Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

................VIP Club.........................


marimag

Recommended Posts

Grunt to mieć dobry pracujący zakwas , do michy wrzucałam porcję zakwasu tyle samo mąki żytniej i uzupelniałam ciepłą wodą , do tego np. jakieś ziarenka, dwa razy drewnianą łyżką zamieszałam i do foremki (byle nie metalowe bo rdzewieje) w foremce do piekarnika na 50*C i jak ciasto wyrosło to podkręcałam do 150 i piekło się tak z 45min.

 

O i tak będę sobie wypiekać, jak będę na emeryturze, albo jak wygram w totka i natychmiast się zwolnię :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 30,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • marimag

    10298

  • bogumil

    2217

  • bionda

    1933

  • Bastki

    1507

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

No problem Pusia...

Do mojej opinii chciałam tylko dodać, że robot który mi się marzy to dla mnie luksusowy kompromis i mam nadzieję, że kiedy to marzenie się spełni nie rozczaruję się tak jak Anka swoim KA :D Od 15 lat używam ręcznego miksera zelmera, który też niejedno ciasto w dużej misce ukręcił... moja babka i ciotki wiele lat temu po remizach wesela przygotowywały, ubijając piany ręcznymi trzepaczkami, kręcąc ciasta w makutrze, mieląc mięso maszynką na korbkę, trąc warzywa na rywce - też dawały radę... Wszystkiego można się nauczyć, do wszystkiego można się przyzwyczaić, z nowych technologii trzeba korzystać... Tylko czemu one muszą być taaakie kosztowne ;)

 

Emi - wcalę nie mówię, że bez tej przykrywki na misce nie da się nic wymieszać i nie nabrudzić... ale jak już było w zestawie, to musiałam wypróbować, żeby móc sobie wyrobić zdanie... ;) A co do tego bezpieczeństwa i wyjmowanej miski to: wyobraźcie sobie moje osłupienie na widok akcji w kuchni, kiedy podczas jakichś przygotowań do świąt nasza instalacja elektryczna nie wytrzymała i wyskoczyły korki właśnie podczas wyrabiania mikserem ciasta... odstawiłam mikser i poszłam włączyć korki, a kiedy weszłam do kuchni dotarło do mnie, że zapomniałam go wyłączyć przed odstawieniem na blat :bash:

 

 

Anka - ja raz upiekłam chlebek... i gdybym dalej piekła takie jak mi wtedy wyszedł, to nie musiała bym pustaków na budowę kupować - taka ze mnie zdolniacha, a co :wiggle:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tak! Kuchnia to miejsce pełne niespodzianek :)

Strzelających jajek nie miałam, za to wystrzałowy w środku nocy pasztet miałam kiedy go za krótko przegotowałam w słoikach ;)

 

 

EDIT: A z wystrzałowych rzeczy w kuchni, to: kiedy byłam jeszcze w brzuchu u mojej mamy (ale już na samy finishu) przygotowywała ona kompot z wiśni w słoikach typu weka, takich ze szklanym dekielkiem, na klamrę i gumę... wstawiła (na szczęście tylko jeden ostatni) do gotowania i zapomniała o nim... żeby sprawdzić czy woda w garze się wygotowała podniosła pokrywę, a kropla z dekla spadła na szklaną pokrywkę słoika i wiśniowa eksplozja (smaku;) ) zalała kuchnię... Później sprawdzili, że słoik był cały, w słoiku nie została ani jedna wiśnia, dziurka w wieczku była tak mała, że nie można było przez nią pestki przecisnąć...

Moją mamą zajęła się babcia - robiła jej okłady ze spirytusu... kilka dni później na porodówce lekarz powiedział mojej mamie, żeby podziękowała babci za fachową opiekę - nie ma blizn po tym wypadku...

Edytowane przez boratom
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje nie potrzebowały aż tyle. Woda się wygotowała błyskawicznie. Wsio trwało jakieś 2 godziny. No, może ciut więcej, bo musiałam poczekać, aż skończą strzelać, żeby wejść do kuchni.

:rotfl: No, mam chłopa w strachu. Zajrzał mi przez ramię i spłoszony zapytał, która tak męża potraktował i czy juz ma uciekać z domu.

 

Psia kość, to te wiśnie mordercze były :jawdrop:

Może na Twojej mamie goi się jak na mnie. Raz mi strzelił gotujący tłuszcz z patelni jak w samych majtkach smażyłam kotlety. Zrobił się bąbel, przysechł na brązowo, złuszczył się i śladu nie zostało.

Mój były mąż za narzeczeńskich czasów upuścił mnie w żar na brzegu ogniska. Żeby ktoś mnie nie wyciągnął, to pewnie bym tam została, tak mi było fajnie. Upiekłam sobie spory kawałek przedramienia i kawał pleców tam gdzie nerki. Też nie ma śladu. A jeansy i koszula nadawały się do wyrzucenia.

Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakimś cudem nigdy nic w kuchni nie podpaliłam ani nie wysadziłam - może dlatego, że panicznie boję się wszelkiego rodzaju wybuchów :)

Ale, jeszcze w starym domu, mieliśmy taką kuchenną przygodę:

To były przygotowania do świąt bożonarodzeniowych, Młoda już przyjechała, siedziała z kotami na górze a my w kuchni pichciliśmy.

Mój mąż który jest mistrzem w smażeniu cieniutkich naleśników zajmował się właśnie tym.

Ponieważ potrzebna była ogromna ilość naleśników - ciasto zrobiłam w wielkim garze.

Mój mąż wyznaje zasadę, że pracę trzeba sobie ułatwiać, więc naleśniki smażył na siedząco, a że nieporęcznie było mu trzymać ten wielki gar na kolanach to wziął deskę i postawił go na niej.

Ostrzegałam, że to mało stabilne, ale oczywiście facet jak to facet.

I teraz akcja.

Ja coś tam pichcę, mąż chciał obrócić naleśnika podrzutem w tym momencie garnek na desce zaczął mu się zsuwać z kolan, więc szybko postawił patelnię zaczął łapać garnek, z garnka ciasto wychlupnęło takim wielkim wodospadem oblewając mojego mężczyznę po głowie i zaczęło spływać po oczach, nosie...

Na to w drzwiach kuchni stanęłą Młoda, która przyszła zobaczyć czy rodzice żyją - chwila konsternacji, milczenie, Młoda patrzy na swego kapiącego ojca, a on na to " no co... przedwczesny wytrysk", Młoda wyszła bez słowa komentarza :rotfl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mari, a to?

http://otodom.pl/oferta/dom-226-m2-nasielsk-lorcin-ID23fmr.html

 

Wiem, że remont totalny. Ale te garaże na dole można przerobić na pomieszczenia mieszkalne. Chyba.

 

No i ta przestrzeń... Tyyyyle ziemi, że ho ho.

 

Sprzedać można kawałek na działkę i dom wykończyć.

 

Znam ten teren z autopsji. Ładnie. Blisko szosy Warszawa-Nasielsk. A jednak na uboczu, bo przy drodze lokalnej asfaltowej. Bliziutko przystanek. Przejeżdżałam ostatnio rowerem i pomyślałam o Tobie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...