam Cię więc Stwórco, a gdzie odrobina refleksji i doza samokrytycyzmu?

 

Gdybym choć odrobinę nie znał Twojego wrednego charakteru, rzekłbym :

Bobiczku, niecnoto jeden , zaprawdę powiadam Ci, stworzyłeś całkiem zgrabne potwory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Świat jest pełen "doświadczonych" matek, których doświadczenie w wychowaniu dzieci opiera się na wiedzy, że pierwsze zrobili od tyłu, drugie po Bożemu a trzecie to nie ma pewności...Ich mina podczas pchania wózka z kolejną przypadkowo wyklutą pociechą, wyraża dumę połączoną z determinacją kolejnej wpadki. Czerpanie z tej książnicy wiedzy na temat wychowania, jest zawsze bardzo poruszające...Bez względu na to czy przyjmie ono formę monologu czy (tfu) dialogu...

O ja pierdolę! Aż się zakrztusiłem,gdy idąc dalej tym tropem pomyślałem o konkluzjach.

Czyli co... dla dobra ludzkości proponujemy jednak całkowitą legalność i dopuszczalność aborcji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ja pierdolę! Aż się zakrztusiłem,gdy idąc dalej tym tropem pomyślałem o konkluzjach.

Czyli co... dla dobra ludzkości proponujemy jednak całkowitą legalność i dopuszczalność aborcji?

 

W niektórych wypadkach za późno, pozostaje jedynie eutanazja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Mam więc mieszane uczucia nad celowością szukania optymalnego systemu wychowawczego.

Jakieś 3 tys lat temu zaczęło się to chyba od agoge i do dzisiaj nikt nie wymyślił nic na tyle rozsądnego, żeby można było powiedzieć - oto mamy w miarę mądry sposób kształtowania postaw, osobowości i wychowania.

Wychowujemy zawsze na własną modłę, zmieniającą się teraz już co kilkanaście lat, siejąc zgorszenie wśród starszych chowanych w innych warunkach i dla innych potrzeb.

Je wiem,te wszystkie wartości uniwersalne, zasady podstawowe, to wszystko truizm.

Zmiana czasów, obyczajowości, postęp rodzą jednak wciąż nowe potrzeby i wychowanie wraz z jego metodami będzie się zmieniać .

Bobiczkowy syn z wpojonymi przez ojca wartościami przekaże je w zmienionej lub zmodyfikowanej z konieczności formie, swoim dzieciom.

Inaczej przecież wychowywał dziadek mojego Starego, Staruszek mnie a inaczej ja swojego Października. Kanon pozostał, metody i szczegóły już nie, bo nie mogą, skoro nie chcemy wyhodować społecznej kaleki.

 

Okrutne i niehumanitarne ale jakże trafne, z punktu widzenia czystej logiki, biologii, statystyki, okazuje się stwierdzenie , że "dobrze jest kiedy porąbana matka odbiera w akcie jakiejś desperacji życie nie tylko sobie ale i swoim dzieciom, bo przynajmniej jest nadzieja, że tak popieprzonych genów nie będzie miał kto po niej dziedziczyć".

Z tą eutanazją i aborcją do końca nie jest więc tak bez sensu, chociaż z pewnością działanie jest kompletnie abstrakcyjne i absurdalne.

Czyli powrót do założeń starożytnych Spartan okazuje się być wciąż najskuteczniejszą metodą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że o wychowywaniu dziecka coraz częściej mówi się jak o programowaniu robota. Ma być grzeczne, dobrze się uczyć, coś w życiu osiągnąć....itd. Wskazuje się metody, narzędzia, tworzy systemy. Brakuje mi w tym najprostszej "zmiennej" jaką jest miłość. Taka normalna, łącząca bliskich sobie ludzi. Ale i wzajemna, budząca szacunek jednych do drugich i działająca w obie strony. Moim zdaniem należy poszukać raczej sposobu jak być kochanym rodzicem, bo wtedy jest szansa, że dziecko nie będzie ranić kogoś, kogo kocha, a tym samym może jak hormony opadną, posłucha, pomyśli i skorzysta ze wszystkiego, co miłość rodzicielska może zaoferować.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Brakuje mi w tym najprostszej "zmiennej" jaką jest miłość. Taka normalna, łącząca bliskich sobie ludzi. Ale i wzajemna, budząca szacunek jednych do drugich i działająca w obie strony. Moim zdaniem należy poszukać raczej sposobu jak być kochanym rodzicem, bo wtedy jest szansa, że dziecko nie będzie ranić kogoś, kogo kocha, a tym samym może jak hormony opadną, posłucha, pomyśli i skorzysta ze wszystkiego, co miłość rodzicielska może zaoferować.

Trudno o miłość jeżeli dziecko bocian przynosi w najmniej oczekiwanym momencie. Jest jeszcze ten drobny fakt ze dla wielu dziecko to taka gra komputerowa której nijak nie idzie zakończyć a nawet zostawić samej sobie nie da rady. Trzeba grać. Rano, w dzień, wieczorem, w nocy, rano, w dzień, wieczorem, w nocy, rano, w dzień, wieczorem, w nocy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Jest jeszcze ten drobny fakt ze dla wielu dziecko to taka gra komputerowa której nijak nie idzie zakończyć a nawet zostawić samej sobie nie da rady. Trzeba grać. Rano, w dzień, wieczorem, w nocy, rano, w dzień, wieczorem, w nocy, rano, w dzień, wieczorem, w nocy...

I przesrane, bo w tej grze jest akurat tylko jedno życie.

 

PS podobno dzisiaj, dzieci planują ci, którzy starają się o in vitro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisząc na forum zapraszasz do dyskusji i polemiki. Jak chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami twórz bloga, a jeszcze lepiej wydaj książkę.

 

Nie mierz wszystkiego miarą swoich zamiarów wynikających z obecności na forum i wypowiadania siw konkretnym temacie. Siły na pouczanie zostaw sobie dla dzieci, których jeszcze nie masz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ot o Twoją interpretację mi chodziło, bo moim zdaniem, twór pt. "bezstresowe wychowanie", to po prostu brak wychowania.

 

To nieco skrajna opinia wynikająca z całkowitego nierozumienia tej idei. Problemem nie jest bezstresowe wychowanie, lecz jego interpretacje. Ludzi zwyczajnie to przerasta ze względu na ich ograniczenia, nie potrafią tego stosować.

 

Po pierwsze, masz mocno wypaczone pojęcie przyjaźni, a po drugie chyba Ci się popieprzyło pieczywo z dupczywem, skoro karę uznajesz jako metodę wychowawczą.

 

Twoja zboczone pojmowanie przyjaźni składa się właśnie na powody braku efektywności bezstresowego wychowania jako idei. Z jednej strony rodzice pragną być przyjaciółmi dla swoich dzieci, z drugiej ich wychowawcami. A tak się niestety nie da, ponieważ przyjaźń zakłada równorzędność, natomiast wychowanie podległość w chwilach kiedy jednej ze stron to nie odpowiada (dziecku), a druga (rodzic) wie, że w konsekwencji przyniesie to korzyść. Rodzicielstwo jak najbardziej zawiera elementy przyjaźni zarówno zmysłowej jak i duchowej, ale taka relacja jest zupełnie inna od improwizowanej i pozbawionej zależności przyjaźni jako takiej pomiędzy dwiema osobami nie będących w relacji rodzic-dziecko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A próbowałeś może napierdalać dzieciaki bejsbolem? Chętnie poczytam.

 

Twoje rozumowanie wynika z twoich ograniczeń składających się na jakiś poziom głupoty i problemów z interpretacją. Wychowanie nie musi (nie może) zawierać elementów przemocy fizycznej, ponieważ wynika ona z bezradności i jakieś formy porażki jego założeń. Z drugiej strony życie ma różne scenariusze i znam wielu ludzi, których terapia wstrząsowa w dzieciństwie wiele nauczyła. Nie zmienia to jednak faktu, że to żaden sukces ze strony rodzica, ale łapanie się brzytwy. Osobiście nie stosuję, choć bywało ciężko i blisko. Każdy rodzic, który wychowa swoje dziecko zda sobie z tego sprawę, bo inaczej jest o czymś pisać, a inaczej przez 18 czy 20-parę lat coś realizować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...