Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ogrodowe i wyko?czeniowe perypetie Ani i Bartka


Recommended Posts

Dzień dobry!

 

Za nami baardzo pracowity weekend. Pogwałciliśmy wszelkie zasady pracy przez sześć dni w tygodniu i odpoczywania w niedzielę. Choć może nie tak do końca, gdyż praca w ogródku i na budowie to dla nas prawdziwy odpoczynek :lol:

 

W piątek mój mąż zaszalał- wrócił do domu o 3 w nocy, ponieważ razem z bratem kładł deski barlinka na podłogę w gabinecie. Położyli połowę i się poddali, bo już była 2 w nocy. Oficjalnie stwierdzam, że Bartek nadaje się do opieki psychologicznej. Rozpoznanie- świr na punkcie budowy :lol:

 

W sobotę pojechaliśmy do Konikowa razem, na cały dzień. Skończyliśmy kłaść tę podłogę- deski Dąb Select- najsłabsze pod względem jakości z tych, które kupiliśmy a i tak ogromnie nam się podobają :lol: A potem Bartek wziął się za docinki polbruku wokół klombu a ja się trochę opalałam, zamiatałam piach, żeby wypełnił szczeliny między polbrukiem, nosiłam mężowi kostki, co by miał je pod ręką, przerzuciłam 7,5 m2 czerwonego polbruku z jednej kupki- brzydkiej, na drugą- ładną :lol: . Ogólnie wykonywałam masę pracy fizycznej :lol: Jeździłam do Koszalina po brakujące rzeczy, po pizzę na obiad też :lol: I tak nam upłynęła sobota. A w niedzielę od rana to samo :wink: Pogoda dopisała więc wystawiłam wszystkie ławki, krzesła i stół na podjazd i porządnie wymyłam z kurzu. Świetnie jest tak sobie powiesić chodniczki na płocie, szmatki suszyć na płocie, lać wodę na leżące meble- istna wiocha! Super! :lol:

Z pokorą na kolanach wypastowałam też świeżutką podłogę w gabinecie- zrobiła się naprawdę piękna :lol:

A Bartek z odkurzaczem i miotłami w ręce poodkurzał wszystko. Całą górę i cały dół. Narzędzia i przyrządy poukładał tak, że w naszym domku zrobił się porządek. Widać nadal, że to jest budowa, ale nie ma już tego przytłaczającego wrażenia wszechobecnego pyłu i kurzu. Mamy nadzieję, że nie da się już tak nabrudzić i napylić (choć jeszcze będzie trochę docinek kafelek), żeby doprowadzić do stanu sprzed tego wielkiego sprzątania :lol:

Kwiatki na klombie chyba się przyjęły. Zachwycają mnie codziennie. A co coś nowego zakwitnie- na żółto na przykład, a to w niespodziewanym miejscu białe kwiatki się rozwiną i zamkną na noc...

Nie wiedziałam wcześniej, że nawet najmniejszy ogródek- na razie klombik- może dawać tyle radości! :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 284
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Od dwóch dni warczę na KABI i jej sprzedawców :-?

Gdy u naszego Krzysia pojawiła się chęć wykończenia łazienki i wstawienia brodzika, okazało się, że w pudle z brodzikiem Pablo niskim nie ma syfonu. No to w te pędy do sklepu, gdzie go kupiliśmy. Tam panie obiecały się dowiedzieć dlaczego teho syfonu w pudle nie było na następny dzień (czyli wczoraj). Dowiedziały się, ze KABI od nowego roku syfonów w komplety brodzikowe nie wkłada więc pozwoliły nam taki syfon dokupić. Bartek je uprzedzał, że ten brodzik jest bardzo niski i upewniał się, czy ten syfon na pewno będzie pasował. Panie zapewniały, że oczywiście tak, po czym się okazało, że ten syfon ZUPEŁNIE NIE PASUJE. Jest za wysoki i za wąski. Po mojej interwencji w sklepie panie wyraziły zdziwienie, że syfon, który dały nie pasuje "bo przecież jest najniższy jaki może być". Zadzwoniły przy mnie do KABIEGO i otzrymały przyrzeczenie, że taki specjalny niziutki syfon do brodzika Pablo będzie dzisiaj. Pożyjemy, zobaczymy...

 

A poza tym, to sielanka :wink:

W domu szaleją hydraulicy. Wczoraj przyjechał z garażu piec gazowy. Łomatko jaki on wielki! :o :o Zaczęliśmy się obawiać, że w gospodarczym oprócz niego nie zmieści się już nic, nawet ciupka praleczka :wink: No i zacząl się też szał z wydawaniem pieniędzy. Panowie hydraulicy (podłączają już docelową wodę i gaz) zrobili listę jakiś kształtek. złączek, śrubników czy jak to się tam nazywa, paru rurek miedzianych, pomp, no i to wszystko (mieści się w małym pudełeczku) kosztowało nas prawie tysiąc zł! :o :-? :o :-? Chyba niedługo pójdziemy z torbami przez te wszystkie pierdoły wykończeniowe...

 

Susza nadchodzi. To wiąże się z koniecznością codziennego podlewania, bo dosiewana trawka jeszcze nie zakiełkowała nawet :( Oporna na wzrost jest ta sportowa odmiana :lol: Ale jeszcze sprawia nam to przyjemność, tym bardziej, że stania z węzem w ręce wymaga tylko żywopłotek, reszta przy odpowiednim ustawieniu zabawek do podlewania nawadnia się sama :lol:

 

Krzyś już chyba dziś zacznie fugować łazienkę. Śmiejemy się, ze ma na nią alergię, bo coś opornie mu idzie wykańczanie i obróbki. Coż, nie ma obecnie weny najpewniej. Trzeba przeczekać albo popędzić. Wybieram to drugie :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po długim czasie ciężkiej, fizycznej pracy na budowie nastał dla nas wszystkich oprócz Krzysia czas relaksu i podlewania. Snujemy się codziennie po południu po domu i ogródku, podziwiamy, dotykamy listków, gadamy z roślinkami, komentujemy stan prac. Bartek te czynności nazywa zarządzaniem :lol: :lol:

Ale na takim jesteśmy etapie, że czekamy aż Krzysiu zafuguje łazienkę i wstawi tam armaturę, pomaluje ściany i sufity (już sypialnia i salon mają sufity raz pociągnięte) :lol: . I wtedy znów będzie dla nas robota- położenie parkietów.

Ale takie słodkie lenistwo, opalanie się na tarasie i ogólny nadzór też są przyjemne :lol:

Musimy w końcu zrobić wyliczenie i wypisanie wszystkich gniazdek i kontaktów. Właśnie mi się przypomniało, że miałam wczoraj wieczorem Bartkowi przypomnieć, żebyśmy to wczoraj wieczorem zrobili :oops: i dzisiaj mogli kupić już część...

 

Dziś wieczorem przyjeżdżają mebelki kuchenne! :lol: :lol:

Jak już wpominałam, staną na razie w gabinecie :lol: :lol:

 

Panowie hydraulicy wciąż rządzą.

I codziennie dają nam maleńkie karteczki z maczkiem wypisanymi częściami i duperelkami, których jeszcze im do zamontowania pieca gazowego brakuje. Dziś znów pozbędziemy się balastu ciężkich 500 PLN :lol:

A ten piec- Niedźwiedź- jest taki wielki, że aż mnie przeraża! :o :o :o Oprócz niego do tego naszego gospodarczego- kotłowni wejdzie już tylko odkurzacz centralny na ścianie i pralka pod nim. I nic więcej! :o :o Cholera, a miało być tak pięknie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ jestem niewyspana!

Od kilku dni wracamy z Bartkiem z Konikowa około 24.30. Powód- panowie hydraulicy. Wczoraj robili próby wodne i gazowe i przez dobrą godzinę wszyscy szukaliśmy miejsca, skąd ulatnał się gaz. Przy okazji dowiedziałam się, jak to się sprawdza- potrzeba płynu do mycia naczyń, ewentualnie pieniącego się mydła, trochę wody i pędzelek :lol: :lol:

A gaz- spryciarz wyfruwał sobie przez maleńką szczelinkę w jakiejś złączce (ależ ze mnie kobieta- laik, aż wstyd :oops: ) w skrzynce gazowej. A panowie biegali po całym domu z tą pianą tam i spowrotem :lol:

Na szczęście już dziś, najpóźniej jutro będzie koniec.

 

Podlałam elegancko całą działkę przy pomocy różnych wariacików plujących wodą tam, gdzie im się każe. Niezłe zabawki :wink:

A potem ległam z najnowszą Chmielewską- Kocie worki- na tarasie frontem do słońca. Efekt- wyraźne piegi na nosie dziś :wink:

 

Kasa nam się kończy bardziej niż planowaliśmy i tym się mocno Bartek martwi. Dla mnie najważniejsze, że praktycznie wszysko mamy kupione. Zostały jedynie farby i kontakty. No i masa odbiorów, za które każdy z panów, który do Konikowa przyjedzie zażyczy sobie odpowiednią sumkę :evil:

Kuchnia w każdym bądź razie- a własciwie jej drewniane obudowy już stoją! :lol:

 

Musi być dobrze! Zbyt pięknie jest na dworze żeby mogło być źle!

I tym optymistycznym akcentem... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na temat weekendu będzie baaardzo krótko.

Na budowie nie działo się prawie nic, a inwestorzy zajęli się balowaniem. W sobotę na weselu, w niedzielę wieczorem na grillu u przyjaciół.

W związku z tym inwestorka jest dziś troszkę osłabiona i weny pisarskiej nieco jej brakuje :wink:

 

Ci nasi przyjeciele mają przepiękną pół-hektarową działkę, a na niej przecudne dęby. Różnej wielkości. Od takich naprawdę ogromnych do "małych sadzonek". I takiego jednego malucha od nich dostaniemy (to znaczy możemy sobie przyjechac i wykopać) :lol: . Bartek sensownie stwierdził, że dąb to przecież przepiękne drzewo, a zanim nam ono zacznie przeszkadzać, to nas już dawno na świecie nie będzie :lol:

 

Mamy parę nowych zdjęć. Jutro postaram się je wkleić do albumu.

 

Ech, kiedy już będzie wieczór? :wink: Jakaś taka niewyspana jestem :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj mój mąż popełnił pierwsze koszenie trawy! :lol: :lol: :lol: :lol:

Jaki był dumny z siebie! Brodę prawie w chmurach nosił i gromko mówił, że to lepsze niż seks :wink: :roll: :lol: :wink: :roll: :lol:

 

Ja za to przekopałam ziemię przed frontowym płotem, przegrabiłam ją i posiałam tam trawę. Dziś biorę się za jeden z boków. Bagatela 20 m :lol: :lol: Padnę nieżywa, jak to zrobię :lol:

 

Domek ogrodowy zacząl się robić, murki na tarasie i na ganku już gotowe, wczoraj Krzysiu wylał też ganek. Trzeba było skakać z domu do rowu w bok, żeby drzwi zamknąć na klucz :lol: Wesoło było :lol:

 

Zwrot z podatku wpłynął w końcu na konto więc może i jakiś żyrandol na wprowadzenie się będzie :wink:

 

Dziś mają być płytki do łazienki. Zabrakło 10 sztuk i niespodzianka- trzeba czekać na dostawę z Opoczna, nie ma tak łatwo, żeby po prostu pójść i dokupić :roll: :evil:

 

Wkleiłam trzy zdjęcia z klombu do albumu. Taki widoczek ogólny i dwa kwiatki :lol:

 

Jutro i pojutrze znów bierzemy się za sprzątanie. Ciężkie to, bo wciąż mnóstwo narzędzi trzymamy w domu, ale jaka potem satysfakcja :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długie weekendy sa zawsze bardzo obfitujące w przeliczne wydarzenia budowlane. Tylko, czy ja je wszystkie pamiętam? :wink:

 

Może mi chronologia pomoże... :wink:

 

Czwartek:

W całości spędzony w Konikowie. Ja lałam, lałam i lałam (w nocy potem padał deszcz, nie ma to jak dobry zaklinacz :wink: ) a reszta ekipy układała polbruk pod domek ogrodowy. I to chyba wszystko.

 

Piątek:

Zaczał się bardzo wcześnie. O 7 rano byłam już w hurtowni budowlanej, z fryzurą fantazyjną na głowie i malutkimi szparkami w miejscu oczu robiłam za damę. Kupowałam "Delfina"- środek do mazania klinkieru, co by potem fugę dało się zmyć i "Tygrysa"- środek do mazania powłok malowanych, żeby farba z nich odeszła (i tak nie działa :-? :( :evil: ). Dyskutowałąm z panem sprzedawcą kulturalnie, potem dostojnym krokiem udałam się do magazynu, gdzie drugi pan powitał mnie bardzo uprzejmie, przejął fakturę i po chwili przyszedł z reklamówką, wręczył mi ją i powiedział, ze reklamacji nie przyjmują, jeśli się zwierzątka pogryzą. Uśmiechnęłam się kwaśno i odjechałam prosto do łóżka jeszcze na godzinkę :lol:

A po południu- kierunek Konikowo. Siedziałam cały wieczór przy stole i układałam wzór płytek, które mają być wyłożone na ganku. Spodobała mi się Taragona z Opoczna, w czterech rozmiarach. Męczyłam się, ale narysowałam. Dziś ją odbieram.

 

Sobota:

Od rana w Konikowie. I wielkie wydarzenie. Brama suwana i furtki zamontowane! :lol: Pozostało tylko obicie ich drewnem, takim samym jak cały płot. Cały ranek mazałam toto Hammeraidem. Mój mąż za to załatwił dwóch dorosłych facetów. Swojego ojca i brata. Najpierw spuścił bratu na palec zawias od furtki, z dość dużej wysokosci więc tamten aż zasłabł na trochę, a potem uparcie próbował wkręcić wkrętarką śrubę do deski przez środkowy palec ręki swojego ojca. Po czym stwierdził, że on ma już dość i że idzie do domu :lol: :lol: Ale nie poszedł i do wieczora postawili z ojcem i bratem "stelaż" domku ogrodowego i więźbę nawet :lol: Wiechy się też domagali, ale słabo na szczęście :lol:

 

Sąsiedzi z działki naprzeciwko zabrali się za usuwanie chaszczy. Potrzebna im była do tego woda, którą brali z udostępnionego przez nas kranika. Ich malutki synek- może z 4 lata jeździł sobie na rowerku. I w pewnej chwili widzę, że mały z wielką butlą stoi przed bramą i wyraźnie chce, żebym do niego podeszła. Podeszłam zatem. A on stremowany, trochę przestraszony ale i zdeterminowany mówi:

- Pseprasam, cy ja mogę jesce trochę wody? Bo jeździłem na lowelku i psewróciłem tamtą wodę, no i obiecałem mamie, ze to załatwię.

Z poważną miną nalałam wody i wręczyłąm przemiłemu sąsiadowi. On podziękował, wyszedł, postawił butlę na drodze i stwierdził:

- To ja za sobą zamknę

Po czym szarpnął wszystkimi mięśniami i zasunął za sobą bramę :lol: :lol: . No, tylko troszkę mu pomogłam :lol:

 

Niedziela

Od rana piękne słońce więc szybka decyzja- jedziemy do Konikowa na grilla. I tak minął dzień, a wieczorkiem znów podlewanie ogrodu.

 

Dziś ciąg dalszy stawiania domku ogrodowego, który będzie pomalowany na kolor płotu, a stawiany jest ze stempli przecietych na pół. Na wzór góralskiej chaty :lol: Jutro już ma być gotowy :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JAK JA NIE ZNOSZĘ DRUTEXU!!! :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

 

Dla wyjaśnienia- to producent okien, które na nasze nieszczęście kupiliśmy :evil:

 

Składałam trzy reklamacje. Najpierw na beznadziejne, byle jakie klamki i okucia. Potem na obdrapane listewki. W końcu na pękniętą szybę. Po tej ostatniej reklamacji panowie łaskawie się zjawili, szybę wymienili, popatrzyli na listewki i na niedopasowane drzwi balkonowe i obiecali wkrótce przyjechać. To było koło dwóch miesięcy temu. Kilka razy interweniowałam telefonicznie w punkcie sprzedaży w Koszalinie a tam mi wciąż bardzo uprzejmy pan mówił, że to jest sprawa producenta i ze producentowi nie opłaca się jeździć z Bytowa do każdej takiej reklamacji i że muszę poczekać aż ich się w tym rejonie więcej zbierze :o :evil: :o :evil: :o :evil: :o :evil:

 

Leciutko zdenerwowana zadzwoniłam w końcu wczoraj do tego Bytowa, do producenta, powiedziałam o co chodzi a tam pan mi obiecał, że zadzwoni do Koszalina, do punktu sprzedaży i wyjaśni sprawę. Efekt był taki, że gdy przyjechaliśmy z Bartkiem o 17 na budowę okazało się, że pan z Drutexu już był, drzwi wyregulował, listewki wymienił i nawet nic nie podsuwał do podpisania.

TYLE, ŻE WYMIENIŁ DWIE NAJMNIEJ ZNISZCZONE LISTWKI A TĘ NAJBARDZIEJ OBDRAPANĄ, OBSKURNĄ I OBRZYDLIWĄ, W OKNIE SALONOWYM ZOSTAWIŁ NIERUSZONĄ.

A miał przy sobie ich więcej i podobno oglądał wszystkie! :evil: :evil: :evil:

Nie mówiąc już o trym, że drzwi balkonowe mają kształt łuku :evil: :o :evil:

 

Ech, ludziska, ja tam zaraz zadzwonię i uzyskam miano najbardziej chamskiej i niewychowanej baby na Pomorzu! :evil:

 

Słownictwo rynsztokowe to będzie pieśń operowa o miłości przy tym, co powiem! %#/*%@$#)*&@/>...!!!!!! :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokalałam lekko swój język ale gdy dziś pojadę do Konikowa wymienione będą wszystkie listewki okienne, na których istnieje choć cień podejrzenia o zadrapanie. Inaczej pewien człowiek zawiśnie na moim ganku :evil:

 

Teraz mogę góry przenosić :wink:

Ale takie maleńkie poddenerwowanie sił dodaje, no! :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewien człowiek nie zawisnął, ale tylko dlatego, że będąc wieczorem w Konikowie nie miałam kluczy od domu (różne perypetie geograficzne działy się wczoraj w mojej rodzinie :wink: ). Widok, jaki miałam z zewnątrz, z nosem przyklejonym do szyby, wspinając się na palcach przy oknie salonowym pozwolił mi mniemać, że listwa, o którą wczoraj było tyle krzyku, jest wymieniona. Pewność osiągnę dziś dopiero i nie powiem, żebym była całkiem spokojna i beztroska :wink:

 

Krzysiu się ociąga i nie wiemy, co knuje. Ile można robić obróbki, przyklejać dwie kafelki, kłaść fugi? On to już robi dwa tygodnie i nie zrobił dokładnie nic. Trzeba z nim będzie stanowczo porozmawiać. Ciągle rwie się do nowej roboty, za którą mu się płaci, a kończenie prac poprzednich leży odłogiem. Tak przecież nie może być :x

 

Domek ogrodowy coraz ładniejszy. Dach już w całości leży, półstemple przygotowane, kilka już też otacza główne filary domku. Dach (dwuspadowy) jest specjalnie wyciągnięty mocniej na zewnątrz, z obu stron, żeby utworzyło się miejsce na drewno do kominka. Chyba ładnie będzie, gdy kominkowe drewno będzie leżało po obu stronach domku, przy jego ścianach.

 

Odżałować nie mogę braku dalii i rododendronów. Widziałąm ogród w większości obsadzony tymi dwiema roslinami. Przepiekny! Bogactwo koloró aż zaparło mi dech w piersiach. Też tak chcę! Ale dopiero w przyszłym roku, niestety :cry: Kontakty ważniejsze od moich kwiatków... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dziś doskonały humor! :lol: Powody są trzy:

 

Po pierwsze

Już za parę godzin zaczyna się weekend :lol: :lol: :lol:

 

Po drugie

Murki przy tarasie i ganku otynkowane, domek ogrodowy prawie skończony, fugi w całym domu (oprócz łazienki) położone, opaska z terakoty wkoło kominka też gotowa, obróbki drzwi wewnętrznych dokonane, wszędzie czyściutko, pozamiatane, szpargały poskładane w kartonach i wyniesione z domu. Listewki przy oknach wymienione, choć zastanawiam się, czy nie zaprosić tego pana z Drutexu na jeszcze jedną wizytę :wink: Poczekam troszeczkę, niech się biedak zawału przeze mnie nie nabawi :lol:

Jednym słowem-sam szał, szyk i błysk :wink: W końcu w tym domy widać, że to już końcowka tego budowania :lol: :lol:

 

I w dodatku ogród się sam podlewa, a z wilgotnej ziemi osty wyłażą z korzeniami gładziutko :lol:

 

Po trzecie

Babsko z Urzędu Marszałkowskiego w Szczecinie, w końcu po roku znalazło kasę, którą wpłaciłam z tytułu wyłączenia ziemi z produkcji rolniczej, a która im gdzieś zaginęła i to tak, że aż upomnienia do mnie wysyłali strasząc karnymi odsetkami i opłatami za sporządzenie upomnienia. Ugryźcie się w nos! Okazało się też przy okazji, że wysyłajac kolejne zawiadomienie, tym razem o opłacie na 2004 rok, Urząd zapomniał uwzględnic moją nadpłatę z roku poprzedniego. Niestety- dla Urzędu- uprzejmie o tym Urządowi przypomniałam i po uzgodnieniach przelałam na ich konto okrągłą sumkę zaledwie 25 zł :lol: :lol:

 

Tydzień chyba ogólnie mówiąc, kończy się sukcesami. I bardzo, bardzo dobrze :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znów weekend minął zbyt szybko...

 

Pierwsza część weekendu stała pod znakiem burz i deszczu, spedziłam ją zatem w domu, z pokorą na kolanach czyszcząc terakotę z fug. Co nas podkusiło, żeby kupować taką piękną, żłobioną na całej powierzchni? :wink: :roll: :wink: :roll: Przez najbliższe dziecięć lat będziemy tę fugę zmywać, bo żadne szczotki, płyny żrące, szmaty i moja siła woli nie dały rady :wink: Trochę radził sobie nożyk, ale mi z kolei cierpliwości zabrakło, żeby z nim siedzieć na podłodze całą dobę :wink:

Na dziś zostawiłąm sobie gospodarcze. Tam też trzeba pozmywać fugi. I z podłogi i ze ścian.

Zagapiłam się trochę, i zabrałam się do tego całego szorowania bez żadnych rękawiczek. Efekt- nie wiem co dziś zrobić z rękami, bo tu niby poważne stanowisko i odpowiedzialna praca, a ręce- pożal się Boże! :wink:

 

Chłopaki w tym czasie kręcili się wkoło domku ogrodowego, dopieszczając go z każdej strony. Jeszcze tylko malowanie- takim samym kolorem jak płot- i będzie piknie. Obszar wkoło domku mój tato oczyścił z desek i kawałków drewna, wszystko elegancko poukładał w jedno miejsce i nagle sporo przestrzeni dodatkowej zrobiło się przy wjeździe :lol:

Mój mężuś za to znalazł chwilę bez deszczu i ponownie skosił trawę (to już drugi raz! :lol: ). Ukorzeniaj się trawko, ukorzeniaj!

 

A druga część weekendu...

Pogoda dopisała. Słoneczko, ciepło, małe chmurki ale nic groźnego. W ramach odpoczynku od problemów budowlanych i nie tylko uciekliśmy z mężusiem nad jezioro- na rybki. Popływaliśmy łódką, połowiliśmy, złapaliśmy do szczupaku, choć oboje okazji mieliśmy więcej, powystawialiśmy się do słońca, zjedliśmy kiełbachę z ogniska, wypiliśmy pyyyszną herbatę z leśnej mięty i wieczorkiem wróciliśmy. I znów się zaczęło...

 

Czy ktos mi powie, dlaczego gmina przy wydawaniu decyzji o podziale ziemi i przekwalifikowaniu jej na działki budowlane, nie zmienia klasy gruntu przeznaczonego pod drogę? I dlaczego automatycznie nie wyłącza go z produkcji rolnej?

Nasi sąsiedzi teraz mają ten problem, nie mogą dostać pozwolenia na budowę bo teoretycznie nie mogą dojechać do swoich działek. Droga to ziemia klasy III a takiej się nie wyłącza z produkcji. Najpierw musi nastąpić przekwalifikowanie. Czyli Urząd za kasę musi stwierdzić, że zielone odtąd nie jest zielone tylko pomarańczowe. Dla mnie to paranoja jakaś! :evil:

 

My kłopotów z tym mieć nie będziemy, bo już i dom stoi, i swój kawałek drogi gruzem wysypaliśmy (ale to w obliczu nowych okoliczności chyba nielegalne :o ) ale koszty ponieść trzeba. Geodeta, koszty przekwalifikowania, potem wyłączenie... :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fuga w wiatrołapie- jest! :lol:

Fuga na opasce wkoło kominka- jest! :lol:

Szlif ścian powyżej terakoty w łazience- jest! :lol:

Malowanie sufitu w sypialni- jest! :lol:

Obróbka drzwi w łazience- nie ma :evil:

Fugi w łazience- nie ma :evil:

 

Porządek na górze- w 1/4 jest! :lol:

 

Odkurzacz co chwilę się zapycha, ale na części poddasza porządeczek jak należy. Dziś ciąg dalszy. Wróciliśmy do domu zapyleni od stóp do głów :lol:

 

Ogródek znów sam się podlał, dziś zanosi się na to, że znów się sam będzie podlewał. Gdzie to lato się zgubiło? :wink:

 

Bartek mnie poprosił, żebym nie umieszczała zdjęcia domku ogrodowego w albumie, dopóki on w nim nie zrobi okien z okiennicami i nie pomaluje go w całości. Przejął się tym, że jego dzieła sa pokazywane publicznie :wink: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sobotę oboje załapaliśmy doła. Sąsiedzi, którzy zaczęli budowę równo z nami już mieszkają, a my jeszcze nie :cry: :cry: :cry:

 

Ale szczerze mówiąc "wiejskie" nawyki już mamy. W niedzielę po południu jedziemy do siebie na kawę na tarasie. Tylko, żeby tam sobie posiedzieć :wink: :roll:

 

Łazienkę mamy w końcu wyfugowaną! :lol: :lol: :lol:

Teraz już tylko montaż białego i będzie można siusiu w domu robić, nie w domeczku z serduszkiem przy płocie :lol: :lol:

 

Skończenie łazienki to dla mnie wielka sprawa. Czekałam na to od dawna, a sprawa się przeciągała. A teraz w końcu już jest! :lol:

Brodzik też już stoi. Z syfonem, który i tak do niego nie pasował- KABI ma u mnie w plecy (kiedyś dawali syfony w kompletach z kabinami a teraz człowieku martw się sam, zwłaszcza gdy kupujesz coś nietypowego :roll: :o ). Skończyło się na ryciu w kafelkach a przykrywka na odpływ- tzw. słoneczko- jakoś tak wystaje ponad powierzchnię brodzika. Może się przyzwyczaimy i palce u stóp powybijamy sobie tylko po razie... :roll: :wink:

 

Sufity pomalowane, świększość ścian po razie też.

Termin lipcowy jest jak najbardziej możliwy :lol:

 

A ogródek się podlewa sam. Sodziennie od ponad tygodnia. Ale nam się lato trafiło tego roku, no! :roll: :o :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry!

Dziś tylko na momencik, bo czas mnie goni :cry:

 

W albumie jest kilka nowych zdjęć :wink:

Domek ogrodowy- NIE WYKOŃCZONY jeszcze (to wielkimi literami to na prośbę mojego męża :wink: ). Docelowo będzie cały machoniowy z okienkiem przy drzwiach. Po obu jego stronach będzie ułożone drewno do kominka. Na dachu będzie machoniowy gont.

 

Dodałam też zdjęcie kominka, ale w strasznym bałąganie on tam biedak stoi :oops: :oops: :oops:

 

No i na koniec nasze jabłuszka!

Nie wiedziałam, że jabłoń posadzona w marcu już tego samego roku wyda owoce :lol: :lol: :lol:

 

Popstrykałam jeszcze piec gazowy i kwiatki w klombie (mam bzika na ich punkcie :lol: ) ale już mi te zdjecia nie weszły do albumu. Muszę je pozmniejszać w wolnej chwili i wtedy i je pokażę :wink:

 

A na razie niestety muszę pędzić do pracy :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia zmniejszone wklejone do albumu. Można co nieco pooglądać :wink:

Łazienkę będę pokazywać gdy już będzie a armaturą, bo tak to nijak nie mogłam dopasować żadnej dla niej perspektywy. Żadne zdjęcie pustego pomieszczenia mi się nie podobało :wink:

 

Przy wejściu do domu pojawił nam się kolejny cywilizowany klomb :wink: Srebrny świerk (będą trzy), irga i jałowiec czeka na zasadzenie. Wszystko wysypane korą i otoczone falisto rollborderkiem. Ładniutkie bardzo, tylko już za ciemno było na zdjęcie :wink:

 

Ewusia

Jabłuszka już zerwane. Ale mi było szkoda! :cry: :cry: :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sobotę zdobyłam kwalifikacje wyspecjalizowanego w perzu i ostach babicyda. Cała jedna "ściana" żywopłotu wypielona, choć ja w niedzielę rano prawą ręką nie mogłam ruszać :roll: Nic to, muszę być twarda i dzień po dniu zasuwać po tym żywopłocie, a potem obsypię go korą i może będzie jaki taki spokój :wink:

 

Efekty po sobocie to:

- pomalowany salon z kuchnią,

- pomalowana sypialnia,

- obrobione na cacy drzwi do łazienki,

- zamocowane furtki (przymocowane dechy i zamki),

- działeczka pięknie podlana, bo co chwila lało i to porządnie :lol:

 

Trzymajcie kciuki, to może koło przyszłej soboty zacznę pokazywać pokoje z podłogami :lol:

 

Kanalizacja miała być w przyszłym roku, a okazało się, że może będzie już za trzy miesiące. Teraz kombinujemy, jak się tu szybciutko do niej podłączyć. Projekt finansowany jest z Sapardu więc nie wiemy jak to będzie z wykonywaniem nowych nitek i czy studzienka koło naszego odmu była przewidziana w tym projekcie czy też nie. Na razie napisałam wniosek do gminy o wydanie warunków przyłączenia. Zobaczymy, co dalej.

 

Mój Bartek ugrzązł w pracy, i to na dobre dwa- trzy miesiące, więc ster przy tej naszej ciągnącej się wykończeniówce przejmuję ja. Mam małą tremę :lol: :lol:

 

Mam nadzieję, ze tak jak w Shreku 2- na którym wczoraj byliśmy w kinie- i w naszym przypadku wszystko dobrze się skończy :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sypialni mimo braku podłogi mamy już łóżko :lol: :lol: :lol:

No i zacznie się sypianie na budowie po uprzedniej kąpieli w domu :lol: :lol:

 

Wczoraj wypieliłam trzy przęsła :lol:

Bartek przyszedł do mnie zobaczyć moją pracę i chyba był pod wielkim wrażeniem, że jego żonka jest zdolna do takiej dłubaniny :lol: Mam jeszcze troszkę pola do popisu bo żywopłotu do wypielenia po obwodzie będzie ze 150 m :lol: :lol:

Ręka dziś boli mniej niż po sobocie. Do wszystkiego jak widać można się przyzwyczaić :wink:

 

Wczoraj mój mąż z ojcem swoim zaczęli robić sufit nad klatką schodową. Chcielibyśmy przed położeniem parkietu w korytarzyku pomalować i tam ściany i sufit, a tu sufit nie zrobiony- klimaty kosmiczne w nim panują, wszytsko oplata srebrna folia :lol: Stąd decyzja o położeniu tam karton- gipsów.

 

Nasze schody budowlane, które cięliśmy i zbijaliśmy we dwójkę zostaną porządnie oszlifowane, pomalowane lakierem i posłużą nam jeszcze z rok- dwa. Trudno, nie wszystko ma się od razu :roll:

 

Wczoraj podjęta decyzja to:

Krzysia wpuszczamy jeszcze tylko do najbliższej soboty, potem już wchodzimy my z własną ekipą czyli rodziną :lol: :lol: :lol:

 

Nie chcę zapeszyć, ale termin lipcowo- sierpniowy realny, oj realny :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, długa przerwa w pisaniu mi wyszła, ale nic nie poradzę na wszechwładną siłę wyższą :wink:

 

Działeczka cały czas, prawie codziennie nam się podlewa. I już sama nie wiem, czy to dobrze czy źle :wink: Podejrzewam, że jednak troszkę słońca też by się jej przydało.

 

Nasze obecne prace to dłubanina. Krzysiu zostawił sporo niedoróbek i my się teraz tym zajmujemy, niestety :evil: Gdzieś tam doszlifować, pomalować, załatać dziury. Ale już widać koniec.

 

Biały montaż zakładamy w łazience już lada dzień. Moze nawet jutro, bo dziś malujemyściany nad kafelkami. Gospodarczy już prawie gotowy- ściany pomalowane, przy kontaktach zafugowane, prawie można tam spać :lol:

 

Żywopłot cały elegancko wypielony, wysypany trocinami. Można już też sypać mieloną korę :lol:

 

Brama ma już zamek. Już nie tak łatwo podejść i otworzyć. Trzeba znać sposób :wink:

 

Deski barlineckie leżą jeszcze u teściów ale już aż podskakują, żeby je polożyć u nas na podłogach :wink: Przewiduję, że stanie się to w tym tygodniu, przynajmniej w przypadku sypialni :wink:

 

I tak się męczymy i wykańczamy wszyscy nawzajem :wink:

Oby to trwało już jak najkrócej! :wink:

 

Prawie zapomniałam o najważniejszym :wink:

Uzgodniwszy z sąsiadami z naprzeciwka stan prawny i możliwości, jakie daje nasze polskie prawo, zdecydowaliśmy się zrzec naszego udziału w drodze na rzecz gminy. Sąsiedzi robią to dokładnie dziś, my się dziś umawiamy z notariuszem na konkretny termin. Zapłacić i tak trzeba, czy to za notariusza, czy potem za wszelkie zmiany związane z tą upierdliwą drogą, którą trzeba przekwalifikować, bo jedna jej część to ziemia klasy III a druga- klasy IV. W dodatku, żeby sąsiedzi dostali pozwolenia na budowę, muszą tę drogę wyłączyć z produkcji rolniczej, bo to jeszcze nie zrobione. Chrzanić ten bałagan! Niech się gmina martwi i szarpie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...