Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

To czy na plus, czy na minus zdecyduję w sierpniu. Niech się wykonawca boi i pospieszy, bo może być różnie.

 

Na razie leje, albo pada, albo mży, albo kropi, albo pucuje, a czasem nawet się przeciro, więc trudno cokolwiek porobić - szczególnie z dwulatką. Siedzimy zatem w domu i szukamy dobrej oferty na dach. Dzisiaj dostałem ofertę na:

 

- pokrycie z blachodachówki PRESTIGE HERA z materiału SSAB Prelaq Nova matt 50um, rdzeń 0,5mm (50/20 lat gwarancji rdzeń/kolor),

- wszelkie obróbki pogięte w fabryce na wymiar,

- wyłaz dachowy,

- system rynnowy STRUGA z blachy ocynkowanej malowanej (30 lat gwarancji),

 

w cenie 15430,00zł.

 

Wydaje mi się to dobrą ofertą, chociaż te rynny są droższe od ostatnich o około 700zł, więc kombinacja blacha stąd, a rynny stamtąd będzie kosztować poniżej 15 tyś. Warto chyba dopłacić 1700 do blachy o 2 klasy lepszej.

 

Myślałem jeszcze o zastosowaniu rynien PCV, które będą tańsze o kolejne 700zł, ale nie wiem, jak to się sprawdza i czy nie lepiej dopłacić te kilka stówek. Kolega chwali PCV, pomimo tego, że grad wybił mu w nich dziury. To chyba jakiś troglodyta...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,6k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Mieć miedź, czy nie mieć miedzi?

Kto nie ma miedzi, ten na dupie siedzi!

 

Jak mi miedź nóg dostanie, to dopiero mnie dupa zaboli - że nie usiądę. Plastiki to też oszczędność na miarę małych wyobrażeń, więc zdecyduję się chyba na te stalowe. Jak za całość 15400zł, to z więźbą i robotą zmieszczę się w 25 tyś. Amen!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Witam po przerwie. Minął miesiąc, a mi ledwie udało się zalać strop. Ciężki był ten miesiąc, bo musiałem wywiązać się z kar umownych za niedotrzymanie terminu. Teraz leję wodę, po sobotnim zalewaniu i mam nadzieję powrócić do żywych. Mój strop okazał się baaaardzo pracochłonny, ale na szczęście mam to za sobą.

Poza tym od 15-go przychodzi ekonomiczna, dwuosobowa ekipa dekarska, a ja na urlopie będę za pomagiera. Cena za to ma być bardzo atrakcyjna - zobaczymy. W międzyczasie muszę tylko wybudować pięterko i kominy, które najpierw muszę wybrać i zamówić. Ale na razie rozkoszuję się bezstresowym laniem wody...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Cześć!

 

Przepraszam, że się nie odzywałem, ale strop mnie prawie wykończył, a potem dołożyła do pieca ekipa od dachu.

Pisałem kiedyś, że dachu sam robił nie będę bo nie potrafię, nie podźwignę i się boję, że zepsuję. Dlatego myślałem o ekipie do dachu i wypytywałem ludzi kto robił u nich, jak i za ile. Ostatecznie zdecydowałem się na ekipę, która robiła dach dwóm moim szwagrom - ludzi z wioski mojej teściowej, którzy robią ponoć tanio i dobrze. Teściowej robili trapezówkę na stajni, a szwagrom blachodachówkę na dachach dwuspadowych z lukarniami. Umówiłem się z majstrem z tej ekipy na poniedziałek 15-go września i... nie spałem cały weekend. Oglądałem ich ostatnie "dzieło" u szwagra i przerażony nawet wziąłem tam żonę - niech poogląda robotę "fachowców". Widok był taki, że wyjeżdżając zza drzew na pierwszy rzut oka widać dom ustawiony ścianą kolankową do widoku, oraz dwie lukarnie po przeciwnych stronach dachu... na różnych wysokościach. Makabra... ale może tak było w projekcie? Podjechałem bliżej i widzę grafitową blachę, łączoną na wysokości okien połaciowych (ordynarnie widać kontrastujący biały podkład), oraz syf i brud od butów. Rozumiem, że deszcz to spłucze, ale łączenie tych blach jest fatalne i na dodatek nad samym wejściem. Żona na to, że muszę ich troszkę przypilnować, a te lukarnie to są na różnych wysokościach dlatego, że tak musiało być, bo taki był projekt... no qrde może. Dodatkowym nawozem mojego bujnie już kwitnącego ziarna niepewności był fakt, że ten dosyć łatwy dach ekipa "fachowców" robiła... 3 tygodnie!

Ale jednak się umówiłem... Nie znajduję dla siebie okoliczności łagodzących, choć miało być baaaaardzo tanio. Przyznacie chyba, że 18zł/m2 + moja pomoc to za półdarmo. Mieli być od 15-go, ale z rana zadzwoniła do mnie... matka fachowca:eek:, mówiąc "syn dzisiaj nie da rady przyjść":jawdrop:. Miałem umówione na ten dzień drewno, ekipę i koparkę do wciągania drewna na górę, więc się zdenerwowałem i w mocnych słowach powiedziałem jej co o tym sądzę. Później zadzwonił sam "fachowiec", ale zanim doszedł do słowa opierdzieliłem typa i kazałem przyjść. Byli na 11-tą... on ledwo się trzymał na nogach i jego ekipa - dwóch zupełnie trzeźwych gości. Wciągnęliśmy z nimi krokwie narożne na górę i pojechali do domu. Tak minął dzień pierwszy.

W drugi dzień przyjechali rano, zakręcili murłaty i postawili 4 krokwie niezgodnie z projektem. Zaczęli od krokwi na środku każdej połaci, choć powinni od narożnych. Widziałem przerażenie w oczach "fachowca" na ich widok - ciężkie i grube, a w dodatku nie od dachu dwu, tylko czterospadowego! Tak minął dzień drugi!

W trzeci dzień nie przyjechali wcale. Pojechałem do niego do domu, bo telefon gnojek wyłączył. Matka oświadczyła, że wstała rano, a jego nie było. Objechałem wszystkie sklepy na wioskach i podobno był rano "tankować" pijacyna drobna. Na koniec dnia dowiedziałem się od teściowej, że gość nie przyjdzie, bo "coś mu złego powiedziałem". Ona nie zna szczegółów, ale się dowie. Szlag mnie trafił z miejsca, ale pojechałem do niego jeszcze raz. Znowu mówiła ze mną jego matka i tym razem oskarżała mnie - "Syn już tyle dachów zrobił i nikt się nie skarżył, a tu pierwszy raz... to nie tak, tamto nie tak, więc już nie przyjdzie". Niech go szlag!

 

Tyle spraw osobistych - piszę to głównie do szwagierki - żeby gnojowi przekazała, bo przede mną ucieka.

 

W środę poszedłem na chwilę do roboty, ale kierownik mnie wygnał na urlop, więc poszukałem następnej ekipy. Tak się złożyło, że jedni goście skończyli w czwartek robotę w Limanowej i zjechali na wieczór do Mielca. Wczoraj wieczorem przyjechali do mnie na oględziny, a od rana zrobiliśmy to:

 

http://i.imgur.com/XwdUksD.jpg

 

http://i.imgur.com/0c3Q1pd.jpg

 

http://i.imgur.com/oxqNV9x.jpg

 

Jutro będzie koniec. Cała więźba będzie mnie kosztować 2 tysiące, ale "trzeba troszkę dorzucić". Jutro się okaże ile. Poza tym znalazłem (w rodzinie:cool:) ekipę od blachodachówki - bez łacenia chcą 2500zł. Okazuje się więc, że prawdopodobnie zapłacę tyle, ile miałem zapłacić temu gnojkowi, bo chciał 4500zł. Dołożę tylko swoje łacenie, które gość od więźby już mi ładnie wytłumaczył.

Edytowane przez Przemek Kardyś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na razie nie mam pojęcia o łatach. Wiem tylko, że kolega to spieprzył u siebie, a na dodatek wbijał gwoździe do palet - kręcone, bardzo trudne do wyrwania. Teraz ma jazdę, bo umówiony fachowiec od blachy kazał mu usunąć wadliwie przybite łaty, a sam ma przybić właściwie. Słyszałem, że pierwsza idzie równo z deską czołową, następna ma się zmieścić w 30cm, a kolejne co 35cm, ale jeszcze zapytam sprzedawcy blach. To wydaje się łatwe, ale najpierw muszę rozszalować strop i pociąć deski na łaty - ale to za tydzień, bo mój strop ma dopiero 20 dni.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś zawzięta ta więźba i nie bardzo daje się ukończyć - leje dzisiaj od rana i chłopaki uciekli do domu. Zdążyliśmy tylko 8 krokwi zamontować i zrobić wymian na komin, ale nie ma czego pokazywać. Może uda się w poniedziałek, a jak nie, to się rozliczymy za to co jest, a resztę skończę z żoną. Teraz już jest łatwo, bo pozostałe krokwie opierają się tylko na murłacie i krokwi narożnej, a nie na stolcu - więc jest tylko jedno zacięcie, które zawsze pasuje ;)

 

W międzyczasie zamówiłem 2 kominy systemowe. Wysokość 7m, średnica 200mm, jeden z 1 wentylacją do kotłowni, a drugi bez wentylacji do kominka. Miał być nowoczesny dom, a tu jednak będą dwa kominy - czyli będzie klasycznie i elegancko... Za dwa kominy zapłaciłem 2600zł, a zamówiłem je wysyłkowo w Pekabecie. Nie zdążyłem jeszcze wybudować, ale niestety jedna rura ceramiczna przyjechała rozbita.

 

http://i.imgur.com/8gp1yP4.jpg

 

http://i.imgur.com/LLoGpD2.jpg

 

Zgłosiłem reklamację, ale poczekam z realizacją do zakończenia budowy kominów. Może jeszcze coś zepsuję, albo okaże się, że ta rura nie będzie potrzebna, bo obniżyliśmy odrobinę dach w stosunku do projektu - miał mieć 25st, a ma 22st. Co do jakości samego komina, to jeszcze się nie wypowiem, ale szczerze powiedziawszy wygląda dosyć tanio, czyli dają to, za co płacisz. Zobaczymy co będzie dalej. Na razie przenieśliśmy te kominy z palet na których przyjechały do domu, poukładali i nic nie pękło, więc może to tylko takie wrażenie. Systemy kominowe mają certyfikaty budowlane, więc to nie może być dziadostwo, które się rozpadnie samo z siebie. Ponoć trzeba tylko uważać na temperaturę spalin, która nie może przekraczać 600stC, co oznacza niemożność podłączenia kozy. Na szczęście mam piecyk gazowy na butlę - przyda się na zimowe roboty instalacyjne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kozę możesz podłączyć tylko przyłącze musi mieć co najmniej 3mb tak aby spaliny się ochłodziły.

Dziadostwo czy nie podczas murowania nie dopuść do tego aby zaprawa połączyła wkład ceramiczny z pustakiem w żadnym miejscu.

Jak gdzieś Ci nachlapie i zostawisz to wkład pęknie.Więc murowanie komina bardzo czysto i schludnie.

Gwoździe kręcone da się wyciągnąć - kwestia odpowiednio dużego sprzętu typu łom.

Ja łaty biłem na gwoździe prążkowane - te to dopiero trzymają.

Jeśli chodzi o temp. spalin to te 600*C to chyba dopuszczalne chwilowo a tak normalnie to do 400*C ale głowy nie dam.

Rozstaw łat zależy od długości modułu blachodachówki. Podstawowe to chyba 350 i 400 a instrukcję łacenia i kładzenia na pewno znajdziesz na stronie producenta blachy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciąg dalszy konstrukcji dachu. Wczoraj lało, więc chłopaki nie przyszli. Dzisiaj też lało od rana, więc też się nie spodziewałem, ale zawzięli się ostro i skończyli. Zdjęcie robiłem wieczorem, pogoda kiepska, więc jakość też marna, ale widać:

 

http://i.imgur.com/6bgHYd0.jpg

 

Brakuje jeszcze 16 krokiewek przy samych rogach, ale wypadają już na zewnątrz murłaty (jedna na samej murłacie), więc trzeba by je przybić od razu do deski czołowej, żeby nie odpadły. Deski czołowe mam nadzieję pozyskać z rozebranych szalunków, ale to dopiero w sobotę. Do tego czasu myślę podbudować trochę kominy, a potem potniemy deski na łaty, dokupię żonie drugi młotek i ogień. Może znajdę jakiś czarno-biały, bo ona lubi te kolory.

 

Mam jeszcze pytanie do ogarniających temat impregnowania. Otóż deski mam surowe, lekko podsuszone, więc trzeba by je czymś pomazać. Słyszałem, że środki solne wchodzą w reakcję z blachą, powodując jej rdzewienie. Czym zatem pomalować łaty, żeby było niedrogo i dobrze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poddasze nieużytkowe, więc to strata pieniędzy. Ocieplenie będzie po stropie, a jakiś za przeproszeniem pierdolnik na stryszku wygospodaruję i nie musi być ocieplony. Najwyżej zrobię pomieszczenie w samym stolcu i obiję płytami OSB. Wychodzi tam kwadrat prawie 4x4m, więc powinno wystarczyć na choinkę i bombki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre wieści!

Rozebrałem szalunki spod stropu i nic się nie zawaliło. Niby oczywista oczywistość, ale kiedy człowiek odbija te stemple to nie jest to takie pewne. Najbardziej bałem się ganku, który opiera się na cienkim jak sik pająka słupie, oraz tego miejsca gdzie łączą się 2 nadproża i opierają na słupku jeszcze słabszym.

Nie zrobiłem dzisiaj zdjęć, bo się ściemniło, ale chodzi o to miejsce:

 

http://i.imgur.com/lqnVYsn.jpg

 

Niby kierbut zaręczał, że będzie dobrze, ale dozbroiłem wieniec nad tymi nadprożami dodając na spodzie 3 pręty fi 12 - oczywiście w porozumieniu z onym. Jeśli jutro zastanę dom w stanie w jakim był dzisiaj, to pokażę. W środku zrobiło się jakoś tak przestronnie i jasno. Widać, że to całkiem rozsądnej wielkości domek.

 

Poza tym w sobotę mam zamiar pożyczyć cyrkularkę od teścia i pociąć szalunki na łaty. Myślałem o malowaniu łat pędzlem i sprejowaniu opryskiwaczem, ale pierwsze rozwiązanie jest pracochłonne, a drugie kiepskie. Wymyśliłem zadeklować trzymetrową rurę od kanalizacji, wlać do środka roztwór do impregnowania (jakieś 20 litrów) i po prostu wkładać łaty na kilka chwil. Czy ktoś próbował podobnego rozwiązania? Co o tym myślicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego nie? Czyżby korozja? Czytałem coś o tych środkach bez soli - one się niby nadają. Trochę się boję dawać bez impregnacji, ale chyba czeka mnie wycieczka z wujkiem Google w fascynujący świat zielonych mazideł.

Impregnacja zanurzeniowa powinna trwać minimum 30minut, ale uczciwie trzeba przyznać, że mało które drewno jest tak potraktowane, więc pomyślałem że obleci. Co do zanurzania, to nie bardzo rozumiem w czym problem - to tak, jakbym chciał włożyć pionowo kij do studni - bez problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeden kij ok. ale 10 już daje jakąś wyporność. Nie wiem ile wejdzie do kanalizy ale jeśli więcej to może być kłopot z ich utrzymaniem.

 

Jeśli chodzi o dach poczytaj to:

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?60047-DACH-W-DOBRYCH-RĘKACH/page103&highlight=przykleić+papę

Warto wiedzieć jak to wszystko powinno być robione. poczytaj całość choć po łebkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym w sobotę mam zamiar pożyczyć cyrkularkę od teścia i pociąć szalunki na łaty. Myślałem o malowaniu łat pędzlem i sprejowaniu opryskiwaczem, ale pierwsze rozwiązanie jest pracochłonne, a drugie kiepskie. Wymyśliłem zadeklować trzymetrową rurę od kanalizacji, wlać do środka roztwór do impregnowania (jakieś 20 litrów) i po prostu wkładać łaty na kilka chwil. Czy ktoś próbował podobnego rozwiązania? Co o tym myślicie?

 

Hej, podglądam i kibicuję bo po sąsiedzku no i samorobiony :)

 

W tartaku moich znajomych, obok którego przejeżdzam codziennie jadąc na budowę mają zbite takie koryto długie na ok. 5 metrów, szerokie na jakieś 30cm i głębokie na ok.20 cm. To wyłożone folią i zalane zielonym mazidłem. Zanurzają może na 15-20 sekund :) Lepsze to niż nic ale czy faktycznie działa??

Pozdrawiam i 3mam kciuki za budowę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, dzięki! Rozmawiałem ze znajomymi, którzy budowali dom i ponoć malowali pędzlem po dwakroć. Też tak zrobię dla wszelkiego spokoju. Więźbę można później przesmarować jakimś mazidłem gdyby okazało się, że w tartaku odwalili fuszerę, ale łat się od góry nie uda.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...