Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Smutno mi...


anla

Recommended Posts

Smutno mi...i to bardzo... Kilka lat temu zyłam w innym świecie. Miałam firmę, partnera, dziecko i wielkie plany na życie... w tym plany na dom. Ponieważ mieszkaliśmy z moimi rodzicami , marzeniem była budowa domu. Kupiliśmy działkę. Sama zaprojektowałam dom parterowy. Niestety nie wzięłam pod uwagę z kim ja planuję to życie. Kiedy byłam w ciąży z drugim dzieckiem , firmą zajął się partner, a nim "moja pracownica". Ja poświęciłam się dzieciom i budową domu. Nawet nie analizowałam tego, że jego ten dom wcale nie obchodzi... Nie widziałam tego. Na budowę wzięłam kredyt. Firma zaczęła upadać i tonąć w długach (kochanka jest kosztowna), ja ciągle słyszałam że nie ma pieniędzy. Rok temu postawiłam stan surowy otwarty. Bank nie wypłacił mi reszty pieniędzy, bo straciłam zdolność kredytową. W tym czasie partner odszedł, zostawił mi potężne długi i ten dom, który musiałam wystawić do sprzedaży. Lada dzień może zainteresować sie nim jakiś komornik, bo mam już kilku. Niby jest jakieś zainteresowanie, ale domu nie sprzedaje się tak szybko. Cena którą wystawiłam też niska nie jest. Chciałam spłacić trochę długów po jego sprzedaży.

Były partner (brr... ) śmieje mi się w twarz, że jestem frajerka, że dałam mu się tak oszukać. Pracuje teraz w Norwegii, staćby go było na spłetę długów, ale się wypiął. Sama poszukuję pracy, mam dzieci w wieku 3,5 i 8 lat i muszę dostosować godziny pracy do dzieci, więc łatwo o taką pracę nie jest. Przede mną sprawy w sądzie. Minął rok od rozstania ale dopiero teraz zakładam mu sprawy o oszustwo, kradzież, alimenty na dzieci itp.

Boli mnie serce, kiedy myślę o tym domu... Projekt jest parterowy, miał spełniać nasze wymagania, wygodny, przestronny, chyba niespotykany układ pomieszczeń (znajomi są zaskoczeni takimi rozwiązaniami). Bałam się co wyjdzie po wybudowaniu domu w rzeczywistości, pierwszy raz projektowałam dom, architektowi nie podobały się moje wizje. W środku nocy pisałam maile do architekta, aby ścianę przesunąc o 20 cm. w prawo :-).Jednak dom stanął...i nic bym w nim nie zmieniła. Wyszło nawet lepiej niż na papierze :-). Działka jest ładnie położona, duża, mało zabudowy dookoła, ładna okolica...

Ten dom był marzeniem... moim i dzieci tylko, jak się potem okazało. Szkoda mi dzieci, zwłaszcza starszego syna, juz podczas budowy ustalił kolory ścian swojego i brata pokoju, wybrał meble, regał na wędki i fototepetę z jeziorem (zapalony wędkarz). Dziś nawet nie chce iść na spacer w stronę budowy. Mieszkam z dziećmi w jednym pokoju jest mało miejsca dla nich

 

Wczoraj syn po odwiedzinach u kolegi, który ma swój pokój, wieczorem usiadł zamyślony, po czym powiedział: mamo kup mi taką matę bambusową, żeby odgrodzić mi kawałek pokoju, żebym miał własny. I zapytał czy wejdzie mu tam jakaś mała szafka na jego rzeczy... Musiałam się komuś wyżalić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 120
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Dziękuję...

Wiem, że muszę zmienić stosunek do tego domu...pomyśleć o nowym lokatorze, zyczyć mu szczęścia. Wtedy pewno znajdzie się klient. Dopóki mam go gdzieś tam w sercu to i łatwo go sprzedać nie będzie , a czas nagli... dziś wiem, że zbyt wiele rzeczy w swoim życiu uzalezniłam od tego domu i może dlatego nic się nie udało... Wiem też, że za bardzo chciałam, pragnęłam ale robiłam to nieumiejętnie . I kiedy czytam to forum, to myślę, że przecież dom był dla każdego z użytkowników marzeniem. I prawie każdy to marzenie spełnił... Dom. mieszkanie - własny kąt- moje odwieczne marzenie a tak dla mnie nieosiągalne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I kiedy czytam to forum, to myślę, że przecież dom był dla każdego z użytkowników marzeniem. I prawie każdy to marzenie spełnił...

Ale nie każdemu łatwo poszło.

Na forum także są historie dramatycznych rozstań w trakcie budowy,niektórzy przeszli też inne rzeczy zanim osiągnęli cel.

Dzieci masz małe,mogę się domyślać że jesteś młoda,jeszcze wybudujesz swój wymarzony dom.

Tymczasem porządkuj swoje życie,podaj dziada o co tam tylko możesz i planuj od nowa :hug:

Ten dom którego nie dokończyłaś to tylko rzecz,nawet nie zdążył dostać duszy.Nie żałuj rzeczy,zawsze można mieć nowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marynata ma rację. Zobaczysz że wszystko się jakość ułoży - musisz z dumą podnieść głowę do góry i powiedzieć że temu sprostasz a nie siadać w kącie i się załamywać - w taki sposób nie osiąga się celów. Projekt, wizja - to są rzeczy które będziesz w stanie jeszcze raz odtworzyć gdy uporasz sie z bieżącymi problemami.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

anla...zgadzam się z dziewczynami.

Ja też jako samotna zdana na siebie nastolatka musiałam podjąć bardzo ważną i trudną decyzję..ale dziś mogę śmiało powiedzieć,że dałam radę. I ty też dasz. Moment, kiedy można wyrzucic z siebie wszystkie żale jest nam wszystkim bardzo potrzebny. Ale ważnym jest też, żeby wiedzieć kiedy wziąć się w garść. I wierzyć. :) A ty Kochana masz o co walczyć.. wszystko przed Tobą. Skoro udało Ci się powalczyć z architektem o kawałek ściany to dodatkowy dowód na to,że silna z Ciebie kobietka. :) Fakt, że inna osoba zachowała się poniżej krytyki jest niezaprzeczalny..ale czy nie lepiej dla Twego samopoczucia byłoby skupić się na rzeczach pozytywnych, jak choćby Twe maluchy? Warto chyba powalczyć o godne warunki dla nich :) Myślę, że gdy one będą motywacją to wszystko Ci się uda - głęboko w to wierzę. .. Trzymam mocno kciuki i ściskam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za słowa otuchy :-). Jest mi dość trudno, bo nie mam zbytnio wsparcia w rodzinie i takie miłe słowa, a nie krytyka, są budujące. Dziękuję, dziękuję :-), aż mi lepiej. Co do duszy tego domu... marynata...masz rację, nie ma , chociaż on gdzieś wrył się w moją głowę. Kilka lat trenowałam temat "dom", zaprojektowałam każdy jego centymetr i znam chyba każdą cegłe z którego jest zbudowany, bo to ja pilnowałam budowy, organizowałam i doglądałam. Ale macie rację, to tylko rzecz, widocznie ma służyć komuś innemu a na mnie może czeka coś innego? Lepszego?

Najtrudniejsze dla mnie to jest to, że muszę zaczynać wszystko od początku, w każdej dziedzinie życia, i to mnie czasem przytłacza. A może to dla mnie szansa, zacząć wszystko od nowa? Patrząc z perspektywy czasu to wcale wcześniej dobrze nie było i chciałam zmian . Nie sądziłam tylko, że te zmiany przybiorą taki obrót... Właściwie to zawsze byłam optymistką, ale jakąś taką bez wiary... I chyba ten brak wiary nigdy nie doprowadza mnie do urzeczywistniania marzeń. Muszę nad tym popracować... ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kumpla który ma takie powiedzenie - ,, wszelkie zmiany w życiu są pożądane '' , masz niepowtarzalną szansę na zaczęcie nowego życia , popatrz na to właśnie w ten sposób , głowa do góry i do przodu dziewczyno ..wiara czyni cuda , to już moja prywatna dewiza , i nie tylko moja , ale sprawdza się , jeżeli uwierzysz wystarczająco mocno to możesz zrobić w swoim życiu wszystko , no może prawie wszystko ..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu, pomyśl tak: ten dom będzie Ci się kojarzył ze smutnym i trudnym okresem Twojego życia. Ten dom to tylko miejsce i mury, nic więcej.

Prawdziwy dom to taki, gdzie będziesz szczęśliwa, uśmiechnięta, a Twoje dzieci będą miały miejsce do zabawy. Jeszcze wybudujesz drugi dom, zobaczysz. Może nawet według tego samego projektu.

Teraz pomyśl o sobie i dzieciach, rozwiąż sprawy finansowe (alimenty), poukładaj wszystko w głowie.

Pisz tutaj jak najwięcej, wyżal się, pocieszymy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:-) Wiem o czym piszecie, aż się uśmiechnęłam... Od roku staram się zmienić myślenie na pozytywne. Doznałam kilka "cudownych sytuacji", które przekonały mnie, że inne postrzeganie świata zmienia nasze życie, że wpływ na nasze życie mamy w szczególności my sami. Ale ostatnio jakoś utknęłam w miejscu. Bardzo dziękuję Wam za przypomnienie mi "kto tu rządzi" , bo zdarza mi się zapomnieć... Cieszę się, że jesteście tacy pozytywni, Wasze rady są bardzo cenne... Z tą wiarą u mnie tylko kiepsko. Robiłam w życiu sporo rzeczy, a każda gdzieś w finale umknęła. Wystarczyła mała wątpliwość, a już podcinała mi skrzydła... Często już na starcie czułam strach, więc jak mogłam osiągnąć zamierzony cel? Wiara, wiara... Nie potrafię jeszcze mocno wierzyć...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ania nawet nie wiesz jak wiele zależy od Ciebie, od twojego podejścia. W psychologi funkcjonuje teoria samospełniającej się przepowiedni. Jest oparta na badaniach naukowych. Jeśli uwierzysz w siebie to masz połowę drogi do celu. Resztę da się wypracować :)

Trzymam kciuki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jar.os, trafiłeś w samo serce tą piosenką. Uwielbiam polską muzykę zwłaszcza z poprzedniej epoki... A tekst...wiem, że muszę wierzyć, gorzej z walecznością u mnie, jestem raczej łagodna i w walce się spalam, wierzę i ufam ludziom , a to mnie jednak zgubiło. Wolę załatwiać sprawy "po dobremu", a tu czeka mnie walka. Potrzebuję więc siły i wiary...i Was, bo ogrzaliście mi serce :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carver, na własnej skórze doświadczyłam samospełniającej się przepowiedni, sama ją sobie wymyśliłam, a potem jej sie bałam, a wtedy to droga już prosta. Tylko dlaczego w drugą stronę jest tak ciężko o realizację ? Hm... Mam wizję dalszego życia , a tu dalej lipa :). Zrobiłam dziś bilans, co mam, co straciłam . I zaskoczył mnie wynik: to co mam , nie można kupić więc ma dla mnie dużą wartość. To co straciłam - mozna odzyskać, można zamienić na coś innego... Faceta nawet nie wzięłąm pod uwagę, bo tu wątpliwości nie mam żadnych - dzięki Bogu poszedł sobie, nie jest wart już mojej uwagi...to dzięki niemu stworzyłam sobie tą przepowiednię. Skoro więc go juz nie ma to mogę wymyślić sobie chyba nowy scenariusz na życie... Życie pełne barw, ciepła, miłości, radości...Ale się rozmarzyłam...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu pamiętaj że coś jest w powiedzeniu "każdy jest kowalem własnego losu" - musisz działać tak, aby Tobie było jak najlepiej. Piszesz o zaufaniu do ludzi - ciężko mi odpowiedzieć czy ludziom ufam - raczej nie a jak juz to z ograniczeniem. człowieka trzeba poznać aby mu zaufać. A poznawanie trwa długo. ( przynajmniej w moim przypadku ;) )

I nigdy, przenigdy nie rezygnuj z marzeń :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikomu o tym nie mówiłam, bo nie wiedziałam jak mam do tego podejść. Ale z Wami się podzielę. W trakcie załatwiania pozwolenia na budowę, co było dość problematyczne, miałam sen: przyjeżdżam w nocy na działkę, a tam wzdłuż działki jest wykopany rów. W środku w świeżej, lśniącej ziemi leżało pełno zakrwawionych , dziecięcych zwłok... Nie chciałam przyjąć do wiadomości, że to może być jakiś znak. Brnęłam dalej w swoim postanowieniu, bo co miałam innego zrobić. Jednak ten sen gdzieś zakotwiczył w moim umyśle...i cały czas w trakcie budowy przypominał o wątpliwościach...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...