Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

jeszcze raz - razem czy osobno?


basieczka

Recommended Posts

Czy ktos na forum żyje jak my?

 

Od poniedziałku do czwartku lub piątku - jestem słomiana wdowa. Mąż pracuje 300 km od domu.

"Męczymy" się już 6 lat...Sama nie wiem czy kiedyś będzie normalnie? Czy razem zamieszkamy na stałe w domu? Narazie dom spełnia funkcję domu tylko w weekendy...Od poniedziałku do piątku nawet nie chce mi się do niego wracać z pracy...

A może zamknąć dom na cztery spusty - i wyprowadzić się? Niby na jakiś czas - do męża? A co potem? Czy my tu kiedyś zamieszkamy?

Czy budowanie domu wogóle ma jakiś sens? Przecież rynek pracy jest jaki jest - każdy wie - i tak naprawdę nie wiadomo gdzie będziemy w przyszłości pracować???!!! Czy to są normalne problemy? Czy ktoś tak żyje jak my?

Tyle męczarni (prawie sama budowałam - równocześnie pracując - na szczęscie na miejscu); tyle marzeń o własnym domku - i co teraz? To chyba bez sensu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz czasem też dopadały mnietakie myśli. Mój mąż na razie mieszka z nami w domu ale ma taką pracę, że w każdej chwili może wylądować setki bądź tysiące kilometrów stąd.

Niestety nie ma nic stabilnego ale... Dom postanowilśsmy zbudować by choć przez czas jakiś się nim nacieszyć. Może kiedyś przyjdzie nam się z niego wyprowadzić. Jednak myślę, że warto. Może ten kraj znormalnieje na tyle, że migracja nie będzie już wielkim problemem. Tu sprzedasz dom tam kupisz inny.

Jednak nie zazdroszczę Ci tego że męża masz tak daleko. Byśmy mogli być razem zdecydowałam się na zmianę miejsca zamieszkania. Co prawda nie zostawiałam domu tylko wynajęte mieszkanie ale zawsze to było małą rewolucją życiową.

Nadal jednak podkreślam, że przyjemność pomieszkania we własnym domu jest bardzo kusząca i nie wyobrażam sobie by z tego dobrowolnie zrezygnować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JA MAM TROCHĘ INNĄ SYTUACJĘ ALE TEŻ ZADAJĘ SOBIE KILKA PYTAŃ KILKA RAZY DZIENNIE

PRACUJEMY NA WYJAZDACH JUŻ OD 2LAT 1 ROK OSOBNO TERAZ ROK RAZEM,DOM MAMY 250KM OD PRACY (NARAZIE W REMONCIE) CHCEMY WRÓCIĆ DO TEGO DOMU ALE ZAWSZE POJAWIA SIĘ DYLEMAT CO Z PRACĄ(WŁAŚCIWIE TYLKO TEN) A W OBCYM MIESĆIE TYCH DYLEMATÓW JEST WIĘCEJ

-GDZIE MIESZKAĆ

-CO Z DZIECMI

- ZNAJOMI

- CO JAK STRACIMY PRACĘ?(KREDYT DZIECI)

I MYŚLĘ ŻE DAMY SOBIE RADĘ TAM GDZIE REMONTUJEMY DOM

MAM JUŻ DOŚC TUŁANIA SIĘ PO POLSCE!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My też sobie tak tłumaczymy - to tylko tymczasowe, będziemy mieszkać razem - w nowym domku....ale jakoś ten czas nie nadchodzi...Oferty pracy - pojawiają się - owszem - ale nie w okolicy....

A jak całe życie tak nam przeleci? W wieku 50-ciu lat zrobimy rachunek sumienia i dojdziemy do wniosku, że trzeba było zostawić dom i być razem? Tylko że w takiej sytuacji - lepiej chyba nie budować - bo po co? Dla kogo? Skoro zawsze można wylądować 300 km od domku............

Tylko czy tak da się żyć? Można żyć w wynajętych mieszkaniach? Co kilka lat pakować się i przenosić?

Niby taki model funkcjonuje w Stanach - ale tam są trochę inne realia....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktos na forum żyje jak my?

 

Od poniedziałku do czwartku lub piątku - jestem słomiana wdowa. Mąż pracuje 300 km od domu.

"Męczymy" się już 6 lat...Sama nie wiem czy kiedyś będzie normalnie? ...

 

No to pocieszę Cię z punktu widzenia faceta.

Do tej pory to ja wyjeżdżałem, zazwyczaj na sześć miesięcy. Od sierpnia zeszłego roku to ja jestem w kraju razem z córką, a żona na drugim końcu Europy zarabia na budowę domu. Od tego czasu widzielismy się raz na Boże Narodzenie.

Czasami ja też zastanawiam się czy warto /bo to praca, córki szkoła, budowa i jeszcze umowy-zlecenia/, ale w chwilach zwątpienia jadę popatrzeć na budowę i pytam sam siebie - jeżeli nie teraz to kiedy???

Za parę lat będzie czas zbierać owoce obecnej harówki, a nie wtedy dopiero się szarpać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja cię chyba nie pocieszę, ale opowiem naszą historię. Kiedy miałam lat 20 czy 30 nie straszne mi było, że mąż pracuje 1500 km od domu, nie było go dwa lata, potem rok. A potem - powiedzielismy basta. A jak zblizaliśmy sie do 40 mąż zmienił pracę na "jeżdżącą". 2, 3 , 5 dni go nie było. Tez dało sie przezyć choć ciężko. Awans w pracy polegał na przeniesieniu sie do stałej pracy o 250 km. Wyjeżdżał z domu w niedzielę po południu, wracał w piatek w nocy. Czasami nie wracał, bo wypadał jakis wyjazd. Po dwóch latach takiej tułaczki stwierdzilismy, że to nie zycie. Sprzedalismy nowe, piekne mieszkanie, i w wieku 41 i 44 lata przenieslismy się do Łodzi (z Lublina), gdzie mąż pracuje. I tu budujemy nasz domek. Mam nadzieję, że to będzie nasze ostatnie miejsce na ziemi, ale to tylko Bóg wie. I mimo, że budowa i praca pochłaniaja nas ogromnie, jesteśmy szczęsliwi, że jestesmy razem. Nawet dzieci (obecnie 20 i 17 lat) początkowo niezadowolone, już oswoiły się (po 8 miesiącach) z nową rzeczywistością. Dla nas ważne jest to , że jesteśmy razem, dla siebie i dla naszych dzieci, choc te już coraz mniej potrzebuja naszej opieki. Czas tak szybko upływa, nie mozna go zmarnować. Ważny jest bliski dla nas człowiek, a miejsce, choc też ważne, na pewno mniej. I nigdy nie wiemy, czy tego czasu nie będziemy mieć za mało.

Może warto zbudować nowy dom?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko co piszecie ma sens.............tylko że w takim układzie - albo trzeba sie zdecydować na tzw. przystań w jednym miejscu i zostać w takim układzie, albo nie budować domu i przemieszczać się z mężem - był w Warszwce, teraz w Lublinie i pewnie jeszcze coś się przytrafi - i gdzie się budować? Chyba nigdzie....Cały czas błędne koło...

 

:roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eeee... to ja mam w sumie luzik:) będę miał dom jakieś 80 km od miejsca pracy (nie licząc 2-3 razy w miesiącu wyjazdu do Warszawy, do której z mojego domu będę miał niecałe 400 km).

Ale i tak jak się już wybudujemy i zamieszkamy w naszej upatrzonej wiosce to popracuję jeszcze kilka lat a w międzyczasie będę chciał otworzyć jakiś skromny biznesik na miejscu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj maz od 2,5 roku pracuje na poludniu Niemiec, widzimy sie co 2 lub 3 tygodnie, okupione to dlugimi i kosztownymp podrozami, ale tak ustalilismy. Wczesniej pracowal w Polsce, ale w Warszawie (mieszkamy w Poznaniu), wiec byl w domu w kazdy weekend, podroz to tylko 3 godziny.

Obydwoje mamy teog dosyc i zadecyowalismy, ze wraca do Polski. Nie chcemy mieszkac w Niemczech, tutaj trzyma nas nie tylko dom, ale i rodzina, przyjaciele etc. Lepiej juz wrocic do sytuacji weekendowej, ale w PL.

Mysle, ze mimo to Polacy sa coraz bardziej mobilni, i niedlugo sprzedaz wlasnego domu i kupno nowego w innym miescie nie bedzie obciazone tak wielkim ryzykiem jak teraz.

 

Pozdrawiam wszystkich odleglosciowcow serdecznie,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaśka ! i reszta

pocieszyliście mnie...........widać to nie tylko my się tak męczymy.......ale widzę że jednak nie wszyscy rezygnują z domu dla pracy....

Tak sobie po cichutku marzymy, że w końcu kiedyś - jak pospłacamy długi - to też jakiś biznesik na miejscu otworzymy.....zobaczymy, ale nazrazie chyba sytuacja pozostanie taka jak była....

Swoją drogą - chyba mamy chory kraj........

Cały czas mam nadzieję, że wszystko jakoś pozytywnie dla nas się ułoży....i dla was wszystkich też.... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...