Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Noworodek w domu i maski dla gości


KK2012

Recommended Posts

Witam!

 

Zauważyłem ostatnio u znajomych modę na maski na usta dla gości przychodzących zobaczyć noworodka. Oczywiście mowa o ludziach zdrowych, a nie chorych. Jak się na to zapatrujecie? Sami rozdajecie/rozdawalibyście maski gościom odwiedzającym szkraba zaraz po porodzie w domu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odwiedza się noworodka zaraz po porodzie. Nie uczyli w szpitalu? Nowe otoczenie, nowe bakterie a tu jeszcze przynoszenie dodatkowych... W ciągu miesiąca powinna być tylko rodzina, a nie ciekawscy co dziecka nie widzieli. Później można się wybrać z wizytą, jednak w dobrym tonie jest zadzwonić i zapytać rodziców czy dziecko już się zadomowiło i czy nie widzą przeciwwskazań.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Zauważyłem ostatnio u znajomych modę na maski na usta dla gości przychodzących zobaczyć noworodka. Oczywiście mowa o ludziach zdrowych, a nie chorych. Jak się na to zapatrujecie? Sami rozdajecie/rozdawalibyście maski gościom odwiedzającym szkraba zaraz po porodzie w domu?

 

To jest idiotyzm i paranoja, a nie maseczki.

Jakim idiotą trzeba być, by zwalić się w "gości" do noworodka i kobiety w połogu:jawdrop::jawdrop:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę dziwne, sama mam 2 letnie dziecko i nie stosowalam takich praktyk, ale... nie rozumiem po cholerę te pielgrzymki do noworodka. Rodzina rozumiem, ale reszta to mogłaby dac sobie troszkę na wstrzymanie. Nie dość że to męczące to rzeczywiście coś na sobie można przenieść. Miałam taka sytuację, jak moja córeczka miała 9 miesięcy przyszła do mnie koleżanka z synkiem. Tego dnia był zdrowy i moja mała też. Za trzy dni dziecko tak mi sie rozchorowalo, że szok. Jezdzilam po szpitalach jak szaona, takie były akcje. Potem okazało sie, że jej syn też był chory, już wieczorem jak sie rozstaliśmy, te same objawy, tylko że on miał 4 lata. Więc nie ma co sie dziwić przewrazliwionym rodzicom, tym bardziej jak sie słyszy ns jakim poziomie jest opieką lekarska w naszym kraju. Pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest idiotyzm i paranoja, a nie maseczki.

Jakim idiotą trzeba być, by zwalić się w "gości" do noworodka i kobiety w połogu:jawdrop::jawdrop:

 

Oj, nie za mocno?

 

Często do młodej matki pierwszego dziecka wpada siostra, przyjaciółka trochę pomóc, podpowiedzieć. Taka kobieta (matka) po prostu czuje się dzięki temu lepiej, pewniej. Przychodzą rodzice - teściowie, rodzeństwo. To też normalne. Jak brakuje rodziny, to są zapraszani przyjaciele. Oczywiście zapraszani, a nie wprasza się każdy, kto ma ochotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, nie za mocno?

 

Często do młodej matki pierwszego dziecka wpada siostra, przyjaciółka trochę pomóc, podpowiedzieć. Taka kobieta (matka) po prostu czuje się dzięki temu lepiej, pewniej. Przychodzą rodzice - teściowie, rodzeństwo. To też normalne. Jak brakuje rodziny, to są zapraszani przyjaciele. Oczywiście zapraszani, a nie wprasza się każdy, kto ma ochotę.

 

Wytłuszczam poniżej.

Nie ma mowy, o matce, siostrze, czy przyjaciółce "do pomocy", lecz o gościach przychodzących pooglądać noworodka.

Zdania nie zmieniam, dla mnie to idiotyzm goniący jakąś chorą ciekawość.

I ja jako młoda matka nie czułabym się komfortowo, gdyby tydzień po porodzie odwiedziło mnie rodzeństwo i teściowie :rolleyes:

 

 

 

Witam!

 

Zauważyłem ostatnio u znajomych modę na maski na usta dla gości przychodzących zobaczyć noworodka. Oczywiście mowa o ludziach zdrowych, a nie chorych. Jak się na to zapatrujecie? Sami rozdajecie/rozdawalibyście maski gościom odwiedzającym szkraba zaraz po porodzie w domu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Malka, zgadzam się, że noworodka pokazuje się na zdjęciach. Ale też pamiętam radość i dumę żony, jak jej przyjaciółka przyszła w dwa dni po powrocie mej ślubnej ze szpitala. Więc kwestia sytuacji. Wyczucie sytuacji i takt są niezbędne, w takich sytuacjach szczególnie.

Gość to szerokie pojęcie. Rodzice, teściowie to też goście (chyba że na stałe mieszkają z omawianą młodą matką). Też mogą przynieść nowe zarazki. Też mogą dostać maseczki.

 

A wracając do głównego tematu, wręczenie maseczek może być subtelną formą zwrócenia uwagi, że dany gość jest chwilowo niepożądany. 0

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać zdania są podzielone. Wizyt niektórych gości po narodzinach niestety ciężko jest uniknąć, każdy chce zobaczyć, a jak rodzina nie jest tylko na święta i jest ze sobą zżyta to ciężko zabronić wizyt. Nie piszę tutaj o takich oczywistych osobach jak rodzice czy rodzeństwo, ale nawet ulubiona ciocia. Tym bardziej, że dzisiaj są różne modele chowania dzieci. Jedni rodzice, szczególnie ci z pierwszym dzieckiem są dosłownie obsrani i przerażeni, trzymają dziecko pod kloszem, a jak ktoś ma katar w domu to robi się dramat. Inni wychodzą do ludzi z dzieckiem już 2 tygodnie po narodzinach. Moja znajoma z 2-tygodniowym synkiem była latem na plenerowej imprezie, w galeriach handlowych, mały ma się bardzo dobrze.

 

Wg mnie maski są jak najbardziej wskazane dla osób, które nie czują się dobrze, ale z drugiej strony sami zdadzą sobie sprawę, że to nie jest najlepszy czas na wizytę. Zadałem jednak pytania, bo na maski ostatnio jest moda i to taki kolejny element doskonałego, książkowego macierzyństwa z podtekstem mokrej pieluchy już nie tylko dziecka, ale i rodziców. Ciekaw byłem jak osoby z netu, czyli otwarcie, się na to zapatrują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, maski są w modzie. Zdarzało mi się już widzieć osobę w masce w komunikacji miejskiej (nie wiem - chciała nie zarażać czy uniknąć zarażenia), a także, poza PL choć w Europie, wycieczkę zamaskowanych przedstawicieli dalekiej Azji (Japonia? Korea?) Bez udziału noworodków :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozdawałam gościom masek, ale też pielgrzymki do nas nie przychodziły.

Ogólnie uważam, że to przegięcie.

Pierwszych gości zaprosiłam, kiedy poczułam się na to gotowa, czyli chyba jakoś po 2 tygodniach. W końcu gości wypada ugościć. ;) Mieszkanie posprzątać, przygotować coś do jedzenia.

 

 

Moje dziecko wyszło na pierwszy godzinny spacer w dniu wyjścia ze szpitala czyli w 4 dobie swojego życia.

W 10 dobie musiałam go zabrać ze sobą na zakupy, czyli zaliczyło centrum handlowe.

Chorować zaczęło dopiero 7 miesięcy później - w żłobku.

Na co dzień kotłuje się z psem na podłodze - to dopiero jest mało higieniczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem z tymi maskami to przeginka. Mamy dwójkę dzieci i obie sztuki były w miarę rozsądnie pokazywane społeczeństwu. Odwiedzali nas rodzice, znajomi i kto tam się wprosił. Oczywiście bez przesady ale też bez izolacji. Dziecko dzieckiem ale jakoś żyć trzeba. Żona to nawet był szczęśliwa, że ktoś wpadał, bo to zawsze jakieś urozmaicenie jak się z maluchem w domu cały dzień siedzi. Nie musiała się martwić o porządek i poczęstunek dla gości, bo takie rzeczy załatwiałem ja. Sama zdecydowała, że z miesięczną córką pojechała pociągiem 500 km w swoje rodzinne strony i nic się nie stało, bo i co mogło się stać. Rozsądek polecam wszystkim.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Rodzice zdrowych dzieci uważają to za przegięcie. Dopóki nie odwiedzą z pociechą szpitala... Potem im się zwykle zmienia...

Rodzice dzieci chorych, wcześniaków, obciążonych, po trudnym porodzie itd najchętniej napisali by baner "wstęp wzbroniony" ale im nie wypada. Maska jest jakimś ratunkiem ale niestety nie wiele daje. Więc to chyba komunikat niewerbalny - spadaj stąd. Kto mądry, ten zrozumie. Głupich lepiej wyprosić.

 

Generalnie rodzi się dużo alergików, zwykle nieodpornych na wirusy. A wirusy teraz szaleją. Nie wpuściłabym ani przyjaciółki ani teściowej w pierwszym miesiącu. chyba, ze ktoś wyznaje zasadę - tylko silny ma przeżyć :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najchętniej napisali by baner "wstęp wzbroniony" ale im nie wypada.

 

Nie wpuściłabym ani przyjaciółki ani teściowej w pierwszym miesiącu. chyba, ze ktoś wyznaje zasadę - tylko silny ma przeżyć :cool:

 

Otóż to, z tym, że nie rozumiem jak "nie wypada" ?????

Dla swojego dobrego samopoczucia, oraz zdrowia dziecka powiedziałam krótko "zakaz wjazdu" i absolutnie nie mam i nie miałam grama wyrzutu sumienia z tego powodu.

 

Sama korzystałam z maseczki - profilaktycznie (rodząc miałam zapalenie płuc) i nie miałam ochoty zafundować młodemu tego świństwa, choć lekarze zapewniali,że prawdopodobieństwo znikome, bo albo złapał już prenatalnie, albo się uodpornił.

 

Niemniej niezależnie od sytuacji gości do domu zapraszam, wtedy kiedy ja chcę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Rodzice zdrowych dzieci uważają to za przegięcie. Dopóki nie odwiedzą z pociechą szpitala... Potem im się zwykle zmienia...

Rodzice dzieci chorych, wcześniaków, obciążonych, po trudnym porodzie itd najchętniej napisali by baner "wstęp wzbroniony" ale im nie wypada. Maska jest jakimś ratunkiem ale niestety nie wiele daje. Więc to chyba komunikat niewerbalny - spadaj stąd. Kto mądry, ten zrozumie. Głupich lepiej wyprosić.

 

Generalnie rodzi się dużo alergików, zwykle nieodpornych na wirusy. A wirusy teraz szaleją. Nie wpuściłabym ani przyjaciółki ani teściowej w pierwszym miesiącu. chyba, ze ktoś wyznaje zasadę - tylko silny ma przeżyć :cool:

No mnie się nie odmieniło. Ale może za krótko w szpitalu byliśmy. Tylko 3 tygodnie.

 

Niemniej niezależnie od sytuacji gości do domu zapraszam, wtedy kiedy ja chcę.

Święte słowa. Mój dom - moje reguły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No mnie się nie odmieniło. Ale może za krótko w szpitalu byliśmy. Tylko 3 tygodnie.

 

.

Ja 4 miesiące. Dlatego, że wpusciłam do domu zagrypioną położną.4 miesiące leczenia zapalenia płuc u dziecka i zastanawiania się, jakie jeszcze istnieją antybiotyki, bo w zasadzie wszystkie już dostała.

Moja kolezanka się ze mnie śmiała, ona z pierwszym dzieckiem jeździła na majówki i do marketów. Z drugim spędziła 2 miesiące na okulistyce lecząc zapalenie rogówki a potem całego oka. Z zagrożeniem zapalenia opon. Już się nie śmiała, tylko przed odwiedzinami pytała wszystkich, czy kataru nie mają.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...