mmaarcin 20.10.2014 20:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2014 (edytowane) Otworzono lub odtworzono drugi front. Front walk zaczepno-bojowo-rozpoznawczych. Czterech chłopa wróciło z wojaży po sąsiednich budowach i ponownie przystąpiono do ataku frontowego uraaaaaa. Poprzedni tydzięń zszedł na wyrywaniu, dewastowaniu muratorów, co bym pogłębił i skatalogował mą wiedzę. I tak wyszedł spory kawałek gazety. Niestety jeden segregator to za mało. Ale wracając do meritum Na budowie trwa zabawa w deskowanie nadproży do okien "na rogu" i tarasowego, oraz przygotowanie pod strop, zwany dalej terivą Edytowane 20 Października 2014 przez mmaarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 20.10.2014 20:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2014 (edytowane) A wracając do domu/bloku, napotkałem pod balkonami znajomków. A takie warchlaczki jeszcze niedawno z nich były. Jak ten czas leci. Edytowane 20 Października 2014 przez mmaarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 22.10.2014 16:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2014 Dzień wczorajszy to zbrojenie, deskowanie, układanie, mierzenie... Roboty budowlane mają trwać do końca. MOJEGO ALBO BUDOWY Pojawiło się światełko w tunelu, ekipa specjalizująca się w dachowaniu jest zamówiona na 12 listopada bieżącego roku, więc termin jest napięty jak baranie....nieważne. Ważne, że robota jest robiona. A wieczorem wracając spotkałem, no kogo spotkałem...dziką naturę Cóż, może trzeba zmienić tytuł na "dziki zakątek trzech sosen" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 22.10.2014 17:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2014 A dzisiaj deszcz. O 5 rano pobudka i do pracy. Kogo mogłem napotkać pod blokiem? Oczywiście Felka, Ryśka, Lenie i Bonifacego z rodzinką. Tak, zacząłem im nadawać imiona, w końcu co niektóre znam od warchlaczka. Nie wklejam już zdjęć, ani filmików, bo ten dziennik zamieni się w coś, zgoła innego niż dziennik budowlany - "z kamerą wśród zwierząt", "z naturą za pan brat", "mój brat dzik" Co ciekawe, to już trzeci dzień bliskich spotkań, które dziwnym trafem zbiegły się co do dnia z powrotem ekipy na plac budowy. Muszę to przemyśleć. Aż strach pomyśleć do jakich wniosków mogę dojść. Wracając do deszczu, a w zasadzie ulewy, to muszę przyznać, że nie bardzo wierzyłem, co by w dniu dzisiejszym ktokolwiek pojawił się na budowie. Ja pracowałem dzisiaj w pozycji siedzącej, za kierownicą samochodu przemieszczając się z punktu A do punktu B. Nie wyściubiałem nosa z pojazdu. Ani ja , ani pies który razem ze mną zawsze jeździ i ze mną pracuje. Myliłem się, pięcioosobowa grupa ubrana w pałatki dzielnie stawiała opór deszczowi/deszczu, niech będzie ulewie i skręcała zbrojenie, szalowała i sterivovała połowę domu. Jestem pod dużym wrażeniem i jestem pełen podziwu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 24.10.2014 16:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2014 Pogoda nie rozpieszcza, powietrze mroźne jakby miał spaść śnieg. Zaczynam popadać w pesymizm. Panowie powołani do wznoszenia naszego Zakątku mają jednak Wizję, albo Widzenie, bo ciągle dzielnie stawiają (nie wstawiają się) się na budowie. Jak nie w pałatkach, to w kufajkach i czapkach i drucik do drucika, pustak do pustaka i powstaje bajka. Czekam słońca! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 27.10.2014 21:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Października 2014 Jak to fajnie,że poniedziałek zaczyna się od poniedziałku. Zdarzało się, że poniedziałek zaczynał się od wtorku, albo wcale się nie zaczynał. Lecz ekipa wybudowała już wszystkie domy dookoła i teraz buduje tylko dla mnie.Tak to sobie przynajmniej tłumacze. Kwintet pojawił się niemal niezmienionym składzie, to jest dyrygent/majster jak zawsze ten sam, natomiast orkiestra podlega czasami rotacji z uwagi na wcześniejsze zaplanowane trasy koncertowe. Aczkolwiek, puzonista i oboista pozostają ci sami,natomiast saksofonista i Pan od trójkąta (trójkącista?) mają także inne angaże. Od czasu do czasu pojawia się też barytonista co by skonsultować co nie co z dyrygentem lub mezzosopranistą w sprawie np. dodatkowego zbrojenia nadproży lub odebrania kolejnych etapów tworzonej opery. Oby nie mydlanej. Jak widać jest już gdzie usiąść i piwo wypić tak ,aby na głowę nie padało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 29.10.2014 19:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2014 (edytowane) A więc zabawa trwa sia la la la la la... A orkiestra nadal gra sia la la la la la... Ale niedużo brakowało,co by sia la la la la la skończyło się dla inwestora bliskim spotkaniem z Matką Rodzicielką Ziemią. Wczoraj, jak gdyby nic urządziłem sobie spacer po terivie ...w pewnym momencie doleciały do mnie pełne przerażenia krzyki Tych, co tą terive układali...za późno...pustak pękł a mnie zdążyła tylko zaświtać myśl - jak bardzo się połamie... Opatrzność jest jednak po mojej stronie, pustak pękł tylko od dołu i zatrzymał się górną krawędzią na belce. Jak miał nie pęknąć, skoro prawe krawędzie zostały odcięte i przygotowane do zalania betonem - lecz inwestor musiał oczywiście zepsuć. Wymowny wzrok majstrów bezcenny. A dzisiaj, wszystko już pozabezpieczane przed inwestorem. Trochę się czułem jak małe dziecko, któremu dla jego bezpieczeństwa pozabezpieczano a to ostre rogi, a to miejsca do których nie powinien podejść. Ale za to sia la la la la la trwa Edytowane 29 Października 2014 przez mmaarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 01.11.2014 19:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Listopada 2014 I kogo tu słuchać? Majster - syn mówi co by nie podlewać. Majster - ojciec mówi co można by podlać. https://www.youtube.com/watch?v=c4fiiuMp0AQ A ja uważam, że lepiej podlać, niż nie podlać (ale mi sentencja wyszła, taka prawdziwa i głęboka) Rozmyć tego stropu mi się nie uda, schody nie spłyną, więc jednak podleje. I podlałem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 04.11.2014 16:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2014 Zaczynam powoli, powolutku popadać w optymizm. Słoneczko świeci, zima z początkiem listopada nie nadeszła...a więc,a wiec może jednak SSO dojdzie do skutku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 08.11.2014 17:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Listopada 2014 Linoskoczek, czy grupa linoskoczków. Albo jeszcze inaczej, entuzjaści „parkouru” O, już wiem. Nowa ekstremalna dyscyplina – chodzenie po krawędzi szalunku ściany kolankowej za pomocą rury od pompo-betoniarki. I to po ciemku, czyli po zmroku. A także, chodzenie po krawędzi szalunku przy pomocy wibratora. No nie tego, tylko tego elektrycznego, to znaczy tego giętkiego , źle się wyraziłem no tego długiego , yyy no chciałem napisać tego służącego do wibrowania betonu. Ano, jak do tego doszło. Betony z betoniarni byli zamówieni na 14.00. Okazało się jednak, że olali to zamówienie i nie przyjechali. Dopiero interwencja szczebla wyższego firmy budującej nam dom zaowocowała dotarciem imć pana betona z betoniarką na nasz plac budowy. Było to po szesnastej, więc jak nie trudno się domyśleć cała zabawa zaczęła się w warunkach zbliżającej się ciemności. I ta ciemność wkrótce nas dopadła. Jaki jest najwygodniejszy sposób zalewania szalunków i wibrowania betonu? I tu wracamy do tematu przewodniego tego postu. Chodzenie po krawędzi deski w taki sposób, co by nie wdepnąć do zalanego koryta z betonem, a co ważniejsze nie spierdykanie się z wysokości 6 metrów. Na samym początku budowy zastanawiałem się nad zgłoszeniem koparkowego do you can dance, ale teraz myślę, że grupę entuzjastów budowania wyślę do Mam Talent lub Fear Factor. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 08.11.2014 18:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Listopada 2014 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 14.11.2014 22:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2014 Donosiłem niedawno, że lubię jak poniedziałek zaczyna się od poniedziałku. Ekipa odpowiedzialna za dachowanie, widocznie ma podobne zdanie jak ja i stwierdziła, co łoni uznają tylko poniedziałek za początek tygodnia. Środa ani czwartek nie może zasługiwać na miano poniedziałku, więc.... pojawią się w poniedziałek. Pojawianie się w inny dzień tygodnia ma przynosić pecha! Tak, ja z tym argumentem bezwzględnie się zgadzam. Nie mogę mięć takiego pecha abym mógł pozwolić sobie na... pecha. Za to ekipa od murowania i innych prac nie będących dachowaniem kończyła ściany. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 14.11.2014 22:59 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2014 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 19.11.2014 18:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Listopada 2014 (edytowane) Pogoda po prostu piękna – leje aż miło. Temperatura powietrza jak i gruntu dodatnia – to znaczy zimno jak cholera. Dzień jasny i przejrzysty – znaczy się cimno jak w d…..u. m………yyy, przepraszam wyraziłem się niewłaściwie. I wypadało by napisać, że wypadało by zakończyć sezon budowlany z mizernymi wynikam i to w strefie spadkowej… Cha, a właśnie że nie! Pogoda nikomu nie straszna, Panowie od bierek (a może bierków), no tych dużych bierek krokwiowych wznoszą a nawet wciągają (przejęzyczenie, niczego nie wciągają) konstrukcje potocznie zwaną dachem. Praca jak na te warunki idzie bardzo sprawnie i chyba jakiś kataklizm nie pozwoli na dokończenie prac. Oczywiście, jak na początku dowiedziałem się, że konstrukcja będzie wykonywana przez podwykonawcę - Niemca, to zacząłem się zastanawiać, czy my jakiś sojuszy przeciwko wschodnim pobratymcom nie tworzymy. Sprawa się jednak szybko wyjaśniła, właścicielem firmy jest Rafał Niemiec, o wszystko mówiącej nazwie Raf Bud z Będzina. Majster odpowiedzialny za murarkę powiedział mi tylko, że lepiej nie mogłem trafić. Fakt, pracę przebiegają nad wymiar sprawnie, ale jak ma być inaczej jak ekipa zajmuję się tylko dachami. Oby było tak dalej, nie będę chwalił dnia przed zachodem słońca (cholera jakiego dnia, skoro w porze dziennej jest ciemno i jakiego słońca, skoro same chmury) ale jest naprawdę dobrze. Edytowane 20 Listopada 2014 przez mmaarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 19.11.2014 19:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Listopada 2014 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 24.11.2014 07:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2014 I co dalej? Rozważania na temat ocieplenia dachu. Trochę za wcześnie, ale jest to podyktowane miłością do zwierząt i lubością do dzikiej fauny, takiej jak dziki, dzikie koty, jaszczurki żyworodne a także…kuny. Kuny, to zwierzątka, które zamieszkują teren mi pobliski. A mianowicie sto parę metrów ode mnie, w pobliskiej szopie. A wcześniej, u mojego sąsiada (nasze domy oddalone są od siebie 10 metrową miedzą ) gdzie miła rodzinka kunia poczyniła straszne spustoszenia w membranie i wełnie. Czego to sąsiedzi nie znaleźli po zdemontowaniu k-g - całą spiżarnię - zapasy poczynione z ptaszków i innych żyjątek (a w zasadzie nie żyjątek ) Nie zabrakło oczywiście toalety kuniej , gdzieś na wysokości sypialni sąsiadów. Brrr Ponieważ zawsze się zabezpieczam, to zabezpieczę się siatką stalową za pomocą rąk ekipy od dachu, lecz bez deskowania jestem ponoć skazany na porażkę. Idąc za przykładem wspominanych sąsiadów zrezygnuje z wełny i dokonam pianowania - pianą OK. Podobno kuny tego nie lubią – oby to była prawda. Tylko ta cena za natryśnięcie. No, ale to dopiero latem. Jak doczekam. Obym doczekał. Oby mi kasy starczyło. Oby. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 30.11.2014 18:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2014 (edytowane) Ciągniecie, czy może pociągnięcie? Jak by nie nazwać, to ważne aby osóbka, która dokonuje ciągnięcia , przeprowadziła to ciągnięcie z wprawą i uczuciem popartym dużym doświadczeniem. Tak, aby druga strona była usatysfakcjonowana a uśmiech zagościł na licu tej rzesz osoby. Wszak satysfakcja i uśmiech tej rzesz osoby jest najważniejszy. Zdecydowałem się. Pociągnięto mi na budowie rynny zwane także rynnami ciągnionymi aluminiowymi. Nie jest to system jakoś bardzo rozpowszechniony, a to pewnie dlatego, że nie wszyscy lubią ciągnąć rynny, ale ja jako odbiorca jestem zadowolony z efektu. Po pierwsze rynny będą dużo trwalsze od pierwotnie zamówionych plastików. PO drugie rynny są w jednym kawałku, łączą się tylko na zakrętach. Po trzecie trudno je dostrzec – wtapiają się (kamuflują) w otoczenie . Po czwarte, bo taki mieliśmy kaprys z żoną. A po piąte, dobrze mi się kojarzy. A co do samej budowy, to SSO miał się zakończyć z końcem listopada. Miał, bo ciutkę brakło. Okrokwiowano, omembranowano, okontrłapowano, w ¾ odachówkowano. No i osiatkowano siatką ocynkowaną Ledóchowskiego, wszystkie dziurki i dziureczki, szparki przed kuną. Czy coś to da? Oby. Pozostało jeszcze obróbka przy kominach , położenie reszty dachówki, gąsiorów stopni, wyłazu i w zasadzie to by było tyle. Na Mikołaja ma być. Zimno jak na biegunie, ale NIE PADA. Więc ta walka z czasem i pogodą ma szansę na pozytywne zakończenie, o czym uprzejmie doniosę. Edytowane 30 Listopada 2014 przez mmaarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 06.12.2014 19:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Grudnia 2014 Zima mi jednak nie straszna - teraz to sobie może padać. Co prawda nie mogę ogłosić całkowitego zakończenia, bo zostały detale, które nie pozwalają na całkowite otrąbienie sukcesu. Trza jeszcze założyć wyłaz, ławy kominiarskie i schody do tych rzesz ław. No i trza jeszcze po sobie posprzątać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 30.12.2014 15:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2014 (edytowane) Każdy romans musi się kiedyś zakończyć. Chemia już nie ta. Tak więc rozstań nadszedł czas i czas pożegnać się z JW Budownictwo. Kto wie , może na wiosnę umówimy się jeszcze na kilka randek, takich bez zobowiązań. w imię starej przyjaźni. Wszak wiosna to czas miłości. Można powiedzieć, że rozdział I pod wymownym tytułem Stan Surowy Otwarty można uznać za zamknięty. Zamknął się z początkiem grudnia, lecz jakoś było mi nie po drodze z klawiaturą aby o tym donieść. Umowę z firmą miałem podpisaną do SSO. Długo się wahałem, czy nie pociągnąć dłużej tego związku, ale każda randka sporo mnie kosztowała i chyba najwyższy czas na powrót do bycia singlem. Nie to, że mi się nie podobało, bo podobało mi się bardzo. Wszak przyjazdy na budowę w garniturku (no nie do końca , bo garnitur zakładam tylko na wesela i pogrzeby) ręce w kieszeni i pokazywanie palcem co by tu trzeba zrobić bardzo mi odpowiadało. Ale , to magiczne - ale. Ale to kosztowało. I to kosztowało nie mało – niestety. Ale jestem zadowolony z efektu – fajnie. Ale by było fajnie dalej kontynuować - pewnie, że fajnie. Ale, płacić za dwie osoby w restauracji – nie fajnie. Czasami można zjeść samemu w MC Donaldzie. Tak, cały czas mam przed oczami tą magiczną ratę kredytu w wysokości prawie dwóch tysięcy i wiem, że muszę ją stłamsić, zdusić , zniwelować do wartości mi pozwalających na złapanie oddechu i wyjście z zadyszki. Muszę dobiec do celu, ale ten maraton to ultra maraton. Trzeba odpowiednio rozłożyć siły, nie biec na początku na maksa, bo w połowie dystansu trzeba będzie zejść z trasy. A ja muszę przecież dobiec, nie mogę zostać zdyskwalifikowany. Jest jeszcze kilka rzeczy które są, będą realizowane w tym okienku zimowym/transferowym...Ale pod koniec grudnia, jakimś dziwnym trafem, zupełnie z zaskoczenia zostaliśmy zaatakowani przez śnieg i minusowe temperatury. Zupełnie się tego nie spodziewałem. taras ścianka działowa Widok z sypialni z salonu i kuchni Edytowane 30 Grudnia 2014 przez mmaarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mmaarcin 17.01.2015 15:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2015 (edytowane) Czas na podsumowania i powroty czasookresowe - do początku grudnia, bo takie to oto znowuż mam zaległości. Trzeba by podsumować dotychczasową współpracę z JW Budownicwo. Wspomagając się doświadczeniem szanownych forumowiczów, znajomych jak i rodziny postanowiliśmy z żonką do minimum zminimalizować ryzyko związane z budowaniem. Oszuści, złodzieje, naciągacze…do takich wniosków można dojść szukając informacji o firmach budowlanych, wykonawcach, podwykonawcach, którym ciągle i ciągle trzeba patrzyć na ręce. Po prostu strach się budować. No, ale my spróbowaliśmy. Długo szukaliśmy firmy, która by spełniła nasze wygórowane oczekiwania. Sprawdzanie, weryfikowanie za pomocą Internetu, telefonowanie i spotykanie się z inwestorami…sporo tego było. W końcu wybór padł na w/w firmę. Wszystko teoretycznie wyglądało świetnie, ale my nadal się obawialiśmy. Postanowiliśmy trochę sobie pomóc. Chciałem dokumentować sobie cały ten proces budowlany na forum Muratora w postaci tak popularnych tu dzienników. Przy okazji spotkania z przedstawicielami JW Budownictwo poinformowałem ich, że będę prowadził taki dziennik a ich firma będzie wymieniona w tytule. Tak sobie pomyślałem, że nikt nie będzie chciał odwalić jakiejś fuszery, mając świadomość, że zaistnieje w Internecie (wszak wujek gogle dużo potrafi pokazać) Czy to co zrobiłem było słuszne? Czy fakt, że ta firma wisi u mnie w tytule coś zmieniło? Trudno mi powiedzieć, ale oceniam to co widzę. Ekipa, która została do mnie skierowana była bardzo solidna. Liczyła od czterech do ośmiu chłopa (w zależności od potrzeb) i można rzec ,że zapier…lalalalali na bardzo wysokich obrotach. Bez żadnych zbędnych przerw i naprawdę z dużą dokładnością. Przez pierwsze kilka dni bywałem na budowie od dechy do dechy w myśl, co by trza pilnować roboty i robotników. Robotnicy i robota pilnowała się jednak sama a ja dość szybko przekonałem się do majstrów. Moje wizyty na budowie uległy znacznemu się ograniczeniu. Bardzo sobie chwalę elastyczność w trakcie budowy. Rezygnacja z okien w kotłowni, przesunięcie drzwi, zmiana otworów okiennych, doklejanie porothermu i wycinanie zębów w ściance, bo inwestor zmienił zdanie po fakcie zamiast przed. Tak, nawet inspektor budowlany stwierdził, że rzadko mu się zdarza tak bezproblemowo nadzorować budowę. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że Ekipa Pana Sebastiana i jego Taty zwanych dalej Panami Budowlańcami spisała się na medal. - panie, a czy oni pili? Spotkałem się z takimi pytaniami od niektórych sąsiadów. W ich życie prywatne nie zaglądałem , więc na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć. Natomiast parafrazując niektóre ogłoszenia, gdzie na pierwszym miejscu nie wymienia się referencji, ceny itd. tylko - EKIPA NIE PIJĄCA . Cóż, u mnie też nie pijąca. Chociaż ja będąc na ich miejscu i chodząc po krawędzi szalunku na wysokości 7 metrów musiałbym się napić. Kolejna ekipa, to ekipa od dachu. Jest to podwykonawca Rafał Niemiec a firma to Raf-Bud z Będzina. Od razu było widać, że się znają na robocie. Dach w końcu do najłatwiejszych nie należał, powyginany jak by lumbago go złapało. Ale Panowie operowali piłą elektryczną nader sprawnie. Już się miałem zapytać czy żonglować też ją potrafią, ale odpuściłem. Nie będę kolejnej ekipy wysyłał do Talent Show. Jak do tej pory, przekleństwo innych forumowiczów narzekających na wykonawców mnie nie dopadło. Starałem się mojemu szczęściu pomagać. Czytając, pytając, sprawdzając, czy w końcu umieszczając wykonawcę w tytule. Czy to było potrzebne, czy odniosło zamierzony skutek? Z tej perspektywy trudno mi ocenić, czy JW. Budownictwo budowało by mniej solidnie. W zasadzie potwierdziły się opinie, które zebrałem telefonicznie jak i przy okazji spotkań z innymi inwestorami. Skłaniam się jednak do opinii, że są solidni , niezależnie od tego czy gdzieś wiszą w dzienniku jakiegoś nawiedzonego inwestora, któremu notabene wydaje się, że zjadł wszystkie rozumy. Co do współpracy z kierownikiem i (nazwijmy to) szczeblem za biurkowym, czyli Panem Wojtkiem. Elastyczność, bardzo ważne w trakcie budowy. Zmiany koncepcji, rezygnowanie, dokładanie, zamienianie oraz to, że wiele spraw załatwialiśmy na telefon czy za pomocą rozmowy na placu budowy. Na zasadzie gentelmeńskiej umowy. Nie obyło się oczywiście bez zgrzytów, nie była to zawsze cukierkowa współpraca. O co poszło? Ano, o kwestię interpretacji ciągłości pracy ekipy budowlańców. Moje wyobrażenie ciągłości polegało na tym, że brygada wpada na moją budowę i pozostaje na niej do końca. Kierownika wyobrażenie ciągłości polegało na tym, że ekipa wpada na budowę i pozostaje na niej do końca - ale skoki w bok są dozwolone. Cóż, ja na to pozwalałem, lecz skok w bok oznaczał dla mnie jednodniowe wypady a nie pozostawanie na noc, a co gorsza na kilka nocy z dala od Jaworzna. Toż to zdrada, a nie jednorazowy skok w bok. Fakt, na początku umówiliśmy się na nowoczesny związek - bez zobowiązań, który miał trwać dwa miesiące, czyli do końca listopada. Potraktowałem to, jako moje niedoprecyzowanie warunków naszej współpracy i nie drążyłem już później tego tematu . Drżałem tylko , czy zima do nas nie zawita w listopadzie – udało się termin został prawie dotrzymany. Na Mikołaja SSO został zakończony a wszystkie przygody były wliczone w ten czas. Gdybym mógł cofnąć czas, czy bym coś zmienił? Z satysfakcją muszę stwierdzić, że nie. Mogę sobie pogratulować trafnych decyzji, oprócz kosmetycznych zmian i doprecyzowaniu czasookresu pracy ekipy nic bym nie zmieniał i ponownie bym postawił na wybraną przez nas firmę. Nie mam oczywiście porównania z innymi wykonawcami, może to teraz standard i wykonawcy są rzetelni a w necie krążą tylko opinie tych co mieli pecha? Nieważne, ważne aby na kolejnych etapach szczęście mnie nie opuszczało. Trzeba także, zbilansować koszty SSO. Jednym z priorytetów było zbudowanie za rozsądne pieniądze. Ale jak mieć jabłko i zjeść jabłko? Nie da się. Nasz domek z założenia jest parterówką z możliwością zaadaptowania poddasza i który z założenia ma strop drewniany i którego koszt SSO z założenia wynosi 134 tys. za 96 m2. A więc koszt metra to 1400 zł. Co nam zostało, szukanie innych projektów? Nie. Domek nam się spodobał, wystarczyło trochę go udoskonalić i dostosować do naszych potrzeb. Tuning czas zacząć. Projekt przewidywał możliwość adaptacji poddasza, lecz w.g mnie i Oleńki nie pozwalał na pełne wykorzystanie jego potencjału. Rezygnacja z antresoli dało nam dodatkowy pokój (nasza sypialnia) Podniesienie ścianki kolankowej o dwa pustaki pozwoliło zwiększyć powierzchnię użytkową poddasza z 44 metrów do 76 metrów. Koszt tej operacjo to w 4.5 tys. Mogę więc śmiało powiedzieć, że dobudowanie 30 metrów wyszło nas najtaniej w Polsce – 150 zł za m2. I kolejna kluczowa decyzja. Zmiana stropu drewnianego na terive, a tym samym także rezygnacja ze ścianki kolankowej drewnianej na porotherm wraz z wieńcem. Za dopłatą oczywiście. Koszt SSO z naszymi pomysłami wyniósł nas 156 tys zł. Do tego dołożyliśmy schody żelbetowe za 4500 tys i ściany nośne na poddaszu za 3000 tys. Aha, jeszcze dopłaciliśmy do rynien aluminiowych ciągnionych 1300 zł Reasumując, koszt SSO w naszym przypadku to 165 tys. Dużo czy mało? Tutaj można znowuż pobawić się cyferkami. Powierzchnia użytkowa naszego domku wynosi 174 m2 w stosunku do 96m2 pierwotnego projektu. śmiało można powiedzieć, że cena m2 SSO to 950zł. Idąc dalej tym tropem, to po podłogach mamy 196 m2, gdzie ścianka kolankowa na gotowo ma 125 cm (w pierwotnym projekcie ze stropem drewnianym miała 40cm) a więc cena m2 SSO to 840zł. Te moje dywagacje mają na celu pokazanie ,ze można w rozsądnych pieniążkach się wybudować. A dokładnie pisząc, mają mnie przekonać, że dobrze zrobiliśmy i że nasze decyzje były słuszne. Dziecko w szkole trzeba pochwalić aby się lepiej uczyło, psa nagrodzić, że przyszedł do nogi. Inwestor też czasami musi dostać nagrodę. Więc sam siebie chwalę, jakoś trzeba się dowartościować. Edytowane 29 Stycznia 2015 przez mmaarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.