Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

................VIP Club.........................


marimag

Recommended Posts

Pozwole sobie wypłakac się w Wasze ramiona :hug:

 

Zaczeło się dwa tygodnie temu...

W nocy z poniedziałku na wtorek, Julka zaczeła dośc intensywne rozmowy z sedesem, które trwały do rana.

Zje...na jak koń po westernie, wyszykowałam pozostała 3 do placówek. Gdy tylko wyszli, Julka znów zaczeła. Miska, sedes, sedes, miska...nie wwyrabiałam na zakretach.

W srodę i czwartek jakby spokojniej co nie znaczy, że wcale.

W czwartek rano, odwiozłam maluchy do szkoły a mąż miał odwieźć Zuzkę. W drodze powrotnej telefon i lament.

Zuzka chcąc zamknąć drzwi od samochodu, zatrzasneła sobie kciuk. Kciuk został w drzwiach i widac go było od srodka samochodu.

Mąz blady bo spodziewał się gilotyny, ale po akcji ratunkowej (zbiegli sie nauczyciele), udało sie uwolnic palucha i biegiem do szpitala na SOR.

Po prześwietleniach, ku ogólnemu zdziwieniu lekarzy, okazało się, ze palce jest cały. Oczywiscie, wyglad sliwki, nieco odkształcony ale trzymał się człowieka.

Opatrzona, nasmarowana i wyposazona w epikryzy, córka ma, powróciła z białym mężem do domu.

Miałam juz dwa trupy.

W nocy, tego samego, cholernego czwartku, Zuzka zaczęła rozmowy z kiblem. Powtórka z rozrywki.

Tak miło upłynał nam czas do soboty, gdy rano, moje najmłodsze dzieci wstały z gorączką 39 stopni.

Wypieki, bolące gardła i mdłości.

Mąz wyjechał na tydzień na fuchę i zostałam z tym meksykiem sama.

Nie wiedziałam z jaka zaraza mam tym razem do czynienia, ale w niedzielę, Ola rozwiała watpliwości, puszczając pawie po scianach.

Chlustało z niej tak, że zadna miska nie dałaby sobie rady.

Michał zaczął nas truć bombami chemicznymi i zagęszczać atmosferę.

Starsze córki, te co jako pierwsze zaczęły pawiować, tak dla odmiany zaczęły potwornie kasłac w nocy...wrecz dusic się.

Podawałam leki, nawadniałam i w poniedziałek poleciałam do lekarza z maluchami.

Werdykt: oboje maja zapalenie górnych dróg oddechowych, Michał jeszcze gardło no i oboje jelitówkę z tym, ze Michał ma bardzo spuchnieta watrobę a Ola wywala wszystko na zewnątrz.

Jak zbity pies, wróciłam z nimi do domu i juz miałam ochote wyć do księżyca.

Po południu, poczułam, ze cos mnie dziwnie mdli i kreci w brzuchu.

Dumnie dołączyłam to łobesrańców.

Wieczorem, zadzwonił mąż, ze uda mi się wpaśc do domu na noc, ale rano leci dalej do roboty a potem bezposrednio na fuchę.

Fajnie.....w sumie, bez wiekszej ekscytacji, przyjełam to do wiadomości, bo nad sedesem to i cięzko sie jakos mysli i na wizyty człowiek nie ma ochoty.

Pozdychałam sobie do rana, poczołgałam sie przy chorych dzieciach bo to i piciu i miska i brzuch boli, jeśc nie chcą, inni chcą a Ja najchetniej zaszyłabym się w ciemnej norze, ale cóż....

Mąz poleciał do roboty a juz o 12 telefon, ze jest w szpitalu i czeka na SOR-ze.

Gdy zadzwonił i zaczął opisywac co sie stało, zaczęłam się debilnie smiac w głebi duszy bo nie docierało do mnie, ze trafiła nam sie az taka kumulacja nieszczęść.

Kolejna epikryza...ostre skrecenie nogi, zerwane więzadło i uszkodzony staw skokowy.

Gips, zwolnienie i trup numer 6.

Tego samego dnia, najmłodsza córka zaczęła sie gorzej czuc, znów zaczęła gorączkować, cały czas leżała i nic nie chciała jeść. To juz 3 dzień na totalnej głodówce.

W środę, zaczęła znów wymioty, starsze dusiły sie nocami, zagipsowany spuchł jak bania, zmieżdżona czuła dziwne mrówki w palcu a ten od wątroby mógłby w pojedynkę wygrać III wojne światową. Ja funkcjonowałam tylko dlatego, ze musiałam. Czułam się okropnie.

W czwartek, nagle cudownie ozdrowiałam, ale najmłodszej pogorszyło się maksymalnie.

Dostała wysypki, płakała, ze bola ja nogi, ledwo chodziła, pojawiła sie sztywnośc karku, śluzówka w buzi w kolorze bordo i strasznie płakała.

ZNOWU ! poleciałam z nia do lekarza i okazało się, że to szkarlatyna.

Po wykupieniu leków, wróciłysmy do domu. Ledwo co sie rozebrałysmy, a zuzka wyrznęła orła w przedpokoju i mało nie zemdlała z bólu.

Co najsmieszniejsze to to, ze to ta sama reka co tydzień wczesniej i juz jeden bandaz na niej był.

Zdjełam stary bandaż, nasmarowałam najnowsze obrazenie, zawinęłam i beznamietnie zrobiłam sobie herbaty.

Siedziałam w takiej obojetności, ze az sama nie mogłam uwierzyć.

Za chwilę przyszła skarżąc sie na straszny ból, ale uderzenie boli...prawda ?

Po kolejnej nieprzespanej nocy bo i one sie tak dusiły, ze nie mogły spać i Ja nasłuchiwałam, w piatek ruszyłam z nimi do lekarza.

Oczywiscie wirusówki i gardła.

Po wykupieniu leków w tej samej aptece, u tej samej miłej Pani (serdecznie dziekuję z tego miejsca za gratisy dla KLIENTÓW ROKU ), wróciłysmy do domu.

Postanowiłam obejrzeć rekę i nasmarowac ją żelem.

Odwinełam, cos mi sie nie spodobało a w zasadzie tkneło i pojechałam do szpitala na ten sam SOR, na którym była tydzień wczesniej.

Epikryza, bardzo zreszta smieszna...złamanie kości.

Kolejny gips, kolejny trup i z bańki.

Gdy wracałam do domu, a była już 20 z hakiem, miałam ochotę zgubic sie gdzies na trasie szpital-dom.

Na myśl o tym, jak wyglada dom i towarzystwo które w nim zostawiłam, zaczęło mnie mdlić.

 

Tak jak pisałam, wszystko zeszło na dalszy plan.

Nie czujemy atmosfery świat ( zresztą od wielu lat wszelaki świeta do dla nas męka i szczerze je znienawidzilismy), nie mamy ochoty, siły, czasu szykować imprez w typie poprzednich tym bardziej, ze ci którzy mieli do nas przyjść, przerazili się zarazy i nie chca ryzykować.

Nie mniej, nie omieszkali poprosic aby wszystko to co planowałysmy przygotowac na świeta, przywieźć im do domu a oni już SAMI sobie wszystko zrobią.

Także tak.....

Fajnie jest......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 30,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • marimag

    10298

  • bogumil

    2217

  • bionda

    1933

  • Bastki

    1507

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Mari, niech szlag trafi święta i tych, którzy tak empatycznie zrezygnowali z wizyty u Was. Mam nadzieję, że nie przygotowujesz dla nich nawet łyczki barszczu :)

Taki poziom nagromadzenia choroby, to jak epidemia. Wybucha i z pewnością zaraz to pandemonium odpuści. Masz 4 dzieci i męża, więc ja się prawdę mówiąc odkąd zaglądam tu, stale dziwię, jak to jest, że to towarzystwo bywa zdrowe. Podziwiam Cię, że ogarniasz. Ja bym nie dała rady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mari :hug::hug::hug:

Mam baaaardzo mieszane uczucia pisząc teraz, bo z jednej strony strasznie Ci współczuję :hug:ale jednocześnie nie mogę przestać się śmiać, bo Twój opis wydarzeń jest niesamowicie zabawny, po prostu nie da się zachować powagi:yes:

wiele osób niejednokrotnie Ci to mówiło - masz wyjątkowy talent, to że nie próbujesz nawet zrobic z tego użytku zarobkowego to skandal, ZAKOPUJESZ SWÓJ TALENT. :mad:

Choroby rozumiem to już historia, ale przy takiej kumulacji, to koszmar jakiś jest. Już jedno dziecko z żołądkówką może człowieka wykończyć, a już taka plaga jak u Ciebie, to nawet nie wiadomo jak nazwać.

Po tygodniu takiej diety, to towarzystwo na święta zje wszystko, łącznie z lodówką :D

To, że rodzina zrejterowała może nie jest takie złe, trochę odpoczniecie. Jedzenie dla rodziny - pamietam, że lubisz gotować, jeśli zrobienie czegoś dla rodziny sprawi Ci przyjemność, to nie odmawiaj jej sobie. Ale jeśli nie masz na to ochoty, to jednak odpuść. Nich to będzie Twoja decyzja :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mari :hug::hug::hug:

Mam baaaardzo mieszane uczucia pisząc teraz, bo z jednej strony strasznie Ci współczuję :hug:ale jednocześnie nie mogę przestać się śmiać, bo Twój opis wydarzeń jest niesamowicie zabawny, po prostu nie da się zachować powagi:yes:

wiele osób niejednokrotnie Ci to mówiło - masz wyjątkowy talent, to że nie próbujesz nawet zrobic z tego użytku zarobkowego to skandal, ZAKOPUJESZ SWÓJ TALENT. :mad:

[...]

 

ZGADZAM SIĘ :) jak tylko zaczęłam to czytać to pomyślałam że równie dobrze mogłabym książkę czytać. Piszesz genialnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekuję dziewczyny.

To, ze pogrom, zaraza, epidemia i armagiedon nie oznacza, ze nic w tym czasie..hmmm miedzyczasie nic nie zrobiłam.

Ulepiłam pierogi, popiekłam makowce, zrobiłam zakupy takie co to mozna zamrozić.

Mam takiego powera z lekka nutą agresji i depresji, ze gdyby ( za pięć dwunasta) jeszcze przyszło mi, bic się o ostatniego karpia albo wyrywac komuś chleb, polałaby się krew.

Postanowiłam lajcikowo podejśc do tematu i na spokojnie, zrobic sobie zakupy.

Wczoraj wzięłam matke za czaszkę i zmusiłam do "małego" liftingu listy dań i zakupów.

Okroiłysmy co sie da, ale nie powiem, matka bardzo walczyła bo to dla tych a tamto dla tamtych...

Ci "oni" i "tamci" nie przyjda rzecz jasna, więc pewnie czeka mnie wycieczka po warszawie celem dostarczenia żarcia.

 

Nie wiem co wy z tym pisaniem macie.

Wczoraj, gdy tu wylewałam swoje żale (dośc nieudolnie) az czytac mi sie tych głupot nie chciało.

Ledwo to skleciłam a co byków tam i nieudanych sformułowań....

Wyszłam z wprawy bo ostatnio nic nie piszę.

To nie żaden talent tylko wy macie bujna wyobraźnię i potraficie sobie zwizualizowac to o czym piszę :)

Ostatnio doskonale się w profesji zwanej salowa a co sie nabiegam po tych salach to moje.

Walczę równiez o zaszczytny tytuł szopa pracza bo po jelitówkach na skale przemysłową prania mam od groma.

 

Dopiero ogarnełam towarzystwo i lece na wyrąb czegoś zielonego.

Chcę żeby dzieci miały coś na wzór świat i zajęły się abstrakcyjnym dekorowaniem czytaj: wszystko na jednej gałęzi, festyn i gorliwe modlitwy, zeby nierównomiernie obciążona choinka nikogo nie zabiła.

Pod choinką zalegac będzie mój zesztywniały mąż....Wyczuwam pewne ryzyko...

 

PS. Mamiku, Dorciu a moze spróbuje swoich sił w ogłoszeniach typu: Młody, atrakcyjny, niebanalnie wyposażony, pozna miłą, majetną, bez zobowiązań, z własnym domem, Ferrari itp...

Tu mój "talent" by sie sprawdził. w końcu znam alfabet ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh, Mari, jesteś znakomitą osobą o błyskotliwym sposobie wyrażania myśli, więc nie dziw się, że lubimy czytać jak opisujesz wydarzenia lepsze i gorsze. Te gorsze okraszasz takimi szpileczkami, że człowiek ma nawet wątpliwości, czy rzeczywiście aż tak sytuacja Ci dopiekła. To dowodzi, że masz nieczęsto spotykaną, a bardzo cenną cechę – dystans do siebie z samokrytycyzmem w tle. W sumie mieszanka znakomita i myślę, że niejedna forumowa miłośniczka książek Joanny Chmielewskiej czytałaby Ciebie z równą przyjemnością jak jej kryminały.

Wciągnij brzuch, walory do przodu i popraw swoje widzenie siebie, a mąż niech spokojnie sztywniejąc dojrzewa pod choinką, aż go zauważysz :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o kurwa Mari.... :eek: powinni lekarzy na staż do Ciebie do domu przysyłać - pełny przegląd wszystkich możliwych chorób i obrażeń.. :eek:

 

jelitówka u nas też często gości, 2 tygodnie temu wszystkich nas dopadła i Julka od poniedziałku znowu rzygała i gorączkowała. zresztą cały czas coś ją lekko mdli... :/

 

jak tam dzieciaki lepiej coś???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba doktora Housa ;)

 

Dzieciaki jakos się trzymaja. Dobrze, ze nie jest gorzej a to, ze nie pojawia sie nic nowego, cieszy jak małpe klocki.

 

Miałam Wam opisac wczorajsza moja przygodę, ale jakos z sił opadłam i wena uleciała.

 

Siedze w garach.

Własnie skończyłam piec makowce.

TAK ! Kolejne !

Po pierwsze, te co poczyniłam, nie spodobały sie mamie i zastrajkowała mówiac, ze na stół to ich raczej nie połozy.

Wiem, nie wyszły za piekne bo mi sie rozjechały i przypominały raczej strudle niż rolady, ale w sumie...

No smakowo były ok choc nie mnie oceniac bo nie cierpie tego ciasta. Pieke bo inni pożerają.

Po drugie, pierwsze makowce choć nie urodziwe to jednak okazały sie bardzo zjadliwymi...BARDZO, takze zostały pochłoniete z apetytem w tempie zaskakujacym.

 

Gotuje nogi od swini lub kilku swin...who knows...w kazdym bądź razie, nogi na zimno i sztywno się popełniają no i jestem w połowie roboty piernika.

Ukatrupiłam tez dziś i tak juz ukatrupionego karpia.

Lubię czyscic ryby :)

Przygotowałam sobie sexy wdzianko z worka na smieci.

Wyciełam dziurki na łeb i rece i wsunełam na siebie tego smetnego kondoma co chyba poruszyło mojego sztywnego gdzieniegdzie męża :)

Niczym Kuba rozpruwacz ruszyłam na ogródek z nożem, ofiarą w worku i deską pod pachą.

Szalejace na dworze Elninjo, trzepotało moim nowym wdziankiem, potargało mi łeb i wysuszyło mi karpia.

Cięzko sie skrobie na sucho.

 

Dzieki, że jesteście :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkim dobrym duszom, życzę wspaniałych świąt Bożego Narodzenia.

Abyście w gronie najbliższych wam osób poczuły co to miłość, akceptacja i zrozumienie.

Abyście odpoczęły, uśmiały sie po pachy i obżarły do nieprzytomności (i żeby w cycki poszło).

Spokoju, nadziei i miliona marzeń do spełnienia.

Wszystkiego co najlepsze, życzę Wam z całego serca bo zasługujecie na to.

 

Wdzięczna Wam za wszystko Mari

 

 

http://www.intermop.pl/uploaded/news/images/qSe1p3LZXW45sPB3dVTiYQrOISmwCxOK831hB6mJ.jpg

 

 

Edytowane przez marimag
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...