Gość Pepeg z Gumy 16.04.2013 20:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2013 Czy wiecie że tłumacz Karl Dedecius i Zbigniew Herbert mieli w ogólniaku w różnych miejscowościach, w różnych latach tego samego nauczyciela od języka polskiego? To fascynujące, ale zapytam mistrzu , jaki to ma związek z dyscypliną i morale, o którą tak zaciekle walczysz w pierwszej części swojej włoskiej dygresji ? Idąc podobnym tropem, posunę się jeszcze dalej. Czy wiecie, że Jan Sebastian Bach ożenił się z Marią Barbarą z domu także Bach, z którą miał siedmioro dzieci z czego czwórka przeżyła i była także znakomitymi muzykami, wykształconymi jedynie przez ojca? Może więc taki lekko kazirodczy związek jest jednak właściwszy do posiadania zdolnego i wartościowego potomstwa, a nie jakieś tam szkoły ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
definicjusz 17.04.2013 07:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Kwietnia 2013 ...związek dość oczywisty. Nauczyciel może wzbudzić i rozwinąć talenty ucznia lub całkowicie pogrzebać przyszłość naszego dziecka. Miarą "jakości" pedagoga nie jest ilość pozytywnych ocen ale ilość indeksów i nieprzeciętnej kariery jego wychowanków . Dzisiaj nie istnieje naturalna weryfikacja kwalifikacji nauczyciela. "System włoski" pozwolić może na wybór nauczyciela ; małe zainteresowanie uczniów wykładowcą? ,... następny wykładowca proszę. I odwrotnie. Nauczyciel powinien móc wykluczyć ucznia z listy swoich słuchaczy. Gdyby tak jaszcze uwarunkować od wyników w nauce i dyscypliny w szkole możliwość ubiegania się o prawo jazdy; oczywiście w latach a nie dożywotnio . Ja to mam fantazję. Wiem, że to nigdy, przenigdy nie będzie możliwe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Pepeg z Gumy 17.04.2013 07:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Kwietnia 2013 ...związek dość oczywisty. Nauczyciel może wzbudzić i rozwinąć talenty ucznia lub całkowicie pogrzebać przyszłość naszego dziecka. Miarą "jakości" pedagoga nie jest ilość pozytywnych ocen ale ilość indeksów i nieprzeciętnej kariery jego wychowanków . . No oczywiście. O ja głupia cipa nie dostrzegłem takiej oczywistości.. Poszukajmy więc dalej, czy przypadkiem w gimnazjum nie uczył Einsteina jakiś wspólny nauczyciel z Planckiem? I oczywiście zastanówmy się czy jakiś inny, wspólny, kiepski belfer nie uczył Hitlera z Goebelsem. Tak z ciekawości zapytam. Czy masz może jeszcze jakieś wybitne przykłady ze współczesnego szkolnictwa średniego i ogólnokształcącego, w którym panuje zależność mistrz - uczeń.? Może być nawet z "włoskiej szkoły". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
definicjusz 17.04.2013 18:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Kwietnia 2013 (edytowane) @Pepeg, ... oj nie głupia... tylko "Czerwony Kapturek" . Mam wrażenie, że nie ważnym jest, kto, o czym i w jakiej intencji się wypowiada. Kolega zawsze jest na nie. Nie powie nam kolega, że jest mu wszystko jedno, kto uczy syna fizyki i że nie lepiej by było, aby taki nauczyciel również potrafił wyliczyć zadanie w pamięci? Zapewniam, że niekompetentny nauczyciel jest takim samym zagrożeniem jak zły lekarz opiekujący się dzieckiem (proszę zapytać naszego medalisty). Na czym polega fenomen "Batorego"? Wszędzie spotykam się z opisami rzeczywistości szczególnie tej trudnej do zaakceptowania i narzekaniem a nikt nie szuka rozwiązań. To tak jak (spróbuję pójść w kolegi ślady) ;" uprawianie seksu na własną rękę". Usuwa napięcie a gdzie przyjemność? Edytowane 17 Kwietnia 2013 przez definicjusz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Pepeg z Gumy 17.04.2013 19:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Kwietnia 2013 To tak jak (spróbuję pójść w kolegi ślady) ;" uprawianie seksu na własną rękę". Usuwa napięcie a gdzie przyjemność? Przestaję rozumieć. Kolega poprzez napięcie odczuwa przyjemność? Ciekawe, nie próbowałem. Pyta Kolega czy ja tak mam od małego.Odpowiadam krótko : nie! Od kolan. Chyba zaskoczę też Kolegę ,że jest mi już wszystko jedno kto uczy moje dziecko fizyki, matematyki czy chemii. Żaden z tych przedmiotów nie będzie mojej latorośli potrzebny w tym kraju, gdyż jako notoryczny głąb z przedmiotów ścisłych chce się realizować w innych dziedzinach pozostając miernotą we wszystkim innym. Z czym mu na razie dobrze. A błędy , które popełniają niedouczeni w tej materii nauczyciele sam, jako fizyk koryguję w zarodku i w przeciwieństwie do "ciała" nawet z sukcesem. Biorąc pod uwagę regularnie postępującą w Polsce idiokrację, opartą na całkiem zgrabnych i silnych już podstawach ochlokratycznych nic się zrobić nie da. Więc kpię i drwię, bo mam swoje lata i całkiem niezłą jeszcze pamięć z epoki minionej. Nie wymagam od nauczyciela rozwiązywania zadań w pamięci. Wymagam aby przychodzili rzetelnie przygotowani do lekcji. Nauczyciel nie musi być geniuszem i wybitnym artystą. Musi być solidnym rzemieślnikiem i ciekawym człowiekiem. To, w połączeniu z ambicjami, kreatywnością i pasją do przekazywania wiedzy, wystarczy do osiągnięcia sukcesu. Fenomen "Batorego" czy innej "Żmichowskiej" wywodzi się z komuny i na tej opinii to się nadal kręci - nawyk swoisty. Ale owszem, ten "nawyk" jest podstawą wielu renomowanych uczelni. Nie zawsze jestem na "nie" jak sugerujesz. Uważam tylko, że raz wprowadzona w oświatę zawierucha zrobi taką rozpierduchę, że możemy sobie sypać pomysłami i odprawiać gorzkie żale przez najbliższe wieki a i tak nic to nie da. Nie widzę siłacza, który by rozpieprzył cały ten bajzel w drobny mak i zaczął budować od nowa, po to aby za lat 30 zobaczyć pierwsze efekty. Tego się już nie da nadgonić nawet nie wiem za jakie pieniądze. Tymczasem kolejni władcy wciąż majstrują. Szkoda tylko ,że chcą operować mózg za pomocą siekiery. Pan prezentuje sienkiewiczowski patriotyzm oświatowy - piękny ale naiwny. Szkoła jest przedłużeniem polityki państwa. Zacznijmy więc naprawiać głupotę władzy. Tylko pokaż mi taką partyjkę, która na to się zgodzi i przyjmie to jako swój priorytet. Na ch... nam mądrzy i światli ludzie jak przy korycie zasiadają zawsze pazerne, cwane matoły i to niekoniecznie douczone. Nikt na to nie pozwoli i to jest moja jedyna teoria spiskowa jaką udało mi się w życiu ukuć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Chef Paul 17.04.2013 23:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Kwietnia 2013 ... ... Więc kpię i drwię, bo mam swoje lata i całkiem niezłą jeszcze pamięć z epoki minionej. ... ... ... cóś mnie się wydaje, że wieku podobnym jakoś ... no i z pamięcią również nie najgorzej ... ... ... i to jest moja jedyna teoria spiskowa jaką udało mi się w życiu ukuć. ... a ja wciąż kuję jeszcze ps - a z reformą oświaty w Ojczyźnie mej kochanej ... tak jak ze wszystkiemi innymi reformami, czyli ... co by tu Panie jeszcze spierdolić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
perm 18.04.2013 05:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 Dałoby się szkolnictwo naprawić i to dosyć szybko. Zlikwidować w cholerę państwowe szkoły, Zamiast finansowania oświaty przez państwo wprowadzić grant oświatowy na każdego ucznia. Są chętni - szkoła funkcjonuje, nie ma - szkołę się zamyka. Szkoły mogły by być odpłatne (pomimo grantu oświatowego). Zlikwidować przymusową podstawę programową z wyłączeniem j. polskiego i matematyki. Wyciąć większość zapisów karty nauczyciela, pozostawiając tylko te które są niezbędne czyli obowiązkowe wykształcenie i długość urlopów (część się pewnie skrzywi ale i uczniom i nauczycielom są one niezbędne). Wprowadzić możliwość dofinansowania przez gminy szkół które są uważane za potrzebne. ZLIKWIDOWAĆ MINISTERSTWO NAUKI I SZKOLNICTWA WYŻSZEGO! a utworzyć departament szkolnictwa przy Ministerstwie administracji i cyfryzacji. No tak, to już wiadomo że się nie da... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
definicjusz 18.04.2013 06:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 @Pepeg, druhu, nawet nie potrafię (żeby nie upaciać nas w wazelinie) wygadać się jak bardzo podobne są moje odczucia na ten temat. Z Sienkiewiczem nie jest mi po drodze i uważam go za bardzo szkodliwego pisarza. Ja bym go zakazał lub warunkowo dopuścił . Warunek,... z negatywnym komentarzem, co również dotyczy jeszcze kilku wiodących literatów. Fantazjuję na temat naprawy bez oczekiwania na natychmiastowe zastosowanie. Kiedy słyszę, czytam, że są przyzwoici ludzie ale w tych warunkach nie mają odwagi na aktywność, to chcę choć przeczytać co by zrobili... i nic. Piszę sam żeby sprowokować. Piszesz o nauczycielu; "Musi być solidnym rzemieślnikiem i ciekawym człowiekiem. To, w połączeniu z ambicjami, kreatywnością i pasją do przekazywania wiedzy, wystarczy do osiągnięcia sukcesu.". W Polsce to nie działa tak samo jak u faceta, który jako emeryt-rencista ma regularne, wręcz wymarzone, oddawanie moczu o 5.15 i wypróżnienia o 6.05 . Po prostu wspaniale, gdyby nie to że budził się o 7.00 @perm, trochę się z tym nie zgadzam ale chyba i na to bym przystał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jola_krzysiek 18.04.2013 06:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 (...)Z Sienkiewiczem nie jest mi po drodze i uważam go za bardzo szkodliwego pisarza. Ja bym go zakazał lub warunkowo dopuścił . Warunek,... z negatywnym komentarzem, co również dotyczy jeszcze kilku wiodących literatów. . No jasne, dopisz do zakazanej listy jeszcze Lema, przecież też mijał się z rzeczywistością. Trzeba nauczyć dzieciaki myśleć, tak by dokonywały właściwych wyborów a nie tworzyć cenzurę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
m.k.k 18.04.2013 07:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 Dałoby się szkolnictwo naprawić i to dosyć szybko. Zlikwidować w cholerę państwowe szkoły, Zamiast finansowania oświaty przez państwo wprowadzić grant oświatowy na każdego ucznia. Są chętni - szkoła funkcjonuje, nie ma - szkołę się zamyka. Szkoły mogły by być odpłatne (pomimo grantu oświatowego). Zlikwidować przymusową podstawę programową z wyłączeniem j. polskiego i matematyki. Wyciąć większość zapisów karty nauczyciela, pozostawiając tylko te które są niezbędne czyli obowiązkowe wykształcenie i długość urlopów (część się pewnie skrzywi ale i uczniom i nauczycielom są one niezbędne). Wprowadzić możliwość dofinansowania przez gminy szkół które są uważane za potrzebne. Był sobie kraj. Miał szkolnictwo państwowe/samorządowe dość mierne, kto mógł, posyłał latorośle do szkół prywatnych. Bo takie też były. Te były różne, lepsze lub gorsze, ale dużo mówiono o tych lepszych, a o najlepszych to nawet w książkach pisano i w filmach pokazywano. W kraju tym szczycono się swoimi szkołami, przynajmniej tymi z książek i filmów. Był sobie kraj. Miał szkolnictwo państwowe/samorządowe i szkolnictwo prywatne. Szkolnictwo państwowe/samorządowe było słabe, niedofinansowane, ale zdarzały się szkoły jadące na tradycji, w których pracowała garść nauczycieli z pasją i powołaniem. I było szkolnictwo prywatne. Szkół prywatnych powstawało dużo. Więc walczyli o uczniów. Szybko zauważyli, że stawianie wyższych ocen spowoduje, że uczniowie i ich rodzice będą bardziej zadowoleni. Średnia ocen w szkolnictwie prywatnych była wyższa, wyższa wyniki zewnętrznych egzaminów (ich jakość to odrębny temat) była jednak po stronie szkolnictwa państwowego. Perm, który model jest bliższy rzeczywistości kraju, w którym żyjesz? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
m.k.k 18.04.2013 07:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 Z Sienkiewiczem nie jest mi po drodze i uważam go za bardzo szkodliwego pisarza. Ja bym go zakazał lub warunkowo dopuścił . Warunek,... z negatywnym komentarzem, co również dotyczy jeszcze kilku wiodących literatów. Ja akurat Sienkiewicza bym zostawił, facet pisać potrafił. Ale te wszystkie pozytywistyczne dzieła, będące w sprzeczności ideologicznej z poprzedzającymi je romantycznymi poezjami. No jak tak można, w piątek przerabiamy optymistyczną poezję — Cierp, a pracuj! i bądź dzielny, Bo twój naród nieśmiertelny, a już w poniedziałek zapoznajemy się z zawartością warszawskiego sklepiku, do którego Wokulski doszedł po stopniach ołtarza, acz tą mniej romantyczną drogą, za pomocą wdowy po właścicielu, a nie jego córki. A ponieważ "obraz wart tysiąca słów", w środę trzeba znaleźć na YouTube jakieś sensowne fragmenty Nad niemnem, coby obejrzeć tą przyrodę (tylko gdzie to kręcili) i oszczędzić sobie dużo czasu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 18.04.2013 07:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 (edytowane) Dałoby się szkolnictwo naprawić i to dosyć szybko. Zlikwidować w cholerę państwowe szkoły, Zamiast finansowania oświaty przez państwo wprowadzić grant oświatowy na każdego ucznia. Są chętni - szkoła funkcjonuje, nie ma - szkołę się zamyka. Szkoły mogły by być odpłatne (pomimo grantu oświatowego). Zlikwidować przymusową podstawę programową z wyłączeniem j. polskiego i matematyki. Wyciąć większość zapisów karty nauczyciela, pozostawiając tylko te które są niezbędne czyli obowiązkowe wykształcenie i długość urlopów (część się pewnie skrzywi ale i uczniom i nauczycielom są one niezbędne). Wprowadzić możliwość dofinansowania przez gminy szkół które są uważane za potrzebne. ZLIKWIDOWAĆ MINISTERSTWO NAUKI I SZKOLNICTWA WYŻSZEGO! a utworzyć departament szkolnictwa przy Ministerstwie administracji i cyfryzacji. No tak, to już wiadomo że się nie da... a jednak nie. to znaczy nie mam nic przeciw szkołom prywatnym, płatnym itd. Lecz, niestety, rzeczywistość pokazuje, że jakość nie idzie w parze z odpłatnością. Ani u nas ani np w takiej Brazylii (akurat ten kraj trochę znam). Szkoły prywatne są płatną przechowaną dość roszczeniowej młodzieży, która płaci i jej się należy. Najczęściej dyplom a nie wiedza. Czyli tzw oficjalny zakup dyplomu na lewo. Nie wiem, skąd to się bierze? Do jednej takich chodzi przyjaciółka córki - poziom zero. Druga to nasi sławni "bernardyni", szkoła która BEZBŁĘDNIE przygotowuje do egzaminu. Żadnej wiedzy ale wszelakie testy końcowe zdawane na 90%. Tylko potem dramat w liceum czy na studiach. No i mamy zapłacony dyplom gimnazjum, liceum, potem wykupiony dyplom Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie a potem zdziwienie, że potencjalny pracodawca nie pada na kolana... Chyba problem leży gdzieś indziej - w umasowieniu. To co dobre, musi być elitarne i trudno dostępne. Powinny być szkoły zawodowe i szkoły elitarne, które po ostrej selekcji wybiorą najlepszych i będą mogły z nimi pracować. W prywacie to nie przejdzie, bo liczy się ilość. I niby teraz ta selekcja jest, są np lepsze gimnzaja i lepsze licea. Idzie tam młodzież już lepsza na starcie, powinna być dopieszczona i wznieść się na wyżyny, super materiał, nic tylko uczyć. I znów rzeczywistość skrzeczy - ten super materiał pozwala po prostu NIE uczyć. Bo oni i tak nauczą się sami. albo pójdą na korki. Dlatego najlepsze licea mają bardzo dobre wyniki końcowe matur i dość niską wartość edukacyjną dodaną. A kiepskie licea mają może i tą wartość czasem nie małą, ale materiał kiepski więc wynik końcowy słaby. I znowu - kto jest winien? Nauczyciel jednak. Edytowane 18 Kwietnia 2013 przez EZS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Pepeg z Gumy 18.04.2013 10:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 (edytowane) I znowu - kto jest winien? Nauczyciel jednak. Moja droga EZS, tylko wciąż, niestety, podajesz jakąś cząstkową ( chociaż ważną jeśli nie najważniejszą) przyczynę tej bryndzy, o której wiemy od dawna wszyscy. Problemem jest bardziej : jak z tego wyjść? Do czego tak definicjusz idealus magnus nawołuje. Tak po Orwellowsku trochę. Wymiana koni nic tu nie da , bo przy takim systemie przyjdą nowe, jeszcze słabsze, bardziej ochwacone chabety , gdyż szkolone latami przecież były przez zupełnie liche szkapy. Jakiś woźnica w 45 roku dopuścił do oświatowego żłobu, to co pozostało po pożodze myśląc, że teraz już kolejne rumaki, samopas będą się rodzić i po łąkach bezkresnych brykać . A nie o rumaka powinno chodzić stajennemu, tylko o pracowitego muła, który się natyra ale dobrze odżywiony chętnie swą robotę zawsze podejmie. I nic tu jego smutne oczy wskórać nie powinny, one takie już są z urody. Woźnica dawno był sczezł ale kolejni koniuszy mają nadal nawyki swoich poprzedników sprzed niemal stu lat, bo co tam. Ot, obrok, trochę słomy i wio. Żadnemu następcy do pustego łba nie przyszło, że czas - nie ch..., nie staje. Ludzie to nie konie, a w oświacie trzeba planować na lata , chuchać, wyrywać chwasty i przegarniać plewy, inaczej będziemy szukać na polu pełnym perzu jakiejś marnej, byle jakiej marchewki i cieszyć się jak dzieci na widok ogryzka, jaki to niebywały okaz znaleźliśmy. W normalnym świecie do roli nauczyciela robi się niemal castingi, prowadząc selekcje, sprawdzając adepta i doglądając go potem przez lata. U nas masz wolny wybór. Jak się nie powiedzie w bankowości, to pójdę se w ostateczności dzieci uczyć. A pewnie! Bo jak kto nie gapa, to wie ,że w korycie może i nie za wiele, ale !... można się jakoś na lichą lecz spokojną starość urządzić. Lepsze to niż kompletna niepewność . Zwłaszcza ,że jak każda robota publiczna i ta ma swoje drobne, lekko osładzające gorycz "kieratu" przyjemności. System utrzymywania świętych krów i ich zawodowych przywilejów obowiązuje wciąż. I mimo ,że krowy ryczą, że ciągle mają mało, oborowy obiecuje ,że da więcej i daje po trochu, bo związkowy buchaj grozi wciąż rogiem, a chociaż mleka sam nie daje i głęboko pod ogonem ma, że w obórce przy udoju też tego mleka nie przybywa, to porykuje i lubieżnie na krówska spogląda.On go w końcu, tego mleka, nie pije, on tylko dyma sobie krówki i cichutko im obiecuje, jak to o ich łąki dbać będzie. Tymczasem świat cywilizowany, nowoczesne fermy, zamiast stajenek i obórek propaguje. A my na trójpolówce wychowani, nie dosyć, że oborę ze stajnią łączymy, to jeszcze chlew do tego przyłączyliśmy z bardzo inteligentnymi świniami,które od dawna mądrzejsze są od swojego pastucha. Edytowane 18 Kwietnia 2013 przez Pepeg z Gumy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
m.k.k 18.04.2013 13:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 Pepeg, analizę stanu i procesów w rodzimych budynkach inwentarskich edukacji powszechnej przeprowadziłeś zaiste głęboką, ale jakbyś tak trochę więcej czasu tam spędził, do dostrzegłbyś jeszcze kilka szczelin, czy to w ścianach, czy okienek wybitych, przez które wiatr hula, przeciągi powoduje i kaganek oświaty nam przygasza. A przeciągiem tym jest roszczeniowa postawa zainteresowanego społeczeństwa.Nauczyciel zawsze przez młodzież był postrzegany jako wróg. Żak profesorom krzywy by zacytować Barda. Ale poprzednia młodzież, która rzuciła bieżącą młodzież na głęboką wodę oświaty niestety nie wyrosła z tej cechy. Efekt - nauczyciel jest wrogiem nie tylko ucznia, ale i jego rodzica. Nie bez winy nauczyciela, skoro do zawodu jest selekcja negatywna, to z prostej logiki wynika że wartość oczekiwana inteligencji nienauczyciela będzie większa niż analogiczny parametr nauczyciela o teoretycznie tym samym poziomie przygotowania. Nawet w tym wątku mamy opisane takie sytuacje z perspektywy rodzica. I z własnego życia takie też znam. Nauczyciel i rodzic nie współpracują, mają minimalny kontakt. Rodzic nie zastanawia się, co nauczyciel chce osiągnąć przez określone działanie, na przykład nakaz przeczytania dodatkowej lektury. Może to jest głupia kara, a może dostrzegł w tym uczniu potencjał i chce mu podsunąć bardziej ambitny materiał. Życie uczy, że wielu nauczycieli też się nad tym nie zastanawia, choć powinni. Ale roszczeniowa postawa rodziców i brak narzędzi dyscyplinujących młodzież powoduje, że mimo rozlicznych reform, których celem jest osiągnięcie przez naszą edukację poziomu edukacji naszej, a skutkiem osiągnięcie przez naszą edukację poziomu poniżej edukacji naszej, źle się dzieje w edukacji naszej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
perm 18.04.2013 15:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 Był sobie kraj. Miał szkolnictwo państwowe/samorządowe dość mierne, kto mógł, posyłał latorośle do szkół prywatnych. Bo takie też były. Te były różne, lepsze lub gorsze, ale dużo mówiono o tych lepszych, a o najlepszych to nawet w książkach pisano i w filmach pokazywano. W kraju tym szczycono się swoimi szkołami, przynajmniej tymi z książek i filmów. Był sobie kraj. Miał szkolnictwo państwowe/samorządowe i szkolnictwo prywatne. Szkolnictwo państwowe/samorządowe było słabe, niedofinansowane, ale zdarzały się szkoły jadące na tradycji, w których pracowała garść nauczycieli z pasją i powołaniem. I było szkolnictwo prywatne. Szkół prywatnych powstawało dużo. Więc walczyli o uczniów. Szybko zauważyli, że stawianie wyższych ocen spowoduje, że uczniowie i ich rodzice będą bardziej zadowoleni. Średnia ocen w szkolnictwie prywatnych była wyższa, wyższa wyniki zewnętrznych egzaminów (ich jakość to odrębny temat) była jednak po stronie szkolnictwa państwowego. Perm, który model jest bliższy rzeczywistości kraju, w którym żyjesz?To nie jest kwestia tego jaki model szkolnictwa jest gdzieś tam.Musimy wypracować sobie własny. By uniknąć szkół w których oceny daje się dla zachęty wystarczy zachować już istniejące egzaminy zunifikowane takie jak egzamin gimnazjalny i matura. W takim systemie miały by one sens, bo w tej chwili, przy jednakowych programach we wszystkich szkołach, tak naprawdę sprawdzają tylko odporność na stres. Ocena na świadectwie końcowym po trzech latach nauki jest z reguły taka sama jak z egzaminu. Egzaminy zunifikowane po to właśnie są by obiektywnie ocenić pracę szkoły przy dowolnej podstawie programowej. Inaczej mówiąc, stawianie dobrych ocen za byle co nic w takim systemie nie da. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
perm 18.04.2013 15:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 a jednak nie. to znaczy nie mam nic przeciw szkołom prywatnym, płatnym itd. Lecz, niestety, rzeczywistość pokazuje, że jakość nie idzie w parze z odpłatnością... Ja nie proponuję płatnych szkół tylko prywatne. Ma być grant oświatowy. Szkoła mogłaby wprowadzić odpłatność ale musiałaby liczyć się albo z odpływaem uczniów albo ze zmianą ich rodzaju na takich właśnie jak piszesz - płacę, wymagam. ... Chyba problem leży gdzieś indziej - w umasowieniu. To co dobre, musi być elitarne i trudno dostępne. Nie to co dobre. To co daje perspektywy ale dla zdolnych. W prywacie to nie przejdzie, bo liczy się ilość.W takim Eton też? I niby teraz ta selekcja jest, są np lepsze gimnzaja i lepsze licea. Idzie tam młodzież już lepsza na starcie, powinna być dopieszczona i wznieść się na wyżyny, super materiał, nic tylko uczyć. I znów rzeczywistość skrzeczy - ten super materiał pozwala po prostu NIE uczyć. Bo oni i tak nauczą się sami. albo pójdą na korki. Dlatego najlepsze licea mają bardzo dobre wyniki końcowe matur i dość niską wartość edukacyjną dodaną. A kiepskie licea mają może i tą wartość czasem nie małą, ale materiał kiepski więc wynik końcowy słaby. I znowu - kto jest winien? Nauczyciel jednak. Wracamy do punktu wyjścia. Obecny system jest zły po prostu. To nie jest wina nauczycieli. Nie oni decydują o kształcie systemu edukacyjnego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
perm 18.04.2013 15:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 Jest jeszcze jeden plus sprywatyzowania szkół. Zniknęli by dyrektorzy z nadania ktorzy w tej chwili dominują. Zostaliby fachowcy lub szkoła znika z rynku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
firewall 18.04.2013 16:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 Dałoby się szkolnictwo naprawić i to dosyć szybko. Zlikwidować w cholerę państwowe szkoły, Zamiast finansowania oświaty przez państwo wprowadzić grant oświatowy na każdego ucznia. Są chętni - szkoła funkcjonuje, nie ma - szkołę się zamyka. Szkoły mogły by być odpłatne (pomimo grantu oświatowego). Zlikwidować przymusową podstawę programową z wyłączeniem j. polskiego i matematyki. Wyciąć większość zapisów karty nauczyciela, pozostawiając tylko te które są niezbędne czyli obowiązkowe wykształcenie i długość urlopów (część się pewnie skrzywi ale i uczniom i nauczycielom są one niezbędne). Wprowadzić możliwość dofinansowania przez gminy szkół które są uważane za potrzebne. No tak, to już wiadomo że się nie da... Perm,ale to już jest! Tak właśnie funkcjonuje szkolnictwo. Tylko to co ty nazywasz grantem jest bonem oświatowym. A to że jest on niedoszacowany to inna sprawa. Dlatego samorządy nie pozwalają na mniej liczne klasy, dlatego nie wolno prowadzić zajęć w grupach ( za wyjątkiem języków i w-fu bo tu są odrębne przepisy ). Dlatego nie ma na pomoce naukowe, remonty itd. Jeżeli do szkoły nie przychodzą uczniowie to szkoła jest likwidowana, jeżeli ma słabe wyniki to też jest likwidowana. Szkoły z tradycjami są i chwała im za to. To że mają dobre wyniki to nie dziwota. Na tym polega fenomen rankingów. Do szkoły o wysokiej zdawalności egzaminówgarną się bardzo dobrzy uczniowie. A tym wystarczy nie przeszkadzać. Do słabej szkoły idą uczniowie nie zainteresowani nauką. Tam nauczyciel choćby flaki sobie wypruł do łbów wiedzy nie wtłoczy. Niestety, z gówna bata nie ukręcisz. To że dzielicie nauczycieli na świetnych i kiepskich to wasze prawo. Niestety w wielu wypadkach nie macie racji. Znam wielu nauczycieli z "kiepskich" szkół stających na uszach aby ze swoich uczniów coś wykrzesać czy zainteresować a i tak wyniki mają mizerne. Znam też wielu "wybitnych" nauczycieli pracujących w znanych szkołach, którzy ani ułamka nie zrobili tego co ci "gorsi" nauczyciele. Ale oni mają za to osiągnięcia. I piszę nie dlatego że pracuję w takiej "kiepskiej" szkole, ale dlatego że przez ładnych parę lat byłem jednocześnie tym "wybitnym" i tym "kiepskim" nauczycielem ( pracowałem w dwóch różnych szkołach by mieć etat). W jednej czułem się jak na wczasach, a w drugiej tyrałem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
perm 18.04.2013 17:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 Perm,ale to już jest! Tak właśnie funkcjonuje szkolnictwo. Tylko to co ty nazywasz grantem jest bonem oświatowym. A to że jest on niedoszacowany to inna sprawa. Dlatego samorządy nie pozwalają na mniej liczne klasy, dlatego nie wolno prowadzić zajęć w grupach ( za wyjątkiem języków i w-fu bo tu są odrębne przepisy ). Dlatego nie ma na pomoce naukowe, remonty itd. ... Wbrew pozorom to nie jest to samo. Szkoły są własnością gmin które też dysponują pieniędzmi z bonów oświatowych. Jak każda czapka administracyjna po pierwsze generuje koszty, po drugie zarzadza niekoniecznie najbardziej efektywnie. Mój pomysł (powiedzmy że mój ), mimo że uważam że jedyny sensowny jest praktycznie mozliwy do wprowadzenia tylko etapami z założeniem że nowo powstałe prywatne placówki będą korzystały ze wsparcia w początkowym okresie. Szczerze mówiąc nie bardzo sobie wyobrażam ten okres przejściowy. Pozostaje jeszcze jedna rzecz. Kto miałby byc właścicielem tych prywatnych szkół? Nie ma chyba szansy by na każdą znalazł sie chętny do zainwestowania przedsiębiorca. Spółki pracownicze? Nigdzie do tej pory się nie sprawdziły. Myślę że najlepiej byłoby, podobnie jak w wielu innych dziedzinach by wszyscy Polacy pojechali gdzieś daleko na wczasy a w tym czasie w Polsce czary - mary i wszystko jest po nowemu. Znowu jak bumerang wraca hasło - czemuś biedny... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nazwa12 18.04.2013 18:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2013 Ostatnim rocznikiem,który się uczył,czytał lektury,wysoka średnia klasowa to rocznik 86,ten który zaczął Gimnazjum a potem to już się wszystko posypało,teraz dzieci w gimnazjum nie umieją nawet czytać to jest tragedia! kłania się tabliczka mnożenia a o lekturach nie wspomnę,byle zdać na dopach może się mylę,ale widzę co się dzieje dziecku nic nie można powiedzieć,krzyknąć już nie mówię że nauczyciel nie może nawet dziecku żadnej kary dać i dzieci robią co chcą,zachowują się karygodnie a czy kiedyś w szkołach był jakiś komfort a dzieci były grzeczne,miały szacunek do nauczycieli a jak taki uczeń dostał manto od nauczyciela i uwagę ,to w domu była poprawka od rodziców a teraz z uczniem obchodzą się jak z jajkiem,a uczeń robi co mu się podoba to jest tragedia papierosy,narkotyki,alkohol,teraz w telewizji mówili o jakimś syropie na kaszel,że dzieci go piją i się nim odurzają,w szkołach jest chaos i tyle dzieci mogą wszystko,a nauczyciel nie i dlatego w szkolnictwie dzieje się zle Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.