Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

................VIP Club.........................


marimag

Recommended Posts

K...utwa wcieło mi posta. Obfity był w słowa.

 

Alicj, ani uszczypliwość, ani żart. Tak z ciekawości zapytałam, bo ja różnorodnośc zawodowa i ciekawam co byś powiedziała o mnie Tyle w temacie ;)

 

 

teraz kto mnie przebije?

Dzień dobry dziewczynki!!!!

 

Rere ,ale ja wcale się nie gniewam,ot tak odpisałam ,śmiejąc się jak bąk.

Niestety -wróżka Alicja:lol2::lol2: nic nie wywróży w tej kwestii bo cienki bolek jest .:lol2::lol2::lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 30,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • marimag

    10298

  • bogumil

    2217

  • bionda

    1933

  • Bastki

    1507

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

zacznę od końca.

 

Aniu Marysiu

 

Święte słowa, święta racja.

Wystarczy popatrzeć na nauczycieli naszych dzieci. Macie takich co do których nie macie żadnych zastrzeżeń ? Ja nie !!!

Na studia trafiłam bo tatus kazał. Chciałam iść na ASP albo do gastronomicznej no ale.........................Co ? Parzygnatem chcesz zostać ???

Teraz ten parzygnat, mógłby miec własna restaurację i spełniac się w tym co kocha.

ASP ? Przecież się nie dostaniesz !!! A jeśli jednak bym się dostała to projektowałabym mieszkania, domy, knajpy.

Posłano mnie na nauki na kierunek pedagogiczny i tyle. Nie nawidziłam tej uczelni i szanownych koleżanek.

Wszystkie damesy, zadufane w sobie. Jeszcze nie skończyły pierwszego roku a juz nosiły się jak Panie profesorki. Byłam odmieńcem. Oceny słabe z pamięciówek bo szczerze tego nie lubiłam. Byłam krnąbrną studentką. Uważałam i nadal uważam, że wiedza to nie wszystko.

Co z tego, że umiałam na 5 psychologię rozwojową gdy nie potrafiłam podejśc do dziecka z sercem i empatią. Takie były moje koleżanki.

Obkute na blachę, sucha teoria, rutyna. Żadnej kreatywności, zrozumienia dla dziecka i tego, że każde jest inne, odmienne i niepowtarzalne.

Ze sztywnych przedmiotów byłam cieniutka ale z tych kreatywnych......ORŁEM !!!

Tworzyłam na poczekaniu całe bloki tematyczne, wymyślałam zajęcia technika dramową i psychoedukacyjną. Zaliczenia z tych przedmiotów były dla mnie ogromnym wyzwaniem i wielka radością.

Pozostałe koleżanki, ledwo zdawały. Były typowym belfrem z czasów zaborów: książka, tablica, dyscyplina.

Ja rewolucjonista, szalonka i spontan. cięzkie to były studia...oj ciężkie.

Trudno jest zmienic podejście do tematu, starych, zasiedziałych profesorków, którzy ostatni raz mieli do czynienia z żywym dzieckiem, wieki temu.

Upierałam się i nadal się tego trzymam, że nie ma dziecka podręcznikowego. Ksiązki, które miały byc dla nas ogromnym autorytetem, napisane zreszta w latach 50 lub 60 , głosiły własnie takie mądrości. Dyskutowałam, upierałam sie przy swoim no i miałam.

Częśc wykładowców chciała mnie oblać a część walczyła jak Zagłoba, żebym została bo widza we mnie talent pedagogiczny...wrodzony.

 

Gdy z wielkim trudem, ukończyłam studia licencjackie, postanowiłam znaleźć pracę bo nic tak nie szlifuje warsztatu jak praktyka.

Znalazłam, mimo, że oceny nie wskazywały na to, że jestem wschodząca gwiazda pedagogiki. Ku zdziwieniu wszystkich koleżanek, dyrekcji, to zielone jeszcze dziewczę, zrobiło rewolucję.

Dzieciaki płakały, że po lekcjach musza iśc do domów, na wystepach czy przedstawieniach mojego autorstwa, zaproszeni goście, rodzice i dyrekcja płakali ze wzruszenia. Dzieci, wiecznie uczepione mojej bluzki, ręki, nogi i czego tylko sie dało, chodziły za mna po szkole.

Wycierałam gile, tyłki, karmiłam własnymi kanapkami gdy mama zapomniała dać, wyciągałam drzazgi a biednym i zaniedbanym srodowiskowo, kupowałam wyprawki bo rodzice pijani w 3 D zapomnieli, że mają dziecko.

Dostawałam nagrody, pochwały, byłam wyróżniana. Ja !!! Ta czarna owca, to beztalencie, nieuk i buntownik.

Gdy nagle w czerwcu, miałam wypadek samochodowy, moi uczniowie rysowali dla mnie tony laurek, płakali, nie chcieli chodzic do szkoły.

Jedna z mam, bardzo aktywna i fantastyczna babeczka, przywoziła mi do szpitala, kartony laurek, rysunków i kwiaty.

Pielęgniarki wieszały mi je na ścianie nad łóżkiem ( przyklejały na plaster opatrunkowy). Szaleństwo.

I tak jak na studiach miałam wrogów w postaci wykładowców to w pracy zbierałam razy od koleżanek. Gdy wchodziłam do pokoju nauczycielskiego, zapadała cisza. Gdy któraś z koleżanek robiła imieniny na przerwie, Ja nie byłam zapraszana. Były zazdrosne o wszystko co robiłam, bo odbierały to jako wazeliniarstwo, popisy i chęć zabłyśnięcia. Po jakims czasie, niektóre z nich powoli zaczęły się do mnie odzywać, zbliżać i prosiły o pomoc.

Ania, mam jutro hospitację, narysujesz mi plansze demonstracyjne ? Ania napisz mi scenariusz zajęć. Czy mogłabys mi powiedzieć jak wykonujesz te prace plastyczne ? itp.

Lubiłam swoja pracę, dzieciaki, tworzenie zajęć. Jest to bardzo ciężka i wymagająca ogromnego zaangażowania praca o ile oczywiście chcemy robic to dobrze, z sercem i z prawdziwego powołania.

Na studiach byłam jedyną studentką, która nie wybrała tego kierunku a jednak...dostosowałam sie i przekierowałam swoje powołanie na ten rodzaj pracy.

Moim skromnym zdaniem, nauczyciel to charakter, osobowość, serce i misja. Wiedza schodzi na dlaszy plan, gdy mamy do czynienia z żywym, malutkim człowiekiem, który będąc w szkole czy przedszkolu czuje się jak na pustyni. Widzi problem ale nie wie jak sobie z nim poradzić, o co prosić, jak zapytać.

Tu trzeba czytać między wierszami, wyprzedzać pewne sytuacje i zapewnic dzieciom maksymalny komfort psychiczny. Gdy dziecko poczuje sie akceptowane, otoczone ciepłymi ramionami, rozumiane i bezpieczne, osiąga sukces. Sukces bardzo różny. U jednego to wyniki w nauce, u innego to lepsze funkcjonowanie społeczne, ktoś inny stanie się bardziej samodzielny i przez to pewny siebie.

Nigdy nie naciskałam na to, żeby dzieciaki jak w wojsku czytały na jednym poziomie, liczyły na hura, pisały jak kaligraf....indywidualność.

Na zebraniach z rodzicami tłumaczyłam swoje podejście do tematu. Nikt nie jest orłem we wszystkim. Nie mozna porównywać dzieci i stawiac im zbyt wysokich poprzeczek. To co dla jednego jest nieznaczącym wysiłkiem dla innego ogromnym krokiem, często przypłaconym łzami, stresem, mobilizacją na miarę tytana.

 

Nie będę wam tu dłużej przynudzać bo "mogłabym tak do rana" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alicjo..pari, pari :)

 

Po pierwsze odstaw Prosac ! Ta Laurka to chyba mooooocno na wyrost. Przecież mnie nie znasz...no może ciuteczek.

Na co dzień, jestem smutną, zmęczoną i załamana babą.

Żaden ze mnie kompan na imprezki, wyskoki czy kawkę z koleżankami. Źle się czuję w takich sytuacjach. Jestem spięta, zawstydzona, nie umiem sie zrelaksować, ciągle myslę co z dziećmi, patrze na zegarek. Nigdy jeszcze nie byłam u kogos na kawie. Nie spotkałam się z koleżanka na mieście czy nie poszłam z kims na babskie polowanie na promocje. Ja, naprawdę nie mam koleżanek. zadnych !!!

No ale gdyby któras z was zadzwoniła z krzykiem ...Anka, help !!!! Popilnuj dzieci, pomóż przygotować imprezę na 150 gości, pomóż w ogrodzie, zmień koło w bryce, połóż glazurę, zróbmi to czy tamto......................Pędzę, lecę. Lubię działać !!! Musze być w ruchu.

 

Te niby moje cechy, to tak naprawdę cechy ideału pedagoga...Taki nie istnieje !!! Mimo wszystko, dziekuję :) Uśmiechnęłam sie od ucha do ucha :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój syn ma nauczycielki fajnie, ale bez większego szału. Nie mam do nich zastrzeżeń, ale też nie jestem w stanie pochwalić ich za jakieś nadzwyczajne działania, czy pomysły. Córa natomiast trafiła na taką samą wariatkę, jaką opisujesz wyżej Aniu :) Pani fantastyczna, zaangażowana, z dzieciakami na czworaka po dywanie chodzi, na bal przebierańców sama się przebiera, cudownie opiekuje się maluchami, dba o ich bezpieczeństwo, ale także o czystość, rozwój, o to, żeby zjadły, żeby odpoczęły, żeby się wygadały, kiedy trzeba i żeby nie zmarzły na spacerze. Pani wie o mojej córce wszystko. Na zebraniu szczękę z podłogi zbierałam, że po 3 miesiącach obcowania z dzieckiem była w stanie określić, ile czasu jej poświęcam, jaką ja i mąż mamy osobowość, bo pzrejawia się to w zachowaniu i pewności siebie mojego dziecka ;) jakim Zuza jest człowiekiem i jakie cechy u niej przeważają. Innym rodzicom (oczywiście na osobności) potrafiła delikatnie wskazać jakieś braki, rzeczy, nad którymi należy pracować. Fantastyczna kobieta. Zresztą druga pani też, chociaż bardziej "stateczna", bo na czworakach jej nie widziałam :D

 

Anula, a Ty nie planujesz powrotu do zawodu? Pewnie z uwagi na dzieci jest to trudne, ale całkowicie zrezygnowałaś z uczenia, czy to tylko odłożone w czasie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anetko...

Nie oczekuję od Was, że mnie wyciągniecie z tego bagna ! Nie stresuj się tak, że nie dajesz mi tu złotych środków na rozwiązanie spraw wszelakich.

Najważniejsze, że jesteś, wpadasz, ściskasz ( juz się do tego przyzwyczaiłam :) )

Wasza obecność, wiele dla mnie znaczy :hug:

Dziękuję !!!

 

Bionda Ty aparacie !!!

Starsza Pani, czyli Ja ! na mamucie imprezki to się już nie nadaje.

W mojej karierze było kilka takich imprezek..................oj długo po nich dochodziłam do siebie. Pamietam tylko moment witania się z gospodarzem :bash:

Po czubkach butów, wnioskowałam, że było wleczone :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aniu a nie myślałaś, żeby to wszytsko rzucić, odciąć się zupełnie, wyjechać gdzieś (albo w Polskę, albo w świat)? Ja wiem, że to też nie jest latwe rozwiązanie, ale bardzo ciężko prowadzić swoje życie i podejmować swoje decyzje mając takie "wsparcie", jakie Ty masz.

 

Kochana, pewnie, że myslałam. Pisałam wam o Warmii...Mąż nie chce bo za daleko i co z pracą. dla rodziny, to poroniony pomysł...

Co ciekawe, rodzinka wysłałaby nas chętnie do Norwegi lub Szwecji bo tam socjal dobry.

Jest wiele powodów, dla których obczyzna odpada:

- zbyt duże zmiany dla dzieci. Inny język a terapia musi trwać bez przerw. Nie mogę sobie pozwolić na np. 2 letnia przerwę w zajęciach bo uczymy sie języka po to żeby dzieci rozumiały co specjaliści do nich mówią.

- zmiana otoczenia, kuchni,kultury, obyczajowości.

Za dużo tych zmian :(

I jeszcze taki mały szczególik....kasa ! Nie mamy nic...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anula, a Ty nie planujesz powrotu do zawodu? Pewnie z uwagi na dzieci jest to trudne, ale całkowicie zrezygnowałaś z uczenia, czy to tylko odłożone w czasie?

 

Nie wrócę. Teraz jestem na specjalnym wychowawczym na dziecko niepełnosprawne.

Nie skończyłam studiów magisterskich. Na przełomie 4 i 5 roku, juz po absolutorium miałam wypadek i nie dałam rady jeździć na wykłady 60 km za miasto.

Zapomniałam napisac, że po licencjacie, zmieniłam uczelnię. Miałam dośc tego licealnego klimatu...tych nie do...anych starych ciot.

 

Może, gdyby zarobki były większe i poczułabym zastrzyk gotówki .....? Byłam ostatnio w swojej szkole, załatwiałam jakies dokumenty.

Zapytałam sekretarke ile teraz bym miała pensji, no bo przecież były podwyżki, leci mi wysługa lat i inne dodatki.

Na rękę ze wszystkimi dodatkami ( wychowawstwo, motywacyjny, procent za wysługę ) miałabym 1200 zł.

W Mc donaldzie, zarabiaja więcej a i roboty do domu nie przynosisz.

 

Ja tez z tych tarzających się po dywanie. :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem.

Poszłam spać po 4 rano. Poczekałabym chwilkę dużej i mogłabym mężowi buziaka przed wyjściem do pracy dać.

 

Aniu privek doszedł, ale teraz nie dam rady gadać. Dzieci w domu, bo tu wolne jest. Dopiero w następnym tygodniu wracają do szkoły. Wtedy porozmawiamy.

 

Wyślij mi tylko nicka na skypa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anna-Maria3,oczywiście ,że masz rację. Tak można w nieskończoność. To o czym napisałaś ,zdarza się za często niż byśmy chcieli.Zwłaszcza w dobie tych czasów,gdzie prodykujemy samych magistrów-zdolnych,mniej zdolnych i przeciętnych. Z powołaniem i jego zupełnym brakiem.

Jestem rocznikiem:(z czasów,gdy nie było hurtowej produkcji magistrów.Na wyższe uczelnie szło parę osób z klasy,tych naprawdę wybijających,zdolnych.Tych co naprawdę wiedzieli czego chcą.Przypadkowych osób praktycznie nie było.

Teraz jest inaczej. Przychodza młodzi ludzie po kierunkach,których nie potrafie powtorzyć,nawet nie wiem do czego one maja służyć.

Przychodzą na rozmowy pracę,nie mówią prawdy,wypisują bzdury w CV .Czasami nie wiedzą gdzie przyszli i na jakie stanowisko się starają.

 

Ale tego tez nie można generalizować. Bo trafiają się fantastyczni młodzi z pasją,wiedzą,błyskiem w oku.Potrafiacy świetnie się odnaleźć .Potrafią świetnie sie poruszać w zagadnieniach o których wcześniej nie mieli pojęcia.

 

To wszystko zależy od człowieka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem.

Poszłam spać po 4 rano. Poczekałabym chwilkę dużej i mogłabym mężowi buziaka przed wyjściem do pracy dać.

 

Aniu privek doszedł, ale teraz nie dam rady gadać. Dzieci w domu, bo tu wolne jest. Dopiero w następnym tygodniu wracają do szkoły. Wtedy porozmawiamy.

 

Wyślij mi tylko nicka na skypa

 

Rere,to my już we dwie na nocnej zmianie :lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...