Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

................VIP Club.........................


marimag

Recommended Posts

O!

Hej Dorcia :bye:

 

Mam taki zapieprz, że nie mam nawet czau pomyslec o biznesie.

Dzieki za kopa w dupę. Zobaczymy jak będzie.

Co u ciebie ? Jak tam ogródek ?

 

Miałam wczoraj ogladających mieszkanie.

Nie jestem za szczęśliwa bo otrzymałam sms-a, ze rezygnują, ale cieszę się, że mieli na tyle kultury osobistej, zeby sie w ogóle odezwać.

To rzadkość. Taki ginący gatunek :sick:

Pani, ładnie podziękowała mi, za poświęcony czas i jakos tak, miło się zrobiło.

 

Mieszanie w grochówie nie pomogło :( Może zacznę gotowac cos innego ...

 

Idę prostować nogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 30,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • marimag

    10298

  • bogumil

    2217

  • bionda

    1933

  • Bastki

    1507

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ugotuj rosól z bażanta :) Może będzie wystarczająco luksusowy, żeby dobre duchy pojadłszy zadbały o dobrych kupców.

Poza tym jest pyszny, choć doprowadzenie tego ptaka do odpowiedniego stanu, żeby wylądował szczęśliwie w garze, jest strasznie upierdliwe.

 

MSZYCE – napisałam też u Karoliny

Na mszyce stosuje się środki zwalczające owady ssące i gryzące. Niezależnie od rośliny ten sam preparat. Mogą być różnice w stężeniu oprysku, ale to jest podane w ulotce, albo na opakowaniu.

Calypso działa układowo, a Decis i Karate Zeon powierzchniowo. Różnica taka, że Calypso działa dłużej i jest mniej szkodliwy dla pszczół. Ale to wiem tylko z ulotki.

Najlepiej byłoby, gdybyś dorwała Teppeki, ale zdaje się, że wycofali ze sprzedaży dla amatorów. Ten naprawdę działa długo i nie szkodzi owadom zapylającym. Stosowałam go jak jeszcze był w sklepach ogrodniczych. 2-3 opryski co 3 tygodnie przez cały sezon wystarczały.

http://retip24.pl/pl/p/Teppeki-50WG-140g-Belchim/3165 Tu można kupić, tylko zobacz jaka cena. To jest ilość do wymieszania w 1000 litrach wody.

 

U mnie na razie mszyc jakoś mało, ale mało też mrówek. uważam, że one, cholery, „hodują” mszyce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosołu z bażanta nigdy nie jadłam :eek: Jak mówisz, że to taki rarytas to moze kiedys spróbuję. Tylko jak tu takiego nie przejechanego przez tir-a dorwać ?

 

Z tymi opryskami to żartujesz chyba ...:eek: CO 2-3 TYGODNIE ?????????????????????????????

A Ja głupia myslałam, że popsikam raz i zdechną cholery :bash:

Kalina jest wysoka, jak sie tam dostać ?

Jak dotrzec wszedzie ?

Maska potrzebna ?

Jestem uczulona na chemie i boje się, że mnie zdrowo poddusi i karetka będzie grana jak nic.

 

Ja wiem, że sie pewnie psikasz ze śmiechu bo źródło wiedzy, które tu przytocze będzie mało wiarygodne ale w PSZCZÓŁCE MAI pokazywano własnie jak mrówki hodowały mszyce. Traktowały je tak jak my krowy, wiec może to i nie takie zupełnie oderwane od rzeczywistości to co podejrzewasz. :rolleyes:

 

Gdzie lepiej kupowac te środki ? Market typu Leroy czy Castorama czy Centrum Ogrodnicze ?

Mam tu jedno obok domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W centrum ogrodniczym, Leroyu, Casto. Wszędzie dostaniesz. Tyle, że w ogrodniczym najczęściej jeszcze doradzą, a w marketach z tym marnie.

 

Opryskiwacz masz? Może uda ci się dokupić do niego długą lancę z psiukiem na końcu. Wtedy będziesz mogła odsunąć się dalej.

Możesz na ten rodzaj chemii w ogóle nie zareagować, ale na wszelki wypadek ciuchy robocze z długimi rękawami, rękawiczki, chustka na głowę i najlepiej maseczka lekarską, albo bandanę zawiąż i schowaj nos i usta. Koniecznie okulary.

 

Psiukać trzeba tak, żeby się lało z liści, bo nie ma szans, żeby wszędzie dotrzeć. tak jest większe prawdopodobieństwo. Powinno się liście od spodu wypsiukać i gałęzie całe też. To trudne.

Po jednym psikaniu oczywiście zdechną, przynajmniej większość, ale przylecą z innych miejsc. Oprysk będzie działać do 3 tygodni. Będą omijać roślinę. Potem nowy najazd.

 

Mari, eco-ogrodnicy stosują na mszyce naturalne środki. Podobno działają. Może tego spróbuj.

http://www.wymarzonyogrod.pl/pielegnacja-ogrodu/ochrona-roslin-szkodniki-i-choroby-roslin/ekologiczny-sposob-na-mszyce-co-na-mszyce-zwalczanie-mszyc,14_342.html

Jak nie zadziała, to następnego dnia potraktujesz je chemią.

 

Wikipedia: Niektóre gatunki mszyc żyją w symbiozie z mrówkami. Spadź, zawierająca znaczne ilości cukrów, aminokwasów i innych związków, jest atrakcyjnym pokarmem dla niektórych gatunków mrówek, które z kolei zapewniają mszycom ochronę przed drapieżnikami i dbają o zapewnienie im wydajnych miejsc żerowania. Mszyce są roślinożerne: wysysają sok z roślin, trawiąc go częściowo, a pozostałość wydalają w postaci tzw. spadzi za pomocą syfonów. Ilość pobieranego soku jest bardzo duża, sięgając ⅓ masy owada/godz.

 

Naprawdę rosół z bażanta pyszny, a i mięsko po ugotowaniu jest niezłe. Smakowało mi, chociaż kury i innego mięśiwa gotowanego nie znoszę.

Bażanta dostaliśmy od zaprzyjaźnionego myśliwego. Ale był niestety cały. Myślałam, że umrę skubiąc gałgana z upierzenia. Dostałam radę, żeby sparzyć w 70 stopniach. Że będzie łatwo. Już sama odkryłam, że póki ptak leży w cały w tych 70 stopniach, daje się dobrze skubać. Tylko sparzony natychmiast stygnie i jak pociągniesz to rwiesz pióra razem ze skórą. Okropność. Dobrze, że J. stanął na wysokości i wypatroszył. Aż się zdziwiłam jak fajnie mu się udało, bo tu też trzeba uważać, żeby nie uszkodzić organów. Inaczej ptaka można wyrzucić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupiłam decis czy jakos tak. w Leroyu doradzili a ze i Ty o tym wspomniałas to wiedziałam, że lipy nie wciskają.

Baniak mam ale z krótką tutką.

Rozgladałam sie za długimi co by szoku nie dostać, ale potrzebny wymiar/gwint/model/marka tego baniaka co mamy w domu wiec czeka mnie przejażdżka z baniakiem do sklepu.

 

Dzieki za rady.

Jak kupie tutke to przystapie do akcji KILL !

 

Co do bażanta...

wiesz, mam taki dziwaczny stosunek do dziczyzny... Szkoda mi jej i nigdy nie zamawiam.

Dawniej, było tego od groma. Ludzie polowali bo swojej swini czy kury nie mieli. Wszystko była własnościa Pana.

Ok, jakas tam równowaga w przyrodzie była.

Ale teraz ???????

A na co i po co to mordować ? Biega sobie takie cudne i dzikie i niech biega.

My współczesni, mamy tyle różnych i ciekawych opcji. Kuchnie sie poprzenikały, dostep do wszystkiego, nieograniczony.

Jak dla mnie, jedzenie dziczyzny to profanacja i kaprys (sorki wszystkich gustujacych w tym typie miesa).

Tak samo jest na przykład z ostrygami.

No nikt mi nie wmówi, że to taka pycha, ze głowa mała i warto za to płacić sryliony.

Żywy, sliski glut, który szamocze sie w gardle...No ale jaki to szpan! Jaki prestiż ! :sick:

Ja pozostanę przy tym co hodujemy, choc królika tez nie tknę bo mi szkoda szaraczka :(

 

Ide się wyryczeć. Mam ostatnio trudny okres ze starymi.

Zaczynaja się dziwne rozmowy i dziwne podchody w sprawie sprzedazy mieszkania, kupna domu... LZ tez miesza i plany za naszymi plecami układa w porozumieniu z ojcem, oczywiscie.

Jak to w mojej popieprzonej rodzinie, zainteresowani dowiaduja się ostatni albo wcale.

Maż namawia mnie na powrót do mieszkania i odpuszczeniu planu.

Widzę, ze idzie to jak ...ale liczę jeszcze, łudze się, że moze jednak...

Boże, jak to cięzko zrezygnowac z marzeń, gdy wszystko sie miało ku końcowi.

Zakupiona została działka, nocne debaty nad planami, rzutami, dobieranie wszystkiego. Potem nadzieja na kase z mieszkania. zjawił sie kupiec, który dawał tyle, że moge teraz o tym pomarzyć, ale tatusiowi sie odwidziało. Wpędził nas w lata, osmieszał, wiecznie widział problem, zaden dom mu nie pasował i tak, bujamy sie juz tyle lat...czekamy...

Czuje się wy...mana na maksa przez własną rodzinę :( i najgorsze jest to, że nie wiem jak z tego wybrnąc i osiagnąć swój cel bez ich zwodzenia, łaski, mamienia. co innego ustalamy a co innego ustalane jest bez nas.

Uciekło juz tyle okazji, tyle mozliwości bo siedziałam potulnie i cicho. Byłam za grzeczna.

Nie potrafię powiedzieć: prosze mi dać !

 

Idę wyć. Nic innego nie wymyslę :( :( :(

Chyba zaraz po zakończeniu roku szkolnego, zaczniemy sie pakować :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mari, Ty twarda baba jesteś :) Weź i zrób jakąś rozpierdziuchę, karczemną awanturę. To naprawdę za długo już się ciągnie.

A mężowatemu proponuję wytłuc kilka, co paskudniejszych oczywiście, talerzy pod nogami, potem zostawić z dziećmi na pół dnia. Niech poczuje, że jesteś na granicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami twarda a czasami czuję, że wymiekam.

Nie ogarniam tych ludzi :sick:

Aż wstyd sie przyznac, że to moja rodzina.

Ciagle, za naszymi plecami ( Ja i moje rodzeństwo) ustala się co kto ma robić, gdzie zyć, gdzie wyjechac na wakacje itp.

Czy oni nie zdaja sobie sprawy, że to nie sa nasze wybory ? To nie jest droga która bysmy chcięli iść ?

Za pare lat, peikło ich pochłonie, a My zostaniemy w tym gównie na które sami nas nakierowali.

Ja dobiję to 60, rodzeństwo troche młodsze, ale dla nas wszystkich będzie już za późno na prostowanie własnych spraw.

Ugrzęźniemy w tym na amen.

Im to będzie już wszystko jedno. Urządzili nas jak chcieli, jak narzucili, jak wymusili...szantażem, ubezwłasnowolnieniem, knuciem i wpieprzaniem nas na miny.

Tak było z moja siotrą której LZ wymysliła kierunek studiów, tak było z moim bratem któremu tatus wybrał studia a dzieciak po roku spieprzył stamtad bo to nie jego bajka. Afer było do bólu bo jak to ? Jak może ? Przecież to UW !!!!!

Po roku studiów na nic nie dajacym kierunku, poszedł na coś innego, ale wie, ze to kierunek na pół gwizdka. Pasjonuje się dźwiękiem, ma zespół, troche koncertuję, komponuje, nawiązał kontakty w Anglii...jednym słowem muzyka, kompozycja i produkcja - to go ciagnie.

znalazł jakąś świetną szkołę w anglii i chce tam pojechac studiować, ale tatuś się rzuca, że absolutnie nie bo papier UW to prestiż a w takiej Anglii ( gdzie to w ogóle jest ! ) to dziadostwo i ściema. Brat dowiedział się, że jest zdrajca rodziny, że się stacza i, ze nic z niego nie będzie.

Powiedz mi, jak gadac z takim przygłupem ?

A co mi ta awantura da, jak ojciec jest idiotą ???!!!

Argumenty ?

Jakie kuźwa argumenty ???????????????

On wie wszystko, zna wszystkich, był wszedzie no i najważniejsze, jest mądry za nas wszystkich razem wziętych.

On, niczym ten jasnowidz, wie co nas czeka i dlatego ma byc jak on chce.

Ręce mi opadają i patrzeć na niego nie mogę.

Te jego filozoficzne wynurzenia, te teksty z dupy wyjete, te przemyslenia niezwykle przemyślane.

Najbardziej lubie teksty o psychice moich dzieci i o empatii, której nie maja przeze mnie bo Ja jej nie mam no i że powinnam ich jej nauczyć.

Zapytałam, czy oni mnie jej nauczyli...ale bazyliszkiem po oczach tylko dostałam, wiec wyszłam z kuchni i poszłam do swoich zajęć.

Jestesmy tak kosmicznie różni, ze w zaden sposób nie potrafię z nimi gadać.

Dla nich sensem zycia jest nazrec się i zasiąść przed telewizorem.

Gdy robie coś, czyms się zajmuję, pasjonuję, próbuję czegoś nowego to tylko słysze od ojca, że mnie posrało, że to mrzonki, że szkoda czasu na takie pierdoły...

Posiałam własnoręcznie wydłubane nasiona pomidora.

Nie spodziewałam się, że wszystkie wzejdą...potem, że nie wszystkie się ładnie wyhodują...potem, że może jakas mszyca czy inna cholera je zje...

Mam 44 wzorcowe, przepiekne sadzonki pomidorów.

Cieszę się jak głupia bo to moje, wypieszczone no i coś mi wreszcie wyszło. Niestety, dowiedziałam się, że kilogram pomidorów w sezonie kosztuje 2 złote i to sie nie opłaca, że to sport dla chamów i prostaków i skąd u mnie takie wieśniackie ciągoty :o

Razem z dziecmi posiałam w skrzynkach ( bo nie ma tu miejsca) rzodkiewki. zrobilismy cos razem, dzieciaki chodza podlewać, patrza jak nam pieknie rosnie i ciesza się, że samodzielnie będą mogły sobie wyrywac i jeść. Robie to po to, zeby przekonac je do próbowania nowych rzeczy bo autystycy pod tym wzgledem to masakra.

Cieszymy się, ale z czego jak pęczek rzodkiewek w sezonie kosztuje 1.50 złoty !!! Przecież to sport dla chamów i prostaków...argumenty jak wyżej :sick:

Szyję na maszynie...A po co ? A szkoda kasy i czasu! Przecież bluzka w Auchan kosztuje 10 zł!

I tak za każdym razem, za co bym sie nie wzieła:cry::cry::cry:

 

Przepraszam za zwierzenia...

Ja po prostu juz nie mogę :cry:

Coraz częsciej mysle o sznurku i taborecie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mari, wiesz co ja myślę, bo rozmawiałyśmy trochę. Wiesz, że sama mam w niektórych kwestiach niełatwo. Tu się nic raczej nie zmieniło, ale staram się, tzn opancerzam pomalutku. Nie wiem, czy to dobry pomysł, to też staram się opancerzać jednokierunkowo. Żeby nie było, że to łatwe, to powiem Ci, że i tak wpadam chwilami po uszy, bo nadzieja jest czymś, czego najtrudniej jest się pozbyć.

Być może z powodu tych moich przypadków dobrze rozumiem Twoje poczucie bezsilności i uwikłania. Wiem też, że wszelkie rady są o kant d... potłuc, jeśli nie ma się wsparcia. Twój M musi Ci dać potężne wsparcie. We dwoje wszystko możecie zmienić.

A gdybyście się wspólnie z rodzeństwem przeciwstawili rodzicom? No, przecież samobójcami nie są! Nie chcą zostać samotnymi staruszkami bez kontaktu z dziećmi i wnukami. Terapia wstrząsowa może zadziała.

 

Z własnymi roślinkami, to jest moda, choć nie tylko. Każdy na poziomie to podziwia. Wczoraj zadzwonił znajomy (byli u nas cały weekend 2 tygodnie temu) i usłyszałam taki tekst „Siedzę w Kazimierzu na tarasie i jem kolację, jak u was i jest cudownie. Nie mogę już tak mieszkać jak dotąd”. Mieszkają całkiem ładnie tyle, że na pierwszym piętrze ursynowskiego bloku.

Przetwory domowe z własnych produktów są wysoce cenione. Są eko i zdrowe, i smaczne. Nie chodzi o pieniądze i pracę przy nich, chociaż torebka nasion rzodkiewek kosztuje 1,50, a wyrośnie ich z tego 100 albo więcej sztuk. Pęczek rzodkiewek to 1,50 zł, ale tu rośnie 10 czy nawet 20 pęczków po 1,50 każdy. Przebicie 10 razy. Tak samo z pomidorami. To argumenty finansowe. Jak tatuś lubi liczyć, to go podlicz w ten sposób.

Punktuj Tatusia jego własnymi pomysłami. Niech on się poczuje spychany do kąta.

Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci szczerze, ze nie mam ochoty wchodzic z nim w ping-ponga.

Te jego argumenty sa tak kosmiczne, ze podejrzewam jakąś chorobę psychiczną.

Powaznie.

To co on wyprawia i mówi, nie da się opisać.

Na mój argument ma kolejnych tysiąc...wszystkie równie głupie.

Już raz mu policzyłam ile dałam i ile z tego mam, ale zawsze trzeba coś walnąć, bo jego musi byc na wierzchu.

Brat może by i sie ze mną zbuntował, ale siostrunia..wazeliniara, choragiewka i narcyz, na pewno nie!!!

Ona przykleja sie tam gdzie cos dostanie czy wyssie.

Nie znam nikogo kto by był, az takim leniem, egoistą i jadowitą żmiją.

Ona się nie zbuntuje bo czerpie ze wszystkiego korzyści. Zresztą, kontaktu nie mam z nią żadnego. Między nami jest tak daleko, że praktycznie jesteśmy dla siebie obcymi osobami.

Gdy tu mieszkała, nie robiła kompletnie nic i xle było.

Ja robię wszystko i też jest źle.

No nie dogodzisz.

Na męża liczyć nie mogę. Nie chce się wtrącać, nie postawi się, nic nie powie.

Taka dupa a nie facet. Tego własnie w nim nie cierpię.

Dziś rano zwróciłam mu uwagę. Własciwie to nie uwaga tylko skomentowałam jego zachowanie a on sie zaczął wkurzać, cos tam mi powiedział i poleciał do roboty ( wcześniej niż powinien).

 

Szyje sgtrój drzewa dla syna. JUTRO ! ma przedstawienie.

Ponieważ miałam problemy z konstrukcją stroju ( wszystko ma stać), to co zrobiłam się nie sprawdziło, zabrakło mi materiału, robota została na ostatnia chwilę. Wczoraj poleciałam do hurtowni tapicerskiej po piankę co by to usztywnić, poleciałam po materiały bo miała być dostawa ( nie było).

Latałam co by dobrac wszystko co potrzeba i co ???

Przyjechałam upierdzielona bo raz, że korki niemiłosierne to jeździłam z dzieciakami. Ojciec już był w domu i pyta mnie gdzie byłam.

Odpowiedziałam i dodałam, że mam kupe roboty i pewnie noce zarwę a on do mnie z szyderczym uśmieszkiem, że sama tego chciałam to mam i że po co sie zgłaszałam. Mówię tłukowi, że na nic się nie zapisywałam i nie zgłaszałam. Nauczycielka syna dała mu role i powiedziała, że trzeba jakis str4ój zrobić..no to kuźwa robię!! Usłyszałam, że dobra, dobra, zgłosiłas sie to masz i nie jęcz !

Nosz kurna, jak przekazać tak prosta informację ???????

Czego on tu nie rozumie ?

Znowu wie lepiej, czyta w myślach, pewnie był przy rozmowie...- tatus wie najlepiej!

Jak się wkur... i powiedziałm mu dobitnie o co chodzi to ten do mnie, że było trzeba się nie zgadzac i nie zgłaszać.

Jak to usłyszałam, to stwierdziłam, że nie mam z kim i nie mam o czym rozmawiać bo Ja swoje a on i tak wie lepiej.

Każda rozmowa tak wyglada. KAŻDA !!!

Nie chcę też stosowac tanich chwytów czyli wykorzystywac dzieci do szantażowania go.

Pewnie wrócimy do mieszkania po zakończeniu roku szkolnego.

Moja noga w tym domu nie postanie już nigdy, moje dzieci będzie widywał raz w roku, ale czy musze mu to mówic teraz.

PRZEICEZ ON WIE, że tak nie zrobię, będzie czuł, że to tylko puste słowa bo chcę go postarszyć.

Lepiej tak zrobić i dopiero wtedy do niego dotrze, że cos jest nie halo.

Tylko, że jestem na 1000000000% pewna, że nie zacznie szukać błędów w sobie tylko zrzuci winę na mnie. To Ja powinnam się leczyć, to Ja buntuję wnuki, to Ja zarzadziłam przeprowadzkę, to Ja...to Ja...to Ja....

Już kilka razy słyszałam, że jesli się stąd wyniesiemy to zafunduję moim dzieciom traume bo one kochaja ten domek.

No sa wprost kuźwa uradowane faktem, że nadal spią w jednym łózku, ze nadal nie moja swojego pokoju, że maluchy spia z nami w jednym pokoju, że nikt nie ma prywatności, że dziadek się wpierdziela we wszystko...

Szkoda gadać...

 

Co do upraw to w moim przypadku to nie jest uleganie modzie. Zawsze sie tym pasjonowałam, daje mi to wiele radości i pozwala mi sie zrelaksować.

To taka moja terapia, żeby nie zwariować, oderwac się choć na chwilę.

Starsze córki, uwielbiaja wszelkie prace w ziemi. Widzę, że odziedziczyły po mamusi chama i wiesniaka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mari, co tu można więcej powiedzieć :( Masz we wszystkim rację i tego się trzymaj.

 

O modzie na rzodkiewki z własnej uprawy napisałam bo to prawda, że modne. Ty i ja siejemy, niszczymy paznokcie i wiele innych osób, bo to lubimy i cenimy. Ale masa osób podchodzi do tego „bo jest na topie”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, próbuję nie zwariować, ale za skutki nie ręczę. Może popłyne z tymi idiotami...

 

Jzeżuuuuuuuuuuuuu, wszyłam rękaw !!! Jakie to proste a tak sie głupia bałam, że nie dam rady :wiggle:

Jeszcze jeden rękaw i kombinezon gotowy :p

Potem idę poprawiać koronę drzewa i inne elementy i GOTOWE !!!

 

Co do mód przeróżnych. Nie jestem ślepym naśladowcą tychże, ale w tym konkretnym przypadku, STRASZNIE się cieszę.

Wreszcie, ludzie zaczynają doceniac to co maja pod ręką. Wystarczy tylko skorzystać, pochylic się i troszkę popracować.

Ilez to radochy, stworzyc coś z niczego no i przede wszystkim jest to praca, której efekty bardzo szybko widać.

Super sprawa :)

 

Dobra, idę dalej szyć.

Jak dam rade to zajrze wieczorkiem.

Pa :bye:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mari nie wchodź z ojcem w żadne dyskusje. Nie informuj go o niczym. Sama wiesz, to daje mu tylko kolejne argumenty żeby jechać po Tobie :( Po co ma wiedzieć, że Ciebie wnerwiają takie głupie przytyki? Będzie miał mniej satysfakcji i radochy z tego. Może mu się trochę to znudzi? chociaż nie liczę na to.

Po co ma wiedzieć, że zjechałaś poł miasta, że będziesz tyrać całą noc. W życiu nie zrozumie, że ktoś może mieć inne hobby niż zatruwanie życia innych ludzi.

 

Zgadzam się, że Twoja ucieczka, zamknięcie się przed nim nie da mu KOMPLETNIE NIC do myślenia, że z nim jest nie halo. Ale Tobie zapewni spokój, odizolujesz sie od tokycznego człowieka. To samo mam z moją matką. U mnie sytuacja jest łatwiejsza - nie odwiedzam jej, nie odbieram telefonów od niej, bywamy tam raz w roku na święta - z zaciśniętymi zębami to znoszę, ale też nie chce Julki kompletnie izolować od rodziny, Na razie jej krzywdy nie robi.

Chociaż knuje za moimi plecami, wydzwania do mojego męża opowiadając mu nie stworzone rzeczy. zaprzyjaźniła się z bratową męża. Staram sie nie zwracać na to uwagi, być może przez to, że zwyczajnie nie mieści mi się to w głowie.

 

Zastanawiam się jak to jest z opieką na starość? ostatnio mąż coś wspomniał, że być może mój ojciec będzie chciał sobie na stare lata u nas zamieszkać. W sądzie może wywalczyć alimenty ode mnie a ja nic za bardzo nie mogę się sprzeciwić. Coś mi się wydaje, że tak właśnie jest, i że może na nich nie podziałać argument - że na stare lata zostaną sami. Bo chyba, mają do tego prawo, a naszym obowiązkiem jest opieka nad nimi. W sumie nie chce teraz sprawdzać jak to jest prawnie zapisane, żeby się przed wcześnie nie denerwowac :sick:

 

a życie w zgodzie z naturą jest wspaniałe, wielu ludzi tego nie doświadczy, nie zrozumie, przestanie wyśmiewać. Grzebanie w ziemi bywa męczące, niszczy nam paznokcie, ale daje wspaniałe efekty. Ale żeby to zauważyć, trzeba kochać przyrodę. I tego należy uczyć dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że rodzice to rodzice. Nie wybieramy ich sobie. Nie da się przed tym uciec i dlatego ich postępowanie – to samo dotyczy postępowania dzieci wobec rodziców – boli jak jasny gwint.

Emi, ostrożnie z tym nie izolowaniem. Moja mama zrobiła tak wiele złego, że nadal mnie to ściga. O wielu rzeczach dowiedziałam się dopiero po jej śmierci.

 

Rodzice mogą wystąpić o alimenty od dzieci, ale nie musisz zgadzać się by z Wami mieszkali. Obowiązek w kwestii opieki wynika z naszego sumienia, ale prawo nie nakazuje i nie ściga jeśli się od tej opieki odetniesz. Co innego alimenty.

 

Ja w tym roku już nie mam paznokci. Nie pomogły nawet hybrydy. Tydzień i po zawodach. Ogród przechodzi metamorfozę, czyli kopiemy, targamy worki z ziemią wspólnie z J. Ja grzebię, odchwaszczam, liczę i dokupuję. A przede wszystkim sadzę. Dziś było lekko, bo tylko zakwaszanie pod borówkami i wrzosowatymi i podlewanie nowoprzybyłych do ogrodu. Słabo, ale deszcz nieco siąpił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zrozumiałam ostrzeżenia przed NIE izolowaniem :sick:

 

Zazdroszczę orki pazurami.

Nie wiem jak wy ale ja kompletnie nie potrafie robić w rękawiczkach.

Żałoba, zniszczona płytka, jakies skaleczenia ale potem....one mówia do mnie :) One- te rośliny.

Lubie po całym dniu pracy w ogródku, wieczorkiem z papieroskiem sobie połazić z wężem i pooddychac tym świeżym powietrzem.

 

Dobra, mała przerwa od szycia i idę dalej.

Jestem juz masakrycznie zmęczona, padam na pysk, pieprzy mi się we łbie.

Mierze, kombinuję, pianki zszywam ręcznie bo maszyna nie chwyta :mad:

Czemu mój syn nie dostał roli zielonego kapturka :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kup takie rękawiczki http://allegro.pl/rekawiczki-black-lateksowe-czarne-rekawice-m-i5357261035.html Są świetne. Bardzo wytrzymałe i ręka sie prawie nie poci. W innych nie umiem pielić, a w tych proszę bardzo :)

 

Zielony kapturek, też by Ci dał w kość. Swego czasu uszyłam z chińskiego weluru kombinezon zielonej żaby, potem był czarny kot w butach ze starego foczego futra mojej babci, potem kot w różowych ogrodniczkach, potem syrenka warszawska i na koniec objaw mojej absolutnej rezygnacji – czarny kostium z tiulową spódniczką z naszytymi kłębuszkami kolorowej waty, a do tego peruka tęczowa. I skończyłam z szyciem kostiumów :bash: Większość ręcznie bo maszyna albo nie chwytała bo za grubo, albo za cienko, nie mówiąc już o żabich łapkach, oczach itp. :no:

 

 

NIE izolowanie – jeśli nie od izolujesz od toksycznych dziadków, to żle sie to skończy dla stosunków rodzice-dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień Doberek.

 

A my z Danielem oglądaliśmy wczoraj debatę co zaskutkowało szukaniem jakiegoś miłego miejsca na świecie i powiem Wam ,że na maderze ceny mieszkań są podobne jak w wawie a widok na ocean za oknem bezcenny.

 

Mamy taki chytry plan ,żeby kupić na starość takie mieszkanko,wcześniej wykształcić dzieci tak,żeby też nie byli skazani na ten dziki kraj.

 

I myślę,że jest to realniejsze marzenie niż to moje o nowoczesnym,laickim i liberalnym państwie,w którym chciałabym żyć.

 

Aniu,daj fotę tej sadzonki ;) czyli młodego w roli drzewa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...