Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Szkoła! - ręce opadają


firewall

Recommended Posts

Jestem zdecydowanie wyrodną matką, moje dzieci jeżdżą do szkoły na rowerach, bez względu na to czy leje jak z cebra, czy świeci słońce. Ostatni raz odholowywałam je, gdy miały po osiem lat. Przez ostatnie dwa lata same podgrzewały sobie obiad po przyjściu ze szkoły (co prawda tylko w mikrofali), same się wyprawiały na dodatkowe zajęcia, a komórki dostały całkiem niedawno - bo z koleżeństwem się im cienko porozumiewało bez. Klucz mają nie na szyi, ale w plecakach. Wiedzą, że obcym drzwi nie należy otwierać. Od ponad roku przemierzają metrem całe miasto raz w tygodniu. Po przyjściu ze szkoły meldowały się krótko, w przypadkach alarmowych wiedziały jak się dodzwonić do rodziców. Są w wieku wczesnonastolenim. To wszystko z mojego wrodzonego lenistwa.

 

 

Bobiczku, no weź, nie obrażaj się irracjonalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 463
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Chciałem coś napisać - ale od kilku dni mam lęki czy dobrze dbam o interpunkcję i stylistykę. W związku z powyższym, będę jednak tylko ( i to bardzo nieśmiało) czytał - a jak nadarzy się okazja i wypatrzę w pisanych tutaj tekstach błędy do wytykania bądź wytknięcia - wytknę je i będę wytykał z satysfakcją i dostosuję się do najważniejszego w tej dyskusji powodu - do nie pisania.

Pozdrawiam wszystkich którzy więcej zrozumienia mają do (przepraszam - dla?) treści przekazu aniżeli jego (przepraszam - jej?) formy.

Ja tam bobiczku rozumiem co piszesz. Jak tylko przejedzie koło twego domu samochód to lejesz dzieci pasem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorka, ale ty nie u nas :D Tam można liczyć na policję, u nas najwyżej na to, że ucieknie... Nawiasem mówiąc - czy nie ma obowiązku zapenienia opieki dziecku do lat iluś? W Anglii był. Dziecko samo ze szkoły nie wyszło, do szkoły jakby szło samo, to pierwszy napotkany bobby by je zatrzymał i matki szukał. Ba, w domu samo do jakiegoś wieku zostać nie może, jak moje zostawało chore, to miała obowiązek żaluzji nie podnosić, bo sąsiedzi doniosą na policję. Autentycznie!

U nas przepisy mówią zresztą podobnie, tylko nie wiem, jaka jest granica wieku. Wie ktos?

 

A czy to słuszne? Ja w podstawówce jeździłam sama przez pół miasta na angielski, mój maż sam do szkoły muzycznej do centrum od 1 kl podstawówki jeździł. Przeżyliśmy. I co z tego? Czy to oznacza, ze wszyscy przeżyli? Nie. mojemu koledze w wieku lat 7 oko wybili w tramwaju. Wcale nie młodzież ale jakiś rozsierdzony starszy pan, który go chciał wychowywać, bo miejsca nie ustąpił innym. Sam jechał. Jego matka nie wytrzymała obciążenia (dlaczego go pościła samego) i znalazła się na psychiatrii. Stracił oko i matkę. Pan był emerytowanym UBekiem i nawet mu palcem nie pogrozili. I co z tego wynika? W sumie nic. Co ma być, to będzie. Ale póki jest mi to po drodze i mogę, to wożę młodą. I wieczorem sama nie łazi. Takie minimum z całkowitą świadomością, że ani niczemu nie zapobiegnę ani nic to nie zmieni. Ale robię - co mogę.

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie nie można porównywać swojego dzieciństwa do teraźniejszości. Kiedyś ludzie byli bliżej, można było zaufać. Dzisiaj wg najnowszych statystyk 25% Polaków ma problemy psychiczne spowodowane różnymi czynnikami, ponadto panuje znieczulica i brutalność. Dzieciaki trzeba niestety pilnować.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie nie można porównywać swojego dzieciństwa do teraźniejszości. Kiedyś ludzie byli bliżej, można było zaufać. Dzisiaj wg najnowszych statystyk 25% Polaków ma problemy psychiczne spowodowane różnymi czynnikami, ponadto panuje znieczulica i brutalność. Dzieciaki trzeba niestety pilnować.

:lol2: o tym właśnie był link Bobiczka. Jesteśmy manipulowani i dałaś nam doskonały przykład :D

Kiedyś po prostu statystyk nie było. A brutalność też bywała, bywała, znieczulica też. Ludzie to takie wredne bydlęta :)

Jedno się zmieniło faktycznie - ludzie chętniej mówią o problemach psychicznych no i za część jest odpowiedzialny niestabilny rynek pracy. Dawniej "czy się stoi, czy się leży..." a teraz czasem trzeba zapitalać a 30 przelew nie dochodzi....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś ludzie byli bliżej, można było zaufać. ..

 

Taak, szczególnie jak stali od 20-tej do 6-tej rano w kolejce pod mięsnym. A potem w radosnej komitywie wchodzili do sklepu i o 6-tej pojawiały się panie z dzieciakiem na ręku aby kupić bez kolejki lub jakiś staruszek kombatant. Wtedy więzy międzyludzkie były szczególnie silne.

Albo na przystanku PKS-u jak 300 osób czekało na podstawiany autobus. To też byli blisko siebie.

W tamtych czasach to dopiero zrozumiałbyś co to brutalność i znieczulica.

PS, mieszkałem w pobliżu pawilonu meblowego i pamiętam nocne wrzaski gdy "nielegalni kolejkowicze" chcieli dostać się pod drzwi sklepu, aby wygryźć komitet kolejkowy i nie dać oderwać się od drzwi sklepu. Zazwyczaj wygrywał komitet kolejkowy bo kolejkowicze koczujący w namiotach, na skwerze, przy pawilonie biegli z odsieczą warcie komitetu kolejkowego. Rano wszyscy karnie stali w kolejce przed sklepem( w godzinach otwarcia sklepu). Póżniej znów okres pilnowania sklepu.Czas koczowania wynosił od 2 do 4 tygodni.

Ale to taki off-topic od tematu wątku.

"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorka, ale ty nie u nas :D Tam można liczyć na policję, u nas najwyżej na to, że ucieknie...

 

Można, o ile zdąży się ją zawiadomić- cakiem niedawno dwa nastolatki (ca.15) zadźgały nożem trzeciego na tyłach autobusu, wczesne popołudnie. Podobno z 'dobrych domów', nie imigranci - a to się tu zawsze podkreśla. Takich kwiatków jest mnóstwo, miasto jest prawie 2 milionowe. Co mi z tego, że policja złapie winnego, jak moje dziecko zdąży zostać trwale okaleczone wcześniej. Góra satysfakcja, że coś nie uszło płazem.

 

Nawiasem mówiąc - czy nie ma obowiązku zapenienia opieki dziecku do lat iluś?

U nas granica to 8 lat.

 

Każdy rok szkolny rozpoczyna się od gorących próśb dyrektorki o to żeby dziecku pozwalano nosić ciężki plecak, żeby, jeśli rodzic musi go odwozić do szkoły, to żeby przynajmniej zostawiał go kilka przecznic dalej, by dziecko miało szansę choć kawałek przejść na nogach. Większość rodzicieli się stosuje. Ale z moich obserwacji raczej dominuje chłodny chów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol2: o tym właśnie był link Bobiczka. Jesteśmy manipulowani i dałaś nam doskonały przykład :D

Kiedyś po prostu statystyk nie było. A brutalność też bywała, bywała, znieczulica też. Ludzie to takie wredne bydlęta :)

Jedno się zmieniło faktycznie - ludzie chętniej mówią o problemach psychicznych no i za część jest odpowiedzialny niestabilny rynek pracy. Dawniej "czy się stoi, czy się leży..." a teraz czasem trzeba zapitalać a 30 przelew nie dochodzi....

 

Niestety mylisz się w pierwszej części swojej wypowiedzi. Dzisiaj młodzież w 90% to zwyczajne chamstwo i pustogłowie. Na podwórkach pusto, bo wszyscy siedzą przed kompami albo błąkają się po galeriach. Ponadto nie przypominam sobie, abym 15 lat temu mając tyle samo lat wracając od kolegi z klasy obawiał się, że ktoś mi wsadzi nóż pod żebra. Też nie było bezpiecznie, co nie znaczy, że niebezpiecznie. Ktoś uważa inaczej? Prowadzę interes w godzinach również nocnych od wielu lat, zapraszam do mnie w celu zobaczenia jak wygląda "życie nocne" na polskich osiedlach i kto owe "życie organizuje" (dla poprawy humoru dodam, że nie tylko polskich). Gwarantuję szok dla osób chodzących spać z kurami. W kwestii problemów psychicznych, wariaci zawsze byli, fakt. Dzisiaj więcej się o tym mówi, fakt. Różni polega na tym, że dzisiaj dołączyli do nich dożywotni kredyciarze oraz nowa, większa fala pracoholików (dobrowolni z przerostem ambicji lub przymusowi z potrzebą spłaty raty), a alkoholików wsparli dodatkowi narkomani.

 

Paradoksalnie dziś wielu woli posiedzieć na forum dyskusyjnym aniżeli spotkać się ze znajomymi. Dzieje się tak dlatego, gdyż tych znajomych ... nie ma ze względu na brak czasu lub niechęć do innych. Niechęć? Tak, człowiek jest zmęczony codziennością na tyle, że woli odpocząć od wyścigu szczurów na tematycznym forum w kapciach w bezpiecznym miejscu.

 

Co do wpływu rynku pracy na psychikę to oczywiście prawda. Dodałbym jednak do tego, że ludzie sami siebie nakręcają. Chcą mieć wszystko na wczoraj, pędzić razem z sąsiadami, czują presję i nie kontrolują własnych potrzeb. Efekt jest taki, że po pewnym czasie zaczyna zwyczajnie brakować sił, chęci również, a często zwyczajnie możliwości. Przelewa się to później na dzieciaki, zgodnie z głównym wątkiem tego tematu.

Edytowane przez KrisPL_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taak, szczególnie jak stali od 20-tej do 6-tej rano w kolejce pod mięsnym. A potem w radosnej komitywie wchodzili do sklepu i o 6-tej pojawiały się panie z dzieciakiem na ręku aby kupić bez kolejki lub jakiś staruszek kombatant. Wtedy więzy międzyludzkie były szczególnie silne.

Albo na przystanku PKS-u jak 300 osób czekało na podstawiany autobus. To też byli blisko siebie.

W tamtych czasach to dopiero zrozumiałbyś co to brutalność i znieczulica.

PS, mieszkałem w pobliżu pawilonu meblowego i pamiętam nocne wrzaski gdy "nielegalni kolejkowicze" chcieli dostać się pod drzwi sklepu, aby wygryźć komitet kolejkowy i nie dać oderwać się od drzwi sklepu. Zazwyczaj wygrywał komitet kolejkowy bo kolejkowicze koczujący w namiotach, na skwerze, przy pawilonie biegli z odsieczą warcie komitetu kolejkowego. Rano wszyscy karnie stali w kolejce przed sklepem( w godzinach otwarcia sklepu). Póżniej znów okres pilnowania sklepu.Czas koczowania wynosił od 2 do 4 tygodni.

Ale to taki off-topic od tematu wątku.

"

 

firewall o czym Ty piszesz? Ja nigdzie nie zawarłem tezy, że kiedyś było lepiej bo nie było. Po co te opowieści o kolejkach w sklepach, stanie wojennym jakby ktoś napisał, że za komuny było świetnie? Nie oceniam tego czy fajnie się stało w kolejce po wędlinę czy pralkę, lecz wskazuję na fakt, że ludzie na osiedlach żyli w inny sposób. Mieszkałem na wojskowym osiedlu i każdy się znał z każdym, większość nawet ze sobą pracowała. Obok było osiedle policyjne z podobną sytuacją. Jeszcze dalej blokowiska, gdzie sąsiad wiedział o drugim wszystko, a jeśli występowały jakieś braki w owej wiedzy to zostały rozwiązane przy ogórku i wódce. Dzisiaj każdy siedzi we własnym domu i chce świętego spokoju oraz prywatności po całym dniu walki o byt i dla naładowania akumulatorów na dzień następny przy "Na wspólnej" chyba , że idzie na drugą zmianę do drugiej pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i ja o tym właśnie....mam tak samo!

Ale ja to jako 7-latek latałem już z kluczem na szyi i podgrzewałem codziennie obiad (który matka po nocy dla nas gotowała)

Tyle że jak to piszę - to przypomina mi się ojciec który wypominał - "a ja to boso od 6.00 rano krowy dziedzica gnałem w pola"....i wiesz jak nienawidziłem takiego wypominania, jak to ja mam się teraz dobrze, on miał "be" w zyciu i że ja to powinienem docenić, ble,ble,ble,ble.....

no....

 

To po kolei...

 

Mój staruszek też miał nawijkę o chodzeniu boso do szkoły. Dotyczyło to mojej siostry w momencie gdy twierdziła, ze potrzebuje nowe buty. Skończył z ta gadką, gdy zagroziła, że ona tez może pójść boso jak chce (chodziła wtedy do szkoły, w której on uczył)...

 

 

Dzięki za linka z hamerykańskim wątkiem. Mnie się podoba. Mieszkamy daleko za wsią. Synowie miedzy podstawówką a liceum. Przerażenie moje budziło puszczanie ich na rowerach do miasta (kilka km). Poćwiczyłem z nimi trochę i puszczamy. Mam świadomość, że to sporty ekstremalne, ale widzicie inne wyjście? Niech ćwiczą, zanim wylądują sami w wielkim mieście...

 

 

Drugi przykład. Starszy kończy gimnazjum. Jest uzależniony od kompa i komórki. Postanowione było, że nigdzie się nie rusza - szkoła na miejscu, pełna kontrola. Ale życie napisało inny scenariusz. Chłopak jest usportowiony i wypatrzył go sobie trener jakiejś tam kadry. Zaproszenie do szkoły sportowej (SMS) daleko od domu itp, itd...I co teraz?!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kobieta wspomina o rodzicach "bezustannie krążącego wokół dziecka i ingerującego w każdy aspekt jego życia" oraz o "dzieciach puszczonych w samopas". Obie skrajności są złe i prowadzą do patologii. W pierwszym przypadku wychowujemy ubezwłasnowolnionego człowieka, który nie jest przygotowany na zderzenie z twardą rzeczywistością. Gwarantujemy sobie również problemy wychowawcze podczas okresu dojrzewania kiedy dziecko parasol ochronny zacznie uwierać. Drugi przypadek możemy zaobserwować na ulicy. Jest tutaj wiele dzieciaków, których rodzice zapominają o swoich pociechach czyt. dają im wolną rękę. Ci szukają pocieszenia w rówieśnikach, używkach itd. Nie mają żadnego tzw. "życiowego doświadczenia", więc uczą się na błędach. Dobrze jeśli skończy się to na dostaniu po łapach, a nie przetrąceniem kręgosłupa na całe życie.

 

Każdy rodzic chyba zdaje sobie sprawę, że w życie dziecka trzeba ingerować, w końcu trzeba je wychować, taka jest ich rola. Jeśli ktoś jest śmierdzącym leniem i dziecko zrobił sobie dla zabawy albo szuka usprawiedliwienia dla braku czasu dla swojej pociechy (?) niech zachowa przemyślenia dla siebie (dla bezpieczeństwa innych) zamiast szerzyć herezje i szukać podobnych sobie nieudaczników (jako rodzic). Z drugiej strony ingerencja nadmierna rodzi tyle samo problemów co jej brak. Prawda więc leży po środku. O tym też właśnie traktuje ten artykuł z linka.

Edytowane przez KrisPL_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, prawda leży pośrodku :)

 

Ale życie w blokowisku 30 lat temu też nie było łatwe. Ludzie wcale się nie znali. Ja nawet z klatki wszystkich nie poznałam aż do wyprowadzki.

Moją skórę kilka razy ratowały znajomości z podstawówki, ot, trwała dłużej i poznawało się kandydatów na miejscową żulię i bandytów. Ale juz dwa lata młodsza koleżanka nie miała odpowiednich znajomości i znaleźli ją na trawniczku pod własną klatką. Myślałam, że moja mama mi po tym areszt domowy nałoży, ale jej szybko przeszło - pracowała na 2 etatach i nie miała czasu mnie pilnować, a tata w tamtych czasach nie zwykł był dzieci wychowywać... . Komórek nie było, telefon założyli dopiero, jak w liceum byłam. jakim cudem wyrosłam na podobno przyzwoitego człowieka?? Kontakt z rodzicami krótki, brak kontroli, że też urazów psychicznych nie dostałam??? No, internetu nie było... fakt. Człowiek z nudów na trzepaku wisiał. Sama nie wiem, czy było to bardzo rozwijające.

Ale na wieczorne zajęcia mnie tata woził. Fakt. I czekał czasem 3 godziny pod cudzym blokiem, bo ja na prywatkę poszłam... Hmm, my też wozimy młodą.

Zawsze byli rodzice różni i dzieci różne, tacy nadopiekuńczy też się zdarzali. Ale na pewno nie było to ubierane w formie teorii psychologiczno jakiśtam, nie bylo omawiane w gazetach (no chyba że w przekroju wujek dobra rada) nie było komentowane przez pseudogwiazdki i pseudoautorytety. manipulacja była - polityczna. Na społeczną już brakło miejsca :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Puść go. Nauczy się samodzielnego życia i być może ominą go używki i głupie pomysły, dzięki sportowi. Zawsze może wrócić.

 

Bingo! Też tak pomyślałem.

Przekonałem żonę, daliśmy błogosławieństwo (trochę się żona modliła, żeby testów nie przeszedł ;)). Zaskoczył nas pierwszą przemyślaną wspólnie z przyjacielem decyzją. Wybrali miejscowe liceum. Grać w piłkę będą nadal, ale w naszym klubie.

 

Moi rodzice nie puścili mnie po podstawówce w świat i nie byłem dla nich szczególnie miły przez parę następnych lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

znajdźcie 6 minut - i powiedzcie mi

Pewnie że czasy były niedobre.

Myślenie może mniej racjonalne - ale to narzucone przecież było przez ustrój i "prane mózgi" wokół.

Ale powiedzcie.....

W przekazie - powodujące że nasze (moje)pokolenie, było pozbawione dewiacji w sposobie postrzegania rzeczywistości która nas dzisiaj otacza?

Edytowane przez bobiczek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...