Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pieśni buntu, słowa prawdziwe


Recommended Posts

T I L T

 

"Nie wierzę politykom"

(Tomek Lipiński)

 

 

Nie wierzę politykom, nie

Nie wierzę politykom

 

To oni wytyczyli granice

To oni zbudowali mur

To oni podzielili nas

To oni patrzą na nas z góry

To oni mają swoje sprawy

O których my nic nie wiemy

To oni wywołują wojny

Na których to my giniemy !!

 

Nie wierzę politykom, nie

Nie wierzę politykom

 

Haha ha ha haha ha ha

Ciągle jeszcze mamy parę metrów do dna

Hoho ho ho hoho ho ho

Ciągle spadamy to jeszcze nie jest dno

We własnym domu trudno być prorokiem

Ale mówię to co widzę ze swoich okien

I nie chcę was straszyć, ale zobaczycie sami

Że najciekawsze dopiero przed nami !!!

 

Nie wierzę politykom, nie

Nie wierzę politykom

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
  • Odpowiedzi 52
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Kazik Staszewski

 

"Odrzuć to"

(sł. Kazik Staszewski, muz. Jacek Kufirski)

LP "Spalaj się!", rok 1993

 

 

Nie! Kolejny dzień powszedni

Jak wam nie wstyd sprzedawać ludziom tylu bredni

Codziennie to samo zakłamanie

Gąszczem liter istoty zakrywanie

Tak! Żelazne prawo oligarchii

Kto władzę ma, najpierw o nią się martwi

Czasem rzecz łatwa, czasem rzecz trudna

Każdy chce jeszcze urwać większy kawał sukna

 

Ja, jeśli ukradnę, to idę do więzienia

Wy możecie nawet zabić, nic to nie zmienia

Nie czynicie tego własnymi rękami

Zastępują was oprawcy przez was naganiani

Od kogo to prawo decyzji za miliony

Czerń to tylko inny kolor niźli czerwony

Tak! Żelazne prawo oligarchii

Kto władzę ma, najpierw o nią się martwi

 

Posłuchaj, ja nie chcę gadać za wiele

Zaklinam cię na wszystko, nie giń za ideę

Nie daj się omotać, byś zaczął zabijać

Żadna idea nie jest warta życia

Dość naprawdę, dość ogłupiania

Nie zabiję cię z powodu miejsca zamieszkania

I mam nadzieję, że też to zrozumiałeś

Powiedziałem ci to, o czym sobie myślałem

 

Nie gódź się na to

Nie gódź się na to

Nie gódź się na to

Nie gódź się na to

Odrzuć to!

 

 

Dobrze, siedzę i się dziwię

Choć mówiłem, że już nigdy mnie nic nie zdziwi

Jak daleki jest świat od normalności

Gdy tacy ludzie decydują w ogólności

Właściwie to jednak nie jest ich wina

Tylko urzędu i stanowiska

Niezależne od nikogo prawo oligarchii

Kto władzę ma, najpierw o nią się martwi

O nią się martwi!

 

W dniu, w którym zrozumiesz

Wolnym się poczujesz

W dniu, w którym zrozumiesz

Wolnym się poczujesz

 

Nie! Kolejny dzień powszedni

Jeszcze nigdy nie słyszałem tylu cynicznych bredni

Codziennie to samo zakłamanie

Gąszczem liter istoty zakrywanie

Tak! Żelazne prawo oligarchii

Kto władzę ma, najpierw o nią się martwi

Czasem rzecz łatwa, czasem rzecz trudna

Każdy chce urwać jeszcze większy kawał sukna

 

Ja, jeśli ukradnę, to idę do więzienia

Wy możecie nawet zabić, nic to nie zmienia

Nie czynicie tego własnymi rękami

Zastępują was oprawcy przez was naganiani

Od kogo to prawo decyzji za miliony

Czerń to tylko inny kolor niźli czerwony

Tak! Żelazne prawo oligarchii

Kto władzę ma, najpierw o nią się martwi

 

Posłuchaj, ja nie chcę gadać za wiele

Zaklinam cię na wszystko, nie giń za ideę

Nie daj się omotać, byś zaczął zabijać

Żadna idea nie jest warta życia

Dość naprawdę, dość ogłupiania

Nie zabiję cię z powodu miejsca zamieszkania

I mam nadzieję, że też to zrozumiałeś

Powiedziałem ci to, o czym sobie myślałem

 

Więc, nie gódź się na to

Nie gódź się na to

Nie gódź się na to

Nie gódź się na to

Odrzuć to!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

G. Brassens / F. Łobodziński

 

Za idee ponieść śmierć, któż zna ideę większą

Ja wszak wciąż żyję, bo na próżno szukam ich

Gdy nawet znajdę coś, to inni się tak śpieszą

Że na śmiertelny skok nie starcza mi już sił

 

Czasami myślę, że być może to i racja

Tak ogniem wiary płonąć, by podpalić stos

A jednak zanim spłonę, muszę dodać coś

 

Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz

Śmierć - tak, ale nie zaraz

 

Doradza przodków chór, by śpieszyć się powoli

I wciąż do przodu prąc, odpocząć parę chwil

Bo jaki zysk jest w tym, że się wyciągnie nogi

Jeżeli jutro już nie będzie dokąd iść

 

Opóźniać każą zaś ten marsz taktyki prawa

Wykazujące, że nim Bogu duszę dasz

To najpierw stań i swą ideę dobrze sprawdź

 

Ponieśmy za idee śmierć...

 

Niejeden święty mąż martyrologię głosząc

Sam długo zwleka, nim na szafot wdrapie się

Bo taki dobrze wie, że lepiej jeszcze pożyć

Z daleka patrząc w ten swój świątobliwy cel

 

Dlatego, zanim się dopełnia ich ofiara

Nierzadko egzekucji dokonuje czas

Lecz widać oni też mawiają sobie tak

 

Ponieśmy za idee śmierć...

 

Idea, jasna rzecz, wymaga poświęcenia

Wyraźnie mówią to statuty wszystkich sekt

Jednego chciałbym wszak od ofiar wyjaśnienia

Jak wśród natłoku słów odnaleźć słuszną treść

 

Sztandarów łopot to już dla mnie tylko hałas

Więc prędko biegnę, gdy z oddali słyszę głos

To mędrzec widząc grób czym prędzej skręcił w bok

 

Ponieśmy za idee śmierć...

 

Na próżno płynie krew i próżne hekatomby

A złoty cielec próżno przechodzi z rąk do rąk

Bo jeśli by tu mogły zaradzić ścięte głowy

To by na ziemi raj był już niejeden rok

 

Lecz Bóg niesyty wciąż i ciągle chce nas karać

Podsyca marzeń żar, na szańce każe iść

By śmierć spragniona krwi krew naszą mogła pić

 

Ponieśmy za idee śmierć...

 

Mesjasze ofiar złych, apostołowie śmierci

Możecie pierwsi iść, błogosławimy wam

Lecz nam nie każcie tej ofiary z nami dzielić

Niech najpierw każdy z was spróbuje tego sam

 

Nareszcie można ten rozpędzić dance macabre

Kostucha wreszcie chce wyznaczyć sama los

I byle komu swych nie daje ostrzyć kos

 

Ponieśmy za idee śmierć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

G. Brassens, tłum. F. Łobodziński

 

Jego dynastia mocno tkwi

W siodle, które dźwigamy my

 

Nie poradzisz nic, bracie mój

Gdy na tronie siedzi ch..

 

Buntu nie boi się władca ten

Co by z powiek spędzał mu sen

 

Nie poradzisz...

 

Ja ty ona my wy oni on

Wszyscy liżemy mu dupę wciąż

 

Nie poradzisz...

 

Długo panował nam perski szach

Chomeini zrobił ba-bach

 

Lecz nie poradzisz...

 

A może się zdarzyć, że jordański król

Też będzie musiał przeżyć ten ból

 

Lecz nie poradzisz...

 

W dalekiej Etiopii zdarzył się fakt

Że negus król królów też z tronu spadł

 

Lecz nie poradzisz...

 

A i w Hiszpanii, każdy to wie

Że stary Franco nie ostał się

 

Lecz nie poradzisz...

 

Pewnego dnia obudzi nas huk

Brytyjska korona poleci na bruk

 

Lecz nie poradzisz...

 

Francuzi przecież, ja wiem i ty wiesz

Mariannie nie darowaliby też

 

Lecz nie poradzisz...

 

A czy mieszkańcy Tokio i Kioto

Nie rzekli "Koniec!" do Hirohito

 

Lecz nie poradzisz...

 

Więc nie rwij włosów i nie załamuj rąk

Pomęczysz się jeszcze niejeden rok

 

Bo nie poradzisz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Georges Brassens

 

"Piosenka dla starego wieśniaka"

 

Dla ciebie śpiewam piosnkę tę,

Stary wieśniaku, za to, że

Gdy zimno było w życiu mym,

Ty drewno swe oddałeś mi.

 

Ty dałeś ogień wtedy, gdy

Obywatele godni czci

I bliźni nasi, wszyscy w krąg,

Zamknęli przede mną swe drzwi.

 

To przecież nic, to parę drew,

Lecz starczy, żeby ogrzać się,

A w duszy mej płonęły tak,

Jak płonąłby cały las.

 

    Więc, jeśli umrzesz, stary już,
    Gdy wieźć cię będzie czarny wóz,
    Niech przez niebiański cię wiedzie szlak
    Aż do nieba bram.

 

Dla ciebie śpiewam piosnkę tę,

Stara kobieto, za to, że

Gdy głodno było w życiu mym,

Ty chleb swój oddałaś mi.

 

Ty otworzyłaś mi swój dom,

Gdy bliźni nasi, wszyscy w krąg,

Obywatele godni czci

Zamknęli przede mną swe drzwi.

 

To przecież nic, to tylko chleb,

Lecz starczy, żeby najeść się.

A ja do dzisiaj w sercu mam

Ten zapach chleba i smak.

 

    Więc, jeśli umrzesz, stary już,
    Gdy wieźć cię będzie czarny wóz,
    Niech przez niebiański cię wiedzie szlak
    Aż do nieba bram.

 

Dla ciebie śpiewam piosnkę tę,

Obcy człowieku, bowiem ty

Jedynie mi współczułeś, gdy

Żandarmi złapali mnie.

 

Ty jeden smutny miałeś wzrok,

Gdy bliźni nasi, wszyscy w krąg,

Obywatele godni czci,

Klaskali w swe dłonie co sił.

 

To przecież nic, spojrzenie twe,

Lecz taka dziwna moc w nim jest,

Że blask twych oczu jeszcze dziś

Otuchy dodaje mi.

 

    Więc, jeśli umrzesz, stary już,
    Gdy wieźć cię będzie czarny wóz,
    Niech przez niebiański cię wiedzie szlak
    Aż do nieba bram.

 

tłumaczenie Jarosław Gugała

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szarlatanów nikt nie kocha.

Zawsze sami.

Dla nich gwiazdy świecą w górze

i na dole.

W tajnych szynkach piją dziwne

alkohole.

I wieczory przerażają

bluźnierstwami.

 

Wymyślili swe tablice

szmaragdowe.

Krwią dziewicy wypisali

charaktery.

Strachy w liczbach: 18,

3 i 4.

Przeklinamy Jezu-Chrysta

i Jehowę.

 

Szarlatani piszą księgi

o papieżach.

Zawsze w nocy mówią źle o

Watykanie.

Zawsze w nocy słychać szklane,

szklane łkanie:

płaczą gwiazdy zaplątane

w szkła na wieżach.

 

Kiedy miesiąc umęczony

wschodzi na nów,

alkohole z przerażenia

drżą słodyczą.

Nie pomogą alkohole:

W nocy krzyczą

łzy fałszywe szmaragdowych

szarlatanów.

 

Bardzo cicho i boleśnie

jest nad ranem.

Dzwonią dzwony, świt pochyla

się w pokorze.

Odpuść grzechy szarlatanom,

Panie Boże,

wszak Ty jesteś takim samym

szarlatanem.

 

K.I. Gałczyński

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Kobranocka

 

"Hipisówka"

 

Wolna myśl, swobód mit

Wata, którą możesz sobie uszy zatkać

Tak jak ptak łapie wiatr

Gdy zwiększyła, gdy zwiększyła mu się klatka

Klatka słów, w której znów

Jeszcze raz i jeszcze raz masz się urodzić

Zwykły fałsz, że co masz

To pływanie, to żegluga z dziurą w łodzi

 

Modlitw szept w usta wbiegł

O stosunkach, o stosunkach przerywanych

Głupi pech i lęk klech

Na głupotę, na durnotę przekuwany

Wiara w cud, mrowie złud

Które ty opłacasz swoją mrówczą pracą

Dokąd pójść, zewsząd gnój

Zwykły znój, za który nigdy nie zapłacą

 

Znów zabijają w nas młodość

Znów zabierają nam wolność

 

Wolna myśl, swobód mit

Wata, którą możesz sobie uszy zatkać

Tak jak ptak łapie wiatr

Gdy zwiększyła mu się klatka

 

Znów zabijają w nas młodość

Znów zabierają nam wolność

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Izba chorych względnie Sejm kalek"

[inny tytuł "Sejm - 1976"]

(muzyka Jacek Kleyff / słowa Jacek Kleyff, Maciej Zembaty)

 

 

Wszyscy do urn wyborczych!

Obywatelu, sprawdź czy twoje nazwisko figuruje na liście!

Proszę do kabiny... nie wchodzić!

 

Za górami, za lasami

Był raz sobie kraik mały

Od lat wielu doświadczany

Najcięższymi nieszczęściami

 

Kraj ten wielkie miał ambicje

Licznych też obywateli

Ale wszyscy mniej lub więcej

Byli w nim upośledzeni

 

Najróżniejsze typy kalectw

Były reprezentowane

Więc nikt prężnie rządzić krajem

Nie mógł.. no bo nie był w stanie...

 

Niemniej jednak powołano

Tam ustawodawcze ciało

Ciało to funkcjonowało

Poświęcało się obradom

Ława niemych, ława głuchych,

Było w Sejmie ław niemało

A marszałkiem został ślepy

Z marszałkowską biała lagą

 

Refren:

Stuk, puk

Laską w podłogę

Sejm, Sejm

Wyraża zgodę

Stuk, puk

Laską o blat

Sejm mówi "Tak !"

 

Już marszałek Sejmu kalek

Uroczyście wbiegł na salę

Strasznie brzęczą mu medale

Lecz się nie przejmuje wcale

Maca laską krok po kroku

Dziewięć dioptrii w każdym oku

Okulary ma schowane

Dzisiaj będzie głosowanie

 

Stuk, puk...

 

Idzie jeden z krótszą nogą

Delegują go kulawi

On interpelację nową

Dzisiaj Izbie ma przedstawić

- W interesie społeczeństwa

I dla dobra ogólnego

Po wnikliwych konsultacjach

Aż do szczebla związkowego

Z dniem drugiego października

Ma dekretem prawomocnym

W trotuarach i chodnikach

Być co druga płyta

Wyższa

 

Stuk, puk...

 

Ślepi patrzą zadziwieni

Zaraz będą mówić niemi

W ławach wrzawa wnet wybucha

Głusi nadstawiają ucha

Na mównicę wszedł niemowa

Z wnioskiem o wolności słowa

Dyskusja się zawiązała

Kiedy zabrał głos jakała

 

Stuk, puk...

 

Przedstawiciel paranoi

dziś nikogo się nie boi

Chyba będzie nawet szczery

Gdyż przy sobie ma papiery

A na głowie ma czapeczkę

W prawej ręce niesie teczkę

A na szyi ma wstążeczkę

A na ustach ma piosneczkę

 

O jedności w społeczeństwie

Żeby jedność była wszędzie

Gdyż w jedności leży siła

Byle tylko jedna była

Jedna świnia, jedna krowa

Jedna d..a, jedna głowa

Teraz będzie głosowanie

Siadł i puścił z pyska pianę

 

Stuk, puk...

 

Przerażony psychopatą

Na mównicę wbiegł marszałek

Ślepy potknął się o paproć

Oczywiście bez patrzałek

- Kto jest za? Kto się wstrzymuje?

Maca Brajlem po pulpicie

Tydzień obrad, obrad tydzień

- Kto przeciw? Nie widzę!

 

Stuk, puk...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Kazik Staszewski

 

"Spalaj się"

(słowa: Kazik Staszewski; muzyka: Jacek Kufirski)

 

Płoń, płoń, nie ma litości

Dla tych, co czynią ohydę

Płoń, płoń, koniec radości

Płomienie szaleją po ohydy wstydzie

Uważaj, tu trwa ohydy przewalanie

Polityczne frakcje dzielą się, jednoczą

Drewniane ławy nad rozumne rozmowy

To trupy żywe bełkoczą

 

Nie pytaj o bełkotu logikę

Jest celem samym w sobie, mówię poważnie

Szmer i okrzyki dla oszustwa ludności

W imię wolności

W imię równości

 

Płoń, płoń, płoń parlamencie

Spali cię ogień na historii zakręcie

Przewalają się pod dachem posiadania władzy żądze

Trupy się bawią też za twoje pieniądze

 

Płoń, płoń, płoń parlamencie

Spali cię ogień na historii zakręcie

Niech zginą pod dachem posiadania władzy żądze

To wszystko się dzieje też za twoje pieniądze

 

Ta rozmowa trwa od wieczora do rana

Nikogo nie widać, nagle krzyk w oddali

Alkohol tu piliśmy już przed rokiem

"- Czy skacze pani dzisiaj z hotelowych okien?"

Gdy się przyjrzycie, znajdziecie pijanego

Leżącego w bramie, zarzyganego

Spójrz, on ma parlamentu dokument

Jest sługą ludu, tylko zbłądził na moment

 

Płoń, płoń, płoń parlamencie

Spali cię ogień na historii zakręcie

Przewalają się pod dachem posiadania władzy żądze

To wszystko się dzieje też za moje pieniądze

 

Radzą już siódmą godzinę

W jaki sposób się wzbogacić i swoją rodzinę

Ja jestem ustawodawcą i poniekąd rządzę

Rządzić chcę za coraz większe pieniądze

Jestem tu siedzący i ty mnie wybrałeś

Nawet jeśli nie głosowałeś

I myślę, że w końcu wszystko zrozumiesz

Że chcesz, czy nie chcesz, ale mnie utrzymujesz

 

Płoń, płoń, płoń, parlamencie

Spali cię ogień na historii zakręcie

Przewalają się pod dachem posiadania władzy żądze

Trupy się bawią też za twoje pieniądze

 

Płoń, płoń, nie ma litości

Dla tych, co czynią ohydę

Płoń, płoń, koniec radości

Gdy ognie się ślizgają po ohydy wstydzie

Płoń, płoń, to ogień z nieba

Uczyni to, co czujesz, że trzeba

Uczynić bez twojej aktywności

Płoń, płoń ku wielkiej radości

 

Płoń, płoń, płoń parlamencie

Spali cię ogień na historii zakręcie

Przewalają się pod dachem posiadania władzy żądze

Trupy się bawią też za twoje pieniądze

Płoń, płoń, płoń parlamencie

Spali cię ogień na historii zakręcie

Niech zginą pod dachem posiadania władzy żądze

To wszystko się dzieje też za moje pieniądze

Płoń, płoń, płoń parlamencie

Płoń...

 

 

1993

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
"I know, it's only rock'n'roll, but I like it"

 

 

"Know your rights"

 

This is a public service announcement

With guitar

Know your rights

all three of them

 

Number 1

You have the right not to be killed

Murder is a CRIME!

Unless it was done by a

Policeman or aristocrat

Know your rights

 

And Number 2

You have the right to food money

Providing of course you

Don't mind a little

Investigation, humiliation

And if you cross your fingers

Rehabilitation

 

Know your rights

These are your rights

Wang

 

Know these rights

 

Number 3

You have the right to free

Speech as long as you're not

Dumb enough to actually try it.

 

Know your rights

These are your rights

All three of 'em

It has been suggested

In some quarters that this is not enough!

Well...

 

Get off the streets

Get off the streets

Run

You don't have a home to go to

Smush

 

Finally then I will read you your rights

 

You have the right to remain silent

You are warned that anything you say

Can and will be taken down

And used as evidence against you

 

 

To mi coś przypomniało. Była taka angielska piosenka.

facet wywołuje kolejne osoby używając ich numerów. Każdy się zgłasza.

 

na koniec jest coś takiego (odtwarzam z pamięci)

 

Number 10

cisza, nikt nie odpowiada

Number 10

cisza

Here you are, you are number 10

I'm not number 10, I'm a free man

 

Hahahaha (tj głośny śmiech w tle)

 

Strasznie mi się to podobało kiedyś, niestety nie pamiętam kto to śpiewał. A może to właśnie to. Zapamiętałem tylko końcówkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobny tekst był w numerze Iron Maiden, ale na początku utworu :D

Jednak nie nazwałbym go piosenką :wink:

Nie wiem, czy to jest to, poczytaj, na dole są linki.

 

 

The prisoner

(Steve Harris, Adrian Smith)

 

Intro:

- We want information... information... information...

- Who are you?

- The new number two.

- Who is number one?

- You are number six.

- I am not a number! I am a free man!

(śmiech)

 

On the run kill to eat

You're starving now you're dead on your feet

Going all the way nature's beast

Do what I want as I please

 

Run, fight to breathe it's tough

Now you see me now you don't

Break the walls I'm coming out

 

Not a prisoner I'm a free man

And my blood is my own now

Don't care where the past was

I know where I'm going out

 

If you kill me it's self defence

If I kill you then I call it vengeance

Spit in your eye I will defy

You'll be afraid when I call out your name

 

Run, fight to breathe it's tough

Now you see me now you don't

Break the walls I'm coming out

 

Run, fight to breathe it's tough

Now you see me now you don't

Break the walls I'm coming out

 

Not a prisoner I'm a free man

And my blood is my own now

Don't care where the past was

I know where I'm going out

I'm not a number I'm a free man

I'll live my life how I want to

You'd better scratch me from your black book

Cos I'll run rings round you

 

 

Tekst ze stronki http://ironmaiden.rockmetal.art.pl

W dziale download jest nawet link do tego utworu z bootlega, ale.. nie rabotajet :(

 

 

Fragmentów tego utworu możesz posłuchać na oficjalnej stronie Ironów

http://www.ironmaiden.com

tam klikasz ALBUMY; jest to na pewno na:

THE NUMBER OF THE BEAST (1982)

BEST OF THE BEAST (1996)

THE BBC ARCHIVES (2002)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Róże Europy

 

"Żyj szybko, kochaj mocno i umieraj młodo"

 

Urodzeni w latach sześćdziesiątych

My - kolaboranci

Za paszport i telewizję

Sprzedaliśmy entuzjazm i młodość

 

Co się z nami dzieje ?

Co się z nami dzieje, wojownicy ?

 

Żyjemy w zaścianku świata

My - kolaboranci

Ubodzy umysłowo i moralnie

Żałośnie prowincjonalni

Nasze ideały i ich

Niezdrowe ambicje

Straciliśmy dla nich honor

A one odchodzą z innymi

 

Polska jest jak heroina

Im dłużej z nią, tym gorzej dla ciebie

 

Za Boga, Lenina, ojczyznę

My - kolaboranci

Wpisani do historii jako

Chamsko-niedzielni patrioci

 

Co się z nami dzieje ?

Co się z nami dzieje, wojownicy ?

 

Żyj szybko

Kochaj mocno

I umieraj młodo

 

Żyj szybko

Kochaj mocno

I umieraj młodo

 

Żyj szybko, kochaj mocno i umieraj młodo

 

Polska jest jak heroina

Im dłużej z nią, tym gorzej dla ciebie

 

Polska jest jak heroina

gorzej, gorzej dla ciebie

 

Żyj szybko, jeszcze szybciej

Kochaj mocno, jeszcze mocniej

I umieraj młodo, umieraj młodo

 

 

1989

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Róże Europy

 

"Żyj szybko, kochaj mocno i umieraj młodo"

 

Urodzeni w latach sześćdziesiątych

My - kolaboranci

Za paszport i telewizję

Sprzedaliśmy entuzjazm i młodość

 

Co się z nami dzieje ?

Co się z nami dzieje, wojownicy ?

 

Żyjemy w zaścianku świata

My - kolaboranci

Ubodzy umysłowo i moralnie

Żałośnie prowincjonalni

Nasze ideały i ich

Niezdrowe ambicje

Straciliśmy dla nich honor

A one odchodzą z innymi

 

Polska jest jak heroina

Im dłużej z nią, tym gorzej dla ciebie

 

Za Boga, Lenina, ojczyznę

My - kolaboranci

Wpisani do historii jako

Chamsko-niedzielni patrioci

 

Co się z nami dzieje ?

Co się z nami dzieje, wojownicy ?

 

Żyj szybko

Kochaj mocno

I umieraj młodo

 

Żyj szybko

Kochaj mocno

I umieraj młodo

 

Żyj szybko, kochaj mocno i umieraj młodo

 

Polska jest jak heroina

Im dłużej z nią, tym gorzej dla ciebie

 

Polska jest jak heroina

gorzej, gorzej dla ciebie

 

Żyj szybko, jeszcze szybciej

Kochaj mocno, jeszcze mocniej

I umieraj młodo, umieraj młodo

 

 

1989

 

"Only good died young"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Jeszcze Polska...

(słowa: Kazik Staszewski / muzyka: Shpenyagah)

 

Popatrz...

Popatrz dookoła, ile brudu na ulicy

Jacy ludzie są zniszczeni, jacy oni umęczeni

A nocami pod domami stoją brudne prostytutki

Boję chodzić się po nocy, tyle teraz jest przemocy

Te kobiety, co pracują dni i noce po fabrykach

Ci mężczyźni, którzy topią swoją rozpacz w tanich winach

Nie widzący ładnych rzeczy, dla nich nie ma ładnych rzeczy

Popatrz, popatrz dookoła i nie staraj się zaprzeczyć

Te parkingi hotelowe z żebrzącymi dzieciakami

Szczęściem ich jest umyć auto z niemieckimi numerami

Taksówkarze w samochodach grają w karty za pieniądze

Wyczekują całe życie na swojego dobroczyńcę

Te widoki nienormalne, dla nas przecież są normalne

Już jesteśmy nienormalni, heheheheheh

 

Coście sku....yny uczynili z tą krainą?

Pomieszanie katolika z manią postkomunistyczną

Ci modlący się co rano i chodzący do kościoła

Chętnie by zabili ciebie tylko za kształt twego nosa

Już ruszyły wody z góry do jeziora zatrutego

Do jeziora nienawiści, domu smoka pradawnego

W każdym jednym towarzystwie tylko mowa o pieniądzach

Przedsiębiorcy się bogacą, ale coraz brudniej w kiblach

Na ulicy pod Pałacem smród handlarzy się unosi

Piją, plują i rzygają i sprzedają w międzyczasie

Na plandekach i gazetach leży ścierwo zabrudzone

A na stołach czekolada razem z piwem przywieziona

Te kobiety, co pracują aż po dwunastą godzinę

Aby kupić trochę chleba i wyżywić swą rodzinę

To początek końca, heheheheheh

 

I coście sku....yny uczynili z tą krainą?

Gdzie te tłumy brudnoszare idą latem, wiosną, zimą

I mijają samochody z wytłuczonymi szybami

I nie patrzą na żebrzących z wyciągniętymi rękami

Te kobiety co wracają po katordze swej do domu

Włosy kurzem posklejane, czeka na nie pan ich domu

Hej, to jedzie twój autobus i czerwony jego kolor!

A ty mówisz - był czerwony, teraz tylko smród i odór!

Czemu w lecie tutaj w tłumie wszyscy strasznie śmierdzą potem

I nie myśleć chcą samemu, mają już gotowe zwroty

Na ulicy i w mieszkaniach koktajl księdza z przewodnikiem

Kto nie cierpiał za komuny, teraz jest po prostu nikim

O czym chciał powiedzieć pisarz? - pyta pani od polskiego

Chciał pokazać nierówności kapitalizmu wczesnego

To bogaci i biedni, bogaci i biedni, bogaci i biedni

 

Coście sku....yny uczynili z tą krainą?

Czas idzie, od wieków płynie i nie zatrzymasz go siłą

Głupia duma narodowa i kompleksy od stuleci

Brudne twarze z wąsikami, ci agresywni frustraci

Te kobiety umęczone, kiedy noc na niebie świeci

Stoją jeszcze na swych nogach, piorą rzeczy swoich dzieci

Starszy człowiek w barze mlecznym je kartofle z ogórkami

Całe życie tyrał w hucie, a do huty dokładali

Cała jego ciężka praca, wszystko było ch..a warte

Gdyby leżał całe życie, mniejszą czyniłby on stratę

W starej części tego miasta proszą chorzy o jałmużnę

Gdy już mają ile trzeba, to kupują heroinę

A nocami pod domami okradane samochody

Boję chodzić się po nocy, tyle teraz jest przemocy

To przepowiedziane, przepowiedziane, przepowiedziane

 

Popatrz dookoła, ile brudu na ulicy

Jacy ludzie są zniszczeni, jacy oni umęczeni

W samochodach przy chodnikach z lustrzanymi okularami

Siedzą groźni i ponurzy z gazowymi naganami

Tu złodzieje okradają wszystkich, którzy się ruszają

I nie myślą o policji, bo ci teraz spowiedź mają

Czasy rodzą się na nowo o pięćdziesiąt lat za późno

Eksperyment wykonany, lecz niestety nieudany

A więc powrót do przeszłości, chwytać to, co już uciekło

I wymyślić sobie niebo, i wymyślić innym piekło

 

Popatrz na ulice, jaka rzeka naprzód płynie

W samochodzie przy chodniku zapłacono już dziewczynie

Dzień już ma się ku końcowi, noc zakryje wszystkie brudy

Widać będzie mniej wszystkiego, tylko bicie leżącego

Już umiera ta kraina, tego nikt już nie powstrzyma

Już umiera ta kraina

Już umiera ta kraina, tego nikt już nie powstrzyma

Już umiera ta kraina

 

Umiera ta kraina, tego nikt już nie powstrzyma

Już umiera ta kraina, heheheheheh

 

Już umiera ta kraina, tego nikt już nie powstrzyma

Już umiera ta kraina

 

Cześć, cześć, cześć, cześć...

 

 

1991

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Jacek KACZMARSKI "Jałta"

 

Jak nowa rezydencja carów,

Służba swe obowiązki zna,

Precz wysiedlono stąd Tatarów

Gdzie na świat wyrok zapaść ma.

 

Okna już widzą, słyszą ściany

Jak kaszle nad cygarem Lew,

Jak skrzypi wózek popychany

Z kalekim Demokratą w tle.

 

Lecz nikt nie widzi i nie słyszy,

Co robi Góral w krymską noc,

Gdy gestem wiernych towarzyszy

Wpaja swą legendarną moc

 

Nie miejcie żalu do Stalina,

Nie on się za tym wszystkim krył,

Przecież to nie jest jego wina,

Że Roosevelt w Jałcie nie miał sił.

Gdy się triumwirat wspólnie brał

Za świata historyczne kształty,

- Wiadomo kto Cezara grał -

I tak rozumieć trzeba Jałtę.

 

W resztce cygara mdłym ogniku

Pływała Lwa Albionu twarz:

Nie rozmawiajmy o Bałtyku,

Po co w Europie tyle państw?

 

Polacy? - chodzi tylko o to,

Żeby gdzieś w końcu mogli żyć...

Z tą Polską zawsze są kłopoty -

Kaleka troszczy się i drży.

 

Lecz uspokaja ich gospodarz

Pożółkły dłonią głaszcząc wąs:

Mój kraj pomocną dłoń im poda,

Potem niech rządzą się jak chcą.

 

Nie miejcie żalu do Churchilla,

Nie on wszak za tym wszystkim stał,

Wszak po to tylko był triumwirat,

By Stalin dostał to, co chciał.

Komu zależy na pokoju,

Ten zawsze cofnie się przed gwałtem -

Wygra, kto się nie boi wojen

I tak rozumieć trzeba Jałtę.

 

 

Ściana pałacu słuch napina,

Gdy do Kaleki mówi Lew -

- Ja wierzę w szczerość słów Stalina

Dba chyba o radziecką krew.

 

 

I potakuje mu Kaleka,

Niezłomny demokracji stróż:

Stalin, to ktoś na miarę wieku,

Oto mąż stanu, oto wódz!

 

 

Bo sojusz wielkich, to nie zmowa,

To przyszłość świata - wolność, ład -

Przy nim i słaby się uchowa,

I swoją część otrzyma... - strat!

 

 

Nie miejcie żalu do Roosevelta,

Pomyślcie ile musiał znieść!

Fajka, dym cygar i butelka,

Churchill, co miał sojusze gdzieś.

Wszakże radziły trzy imperia

Nad granicami, co zatarte:

- W szczegółach zaś już siedział Beria,

I tak rozumieć trzeba Jałtę!

 

 

Więc delegacje odleciały,

Ucichł na Krymie carski gród.

Gdy na Zachodzie działa grzmiały

Transporty ludzi szły na Wschód.

 

 

Świat wolny święcił potem tryumf,

Opustoszały nagle fronty -

W kwiatach już prezydenta grób,

A tam transporty i transporty.

 

 

Czerwony świt się z nocy budzi -

Z woli wyborców odszedł Churchill!

A tam transporty żywych ludzi,

A tam obozy długiej śmierci.

 

 

Nie miejcie więc do Trójcy żalu,

Wyrok historii za nią stał

Opracowany w każdym calu -

Każdy z nich chronił, co już miał.

Mógł mylić się zwiedziony chwilą -

Nie był Polakiem ani Bałtem

Tylko ofiary się nie mylą!

I tak rozumieć trzeba Jałtę!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...

http://dorotka-cda.neostrada.pl/1/pod_prad.jpg

 

 

 

K S U

 

"Liban"

 

Bejrut, Trypolis, Sydon, Tyr się palą

Kule, napalm, masakra, bomby wybuchają

Gwiazda Dawida i krzyże na sztandarach

Al Fatach i półksiężyc, a Liban na kolanach

 

Kolejny rok, a Liban płonie

Obłędny taniec nad własnym grobem

W imię Chrystusa i Mahometa

Żywe torpedy giną w płomieniach

 

 

Zabito pięć tysięcy - trudno sprawcę znaleźć

Zabito prezydenta - morderca jest nieznany

Czołgi różnej produkcji złote plaże zorały

Liban płonie w ogniu, lecz krwi ciągle mało

 

Kolejny rok, a Liban płonie

Obłędny taniec nad własnym grobem

W imię Chrystusa i Mahometa

Żywe torpedy giną w płomieniach

 

 

Gdzie stały dumne banki - dziś w bólu i zamęcie

Przebiega linia frontu - Bejrut jest miastem śmierci

Wyrok śmierci na Liban zaocznie gdzieś wydano

Libański cedr usycha, lecz krwi ciągle za mało

 

Kolejny rok, a Liban płonie

Obłędny taniec nad własnym grobem

W imię Chrystusa i Mahometa

Żywe torpedy giną w płomieniach

 

 

 

1982 [?]

 

 

 

fragment [30 sec.]

 

 

 

http://www.ksu.of.pl

 

 

http://img.trojmiasto.pl//imprezy/zdjecia/71400/z71431.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak biblia, co się jak ryba gastrycznie przypomina,

jak garbata dziewczyna w cieniu pianina,

jak krótkie spięcie, co się ustawicznie powtarza,

jak nuda w poczekalni lekarza,

jak idiosynkrazja w dzień, a w nocy mania,

jak hipopotama dypsomania

i jak te jodły na gór szczycie -

takie jest moje życie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Są jednak chwile z Zyciu, gdy milczenie staje się grzechem,

a mówienie jest nakazem.

Obowiązkiem, moralnym wyzwaniem imperatywem kategorycznym,

przed którym nie ma ucieczki.

 

Teraz dość. Powiedziałam co musiałam powiedzieć.

Moja wściekłość i moja duma kazały mi to zrobić.

Moje czyste sumienie i wiek pozwoliły mi spełnić ten rozkaz, ten obowiązek.

Ale teraz obowiązek został spełniony. Więc dość. Wystarczy. Dość.

 

Oriana Fallaci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kleyff

 

"O śmierci Brunona Schulza w listopadzie '42 roku"

czyli podwórkowa ballada o dwóch dobrodziejach

 

 

Dwóch skłóconych gestapowców żyło w centrum Drohobycza,

pierwszy miał swojego Loewa, drugi miał swojego Schulza.

Loew prowadził w mieście zakład i dentystą się nazywał,

nocą burdel był tam, w którym pierwszy gestapowiec bywał.

Za to Bruno Schulz malował i potrafił wieść dyskusje,

miał go drugi gestapowiec - ot, stosunki międzyludzkie.

 

W noce złe, w noce złe

udostępniał władzom Loew dziewczyny swe.

W morzu łez, w morzu łez

Bruno Schulz Petrarkę streszczał dla SS.

 

 

To był wstęp, dotyczył życia, które zawsze jakoś leci

i pozwala nie dostrzegać zmierzchu, schyłku, klęski, śmierci.

To był wstęp, dotyczył życia, które zawsze jakoś leci

i pozwala nie dostrzegać zmierzchu, schyłku, klęski, śmierci.

 

Szła wiadomość od Truskawca, że się ponoć coś zaczęło

a w pobliskim Drohobyczu - póki co - grodzili getto.

I niebawem znów się trochę posprzeczali dwaj tajniacy

no i drugi, ten od Schulza, zarżnął Loewa w ramach pracy.

Kiedy pierwszy się dowiedział, że zabili Loewa jemu

wnet dogonił w mieście Schulza i zastrzelił go drugiemu...

 

I na bruk... i na bruk... z resztek złudzeń się otrząsnął Bruno Schulz...

No i już, no i już, jak w balecie najlepszym na świecie tańczy Schulz...

Hałas ten, w teatrze gong, jakaś czerń... i ojca wzrok... i może koń...

 

 

Dawne czasy, dawny teatr, dawna strata,

w czasie wojny każdy dźwiga własny ciężar.

W końcu sztuka jest ważniejsza niż biografia.

Zbieg przypadków? Ale jednak...

 

Jeśli Twój dobrodziej ma jakiegoś wroga

i mu zniszczy ulubieńca

wiedz, że nadszedł czas, by zacząć się pakować

i nowego szukać miejsca.

 

Jak Bruno Schulz za tamtych lat,

jak Bruno Schulz,

choćby nawet miał by to być tylko tamten świat,

wciąż w drodze być, z walizką żyć...

 

 

 

 

fragment

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...