Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

jak często wietrzycie dane pomieszczenia?


Recommended Posts

otóz mieszkam w domu jednorodzinnym, wybudowany w latach 80 (wentylacja grawitacyjna). Okna mam drewniane, ale szczelne. Zauwazylem, ze jedyny sposob na utrzymanie zimą wilgotnosci w domu w granicach 45-50% i unikniecie skroplin na dole okine nad uszczelka to regularne wietrzenie.

 

Trzymam się takiej reguły:

 

 

  • Sypialnie wietrze bezwzglednie przez 5-10 min 2 razy dziennie (rano i pozniejszym popoludniem/wieczorem)
  • Łazienke wietrzę bezwzględnie po każdym natrysku
  • Kuchnię wietrzę po kazdym gotowaniu (czasem jak gotowanie jest naprawde intensywne to i podczas mam lekko otwarte okno), poza tym wlaczony wyciag (okap) do komina.
  • Pozostałe pomieszczenia (w tym nieużywane) staram się wietrzyć co najmniej raz dziennie (zwykle rano).
  • Na strychu i w piwnicy są rozszczelnione okna.

 

 

 

Jak Wy radzicie sobie z wilgotnością? Macie jakieś podobne reguły?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlaczego?

 

Należy zaopatrzyć się w miernik CO2 oraz higrometr i poobserwować . Jak kto bystry to zauważy ,że w minusowych temperaturach przy wilgotności powyżej 40-45% ,stężenie CO2 przekracza światowe -sugerowane stężenia,uważane za bezpieczne.O ,,dobrym " powietrzu w domu wcale nie świadczy para wodna tylko CO2.Nie będzie obarczone dużym błędem twierdzenie,że zimą wilgotność <40% to również stężenie CO2 w widełkach wskazań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie znalazłem...

 

"Przyjrzyjmy się raportowi CIA w sprawie wpływu CO2 na zdrowie.

 

Raport to nietajny i stary – z lat 60. XX wieku. Został głęboko schowany w archiwach. Przymulony dezinformacją i propagandą tez przeciwnych, przepadł pod gruzami odwróconej do góry nogami ideologii, którą postanowiono rozprzestrzenić w eterze. Jak to u chłopców z CIA, coś wykonają dla swoich zleceniodawców, a gdy nie pasuje do obrazu imperialnych pomysłów kontroli umysłów, kombinują inaczej.

 

Dwutlenek węgla okazał się nieprzydatny do prania mózgów, a nawet wprost przeciwnie – jak się okazało – zdawał się uodparniać człowieka na dezinformację.

 

W 1960 roku, gdy nikt jeszcze nie głosił z ambon oligarchicznych kazań o śmierci dla CO2, tajne służby USA w ramach projektu MK-ULTRA zajmowały się wpływem dwutlenku węgla na ludzką świadomość i ciało. Inaczej mówiąc, co dzieje się z naszym postrzeganiem, emocjami, odczuciami i zdrowiem, gdy stężenie CO2 rośnie. Czy aby gaz ten nie zadziała jak narkoleptyk pogłębiajacy u ludzi letarg? Rezultaty były zadziwiające.

 

Więźniowie i pacjenci szpitala jako króliki doświadczalne.

 

Medycyna alopatyczna, by się rozwijać, potrzebuje królików doświadczalnych. Nie zawsze wystarczą myszki białe czy muszki owocowe, więc wielokrotnie sięgano po ochotników ludzkich, którzy najczęściej nie mieli pojęcia, że stali się ochotnikami na służbie nauki. Chłopcy z CIA poeksperymentowali sobie na więźniach i pacjentach jednego ze szpitali. Pojawiła się oczywiście grupa kontrolna, bo jedną hodowlę królików i ich reakcji, trzeba zawsze porównać z inną hodowlą królików, taką zyjącą na wolności.

 

Otóż, króliki w pasiakach i białych kitlach poddawano coraz większemu stężeniu dwutlenku węgla i (zgodnie z oczekiwaniami?) nikomu nic nie szkodziło. Dopiero horrendalnie wysokie nasycenia CO2, gdy we wdychanym powietrzu było znacznie mniej tlenu niż dwutlenku węgla, okazały się szkodliwe dla organizmu. Została przekroczona bariera nasycenia – najprawdopodobniej wzrost udziału dwutlenku węgla w powietrzu może rosnąć wyłącznie do pewnej granicy. Ta granica jest z grubsza znana. Optymalnie to jakieś 5 proc, wobec 0,3 proc., które obecnie jest w atmosferze.(O tym, potem).

 

Dlaczego więc szkodzą nam spaliny samochodowe w zatłoczonych miastach, dymiące kominy elektrowni, różne wyziewy fabryk chemicznych i papierosy? A to już zupełnie inna narracja. Szkodzi nam tlenek, węgla, ołów z benzyny bezołowiowej (to kiedyś) i tysiące innych trujących gazów, wydzielanych z trzewi przemysłu jako efekt uboczny naszych przestarzałych technologii.

CO2 to samo zdrowie, gdy uwolnimy ten gaz od szkodliwych domieszek przemysłu.

 

A oto w lapidarnym skrócie, co odkryli naukowcy pracujący dla chłopaków z CIA:

1. Wzrost zawartości CO2 w powietrzu znacząco obniża napięcie mięśniowe w całym organizmie, zarówno mięśni prążkowanych jak i gładkich, co zwiększa kontakt ducha z własnym ciałem.

2. Podobne rozluźnienie można osiągnąć przy pomocy różnych technik relaksacyjnych, medytacji i modlitwy, ale wówczas towarzyszą temu pewne subtelne zmiany w stanie świadomości. Dwutlenek węgla jest absorbowany przez świadomość, zmierzającą po spektrum wzmocnienia uwagi i jako neutralny wyzwalacz lepszego samopoczucia. Bez skutków ubocznych.

3. Ciśnienie krwi stabilizuje się na prawidłowym poziomie, co znaczy, że można leczyć tą metodą zarówno nadciśnienie, jak i niedociśnienie.

4. Znikają lęki, symptomy stresu, napięcia wokół radzenia sobie z problemami życia i towarzyszące im emocje gniewu, agresji, hiper-aktywności lub apatii.

5. Stwierdzono znaczącą poprawę funkcjonowania biochemii organizmu oraz zelżenie objawów migren, spazmów, a u pacjentów z Parkinsonem cofanie się choroby.

6. Powietrze z CO2 na poziomie 5 proc., wydawało się być optymalnym dla ludzkiego organizmu, zmniejszało poczucie przygnębienia i zwiększało zdolność do bardziej radosnego postrzegania świata.

 

Badania zamknięto w sejfach. Nie wiadomo, czy ktoś je powtarzał. Czy efekty nie byłyby bardziej niespodziewane, gdyby eksperyment był kontynuowany. Wnioski, być może przedwczesne, da się jednak wyciągnąć.

 

Wiadomo teraz – tlen to zdrowie i dwutlenek węgla też. Liczą się proporcje.

 

CO2 może być nawet 5 proc. w powietrzu, a tlenu nieco mniej niż jest. I to jest dla zdrowia człowieka dobre, a nawet lepsze niż stan obecny. Dlaczego ta wiedza nie jest powszechna? Najprawdopodobniej, są ku temu powody tak banalne, że aż nieakceptowalne dla rozumu wytresowanego przez współczesne systemy edukacyjne.

 

To wiedza zakazana z obszaru teorii spiskowych. Jeśli własnie uznałeś, że czytasz kolejną opowiastkę z sagi spisowych teorii dziejów, cel twórców systemu matriksu piramidalnych kłamstw, w obudowie ideologii naukowej, po raz kolejny został osiągnięty. Kto przy zdrowych zmysłach zaprzeczy poglądowi, że dwutlenek węgla to samo zło. Esencja zła czystego. No, kto?

 

Dwutlenek węgla podnosi temperaturę na ziemi, a to grozi zalaniem wielu miast na świecie. Klimat stanie się niszczycielski, bo częściej będą występowały huragany, powodzie i susze. Słowem, samo zło. A wszystkiemu winien jest człowiek, bo zbyt mocno dymi z kominów i płuc. Najprawdopodobniej wierzysz w taką wersję bajki. Znaczy to: bajkopisarze sprawnie nagłaśniają własną narrację. Czarny charakter musi zostać pokonany.

 

Podświadomy przekaz brzmi: nie spalaj węgla i innych paliw nieekologicznych, bo wydzielają CO2. Wkrótce usłyszysz: nie oddychaj, bo jeden człowiek wydziela aż 2 kg dwutlenku dziennie, zaś cała ludzkość 4,6 miliarda ton rocznie.

 

Ludzi powinno być mniej, podobnie jak krów i świń, ryb w oceanach. Bo inaczej Gaja, matka nasza, zginie. Papierosów też nie pal, bo wydziela się ten wstrętny CO2, który szkodzi. (W papierosach szkodzi wszystko inne, poza CO2 i nikotyną). Albo pal, jak chcesz się truć na własną odpowiedzialność, bo papierosy skracają życie i skłonność do prokreacji, to zaś zmniejsza populację, czyli jest dobre. W sumie papierosy mogą zostać, pod warunkiem obłożenia ceny paczki drakońską akcyzą."

 

Tu:

http://wiedza.cc/dlaczego-ludzkosc-i-biosfera-potrzebuje-wiecej-dwutlenku-wegla.html

 

Warto to przemyśleć!

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, i coś jeszcze...

Trochę nie na czasie, ale może pozwoli Ci sprawę przemyśleć do właściwej chwili!

 

PRZENIGDY NIE WCHODŹ DO KOŚCIOŁA W ŚWIĘTA CZY NA PASTERKĘ!!!

Tam się modlą w bardzo dużym tłumie, w ciasnych (dla niego - tego tłumu ) pomieszczeniach i tam NAJPEWNIEJ zostaniesz poddany uderzeniowej dawce CO2 połączonej z medytacją i modlitwą...

Jeszcze Cię jaka nadzieja czy optymizm trafi?...!

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam, świetne wnioski, należy ignorować co2 jako czynnik nieistotny dla samopoczucia. Rozdzielmy dwie rzeczy:

1. efekt cieplarniany, bzdura do kwadratu,

2. mikroklimat w pomieszczeniach.

 

Do niedawna projektowaliśmy systemy gaśnicze oparte na co2. W trakcie gaszenia stężenie co2 osiągało procenty, jednak założenie było takie, że ludzie ewakuują się z takiego pomieszczenia, w skrajnym przypadku przypłacając ciut dłuższy pobyt wzrostem tętna i bólem głowy. Człowiek posiada dużą tolerancję na drastyczne zmiany poziomu co2, pełna zgoda. Ten sam człowiek intuicyjnie lub nawykowo wygania swoje dzieci na tzw. "świeże powietrze", czyli na dwór lub na pole, w zależności od regionu Polski. Tyczy się to także takich jak ja, którzy piją, palą i mieszkają w Warszawie. Gdyby wyznawać katastrofalne skutki niektórych substancji, nie biorąc pod uwagę niesamowitych możliwości adaptacyjnych naszych organizmów, od dawna nie powinienem żyć. Ale nawet ja zdecydowanie wolę się truć w knajpianym ogródku niż w niewentylowanej, sterylnej klicie. Wilgotność nie ma znaczenia, u mnie niestety spada poniżej 20%, żeby ją podbić do 50% przy chłonnych, ciężkich ścianach, musiałbym skutecznie odciąć jakiekolwiek świeże powietrze na 3 dni.

 

Apropos roślin. Rośliny bardzo dobrze reagują na dokarmianie co2 - takie systemy stosuje się np. w szklarniach. Nawet rośliny nie lubią stężenia wyższego niż 1000-1500 ppm, co wielokrotnie potwierdzono empirycznie. Abstrahując od tego, że w nocy większość roślin konkuruje z człowiekiem o tlen - wtedy nie zachodzi fotosynteza. Od dłuższego czasu obserwuję siebie w sytuacjach podwyższonego co2, np. na imprezie u znajomych - okna pozamykane, żadnych nawiewników, wentylacja grawitacyjna - po prostu jak większość społeczeństwa nigdy się nie zastanawiali się nad tlenem czy dwutlenkiem, więc jest jak jest. (U mnie deweloper też nie przewidział żadnej wentylacji w sypialniach - była mechaniczna wyciągowa, nawiewniki w salonie i kuchni i tylko szczelne okna w sypialniach - żadnemu sąsiadowi to nie przeszkadza). W takich sytuacjach zdarza mi się na kilka sekund odpływać, potrzebuję kilku sekund żeby dojść do siebie. Czy to mnie zabije? Raczej na pewno nie, wspomniane nałogi zdążyły by mnie zabić kilka razy wcześniej.

 

Do rzeczy: mam zamiar utrzymywać normowe poziomy co2 u siebie, traktując to jako kwestię KOMFORTU. Czym mniejsze będą różnice w jakości powietrza zewnętrznego i wewnętrznego, tym mniejsza będzie różnica pomiędzy tym, czy robię to co robię w szczelnym pomieszczeniu, czy np. na tarasie. Po sobie wiem, że ta różnica jest spora, więc dla mnie gra jest warta świeczki. Wyśmiewanie poziomu co2 jako czynnika komfortu uważam za grubo przesadzone. A teoria spiskowa o dobroczynnym wpływie co2? No cóż, jeśli komuś nie starcza dobroczynny wpływ alkoholu, radziłbym jednak zamiast inhalacji co2 kokainę - wyostrza zmysły, redukuje niepożądane ograniczenia, poprawia humor, itd. Same plusy i dekady doświadczeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ewidentnie coś masz niefajnie zrobione - pewnie wentylację. Zastanawiałeś się co z tym zrobisz?

wsszystko jest ok. Poprostu piec od centralnego ma tyle lat co dom i sterowanie w nim jest conamniej utrudnione. Pozatym lubie te zeske powitrze wdzirajace sie do domu. Dom po ociepleniu bardzo sie nagrzewa nawet jak na piecu jest tylko 50st celcjusza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno jest dyskutować z teorią 5% CO2 jako doskonała dla samopoczucia.Niemniej ten tekst uświadomił mi pewne zależności.

W kościele tłok na Pasterce.Pamiętam z dzieciństwa,że czasami jaki małolat albo staruszka omdlewali.Ale to pewnie wina uniesienia religijnego a nie CO2.

Spanie w pomieszczeniu bez wentylacji ze szczelnymi drzwiami to przynajmniej dla mnie poranny kac.Ale to pewnie wina tego jednego wieczornego piwa a nie CO2.

Wychodzenie z imprezy na taras w źle wentylowanym pomieszczeniu to pewnie łaknienie okoliczności przyrody a nie nadmiar CO2 i podświadoma potrzeba świeżego powietrza.

A spacerował kto po lesie albo brzegiem morza.Musi było stężenie 5% CO2 bo objawy takie same jak w dokumencie CIA.

No i na koniec .Mierniczki są przydatne.Może wtedy co niektórych by głowa nie bolała rano nie wiedzieć czemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie chodzi o to, że zmierzyć można wiele parametrów i różnymi miernikami.

Ale...

Myśleć trzeba, bo to nie boli!

(NO, mnie nie boli...)

Zdolności adaptacyjne człowieka (i zwierząt) są dość spore, bo to element przystosowania do życia w zmiennych warunkach.

Demonizowanie niewielkich zmian stężenia CO2 jako czynnika morderczego dla człowieka nie jest potrzebne i słuszne.

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kto pisze,że jest mordercze? Ja jedynie twierdzę,że stężenie powyżej 2000ppm w sypialni objawia się u mnie bolącym łbem rano.Pewnie i bym się przyzwyczaił do takiego stężenia ale na to potrzebne by było kilkaset pokoleń.A że zmiany przebiegają w cyklu godzinnym a nie setkach lat ,to mnie dynia pobolewa.

To jest raczej pisane ku przestrodze tych co to zbyt oszczędzić na wentylacji chcą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdolności adaptacyjne człowieka (i zwierząt) są dość spore, bo to element przystosowania do życia w zmiennych warunkach.

Demonizowanie niewielkich zmian stężenia CO2 jako czynnika morderczego dla człowieka nie jest potrzebne i słuszne.

 

Adam M.

 

Zaadaptowałem się do papierosów, spalin, okresowo do snu po 3 godziny na dobę, potężnego stresu, picia, otaczającej nas chemii, odżywania kawą i fastfoodem, i wciąż żyję, wyczerpuję jedynie te długookresowe akumulatory, czyli pożyję 10 czy 20 lat krócej (jak coś nie trafi po drodze). Skoro moi przodkowie latali za tym zwierzem, spali w namiotach lub przy ognisku, można zakładać, że optymalny co2 dla organizmu to ten na zewnątrz. W termosach może być 5-10 razy więcej. O ile nie będzie kosztowało to morderczych pieniędzy, zdecydowanie zadbam o to, by nie przekraczać 1000-1500 ppm. Jeśli nie dla siebie, to dla rodziny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adamie udowodnij te teorie a pieniędzy Ci nie zabraknie. KW S.A. i KHW z Katowic ozłocą cię i zostaniesz szefem szefów kopalnianych oddziałów wentylacji. Zamiast przewietrzać do 1% będą mogli wietrzyć na 5% CO2. Jakie oszczędności. Tych trochę wypadków w kopalniach co do tej pory było to pewnie z niewiedzy górników, albo z szoku wywołanego pojawieniem się ich własnego ducha i nagłą potrzebą kontemplacji. Biedne kilofki tego nie zrozumiały i padły.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...