Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 912
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Piękne zdjęcia :)

 

Mam nadzieję, że zapisałaś nazwy tych roślin. Jestem ciekawa tej fioletowej róży. Mam niebieską i jasno fioletową, ale one obie są określane jako niebieskie. Trochę siła koloru i odcień zależą od stopnia nasłonecznienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie zdjęcia robiłam tak żeby było widać tabliczki z nazwami. Co do róży to teraz obejrzałam zdjęcie dokładnie bo chciałam ją podać i ta tabliczka przy niej to nie od tych fioletowych kwiatów. Teraz zauważyłam, że w tą różę wplątany jest powojnik wielkokwiatowy i on tak na fioletowo kwitnie:lol2: Boziu co za pierdoła ze mnie, tabliczka od tego powojnika jest ukryta na samym dole.

Mi jakieś robale przez ten weekend dosłownie zjadły róże. Na liściach jest mnóstwo dziur i kwiaty zupełnie zniszczone a zakwitły parę dni temu. Co to za g... i czym to spryskać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokaż zdjęcie tego pożartego. Może wypatrzysz też co to żre na spodniej stronie liścia.

 

http://poradnikogrodniczy.pl/roze-szkodniki.php może znajdziesz tu drania.

 

 

Imperata cylindrica "Red Baron" rozrasta się rozłogami. Jest ekspansywna, więc jak będziesz sadzić to miejsce ogranicz borderem.

Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro zrobię zdjęcia. Jedną jeszcze bym zrozumiała, ale wpierniczyć wszystkie w różnych częsciach ogrodu to już przesada:(

 

Z dobrych info to znalezliśmy stolarzy. Przysłali dziś wieczorem wycenę i jutro się zgodzimy na wykonanie przez nich podbitki. Opowiadałam im o naszych przejściach i pan zaproponował podpisanie umowy. Bardzo dobrze, mam nadzieję, że będzie w niej mowa o dużej karze umownej za ewentualną zmianę zdania. Mogą przyjść do nas w sierpniu więc mam jeszcze trochę czasu na opracowanie projektu jak to ma ostatecznie wyglądać przy wejściu i na tarasie.

 

Z bardzo dobrych info to niedługo wracamy do USA:wave: No tak na 95 % ale nie przewidujemy kłopotów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to jest i kto to zrobił? Tak jak pisałam wcześniej cała akcja tych szkodników trwała dwa-trzy dni jak nas nie było. Nie znalazłam żadnych larw ani robactwa od spodniej strony liści:(

 

20160606_190348_HDR.jpg

 

20160606_190445_HDR.jpg

 

20160606_190542_HDR.jpg

 

20160606_190553_HDR.jpg

 

Mąż mi podpowiada, że wczoraj w pąkach siedziało po pięć szczupłych czarnych chrząszczy. Rysopis raczej do kitu ale dzisiaj nie było już ani jednego do zdjęcia. Czym te róże zabezpieczyć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupiłam wczoraj w biegu jakiś środek 2w1 na grzyby i większość robali. Myślałam, że kupię dokładnie na tego skoczka jakiś płyn ale aż tak bogatego asortymentu nie mieli. Spryskałam wszystkie róże z braku czasu niestety już w nocy więc mam nadzieję, że będzie w miarę ok;) Kupiłam jeszcze dwie hortensje skoro tak ładnie wszystkie jakie sadzę się przyjmują. Takich odmian jeszcze nie mam więc przyciągnęły moją uwagę.

 

20160607_195353_HDR.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Róże uratowane:) Kwitną pełną parą i nie ma dalszej degradacji pąków i liści. Na zewnątrz głównie dłubię w wolnych chwilach ale ulubione zajęcie moje to nie jest niestety. Tak jak w domu sprzątam jak błyskawica tak w ogrodzie mam wrażenie, że poruszam się w zwolnionym tempie. Nie mam zielonego pojęcia jak ludzie pracujący i mający duże ogrody mogą nie mieć ogrodnika. Przecież tam non stop jest coś do zrobienia a jeszcze trzeba znalezć czas na inne obowiązki. Postanowiłam zagospodarować część leśną mojej działki i obsadzić ją funkiami, konwaliami i paprociami. Funkie trochę rozsadziłam te, które miałam ale we wtorek na targu muszę dokupić z 15 szt. Konwalie miałam i same się rozrosną a paprocie wykopię sobie u mamy bo ja mam takie mini okazy. Na zewnątrz ogrodzenia też zaczęłam robić porządek. Trochę kamyczków przy fundamencie ogrodzenia żeby łatwo było kosić a dalej zasiejemy trawę. Nad roślinami muszę się zastanowić.

 

DSC_1606.jpg

 

DSC_1610.jpg

 

DSC_1612.jpg

 

DSC_1613.jpg

 

DSC_1614.jpg

Edytowane przez Aga11*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś nie mam dobrego dnia a w głowie pełno myśli. Cały wieczór i pół nocy siedziałam w encyklopedii traw i uczyłam się jak je dobierać, kupować i sadzić. Wstałam o piątej i poleciałam na targ kupić m.in. kwiaty do domu. Nie wiem czy też tak macie ale jak kupię kwiaty od babci na targu to stoją 1,5 tygodnia i woda nic a nic nie śmierdzi, dolewam tylko świeżej a te z kwiaciarni czy giełdy to zabawy co nie miara. Co dwa dni wymiana wody bo robi się żółta breja, obcinanie końcówek i cuda na kiju. Muszą być pędzone ostro bo nie znajduję innego uzasadnienia. Korzyść jest też finansowa - 1/2 ceny. Kupiłam też te funkie do ogrodu o których pisałam, znowu moje ulubione hortensje i coś tam jeszcze. Przyjechałam do domu, wszystko rozpakowałam. Pomyślałam, że jutro trzeba jechać po iglaki i jeszcze zdecydować się na kolor podbitki bo trzeba kupić impregnaty dla wykonawców. Usiadłam zrezygnowana przy stole i pomyślałam już kolejny raz ( niestety ), że nie chcę mieszkać w domu:( Chcę ładne dwupoziomowe, wysokie mieszkanie w kamienicy lub na kameralnym osiedlu. Szkoda mi życia na chodzenie wokół domu. Cały czas jest coś do zrobienia, coś do naprawy. Ciężko pracuję, wracam do tego mojego azylu i zamiast relaxu mam drugi etat. Mąż ma chyba to samo, nie mówi o tym często bo może myśli, że się będę wkurzała. Ja nawet nie mam cholernego szlafroka żeby w nim chodzić po ogrodzie z kawką. Ja kawy nie piję:( Pies jak nie dewastuje domu to tylko śpi więc po ogrodzie nie biega. Ciszy nie lubię bo się boję. Generalnie nie widzę zbyt dużych plusów posiadania własnego domu. Jak wyprowadzimy się za granicę to kto będzie się tym wszystkim opiekował? Rodzice mogą u mnie pomieszkać miesiąc ale nie 5 lat. Nie jesteśmy związani emocjonalnie z tym miejscem. Warzywa i owoce mam z ogrodu dziadka,rodziców i teściów - nie do przejedzenia. Na sałatę, szczypior, koper i bazylię to mogę kupić oddzielną lodówkę.

Ten dom to tak wyszedł chyba naturalnie bo wszyscy w rodzinie domy to i ja nie będę się wyłamywać ale po dwóch latach mieszkania...

Edytowane przez Aga11*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... nie jestem zadowolona. Dziwiłam się znajomym męża, którzy sprzedają domy albo blizniaki i przeprowadzają się do stolicy. Teraz mam ochotę na to samo.

Jest taka fajna historyjka w necie o zachwycie padającym śnieżkiem, w tle nowy dom na wsi itd. Po pięciu latach autor pisze, że znów najeb.... tego białego gówna i trzeba odśnieżać:) Myślę, że powoli daję sobie czas na podjęcie ostatecznej decyzji.

Mam nadzieję, że troszkę mi przejdzie to zniechęcenie bo jeszcze tyle pracy dziś i jutro na ogrodzie:bash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aga chyba rozumiem chociaż ja mam odwrotnie. Patrzę na ruderę za płotem, z dużą działką i myślę sobie jak fajnie by było to kupić. Najpierw działkę, potem konie.... Nie wiem czy kiedyś spełnię to marzenie. A może też kiedyś sprzedamy ten dom i wyniesiemy się na większe zadupie z możliwością dzierżawy łąki? Tak więc nie tylko Ciebie wzięło na przemyślenia mieszkaniowo-egzystencjalne, tylko mnie jakby w drugą stronę
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wani wszyscy decydujemy o tym w jakim środowisku naszym rodzinom będzie się najlepiej żyło i co spełnia nasze oczekiwania. Jeśli tylko są fundusze to realizujemy te plany. Nigdy nie odważę się mówić komuś, że mieszkanie jest lepsze od domu albo dom od mieszkania bo skąd ja mam znać potrzeby tego człowieka. Humor mi się trochę poprawił ale pomysł kiełkuje. Zobaczymy co przyniesie życie.

Konie powiadasz...hmmm żona mojego męża brata jest zapaloną koniarą i chciałam nawet iść do niej na naukę jazdy ale jakoś nie mam czasu na tą dodatkową aktywność na razie.

Tonę w żółtym, jest go coraz więcej w domu ale muszę go jakoś oswoić i ubrać więc zdjęcia jeszcze poczekają. Jest niesamowicie przytulny, piękny w słońcu i o każdej porze dnia te same ściany mają inne odcienie. Dzięki żółtemu lubię pomarańcz i fiolet. Nałogowo kupuję kwiaty w tych kolorach bo przepięknie wyglądają na tle moich ścian. W piątek dostałam nową lipcową dostawę gazet od mężulka i jak na złość pół numeru english home łącznie z okładką to domy stojące pod znakiem żółtego. Dlaczego na złość? Ja tu myślę o wyprowadzce a tu nagle na wspomnianej już okładce piękna żółta zabudowa salonowa z półeczkami i witrynami. Zakochałam się, chcę taką mieć:rolleyes: Mąż stwierdził, że mam poczekać do zimy z tą meblościanką to może mi się odwidzi a tak ogólnie to po co mi taki grzmot w salonie;) Kazał mi też kupić brakujące oświetlenie do domu ale nie mam do tego zupełnie weny.

 

DSC_1670.jpg

 

DSC_1671.jpg

 

DSC_1676.jpg

 

DSC_1684.jpg

 

DSC_1685.jpg

Edytowane przez Aga11*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Aga,

cóż to za ponure myśli :hug:

niestety cieżko jest pogodzic wszystkie obowiazki, po jakimś czasie przestaje to bawić bo zmęczenie bierze górę... czasami dochodza rózne problemy rodzinne i juz w ogóle wszystkiego sie odechciewa, sama czasami tak mam.

Dom z ogrodem to studnia bez dna, nie dziwie sie innym którzy wolą ogomne mieszkanie w cenie małego domu. Mieszkałam w bloku 10 lat, akurat te 10 lat kiedy dzieci miałam małe i dom z ogródem to byłoby wybawienie. Teraz dzieci to podrostki, chodza swoimi drogami, a koszty utrzymania domu sa dwukrotnie wyższe niz w bloku i o wszystko martw sie człowieku sam. Jak w bloku przeciekł komin i lało sie mi po scianie - to telefon do administracji i nic wiecej mnie nie interesowało, trawnik kosiła firma, itd... ale wygoda kosztem braku prywatności, obowiązkowej ciszy nocnej, wiecznego braku miejsc parkingowych i hałasu osiedlowego - dzieciaki małe i duze wydzierające sie pod oknami całe wakacje... utłukłabym teraz chyba;)

A wogóle to piękne zdjecia, ogród coraz ładniejszy i sliczne kompozycje kwiatowe w wazonach... tak promiennie ze aż sie buzia uśmiecha sama przy oglądaniu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vesi dzięki za zrozumienie:hug: Można sobie czasem ponarzekać, to nic nie kosztuje:) Nieustannie szukamy swojego miejsca gdzieś w świecie i to jest najbardziej prawdopodobna wersja zdarzeń jaka nastąpi. Polskę lubimy i jest nam tu dobrze ale chcemy czegoś więcej, przynajmniej na parę lat. Mój mąż ostatnio mi powiedział, że może wcale nie mieć swojego domu ani mieszkania ( oczywiście z odpowiednim przypływem gotówki ) i mieszkać trochę tu, trochę tam. Tego nie rozumiem:no: i na to się nie zgodzę. To tak na wypadek gdyby został milionerem:lol2: Może też mam takie myśli bo obserwuję znajomych jak zamieniają domy na mieszkania. Siostra cioteczna mojego męża sprzedała duży dom z bali i kupiła mieszkanie w Warszawie, jest wniebowzięta. Kolega męża z dwójką małych dzieci też sprzedał dom i kupił mieszkanie na osiedlu, tyle że takim niedostępnym cenowo dla większości z nas. Czy dzieci milionerów płaczą za ścianą ciszej niż inne to nie wiem ale wiem, że też są bardzo zadowoleni a spokojnie mogli mieć dom z basenem,ogrodnikiem i kucharką.

Zdjęcia rzeczywiście nie najgorsze ale do forumowej Iw* to mi jeszcze droga mleczna została a tak na poważnie to chyba nawet nie mam aż tak dużych aspiracji. Wydaje mi się, że na jej fotkach rozpadająca się szopa uchodzić by mogła za stylowy dom zbudowany tylko w stylu rozpadającej się szopy. Naprawdę robi przepiękne zdjęcia:yes:

Z ciekawości sprawdziłam kiedy zaczęłam wyrównywać teren i robić nasadzenia na działce. W kwietniu ubiegłego roku leżały jeszcze sterty ziemi więc włożyłam w to miejsce przez ostatni rok naprawdę dużo pracy. Prawda jest też taka, że z powodu braku wiedzy ogrodniczej część tej pracy i dużo roślin się zmarnowało niestety:( No ale przecież łatwiej i szybciej pojechać do szkółki i zrobić zakupy niż posiedzieć przez tydzień w necie i zdobyć chociaż podstawową wiedzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Twój problem z ogrodem – drugi etat. Ale na to jest lekarstwo. Można tak poprowadzić nasadzenia, że praca znacznie się ograniczy w większości do tych sympatycznych i lubianych przez ogrodników rzeczy, np. do cięcia i pilnowania, żeby w porę wynawozić, podlać. Do pielenia, które też da się zoptymalizować można wynająć kogoś raz na jakiś czas. Można tak zorganizować ogród, by stał się przyjemnością, a nie wyłącznie obowiązkiem.

 

Ja miewam te same rozterki i czasem mówię, że dość pracy, ale kiedy zasiadam w ogrodzie i słucham ptaków, podziwiam rośliny i mam święty spokój, od razu mi mija.

Mieszkałam 3/4 dostychczasowego życia w centrum Warszawy z zielenią przed oknami, całkiem komfortowo i nigdy więcej. Po prostu nie zniosłabym mieszkania nawet w luksusowym apartamencie wiedząc, jak miasto potrafi śmierdzieć w upalne dni, jak hałasuje ulica, jak głośno potrafią bawić się sąsiedzi, jak tupią małe dziecięce nóżki nad głową i że, gdy mnie przyjdzie do głowy jakieś szaleństwo, to będę przeszkadzać innym. Nie mówiąc już o utracie luksusu cudownego powietrza. Dzięki ucieczce z miasta pozbyłam się migren, wysypiam się i czuję młodsza. A moje koty są mi wdzięczne za wolność i ciekawsze życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...