Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 15,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Tolu - nigdy chyba nie pisałam tutaj, ale od zawsze podczytuję, dlatego też przyjmij i ode mnie szczere słowa wspołczucia. Doskonale Cię rozumiem. Mój tato odszedł 13 lat temu, w piękny wrześniowy dzień. Nie pożegnałam się z Nim ani ja ani nikt z mojego rodzeństwa, bo żadne z nas nie przypuszczało, że może stać się coś złego, każde z nas zajęte było swoimi obowiązkami codziennymi. Tato umarł nagle. W samo południe, w ukochanym ogrodzie, na wsi. W kuchni gotował się nastawiony jego ręką rosół. Moja mama zdążyła przyjechać na wieś, tato umarł na jej rękach. Jakby na nią czekał. Miał tylko 57 lat. Do dzisiaj nie mogę się z tym pogodzić ani tego zrozumieć. Nagła, niespodziewana śmierć jest straszna. Dla tych którzy pozostają :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AnSi, tak, każda śmierć przychodzi nie w porę, za wcześnie, nawet ta, która jest efektem długiej choroby.

A śmierć nagła...najtrudniejsza do ogarnięcia, do zaakceptowania i pogodzenia.

Tak jak pisze Marjucha,( Marjucha, dziękuję) z czasem jest lżej, bo życie toczy się dalej,

ale poczucie straty nigdy tak do końca nie mija.

Ja mam takie wrażenie, że żyję w takich dwóch życiach.

Że to co się dzieje zaraz minie i wróci to życie takie jak zawsze, z Tatą.

Gdzieś w środku cały czas nie dowierzam że stało się to, co nieodwracalne.

I nie wiem, czy myślę tak, bo tak mi łatwiej, czy odwrotnie...trudniej,

bo jeszcze się z tym nie pogodziłam.

A z drugiej strony, prawdą jest to, co napisała Amtla (Amtluś, dziękuję), że czuję się szczęściarą,

że miałam takiego kochanego Tatę, który dożył pięknego wieku.

Miałam szczęście, że zdążyłam Mu powiedzieć wszystko, co chciałam.

Że nie mam poczucia, że gdyby dano mi choć jeden dzień więcej...to by to wiele zmieniło.

A takie poczucie naprawdę może zadręczyć. Tak, mam za co Opatrzności dziękować.

AnSi, Tata mojego męża odszedł w tym samym wieku co Twój...:(

 

KrysiaG, mk11, Moose dziękuję :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko podkreślę, że u mnie to się żurawie darły a żule i leśniczy darli się Osi, żeby nie było jakiegos nieporozumienia ....

 

tu na razie słychać tylko sroki, wróble i sikory.

Marzec coraz bliżej, dołączą kocie jęki.

A ja czekam na skowronki...ich śpiew nad świeżo zaoranym polem, to wspomnienie wiosny z dzieciństwa.

Czy to jest jakaś prawidłowość, czy tylko ja tak mam...że im jestem starsza,

tym dzieciństwo jawi mi się coraz bardziej bajkowo,

a wspomnienia dzieciństwa najpiękniejsze ze wszystkich?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu na razie słychać tylko sroki, wróble i sikory.

Marzec coraz bliżej, dołączą kocie jęki.

A ja czekam na skowronki...ich śpiew nad świeżo zaoranym polem, to wspomnienie wiosny z dzieciństwa.

Czy to jest jakaś prawidłowość, czy tylko ja tak mam...że im jestem starsza,

tym dzieciństwo jawi mi się coraz bardziej bajkowo,

a wspomnienia dzieciństwa najpiękniejsze ze wszystkich?

 

nie Tola, nie tylko Ty :) dla mnie tez skowronki to sygnal nadejscia wiosny i tak samo mi sie kojarzy, z polem, z dziecinstwem i takie tam. bocianom nie wierze , w zeszlym roku daly sie zrobic w balona ;) jak u Ciebie cebulkowo? moje cebulki z dnia na dzien wychylaja sie jedna za druga. o ile mroz nie scisnie to za chwile bedzie kolorowo, najpierw krokusiki, potem tulipanki botaniczne wczesne, cebulice, szafirki i cala reszta. doczekac sie nie moge.

Dla Ciebie to pewnie tez jakis poczatek i tak cichutko mysle, ze wiosna to najlepszy poczatek, jaki mogl sie trafic w tych ciezkich chwilach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tolu, nie będzie łatwiej. Ja czuję cały czas to samo. Na szczęście jednak przyzwyczajamy się, chociaż ja chyba, częściej teraz niż tuż po odejściu Taty, łapię się na „Tata zrobiłby tak, czy tak?”.

Po przeczytaniu o Twojej stracie popłakałam się po raz pierwszy od kilku lat :hug:

 

U mnie WIOSNA :)

Pasqal wczoraj wrócił podrapany i ubłocony do granic z kociej bitwy.

Także wczoraj przelecial mi nad głową pokrzykując żuraw lub czapla. Mieszkają niedaleko, ale jakoś nigdy nie udało mi się dobrze przyjrzeć (zanim nasunę okulary na nos już ich niema), a po głosie nie umiem rozpoznać.

Drobne ptaszki jazgoczą, że przypomniało mi się Ptasie Radio Tuwima czytane przez Kwiatkowską.

Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

......mój Tat zachorował cięzko, nagle na początku grudnia,przeszedł 6 godzinna operację,zmarł 14.01.(2000).Juz od chwili operacji wiedzeilismy że może być bardzo źle...Przyszedł moment poprawy,bardzo chciał wrócić do domu ale ze wzgledu na stan było to niemozliwe. Bylismy u niego codziennie,nawet 2x dziennie(leżał w "moim"szpitalu).Chodziłam jak automat, nie czujac zmęczenia,wysiłu.Nagle stan zaczął się pogarszać,poprosiłam kolegów lekarzy,ze gdyby stało się to co najgorsze powiadomili najpierw mnie.I tak tez się stało...piatek 14.01 ok. południa telefon ze szpitala....Zawiadomiłam moją siostrę, ona poszła po mamę...Kiedy znalazłam się w szpitalu widziałm,że mój Tata odchodzi(od dłuzszego czasu był juz nieprzytomny).Podeszłam do niego,przytuliłam i poprosiłam żeby nie odchodził,żeby poczekał na mamę,Gosię-moją siostrę...i ....zapis EKG się poprawił, twarz zarózowiła...Trzesłam się cała,pomyslałam-czyżby to fałszywy alarm....Przyszła moja Mama,siostra,przyjechała siostra mojego Taty...I tak twałyśmy do wieczora.Odszedł o 20 55...nie mogłyśmy w to uwierzyć, twarz musiałam zakrywać,żeby nie wyć...Tato w maju skończyłby 66 lat.

 

W poniedziałek,w dniu pogzrebu ok.godz 21 00 nagle za oknem burza,grzmoty...w styczniu!!!

 

 

Jest trochę lepiej bo mogę już o tym spokojniej mówic....

 

Tolu trzeba duzo czasu...ale już nigdy nie będzie tak samo...niestety

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje cebulowe wychodzą z ziemi, tulipany i żonkile już takie ze cztery centymetry w górę.

Szafirki przestały kwitnąć już dwa lata temu, trzeba posadzić nowe, tylko nie bardzo jest gdzie.

Iglaki na rabatach tak się rozrosły, że na nic nie ma miejsca.

A to co napiszę o krokusach...to powiedzie że wariatka jestem:rolleyes:

Miałam je wcześniej na zacienionej rabacie.

Wszyscy pisali jak już u nich kwitną, a u mnie ledwo coś tam z ziemi wyłaziło.

A jak zakwitły, to kwiaty może ze cztery dni były i tyle.

Fakt, w ubiegłym roku późna wiosna więc wszystko szło piorunem.

No więc jak u wszystkich te krokusy kwitły a u mnie nie chciały, to mnie coś trafiało...bo wiadomo

długą zimą wymęczona wiosny wyglądałam jak obłąkana.

Ze złości na te krokusy wykopałam je i oddałam sąsiadce, która posadziła je w słonecznym miejscu.

Teraz mnie już nic nie denerwuje...nie kwitną, bo ich nie mam :rolleyes:...trochę pokrętna logika, ale co tam.

TAR-cia, też tak myślę, że nadchodząca wiosna da mi siły do pozbierania się,

do wytłumaczenia sobie porządku świata.

Jesienią byłoby dużo trudniej, bo jesień sama w sobie smutkom sprzyja.

 

Pestka56, ale lżej było, jak popłakałaś, prawda?

Mnie co jakiś czas się zbiera, wiem wtedy że muszę.

Idę sobie do łazienki przy sypialni, siadam na stopniach, i płaczę...potem lżej.

I rozmawiam z Tatą i opowiadam Mu...tak samo jak przez ostatnie miesiące Jego życia.

A w ogrodzie jak coś się zmienia, to pytam Go, czy to widzi :)

Bo człowiek do póty istnieje, do póki pamięć o Nim żywa...

Wszystkim nam w rodzinie Taty brakuje, nie tylko mnie.

Bo to człowiek którego nie sposób było nie kochać.

Dlatego wiem, że nikt się moim rozmowom nie dziwi.

 

A Ptasie Radio nagrało wiele głosów, ale ten pani Irenki Kwiatkowskiej...nie do zastąpienia, prawda?

Jutro zamierzam w ogrodzie zrobić przycinkę drzew.

Jeszcze nigdy tego w lutym nie robiłam, zawsze dużo później.

Ale jeśli ciepło, nie ma na co czekać. Karaganę machnę, brzozy i klonik tatarski.

Dziś naprawdę pachnie wiosną :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bogusiu :hug::hug:

wiesz, od wielu osób słyszałam, że ludzie którzy odchodzą, często czekają na bliskich.

Mój Tata też czekał...na swoją ukochaną wnuczkę, moją córkę.

Mama od rana mówiła Mu, że wnusia zaraz przyjedzie, bo przyjechała z Warszawy.

Czekał na nią i na mnie. Jak przyjechałyśmy do Rodziców,

rozbierałyśmy się w przedpokoju, Mama zapytała Tatę, czy wie, kto do nich przyjechał.

Słabym cichym głosem wypowiedział jej imię. Podeszłyśmy do Taty, On skupił wzrok na córce,

ona do Niego mówiła, on słuchał i uśmiechnął się.

Był zmęczony, byłyśmy przekonane, że chce się zdrzemnąć, jak zawsze.

I zasnął....zasnął...i tak jak piszecie...nic już nie będzie tak samo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jutro mezus maluje salon, ja z kolei tez do przycinek sie przmierzam. na pierwszy ogien pojda modrzewie pendule (to juz 3 sezon zageszczania koron) , pecherznice i moze hortensje. musze swierki uformowac na kule i przygotowac nowa rabate, montujemy w miejscu starej rabaty altanke i wokol niej planuje 2 nowe rabaty. mam troche pracy, bo ze starej trzeba wykopac wszystkie rosliny, przegrupowac, to czego nie chce wsadze na polu (sliwy nigra, perukowce, kruszyny), nadmiar iglaków posadze na nowej dzialce, niech tam sobie spokojnie rosna. prysne roslinki promanalem. a w niedziele pierwszy w tym roku wypad nad morze do naszej knajpki rybnej, wezmiemy bialaski na spacer po plazy, cieple ciuchy, jakies koce i dotlenimy plucka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tolu, pewnie że łatwiej :hug:

 

Wczoraj jeszcze było dość nieprzyjemnie, a dziś słoneczko. Zrobiłam obchód ogrodu – ILE ROBOTYyyyyyyyyyyyy :D Jutro zaczynam od posprzątania i też będę ciąć. Czeka na mnie zaplatanie i dosadzanie płotu.

Też zawsze zabierałam się dużo później, ale rośliny nie będą czekać.

Mój eksperyment mchowy ja na razie ma się dobrze. Zaledwie na jednym jałowcu kilka gałązek zgubiło igły. Pewnie wypadnie.

Głogi mają pąki całkiem duże. Zastanawiam się kiedy opryskać miedzianem, ale jeszcze chyba za chłodno. Zawsze boję się, że je zaraza ogniowa dopadnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No proszę Dziewczyny, czy my może jesteśmy „córeczkami tatusia”.

 

Mój był z nami w domu i odchodził trzymając mnie za rękę. Widziałam jak się wycofuje z życia i to chyba ja bardziej byłam w tym momencie z nim, niż on ze mną. I wiecie łatwiej mi znieść ten moment, trzymać go w pamięci, niż odejście mojej ukochanej Babuni. Byłam z nią 24 godziny na dobę przez ostatnie pół roku jej życia, a ona wybrała sobie moment na odejście, gdy ja dosłownie na 15 minut wyszłam. To było moje pierwsze wyjście od pół roku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O rany, muszę i ja koniecznie do ogrodu, a tu kolana zginać się nie chcą, goopie jakieś. :bash:

No jak ja przy rabatce sobie klęknę?

O kucnięciu to mowy nie ma...

Muszę koniecznie coś zrobić, bo przecież pole to moja praca, muszę móc pracować.

Chyba zastrzyki z kwasu hialuronowego zaaplikuję, tak chce mój ortopeda.

Żeby to w dziób, dla urody, a on... w kolana! :lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...tak, "córeczki Tatusia" :yes:

 

TAR, z przycinaniem hortensji poczekaj do marca.

Wyzwań ogrodowych masz dużo, cieszę się na zdjęcia które pokażesz .

U nas też zaplanowane malowanie całego dołu domu, ale to chyba w maju.

Żeby już można było więcej przebywać w ogrodzie, wtedy łatwiej znieść bałagan remontowy.

Wypadu nad morze zazdroszczę szczerze. Też bym chciała, bardzo, bardzo. Zdjęcia będą, tak?

A promanalem pryskasz iglaki? i trzeba tak je rozchylić i od środka zaczynać? Nigdy tego nie robiłam.

Bardzo chorują mi skyrockety. Chyba choroba grzybowa, wszystkie przyrosty z ubiegłego roku uschnięte, wyglądają okropnie.

 

Pestka56, miedzianem trzeba pryskać zanim rozwiną się liście?

Głogi kwitną przepięknie, bardzo lubię.

Ty byłaś z pewnością ukochaną wnuczką Babci.

Wielki szacunek Pestka za tak długą, wyczerpującą opieką nad Babcią.

To nie jest ani proste, ani łatwe.

 

DPS-ia, dziób zostanie taki sam, ale za to jakie kolana odmłodzone i ponętne.

Sołtys doceni na pewno nie tylko ich urodę ale i sprawność.

Sam wszystkiego przecież nie zrobi, a tak Ty będziesz siać, a on za kolano potrzyma ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Babunia była cudowną osobą. Opieka była raczej przyjemnością, chociaż trzeba było być czujnym cały czas. Chciałabym, gdy dotrę do jej wieku (85) być do niej podobna, mieć tyle zrozumienia dla ludzi, życzliwości i pogody ducha. Babunia kochała całą 5-kę swoich wnuków jednakowo :yes: Jednakowo rozpieszczała nas i jednakowo obrywaliśmy za psoty ścierką zamachem zza ucha.

 

Miedzianem pryska się profilaktycznie wiosną zanim rośliny ruszą z wegetacją. To jedna teoria. Według drugiej pryska się gdy pąki są gotowe do otwarcia się. W zeszłym roku udało mi się opanować dzięki miedzianowi mączniaka na agrestach. Pryskałam pierwszy raz po gołych gałązkach, a potem w fazie różowego pąka. Ale teraz boję się, że jeszcze za chłodno i będzie na próżno.

 

DPSia, machnij coś więcej o tej hialuronowej kuracji. Brzmi zachęcająco.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pestko - w sumie wiem bardzo niewiele o tym, czytam dopiero na forach.

Znalazłam na razie podstawowe informacje.

Ale... to tutaj bardziej do mnie przemawia. :cool:

Zobaczę, czy mnie stać...

 

Nie mogłyby normalnie sobie funkcjonować te głupie kolana? :sick:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tolu promanalem iglaki i ostatnio karagane lubi miec miseczniki wiec wole sie zabezpieczyc. pryskam po wierzchu i od srodka, bardzo dokladnie.

u mnie bardzo choruje od jesieni swierk formanek, pryskam go na grzybowe ale nic nie pomaga. a malowanie wlasnie teraz, bo w maju moze juz nie byc czasu na prace ogrodowe. w marcu mam mnostwo roboty z przycinaniem lawendy, hortensje, pecherznice, trawy, tawuly i reszta.

 

Zdjecia z plazy pewnie jakies beda, jeden warunek: slonce :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już 2 tygodnie temu wyszłam do ogrodu:)14 st ciepło i przygotowałam warzywnik :)Od dłuższego czasu w kilku miejscach powychodziły tulipany.Narazie moje rosliny nie wygladaja zle.

 

Planuję też mały remoncik na dole bo....w lipcu szykuje nam się wielkie święto-młodsza córka wychodzi za mąż...:)

 

W temacie hortensji-moje jeszcze niewielkie,ale ile je trzeba przyciąc W ubieglym roku nie przycinalam i ladne byly

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...