Przebudowa/remont a możliwość zamieszkania/zameldowania.

[piciek]

Witam.

Opisze mój problem i czekam na porady.

Kupiliśmy starą ruinę. Postanowiliśmy ją wyremontować i przy okazji wymiany dachu zaadoptować poddasze na użytkowe. Niestety postanowiłem zrobić to zgodnie z przepisami. Stąd projekt, pozwolenie na budowę, zgłoszenie, kierownik budowy. Kilka tysięcy złotych. Wszystko było fajnie, remont poszedł zgodnie z planem. Obecnie dół jest wykończony w 100%. Góra na razie posiada tylko doprowadzone media, podłogi i ocieplenie dachu. Brakuje ścianek działowych (z G-K), tynków itp.

Problem wystąpił, gdy żona chciała się zameldować. Kazano jej w urzędzie przedstawić PKIB. Wezwałem więc KB (generalnie w czasie remontu za bardzo się nie interesował). Przyjechał, obejrzał i stwierdził, że trzeba zrobić górę na gotowo (może zostać do pomalowania) i trzeba zrobić ocieplenie/elewację. Dodam, że początkowo nie było w projekcie ocieplenia, ja namówiłem by dopisać (aby oszczędzić formalności przy oddzielnej inwestycji docieplenia - jako praworządny obywatel musiałbym zgłosić do starostwa).

Co tu zrobić? Dodam, że ja jestem zameldowany - zameldowałem się zaraz po zakupie. W domu oczywiście mieszkamy i mieszkać musimy, bo nie mamy innego wyjścia.

Elewację planujemy zrobić (jak się uda) w przyszłym roku. Górę, powoli, systematycznie w ciągu najbliższych 3-5 lat.

[pieknyromek]

Jak to w Polsce - co urząd to własna interpretacja.

Mi przed przeprowadzką babeczka w urzędzie mówiła że oni meldują jak się budowa mniej więcej zbliża do końca, tak żeby ludzie na betonie nie spali ale wystarczyło "na gębę" powiedzieć że się kończy budowę i meldowali. A też piętro będę wykańczał dopiero za kilka lat. Jak załatwiałem meldunek to ledwo tynk miałem w dwóch pokojach a reszta gołe mury, wylewki i wszystkie instalacje na murach ale tynków to więcej nie miałem niż miałem. O panelach, płytkach czy malowaniu nie wspomnę.

Taka "uroda" tego kraju.

Ale w sumie nie wiem co Ci poradzić. Może duża bombonierka pomoże;)