Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Magda Umer

 

"Pora Dobrej Nocy"

 

Przyszła pora kołysanek

Przyszła pora utulanek

Przyszła pora namawiania do spania, do spania...

 

To jest pora dobrej nocy

To jest pora ciepłych kocy

To jest pora zasypiania, zasypiania...

 

Kiedy kleją ci się oczy

To już mówić nie ma o czym

To już trzeba tylko spać

Płynąć w kolorowym niebie

I odpocząć ciut od siebie

Żeby rano znowu chętnie wstać

 

We śnie wszystko jest ciekawsze

We śnie wierzysz, że na zawsze

Tak szczęśliwie i tak dobrze może być, może być

We śnie mogą wszyscy wrócić

We śnie możesz się nie smucić

We śnie możesz jeszcze piękniej żyć

 

Kiedy kleją ci się oczy

To już mówić nie ma o czym

To już trzeba tylko spać

Płynąc w kolorowym niebie

I odpocząć ciut od siebie

Żeby rano znowu chętnie wstać

 

Przyszła pora kołysanek

Przyszła pora utulanek

Przyszła pora namawiania do spania, do spania...

To jest pora dobrej nocy

To jest pora ciepłych kocy

To jest pora zasypiania, zasypiania...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 138
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

"Złotowłosa królewna"

[słowa i melodia tradycyjna]

 

Raz królewna złotowłosa

cudny miała sen,

że splatała złote włosy,

złociste jak len.

I przyszedł do niej grajek,

na skrzypcach zaczął grać

i mówi: Pójdź, królewno

konwalie ze mną rwać,

 

pójdź, pójdź,

konwalie

ze mną rwać.

 

 

 

 

 

Danuta Wawiłow

 

"Senna piosenka"

 

W lesie wilki?

Śpią.

I motylki śpią?

Śpią.

W polu myszki śpią?

Śpią.

W kuchni łyżki śpią?

Śpią.

W niebie chmury śpią?

Śpią.

W moście dziury śpią?

Śpią.

Pieski w budzie śpią?

Śpią.

Wszyscy ludzie śpią?

Śpią.

Tylko jeden nocny wiatr

nie chce spać, nie chce spać.

Woli hulać w polnych trawach,

z deszczem w berka grać.

 

 

 

 

 

Danuta Szlagowska

 

"Kołysanki-utulanki"

 

Noc koszyczek srebrny niesie,

a w nim niespodzianki:

gwiazdki z nieba, róg księżyca,

sen i kołysanki.

 

Kołysanki-utulanki

do snu ukołyszą.

Kołysanki-utulanki

otulą cię ciszą.

Kołysanki-utulanki

do snu ukołyszą.

Kołysanki-utulanki

otulą cię ciszą.

Kołysanki-utulanki

otulą cię ciszą.

 

Noc koszyczek srebrny niesie,

a w nim niespodzianki:

gwiazdki z nieba, róg księżyca,

sen i kołysanki.

 

Kołysanki-utulanki

śpiewnie utulają.

Kołysanki-utulanki

do snu zapraszają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewidzialna plastelina

 

Ulepiłam mamie domek

z niewidzialnej plasteliny,

dwa okienka, dwa kominy

z niewidzialnej plasteliny.

A w okienkach kwiatki bratki,

a dla taty krawat w kratki

z niewidzialnej plasteliny.

 

Ulepiłam sobie pieska,

mięciutkiego, z czarnym pyszczkiem,

lalki Kasię i Tereskę,

i pistolet, i siostrzyczkę.

Namęczyłam się ogromnie,

stłukłam łokieć, zbiłam szklankę...

Mama, tata, chodźcie do mnie !

Mam tu dla was niespodziankę !

Czemu na mnie tak patrzycie

i zdziwione macie miny ?

Czyście nigdy nie widzieli

niewidzialnej plasteliny ?

 

Danuta Wawiłow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BAJKA RELAKSACYJNA

 

Mały kotek samotnie wracał ze szkoły. Ciągnął łapkę za łapką wolno, jakby ospale. Był smutny, nic go nie cieszyło, czuł się bardzo nieswojo. Niechętnie prychał na inne przechodzące obok zwierzątka.

Nagle nadleciał malutki motylek i nad samym nosem kotka zrobił okrążenia, jedno, drugie, trzecie.

Chyba mi się przygląda - pomyślał kotek i łapką próbował odgonić motylka. Ale ten wcale nie odlatywał, tylko krążył, krążył i jak samolot kreślił znaki w powietrzu. Kotek patrzył i patrzył, jak zaczarowany, w piękny lot motyla. A ten wzbił się wyżej, jakby chciał dolecieć do słońca, i nagle znikł mu z oczu za wysokim ogrodzeniem.

Zaciekawiony kotek zbliżył się do płotu, wdrapał się po deskach i znalazł się w ogrodzie. Rozejrzał się dookoła. Było tam tak pięknie, rosły wysokie owocowe drzewa sięgające koronami do nieba, a małe krzaczki, jakby przy nich przycupnięte, trzymały się ich jak maminej spódnicy. Rosły też kolorowe kwiaty, które jak dywan pokrywały cały ogród.

Kotek poczuł zapach ziemi, kwiatów, krzewów i drzew. Pociągnął mocno noskiem i zapach jak fala, jakby ramionami, objął go. Kotek położył się na trawie i oddychał miarowo, równo i spokojnie.

Przetarł oczy, podłożył łapki pod głowę, wyciągnął całe ciałko, było mu bardzo wygodnie. Leżał teraz i odpoczywał. Poczuł senność. Słonko wysyłało swe promyczki na ziemię, by pogłaskały każdy kwiatek, każdy listek i każdą roślinkę. Kotek poczuł przyjemny dotyk ciepłych promieni. Zamknął oczy. A promyczki jeden po drugim głaskały go, przyjemnie ogrzewając. Po chwili pojawił się delikatny wiaterek, który kołysał listki i gałęzie, jakby do snu. Pochylił się nad kotkiem i też go kołysał, trzymając w swoich ramionach. Kotek poczuł, jak wiaterek przesuwając się teraz po nim od głowy do łap, do pazurków samych, z wolna uwalnia go od smutków, i jeszcze raz, i jeszcze delikatnie przesuwając się od głowy w dół ciałka, zabiera z sobą całe niezadowolenie. Kotek poczuł się tak dobrze, poczuł się spokojny, jakby obmyty ze wszystkich swoich dużych i małych zmartwień. Otworzył wolno oczka i popatrzył na chmurki, które płynęły po niebie, nie spiesząc się, leniwie, nie przeganiając się, zgodnie. Płynęły i płynęły, a wiatr wolno je popychał. Kotkowi było tak dobrze.

Nagle jedna mała kropelka spadła mu na nos.

Co to? - zdziwił się. Rozejrzał się dookoła i zobaczył, jak kwiatki wyciągają swoje małe główki do kropli deszczu, zupełnie jak on pyszczek do miseczki z mlekiem.

Usiadł na trawie. Przeciągnął się. Kropelki deszczu wolno, lecz miarowo spadały na spragnione roślinki. Wraz z tym delikatnym deszczem wróciła mu siła. Wstał, otrząsnął futerko, uśmiechnął się do siebie zadowolony.

Pora iść do domu - pomyślał. Ale dziwną przeżyłem przygodę w tym ogrodzie, gdzie przyprowadził mnie motylek.

Wrócę tu jeszcze - obiecał sobie - tu jest tak pięknie i spokojnie. Wyprężył się do skoku i jednym zamachem przeskoczył płot. Radośnie machając ogonem, wracał do domu.

 

 

Maria Molicka "Bajkoterapia", Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2002

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magdalena Samozwaniec

Idzie rak nieborak

 

Idzie rak, nieborak,

Jak uszczypnie będzie znak.

 

Biegnie dzik, dziki dzik,

Kłem porani, będzie krzyk.

 

Leci kos, zwinny kos,

Gwiżdże w ucho, kłuje w nos.

 

Skacze pchła, tłusta pchła,

Na poduszkę ci się pcha.

 

Sunie wąż, śliski wąż,

Jak ugryzie, boli wciąż.

 

Kroczy słoń, wielki słoń,

Jego kieł to straszna broń.

 

Idzie lew, srogi lew,

Kiedy ryknie, zmrozi krew.

 

Pełznie smok, straszny smok,

Zieje ogniem, razi wzrok.

 

Biegnie byk,

Biegnie żbik,

Skacze ryś,

Kroczy miś,

Tamten gryzie, kąsa ten...

Szczęście, że to tylko sen!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O PRAWACH DZIECKA

 

 

Niech się wreszcie każdy dowie

I rozpowie w świecie całym

Że dziecko to także człowiek

Tyle że jest mały.

Dlatego ludzie uczeni

Którym za to należą się brawa

Chcąc wielu dzieci los odmienić

Stworzyli dla was mądre prawa.

Więc je na co dzień i od święta

próbujcie dobrze zapamiętać:

 

Nikt mnie siłą nie ma prawa zmuszać do niczego

A szczególnie do zrobienia czegoś niedobrego.

 

Mogę uczyć się wszystkiego, co mnie zaciekawi

 

I mam prawo sam wybierać, z kim się będę bawić.

 

Nikt nie może mnie poniżać, krzywdzić, bić, wyzywać

 

I każdego mogę zawsze na ratunek wzywać.

 

Jeśli mama albo tata już nie mieszka z nami

Nikt nie może mi zabronić spotkać ich czasami.

 

Nikt nie może moich listów czytać bez pytania

 

Mam też prawo do tajemnic i własnego zdania.

 

Mogę żądać, żeby każdy uznał moje prawa

 

A gdy różnię się od innych, to jest moja sprawa.

 

Tak się w wiersze poukładały Prawa dla dzieci na całym świecie

Byście w potrzebie z nich korzystały najlepiej jak umiecie.

 

Marcin Brykczyński

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jerzy Bielunas

 

"Czemu rock jest taki długi"

 

Czemu klucz się lubi gubić?

Czemu rok jest taki długi?

Czemu tylko jedne są wakacje?

Czemu tort ananasowy

Na śniadanie jest niezdrowy?

A dorośli zawsze mają rację?

 

Z czyjej winy i przyczyny

W całym roku raz jedyny

Tylko jedne urodziny,

Tylko jedne imieniny?!

Po co są na świecie dwóje?

Po co się pogoda psuje?

I dlaczego pani pyta

Jak zapomni się zeszytu???

 

Kto powiedział, że Mikołaj

Ma przychodzić tylko w zimie?

I że budzik musi dzwonić

Wtedy gdy najsmaczniej śpimy?

Że nie można w piłkę grać,

Że już pora lulu spać?

Że należy mleko pić,

I codziennie uszy myć?!!!

 

A ja to wszystko zmienię!

Urządzę po swojemu!

 

W jednym roku cztery wiosny,

Pół jesieni, miesiąc zimy,

Siedem razy na wakacje

I co tydzień urodziny!

 

Ogromny tort na stole

I rock and roll'e w szkole!

Na śniadanie już nie grysik

Lecz codziennie pyszne ptysie!

 

Słońce nie chodzi spać -

Możemy w piłkę grać!

A w dodatku na podwórzu

Absolutnie nie ma kurzu,

Więc nie trzeba uszu myć,

I od razu chce się żyć!!!

 

 

Utwór ukazał się na płycie Małe Wu Wu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anna Świerczyńska

Cztery słonie

 

Były raz sobie cztery słonie,

małe, wesołe, zielone słonie,

każdy z kokardką na ogonie,

hej, 4 słonie.

 

I poszły sobie w daleki świat

w daleką drogę, w nieznany świat

hej, świeci słońce, wieje wiatr

a one idą w świat.

 

Cztery słonie, zielone słonie

każdy kokardkę ma na ogonie

ten pyzaty, ten smarkaty

kochają się jak wariaty.

 

Płyną przez morza cztery słonie,

małe , wesołe, zielone słonie

oj, gwałtu, rety, jeden tonie

smarkaty tonie!

 

Na pomoc biegną mu wszystkie wnet,

za trąbę ciągną go i za grzbiet

i wyciągnęły z wody go

więc strasznie rade są.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Julian Tuwim

Cuda i dziwy

 

Spadł kiedyś w lipcu

Śnieżek niebieski,

Szczekały ptaszki,

Ćwierkały pieski.

 

Fruwały krówki

Nad modrą łąką,

Śpiewało z nieba

Zielone słonko

 

Gniazdka na kwiatach

Wiły motylki.

Trwało to wszystko

Może dwie chwilki.

 

A zobaczyłem

Ten świat uroczy,

Gdy miałem właśnie

Przymknięte oczy.

 

Gdym je otworzył,

Wszystko się skryło

I znów na świecie

Jak przedtem było.

 

Wszystko się pięknie

Dzieje i toczy...

Lecz odtąd - często

Przymykam oczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BAJKA o MRÓWECZCE

 

Temat: niepowodzenia w nauce szkolnej.

Cel: zaakceptowanie siebie, kształtowanie pozytywnych cech (odwaga), docenianie osiągnięć własnych i innych osób, uwrażliwienie na rozumienie innych, kształtowanie empatii.

 

Mała mróweczka rozpoczęła naukę w klasie pierwszej. Od samego początku nie mogła sobie poradzić z zadaniami, jakie mają mrówki w szkole. Uczą się podnosić, a potem transportować różne rzeczy. Nauka jest ciężka, codziennie noszą na swych grzbietach patyki, listeczki, gałązki, poziomki, jagody, a także uczą się, jak je pakować, by się nie zniszczyły.

Mrówka była bardzo pracowita, bardzo chciała otrzymywać dobre oceny, ale co z tego - była bardzo malutka, taka tyciu, tyciusieńka i nie mogła udźwignąć tych wszystkich ciężarów. Inne silniejsze i większe dobrze sobie radziły, tylko ona zawsze zostawała w tyle.

Mrówki przezywały ją, wyśmiewały się z niej. Bardzo się tym martwiła, chodziła zasmucona. Bała się lekcji i tego, że nie udźwignie zadanego ciężaru i dostanie znowu jedynkę. Najchętniej by w ogóle nie chodziła do szkoły. Wstydziła się złych stopni i tego, że jest taka słaba. Koleżanki mrówki niechętnie się z nią bawiły, nawet nie chciały z nią siedzieć w jednej ławce.

Mijały dni. Pewnego razu przyjechała do szkoły komisja, każda mrówka została zmierzona, zważona. Najdłużej badano małą mrówkę; członkowie komisji oglądali ją, kręcili głowami, potem długo się naradzali, aż w końcu orzekli, że niektóre mrówki są za małe i muszą chodzić do szkół dla liliputów. One przecież już niedużo urosną, a w starszych klasach dojdą nowe przedmioty i ciężary będą jeszcze większe. Mrówki te przecież będą robotnicami. Postanowiono, że mała przejdzie do specjalnej szkoły, gdzie też jest nauka, tylko ciężary troszkę mniejsze, takie, które bez trudności udźwignie.

- Ona idzie do szkoły specjalnej dla liliputów! - wyśmiewały się inne mrówki.

- No to co z tego? - spytała pani Mrówa, nauczycielka. Nie umiały odpowiedzieć, ale dalej się wyśmiewały, zwracając uwagę, czy pani nie słyszy.

- Pójdę do innej szkoły - zadecydowała mróweczka - bo tutaj, jak widzę, mnie nie lubią.

Jak pomyślała, tak zrobiła. Nowa szkoła od razu jej się spodobała, była taka sama jak poprzednia, a jednak inna, ciężary do ćwiczeń były mniejsze, a i koledzy milsi. Już po kilku dniach mróweczka miała szóstki i piątki w dzienniczku. Znalazła tam przyjaciółki, takie same jak ona - małe mróweczki. Bardzo lubiła chodzić do tej szkoły, było jej tylko przykro, gdy spotykała kolegów z poprzedniej, którzy dalej się z niej śmiali, pokazywali palcami i przezywali.

Pewnego dnia przez las szedł groźny wielkolud, wymachiwał kijem na wszystkie strony i niszczył wszystko, co było na jego drodze. Natknął się na mrowisko i kijem zaczął wiercić w nim dziury. Ziemia zadrżała, zaczęły walić się w mrowisku domy, szkoły, wszystkie mrówki z przerażeniem patrzyły, jak ich praca jest niszczona. Trzeba się było bronić, więc solidarnie wszystkie razem zaatakowały intruza. Pogryziony, jak niepyszny uciekł, gdzie pieprz rośnie. Ucieszone mrówki wróciły do mrowiska.

Okazało się po chwili, że wiele domów i ulic zostało zniszczonych, a także cenne przedmioty, między innymi malutka złota korona królowej. Lament wielki zapanował w mrowisku. Przecież królowa nie może rządzić bez korony! Rozpoczęły się poszukiwania. Korony jednak jak nie było, tak nie było. Wszystkie tunele, poza jednym, zostały sprawdzone. Do tego ostatniego nikt nie mógł wejść. Tunel wił się głęboko w ziemi, był bardzo wąski, ciemny, niebezpieczny. Mógł w każdej chwili się zawalić i pogrzebać na zawsze śmiałka. Nikt więc nie próbował tam wejść.

Tylko mała mróweczka zdecydowała się na ten odważny krok. I po chwili już wąskim korytarzem schodziła niżej i niżej. Dookoła był mrok, czuła wilgotną ziemię. Wolno sprawdzała każdy odcinek drogi. Niczego poza ciemnością tam nie było. Jednak się nie zniechęcała, schodziła coraz głębiej. Zatrzymała się na chwilę, by otrzeć pot z czoła, i wtedy zobaczyła, że coś połyskuje. Pochyliła się. Znalazła koronę.

Ucieszona wracała jak na skrzydłach. Wszyscy ją podziwiali. To przecież dzięki jej odwadze królowa mogła z powrotem rządzić mrowiskiem, mrówki chodzić do szkoły, a robotnice pracować.

- Jesteś niezwykle dzielna - powiedziała królowa, wręczając jej order odwagi. Gratulacjom, uściskom nie było końca. A ci, którzy kiedyś się z niej wyśmiewali, teraz wstydzili się tego okropnie. Bo nie jest ważne, czy się jest dużym, czy małym; czy nosi się duże, czy małe ciężary. A co jest ważne?

 

 

Maria Molicka "Bajkoterapia", Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2002

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Ponury!

 

Doskonały pomysł!

 

Poszperałam w czeluściach swojej pamięci i przypomniałam sobie, że kiedyś w dzieciństwie wzruszała mnie piosenka o handlarzu parasolkami.

 

To bardzo prawdziwy tekst dotyczący nie dostrzegania małych rzeczy, czy ludzi, których mamy obok siebie. O tym ile coś dla nas znaczy zaczynamy zastanawiać się dopiero gdy to stracimy....

 

Śpiewała to Maria Koterbska:

 

W dziwnym mieście, w którym nigdy deszcz nie pada

i gdzie ratusz ulepiony jest z cynfolii,

co dzień rano kolorowy kram rozkłada

potargany stary handlarz parasoli.

I zachęca małych ludzi cienkim krzykiem,

w rękach trzyma parasolki kolorowe,

parasolki maciupeńkie, jak guziki:

białe, żółte, fioletowe i różowe.

 

Parasolki, parasolki dla dorosłych i dla dzieci!

Parasolki, parasolki - kropla przez nie nie przeleci!

Parasolki, parasolki. parasolki bardzo tanie!

Parasolki, parasolki proszę brać panowie, panie!

 

Mali ludzie mają małe domki z piasku

i maleńkie samochody z plasteliny...

Mali ludzie mają bardzo mało czasu,

bo maleńkie są zegary i godziny...

Muszą robić złote kule, być w teatrze,

potem jeszcze wpaść na chwilę do sąsiada.

Na sprzedawcę parasolek nikt nie patrzy,

zresztą u nich przecież nigdy deszcz nie pada.

 

Parasolki....

 

Odszedł z miasta, w którym kramik swój rozkładał

potargany stary handlarz parasoli,

wtedy deszcz z małego nieba zaczął padać

na ulice i na ratusz - ten z cynfolii.

I spostrzegli mali ludzie z małych domów,

kiedy mieli mokre brody, mokre głowy,

że na Rynku, przy Ratuszu nie ma kramu

i sprzedawcy parasoli kolorowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieznośni dorośli

Sł. A. Galica, muz. P. Rubik

 

Dlaczego dorośli są tacy nieznośni

I nie chcą bawić się wcale,

Sprzątają, gotują, dzień cały pracują,

Nie mają klocków i lalek.

 

 

    Dorośli są tacy, że stale o pracy
    Muszą rozmawiać ze sobą.
    Gazety czytają a czasu nie mają
    Żeby pobawić się z tobą

A byłoby milej, gdy chociaż na chwilę

Dorośli by znów byli mali

I zamiast gazety czytaliby bajki

I jeszcze się z tego śmiali.

 

 

    Dlatego, gdy kiedyś będziemy dorośli
    Wszystko zrobimy inaczej,
    Kupimy lizaka i zamiast do pracy
    Z lizakiem pójdziemy na spacer.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłam dzisiaj w necie opowiadanie (autorka Skye), w którym była ta kołysanka:

 

Dobranoc już czas

I koniec na dziś

Już śpią wszystkie bajki

I śpi bury miś

I cisza dokoła

I mrok ściele się

Oczęta zamknij przyjdzie słodki sen

 

Lulaj, lulaj, lu

Lulaj, lulaj, lu

Śpij maleńki, śpij

Dobranoc

 

Bo sen może spełnić

Marzenia twe

W świat baśni powiedzie

I ciebie, i mnie

I cisza dokoła

Ty także już śpisz

Jak słodko się uśmiechasz kiedy śnisz.

 

Lulaj, lulaj, lu

Lulaj, lulaj, lu

Śpij maleńki, śpij

Dobranoc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jedna z mych ulubionych niegdyś płyt to "Był sobie król" Maryli Rodowicz...

w środku był plakacik z Marylą i teksty :D

 

 

"Pszczoły na wrotkach"

sł. L. Skarżyńska, muz. J. Mikuła

 

 

 

Co to jest, nie wiem sam

Przecież pszczółki dobrze znam

Rzekł bratek,

checa, checa - woła bez

Tak - to są pszczoły, choć nie latają

Po płatkach kwiatów szybko zjeżdżają

Oj, będą mieszkać plotki w opłotkach,

Hej, hej, pszczoły są na wrotkach.

 

Dzyń, dzyń, dzyń, śpiewa las

Pszczółki zdążą dziś na czas

Po miodek,

jadą, jadą, jadą już

Żuczki, motyle i mrówek mrowie

Wiece zwołały w leśnej dąbrowie

Pszczółki pracują już w pocie czoła

Trzmiele brzęczą dookoła.

 

Jak wspaniale jeździć w krąg

Przez las do łąk

Hop, hop, hop, na kółeczkach

Gdy skrzydełka zmęczy wiatr

Gdy sił już brak

Raz, dwa, jadę i już.

 

Czyr, czyr, czyr, myśli gil

Tak - to pszczoły - mają styl

To pomysł,

brawo, brawo, brawo bis

Oj mają pszczoły mądrą królową

Hej pani sowo, rusz pani głową

Ptaki by chciały też coś nowego

Coś nowego i mądrego

 

Jak wspaniale jeździć w krąg.....

 

Szum, szum, szum, ptasi trel

Pszczółki tańczą, cieszą się

Że już dzionek,

jadą, jadą, jadą znów

Las cały jazdy im zazdrości

Aż zzieleniały osy ze złości

Oj, będą mieszkać plotki w opłotkach

Hej, hej, pszczoły są na wrotkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wanda Chotomska

    Kokoszki

 

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki1.jpg

Każda kokoszka jąka się troszkę,

co łatwo sprawdzić mając kokoszkę.

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki2.jpg

Kiedy kokoszka zrobi pierożki

i chce zaprosić na nie kumoszki,

to zaraz głośno gdacze kumoszkom:

- Chodź na pierożki ko-ko-kokoszko!

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki3.jpg

Gdy na ból głowy cierpią kokoszki

do aptekarza idą po proszki

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki4.jpg

i gdaczą kiedy proszki kupują:

- Ile te proszki ko-ko-kosztują?

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki5.jpg

Wszystkie kokoszki robią zakupy,

wszystkie kupują koper do zupy,

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki6.jpg

a potem gdacze kokoszek szereg:

- Mam w ko-ko-koszu ko-ko-koperek!

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki7.jpg

Kiedyś na koncert poszły kokoszki

i podziwiały angielskie rożki,

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki8.jpg

a potem wszystkie dawały słowo,

że rożki grały ko-koncertowo.

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki9.jpg

Bardzo się lubią stroić kokoszki,

więc w kołnierzyki wpinają broszki

i zapewniają: - Proszę nam wierzyć,

że broszka zdobi ko-ko-kołnierzyk.

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki10.jpg

Jedna kokoszka była w komisie.

Komis po nocach do dziś jej śni się,

i marzy, by jej w prezencie dali

z ko-komisu sznur ko-korali.

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki11.jpg

Każdy kogucik dla swej kokoszki

przynosi co dzień pachnące groszki,

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki12.jpg

a ona gdacze: - Włóż groszki w wodę

ozdobię nimi ko-ko-komodę.

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki13.jpg

Pyta kokoszka, gdy syn kokoszki

pobrudzi śpioszki albo pończoszki:

- Ko-ko-kogutku, co też wyczyniasz,

że tak się smolisz jak ko-kominiarz?

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki14.jpg

Kiedy kokoszka jest listonoszką,

roznosi listy innym kokoszkom

http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki15.jpg

i gdacze patrząc na listów sterty:

- Mam w swojej torbie ko-ko-koperty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Stary niedźwiedź"

stary niedźwiedź mocno śpi,

my się go boimy,

na palcach chodzimy

jak się zbudzi to nas zje

pierwsza godzina niedźwiedź śpi

druga godzina niedźwiedź chrapie

trzecia godzina niedźwiedź łapie"

 

" Mam chusteczkę"

mam chusteczkę haftowaną

wszystkie cztery rogi

kogo kocham kogo lubię

rzucę mu pod nogi

tej nie kocham

tej nie lubię

tej nie pocałuję

a chusteczkę haftowaną

tobie podaruję"

 

"Lisek"

chodzi lisek koło drogi

cichuteńko stawia nogi

nic nikomu nie powiada

do sąsiada się zakrada

oj będziemy liska bić

 

"Gąski"

gąski gąski do domu

boimy się

czego

wilka złego

a gdzie on jest

za górami za lasami skubie gąski pazurami

a ile naskubał

pół kosza

a ile zapłacił

ani grosza

gąski gąski do domu

 

:D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BAJKA o PAJĄCZKU

 

Temat: odrzucenie ucznia przez grupę.

Cele: zobrazowanie, że naśmiewanie się, przezywanie, poniżanie jest złe, zaakceptowanie przez poniżanego swoich mocnych i słabych stron, budowanie poczucia własnej wartości, uświadomienie, że nikt nie jest lepszy od innych, uwrażliwienie na przeżycia emocjonalne, smutek innych.

 

 

Mały pajączek ciężko zachorował. Wiele dni przeleżał w szpitalu. Często myślał o swoich kolegach, tęsknił za nimi. Marzył o wspólnych zabawach, rozmowach, nie mógł się doczekać, kiedy wróci do domu i wreszcie pójdzie do szkoły.

- No, jesteś prawie wyleczony - powiedział pewnego dnia doktor. - Musisz się tylko jak najszybciej nauczyć chodzić o kulach, bo twoje nóżki jeszcze są bardzo, ale to bardzo słabe.

- E - pomyślał sobie pajączek. - To nic wielkiego, nauczę się tego, a potem wrócę do domu, do szkoły i będę już zawsze z moimi kolegami.

Wszystkie ćwiczenia wykonywał z wielką chęcią i energią, nieraz ścierał pot z czoła, przezwyciężał ból, ale się nie poddawał. Marzył o dniu, kiedy koledzy przyjmą go z powrotem do grupy. Opanował doskonale sztukę chodzenia o kulach, potrafił nawet chodzić sam, podpierając się jedną kulą. To był wielki sukces, cieszył się i lekarz, i pielęgniarki, i rodzice, a pajączek był wprost szczęśliwy, nie mógł się tylko doczekać, kiedy pójdzie do szkoły.

Nareszcie nastąpił ten długo oczekiwany dzień. Rodzice podwieźli go pod budynek, a dalej szedł sam, podpierając się kulą. Serce rozpierała mu radość, że już za chwilę będzie razem z kolegami. Wszedł do klasy i...

Najpierw zaległa cisza, a potem posypały się wyzwiska: kulas, kuternoga, niezgrabek - i śmiech, wytykanie palcami. Pajączek zagryzł zęby z bólu, płakał w środku, ale na twarzy nie pojawiła się żadna łza. Doszedł do ławki, usiadł. Jeszcze nigdy nie czuł się taki smutny, bez sił, zmęczony.

Od tej pory w szkole stał zawsze na uboczu, nie bawił się z innymi. Po szkole spędzał czas w mieszkaniu, nie wychodził na podwórko.

Minęło kilka tygodni. Nauczycielka - pani Pajęczyca - poinformowała uczniów, że odbędzie się w szkole wielki konkurs, rywalizacja między klasami na najpiękniejszą pracę, jaką tylko potrafią wykonać pajączki.

- Co to za konkurs, co to za zadanie? - pytały bardzo zaciekawione.

- A co pajączki potrafią robić najlepiej? - spytała pani.

- Oczywiście pajęczynę! - chórem odkrzyknęła klasa.

- Tak, zgadłyście - potwierdziła nauczycielka.

- Jest to bardzo ważny konkurs dla pajączków, bardzo - powtórzyła. - Brać się do pracy, bo za tydzień rozstrzygnięcie - dodała.

Przez cały tydzień pajączki zbierały się w grupki, dyskutowały, chwytały się za główki, bo każdy chciał zwyciężyć. Ostatniego dnia przyniosły swe prace i trwało niekończące się porównywanie. Tylko pracy naszego pajączka nikt nie oglądał. Miał ją zawiniętą w papier i tak ją oddał pani.

Po godzinie pani Pajęczyca wpadła do klasy jak bomba i z radością obwieściła:

- Praca ucznia z naszej klasy zwyciężyła!

- Kto, kto jest tym szczęśliwcem - poruszeni pytają jedni przez drugich.

Pani rozwinęła rulon i przed ich oczyma ukazała się cała utkana z promieni słońca sieć, mieniąca się wszystkimi kolorami tęczy.

- Jaka piękna, cudowna - szepcą. - Ale, ale, proszę pani, to nie jest praca żadnego z nas - powiedzieli uczniowie, zawiedzeni.

- To jest pajęczynowa sieć naszego pajączka - powiedziała pani i podeszła do niego, całując go serdecznie.

- On, ten kuter... to niemożliwe - kiwały główkami.

- Tak pięknie tkać nie potrafi nikt - powiedziała pani. - Dzięki niemu nasza klasa wygrała konkurs i w nagrodę pojedziemy do grot zobaczyć najstarsze sieci pajęcze.

- Hurra, hurra! - rozległy się gromkie krzyki. Rzucili się wszyscy na pajączka, gratulując mu i ściskając go. Od tej pory już nikt go nie przezywał, przeciwnie - wszyscy chcieli się z nim bawić i uczyć, byli dumni z jego umiejętności.

 

Maria Molicka "Bajkoterapia", Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2002

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jan Brzechwa

 

"Na straganie"

 

Na straganie w dzień targowy

Takie słyszy się rozmowy:

- Może pan się o mnie oprze ?

Pan tak więdnie, panie Koprze.

- Cóż się dziwić, mój Szczypiorku,

Leżę tutaj już od wtorku!

Rzecze na to Kalarepka:

- Spójrz na Rzepę - ta jest krzepka!

Groch po brzuszku Rzepę klepie:

- Jak tam, Rzepo? Coraz lepiej?

- Dzięki, dzięki, panie Grochu,

Jakoś żyje się po trochu,

Lecz Pietruszka - z tą jest gorzej:

Blada, chuda, spać nie może.

- A to feler - westchnął Seler.

 

Burak stroni od Cebuli,

A Cebula doń się czuli:

- Mój Buraku, mój czerwony,

- Czybyś nie chciał takiej żony?

Burak tylko nos zatyka:

- Niech no pani prędzej zmyka,

Ja chcę żonę mieć buraczą,

Bo przy pani wszyscy płaczą.

- A to feler - westchnął Seler.

 

Naraz słychać głos Fasoli:

- Gdzie się pani tu gramoli?!

- Nie bądź dla mnie taka wielka!

Odpowiada jej Brukselka.

- Widzieliście, jaka krewka!

Zaperzyła się Marchewka.

- Niech rozsądzi nas Kapusta!

- Co, Kapusta?! Głowa pusta?!

A Kapusta rzecze smutnie:

- Moi drodzy, po co kłótnie,

Po co wasze swary głupie,

Wnet i tak zginiemy w zupie!

- A to feler - westchnął Seler.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jan Brzechwa

 

Sowa

 

Na południe od Rogowa

Mieszka w leśnej dziupli sowa,

Która całą noc, do rana,

Tkwi nad książką, zaczytana.

Nie podoba się to sroce:

"Pani czyta całe noce,

Zamiast się pokrzepić drzemką,

Pani czyta wciąż po ciemku.

Czyta się, gdy światło świeci,

To zły przykład jest dla dzieci!"

 

Ale sowa, mądry ptak,

Odpowiada na to tak:

"U-hu, u-hu, u-hu,

Nie brzęcz mi przy uchu,

Jestem sowa płowa,

Sowa mądra głowa,

Badam dzieje pól i łąk,

Jeszcze mam czterdzieści ksiąg".

 

Dzięcioł, znany weterynarz,

Rzekł: "Ty sobie źle poczynasz,

To niezdrowo, daję słowo,

To niezdrowo, moja sowo,

Dawno przecież zapadł zmrok,

Strasznie sobie psujesz wzrok,

Jak oślepniesz - będzie bieda,

Nikt ci nowych oczu nie da,

Nie pomoże i poradnia,

Czytać chcesz, to czytaj za dnia!"

 

Ale sowa, mądry ptak,

Odpowiada na to tak:

"U-hu, u-hu, u-hu,

Zmiataj, łapiduchu,

Jestem sowa płowa,

Sowa mądra głowa,

Trudno, niech się ściemnia w krąg,

Jeszcze mam czterdzieści ksiąg".

 

Na południe od Rogowa

Mieszka w leśnej dziupli sowa.

Wzrok straciła całkowicie,

Zmarnowała sobie życie;

Kiedy sroka leci w pole,

Pyta: "Czy to ty, dzięciole?"

Kiedy dzięcioł mknie wysoko,

Woła: "Dokąd lecisz, sroko?"

Przeczytała ksiąg czterdzieści,

Dowiedziała się z ich treści,

Że kto czyta, gdy jest mrok,

Może łatwo stracić wzrok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...