Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kostka indywidualna


enedue

Recommended Posts

my mamy ksiazki porozkladane tematycznie - kucharskie w kuchni, techniczne w wc ( :p ) duzo ksiazek stracilam podczas jednej przeprowadzki - prawie 1/3 :/ kolekcje bedziemy probowac odbudowywac w domu.

 

A co do zwierzatek to wczoraj o 19 konczymy prace na dzialce, wracamy do samochodu i jedziemy kawalek a tam z krzakow wychodzi Pani Dzik z mlodymi. Ale wogole sie nie bala. Patrzyla na przejezdzajace samochody, rowery. Jak przystanelismy by corce pokazac (oczywiscie przez okno samochodu - nie jestesmy tak glupi by wychodzic ;) ) to odwrocila sie i poszla sobie. WIdzac takie dzikie stworzonka kolo dzialki nagle swierszcze i zaby przestaja byc straszne :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 676
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dziki, szczególnie gdy mają młode potrafią być bardzo niebezpieczne. Jednak na nasze szczęście słabo widzą. Jeśli więc spotkasz dzika w lesie i staniesz nieruchomo, jestspora szansa, że cię zignoruje jako nie stanowiącą zagrożenia.

Wiosnąspotkaliśmy w lesie 3 dziki. Spacerowały sobie w odległości jakich 30 metrów od nas. Z bocznej drogi wybiegł starszy człowiek z małym pieskiem, który jogginguje często w tej okolicy. Potwierdził, że widział te dziki nieco wcześniej.

Dziki zimą podchodziły czasem prawie do naszego ogrodu. Łatwo stwierdzić gdzie przychodzą, bo ziemia jest tam zryta.

 

Mamy też milsze zwierzaki. Stadko saren pasie się czasem na wielkiej łące po drugiej strony drogi. Czasem podchodzą aż do ogrodzenia nawet gdy pracujemy w ogrodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"milsze zwierzaki"

 

Wszystko zależy od tego jaki rodzaj "pieszczot" się lubi :rotfl:

 

Sarenki - piękne, miłe i urocze itp. do momentu gdy zeżarły mojego tulipanowca (cały ogród drzew i krzewów - ale nie trzeba było zeżreć ukochane drzewko Pusi).

Następnie takie urocze stworzonko włamuje się do naszego ogrodu i spuszcza lanie mojemu kochanemu Mężusiowi :rotfl:

Następnie wybiega mi takie urocze na drogę, udaje mi się wyhamować, na to stworzonko robi w tył zwrot i z całej siły przywala mi w auto powodując u mnie niemal zawał serca.

Do trzech razy sztuka, dlatego sarenki??? Nie, dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oh, sarenki i u mnie narozrabiały. Jedna taka na moich oczach załatwiła pięknego świerka. Złapała za gałąź i rży.....yt rozerwała drzewko na pół. Zdarza mi się wyganiać slicznoty z ogrodu, jako że nie mamy bramy i kawałek ogrodzenia też nie istnie w oczekiwaniu na wjazd koparki (piwniczka i staw mają być). Pewnego zająca wyganialiśmy 3 godziny z ogrodu sąsiadki we 5-tkę plus pies. Otwarte były 4 bramy, a on nas robił jak chciał. Dopiero jak go prawie zamęczyliśmy udało się gałgana przykryć kocem i wynieść na podleśną łąkę. My też padliśmy po tej gonitwie.

Ale naj... naj... przygodę miałam z łosiem. Wlazł pod same okna salonu. Nic bym nie wiedziała, gdyby nie rejterada moich kotów z ogrodu i paniczna ucieczka na poddasze z dzikim tupotem. Poszłam sprawdzić co się dzieje i zareagowałam kretyńsko jak zobaczyłam, że spaceruje w stronę azalii. Poleciałam machając rękami i wydając dźwięki w typie szyyyyy..., szy.....y prosto na bydlę wyższe od moich okien tarasowych. Na szczęście on/ona kompletnie ogłupiał i zwiał. Żeby jeszcze zwiał do lasu. A gdzie tam. Pogalopował do wsi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnego zająca wyganialiśmy 3 godziny z ogrodu sąsiadki we 5-tkę plus pies. Otwarte były 4 bramy, a on nas robił jak chciał. Dopiero jak go prawie zamęczyliśmy udało się gałgana przykryć kocem i wynieść na podleśną łąkę. My też padliśmy po tej gonitwie.

 

 

Ale naj... naj... przygodę miałam z łosiem. Wlazł pod same okna salonu. Nic bym nie wiedziała, gdyby nie rejterada moich kotów z ogrodu i paniczna ucieczka na poddasze z dzikim tupotem. Poszłam sprawdzić co się dzieje i zareagowałam kretyńsko jak zobaczyłam, że spaceruje w stronę azalii. Poleciałam machając rękami i wydając dźwięki w typie szyyyyy..., szy.....y prosto na bydlę wyższe od moich okien tarasowych. Na szczęście on/ona kompletnie ogłupiał i zwiał. Żeby jeszcze zwiał do lasu. A gdzie tam. Pogalopował do wsi.

 

 

Padłam :rotfl::rotfl::rotfl::rotfl:

 

Już teraz rozumiem Twoje zamiłowanie do Chmielewskiej - przecież to jakby Ją czytać :lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, żebyś wiedziała :) Jak sobie potem zdałam sprawę z idiotycznej reakcji i czym mogła się skończyć...........:lol2: Teraz mogę się śmiać i opowiadać jako anegdotkę.

 

Jak byłam młodsza, to często pakowałam się różne dziwne i czasem dość niebezpieczne historie :p

 

Chmielewską uwielbiam typowo po babsku – „upiorna karuzela z przeszkodami”, to było długo moje ulubione określenie na sytuacje w pracy :rotfl: Faceci nie rozumieją jej humoru. Mój domowy superinteligentnie oczytany mól książkowy nawet nie chce spróbować czy mu się spodobają jej książki. Próbowałam mu wetknąć Lesia, bo innej na pewno by nie zahaczył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faceci nie rozumieją jej humoru.

 

No to mój jest wyjątkiem, bo uwielbia ją na równi ze mną.

W czasach "przedinternetowych", gdy książkę trzeba było sobie zdobyć fizycznie w księgarni, gdy pokazywało się coś Chmielewskiej czego jeszcze w zbiorach nie mieliśmy - to losowaliśmy kto pierwszy czyta :rotfl:

 

Lata później to samo było z Harrym Potterem :rotfl: dziecko czytało bez kolejki :rotfl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pikne historie, dziewczyny, nawet się uśmiechnęłam, chociaż do śmiechu mi ogólnie nie jest. Piszcie dalej, to piękne historie, takie żywe…

 

 

Wczoraj niestety odszedł mój Teść, najwspanialszy dziadek moich chłopców i prawdziwy dżentelmen. Wszyscy liczyliśmy na więcej czasu, że razem jeszcze usiądziemy przy stole, niestety nie udało się.

Przez całe lata kilka razy w tygodniu o 9 rano meldował się u mnie na Pradze uśmiechnięty, aby iść ze swoimi wnukami na spacer. Przyjeżdżał z Bemowa. I te jego dyskusje z moimi synami - mieli taką pacynkę, Prosiaczka - i mój kochany Teść zakładał na rękę tego Prosiaczka i mówił - ależ Jacusiu, Prosiaczek naprawdę uważa, że powinieneś umyć rączki. I Jacuś szedł umyć rączki. Prosiaczek na ręku Teścia załatwiał jeszcze jedzenie, mycie główki i ogólnie każdą sporną kwestię ;)

 

To nie tak miało być. Jeszcze nie teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Enedue :hug:

Miałam 10 lat, gdy odszedł mój ukochany dziadek. Tyle lat minęło, a ja ciągle mam wilgotne oczy gdy o nim myślę. Tak jest gdy człowiek jest wspaniały, a nam zostaje tylko pamięć.

Mimo wszystko życzę Ci byś nigdy nie straciła tych dobrych, ciepłych wspomnień.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo współczuję. Też mam wrażenie że mój dziadek jest wieczny. Z reszta rodziny się nie dogaduje za dobrze ale dziadek to dziadek i zawsze byłam 'dziadkowa'.

A Chmielewskiej nie znam tak szczerze mówiąc ale z chęcią coś poczytam ;) co polecacie 'na start'? (Dla kogoś kto nie lubi melodramatow i romansidel bo nie wiem jaki gatunek tworzy ;) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

No hej, zaraz będę nadrabiać zaległości forumowe, ostatnio byłam zbyt przybita, aby zaglądać - ale trzeba wracać do życia.

 

U nas - prądu dalej brak, ale przynajmniej wreszcie poszły dokumenty do jednej z firm, które obskakują mój region. Pan "udany" projektant zapłacony, bez podziękowań.

Jak się okazało, dobrze że nie zainaugurowaliśmy kibelka, bo jeszcze dół nie był podłączony. Przy tej okazji dowiedziałam się, że mam ropuchy ziemne czy coś takiego w piwnicy, szkoda, że nikt mi wtedy fotki nie strzelił. One tam nie włażą, one tam były w glebie i wylazły z głodu. Pan Konrad dostał uprzejmą prośbę o wymeldowanie zwierzaczków, bo nie chcę ich mieć na sumieniu.

 

Blat wylany do końca. Jeszcze nie potraktowany mikrocementem, bo raz pogrzeb, dwa gorąco, trzy, nie miał mi kto mieszać …Jak potraktuję to wstawię fotki.

 

Perypetii z produktami franke ciąg dalszy. Zlew mi wymieniono bez słowa, teraz jest naprawdę biały i… nie pasuje do kranu , też w założeniu białego. Nie chce mi się już wymieniać, pomaluję tym cudem kredowym i może będzie ok. Zwłaszcza że małż szału dostaje na widok logotypu franke na dźwigni do wody.

 

I to tyle…

 

Czas ucieka, a my w polu…

 

P.s. Lesia kocham, poza tym Wszystko czerwone, Wszyscy jesteśmy podejrzani, Krokodyl z Kraju Karoliny, Krowa Niebiańska

P.s. 2 Małż przejął samochód, zastanawialiśmy się nad kupnem nowego, ale odpuściłam, nikogo już wozić nie muszę, dzieci samoobsługowe, a mnie wożenie 4 liter nie wyszło na zdrowie, a ewidentnie weszło w …biodra. No i jakoś zaczęłam się lepiej czuć, odkąd zasuwam na piechotę:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...