Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dylemat -> dom czy żyć na poziomie?


erok

Recommended Posts

wracajac do tematu - Twoim rodzicom życzę,żeby żyli 100 lat i żebyś nie musiał czekać na dom po nich, chociaż nie wiem w jakim są wieku ale w moim otoczeniu widzę, że dziadkowie zostawiają swoje nieruchomości wnukom a nie dzieciom.

musisz sam podjąć decyzję na czym Ci zależy - ja nigdy w życiu nie chciałabym mieszkać w bloku ale rozumiem ludzi, którzy nigdy w życiu nie chcieliby mieszkać w domku ( np.bo nie trzeba remontować dachu i odśnieżać w zimie a w lato kosić trawnik). Zrób sobie w pierwszej kolejności rozeznanie cenowe nieruchomości w Twojej okolicy - u mnie np. mieszkania są w cenach domów, a te tańsze są do remontów i suma sumarum koszt ostateczny jest podobny do kosztów budowy. Chyba że trafisz coś okazjonalnie to może Ci to rozwiazać problem. Nie doradze Ci nic wiecej i nie będę wchodzić w dyskusję dom czy mieszkanie bo kazdy z nas ma inne potrzeby i musi je rozstrzygnąć indywidualnie. Życzę jednak powodzenia i racjonalnego podejmowania decyzji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim musisz rozmawiać ze swoją partnerką życiową.

Czy widzi siebie w domu, na działce, czy cieszyłoby ją mieszkanie w bliżej przyrody niż miasta.

Bo czasami mam wrażenie,że mężowie sobie planują, marzą,że pobudują, że drzewo, syn itd. a żona ma całkiem inne marzenia i plany.

Musisz rozmawiać, mimo wszystko dom i otoczenie wymagają więcej uwagi i pracy niż mieszkanie. Czy żona polubi takie życie? A może odwrotnie - dostaje klaustrofobii w mieszkaniu ;)

 

Weź pod uwagę spostrzeżenia Zielonego Ogrodu, mądrze napisała; często właśnie po 40-stce człowiek zaczyna doceniać ciszę i otoczenie przyrody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Święte słowa. Decyzja tylko z drugą połówką. Niejedna budowa już się rozwodem zakończyła.

Również zgadzam się w kwestii dziadków i spadków. Liczenie na dom po rodzicach oznacza, że może faktycznie w wieku 40 lat odziedziczysz nieruchomość, ale równie dobrze możesz nie odziedziczyć jej nigdy. Może rodzice przyjmą Twoją postawę i zapragną w jesieni życia pożyć na poziomie i skorzystają z opcji odwróconej hipoteki, żeby mieć lepsze wakacje, lepszy samochód, wyjścia i atrakcje. Jeżeli dom jest Twoim marzeniem, to możesz stopniowo zarażać ideą swoją drugą połówkę, tak, żebyście naprawdę chcieli tego oboje. No i trzeba ten dom zbudować samemu, bo na spadek to nie ma się co oglądać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja i mój brat byliśmy w identycznej sytuacji co autor wątku, postąpiliśmy różnie, co raczej wynikało z sytuacji życiowej: ja wiedziałam że chcę mieszkać w konkretnym mieście, brat zaś mieszkał tam, gdzie mu oferowano pracę i nie wiedział gdzie zamieszka potem, więc mieszkanie wynajął, ja swoje kupiłam. Brat przerobił ze 3 wynajmowane mieszkania w różnych miastach i szybko zaczął budowę, budowa ekspresowa, działka z ydanym pozwoleniem na budowę. Nie chce domu zmieniać ale też długo już jest bez pracy i liczy sie z koniecznościa rozstania z rodzina żeby znowu być w zawodzie.

Ja zaś uważałam że mnie nie stać od razu na dom, kredytu też nikt mi na dom nie da i kupiłam mieszkanie do remontu płacąc za nie transzami - za gotówke nie byłoby jak. Mieszkanie po wyremontowaniu będzie droższe i za większą kasę albo kupie gospodarstwo do remontu albo zbuduję się. Niestety jestem juz w moim mieszkaniu ponad 10 lat! Nadaje się do kolejnego remontu! (choć oczywiście i tak jest lepiej niż na początku) zewsząd płyną pytania, kiedy ja wreszcie sie wybuduję, przybywa wybudowanych znajomych... Oczywiście są konkretne powody, przeszkody urzędnicze były, nie mniej czuję że latka lecą i przykro mi że nie zbudowałam się gdy było więcej sił. Cały czas chciałam dom ale nie poszłam vabank, nie wzięłam kredytu. Choć może to i nic by nie dało chyba. Najpierw nie mogłam znaleźć ziemi a potem te za drogie stały sie juz dostępne dla nas. To potem jeszcze 3 lata walczyłam o pozwolenie na budowę... ale głowa do góry, piasek już nawieziony, tylko zagęszczenie pod płytę fundamentową nam późną jesienią nie wyszło i czekamy do wiosny... ah znowu te czekanie... :-(

Bardzo popieram młodych budujących... Gdyby mi wystarczyła jakakolwiek mała działka to może też byłabym już zbudowana...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam po przerwie, patrze troche dyskusją sie rozkręciła

 

sprawa wyglada tak, ze mieszkanie to jedynie w duzym miescie obok którego mieszkam a ceny nie są niskie (ostatnio rodzice dla kolegi sprezentowali mieszkanie 49m2, od dewelopera z wykonczeniem wyszło 320tys zł :confused: )

 

49m2 uważam za klitke a kasy wpompowali sporo

 

mam określony typ domu - parterowka do 130m2, budować systemem gospodarczym...

 

póki co, to powoli zbieram na działke

 

rozumiem żeby gotowe mieszkanie w bloku było za max 200tys zł (z godziwym metrażem) ale płacić grubo ponad 300tys za 50/60m2 to ja dziękuje

 

W dwóch przypadkach (dom/mieszkanie) kredyt wchodzi w grę.... o dość podobnych 'gabarytach'

 

sam dorastałem z siostrą w jednym pokoju więc chociaż swoim dzieciom chce dać wiecej przestrzeni :p

 

z drugą połówka rozmawiamy (ostatnio dość często) i uważam że takie sprawy lepiej mieć dogadane przed ślubem

 

ps. więcej głupszych tematów sie przyjęło na forum, a tu tyle nerwów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja polityka też była taka: czas czekania na dom wykorzystać na znalezienie ziemi, oj dużo jej naznajdywałam, kupione tak na wszelki wypadek, gdyby nic lepszego się nie znalazło. Pod tym względem, ilości działek, to mów mi teraz Carrington... Muszę sie wziąć za wyprzedaż... Moja ulubiona rada dla mnie i dla każdego: kupuj jak najprędzej, potem będzie tylko drożej i powiesz ah, gdybym ja kupił 10 lat temu - a teraz mnie nie stać. Niestety czasy sie pozmieniały i nie radzę kupować jak leci, ma przestać obowiązywać powszechne prawo do zabudowy własnej ziemi, dlatego polecam kupowanie tylko tuż przed budową...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielony ogród miał rację i nie :)

Ze swoich doświadczeń powiem tak - młody człowiek ma więcej sił. Przy budowie gospodarczej to podstawa. Wtedy i kredyt może być mniejszy. Ja budowałam po 40, dochodziliśmy do siebie ze 2 lata po tej budowie. Też zdrowotnie.

Poza tym dom jest potrzebny, jak pojawiają się dzieci. Łażenie po placach zabaw to koszmar.No i zmienia się optyka życia. Ale... dom W MIEŚCIE a nie daleko od miasta. Bo przedszkole, szkoła, dojazdy na zajęcia, ciągłe wożenie. Nie każdy to wytrzyma.

Jak się nie ma dzieci i jest się młodym - hmm, ja wolałam się bawić. Byłam młoda, miałam mieszkanie, nie miałąm kasy ale co pożyłam, to moje. Jednak nie chodzi o wypasioną brykę. To nie jest życie. Jeżeli rozpatrujesz lepszy samochód vs dom to powiem - dom. Bardziej zaspokoi ego. Jeżeli rozpatrujesz ciekawe życie vs dom, to mówię - dom później.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, niebawem pewnie stanę przed takim wyborem:

 

Ja + siostra + rodzice mieszkalismy w starych blokowiskach (bloki z wielkiej płyty). Rodzice pobudowali dom, siostra wyszła za mąż i odziedziczyła mieszkanie w bloku, ja mieszkam z rodzicami , niebawem ja 'wyfrune' (ślub***) i będzie trzeba sobie zadać pytanie: co robić?

 

A) Kredyt na mieszkanie w nowym budownictwie, spłacanie, w przyszłości przejęcie domu rodziców czyli za X lat sytuacja: mieszkanie w mieście na własność + dom na obrzeżach (bliskich) miasta

 

B) Większy kredyt i budowa domu SWOJEGO

 

Wariant B jest bardzo ambitny, jednak trzeba brąć pod uwagę zaciśnięcie pasa i budowanie domu + praca praca praca. Przy wariancie A mogłbym sobie pozwolić na lepszy samochód, fajniejsze wakacje, wyższy standard życia, nie odmawiania sobie i dzieciom atrakcji i rozrywek. Zycie jest jedno i trzeba je wykorzystąć w 100%. Wiadomo, że dużo zależy od sytuacji finansowej ale milionerem raczej nie będę.

 

Kolejna sprawa MARZENIA - moim marzeniem jest postawienie domu, jednak biorąc te wszystkie aspekty może warto te marzenie odrzucić na bok i życ pełnią życia? Ale z drugiej strony dla chcącego nic trudnego i można wszystkie te sprawy pogodzić.

 

liczę na ciekawą dyskusję

 

*** chcę uniknąć mieszkania NAWET ze swoimi rodzicami po ślubie, ach ci teściowie :rolleyes:

 

Młody jesteś (podejrzewam), masz czas na wszystko. Wynajmij mieszkanie na parę lat i chulaj dusza... Potem bedziesz wiedział czego Ci potrzeba. Taka była moja droga (sprawdzone;) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale kasa wydana na wynajem to jak wyrzucona przez okno, ona nie jest wydana na siebie, to taka kara płacona za to, że mieszkanie w którym mieszkam nie jest moje. Haracz...Ja proponuję kupno najtańszego możliwie mieszkania ale z dobrą lokalizacją, auto nie musi być drogie... własnoręcznie podwyższona wartość mieszkania to inwestycja, także w samego siebie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale kasa wydana na wynajem to jak wyrzucona przez okno, ona nie jest wydana na siebie, to taka kara płacona za to, że mieszkanie w którym mieszkam nie jest moje. Haracz...Ja proponuję kupno najtańszego możliwie mieszkania ale z dobrą lokalizacją, auto nie musi być drogie... własnoręcznie podwyższona wartość mieszkania to inwestycja, także w samego siebie...

 

Czymże jest wynajem nawet na kilka lat przy kupnie mieszkania nie mówiąc już o budowie domu. Myślę o ludziach średniozarabiających +.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale kasa wydana na wynajem to jak wyrzucona przez okno, ona nie jest wydana na siebie, to taka kara płacona za to, że mieszkanie w którym mieszkam nie jest moje. Haracz...Ja proponuję kupno najtańszego możliwie mieszkania ale z dobrą lokalizacją, auto nie musi być drogie... własnoręcznie podwyższona wartość mieszkania to inwestycja, także w samego siebie...

 

proponuję dobrze policzyć - wliczając w to cenę pieniądza. kasa na wynajem jest tak samo wyrzucona przez okno, jak ta zapłacona bankowi za obsługę kredytu mieszkaniowego.

w przypadku nieustabilizowanej sytuacji życiowej wynajem jest dużo bezpieczniejszy, niż oddanie się w niewolę bankowi na wiele lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tam. Kompletnie inaczej funkcjonuję, mam inny poziom dochodów, buduję ciągle coś bo mnie to bawi, ale pamiętam swą młodość (:()... Recepta Zielonego ogrodu pasuje mi najbardziej dla młodych ludzi. Tak zresztą żyłem. Dziś w Bydgoszczy, jutro w Olsztynie. Po roku już w Zielonej Górze...I to wcale nie dla tego że musiałem. Miałem natomiast działeczkę z miejscem na ognisko. Jak nie miałem czasu, to chociaż raz w roku jechaliśmy tam na dzień lub dwa. Raz w roku musiało to ognisko płonąć. Co ciekawe, wybudowałem się gdzie indziej. Działka została, bo urokliwa. W lesie, nad rzeką...Miejsce na ognisko jest i funkcjonuje po staremu...

 

 

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?210756-Dylemat-gt-dom-czy-%C5%BCy%C4%87-na-poziomie&p=5722410&viewfull=1#post5722410

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem mam bardzo podobny ale bardziej rozbudowany , ale jak pozbędę się kilku opcji to może zapytam o radę w innym temacie. Najbardziej spodobały mnie się rady EZS ale i tez przypomniało mnie coś. W latach 90 mieszkania były tanie ( tańsze niż samochód) . I wtedy wszyscy jak jeden mąż kupowali auta a mieszkali w małych mieszkankach, auta trzymali pod blokiem .I jak tylko zawył jakiś alarm to wszyscy w oknach czy to nie jego.My wtedy budowaliśmy dom a wszyscy się pukali w czoło. Dochodziło do takich sytuacji ,że pod blokiem stało auto za ponad 300tys. ( 3mld starych złotych!) a gość mieszkał w mieszkaniu za 80ty.(800mln starych złotych) czyli auto było droższe 4 krotnie od mieszkania.Teraz sytuacja się trochę zmieniła mieszkania poszły do góry , auta na dół .I teraz auto to już nie jest żadna mecyja a wtedy to była rzecz numer 1.

Szczerze lubię samochody to moja pasja i ciągle mam podobny problem jak autor czy lepsze auto czy większy dom , czy większy kredyt czy wakacje co roku .Ja z dnia na dizeń dochodzę ,ze jednak dom .ale do tego trzeba dojrzeć i zrozumieć .Każdy ma inne priorytety .

Wiem po moich rodzicach ,ze budując swój drugim dom przed 50 przypłacili to zdrowiem , którego nie odzyskają.Bo jest pewne prawo ,że pieniądze , interesy , domy robi się do 40 ( niektórzy mówią do 50 ale to dla mnie za późno) potem brak sił i zdrowia .Dlatego uważam ,ze budować trzeba się w jak najmłodszym wieku .

To życie an tym świecie jest tka skonstruowane ,że jak masz werwę i chęci to nie masz kasy a jak masz kasę to nie masz zdrowia .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak we wszystkim są za i przeciw

 

jak już sie budować, to max do 10km od centrum (w tym momencie są jeszcze u mnie takie możliwości i wmiare cenowo działki)

 

Patrząc pod kątem kredytu to im szybciej coś zaczniesz tym szybciej skonczysz...Jednak sytuacja na rynku pracy jest taka a nie inna i cięzko prognozować co będzie za 5-10lat. Biorąc pod uwagę kredyt to w moim przypadku max maxów planowałbym 150tys zł - nigdy na całą inwestycję. Póki co jestem młody, na etapie obrony pracy dyplomowej i szukania pracy.. myślę ze przyszłe 3-4lata zweryfikują prawdziwe możliwości moje w naszym kraju ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...