Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Największe fuszerki


Recommended Posts

właśnie o to chodzi, my jak po partaczach przy ocieplaniu poddasza wzięliśmy rzeczoznawcę, żeby ocenił ich robotę, to zaczął mi przedstawiać argumenty, którymi mogliby się wybronić w sądzie, typu "skoro nie kupiła im pani nadbitki na krokwie, to nie mogli odpowiednio dużo ocieplenia nawciskać" itp. A już samo to, że w projekcie mieliśmy i warstwę 20cm wełny między krokwie i nic na krokwie sprawiało, że argumenty o braku drugiej warstwy między stelażem też nie miały znaczenia :/

 

Rom - kon, tylko kto by kobietę zatrudnił np do układania płytek? W Polsce chyba niewiele osób byłoby do tego skłonnych.

 

My jako inwestorzy staraliśmy sie pilnować budowy tak często jak tylko się dało. , co nei zmienia faktu że żeby nabrać pewności że mamy do czynienia z oszustami lub partaczami to musieliśmy zostać najpierw oszukani (na mniejszą lub większą kasę) lub musieliśmy mieć już coś ewidentnie spaprane. Każda, nawet najmniejsza poprawka kosztuje, a mając takiego pecha w doborze ekip jakiego my mieliśmy to tych poprawek uzbierała się masa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 815
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

ja mam o tyle dobrą sytuację, że wziąłem jedną firmę do wszystkiego. SAME PLUSY. Nikt na nikogo nie zwala, że "poprzednie ekipa to partacze", zrobienie dachu/wylewek itd pozwala "przetestować" poprawność wykonania czyli np. dach kończą kryć dzisiaj, jutro im placę ale wiem że na mojej budowie będą jeszcze rok więc mam ich "pod ręką" w razie odkrycia fuszerki. POLECAM.

 

Poza tym szef firmy sam koordynuje kolejne etapy i nie musimy się martwić obsuwami aktualnej ekipy, brakiem czasu następnej itd.

 

PS

Nieoficjalnie (od murarzy) dowiedziałem się, że szef zatrzymuje im część kasy płaci resztę dopiero jak wyjdą tynkarze. Dobry patent

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

krolik, ja po skonczeniu stanu surowego dziękowałam Bogu że nie podpisałam z murarzami umowy na zrobienie całego domu, po kilku niesnaskach i poprawkach najzwyczajniej w świecie zaczęli mi robić na złość i kompletnie olewać budowę. Piszesz że nie ma przestoju, u mnie murarze potrafili przez 3 tygodnie na budowę nie przyjeżdżać, bo znaleźli sobie "równoległą" budowę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

Rom - kon, tylko kto by kobietę zatrudnił np do układania płytek? W Polsce chyba niewiele osób byłoby do tego skłonnych.

(...)

...no fakt - kobieta nadaje się tylko do pakowania tubek z kremem do kartoników... ma zbyt ograniczony umysł by ogarnąć złożoność zagadnień związanych z położeniem płytek w łazience... ale to tylko polskie kobiety bo np. wujowi mojej żony (przyszłej :wink: ) w Berlinie płytki w łazience kładła kobieta... no ale cóż... Niemki są bardziej rozwinięte - do pakowania kremów w kartoniki to zatrudniają Polki :-? :-? :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

...odrębną sprawą jest że wykończeniówka to praca również dla kobiet! Płytki, szpachle czy malowanie na zachodzie już dawno kobiety wykonują! U nas jeszcze rzadkość... kolega (konkurencja) robi z żoną :wink: u nas feministki to za prawem do głosowania to tak ale już za pracą na budowie to już nie :p

Widziałam ostatnio ekipę, która ocieplała blok. W ekipie 2 kobietki ( małe drobne nie żadne herszt baby), które zasuwały na równo z facetami. Docinały styropian, kołkowały , zacierały. Były dokładniejsze i szybsze od facetów.

Ja bym zatrudniła kobietę do np położenia płytek, bo wydaje mi się że kobieta ma bardziej rozwinięty zmysł artystyczny i mogłaby nie jednego fahofca zakasować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

problem jest tylko w noszeniu na pryzkład cięzkich paczek z płytkami na 4 piętro jak nie ma windy.

...no cóż... kobiety dzielą się na miastowe - z problemami i na wiejskie - bez problemów...

 

Wiem że łatwiej rozładować tira w supermarkecie niż zanieść parę paczek płytek na 4 piętro... oj coś wam to równouprawnienie już bokiem wychodzi...

 

w Warszawie jest cała brygada... same baby i ani jednego chłopa... robią wykończeniówkę... i jakoś im idzie... nawet bez windy :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak można zostawić bez nadzoru np. nową ekipę ???? To samobójstwo i pchanie się na własną prośbę w kłopoty

ja Ci naprawdę dobrze życzę, ale wszystkiego nie upilnujesz, nie wszystko da się ocenić na "równe, prosto, przylega"

 

temat rzeka. Kolejne mądre i prawdziwe słowa. Kumpel (akurat miał czas) przesiadywał na budowie po 3-4h/dziennie i na szczęście trafił uczciwych tynkarzy, którzy odmówili roboty i pokazali palcem dach, który niechybnie by się zawalił :o

 

nieważne.....czekamy na kolejne opisy fuszerek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jasn, łatwo powiedzieć. Co z tego że mam umowę jak po pierwsze wykonawca okazuje się totalnym partaczem i nie ma szans żeby był w stanie cokolwiek poprawić a po drugie on sam twierdzi że nie ma sobie nic do zarzucenia bo jego robota jest wykonana poprawnie?

 

Ten kto nie trafił na budowie na oszustów i kompletnych partaczy nie zrozumie ...

Pracuje w budownictwie i wiem ze wszystko można zrobić a jak ktoś mówi ze jest ok a ty inaczej to wezwij eksperta niech wyda ekspertyzę i już wiesz kto ma racje! pamiętajcie można nie znać się na budowlance ale wszystko da się wykonać i sprawdzić oraz odzyskać! No chyba że zatrudnicie do pracy kogoś z kim nie piszecie umowy i to już cierpcie! Jak nie widzieliście wcześniej efektów pracy to nie zatrudniajcie nikogo lepiej jechać pól kraju i zobaczyć niż później płakać!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zatrudniłam rzeczoznawcę, za ekspertyzę zapłaciłam kolejną kasę (oprócz zaliczki i zmanowanego materiału). Ekspertyza wskazywała że robota była źle wykonana. I co w związku z tym? Do sądu mam podac? Założenie sprawy - kolejne kilka stów, ekspertzy kolejnych rzeczoznawców - kasa, sprawa tocząca się przez kolejne lata, wyrok nawet dla mnie korzystny nie gwarantuje że odzyskam pieniądze. To nie takie proste, mam do wyboru wydac kolejną kase, bez gwarancji jej zwrotu albo olac to wszystko i nie stracic juz nic wiecej. A narzekam, bo tak naprawde to inwestor jest na straconej pozycji. Nie powinno tak byc, ze rozpoczynajac budowe ma sie do wyboru gaszcz ekip - oszustow, partaczy, gdzie wlasciwie jakikolwiek wybor to balansowanie na krawedzi ryzyka. Dobre oblegane ekipy maja zajete terminy na wiele miesiecy naprzod. I to nie jest tak ze bralam ekipy tylko w ciemno. BYly rowniez takie "po znajomosci", byly polecane na FM a i tak potrafily mnie zrobic w konia, oszukac na kase, spieprzyc calkowicie/czesciowo swoja robote.

 

Niby czlowiek uczy sie na bledach, sory, widocznie nie umiem poznac sie na ludziach. Sprawa swieza, bo sprzed kilku dni. Na szybko potrzebowalam elektyka ktory podlaczylby glowny kabel wychodzacy z mojego domu do skrzynki zakladu enegetycznego, wstawil bezpiecznik i podstemplowal we wniosku o zawacie umowy odpowiednie pole. Moj elektryk wykonujacy instalacje w domu ciagle nas olewal, przekladalal terminy z tygodnia na tydzien, a to temperatury za niskie, a to jego nie ma a tygodnie lecialy. Wkurzylam sie, postanowilam poszukac na szybko elektryka ktory mi to zrobi z dnia na dzien. Drobna robota, dalam ogloszenie, rozstaw cen od 350 - 1200 zl (dla mnie przesada). Wybralismy goscia, umowilismy sie na 400 zl za calosc. Dostal zaliczke 100 zl. Przyjechal jednego dnia, wykopal dolek wokol skrzynk (bylismy przekonani ze kabel podlaczyl)i i wrocil do domu twiedzac ze musi z hurtowni bezpiecznik zalatwic. Nastepnego dnia sie nie pojawil twierdzac ze w hurtowni musi poczekac kilka dni na bezpiecznik. W miedzyczasie pojawil sie nasz stary elektryk ktory mial bezpiecznik i byl gotowy przyjechac i to dokonczyc. Odwolalismy tamtego i co sie okazalo, ze gosciu oprocz wykopania dolka nie zrobil kompletnie nic, nie podlaczyl kabla, zero. DO tego we wniosku wypisal totalnie bzdurne dane (dodatkowo pokreslone) Na prosbe o zwrot kasy stwierdzil ze zwroci po czym nie dal znaku zycia, kasy na koncie nie ma a ja po raz kolejny zostalam oszukana. Ja juz nie mam sily, moze i jestem glupia i naiwna ale w tym kraju to oszusci ewindentnie staja na lepszej pozycji niz pokrzywdzony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Chciałbym ostrzec wszystkich szukających "fachowców - dekarzy" z okręgu Pucka.

Jeśli jesteście na etapie poszukiwań dekarzy to odradzam ekipę z Połczyna. Dach w ich wykonaniu przypomina swoją funkcją "durszlak". Przekonałem się o tym na własnej skórze. Nie mają pojęcia jak się kładzie prawidłowo folię dachową, a o prawidłowym położeniu blachodachówki kończąc. Po prostu na poddaszu zimą są zawieje i zamiecie śnieżne, śniegu nie zabraknie. Folie dachową w niektórych miejscach nawet udało im się położyć "pod włos". Folię na okapie zakończyli tak, że woda zlatuje nie do rynny (ani nawet pod rynnę), lecz po krokwiach, a przy tak "szczelnym położeniu dlachodachówki wody tam nie zabraknie. Na moje pytanie czemu śnieg tak po poddaszu chula padła odpowiedź : to chyba czary. Nie umieją także montować wyłazów ani okien dachowych. Boję się ich wpuścić teraz na dach bo mi blachę porysują, że po kilku latach będzie po niej (farby zaprawkowej nie znają). Nie mogę sobie darować, że dałem się na nich namówić i że nie mogłem być jak to robili (więźbę dachową dopilnowałem i może być).

Gąbkę pod gąsiory, opierzenia kominów i rynny koszowe zakupili - na moje konto oczywiście, lecz założyć to już im się nie chciało tylko ją schowali pomiędzy folią i blachą, lecz na ich nieszczęście znalazłem ją i potem ją założyli, lecz strasznie im to wyszło.

Na tym zakończę, bo naprawdę nie da się tego wszystkiego opisać.

W ŻADNYM WYPADKU DEKARZY Z POŁCZYNA!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja opiszę przygodę na mojej budowie.

 

Etap rozpoczęcia historii:

Budowa domu wg planu z MURATORA z poprawkami wewnątrz (zmieniony całkowicie układ pomieszczeń - ważne dla sensu opowiadania).

Fundament zrobiony, chudziak na parterze zrobiony, kanalizacja pod chudziakiem zrobiona. Początek stawiania ścian.

 

Przyjeżdżam jak zwykle na budowę zobaczyć jak postępują prace. Mury pięknie pną się do góry. Majster mówi, że warto już zamawiać Schiedla na kominy. W sumie 9 kanałów kominowych i wentylacyjnych (ważne dla dalszej treści :D ). Mówię "ok" ale zanim wyjeżdżam z budowy oglądam kolejny raz chudziak. Zastanawiają mnie 2 ujścia. Jedno wychodzi z podłogi w okolicach kotłowni ( nie kojarzę aby tam miał stanąć jakiś kibelek a drugie w salonie przy ścianie (hmmmm... myślę kibelek w miejscu TV? - ciekawe programy będą; szczególnie te "na żywo" :lol: ). Pytam Majstra co to jest? Wyjaśnienie: Pierwsze to rura pewnie do pieca na kondensat a drugie to powietrze do kominka. Zapewnia, że wszystko zgodnie z planem (co potwierdza wyciągając z kieszeni rzut parteru).

Nie mam czasu od razu analizować. Przyjmuję do wiadomości. Jadę ze swoimi planami szukać kominów. Siadam z miłą Panią w hurtowni do stołu, wyciągam plany, liczymy i wychodzi.... 13 kanałów :o .

Przecież Majster mówił o 9? Zaczynam myśleć co jest nie tak. Patrzę w plany i coś jest nie tak. Wg mnie to co widziałem na budowie i to co jest w planach to 2 różne budowy!!! Niby obrys budynku się zgadza ale środek już nie!

Wracam na budowę ( mam złe przeczucia).

Biorę Majstra, wyciągam plany i mówię, aby pokazał jak liczył kominy.

Majster popatrzył na moje plany, podrapał się w głowę i pyta

" A CO TO ZA PLANY? SKĄD JA JE MAM?

Ludzie!!!! Jak to skąd? To mój dom, który on buduje!!! I takie plany ode mnie dostał!! - krzyczę!!

Majster wtedy wyciąga plany z kieszeni, rozkłada i..... TO NIE MÓJ DOM!!! Zbladłem, zsiniałem i nie wiem jeszcze jakich kolorów dostałem.

Owszem, projekt ten sam, ale taki jak w internecie (bez zmian)!! Myślałem, że mnie szlag trafi na miejscu!! Krzyczę ( nie jestem w stanie normalnie myśleć a co dopiero mówić) skąd to ma? Zapiera się w żywe oczy że ode mnie. Kilka minut sprzeczki, do momentu kiedy udowadniam mu, że nie mógł ich ode mnie dostać bo nie ma na planach tabeli w rogu z informacją o inwestorze, projektancie itp.

I wtedy wychodzi szydło z worka. Okazuje się, że moje plany (rzut parteru) zalał i bał się mi powiedzieć więc załatwił kolegę, który na podstawie rzutów w internecie wykonał mu rzut parteru!!! Zgroza!!!

Dlatego ujście kanalizacji było na środku pokoju!!

Finał na szczęście dobry bo na tym etapie dało się wszystko naprawić, ale jeszcze przez jakiś czas miałem ujście rury kanalizacyjnej na środku podłogi w pokoju. :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Majster popatrzył na moje plany, podrapał się w głowę i pyta

" A CO TO ZA PLANY? SKĄD JA JE MAM?

Ludzie!!!! Jak to skąd? To mój dom, który on buduje!!! I takie plany ode mnie dostał!! - krzyczę!!

Majster wtedy wyciąga plany z kieszeni, rozkłada i..... TO NIE MÓJ DOM!!! Zbladłem, zsiniałem i nie wiem jeszcze jakich kolorów dostałem.

...Okazuje się, że moje plany (rzut parteru) zalał i bał się mi powiedzieć więc załatwił kolegę, który na podstawie rzutów w internecie wykonał mu rzut parteru!!! Zgroza!!!

:lol: :lol:

 

Czytam i się śmieję sam do siebie :lol:

Co też ci ludzie potrafią wymyślić!!!

U mnie nie było lepiej- jednak mam tą przewagę nad ala majstrami, że znam się na budowlance i na bieżąco ich kontroluję, a i tak mnie w hu..ja robią. Przepraszam za wyrażenie. Większość niedociągnięć wyłapuję i na bieżaco rozliczam wykonawców. Więcej w moim dzienniku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

moja histora......zaczęła sie juz na etapie geodetki, niby z wieloletnim doświadczeniem.......no bo starsza i wogóle.. zna sie z kolejnymi miłymi paniami w starostwie wiec jak by co to bedzie sZybciej itd.

 

aha musze jeszcze nadmienic ze my budowaliśmy w taki sposób zeby obejś wiele formalności z odrolnieniem dzialki ze fundamenty były na teścia a potem te fundamenty wraz z dzialka przepisaliśmy na siebie

w efekcie

po 1 najpierw geodetka oddała sasiadowi 1,5 m pola przy końcu działki

po2 przyszła drugi raz mierzyć bo cos jej sie nie zgadzało znowu cos trzeba bylo oddać sąsiadowi.. .to teściu wyrzucił ja z pola ( bo pole było jeszcze jego obsiane notabene czyms tam jeszcze)

po 3 przyszła kolejny raz bo znowu jej sie coś tam nie zgadzało... tym razem bała sie teścia i umówila sie juz z mężem

wniosek

wszystko przedłużało sie w nieskończonośc no i miłe panie w starostwie przestały być miłe na pewnym etapie

to pierwsza częsć historii fuszerek przy mojej budowie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...