Kasiorek 28.04.2004 12:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2004 No i stało się . Zaprojektowałam fajne mieszkanko,a po przedstawieniu koncepcji właściciele mieszkanka stwierdzili że właściwie to oni już nie potrzebują projektanta.Na spotkaniu ,na którym przedstawiłam projekt,bardzo im się wszystko podobało,wypytywali o szczegóły a ja z radością odpowiadałam na wszystkie nurtujące ich problemy.Dzisiaj miałam jechać z nimi i wybrać już glazurę, zatelefonowali i stwierdzili że właściwie to nie o to im chodziło ,że już sobie lepiej sami poradzą.No tak jak już wiedzą co mogą zrobić to sobie poradzą.Tylko ja mam niesmak, wiem że powinnam od razu podpisać z nimi umowę ,ale ja wierzyłam w ich uczciwość.I co teraz,mam każdego potencjalnego inwestora traktować jak oszusta,od razu machać przed nosem umową?.A gdzie w tym wszystkim zwykła życzliwość ,radość z wykonywanego zawodu,,? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joanka77 28.04.2004 12:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2004 Bardzo to przykre ... ale niestety prawdziwe. Trzeba podpisywać umowę wcześniej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 28.04.2004 12:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2004 Kasiorku, czasami tak jest. I nie tylko w Twojej branzy. To chyba wchodzi w ryzyko zawodowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 28.04.2004 13:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2004 Kasiorku, przykro to czytać. Zwłaszcza, że na Ciebie trafiło... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Luśka 28.04.2004 14:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2004 Kasiorku, tak mi przykro, że to właśnie Ciebie coś takiego spotkało. Nie trać wiary w inwestorów, tylko stosuj starą, dobrą, sprawdzoną (szczególnie przez przez kierowców) zasadę ograniczonego zaufania. My współpracowaliśmy przy wnętrzach z dwoma projektantami i po pierwszym, informacyjnym spotkaniu ustalone zostały (pisemnie) zasady dalszej współpracy. Na pierwszym spotkaniu dostaliśmy do wglądu realizacje dotychczasowe projektantów (zdjęcia, wizualizacje), my natomiast daliśmy plany pomieszczeń + wizyta na budowie + w miarę możliwości określenie czego się spodziewamy. Na drugim dostaliśmy koncepcje, ogólne ale dość wyraziste tego, co proponowali projektanci. I albo się można było już wtedy wycofać z dalszych spotkań, albo ustalić kolejny etap. Przygotowane koncepcje były u jednego z projektantów płatne (50 PLN, obejmowały rysunki pewnych detali, opis materiałów itd), u drugiego za darmo (mimo, że bez szczegółów, to była to bardzo spójna wizja całości projektu). Kolejny etap to była umowa, która określała dokładniej zasady dalszej współpracy. Takie podejście jest dobre dla obu stron, bo w końcu projektant nie musi działać charytatywnie, a inwestor nie musi płacić za każdy pomysł. Z jednego projektanta zrezygnowaliśmy i było to absolutnie zgodne z umową. Trochę był zdziwiony i niezadowolony, ale raczej ze względów ambicjonalnych. Kasę dostał, bo jednak jakąś pracę wykonał. Wiem, że przy Twojej delikatności trudno Ci od razu przejść do rozmowy o pieniądzach, ale Kasiorku, taki zawód i taka rzeczywistość. Najlepiej przygotować sobie coś w rodzaju "zestawu informacyjnego" dla klienta i na dzień dobry o zasadach Twojej pracy poinformować. Unikniesz na pewno takich przykrości jak ta, o której piszesz a czego Ci z całego serca życzę Pozdrowionka i nos do góry! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 28.04.2004 14:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2004 Kasiorku, przykra bardzo sprawa. Zawsze takie sytuacje trafiają się fajnym i uczciwym. Solidnemu wykonawcy - niesolidny inwestor, solidnemu inwestorowi - niesolidny wykonawca. Ale głowa do góry jest wielu inwestorów solidnych. Trzymaj się. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Redwald 28.04.2004 19:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Kwietnia 2004 Takie czasy . Ale nie trać wiary. Dopiero się uczymy jak zapłacić za czyjąś wiedzę . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ivonesca 29.04.2004 08:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Kwietnia 2004 ojej...niektórzy to mają tupet....przykre jest to że na każdym kroku można spotkac takie osoby trzymaj się kasiorku pozdrawiam serdecznie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
krzyss 29.04.2004 08:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Kwietnia 2004 Może to żadne pocieszenie dla Ciebie, ale mnie podobnie (jako inwestora) załatwił architekt... Pani z Piaseczna pod Warszawą (konkretne nazwisko, adres i nazwa firmy dla zainteresowanych). Sp.......liła projekt, mimo, że wygląd domku jest bardzo ładny, ale po przeliczeniach to on zawalił się, zanim (na szczęście) został zbudowany. I co powiedział projektant (oczywiście, jako adwokata mam innego architekta) ??? Oczywiście po wzięciu pieniędzy!!! No, co powiedziała??? To macie mały konkurs... Uwaga, cytuję: "ten projekt miał być tylko aby uzyskać pozwolenie na budowę. Resztę załatwi się na placu budowy" Koniec cytatu. Braki to np. nieopisany podciąg, czy belki stropowe wiszące w powietrzu. Jak widziwsz takie wpadki są w obie strony. Wiem, że to Cię marnie pociesza... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mwanamke 29.04.2004 08:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Kwietnia 2004 Kasiorku- jeśli masz jakąś www jako swoją wizytówkę albo spotykasz się pierwszy raz z klientami to warto gdzies zaznaczyć Twoje prawa autorskie, przecież to jest prawnie chronione w Polsce.Chyba warto skonstruowac jakąś umowe przedwstępna ( taka się podpisuje w agencji nieruchomości) - jako zabezpieczenie dla Ciebie .Wiadomo, że raczej ścigac tych oszustów nie będziesz ale na przyszłość pokażesz od razu , że Ty jesteś szanujaca się firma - nie wyklucza to raczej czerpania radości ze swojej pracy ...powodzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mirek_gdynia 30.04.2004 10:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Kwietnia 2004 Przyłączam się do wyrazów współczucia i podpisuję pod sugestiami aby przy drugim "koncepcyjnym" spotkaniu zawierać umowę. Jestem inwestorem i byłem zadowolony gdy "moja" Pani architekt przyniosła takową. To gwarantuje jasność sytuacji. Jeden ma coś do sprzedania, drugi chce coś kupić. Żeby było ciekawiej to przed podpisaniem wziąłem umowę na parę dni, przygotowałem swoje uwagi i potem wspólnie ustaliliśmy jej treść, tak aby satysfakcjonowała obie strony. To buduje zaufanie do tego stopnia, że Pani do końca nie chciała żadnej zaliczki, aż sam w końcu wyłożyłem pewną kwotę, gdyż uważałem że byłoby to nieuczciwe wobec niej. Efekt współpracy jest taki, że do dzisiaj jesteśmy w bardzo serdecznej komitywie. Czego i Tobie w przyszłości życzę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kasiorek 02.05.2004 08:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Maja 2004 Dziękuję za dobra słowa,podniosły mnie trochę na duchu.Po prostu będę teraz ostrożniejsza.Umowa miała być podpisana na trzecim spotkaniu, zapowadała się dluższa współpraca,Teraz będę ją podpisywała przed przedstawieniem koncepcji.Niestety w Polsce nie mamy chronionego prawa autorskiego i nie mamy szans aby go chronić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Marzanka 02.05.2004 22:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Maja 2004 Niestety w Polsce nie mamy chronionego prawa autorskiego i nie mamy szans aby go chronić. Powoli się zmienia. Wiem to z doświadczenia - wygrałam taki proces dotyczący ochrony praw autorskich Głowa do góry, nie warto się załamywać - wszyscy uczymy się na błędach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
_ZBYCH_ 02.05.2004 22:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Maja 2004 Ja też (niestety) nie raz spotkałem się w swojej pracy z nieuczciwymi inwestorami. Ostatnio jeden z nich, po zaakceptowaniu oferty na wykonanie systemu alarmowego w domu i wykonaniu pierwszego etapu montażu (system montowany na szybko tuż przed świętami) zamiast rozliczyć się, zakomunikował mi (po świętach), że on rezygnuje z moich usług, bo inna firma zrobi mu to taniej . Prawie cały system był już zamontowany (brakowało jedynie czujek zbicia szyb, które miały być zamontowane po malowaniu). Handlowiec z innej firmy naopowiadał inwestorowi, że nie warto stosować czujek zbicia szyby, bo szczekający pies wywołuje fałszywe alarmy i że w związku z tym lepsze będą czujki ruchu odporne na zwierzęta. Dodam, że dom jest parterowy i nie ma innej możliwości ochrony tego domu, niż kontaktrony i czujki zbicia szyb, mając na uwadze swobodne poruszanie się po domu przy włączonym systemie. Nie podpisałem z tym klientem umowy, ponieważ klientowi dom budowała firma, z którą współpracuję i to ta firma poleciła moje usługi, więc nie był to taki obcy, nieznajomy klient. Z resztą akceptacja oferty przez klienta jest dla mnie wystarczająca do rozpoczęcia prac. Ja z założenia jestem uczciwy i ufam klientom. Umowy podpisuję tylko z obcymi klientami, którzy przychodzą do mnie "z miasta" lub w przypadku jeśli klient sobie tego życzy, ale czasem odmawiam podpisania umowy... Miałem przypadek inwestora – prawnika, który tak sformułował umowę, że nie miałbym szans się z niej wywiązać, a on egzekwując kary, nie zapłaciłby za wykonane prace. Ten inwestor liczył na to, że nie zrozumiem, co w niej jest napisane i widząc tylko cyfry w pozycji „koszt realizacji”, podpiszę z nim taka umowę. Takie cwaniactwo jest niestety w dzisiejszych czasach dość powszechne . Ponad to uważam, że najlepiej napisana umowa nie załatwia sprawy, bo jeśli klient (lub wykonawca) będzie nieuczciwy i zechce oszukać drugą stronę, to żadna umowa nas nie uchroni . Sam założyłem dwie sprawy w sądzie, które ciągną się w nieskończoność. Terminy kolejnych rozpraw są wyznaczane co pół roku ( ), a pozwani nie stawiają się w sądzie (i jakoś nie ma na to sposobu), albo ktoś inny się nie stawia (świadek, biegły, itd.), albo na posiedzeniu sądu pojawiają się kolejne okoliczności, które sąd musi sprawdzić... Paranoja . Mam taką zaprzyjaźnioną firmę, która od siedmiu lat walczy w sądzie z inną firmą o prawa autorskie do pewnego urządzenia, które wynalazła i produkuje, a inna firma ukradła to rozwiązanie i też rozpoczęła produkcję. SIEDEM LAT!!! To jest coś nienormalnego!!! Za długo bym się rozpisał chcąc opisać szczegóły przebiegu każdej z tych spraw, ale uwierzcie mi na słowo, że to co się dzieje w polskich sądach, to nieporozumienie!!! Teraz już wiem, że nie warto chodzić do sądu z takimi sprawami, bo to jest strata nerwów i czasu! Trzeba takie sprawy załatwiać w inny sposób... lub jak napisała Majka, trzeba to sobie wkalkulować w ryzyko zawodowe. Wszystkim Wam życzę uczciwych wykonawców (a wykonawcom uczciwych inwestorów ). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Doki 03.05.2004 02:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Maja 2004 Faktycznie, gdybys, Kasiorku, miala umowe, obie strony wiedzialyby na czym stoja. Jako inwestor, wezme jednak w obrone inwestorow. Po prostu doszlo do nich ile ich bedziesz kosztowac i sie przerazili. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
_ZBYCH_ 03.05.2004 08:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Maja 2004 Faktycznie, gdybys, Kasiorku, miala umowe, obie strony wiedzialyby na czym stoja. Jako inwestor, wezme jednak w obrone inwestorow. Po prostu doszlo do nich ile ich bedziesz kosztowac i sie przerazili. Nie sądzę . Po prostu mając już gratis koncepcję wykończenia mieszkania przygotowaną przez Kasiorka , doszli do wniosku, że już nie potrzebują dalej korzystać z jej usług . Przecież mogli zachować się po ludzku, przeprosić zapłacić część honorarium, bo w końcu Kasiorek poświęciła im swój czas i wiedzę. No cóż, taki typ ludzi, a niesmak pozostaje... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kasiorek 03.05.2004 08:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Maja 2004 Faktycznie, gdybys, Kasiorku, miala umowe, obie strony wiedzialyby na czym stoja. Jako inwestor, wezme jednak w obrone inwestorow. Po prostu doszlo do nich ile ich bedziesz kosztowac i sie przerazili. Inwestorzy na pierwszym spotkaniu zostali dokładnie poinformowani o kosztach,i zaakceptowali je (bez targowania),ustaliliśmy plan działania i raczej nie wyglądali na osoby które mogą zmienić decyzję , dlatego nie spieszyłam się z umową tymbardziej że realizacja projektów trwałaby trochę długo.Z ochroną praw autorskich jest tak że wystarczy że zmienią jakiś mały drobiazg w projekcie i już mogą powiedzić że to ich projekt.Całe szczęście nie zostawiłam im projektów na papierze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość cynik 03.05.2004 09:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Maja 2004 Jako inwestor, wezme jednak w obrone inwestorow. Po prostu doszlo do nich ile ich bedziesz kosztowac i sie przerazili. pewnie.. a lekarz patrzy "eee, ta operacja za trudna, bujaj się pani do domu" policjant "nie chce mi się biegać za tym bandytą, niech ucieka w spokoju" właściciel psa "dobra, stary juz jesteś, chodż do lasu" tak można ze wszystkim. a uczciwość? "a co to jest?" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 03.05.2004 16:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Maja 2004 Ja wiem. Po prostu naszych dobrych znajomych spotkala taka przygoda, ze ich architekt skasowal jak za zboze, od godziny pracy, liczac sobie, ze przez 4 godziny kserowal dla nich dokumenty, po 50 euro za godzine! O innych zafakturowanych pozycjach juz nie wspomne... Poniewaz to takze jest nasz architekt, juz jestem zjezony i stad moja reakcja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mieczotronix 03.05.2004 17:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Maja 2004 A gdzie w tym wszystkim zwykła życzliwość ,radość z wykonywanego zawodu,,? Powinnaś wiedzieć, że jeśli chodzi o kasiorkę, ludzie są bezwzględni. Przecież właśnie po to, żeby uniknąć oszukania przez klienta najpierw opracowujesz koncepcję, a nie szczegółowy projekt. Jeśli rynek jest taki, że koncepcję opracowuje się za darmo, to nie masz się o co obrażać. Klient ma prawo wiedzieć co dostanie za kasiorkę, którą wykłada, a jak mu się nie spodoba ma też prawo zrezygnować z Twoich usług. Możesz przecież liczyć sobie za rozmowę potencjalnego klienta z Tobą, jak za godzinę konsultacji (tak robią prawnicy). Jeśli tego nie robisz, to znaczy że rozmowę z potencjalnymi klientami traktujesz jako coś w rodzaju promocji. Jeśli kazałabyś wszystkim od razu podpisywać z Tobą umowę, to pewnie miałabyś połowę klientów mniej. Rozumiem, że może być Ci przykro, ale nie odmawiaj klientom prawa zrezygnowania z Twoich usług, jeśli akurat stwierdzą, że to co im zaproponowałaś im nie odpowiada (skąd wiesz, że tak nie było) i rzeczywiście chcą poszukać sobie innego projektanta. I nie musi chodzić o to, że klientom nie odpowiadać estetyka Twoich projektów. Może im przecież nie odpowiadać stosunek ceny do tego co jesteś w stanie im zaproponować (może zadowolą się gorszym projektem za mniejsze pieniądze - czyli "jesteś dla nich za dobra i za droga"). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.