Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 15,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Witaj Tolu:)

tak się cieszę,że przekazałaś nam dobre wieści o zdrowiu Twojego Taty.Życzę mu szybkiego powrotu do formy......

 

A co do ogrodu-to tak jak być może ktoś już tutaj to napisał JEST WZORCOWY.....IDEALNY-czy to w dzień,czy w nocy,dając niesamowity klimat....widać włożone serce i niesamowity smak estetyczny.

GRATKI:D:yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem, jestem,

 

STEFANY, dziękuję :hug:

to wino jest symboliczne, tak jak piszesz,

dobrze odczytałaś moje intencje :)

 

Markoto, wierzę w to, że Tata wróci do domu,

ale wiem też, że to będzie inne życie niż to przed szpitalem.

Zrobimy wszystko, by nie było bez celu, bez marzeń.

Nawet jeśli to będzie walka o każdy uśmiech, uniesienie dłoni.

Pisałam o Taty opowieściach, które uwielbiam.

Teraz pragnę tego, by miał siły do rozmowy.

To bardzo ważne, by być z Nim i rozmawiać.

Wtedy cały wielki świat jest tuż obok...

 

Mugatka, :hug:

z zasilaniem roślin jest tak.

Iglaków już nie dokarmiam, są na tyle duże, że radzą sobie.

Róże zasilam nawozem do róż, hortensje nawozem do hortensji.

Nie jestem przywiązana do konkretnej marki, kupuję zwykle coś, co jest tańsze.

Pod byliny wiosną rozrzucam granulowany obornik, zmieszany z długo działającym Osmocote.

I rosną :)

 

Martaibartek, dziękuję kochana.

Często pisałam, że sierpień to miesiąc w którym pracy w ogrodzie jest najmniej.

Obrzeża już ukształtowane nie zarastają.

Chwastów nie ma na rabatach, bo nie mają gdzie się wysiewać

Wszystko mocno obsadzone, zadarnione.

Przycinam tylko przekwitnięte bylinki, a trawnikiem opiekują się moi panowie.

 

Kasia_Grzes, trzymaj, trzymaj kciuki, one wciąż są mocno potrzebne.

Może ktoś powie, że tak tylko o tym piszemy, nic z tego nie wynika.

Ale to nie prawda. Ja czuję Waszą dobrą energię i ona dodaje mi sił.

Dziękuję.

 

GUMISIOWA, ściskam z całych sił, dziękuję Słonko moje :)

 

Yeti, zaraz skrobnę priwka.

 

Moje Chmielniki :hug::hug::hug:

 

Tata pozdrawia Was wszystkich najserdeczniej jak może.

I dziękuje za tyle dobrych, pięknych, mądrych słów.

Bardzo się stara...jest dzielny i podziwiam go za to nieustannie.

Życzę pięknej środy, cieszcie się latem, ciepłem i wszystkim co Wam na myśl przyjdzie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Tolu

 

Weszłam tu na chwilkę, ponieważ coraz rzadziej tu zaglądam i dowiaduję się takich rzeczy. Ale wiem, że Twoja wiara i zacięcie sprawiają cuda i wiem, że z Twoim Tatą będzie dobrze, oczywiście trzymam kciuki i cieszę się, że już trochę lepiej!!

 

Jutro czeka nas wizyta kontrolna w Białymstoku z Olą, zapowiadają się takie upały, więc po lekarzu chcemy szybko wracać do domu, choć myślałam o małej kawce z Tobą. Ale w obecnej sytuacji przełożymy to na następny raz ... na pewno!

 

Tolu, jak patrzę na Twój cudowny ogród, to jestem szczęśliwa, że mogłam tam przysiąść na troszkę:)

 

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, Tata we wtorek wraca do domu :wiggle::)

Niemożliwe stało się możliwe.

Lekarze przyznali, że nikt się tego nie spodziewał trzy tygodnie temu.

Nigdy nie należy tracić nadziei, trzeba walczyć, wierzyć, pragnąć.

Obiecywałam Tacie to, ze łzami w oczach, ze ściśniętym gardłem,

obiecywałam pełna lęku, czy będzie mi dane dotrzymać obietnicy.

Nie mogłam inaczej...udało się :)

I bardzo wszystkim dziękuję po raz kolejny, że miałam w Was wsparcie :hug:

 

DPS-ia, burze były, ale łagodne, solidnie popadało, szkód żadnych nie było.

Dziś bardzo przyjemny dzień, ciepły, bez męczącego upału.

Byliśmy na bardzo długim spacerze, pięknie pachniały wilgotne polany w lesie,

rozgrzane słońcem wrzosy, dzikie kwiaty.

Będę o tym Tacie opowiadać jak wróci, żeby mógł sobie ze mną choć w wyobrażeniach spacerować,

patrzeć na piękno i różnorodność przyrody.

 

Braza , Moje Chmielniki :hug::hug:

 

Ed-mar, Edytko i jak kontrola oczu Oli?

Mam nadzieję, że wszystko jak najlepiej.

Przy kolejnej wizycie musimy się spotkać, koniecznie, daj znać jak będziecie jechać.

Buziaki wszystkim i uściski najserdeczniejsze :)

 

Spokojny wieczór, nie ma wiatru, powietrze już chłodniejsze, ale przyjemnie

Świerszcze koncertują, nie chce się opuszczać tarasu...jeszcze chwilkę posiedzę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rasiu, reflektory na szpilce, więc mobilne, można nimi wiesz...trochę w prawo, lewo według potrzeb.

Sama głowica też regulowana. Chciałam żarówki ledowe, ale zdecydowanie za słabo świeciły.

Nie było efektu, więc mam halogenowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TOLA TWOJE SŁOWA SĄ TAK PIĘKNE, że pozwoliłam sobie zacytować je ponownie, mam łzy wzruszenia!!!!

nie było mnie u Ciebie od początku lipca, weszłam na ostatni wątek...i czytając cofałam się co stronę..., teraz cytuję ,ale zaraz biegnę do jeszcze wcześniejszych dniu u Ciebie!! Myślę o WAS, i gorąco kibicuję, będzie DOBRZE!

 

kilka dni temu rozmawiałam z sąsiadem 84lata, o czasach wojny i jego wspomnieniach!!

 

 

 

Dziękuję dziewczyny, bardzo, bardzo.

 

W szpitalu usłyszałam dwa razy, że Tacie zostało najwyżej kilka dni życia.

Najpierw twierdzono, że gigantycznego stanu zapalnego nie da się zlikwidować.

Że nie ma takiej możliwości, by antybiotyki mogły to opanować.

Bo pacjent w wieku podeszłym, bo, bo....bo...

Kiedy okazało się, że nasza determinacja, wiara w Taty wyzdrowienie, czuwanie przy nim,

opieka....i Jego ogromna potrzeba życia...pokonały to zapalenie...usłyszeliśmy że to cud.

Potem oznajmiono, że serce, które przeszło dwa zawały, które na rozruszniku 9 lat,

po tym wszystkim co teraz przeszło jest całkowicie niewydolne.

Więc....proszę być przygotowanym na wszystko, to pewnie długo nie potrwa.

Widząc, jak Tata chce żyć, jak walczy, jak się stara,

jak z trudem przełyka każdą łyżeczkę pokarmu,

ale przełyka, bo chce być silny i wrócić do domu....

...nie poddawaliśmy się.

Trzy tygodnie walki o życie, wbrew temu, co słyszeliśmy od lekarzy.

Tata wciąż jest z nami,

a lekarze cóż...zadziwieni.

Tyle razy mówili, że jak pacjent w takim wieku, schorowany,

to rodzina powinna być pogodzona z tym co ostateczne.

Nie....nie jest pogodzona i nadal walczy.

Wiek mego Taty...to dla nas jego mądrość, cierpliwość, spokój.

Nawet jeśli teraz, tak bardzo jest zależny we wszystkim od nas...to co?

To mamy go mniej kochać? mniej potrzebować? mniej cieszyć się z nim każdą chwilą?

Kochamy jeszcze mocniej, tym bardziej że jego wola życia jest przeogromna.

 

Personel szpitala...wiadomo. Odporny na emocje. Pozbawiony empatii.

Według nich pacjent to nie człowiek...tylko pesel i procedura.

Zastanawiałam się jak to zmienić.

Co zrobić, by w chwilach, w których nie ma nas przy Tacie,

pielęgniarka zmieniając kroplówkę chciała się uśmiechnąć.

By odpowiadała na uśmiech. By czasem zapytała, jak się czuje,

lub delikatniej wyjmowała wenflon z pękającej kruchej żyły.

Za każdym razem, kiedy przychodziły, mówiłam kilka zdań o Tacie.

O tym, że całe życie był człowiekiem pomagającym innym.

Że jako nauczyciel, wychował trzy pokolenia Polaków.

W latach 50-tych, dostęp do lekarza dla ludzi z małych wiosek był trudny.

Do opieki pielęgniarskiej również.

Antybiotyki...przeważnie w zastrzykach.

Tata zrobił odpowiedni kurs, dzięki czemu mógł ludziom te zastrzyki robić.

Pamiętam z dzieciństwa wiecznie gotujące się strzykawki i igły w metalowym pojemniku.

Nie było jednorazówek ani autoklawów.

Latem rowerem, zimą w saniach sąsiadów jeździł do tych, którym był potrzebny.

Nigdy nie brał za to ani grosza, wystarczał wdzięczny uścisk ręki.

Pamiętam ludzi, którzy przychodzili do Taty ze wszystkimi problemami.

Pomagał załatwiać sprawy urzędowe, pisać podania, wypełniać różne kwity.

Często też podpowiadał ludziom jak rozwiązać rodzinne konflikty.

Powiernik, któremu wszyscy ufali.

W latach 60-tych postanowił coś zrobić z wolnym czasem wiejskiej młodzieży.

To był czas bez telewizji, lub z jej dwoma programami.

Bez internetu i właściwie jakichkolwiek rozrywek.

Założył teatr amatorski. Codziennie wieczorem spotkania, próby.

Potem wystawianie sztuki, premiera, wielkie emocje.

Fredrę znałam niemal na pamięć, bo zawsze gdzieś się tam przy Tacie na tych próbach plątałam.

Młodzież to uwielbiała, garnęła się do tego, a Tata był ich "guru".

Pięknie grał na skrzypcach, więc był też w szkole zespół muzyczny, który prowadził.

Przez 30 lat pisał kronikę szkoły.

Dbał o miejsca pamięci na naszym terenie, pisząc o nich, o historii z nimi związanych w lokalnej gazecie.

Zawsze uśmiechnięty, życzliwy, wyrozumiały dla ludzkich słabości.

Zawsze żartujący... by życie w momentach trudnych nie było nie do zniesienia.

Człowiek wielkiego serca, wielkiej dobroci.

 

Kiedy wybuchła wojna był nastolatkiem.

Niemcy w czasie okupacji, zabierali młodych ludzi do lasu.

Pracowali po kilkanaście godzin przy wyrębie drzew.

W czasie pracy obowiązywał absolutny zakaz mówienia.

Jak przez wiele tygodni zmusić młodych do milczenia...no nie da się.

Przyłapano Tatę na rozmowie z kolegą.

Kara była tylko jedna....rozstrzelanie.

Strażnik popychając Tatę i kolegę kolbą karabinu, prowadził w głąb lasu.

Kazał stanąć pod drzewem, założyć ręce na kark

i modlić się. Myślał, że to koniec.

Po chwili strażnik opuścił lufę i powiedział,

że nie ma dziś ochoty na widok krwi i tym razem im daruje.

Darowane życie...

Dwa zawały serca też wystawiły Tatę na próbę.

Nie poddał się. Teraz też walczy.

Chciałam, aby dla pielęgniarek był człowiekiem z przeszłością

Mój Tata...nie pesel....nie procedura...mój Tata...

Tata, który miał wspaniałych nauczycieli, kiedy sam był uczniem.

Ludzie wielkiej wiedzy, charyzmy.

To dzięki nim, postanowił, że będzie kiedyś uczył przyszłe pokolenia.

Nie wszyscy przeżyli wojnę.

Niektórych rozstrzelano dlatego, że mieli..."delikatne dłonie".

Delikatne, nie spracowane, czyli nie prości ludzie ale inteligencja,

którą trzeba było zniszczyć.

Całe życie o nich pamiętał, wiem, gdzie są ich groby,

bo co roku razem z Tatą w dniu 1 listopada zapalamy świeczki,

snują się opowieści o Wielkich Polakach.

Opowieści Taty...niezmiennie od tylu lat uwielbiam ich słuchać.

Mój Tata...skromny, cichy, dziękujący wszystkim za wszystko.

Tata, którego zna personel szpitala...już nie tylko od strony historii choroby,

ale od strony tego, jakim jest.

Uwierzcie mi,

że jeśli rodzina kocha tego swego Staruszka,

jeśli angażuje się w opiekę nad nim,

jeśli nie tylko od personelu wymaga...ale od siebie nie mniej,

to można coś zmienić.

Sprawić to, co chciałam, aby się stało.

Żeby...nie pesel....

 

Kogo nie wzruszy wnuczka, która z troską przycina Dziadkowe wąsy,

która delikatnie goli mu zarośnięte policzki.

Które gładzi go czule po białych włosach i mówi głośno o tym...że kocha.

Która nie ma problemu z wyrażaniem uczuć, nie wstydzi się ich.

Świat nie jest zły. Świat jest O.K. ....tylko ludzie czasem psują mu opinię.

Ale nie zawsze. Starajmy się, by ta opinia nie była taka zła.

Bo wcale nie musi....

 

Zrobimy wszystko, by Tata wrócił do domu.

A wtedy znów mój ogród zakwitnie,

a wątek będzie pełen zdjęć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...