Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Największe fuszerki


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 815
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Możecie czytać cały post (jest dosyć długi) albo od razu przejść do puenty.

Ale jeśli macie czas to poczytajcie to sobie i spróbujcie się domyślić puenty. To trochę jak kryminał. :)

 

Wstęp:

Sprawa dotyczy kołkowania styropianu na ścianie fundamentowej. Przypominam technologię:

- wstępnie mocuje się styr. do muru (na klej, dysperbit, zależnie od

sytuacji). Ja mam styropian 8cm, mój sąsiad - 5cm.

- przewierca się przez styropian wiertarką udarową, żeby zrobić w murze

dziurę na +-4 cm. Lepiej 5 cm.

- kołki powinny mieć grubość styr. + 4 cm na zakotwienie w murze. Moje mają 8+4=12cm, sąsiada mają 5+4=9cm

- wbija się w te dziury kołki z kołnierzem,

- wbija się w kołki trzpienie rozporowe,

- zaciąga się po wierzchu klejem,

- siatkuje się.

 

Najpierw opis faktów:

W sobotę przyjechałem na budowę +- o 9:00. Zobaczyłem, że jeden z ludzi majstra (nazwijmy go litościwie Pan X) układa styropian na MOJEJ ścianie fundamentowej. Majstra nie było. Ja nie zlecałem tej roboty. Majster mówi, że też nie kazał mu tego robić. Miał tylko powywiercać dziury w murze. Ja tam mam mieć 8cm styropianu.

 

Po pierwsze: X użył styropianu sąsiada zamiast mojego.

Po drugie: sąsiad ma 5 cm, a ja potrzebuję 8cm . Miał tam układać mój styropian 2 razy 4cm na mijankę.

Ten gamoń zaczął układać te 5 cm licując je ze ścianą powyżej, więc zostawił przy murze dziurę na 2-3cm. Mogłem włożyć tam dłoń pod ten styropian.

Oczywiście w tej sytuacji to ocieplenie traciło sens.

 

Ale to jeszcze nie wszystko.

 

Zauważyłem, że używał częściowo moich kołków, a częściowo sąsiada, krótszych ! 9cm kołka minus 8cm daje tylko 1cm na zakotwienie w murze. To się nie mogło trzymać.

 

Ale to jeszcze nie wszystko.

 

Nawrzeszczałem na niego, że odwala fuszerkę. Machnąłem ręką i pół płyty

odleciało od ściany razem z kołkami. Pokazałem mu, ile warte jest to jego

kołkowanie zbyt krótkimi kołkami. Kazałem rozebrać to, co zrobił. I patrzę

jeszcze, że jeden z kołków w styropianie jest złamany i nawet nie przechodzi na wylot więc tym bardziej nie trzyma się w murze. X mówi: "a bo mi się złamał". Pytam: "to po cholerę Pan go tu wsadza?! Co on tu trzyma??! Atrapę mi Pan robi?!?!?". Byłem porządnie wkurzony.

 

Ale to jeszcze nie wszystko.

 

Wziąłem te pół płyty (WAŻNE!) i poszedłem zadzwonić do majstra. Majster

zdziwił się, że X kołkuje ten styropian i zaciąga klejem, bo miał tylko

dziury wywiercić wiertarką udarową. Powiedzał, żeby to rozebrał i zabrał się za co innego.

 

Wróciłem do X. Styropianu już nie było. Rozglądam się i widzę czarny dym

zza górki z tyłu domu. Idę tam i widzę, że ten gamoń spalił ten sąsiadowy

styropian zdjęty z mojej ściany. Pytam po cholerę to zrobił, przecież można było jeszcze go wykorzystać choćby na posadzki. Mówię mu, że zniszczył styropianu na +- 25zl (przy cenie 200zł/m3 ale teraz może być droższy). On coś bełkocze, że przecież był już połamany, ble, ble ble. Machnąłem ręką.

 

Stwierdziłem, że X jest niekompetentny, nieodpowiedzialny i do niczego

się nie nadaje. To było ok. 9:15.

 

Ale, wyobraźcie sobie, to jeszcze nie wszystko. Najgorsze dopiero przed nami.

 

Potem byłem zajęty organizowaniem roboty, żeby nie było przestojów.

Ludzie skończyli o 16:00. I miałem czas, żeby się przyjrzeć tamtej "robocie".

 

Przyjrzałem się ścianie, gdzie BYŁ ten styropian, i stwierdziłem, że dziury

w murze (po kołkach) to są co +- metr. A kołków na płytę było przecież +-4. Coś tu nie grało. Poszedłem do tego spalonego styropianu i znalazłem nie do końca spalony kawałek. Był w nim kołek, który miał widoczny kołnierz od tej widocznej strony, ale nie wystawał na drugą stonę. Poszedłem obejrzeć mój styropian 8cm, który on "zakołkował". Patrzę i patrzę i nagle mnie olśniło:

Poniżej kołków, na ziemi, nie było pyłu, jaki powstaje podczas wiercenia

dziury w betonie! Poszedłem obejrzeć tamte pół płyty, które zerwałem na

początku, a którą rzuciłem gdzieś w kąt, dzięki czemu nie została spalona.

Było w niej więcej kołków widocznych tylko z zewnątrz a nie przechodzących na drugą stronę. Wyjąłem jeden z nich: był złamany. Przeszukałem jeszcze raz ognisko. Znalazłem więcej kołków złamanych +- 3 cm na kołnierzem.

 

I już wiedziałem jak to było:

 

Ten #%!@#$ miał wywiercić dziury na kołki. Ciężko to szło. Wiem, bo sam

sprawdziłem dzień wcześniej. I wymyślił sobie, że specjalnie połamie kołki, tak, żeby nie sięgały muru ("oszczędzi" sobie wiercenia). Co metr zakołkuje naprawdę, a resztę wetknie tylko w styropian, żeby to wyglądało z zewnątrz na uczciwie zrobioną robotę. Potem zaciągnie klejem, zasiatkuje i nikt się nie pozna. A on będzie udawał, że zrobił duuużo więcej roboty. Gdy sprawa się sypła, próbował spalić styropian i połamane kołki, żeby zatrzeć ślady.

 

O 9:15 myślałem, że X jest niekompetentny i nieodpowiedzialny. O 17:00

wiedzałem, że jest do tego jeszcze NIEUCZCIWY.

 

Podsumowanie:

- użył na mój dom materiału sąsiada,

- kładł styropian zostawiając 2-3cm pustki powietrznej,

- zakotwiał kołki w murze na 1cm,

- większość kołków połamał i powtykał w styropian, żeby zrobić atrapę.

 

Czyli:

- zniszczył materiału na 25-30(styropian sąsiada) + ok. 10zł (kołki) +

10-15 zł (klej)

- zmarnował też kupę mojego czasu,

- chciał zrobił kawałek mojego domu w sposób wadliwy, rodzący w przyszłości problemy.

- nieudolnie chciał ukryć ślady swojego postępku

- kłamał gdy postawiłem mu zarzuty.

 

Uff.

 

Oczywiście wyrzuciłem go z budowy.

Rafał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi "fachowcy", ktorzy podnosili mi budynek i zmieniali wiezbe murowali mi tez NIESTETY kominy. Nie bylem w stanie tego samemu dopilnowac i teraz bardzo tego zaluje. 2 kominy, lacznie 700 cegiel klinkierowych, murowali, uwaga, w niecaly dzien (a dni byly jeszcze dosc krotkie)!!! 2 murarzy, po 1 na komin. Co ciekawe, murowali zgodnie z technika murowania scian budynku ze zwyklej cegly. Twierdzac, ze wymiar cegly klinkierowej nie zgadza sie z wymiarem starej cegly na kominie, w zwiazku z czym beda - jak twierdzili - problemy z wymurowaniem rownych przewodow kominowych - panowie tlukli co 2 cegle mlotkiem i kladli takie odlupane kawalki miedzy cegly pelnowymiarowe. Efekt porazajacy - fugi tragicznie nierowne, brak poziomu 1 komina, cegly nie calkiem w jednej plaszczyznie; w efekcie - kominy do rozbiorki (a na dachu juz blacha lezy!!!).

Suma sumarum:

- strata materialu - ok. 1000-1200 zl

- rozbiorka komina - 500 zl

- murowanie komina po raz drugi, tym raqzem przez (miejmy nadzieje)klinkierowca-profesjonaliste - ok. 1750 zl

 

lekka reka - do tylu jestem ok. 3400 zl; krew mnie zalewa, jak mysle o tej porazce; pilnujcie fachowcow...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w tej chwili ocieplam welna. Ponieważ ściana jest nierówna to nie można przyklejać wełny na grzebieniu wiec przyklejają na placki. Pod spodem są pustki powietrzne na jakieś 1 -2cm.

Czy to znaczy, że będzie żle i zimno?

Co mam zrobić? Myślałam, że taka pustka powietrzna to też ociepla.

A jak jest naprawdę?

Ktoś wie?

Sonika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie "fachowiec" wpadł na pomysł ocieplając poddasze-skosy aby wełnę przybijać gwoździami od spodu do połaci dachu,. Szybko wygnałem drania. Aha na uwagę, że tak to może u siebie w kurniku robić powiedział, żebym nie uczył ojca dzieci robić (ma 3 dzieci).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie na budowie dekarze podjęli się wymurowania ścianki z luksferów - w formie |-|. Zapłaciłem im wcześniej za robociznę mówiąc że nie będę w stanie przyjechać aby zobaczyć ich pracy.

Oczywiście przyjechalem wieczorem z żoną, która zaraz się rozpłakała, gdyż goście robili ściankę na mocnej fazie - pustaki wyszczerbione, z dziurami na wylot w miejscu łączenia, krezywe (choć kupiłem im specjalne krzyżyki za ciężkie pieniądze.

 

Ich zdziwienie było ogromne, gdy kazałem im zabierać się razem z pustakami, które mieli zdemontować, gdyż w przeciwnym wypadku obciążyłbym ich kosztami rozbiórki. Goście zapomnieli, że nie płaciłem ich kierownikowi za robociznę dachu, więc się zdziwili jak wypadło 1000 PLN i 22 pustaki do podziału na 4.

 

W sumie z żoną się ucieszyliśmy, bo nasza pierwotna koncepcja ścianki okazała się nietrafiona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przytoczę jeden z epizodów z współpracy z "ulubionym" fachowcem.

Zabudowa poddasza płytami GK, epizod dotyczy obudowy okna dachowego Fakro. Przed robotą powiedziałem że nad oknem płyta ma być poziomo, żeby w pomijeszczeniu było dużo światła:

 

\ ---\      \ (tu okno)

 

Dobrze-rzekł fachowiec(btw zawsze tak mówił gdy miałem zastrzeżenia i uwagi, a potem było jak było). Przychodzę następnego dnia - płyta nad oknem jest PIONOWO:

 

 

\  |\ \|  \ (tu okno)       \

 

Wygląda kretyńsko i zasłania pół okna. Mówię mu że tu ma być inaczej - on mówi "bo tak jest u sąsiada".

Okazało się później że u sąsiada płyta GK jest prostopadle do okna, co jest akceptowalnym rozwiązaniem.

Jak wtedy i później się okazało, gość potrafił się upierać przy swoich najbardziej idiotycznych pomysłach. Teraz zastanawiam się tylko co ja mam pod tymi płytami GK na poddaszu - chodziłem do pracy i nie mogłem sprawdzać jak robią. Teraz żałuję że nie wziąłem kogoś innego.

Przecież ja teoretycznie nie muszę znać się, jak się coś wykonuje. Przynajmniej zmusiłem ich do położenia folii paroszczelnej między płytą GK a wełną(tak zalecają producenci wełny), choć moi fachowcy twierdzili że to wielki błąd (żeby dom oddychał).

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam

 

ja opowiem co widziałem w wybudowanym już i wykańczanym domu sąsiadów.

 

Otóż w łazience mają super glazurę i terakotę - hiszpańską - ładne kolory itd.

po prawej stronie wanna po lewej kabina i obok kabiny podwyższenie (dwa schodki) i zabudowany narożnik - coś na wzór kabiny (tak mi się na początku skojarzyło). kiedy zapytałem co tam ma być to mi sąsiadka powiedziała, że jej majstry odwaliły fuszerkę bo tam jest miejsce na pralkę - szerokość 40 cm. owszem, wymiary tego narożnika wewnątrz się zgadzają, z tym że między scianką a kolumną (na wejsciu do owej "kabiny") jest jakieś 30 cm i ni jak pralka nie wejdzie:)) od góry też nie ma możliwości bo kolumna jest do samego sufitu.

w rezultacie trzeba rozbierać tą kolumnę i cały misterny plan w piz...u.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem, że ja też opiszę jedną ciekawą historię, nie dotyczy ona mojej budowym jednak bodowy pewnego wielkiego budynku dla firmy w której pracuję. Dodam, że budynek oddano jakiś 1,5 roku temu, więc jest stosunkowo nowy.

Jest to budynek biurowo garażowy (mniejsza o garaże), na parterze są pomieszczenia, w których pracują ludzie od 7.30 do 15.30 i idą do domu, natomiast na wyższych piętrach pracują ludzie całą dobę non stop. I najważniejszy element w tym opowiadaniu, na parterze jest jedno pomieszczenie, w którym pracuje jedna, najważniejsza osoba w całej firmie, całą dobę.

W całym budynku w części biurowej jest ogrzewanie podłogowe (z tego co pamiętam to chyba 16 kilometrów rur położyli). Szef firmy, dbając o jak najniższe koszty utrzymania obiektu, w momencie kiedy opracownicy "z partery" idą do domu, zakręca ogrzewanie na parterze i w tym momencie śmiech, ponieważ wszsytkie pomieszczenia, cały parter jest na jednym zaworze i zakręca również ogrzewanie dla gostka, który siedzi całą dobę :))) Zajeżdzam kiedyś do nich w nocy na jakąś kontrolę i patrzę, a gościu grzejnikiem elektrycznym się dogrzewa - pytam go, o co chodzi i kiedy opowiedział mi to wszystko, to ze śmiechu myślałem że się posikam.

Brawa dla inspekctora i projektanta - dodam jeszcze, że okna w dachu też są spieprzone - górna krawędź nie jest równolegle do podłogi, tylko prostopadle do okna (wszyscy wiedzą o co chodzi).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sie zbieram do pisani, to juz sie denerwuje.

 

U mnie fachowcy od wod-kan i c.o do wykonania podkuć na poprowadzenie rur z dołu na gore, podejscia pod zlewy i szafki rozdzielaczowe uzywali bardzo profesjonalnego narzedzia, jakim jest mlot HILTI (wiem, po sam go uzywalem i bez niego z wieloma pracami nie poradzilbym sobie).

 

Proble tylko w tym, ze ja bylem w pracy, a im kilka razy dluto przelecialo na druga strone sciany (sciany z BK). Myslalem, ze mnie szlag trafi. Cale szczescie, ze im jeszcze nie zaplacilem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...