Johnadias 13.02.2010 21:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lutego 2010 U nas majster próbował ocieplić ściany fundamentowe jakimś starym styropianem EPS 70 (ściany) a nie kupionym przez nas EPS 100 (fundamenty)... Udało mi się go wyczaić jak zobaczyłem rano na budowie w krzakach stary styropian. Powiedziałem mu, że to nie jest Nas styropian i żeby go nie próbował używać na naszej budowie... Oczywiście tłumaczył się że musiał rozpakować samochód... Wziołęm w tym dniu wolne i robiłem altankę mając na oku majstrów... Ci nie różnowali... W krzakach przycinali stare płyty styropianu na wymiar nowego i przyklejali go na ściany... myśleli że się nie zorientuję... Poczekałem aż się napracują... Potem naznaczyłem na ścianie wszystkie oszukane płyty... Tłumaczyli się że to zszła jakaś pomyłka... Musieli wszystkie zrywać i przyklejać nowe... A majster ze swoją ekipą po zakończeniu stanu zero wyleciał z budowy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Johnadias 13.02.2010 21:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lutego 2010 Ogólnie jak ktoś nie ma czasu być CODZIENNIE NA BUDOWIE, najlepiej kilka razy o różnych godzinach, to niech nawet nie marzy o tym, że dom będzie miał wybudowany po swojej myśli... Swojego majstra miałem z polecenia od znajomych... Oni byli na swojej budowie 2 x w tygodniu... nawet im nic nie mówiłem o tej akcji ze styropianem... Niech żyją w spokoju i myślą, że mają porządnie ocieplone fundamenty... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mariankossy 13.02.2010 22:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lutego 2010 Kto chętny, fachowiec z polecenia . http://www.glazurnicy.pl/pliki/grafika/prace/19307-6558-p6.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mariankossy 13.02.2010 22:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Lutego 2010 Po nim najlepiej wziąść glazurnika " bez zahamowań" http://www.glazurnicy.pl/pliki/grafika/prace/19313-6558-p11.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chef 14.02.2010 18:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Lutego 2010 tron dla króla Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
el-ka 15.02.2010 21:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lutego 2010 Może to był jakiś przymus techniczny - np, sracz w piwnicy, żeby zachować różnicę poziomów czy coś takiego. Bo sama fantazja, to jakoś mało w tym przypadku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Vein 17.02.2010 17:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 taaaa no to zaczynamy: Dom drewniany z przeniesienia. 1) Trzymanie roboty Najpierw ekipa która miała nam robić fundamenty, jechali chyba ze 150 km żeby nam te fundamenty zrobić, panowie "z polecenia", specjalnie dla nich kupiliśmy przyczepę kempingową, żeby mogli nocować i zrobić fundamenty, przyjechali, zostawili "dziadka" (robotnika w wieku około 60) i pojechali, mieli być następnego dnia "bo coś im wypadło". Dziadek bez pieniędzy, bez ubrań, nawet bez łopaty czekał na nich tydzień na działce, panowie nie odbierali telefonu, wyparowali jak kamfora... Człowieka karmiliśmy, kupowaliśmy papierosy, czekaliśmy... Jak przyjechali to pogoniliśmy na cztery strony świata. 2) I do winkla i do piona i robota spier... "Fachowiec Od Fundamentów" w skrócie FOF - człowiek "przemiły", fundament "częściowo szalowany", ławy lane razem z fundamentem, beton lany w folię, ława niezaszalowana, tylko wszystko powyżej (nie mam zdjęć... a szkoda). Ponieważ szalunki były zrobione "z dupy", przy zalewaniu z gruszki "puknęło, strzeliło i się rozlazło", wybrzuszyło na zewnątrz szalunek, ratować nie było co, zabrakło metr betonu to fachowiec zamówił na nasze nazwisko... najmniejszą gruszkę, ale to było z 2.5 metra, co nie weszło w fundament, wlał w dziurę w ziemi "to będzie fundament pod komin", tylko, że jeszcze nawet nie było wiadomo gdzie będzie komin, poza tym ten "fundament" był zaniżony o jakiś metr. Pan pomurował fundament z kamienia (ładny śliczny, hamerykański), przywieziono dom, nowe podwaliny, położono i... Fundament zamiast wystawać "na zewnątrz" poza obrys domu 10 cm, to jest "wewnątrz", czyli zamiast mieć miejsce na docieplenie i zlicowanie ścian z fundamentem, jest problem z dociepleniem wewnątrz, posadzkami, legarami na podłogę etc etc, a fundamentu nie da się "domurować" ponieważ jest to fundament z kamienia, oczywiście kotwy nie "zgrywały się" z podwalinami, więc mamy dom nie zakotwiony.Pan wykonał nam jeszcze ścianki działowe i komin, ścianki robione w miarę OK, komin też dobrze, ale Pan nie chciał stawiać komina systemowego bo "nie wiadomo na jakiej wysokości ma być wlot do komina" (czyt. "na tym nie zarobię"). Druga sprawa, to trzeba było ten dom przykryć blachodachówką, niestety dla FOF nie opłacało się robić tego za 7000zł "bo trzeba dojeżdżać" (mieszka 2 km od budowy, nie miał roboty jeszcze pół roku, siedział w domu), zrobili to Panowie od przeniesienia za 5000, dojeżdżając 100km, ale to zaraz. 3) Żeby nie kit i nie mech, to by majster z głodu zdechł Czyli "Fachowcy" od przeniesienia, oni domy to przenosili, ale czy umieją to zrobić to już sprawa wątpliwa. Nie wymieniali ponadgryzanych zębem czasu elementów, bo się spieszyli, wymienili tylko podwaliny i "murłatę" bo by dom się rozjechał. Oczywiście, ponieważ nikt nie zrobiłby podwaliny i "murłaty" na długość 15 metrów, podwalina zamknięta została zamkiem (prawidłowo), ale "murłata" oryginalnie była zaklinowana, a inteligenci, ponieważ kliny "zgubili" to zamiast kołka o średnicy 40mm dali gwóźdź o średnicy 4 mm, później zostało to skręcone śruba przez innych robotników (ale dom i tak o 3 cm się rozjechał). dostali zlecenie zrobienie więźby i jej przeróbkę, robotę wykonywali w miarę szybko, zgnite i przepalone elementy wymienili, ale już w koszach, to dali deski... Ze starej podłogi, w starej farbie i ze starymi gwoździami, myśleliśmy, że to są deski tymczasowe, ale, że to są "na stałe" okazało się po pokryciu dachu blachą. To, że na symetrii dachu walnęli się o dobry jeden "garb" na gąsiorze, to rybka w porównaniu z pozostałymi cyrkami. Chociażby robiąc ściany szczytowe, gdzie oryginalnie tylko częściowo były z bala, a my zleciliśmy, zeby dorobili tak, aby były całe. To "fachowcy" żeby ułatwić sobie robotę, nie wpuszczali belek w słupy i krokwie "na palec" tylko docinali je "na równo" i dobijali gwoździami "po skosie". Chyba to wszystko co spartaczyli... Chyba. 4) Szum wody uspokaja... Ciekawe k* kogo? Czyli hydraulik numer jeden (mam nadzieję, że zostanie na tym numerku w tym wątku). Nasz sąsiad, któremu sprzedaliśmy działkę przynajmniej 6000zł taniej niż była wartość rynkowa, na dodatek były też inne przysługi. Zacznijmy od tego, że, mimo iż mówiliśmy, że chcemy instalację CO z miedzi, wcisnął nam plastikową zaciskaną. Jak pewnie wiecie, koszt takich rurek jest niski, ale koszt połączeń już diablo wysoki, a połączenia są jednorazowe. Zrobił totalne "esy floresy", rury krzyżowały się kilkanaście razy mimo, że dał osię prowadzić to bez tych skrzyżowań. Jak w jednym miejscu rury wychodziły "za wysoko" to poobcinał preizolkę i rura CO krzyżowała się z rurą zasilającą dom w zimną wodę, bez izolacji. Nawtykał tych połączeń "jak mrówków", nie mówiąc już o tym, jak było robione zasilanie poszczególnych pomieszczeń (potrafił przejść dom "dookoła" rurkami, dając ich 30 metrów, jak mógł to zasilić rurką 5 metrową). A to wszystko, żeby wcisnąć jak najwięcej materiału. Zaprosiliśmy dwóch inżynierów (niezaleznie), do oceny tej instalacji, złapali się za głowy, powiedzieli, że tak się dla wroga nie robi i że instalacja nadaje się do zdjęcia.Koszt materiału na parter, był taki, że drugi hydraulik zrobił z materiału za niewiele większe pieniądze instalację CO i WU na parter ORAZ PODDASZE, tylko, że CO jest z miedzi."konstrukcja sztuki współczesnej" został zdjęta i leży w kącie (oczywiście jest do wyrzucenia, bo jedyne co można odzyskać to rurki.Pan "hydraulik" (inżynier, żeby nie było!), jeszcze jak nie byliśmy świadomi "całego cyrku", stwierdził, że nie trzeba wykonywać próby ciśnieniowej... Oczywiście instalacja strzeliła, ale w końcu i tak mamy drugiego, godnego polecenia hydraulika który wykonał drugą, już prawidłowa instalację. Jeszcze zostały numer 5 i 6, czyli wykończeniówka i okna (Białostocki Domex). Ale na to siły teraz już nie mam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DACxxxAZ 17.02.2010 19:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 No to zabawa się dopiero zaczyna Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sylwka5005 17.02.2010 19:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 Powiedzcie wy mi wszyscy skąd bierzecie te ekipy? jak pracuje w budownictwie to jak widzę i słyszę za jakie pieniądze wykonujecie niektóre prace to aż mnie śmiech ogarnia> fundament robi się 2-3 dni w 3-4 osoby zależy jaka brygada a bierze się za taka prace ok 3tysiecy i nieraz mniej a wy piszecie o 5-8? ludzie polecę wam świetnych wykonawców z Sądeckiego chcecie piszcie: [email protected] Login należy do żony. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Vein 17.02.2010 21:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 5 i 6 już się wydarzyło, ale że tak powiem sprawy nie są do końca doprowadzone, nie mam siły o tym na razie pisać. Skąd mamy? Z "polecenia" zazwyczaj... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gianti 22.02.2010 00:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2010 to taka drobna wstawka - na co trzeba uważać - bo wykonawcy potrafią powiedzieć że "tak też może być" http://images48.fotosik.pl/263/f91f7ec844f455b0m.jpghttp://images35.fotosik.pl/118/7ab8499618440e49m.jpg wykonawca uważa że nie ma potrzeby aby górna krawędź veluksu była w jednej linii poziomej z sufitem k-g - nie ważne że przy mocowaniu pionowym tego elementu zabiera się mnóstwo światła, poza tym brak jest prawidłowej wentylacji - w dodatku do każdego okna instrukcja montażu wyraźnie wskazuje jak należy montować - ale po co wykonawcy mają czytać instrukcje. a dolna krawędź veluksu? ciężko było poziomicę przyłożyć? - no cóż - najważniejszym narzędziem inwestora to : - poziomica- łata- miara- szlaufwaga- itd bez tego ani rusz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Helios 22.02.2010 10:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2010 Nie jest sztuką mieć te narzędzia. Każdy budowlaniec je ma, ale sztuką jest z nich korzystać Nasz pseudomajster miał poziomicę, ale tylko miał i nic więcej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Rom-Kon 22.02.2010 14:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2010 (...) Skąd mamy? Z "polecenia" zazwyczaj... jeśli to z polecenia to... nie masz przyjaciół tylko samych wrogów... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Rom-Kon 22.02.2010 14:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2010 wiecie co, pracuję w sądzie i jak sobie przeglądam akta, gdzie pospolici złodzieje, włamywacze, rozbojarze w zawodzie mają wpisany pracownik budowlany, zatrudniony w firmie xxxx jako np termoizolator to od razu ogarnia mnie panika. Podczas budowy domu wpuszcza się do niego kilka - kilkanaście ekip. Każda z nich liczy przynajmniej po kilka osób. Dajemy im podorabiane klucze. Tak sobie myślę jak duża szansa jest na to że przynajmniej kilka z tych osób mają na koncie wyroki a taka fucha jest dla nich genialną okazją do rozpoznania terenu, dorobienia sobie kluczy itp. Odkąd postanowiliśmy resztę domu dokończyć sami odetchnęłam z ulgą że nikt po moim domu się już nie będzie pałętał, choć zawsze zostaje obawa po poprzednich (z wieloma nie rozstaliśmy się w miłej atmosferze) Niestety tu się zgodzę... ale ja wolę dostać zielonego jak szczypiorek na wiosnę ze średnim i go porządnie przyuczyć niż zbyt doświadczonego bo ciężko jego nawyki wyplenić... miałem jednego pracownika - młody studenciak... praktycznie zaczynał od zera - dziś robi mi konkurencje nawet tu na forum Jeszcze czasem zadzwoni po poradę ale już sporadycznie... teraz też mam pracownika po średnim... czekam na moment gdy zacznie rozglądać się za swoim interesem... i to jest właśnie przyszłość budowlanki... no może wykończeniówki.... dzisiaj bez matury to na wykończeniówkę się nie wchodzi... ...odrębną sprawą jest że wykończeniówka to praca również dla kobiet! Płytki, szpachle czy malowanie na zachodzie już dawno kobiety wykonują! U nas jeszcze rzadkość... kolega (konkurencja) robi z żoną u nas feministki to za prawem do głosowania to tak ale już za pracą na budowie to już nie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
krolik2002 22.02.2010 17:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2010 wiem, że wszystko przede mną ale pytam.... gdzie jest Inwestor ??? przecież roboty, które pokazujecie na fotkach to nie 15min "pracy" Zlecacie zbicie więźby/wykonanie KG itd. i przyjeżdżacie dopiero jak jest "gotowe"?? Przecież partacza/paparucha można poznać po jednym dniu. Wiem, łatwo mówić ale staram się doglądać budowy jak najczęściej choć się na tym nie znam ale...... proste zawsze jest proste, szpara to szpara, pion to pion itd. PS Wpadłem niedawno na budowę, patrzę a tam na wieńcu wymurowana silka. Pomyślałem "aha, ciekawe jak to się będzie trzymało oblodzonego wieńca" i miałem rację....wszystko tylko stoi Będą murować od nowa Zwyczajnie są rzeczy, na których nie trzeba się znać....wystarczy troszkę zdrowego myślenia, ograniczonego zaufania i tyle Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Rom-Kon 22.02.2010 18:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2010 Kolego... niektórzy Inwestorzy są zajęci... bywało że widziałem Inwestora raz na dwa tygodnie bo praca mu nie pozwalała bywać częściej ...ale też jeden wyjechał na 3 tygodnie na urlop za granicę w takim wypadku dobrze mieć albo dobrego kierbuda albo jeszcze lepiej inwestora zastępczego - ale to niestety kosztuje... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
krolik2002 22.02.2010 18:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2010 Kolego... niektórzy Inwestorzy są zajęci... (...) w takim wypadku dobrze mieć albo dobrego kierbuda albo jeszcze lepiej inwestora zastępczego - ale to niestety kosztuje... kierbud kosztuje?? inwestor zastępczy kosztuje?? litości!! Poprawki, materiał, czas, nerwy są niby za darmo Jak można zostawić bez nadzoru np. nową ekipę ???? To samobójstwo i pchanie się na własną prośbę w kłopoty Też nie mam czasu na pilnowanie ekipy. Wpadam na budowę nocą i błędy EWIDENTNE jakoś wyłapuję Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sylwka5005 23.02.2010 08:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lutego 2010 A dlaczego nie układacie umów tak by wykonawca odpowiadał za fuszerkę i był zobowiązany sam ją usunąć na swój koszt!? Przy takim układzie możecie jechać na wakacje! Szczególnie ze płacicie majątek za wykonanie pracy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kropecka 23.02.2010 11:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lutego 2010 jasn, łatwo powiedzieć. Co z tego że mam umowę jak po pierwsze wykonawca okazuje się totalnym partaczem i nie ma szans żeby był w stanie cokolwiek poprawić a po drugie on sam twierdzi że nie ma sobie nic do zarzucenia bo jego robota jest wykonana poprawnie? Ten kto nie trafił na budowie na oszustów i kompletnych partaczy nie zrozumie ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
krolik2002 23.02.2010 15:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lutego 2010 z tym się zgadzam w pełnej rozciągłości. Umową można sobie wytapetować kibelek (90% przypadków). Wg mnie NAJWAŻNIEJSZE w porę pogonić paparucha a do tego potrzebny kontroling w postaci Inwestora (czasem zastępczego), Kierbuda itd. Rozmawiałem ze znajomym budowlańcem o umowach....z tego co mówił, to normy budowlane są takie, że nie istnieje coś takiego jak poprawność kosmetyczna i jeśli coś trzyma się kupy i nie zagraża bezpieczeństwu to można się sądzić w nieskończoność. Podawał mi np. normę na dopuszczalne krzywizny ściany....porażka Przeglądałem ostatnio swoją umowę....szkoda gadać, nie chciałbym z nią trafić do Sądu PS Najlepszą opcją jest zapłata po robocie z małą zaliczką na materiały.....powiedziałem to ja, gość który zapłacił "górką" 80kpln Mam nadzieję, że za swoją głupotę/naiwność nie będę płakał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.