Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Studnia głębinowa - woda na poziomie gruntu - czy to OK?


easy_69

Recommended Posts

Wiesz co to co piszesz chyba wydaje się logiczne ale tylko i wyłącznie z punktu widzenia urzędnika a nie obywatela. Jest prawo są mapki ogólnie dostępne i przepisy do których trzeba się stosować i można je np. przesłać mailem. Według Ciebie urzędnik mi powie gdzie mam wiercić studnie BUHAHAHAHA sory wskaże bo on JEST PAN I WŁADCA!!! Zmień mentalność a będzie w tym kraju lepiej. Chyba lepiej jest jak ON WYSLE mailem mapke z zaznaczeniem obszaru gdzie NIE MOGĘ! NIE GDZIE MOGĘ!!! To jest ogromna różnica!!! Wtedy mam czysto i jasno na papierze GDZIE NIE MOGĘ i po wywierceniu zaznaczam sam na mapie z podaniem odległości i przesyłam MAILEM!!! i KONIEC TEMATU!!! chyba tak jest łatwiej! Ale jak Polacy mają taką mentalność na godzenie się na to co urzędnik i w jaki sposób sobie życzy to jest DOPIERO BAŁAGAN i sterta zbędnych i niezwiązanych z rzeczywistością papierów, WIEM BO MOJA RODZINA PRACUJE W STAROSTWIE I TO POTWIERDZAJĄ!!! Trzeba robić prawo tak aby obywatel kraju miał łatwe i przyjemne życie w tym kraju raju i wzorować się TYLKO I WYŁĄCZNIE NA DOBRYCH ROZWIĄZANIACH A NIE NA TYM ŻE JAKOŚ TO BĘDZIE!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co to co piszesz chyba wydaje się logiczne ale tylko i wyłącznie z punktu widzenia urzędnika a nie obywatela. Jest prawo są mapki ogólnie dostępne i przepisy do których trzeba się stosować i można je np. przesłać mailem. Według Ciebie urzędnik mi powie gdzie mam wiercić studnie BUHAHAHAHA sory wskaże bo on JEST PAN I WŁADCA!!! Zmień mentalność a będzie w tym kraju lepiej. Chyba lepiej jest jak ON WYSLE mailem mapke z zaznaczeniem obszaru gdzie NIE MOGĘ! NIE GDZIE MOGĘ!!! To jest ogromna różnica!!! Wtedy mam czysto i jasno na papierze GDZIE NIE MOGĘ i po wywierceniu zaznaczam sam na mapie z podaniem odległości i przesyłam MAILEM!!! i KONIEC TEMATU!!! chyba tak jest łatwiej! Ale jak Polacy mają taką mentalność na godzenie się na to co urzędnik i w jaki sposób sobie życzy to jest DOPIERO BAŁAGAN i sterta zbędnych i niezwiązanych z rzeczywistością papierów, WIEM BO MOJA RODZINA PRACUJE W STAROSTWIE I TO POTWIERDZAJĄ!!! Trzeba robić prawo tak aby obywatel kraju miał łatwe i przyjemne życie w tym kraju raju i wzorować się TYLKO I WYŁĄCZNIE NA DOBRYCH ROZWIĄZANIACH A NIE NA TYM ŻE JAKOŚ TO BĘDZIE!

Masz problemy z czytanie ze zrozumieniem. Nigdy Ci urzednik nie wskaze gdzie masz wiercic., wbrew temu co twierdzisz to nie jest Pan i Wladca. Procedura dziala inacze. Pokazujesz palcem gdzie chcesz. Urzednik mowi tak/nie. Tyle. Jak pojdziesz do urzednika z mapka, to Ci urzednik na szybko pokaze w jakim obszarze wolno, w jakim obszarze nie wolno. Przynajmniej moi urzednicy tacy sa. Nie ma zadnej roznicy czy pokaze czy zaznaczy obszar gdzie wolno/gdzie nie wolno. Zbiory rozlaczne przerabialem chyba w 2 klasie podstawowki. Miloby to zrobic mailem, ale studnie sie wierci raz w zyciu pewnie. No mozna chyba poswiecic na to pol godziny.

 

Czyli chcialbys zeby to wygladalo tak:

Ty chcesz sobie wywiercic studnie. Pisesz maila do urzednika,

Urzednik biegnie do dzialu geodezji sklada zlecenie na mape.

Za tydzien biegnie jeszcze raz do geodezji odbiera mape.

Analizuje cala mape i np. kolorem zielony zaznacza gdzie zgodnie z przepisami Ty sobie mozesz studnie wywiercic.

Skanuje mapke i wysyla Ci mailem.

Ty studnie wiercisz i skladasz zawiadomienie gdzie ja wyierciles (zakladam ze w "zielonym obszarze").

Urzednik raz jeszcze sprawdza czy zrobiles to poprawnie i aktualizuje dokumentacje (mapy).

 

Obawiam sie ze tak dobrze to nigdzie nie ma. I nie bedzie. Bo zaklada ze urzad ponosi koszty nie majac gwarancji ze Ty ta studnie wykopiesz. W sensie ze 100 osob na wszelki wypadek, ot z ciekawosci zapyta sie gdzie sobie moze studnie wykopac. Urzednik poswieci na to kupe czasu i pieniedzy badz co badz z naszych podatkow. a z tych 100 osob w praktyce studnie wykopie sobie 10 osob. Bo sie tylko chcieli zapytac mailem (tanio i wygodnie dla petenta) gdzie sobie to moga zrobic.

Do tego wygenerowaloby to jeszcze wieksza ilosc urzednikow ktorzy wedlug Ciebie sa tylko i wylacznie darmozjadami.

 

Po za tym nie wiem jaki Ty masz urzad. Ja ze swoim dosyc regularnie komunikuje sie mailem. Biegamy ostatnio z sasiadami za projektem wodociagu. Owszem trwa to i jest upierdliwe, ale urzedniczki pisza maila ze decyzja jest do odbioru, albo wysyla mi maila z dokumentaem ktory musze sobie wydrukowac, podpisac i dostarczyc (czy to osobiscie, czy to poczta).

 

 

marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie w tej dyskusji podzielam poglądy Jastrzębia, choć rozumiem i frustrację Maciacho.

Jak w swoim czasie musiałem iść do urzędu na pierwsze piętro, poprosić o mapkę, rozmawiałem z miłą panią, pokazałem jej pismo z drugiego piętra (inny wydział tego samego urzędu), w którym było napisane o jaką mapę chodzi, ta miła urzędniczka z pierwszego piętra wydrukowała mi ją, powiedziała że chyba będzie dobrze, ale pewności to ona nie ma, podstemplowała, wystawiła fakturę, zszedłem na parter, zapłaciłem, wszedłem na pierwsze piętro, odebrałem, poszedłem na drugie, zostawiłem, to szlak mnie trochę trafiał. Zwłaszcza, że wiązało się to z koniecznością wzięcia dnia urlopu i wydania kilkudziesięciu złotych na dojazd do powiatu. Co jak co, ale ściągnięcie dokumentu - mapki będącej w zasobach tego samego urzędu powinno być realizowane przez urząd, a nie obywatela. A forsę za mapkę kasować w inny sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

In deed!

przykład działania urzędów w USA. Rejstracja samochodu na każdym prawie skrzyżowaniu jest takie coś jak poczta u nas 15min. rejestracja przychodzi pocztą na adres który podasz nie koniecznie domowy!- koszt 40$, zrobienie prawojazdy 45min. z egzaminami dwoma i testami i wydaniem do ręki plastikowego prawa jazdy! 10$ wszystko, podłączenie linii telefonicznej do domku jednorodzinnego od słupa- około 12godzin od wykręcenia numeru do telekomunikacji BRAK POZWOLEŃ! Reszta też jest prosta i szybka!!! Każdy z nas jest klientem a nie petentem!!! Dużo jeszcze w tej naszej demokracji musi się zmienić ale to MENTALNOŚĆ LUDZI MUSI BYĆ INNA!!! To chodzi o rozwój nasz i kraju!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czy w takim razie głowica zamykająca załatwi sprawę? jeśli tak to pytanie - czy jest tam jakiś napowietrzacz? odpowietrznik? bo jeśli nie to przy szczelnym połączeniu co dzieje się z ciśnieniem przy napływie i podciśnieniem przy odpompowywaniu?

 

witam,

Czy może ktoś odpowiedzieć na powyższe ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam,

Czy może ktoś odpowiedzieć na powyższe ?

Cisnienie sie bedzie zmieniac.

Gdy niepompujesz wody samonaplyw podniesie cisnienie wody, czyli teoretycznie pompa bedzie miala mniej roboty (zakladajac ze to cisnienie nie zerwie Ci glowicy).

W czasie pompowania zas podcisnienie bedzie Ci zasysac wode z warstwy wodonosnej. Moim zdaniem, zadnego napowietrzania, odpowietrzania robic nie trzeba.

 

marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robisz to zgloszenie w jakims celu. Takim zeby urzednik je sprawdzil z przepisami o ktroych Ty nie musisz miec pojecia. To o czym wczesniej pisalem. Czy studnia np nie jest za blisko drenazu czy szamba, czy nie koliduje z planem zagospodarowania, czy nie jest w miejscu gdzie jest planowana droga, linia gazowa, nie wiem cokolwiek. Wolabys wywierc studnie, zaniesc zgloszenie ze wywierciles w takim a takim miejscu, a urzednik Ci mowi, przykro mi, ale w tym miejscu nie wolno z takiego a takiego powodu i prosze studnie zlikwidowac?

 

Ludzie, dlaczego macie tak wyprane mózgi? Rozumiem, że na swojej własnej działce, którą zakupiłem za nie małe pieniądze nie mogę sobie nawet studni wykopać bez specjalnych zezwoleń i to jest normalne? Normalne jest to, że na mojej ziemi urzędnik będzie mi zabraniał wbicia rury w ziemie?

W normalnych warunkach jeśli studnia ma służyć do zapewnienia wody użytkowej to po prostu pytam się sąsiadów czy mają oczyszczalnie/drenaż i podejmuję decyzję gdzie na działce tą studnie umieścić bo przecież chodzi o moje zdrowie i lepiej o to zadbam niż urzędnik.

Jeśli będą chcieli przez działkę poprowadzić jakąś rurę to niech zapłacą i za studnie w innym miejscu i co miesiąc za użyczenie terenu. Tak to powinno być.

Byłem ostatnio w przychodni lekarskiej NFZ i pełno tam reklam o "darmowym leczeniu" a te 1000zł co płacę co miesiąc na ZUS to jest darmo? Robią z ludzi baranów, którzy na dodatek cieszą się, że mają darmową służbę zdrowia, darmowe urzędy, drogi i co tam jeszcze jest "za darmo od państwa". Ale nikt nie patrzy ile pieniędzy w różnych podatkach zabierają nam z kieszeni i bezczelnie przetracają między innymi na urzędników, którzy nic pożytecznego nie robią prócz utrudniania życia na każdym kroku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, dlaczego macie tak wyprane mózgi? Rozumiem, że na swojej własnej działce, którą zakupiłem za nie małe pieniądze nie mogę sobie nawet studni wykopać bez specjalnych zezwoleń i to jest normalne? Normalne jest to, że na mojej ziemi urzędnik będzie mi zabraniał wbicia rury w ziemie?

Po pierwsze (jeszcze raz). Bez wzgledu na to co pisze kolega powyzej na wywiercenie studni nie trzeba zezwolen. Tylko zgloszenie. Czemu takie bzdury jego urzad opawaiada - nie wiem.

 

Generlanie rozumiem Twoj punkt widzenia. Twoja ziemia chcesz robic co Ci sie podoba. OK. A co powiesz na to, ze Twoj sasiad podlug tej samej ideii robi na swojej ziemi co mu sie podoba, bez pytania urzednikow bo przeciez wie lepiej. I robi tam cos bardzo uprzykrzajcego Twoje zycie. Smierdzace, halasujace, itp. Nadal bys byl za taka "samodecyzyjnoscia"?

A co powiesz na to, ze Twoj sasiad wierci sobie studnie (bo wie lepiej przeciez niz urzednik), 3 metry od dziurawego szamba. I cala zawartosc szamba przeciwka sobie pieknie do warstwy wodonosnej i Ty to 10m dalej wypompujesz i wypijesz.

 

Ja uwazam ze ograniczniea predkosci na drodze sa zbyteczne. Co mi jakis urzednik ma mowic ile jade. Ja wiem lepiej jak szybko jest bezpiecznie.

Przyklady mozna mnozyc.

 

Ten urzednik nie jest po to, zeby ogranicznac tych ktorzy ta studnie i tak by wywiercili w sposob odpowiedzialny i bezpieczny dla siebie i innych. Ale po to, zeby zatrzymac debili ktorzy nie chca przestrzegac jakichkolwiek norm, zdrowego rozsadku, nie wiedzac nawet skad takie ograczenia moga pochodzic.

 

Naprawde, urzednik nie zabroni Ci wbic tej rury jesli zechcesz ja wbic tak, zaby dzisiaj i za 20 lat nikomu nie wadzila ani nie szkodzila. A cala procedura to jedna wizyta w urzedzie trwajaca 30minut na miejscu. No troche upierdliwe, ale idzie przebolec ten raz w zyciu.

 

marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generlanie rozumiem Twoj punkt widzenia. Twoja ziemia chcesz robic co Ci sie podoba. OK. A co powiesz na to, ze Twoj sasiad podlug tej samej ideii robi na swojej ziemi co mu sie podoba, bez pytania urzednikow bo przeciez wie lepiej. I robi tam cos bardzo uprzykrzajcego Twoje zycie. Smierdzace, halasujace, itp. Nadal bys byl za taka "samodecyzyjnoscia"?

A co powiesz na to, ze Twoj sasiad wierci sobie studnie (bo wie lepiej przeciez niz urzednik), 3 metry od dziurawego szamba. I cala zawartosc szamba przeciwka sobie pieknie do warstwy wodonosnej i Ty to 10m dalej wypompujesz i wypijesz.

 

Wiesz co robię? Idę do mojego sąsiada i pytam się, czy zamierza robić oczyszczalnie. Jeśli mówi mi, że nie to robię studnie w pobliżu jego działki. Jeśli zamierza robić to robię ją w innym miejscu lub pytam się czy mógłby ją wykonać w innym miejscu tak aby mi nie przeszkadzała.

Kolejna rzecz, jeśli nagle się pokłócimy i on wybuduje blisko mojej studni to ja idę z tym do sądu i powinni go w ciągu tygodnia zmusić do rozebrania tej oczyszczalni bo moja studnia była pierwsza.

Naprawdę nie wiem czy jest konieczne wydawanie 10.000zł i czekaniu nawet ponad rok czasu na różne pozwolenia przy budowie domku jednorodzinnego. Myślę, że można to w inny sposób załatwić. Jakoś kiedyś nie było tych wszystkich zezwoleń a "szary" człowiek mógł sobie nawet bez kredytu na całe życie dom postawić, który wytrzyma kilka pokoleń.

Nie dajcie sobie wmówić, że urzędnicy są dla naszego dobra. Nie dość, że te pozwolenie kosztują bardzo dużo naszej kasy to jeszcze płacimy z naszych podatków za etaty urzędników, którzy bardziej szkodzą niż pomagają. Ja wolałbym mniejsze zło i w razie konfliktu z sąsiadem iść do sądu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co robię? Idę do mojego sąsiada i pytam się, czy zamierza robić oczyszczalnie. Jeśli mówi mi, że nie to robię studnie w pobliżu jego działki. Jeśli zamierza robić to robię ją w innym miejscu lub pytam się czy mógłby ją wykonać w innym miejscu tak aby mi nie przeszkadzała.

Alez ty wierzysz w ludzi. Jak Ci sie trafi wredny sasiad (a takich w tym kraju nie brakuje) to o nic sie nie zapyta. Jak zleje na swoja dzialke beczke gowna z szambowozu to jak sie uprzez dostanie mandat pareset zlotych. Ktorego nie zaplaci.

 

Kolejna rzecz, jeśli nagle się pokłócimy i on wybuduje blisko mojej studni to ja idę z tym do sądu i powinni go w ciągu tygodnia zmusić do rozebrania tej oczyszczalni bo moja studnia była pierwsza.

Aha. W ciagu tygodnia zmusic :-))) Oj widac ze nie miales w tym kraju z sadami doczynienia. W ciagu nie tygodnia ale paru miesiecy to sad byc moze wyznaczy termin rozprawy. Za rok czy dwa moze bedziesz mial wyrok. Od wyroku sie mozna odwolac. Jak juz wyrok bedzie prawomocny po wielu latach to przymuszenie go tez nie okaze sie trywialne. Co z tego ze bedzie wyrok. On go nie wykona i juz. Powie ze nie ma pienidzedzy. To kto ma zaplacic za likwidacje? Cos takiego to sie latami moze ciagnac.

 

Uwierz mi. Jesli bys poszedl do sadu bo miesiacach lub latach bys stwierdzil ze pomysl z urzedami i pozwoleniami jest wcale dobry :D

 

marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha. W ciagu tygodnia zmusic )) Oj widac ze nie miales w tym kraju z sadami doczynienia. W ciagu nie tygodnia ale paru miesiecy to sad byc moze wyznaczy termin rozprawy. Za rok czy dwa moze bedziesz mial wyrok. Od wyroku sie mozna odwolac. Jak juz wyrok bedzie prawomocny po wielu latach to przymuszenie go tez nie okaze sie trywialne. Co z tego ze bedzie wyrok. On go nie wykona i juz. Powie ze nie ma pienidzedzy. To kto ma zaplacic za likwidacje? Cos takiego to sie latami moze ciagnac.

 

Uwierz mi. Jesli bys poszedl do sadu bo miesiacach lub latach bys stwierdzil ze pomysl z urzedami i pozwoleniami jest wcale dobry

 

Nie obraź się Marcin, ale w ogóle nie rozumiem Twojej logiki. Czyli jak zgłoszę swoją studnie, załatwię ewentualne pozwolenia itd. a sąsiad pomimo to bez zgody wybuduje oczyszczalnie to sprawa nie będzie się ciągnąć latami po sądach? Jeszcze raz to napiszę, że kiedyś nie było takiej biurokracji a ludzi było stać na własny dom. Teraz spora część wypłaty idzie w podatkach na utrzymanie niewydolnego systemu biurokracji, które bardziej szkodzi niż pomaga. Oczywiście brak tej biurokracji też ma swoje wady tak jak to opisałeś, ale ja wybieram mniejsze zło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obraź się Marcin, ale w ogóle nie rozumiem Twojej logiki. Czyli jak zgłoszę swoją studnie, załatwię ewentualne pozwolenia itd. a sąsiad pomimo to bez zgody wybuduje oczyszczalnie to sprawa nie będzie się ciągnąć latami po sądach?
Nie. Bo dzisiaj system jest dwustopniowy. Najpierw jest "szybka" decyzja administracyjna podejmowana przez urzednika ktora faktycznie moze zapasc w tydzien-dwa. Mowiac inaczej, urzednik moze nakazac rozbiorke tej oczyszczalni w krotkim terminie. Krotszym niz sad.

Oczywicie od kazdej decyzji administracyjnej mozna sie odwolac do sadu admionistracyjnego. Ale jak sasaid zobaczy nakaz rozbiorki od urzednika, i bedzie widzial ze szanse w sadzie sa nikle bo w sposob razacy naruszyl przepisy to podskakiwal nie bedzie.

Po kolejnych instancjach sadow sprawa moze sie juz ciagnac latami. A 99,9% decycja administracyjna urzednika zalatwia sprawe.

 

 

Jeszcze raz to napiszę, że kiedyś nie było takiej biurokracji a ludzi było stać na własny dom. Teraz spora część wypłaty idzie w podatkach na utrzymanie niewydolnego systemu biurokracji, które bardziej szkodzi niż pomaga. Oczywiście brak tej biurokracji też ma swoje wady tak jak to opisałeś, ale ja wybieram mniejsze zło.

Obawiam sie ze domy sa drogie jakie sa, nie ze wzgledu na rozrost biurokracji ale luszka pazernosc. "Robol" ktory murowal moje sciany mieszka w bardziej wypasionym domu niz ja.

 

Nie jestem pewien czy wybierasz mniejsze zlo. Chcesz paru urzednikow zamienic na paru sedziow. Jak pisalem wyzej, urzednik podejmuje decyzje szybko i stosunkowo tanio. Sad dlugo i stosunkowo drogo. Wez pod uwage ludzka nature. Dzisiaj 99% sasiadkow nie wybuduje tej oczyszczalni Ci pod plotem, bo wie ze wisi nad nim urzednik. Jak by procedury zgloszenia tej oczyszczalni nie bylo, to uwierz mi, z 99% zrobilo by sie 50% bo czesc ludzi zalozy ze sasiadowi nie bedzie sie chcialo latami po sadach ciagac. Ale i tak sądy by musialy się drastycznie rozrosnac. A sam przed chwila narzekales na nadmiar urzednikow.

 

Widziales kiedys jak sie jakies materialy, np piasek sortuje? Najpierw sito z duza dziura. Potem z mniejsz i tak dalej. Oczywiscie mozna od razy na drobnym sitku, ale doswiadczenie uczy ze szybko sie "zapcha".

Nie mowie ze wszyscy urzednicy robia 150% normy. Duzo z nich jest niedouczonych, czy leniwych. Ale system jako taki, ma moim zdaniem wiecej zalet niz wad. Jakby go dopracowac w kierunkusprawniszjesze obslugi (czytaj internet, podpis elektroniczny itp), to juz wogole by byla bajka.

 

marcin

Edytowane przez Jastrząb
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mozim, Jastrząb Ci to już napisał: sąd jest rodzajem urzędu i w swoim działaniu aż tak bardzo się nie różni. Opisujesz idealny świat, w którym w ciągu tygodnia masz wyrok, pewnie jeszcze wynajmujesz firmę by weszła na teren sąsiada, rozebrała oczyszczalnię, a fakturę ściągnęła z sąsiada, na przykład wysyłając ją wraz z wyrokiem do jego księgowego. Tymczasem rozprawa by wyglądała tak:

Ty: - ja mam studnię od roku, a sąsiad wybudował oczyszczalnię i mi truje wodę.

Sąsiad: Mozim wykopał rok temu studnię koło płotu, chociaż ja mam tam oczyszczalnię od pięciu lat

Sędzia: Przydałby się jakiś urząd, który by rejestrował fakt wykonania studni i oczyszczalni, bo bez tego, to niestety nie wiem, kto ma rację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat zgłoszenie studni [o ile chodzi tylko o zgłoszenie a nie pozwolenie o czym jest ten wątek] jest ok - rozumiem Wasze argumenty. Natomiast problem tkwi w tym, że taki urzędnik dyktuje mi co mogę wybudować na mojej działce, że dach ma być taki a taki, wysokość okapu dachu taka a taka, max zabudowy tyle i tyle. Do tego aby wybudować dom jest niezbędna masa załatwiania najróżniejszych spraw. Część z nich może faktycznie jest niezbędna, ale myślę, że większość pozostałych to ratowanie państwowego budżetu, szukanie zajęcia urzędasom i sposób dorabiania się na łapówkach. Ten system jest po prostu nie wydajny. Europa za 100 lat będzie daleko za Chinami a mniejszą połowę mieszkańców będą stanowić biali ludzie. Wszystko przez te podatki, biurokracje i roztrwanianie pieniędzy. Musicie zrozumieć, że uproszczenie prawa i wydajny system informatyczny zastąpi 500 tyś urzędasów. Oni nie są nam potrzebni, nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego aby wybudować dom jest niezbędna masa załatwiania najróżniejszych spraw.
Zgadzasz sie z tym ze chocby podstawowy poziom dokumentacji tego co sie robi jest niezbedny. Co konkretnie wedlug Ciebie w czasie procedury budowy domu mozna by pominac bez jakiejkolwiek szkody?

 

 

.....szukanie zajęcia urzędasom i sposób dorabiania się na łapówkach.

Jakich lapowkach? Gdy ide do urzedu po cos co mi przysluguje, nie chce niczego wbrew przepisom to mi sie to nalezy jak psu micha. Nie musze dawac lapowek. Co Ty masz za urzedy? Nie wiem jak w innych instancjach, wielkich inwestycjach, ale w okolo-domowej papierkologii nie ma raczej za duzo miejsca na lapowki. Nikt mi znany takiej potrzeby nie mial.

 

Ten system jest po prostu nie wydajny. Europa za 100 lat będzie daleko za Chinami a mniejszą połowę mieszkańców będą stanowić biali ludzie.

Polecam emigracje do Chin. Tam jak masz dom gdzie wladza chce zbudowac np droge to Cie nie spytaja o zdanie, ot przyjda bladym switem z koparka, wywleka z lozka i rozbiora. Nie martwiac sie o nic i o nikogo. Tam sie dopiero nie szanuje jednostki. Rozwijaja sie szybciej bo ida po trupach. Ale jak spoleczenstwo sie wzbogaci, przybedzie klasy sredniej to sie pewnie wladzy postawi. Wzglednie sobie kupi sobie politykow, zmiane przepisow i lepsze traktowanie. I bedzie to samo co u nas.

 

Wszystko przez te podatki, biurokracje i roztrwanianie pieniędzy. Musicie zrozumieć, że uproszczenie prawa i wydajny system informatyczny zastąpi 500 tyś urzędasów. Oni nie są nam potrzebni, nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej.

W jednym poscie zmienasz zdanie o 180 stopni. Od akceptacji procedury zgloszenia budowy tego czy tamtego to stwierdzenia ze urzednicy nie sa wogole potrzbni. Wez sie jakos zadeklaruj.

 

Nikt tu nie twierdzi ze procedury sa wydajne a prawo idealne. Zawsze cos mozna poprawic czy uproscic. Co nie znaczy ze nie to wszystko zupelnie zbedne. Uwierz mi, zapanowalby chaos.

 

marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mozim, przeszedłeś od zagadnienia zgłoszenia/pozwolenia na budowę studni do kwestii miejscowego planu zagospodarowania, w którym możesz mieć opisany kolor i nachylenie dachu.

Te miejscowe plany faktycznie ograniczają swobodę. Teoretycznie w imię obrony okolicy i jej estetyki. Jeśli już masz swoją wymarzony domek z ogródkiem, na niewielkiej działeczce jak wiele osób, to pewnie nie byłbyś zachwycony, gdyby sąsiad postanowił postawić w granicy, od południa, budynek 3 razy wyższy.

Bywają na świecie przepiękne krajobrazowo miejsca, wsie i miasteczka, gdzie jest duża harmonia architektury. Ta estetyka bierze się z powtarzalności, z przestrzegania pewnych reguł narzuconych przez planistów. Oczywiście w zabudowie wiejskiej, rozproszonej takie ostre wymogi bywają nadużywane. Twój kawałek ziemi nie jest oddzielną planetą, funkcjonuje w środowisku, w krajobrazie. Dlatego powstały narzędzia, by chronić zarówno to środowisko (przykład ze studnią), jak i krajobraz (przykład z wysokością).

A że nie wszyscy urzędnicy potrafią tych narzędzi używać, a są i tacy, co ich do rąk dostać nie powinni, to inna sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli już masz swoją wymarzony domek z ogródkiem, na niewielkiej działeczce jak wiele osób, to pewnie nie byłbyś zachwycony, gdyby sąsiad postanowił postawić w granicy, od południa, budynek 3 razy wyższy.

Albo sasiad buduje farme kurza i na dzialce obok w ciasnych klatkach trzyma 1000 kur.

Smierdzi na kilometr. Wtedy to by bylo dobrze ze plan zabrania takiej dzialalnosci.

 

Ale przeciez Mozim pojdzie do sadu skarzac sasiada ze mu slonce zaslania i sad w tydzien nakaze rozbiorke.

Proste! Zaden urzedasy-darmozjady i pozwolenia na budowe czy plany zagospodarowania nie sa potrzebne bo tylko ograniczaja dysponowanie wlasnoscia.

 

Ktos tu przywolywal amerykanskie przyklady co do swobody robienia co mu sie podoba. Bylem ostatnio na przedmiesciach toronto: Kwadrat ze sklepami. Pas zieleni. Kwadrat z firmami (bez produkcji). kwadrat z domami. Kwadrat czegos tam. itd, itp Wszstko od linijki. Raczej toto nie powstalo bez planu i na zasadzie kazdy sobie buduje i robi co chce.

 

marcin

Edytowane przez Jastrząb
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...