Anna Wiśniewska 31.05.2004 06:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2004 Dzień dobry! Za nami baardzo pracowity weekend. Pogwałciliśmy wszelkie zasady pracy przez sześć dni w tygodniu i odpoczywania w niedzielę. Choć może nie tak do końca, gdyż praca w ogródku i na budowie to dla nas prawdziwy odpoczynek W piątek mój mąż zaszalał- wrócił do domu o 3 w nocy, ponieważ razem z bratem kładł deski barlinka na podłogę w gabinecie. Położyli połowę i się poddali, bo już była 2 w nocy. Oficjalnie stwierdzam, że Bartek nadaje się do opieki psychologicznej. Rozpoznanie- świr na punkcie budowy W sobotę pojechaliśmy do Konikowa razem, na cały dzień. Skończyliśmy kłaść tę podłogę- deski Dąb Select- najsłabsze pod względem jakości z tych, które kupiliśmy a i tak ogromnie nam się podobają A potem Bartek wziął się za docinki polbruku wokół klombu a ja się trochę opalałam, zamiatałam piach, żeby wypełnił szczeliny między polbrukiem, nosiłam mężowi kostki, co by miał je pod ręką, przerzuciłam 7,5 m2 czerwonego polbruku z jednej kupki- brzydkiej, na drugą- ładną . Ogólnie wykonywałam masę pracy fizycznej Jeździłam do Koszalina po brakujące rzeczy, po pizzę na obiad też I tak nam upłynęła sobota. A w niedzielę od rana to samo Pogoda dopisała więc wystawiłam wszystkie ławki, krzesła i stół na podjazd i porządnie wymyłam z kurzu. Świetnie jest tak sobie powiesić chodniczki na płocie, szmatki suszyć na płocie, lać wodę na leżące meble- istna wiocha! Super! Z pokorą na kolanach wypastowałam też świeżutką podłogę w gabinecie- zrobiła się naprawdę piękna A Bartek z odkurzaczem i miotłami w ręce poodkurzał wszystko. Całą górę i cały dół. Narzędzia i przyrządy poukładał tak, że w naszym domku zrobił się porządek. Widać nadal, że to jest budowa, ale nie ma już tego przytłaczającego wrażenia wszechobecnego pyłu i kurzu. Mamy nadzieję, że nie da się już tak nabrudzić i napylić (choć jeszcze będzie trochę docinek kafelek), żeby doprowadzić do stanu sprzed tego wielkiego sprzątania Kwiatki na klombie chyba się przyjęły. Zachwycają mnie codziennie. A co coś nowego zakwitnie- na żółto na przykład, a to w niespodziewanym miejscu białe kwiatki się rozwiną i zamkną na noc... Nie wiedziałam wcześniej, że nawet najmniejszy ogródek- na razie klombik- może dawać tyle radości! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 02.06.2004 06:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2004 Od dwóch dni warczę na KABI i jej sprzedawców Gdy u naszego Krzysia pojawiła się chęć wykończenia łazienki i wstawienia brodzika, okazało się, że w pudle z brodzikiem Pablo niskim nie ma syfonu. No to w te pędy do sklepu, gdzie go kupiliśmy. Tam panie obiecały się dowiedzieć dlaczego teho syfonu w pudle nie było na następny dzień (czyli wczoraj). Dowiedziały się, ze KABI od nowego roku syfonów w komplety brodzikowe nie wkłada więc pozwoliły nam taki syfon dokupić. Bartek je uprzedzał, że ten brodzik jest bardzo niski i upewniał się, czy ten syfon na pewno będzie pasował. Panie zapewniały, że oczywiście tak, po czym się okazało, że ten syfon ZUPEŁNIE NIE PASUJE. Jest za wysoki i za wąski. Po mojej interwencji w sklepie panie wyraziły zdziwienie, że syfon, który dały nie pasuje "bo przecież jest najniższy jaki może być". Zadzwoniły przy mnie do KABIEGO i otzrymały przyrzeczenie, że taki specjalny niziutki syfon do brodzika Pablo będzie dzisiaj. Pożyjemy, zobaczymy... A poza tym, to sielanka W domu szaleją hydraulicy. Wczoraj przyjechał z garażu piec gazowy. Łomatko jaki on wielki! Zaczęliśmy się obawiać, że w gospodarczym oprócz niego nie zmieści się już nic, nawet ciupka praleczka No i zacząl się też szał z wydawaniem pieniędzy. Panowie hydraulicy (podłączają już docelową wodę i gaz) zrobili listę jakiś kształtek. złączek, śrubników czy jak to się tam nazywa, paru rurek miedzianych, pomp, no i to wszystko (mieści się w małym pudełeczku) kosztowało nas prawie tysiąc zł! Chyba niedługo pójdziemy z torbami przez te wszystkie pierdoły wykończeniowe... Susza nadchodzi. To wiąże się z koniecznością codziennego podlewania, bo dosiewana trawka jeszcze nie zakiełkowała nawet Oporna na wzrost jest ta sportowa odmiana Ale jeszcze sprawia nam to przyjemność, tym bardziej, że stania z węzem w ręce wymaga tylko żywopłotek, reszta przy odpowiednim ustawieniu zabawek do podlewania nawadnia się sama Krzyś już chyba dziś zacznie fugować łazienkę. Śmiejemy się, ze ma na nią alergię, bo coś opornie mu idzie wykańczanie i obróbki. Coż, nie ma obecnie weny najpewniej. Trzeba przeczekać albo popędzić. Wybieram to drugie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 03.06.2004 06:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2004 Po długim czasie ciężkiej, fizycznej pracy na budowie nastał dla nas wszystkich oprócz Krzysia czas relaksu i podlewania. Snujemy się codziennie po południu po domu i ogródku, podziwiamy, dotykamy listków, gadamy z roślinkami, komentujemy stan prac. Bartek te czynności nazywa zarządzaniem Ale na takim jesteśmy etapie, że czekamy aż Krzysiu zafuguje łazienkę i wstawi tam armaturę, pomaluje ściany i sufity (już sypialnia i salon mają sufity raz pociągnięte) . I wtedy znów będzie dla nas robota- położenie parkietów. Ale takie słodkie lenistwo, opalanie się na tarasie i ogólny nadzór też są przyjemne Musimy w końcu zrobić wyliczenie i wypisanie wszystkich gniazdek i kontaktów. Właśnie mi się przypomniało, że miałam wczoraj wieczorem Bartkowi przypomnieć, żebyśmy to wczoraj wieczorem zrobili i dzisiaj mogli kupić już część... Dziś wieczorem przyjeżdżają mebelki kuchenne! Jak już wpominałam, staną na razie w gabinecie Panowie hydraulicy wciąż rządzą. I codziennie dają nam maleńkie karteczki z maczkiem wypisanymi częściami i duperelkami, których jeszcze im do zamontowania pieca gazowego brakuje. Dziś znów pozbędziemy się balastu ciężkich 500 PLN A ten piec- Niedźwiedź- jest taki wielki, że aż mnie przeraża! Oprócz niego do tego naszego gospodarczego- kotłowni wejdzie już tylko odkurzacz centralny na ścianie i pralka pod nim. I nic więcej! Cholera, a miało być tak pięknie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 04.06.2004 06:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Czerwca 2004 Ależ jestem niewyspana! Od kilku dni wracamy z Bartkiem z Konikowa około 24.30. Powód- panowie hydraulicy. Wczoraj robili próby wodne i gazowe i przez dobrą godzinę wszyscy szukaliśmy miejsca, skąd ulatnał się gaz. Przy okazji dowiedziałam się, jak to się sprawdza- potrzeba płynu do mycia naczyń, ewentualnie pieniącego się mydła, trochę wody i pędzelek A gaz- spryciarz wyfruwał sobie przez maleńką szczelinkę w jakiejś złączce (ależ ze mnie kobieta- laik, aż wstyd ) w skrzynce gazowej. A panowie biegali po całym domu z tą pianą tam i spowrotem Na szczęście już dziś, najpóźniej jutro będzie koniec. Podlałam elegancko całą działkę przy pomocy różnych wariacików plujących wodą tam, gdzie im się każe. Niezłe zabawki A potem ległam z najnowszą Chmielewską- Kocie worki- na tarasie frontem do słońca. Efekt- wyraźne piegi na nosie dziś Kasa nam się kończy bardziej niż planowaliśmy i tym się mocno Bartek martwi. Dla mnie najważniejsze, że praktycznie wszysko mamy kupione. Zostały jedynie farby i kontakty. No i masa odbiorów, za które każdy z panów, który do Konikowa przyjedzie zażyczy sobie odpowiednią sumkę Kuchnia w każdym bądź razie- a własciwie jej drewniane obudowy już stoją! Musi być dobrze! Zbyt pięknie jest na dworze żeby mogło być źle! I tym optymistycznym akcentem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 07.06.2004 11:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Czerwca 2004 Na temat weekendu będzie baaardzo krótko. Na budowie nie działo się prawie nic, a inwestorzy zajęli się balowaniem. W sobotę na weselu, w niedzielę wieczorem na grillu u przyjaciół. W związku z tym inwestorka jest dziś troszkę osłabiona i weny pisarskiej nieco jej brakuje Ci nasi przyjeciele mają przepiękną pół-hektarową działkę, a na niej przecudne dęby. Różnej wielkości. Od takich naprawdę ogromnych do "małych sadzonek". I takiego jednego malucha od nich dostaniemy (to znaczy możemy sobie przyjechac i wykopać) . Bartek sensownie stwierdził, że dąb to przecież przepiękne drzewo, a zanim nam ono zacznie przeszkadzać, to nas już dawno na świecie nie będzie Mamy parę nowych zdjęć. Jutro postaram się je wkleić do albumu. Ech, kiedy już będzie wieczór? Jakaś taka niewyspana jestem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 09.06.2004 06:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Czerwca 2004 Wczoraj mój mąż popełnił pierwsze koszenie trawy! Jaki był dumny z siebie! Brodę prawie w chmurach nosił i gromko mówił, że to lepsze niż seks Ja za to przekopałam ziemię przed frontowym płotem, przegrabiłam ją i posiałam tam trawę. Dziś biorę się za jeden z boków. Bagatela 20 m Padnę nieżywa, jak to zrobię Domek ogrodowy zacząl się robić, murki na tarasie i na ganku już gotowe, wczoraj Krzysiu wylał też ganek. Trzeba było skakać z domu do rowu w bok, żeby drzwi zamknąć na klucz Wesoło było Zwrot z podatku wpłynął w końcu na konto więc może i jakiś żyrandol na wprowadzenie się będzie Dziś mają być płytki do łazienki. Zabrakło 10 sztuk i niespodzianka- trzeba czekać na dostawę z Opoczna, nie ma tak łatwo, żeby po prostu pójść i dokupić Wkleiłam trzy zdjęcia z klombu do albumu. Taki widoczek ogólny i dwa kwiatki Jutro i pojutrze znów bierzemy się za sprzątanie. Ciężkie to, bo wciąż mnóstwo narzędzi trzymamy w domu, ale jaka potem satysfakcja Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 14.06.2004 10:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2004 Długie weekendy sa zawsze bardzo obfitujące w przeliczne wydarzenia budowlane. Tylko, czy ja je wszystkie pamiętam? Może mi chronologia pomoże... Czwartek: W całości spędzony w Konikowie. Ja lałam, lałam i lałam (w nocy potem padał deszcz, nie ma to jak dobry zaklinacz ) a reszta ekipy układała polbruk pod domek ogrodowy. I to chyba wszystko. Piątek: Zaczał się bardzo wcześnie. O 7 rano byłam już w hurtowni budowlanej, z fryzurą fantazyjną na głowie i malutkimi szparkami w miejscu oczu robiłam za damę. Kupowałam "Delfina"- środek do mazania klinkieru, co by potem fugę dało się zmyć i "Tygrysa"- środek do mazania powłok malowanych, żeby farba z nich odeszła (i tak nie działa ). Dyskutowałąm z panem sprzedawcą kulturalnie, potem dostojnym krokiem udałam się do magazynu, gdzie drugi pan powitał mnie bardzo uprzejmie, przejął fakturę i po chwili przyszedł z reklamówką, wręczył mi ją i powiedział, ze reklamacji nie przyjmują, jeśli się zwierzątka pogryzą. Uśmiechnęłam się kwaśno i odjechałam prosto do łóżka jeszcze na godzinkę A po południu- kierunek Konikowo. Siedziałam cały wieczór przy stole i układałam wzór płytek, które mają być wyłożone na ganku. Spodobała mi się Taragona z Opoczna, w czterech rozmiarach. Męczyłam się, ale narysowałam. Dziś ją odbieram. Sobota: Od rana w Konikowie. I wielkie wydarzenie. Brama suwana i furtki zamontowane! Pozostało tylko obicie ich drewnem, takim samym jak cały płot. Cały ranek mazałam toto Hammeraidem. Mój mąż za to załatwił dwóch dorosłych facetów. Swojego ojca i brata. Najpierw spuścił bratu na palec zawias od furtki, z dość dużej wysokosci więc tamten aż zasłabł na trochę, a potem uparcie próbował wkręcić wkrętarką śrubę do deski przez środkowy palec ręki swojego ojca. Po czym stwierdził, że on ma już dość i że idzie do domu Ale nie poszedł i do wieczora postawili z ojcem i bratem "stelaż" domku ogrodowego i więźbę nawet Wiechy się też domagali, ale słabo na szczęście Sąsiedzi z działki naprzeciwko zabrali się za usuwanie chaszczy. Potrzebna im była do tego woda, którą brali z udostępnionego przez nas kranika. Ich malutki synek- może z 4 lata jeździł sobie na rowerku. I w pewnej chwili widzę, że mały z wielką butlą stoi przed bramą i wyraźnie chce, żebym do niego podeszła. Podeszłam zatem. A on stremowany, trochę przestraszony ale i zdeterminowany mówi: - Pseprasam, cy ja mogę jesce trochę wody? Bo jeździłem na lowelku i psewróciłem tamtą wodę, no i obiecałem mamie, ze to załatwię. Z poważną miną nalałam wody i wręczyłąm przemiłemu sąsiadowi. On podziękował, wyszedł, postawił butlę na drodze i stwierdził: - To ja za sobą zamknę Po czym szarpnął wszystkimi mięśniami i zasunął za sobą bramę . No, tylko troszkę mu pomogłam Niedziela Od rana piękne słońce więc szybka decyzja- jedziemy do Konikowa na grilla. I tak minął dzień, a wieczorkiem znów podlewanie ogrodu. Dziś ciąg dalszy stawiania domku ogrodowego, który będzie pomalowany na kolor płotu, a stawiany jest ze stempli przecietych na pół. Na wzór góralskiej chaty Jutro już ma być gotowy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 15.06.2004 07:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2004 JAK JA NIE ZNOSZĘ DRUTEXU!!! Dla wyjaśnienia- to producent okien, które na nasze nieszczęście kupiliśmy Składałam trzy reklamacje. Najpierw na beznadziejne, byle jakie klamki i okucia. Potem na obdrapane listewki. W końcu na pękniętą szybę. Po tej ostatniej reklamacji panowie łaskawie się zjawili, szybę wymienili, popatrzyli na listewki i na niedopasowane drzwi balkonowe i obiecali wkrótce przyjechać. To było koło dwóch miesięcy temu. Kilka razy interweniowałam telefonicznie w punkcie sprzedaży w Koszalinie a tam mi wciąż bardzo uprzejmy pan mówił, że to jest sprawa producenta i ze producentowi nie opłaca się jeździć z Bytowa do każdej takiej reklamacji i że muszę poczekać aż ich się w tym rejonie więcej zbierze Leciutko zdenerwowana zadzwoniłam w końcu wczoraj do tego Bytowa, do producenta, powiedziałam o co chodzi a tam pan mi obiecał, że zadzwoni do Koszalina, do punktu sprzedaży i wyjaśni sprawę. Efekt był taki, że gdy przyjechaliśmy z Bartkiem o 17 na budowę okazało się, że pan z Drutexu już był, drzwi wyregulował, listewki wymienił i nawet nic nie podsuwał do podpisania. TYLE, ŻE WYMIENIŁ DWIE NAJMNIEJ ZNISZCZONE LISTWKI A TĘ NAJBARDZIEJ OBDRAPANĄ, OBSKURNĄ I OBRZYDLIWĄ, W OKNIE SALONOWYM ZOSTAWIŁ NIERUSZONĄ. A miał przy sobie ich więcej i podobno oglądał wszystkie! Nie mówiąc już o trym, że drzwi balkonowe mają kształt łuku Ech, ludziska, ja tam zaraz zadzwonię i uzyskam miano najbardziej chamskiej i niewychowanej baby na Pomorzu! Słownictwo rynsztokowe to będzie pieśń operowa o miłości przy tym, co powiem! %#/*%@$#)*&@/>...!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 15.06.2004 08:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2004 Pokalałam lekko swój język ale gdy dziś pojadę do Konikowa wymienione będą wszystkie listewki okienne, na których istnieje choć cień podejrzenia o zadrapanie. Inaczej pewien człowiek zawiśnie na moim ganku Teraz mogę góry przenosić Ale takie maleńkie poddenerwowanie sił dodaje, no! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 16.06.2004 06:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2004 Pewien człowiek nie zawisnął, ale tylko dlatego, że będąc wieczorem w Konikowie nie miałam kluczy od domu (różne perypetie geograficzne działy się wczoraj w mojej rodzinie ). Widok, jaki miałam z zewnątrz, z nosem przyklejonym do szyby, wspinając się na palcach przy oknie salonowym pozwolił mi mniemać, że listwa, o którą wczoraj było tyle krzyku, jest wymieniona. Pewność osiągnę dziś dopiero i nie powiem, żebym była całkiem spokojna i beztroska Krzysiu się ociąga i nie wiemy, co knuje. Ile można robić obróbki, przyklejać dwie kafelki, kłaść fugi? On to już robi dwa tygodnie i nie zrobił dokładnie nic. Trzeba z nim będzie stanowczo porozmawiać. Ciągle rwie się do nowej roboty, za którą mu się płaci, a kończenie prac poprzednich leży odłogiem. Tak przecież nie może być Domek ogrodowy coraz ładniejszy. Dach już w całości leży, półstemple przygotowane, kilka już też otacza główne filary domku. Dach (dwuspadowy) jest specjalnie wyciągnięty mocniej na zewnątrz, z obu stron, żeby utworzyło się miejsce na drewno do kominka. Chyba ładnie będzie, gdy kominkowe drewno będzie leżało po obu stronach domku, przy jego ścianach. Odżałować nie mogę braku dalii i rododendronów. Widziałąm ogród w większości obsadzony tymi dwiema roslinami. Przepiekny! Bogactwo koloró aż zaparło mi dech w piersiach. Też tak chcę! Ale dopiero w przyszłym roku, niestety Kontakty ważniejsze od moich kwiatków... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 18.06.2004 06:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2004 Mam dziś doskonały humor! Powody są trzy: Po pierwsze Już za parę godzin zaczyna się weekend Po drugie Murki przy tarasie i ganku otynkowane, domek ogrodowy prawie skończony, fugi w całym domu (oprócz łazienki) położone, opaska z terakoty wkoło kominka też gotowa, obróbki drzwi wewnętrznych dokonane, wszędzie czyściutko, pozamiatane, szpargały poskładane w kartonach i wyniesione z domu. Listewki przy oknach wymienione, choć zastanawiam się, czy nie zaprosić tego pana z Drutexu na jeszcze jedną wizytę Poczekam troszeczkę, niech się biedak zawału przeze mnie nie nabawi Jednym słowem-sam szał, szyk i błysk W końcu w tym domy widać, że to już końcowka tego budowania I w dodatku ogród się sam podlewa, a z wilgotnej ziemi osty wyłażą z korzeniami gładziutko Po trzecie Babsko z Urzędu Marszałkowskiego w Szczecinie, w końcu po roku znalazło kasę, którą wpłaciłam z tytułu wyłączenia ziemi z produkcji rolniczej, a która im gdzieś zaginęła i to tak, że aż upomnienia do mnie wysyłali strasząc karnymi odsetkami i opłatami za sporządzenie upomnienia. Ugryźcie się w nos! Okazało się też przy okazji, że wysyłajac kolejne zawiadomienie, tym razem o opłacie na 2004 rok, Urząd zapomniał uwzględnic moją nadpłatę z roku poprzedniego. Niestety- dla Urzędu- uprzejmie o tym Urządowi przypomniałam i po uzgodnieniach przelałam na ich konto okrągłą sumkę zaledwie 25 zł Tydzień chyba ogólnie mówiąc, kończy się sukcesami. I bardzo, bardzo dobrze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 18.06.2004 09:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2004 I znów cały dzień mi pięknie działeczkę podlewa... Oby się tylko drzewa nie potopiły Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 21.06.2004 07:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2004 I znów weekend minął zbyt szybko... Pierwsza część weekendu stała pod znakiem burz i deszczu, spedziłam ją zatem w domu, z pokorą na kolanach czyszcząc terakotę z fug. Co nas podkusiło, żeby kupować taką piękną, żłobioną na całej powierzchni? Przez najbliższe dziecięć lat będziemy tę fugę zmywać, bo żadne szczotki, płyny żrące, szmaty i moja siła woli nie dały rady Trochę radził sobie nożyk, ale mi z kolei cierpliwości zabrakło, żeby z nim siedzieć na podłodze całą dobę Na dziś zostawiłąm sobie gospodarcze. Tam też trzeba pozmywać fugi. I z podłogi i ze ścian. Zagapiłam się trochę, i zabrałam się do tego całego szorowania bez żadnych rękawiczek. Efekt- nie wiem co dziś zrobić z rękami, bo tu niby poważne stanowisko i odpowiedzialna praca, a ręce- pożal się Boże! Chłopaki w tym czasie kręcili się wkoło domku ogrodowego, dopieszczając go z każdej strony. Jeszcze tylko malowanie- takim samym kolorem jak płot- i będzie piknie. Obszar wkoło domku mój tato oczyścił z desek i kawałków drewna, wszystko elegancko poukładał w jedno miejsce i nagle sporo przestrzeni dodatkowej zrobiło się przy wjeździe Mój mężuś za to znalazł chwilę bez deszczu i ponownie skosił trawę (to już drugi raz! ). Ukorzeniaj się trawko, ukorzeniaj! A druga część weekendu... Pogoda dopisała. Słoneczko, ciepło, małe chmurki ale nic groźnego. W ramach odpoczynku od problemów budowlanych i nie tylko uciekliśmy z mężusiem nad jezioro- na rybki. Popływaliśmy łódką, połowiliśmy, złapaliśmy do szczupaku, choć oboje okazji mieliśmy więcej, powystawialiśmy się do słońca, zjedliśmy kiełbachę z ogniska, wypiliśmy pyyyszną herbatę z leśnej mięty i wieczorkiem wróciliśmy. I znów się zaczęło... Czy ktos mi powie, dlaczego gmina przy wydawaniu decyzji o podziale ziemi i przekwalifikowaniu jej na działki budowlane, nie zmienia klasy gruntu przeznaczonego pod drogę? I dlaczego automatycznie nie wyłącza go z produkcji rolnej? Nasi sąsiedzi teraz mają ten problem, nie mogą dostać pozwolenia na budowę bo teoretycznie nie mogą dojechać do swoich działek. Droga to ziemia klasy III a takiej się nie wyłącza z produkcji. Najpierw musi nastąpić przekwalifikowanie. Czyli Urząd za kasę musi stwierdzić, że zielone odtąd nie jest zielone tylko pomarańczowe. Dla mnie to paranoja jakaś! My kłopotów z tym mieć nie będziemy, bo już i dom stoi, i swój kawałek drogi gruzem wysypaliśmy (ale to w obliczu nowych okoliczności chyba nielegalne ) ale koszty ponieść trzeba. Geodeta, koszty przekwalifikowania, potem wyłączenie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 22.06.2004 08:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Czerwca 2004 Fuga w wiatrołapie- jest! Fuga na opasce wkoło kominka- jest! Szlif ścian powyżej terakoty w łazience- jest! Malowanie sufitu w sypialni- jest! Obróbka drzwi w łazience- nie ma Fugi w łazience- nie ma Porządek na górze- w 1/4 jest! Odkurzacz co chwilę się zapycha, ale na części poddasza porządeczek jak należy. Dziś ciąg dalszy. Wróciliśmy do domu zapyleni od stóp do głów Ogródek znów sam się podlał, dziś zanosi się na to, że znów się sam będzie podlewał. Gdzie to lato się zgubiło? Bartek mnie poprosił, żebym nie umieszczała zdjęcia domku ogrodowego w albumie, dopóki on w nim nie zrobi okien z okiennicami i nie pomaluje go w całości. Przejął się tym, że jego dzieła sa pokazywane publicznie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 28.06.2004 06:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Czerwca 2004 W sobotę oboje załapaliśmy doła. Sąsiedzi, którzy zaczęli budowę równo z nami już mieszkają, a my jeszcze nie Ale szczerze mówiąc "wiejskie" nawyki już mamy. W niedzielę po południu jedziemy do siebie na kawę na tarasie. Tylko, żeby tam sobie posiedzieć Łazienkę mamy w końcu wyfugowaną! Teraz już tylko montaż białego i będzie można siusiu w domu robić, nie w domeczku z serduszkiem przy płocie Skończenie łazienki to dla mnie wielka sprawa. Czekałam na to od dawna, a sprawa się przeciągała. A teraz w końcu już jest! Brodzik też już stoi. Z syfonem, który i tak do niego nie pasował- KABI ma u mnie w plecy (kiedyś dawali syfony w kompletach z kabinami a teraz człowieku martw się sam, zwłaszcza gdy kupujesz coś nietypowego ). Skończyło się na ryciu w kafelkach a przykrywka na odpływ- tzw. słoneczko- jakoś tak wystaje ponad powierzchnię brodzika. Może się przyzwyczaimy i palce u stóp powybijamy sobie tylko po razie... Sufity pomalowane, świększość ścian po razie też. Termin lipcowy jest jak najbardziej możliwy A ogródek się podlewa sam. Sodziennie od ponad tygodnia. Ale nam się lato trafiło tego roku, no! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 01.07.2004 07:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2004 Dzień dobry! Dziś tylko na momencik, bo czas mnie goni W albumie jest kilka nowych zdjęć Domek ogrodowy- NIE WYKOŃCZONY jeszcze (to wielkimi literami to na prośbę mojego męża ). Docelowo będzie cały machoniowy z okienkiem przy drzwiach. Po obu jego stronach będzie ułożone drewno do kominka. Na dachu będzie machoniowy gont. Dodałam też zdjęcie kominka, ale w strasznym bałąganie on tam biedak stoi No i na koniec nasze jabłuszka! Nie wiedziałam, że jabłoń posadzona w marcu już tego samego roku wyda owoce Popstrykałam jeszcze piec gazowy i kwiatki w klombie (mam bzika na ich punkcie ) ale już mi te zdjecia nie weszły do albumu. Muszę je pozmniejszać w wolnej chwili i wtedy i je pokażę A na razie niestety muszę pędzić do pracy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 02.07.2004 06:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lipca 2004 Zdjęcia zmniejszone wklejone do albumu. Można co nieco pooglądać Łazienkę będę pokazywać gdy już będzie a armaturą, bo tak to nijak nie mogłam dopasować żadnej dla niej perspektywy. Żadne zdjęcie pustego pomieszczenia mi się nie podobało Przy wejściu do domu pojawił nam się kolejny cywilizowany klomb Srebrny świerk (będą trzy), irga i jałowiec czeka na zasadzenie. Wszystko wysypane korą i otoczone falisto rollborderkiem. Ładniutkie bardzo, tylko już za ciemno było na zdjęcie Ewusia Jabłuszka już zerwane. Ale mi było szkoda! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 05.07.2004 06:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lipca 2004 W sobotę zdobyłam kwalifikacje wyspecjalizowanego w perzu i ostach babicyda. Cała jedna "ściana" żywopłotu wypielona, choć ja w niedzielę rano prawą ręką nie mogłam ruszać Nic to, muszę być twarda i dzień po dniu zasuwać po tym żywopłocie, a potem obsypię go korą i może będzie jaki taki spokój Efekty po sobocie to: - pomalowany salon z kuchnią, - pomalowana sypialnia, - obrobione na cacy drzwi do łazienki, - zamocowane furtki (przymocowane dechy i zamki), - działeczka pięknie podlana, bo co chwila lało i to porządnie Trzymajcie kciuki, to może koło przyszłej soboty zacznę pokazywać pokoje z podłogami Kanalizacja miała być w przyszłym roku, a okazało się, że może będzie już za trzy miesiące. Teraz kombinujemy, jak się tu szybciutko do niej podłączyć. Projekt finansowany jest z Sapardu więc nie wiemy jak to będzie z wykonywaniem nowych nitek i czy studzienka koło naszego odmu była przewidziana w tym projekcie czy też nie. Na razie napisałam wniosek do gminy o wydanie warunków przyłączenia. Zobaczymy, co dalej. Mój Bartek ugrzązł w pracy, i to na dobre dwa- trzy miesiące, więc ster przy tej naszej ciągnącej się wykończeniówce przejmuję ja. Mam małą tremę Mam nadzieję, ze tak jak w Shreku 2- na którym wczoraj byliśmy w kinie- i w naszym przypadku wszystko dobrze się skończy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 06.07.2004 08:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2004 W sypialni mimo braku podłogi mamy już łóżko No i zacznie się sypianie na budowie po uprzedniej kąpieli w domu Wczoraj wypieliłam trzy przęsła Bartek przyszedł do mnie zobaczyć moją pracę i chyba był pod wielkim wrażeniem, że jego żonka jest zdolna do takiej dłubaniny Mam jeszcze troszkę pola do popisu bo żywopłotu do wypielenia po obwodzie będzie ze 150 m Ręka dziś boli mniej niż po sobocie. Do wszystkiego jak widać można się przyzwyczaić Wczoraj mój mąż z ojcem swoim zaczęli robić sufit nad klatką schodową. Chcielibyśmy przed położeniem parkietu w korytarzyku pomalować i tam ściany i sufit, a tu sufit nie zrobiony- klimaty kosmiczne w nim panują, wszytsko oplata srebrna folia Stąd decyzja o położeniu tam karton- gipsów. Nasze schody budowlane, które cięliśmy i zbijaliśmy we dwójkę zostaną porządnie oszlifowane, pomalowane lakierem i posłużą nam jeszcze z rok- dwa. Trudno, nie wszystko ma się od razu Wczoraj podjęta decyzja to: Krzysia wpuszczamy jeszcze tylko do najbliższej soboty, potem już wchodzimy my z własną ekipą czyli rodziną Nie chcę zapeszyć, ale termin lipcowo- sierpniowy realny, oj realny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anna Wiśniewska 12.07.2004 07:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Lipca 2004 Oj, długa przerwa w pisaniu mi wyszła, ale nic nie poradzę na wszechwładną siłę wyższą Działeczka cały czas, prawie codziennie nam się podlewa. I już sama nie wiem, czy to dobrze czy źle Podejrzewam, że jednak troszkę słońca też by się jej przydało. Nasze obecne prace to dłubanina. Krzysiu zostawił sporo niedoróbek i my się teraz tym zajmujemy, niestety Gdzieś tam doszlifować, pomalować, załatać dziury. Ale już widać koniec. Biały montaż zakładamy w łazience już lada dzień. Moze nawet jutro, bo dziś malujemyściany nad kafelkami. Gospodarczy już prawie gotowy- ściany pomalowane, przy kontaktach zafugowane, prawie można tam spać Żywopłot cały elegancko wypielony, wysypany trocinami. Można już też sypać mieloną korę Brama ma już zamek. Już nie tak łatwo podejść i otworzyć. Trzeba znać sposób Deski barlineckie leżą jeszcze u teściów ale już aż podskakują, żeby je polożyć u nas na podłogach Przewiduję, że stanie się to w tym tygodniu, przynajmniej w przypadku sypialni I tak się męczymy i wykańczamy wszyscy nawzajem Oby to trwało już jak najkrócej! Prawie zapomniałam o najważniejszym Uzgodniwszy z sąsiadami z naprzeciwka stan prawny i możliwości, jakie daje nasze polskie prawo, zdecydowaliśmy się zrzec naszego udziału w drodze na rzecz gminy. Sąsiedzi robią to dokładnie dziś, my się dziś umawiamy z notariuszem na konkretny termin. Zapłacić i tak trzeba, czy to za notariusza, czy potem za wszelkie zmiany związane z tą upierdliwą drogą, którą trzeba przekwalifikować, bo jedna jej część to ziemia klasy III a druga- klasy IV. W dodatku, żeby sąsiedzi dostali pozwolenia na budowę, muszą tę drogę wyłączyć z produkcji rolniczej, bo to jeszcze nie zrobione. Chrzanić ten bałagan! Niech się gmina martwi i szarpie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.