ponury63 01.06.2004 22:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2004 Magda Umer "Pora Dobrej Nocy" Przyszła pora kołysanekPrzyszła pora utulanekPrzyszła pora namawiania do spania, do spania... To jest pora dobrej nocyTo jest pora ciepłych kocyTo jest pora zasypiania, zasypiania... Kiedy kleją ci się oczyTo już mówić nie ma o czymTo już trzeba tylko spaćPłynąć w kolorowym niebieI odpocząć ciut od siebieŻeby rano znowu chętnie wstać We śnie wszystko jest ciekawszeWe śnie wierzysz, że na zawszeTak szczęśliwie i tak dobrze może być, może byćWe śnie mogą wszyscy wrócićWe śnie możesz się nie smucićWe śnie możesz jeszcze piękniej żyć Kiedy kleją ci się oczyTo już mówić nie ma o czymTo już trzeba tylko spaćPłynąc w kolorowym niebieI odpocząć ciut od siebieŻeby rano znowu chętnie wstać Przyszła pora kołysanekPrzyszła pora utulanekPrzyszła pora namawiania do spania, do spania...To jest pora dobrej nocyTo jest pora ciepłych kocyTo jest pora zasypiania, zasypiania... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 01.06.2004 22:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2004 "Złotowłosa królewna"[słowa i melodia tradycyjna] Raz królewna złotowłosacudny miała sen,że splatała złote włosy,złociste jak len.I przyszedł do niej grajek,na skrzypcach zaczął graći mówi: Pójdź, królewnokonwalie ze mną rwać, pójdź, pójdź,konwalie ze mną rwać. Danuta Wawiłow "Senna piosenka" W lesie wilki?Śpią.I motylki śpią?Śpią.W polu myszki śpią?Śpią.W kuchni łyżki śpią?Śpią.W niebie chmury śpią?Śpią.W moście dziury śpią?Śpią.Pieski w budzie śpią?Śpią.Wszyscy ludzie śpią?Śpią.Tylko jeden nocny wiatrnie chce spać, nie chce spać.Woli hulać w polnych trawach,z deszczem w berka grać. Danuta Szlagowska "Kołysanki-utulanki" Noc koszyczek srebrny niesie,a w nim niespodzianki:gwiazdki z nieba, róg księżyca,sen i kołysanki. Kołysanki-utulankido snu ukołyszą.Kołysanki-utulankiotulą cię ciszą.Kołysanki-utulankido snu ukołyszą.Kołysanki-utulankiotulą cię ciszą.Kołysanki-utulankiotulą cię ciszą. Noc koszyczek srebrny niesie,a w nim niespodzianki:gwiazdki z nieba, róg księżyca,sen i kołysanki. Kołysanki-utulankiśpiewnie utulają.Kołysanki-utulankido snu zapraszają. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 01.06.2004 22:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2004 Danuta WawiłowWieczór Nadchodzi wieczórcały niebieskiniebieskie drzewa,niebieskie pieski,niebieskie ręce,niebieskie głowyi tylko księżycpomarańczowy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tola 02.06.2004 10:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2004 Niewidzialna plastelina Ulepiłam mamie domekz niewidzialnej plasteliny,dwa okienka, dwa kominyz niewidzialnej plasteliny.A w okienkach kwiatki bratki,a dla taty krawat w kratkiz niewidzialnej plasteliny. Ulepiłam sobie pieska,mięciutkiego, z czarnym pyszczkiem,lalki Kasię i Tereskę,i pistolet, i siostrzyczkę.Namęczyłam się ogromnie,stłukłam łokieć, zbiłam szklankę...Mama, tata, chodźcie do mnie !Mam tu dla was niespodziankę !Czemu na mnie tak patrzyciei zdziwione macie miny ?Czyście nigdy nie widzieliniewidzialnej plasteliny ? Danuta Wawiłow Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 02.06.2004 14:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2004 BAJKA RELAKSACYJNA Mały kotek samotnie wracał ze szkoły. Ciągnął łapkę za łapką wolno, jakby ospale. Był smutny, nic go nie cieszyło, czuł się bardzo nieswojo. Niechętnie prychał na inne przechodzące obok zwierzątka. Nagle nadleciał malutki motylek i nad samym nosem kotka zrobił okrążenia, jedno, drugie, trzecie. Chyba mi się przygląda - pomyślał kotek i łapką próbował odgonić motylka. Ale ten wcale nie odlatywał, tylko krążył, krążył i jak samolot kreślił znaki w powietrzu. Kotek patrzył i patrzył, jak zaczarowany, w piękny lot motyla. A ten wzbił się wyżej, jakby chciał dolecieć do słońca, i nagle znikł mu z oczu za wysokim ogrodzeniem. Zaciekawiony kotek zbliżył się do płotu, wdrapał się po deskach i znalazł się w ogrodzie. Rozejrzał się dookoła. Było tam tak pięknie, rosły wysokie owocowe drzewa sięgające koronami do nieba, a małe krzaczki, jakby przy nich przycupnięte, trzymały się ich jak maminej spódnicy. Rosły też kolorowe kwiaty, które jak dywan pokrywały cały ogród. Kotek poczuł zapach ziemi, kwiatów, krzewów i drzew. Pociągnął mocno noskiem i zapach jak fala, jakby ramionami, objął go. Kotek położył się na trawie i oddychał miarowo, równo i spokojnie. Przetarł oczy, podłożył łapki pod głowę, wyciągnął całe ciałko, było mu bardzo wygodnie. Leżał teraz i odpoczywał. Poczuł senność. Słonko wysyłało swe promyczki na ziemię, by pogłaskały każdy kwiatek, każdy listek i każdą roślinkę. Kotek poczuł przyjemny dotyk ciepłych promieni. Zamknął oczy. A promyczki jeden po drugim głaskały go, przyjemnie ogrzewając. Po chwili pojawił się delikatny wiaterek, który kołysał listki i gałęzie, jakby do snu. Pochylił się nad kotkiem i też go kołysał, trzymając w swoich ramionach. Kotek poczuł, jak wiaterek przesuwając się teraz po nim od głowy do łap, do pazurków samych, z wolna uwalnia go od smutków, i jeszcze raz, i jeszcze delikatnie przesuwając się od głowy w dół ciałka, zabiera z sobą całe niezadowolenie. Kotek poczuł się tak dobrze, poczuł się spokojny, jakby obmyty ze wszystkich swoich dużych i małych zmartwień. Otworzył wolno oczka i popatrzył na chmurki, które płynęły po niebie, nie spiesząc się, leniwie, nie przeganiając się, zgodnie. Płynęły i płynęły, a wiatr wolno je popychał. Kotkowi było tak dobrze. Nagle jedna mała kropelka spadła mu na nos. Co to? - zdziwił się. Rozejrzał się dookoła i zobaczył, jak kwiatki wyciągają swoje małe główki do kropli deszczu, zupełnie jak on pyszczek do miseczki z mlekiem. Usiadł na trawie. Przeciągnął się. Kropelki deszczu wolno, lecz miarowo spadały na spragnione roślinki. Wraz z tym delikatnym deszczem wróciła mu siła. Wstał, otrząsnął futerko, uśmiechnął się do siebie zadowolony. Pora iść do domu - pomyślał. Ale dziwną przeżyłem przygodę w tym ogrodzie, gdzie przyprowadził mnie motylek. Wrócę tu jeszcze - obiecał sobie - tu jest tak pięknie i spokojnie. Wyprężył się do skoku i jednym zamachem przeskoczył płot. Radośnie machając ogonem, wracał do domu. Maria Molicka "Bajkoterapia", Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2002 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joskul 02.06.2004 20:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2004 Magdalena Samozwaniec Idzie rak nieborak Idzie rak, nieborak,Jak uszczypnie będzie znak. Biegnie dzik, dziki dzik,Kłem porani, będzie krzyk. Leci kos, zwinny kos,Gwiżdże w ucho, kłuje w nos. Skacze pchła, tłusta pchła,Na poduszkę ci się pcha. Sunie wąż, śliski wąż,Jak ugryzie, boli wciąż. Kroczy słoń, wielki słoń,Jego kieł to straszna broń. Idzie lew, srogi lew,Kiedy ryknie, zmrozi krew. Pełznie smok, straszny smok,Zieje ogniem, razi wzrok. Biegnie byk,Biegnie żbik,Skacze ryś,Kroczy miś,Tamten gryzie, kąsa ten...Szczęście, że to tylko sen! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 02.06.2004 21:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2004 O PRAWACH DZIECKA Niech się wreszcie każdy dowieI rozpowie w świecie całymŻe dziecko to także człowiekTyle że jest mały.Dlatego ludzie uczeniKtórym za to należą się brawaChcąc wielu dzieci los odmienićStworzyli dla was mądre prawa.Więc je na co dzień i od świętapróbujcie dobrze zapamiętać: Nikt mnie siłą nie ma prawa zmuszać do niczegoA szczególnie do zrobienia czegoś niedobrego. Mogę uczyć się wszystkiego, co mnie zaciekawi I mam prawo sam wybierać, z kim się będę bawić. Nikt nie może mnie poniżać, krzywdzić, bić, wyzywać I każdego mogę zawsze na ratunek wzywać. Jeśli mama albo tata już nie mieszka z namiNikt nie może mi zabronić spotkać ich czasami. Nikt nie może moich listów czytać bez pytania Mam też prawo do tajemnic i własnego zdania. Mogę żądać, żeby każdy uznał moje prawa A gdy różnię się od innych, to jest moja sprawa. Tak się w wiersze poukładały Prawa dla dzieci na całym świecieByście w potrzebie z nich korzystały najlepiej jak umiecie. Marcin Brykczyński Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 04.06.2004 19:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Czerwca 2004 Jerzy Bielunas "Czemu rock jest taki długi" Czemu klucz się lubi gubić?Czemu rok jest taki długi?Czemu tylko jedne są wakacje?Czemu tort ananasowyNa śniadanie jest niezdrowy?A dorośli zawsze mają rację? Z czyjej winy i przyczynyW całym roku raz jedynyTylko jedne urodziny,Tylko jedne imieniny?!Po co są na świecie dwóje?Po co się pogoda psuje?I dlaczego pani pytaJak zapomni się zeszytu??? Kto powiedział, że MikołajMa przychodzić tylko w zimie?I że budzik musi dzwonićWtedy gdy najsmaczniej śpimy?Że nie można w piłkę grać,Że już pora lulu spać?Że należy mleko pić,I codziennie uszy myć?!!! A ja to wszystko zmienię!Urządzę po swojemu! W jednym roku cztery wiosny,Pół jesieni, miesiąc zimy,Siedem razy na wakacjeI co tydzień urodziny! Ogromny tort na stoleI rock and roll'e w szkole!Na śniadanie już nie grysikLecz codziennie pyszne ptysie! Słońce nie chodzi spać -Możemy w piłkę grać!A w dodatku na podwórzuAbsolutnie nie ma kurzu,Więc nie trzeba uszu myć,I od razu chce się żyć!!! Utwór ukazał się na płycie Małe Wu Wu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 04.06.2004 22:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Czerwca 2004 Anna ŚwierczyńskaCztery słonie Były raz sobie cztery słonie,małe, wesołe, zielone słonie,każdy z kokardką na ogonie,hej, 4 słonie. I poszły sobie w daleki światw daleką drogę, w nieznany świathej, świeci słońce, wieje wiatra one idą w świat. Cztery słonie, zielone słoniekażdy kokardkę ma na ogonieten pyzaty, ten smarkatykochają się jak wariaty. Płyną przez morza cztery słonie,małe , wesołe, zielone słonieoj, gwałtu, rety, jeden toniesmarkaty tonie! Na pomoc biegną mu wszystkie wnet,za trąbę ciągną go i za grzbieti wyciągnęły z wody gowięc strasznie rade są. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 04.06.2004 22:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Czerwca 2004 Julian TuwimCuda i dziwy Spadł kiedyś w lipcuŚnieżek niebieski,Szczekały ptaszki,Ćwierkały pieski. Fruwały krówkiNad modrą łąką,Śpiewało z niebaZielone słonko Gniazdka na kwiatachWiły motylki.Trwało to wszystkoMoże dwie chwilki. A zobaczyłemTen świat uroczy,Gdy miałem właśniePrzymknięte oczy. Gdym je otworzył,Wszystko się skryłoI znów na świecieJak przedtem było. Wszystko się pięknieDzieje i toczy...Lecz odtąd - częstoPrzymykam oczy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 05.06.2004 16:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2004 BAJKA o MRÓWECZCE Temat: niepowodzenia w nauce szkolnej.Cel: zaakceptowanie siebie, kształtowanie pozytywnych cech (odwaga), docenianie osiągnięć własnych i innych osób, uwrażliwienie na rozumienie innych, kształtowanie empatii. Mała mróweczka rozpoczęła naukę w klasie pierwszej. Od samego początku nie mogła sobie poradzić z zadaniami, jakie mają mrówki w szkole. Uczą się podnosić, a potem transportować różne rzeczy. Nauka jest ciężka, codziennie noszą na swych grzbietach patyki, listeczki, gałązki, poziomki, jagody, a także uczą się, jak je pakować, by się nie zniszczyły. Mrówka była bardzo pracowita, bardzo chciała otrzymywać dobre oceny, ale co z tego - była bardzo malutka, taka tyciu, tyciusieńka i nie mogła udźwignąć tych wszystkich ciężarów. Inne silniejsze i większe dobrze sobie radziły, tylko ona zawsze zostawała w tyle. Mrówki przezywały ją, wyśmiewały się z niej. Bardzo się tym martwiła, chodziła zasmucona. Bała się lekcji i tego, że nie udźwignie zadanego ciężaru i dostanie znowu jedynkę. Najchętniej by w ogóle nie chodziła do szkoły. Wstydziła się złych stopni i tego, że jest taka słaba. Koleżanki mrówki niechętnie się z nią bawiły, nawet nie chciały z nią siedzieć w jednej ławce. Mijały dni. Pewnego razu przyjechała do szkoły komisja, każda mrówka została zmierzona, zważona. Najdłużej badano małą mrówkę; członkowie komisji oglądali ją, kręcili głowami, potem długo się naradzali, aż w końcu orzekli, że niektóre mrówki są za małe i muszą chodzić do szkół dla liliputów. One przecież już niedużo urosną, a w starszych klasach dojdą nowe przedmioty i ciężary będą jeszcze większe. Mrówki te przecież będą robotnicami. Postanowiono, że mała przejdzie do specjalnej szkoły, gdzie też jest nauka, tylko ciężary troszkę mniejsze, takie, które bez trudności udźwignie. - Ona idzie do szkoły specjalnej dla liliputów! - wyśmiewały się inne mrówki. - No to co z tego? - spytała pani Mrówa, nauczycielka. Nie umiały odpowiedzieć, ale dalej się wyśmiewały, zwracając uwagę, czy pani nie słyszy. - Pójdę do innej szkoły - zadecydowała mróweczka - bo tutaj, jak widzę, mnie nie lubią. Jak pomyślała, tak zrobiła. Nowa szkoła od razu jej się spodobała, była taka sama jak poprzednia, a jednak inna, ciężary do ćwiczeń były mniejsze, a i koledzy milsi. Już po kilku dniach mróweczka miała szóstki i piątki w dzienniczku. Znalazła tam przyjaciółki, takie same jak ona - małe mróweczki. Bardzo lubiła chodzić do tej szkoły, było jej tylko przykro, gdy spotykała kolegów z poprzedniej, którzy dalej się z niej śmiali, pokazywali palcami i przezywali.Pewnego dnia przez las szedł groźny wielkolud, wymachiwał kijem na wszystkie strony i niszczył wszystko, co było na jego drodze. Natknął się na mrowisko i kijem zaczął wiercić w nim dziury. Ziemia zadrżała, zaczęły walić się w mrowisku domy, szkoły, wszystkie mrówki z przerażeniem patrzyły, jak ich praca jest niszczona. Trzeba się było bronić, więc solidarnie wszystkie razem zaatakowały intruza. Pogryziony, jak niepyszny uciekł, gdzie pieprz rośnie. Ucieszone mrówki wróciły do mrowiska. Okazało się po chwili, że wiele domów i ulic zostało zniszczonych, a także cenne przedmioty, między innymi malutka złota korona królowej. Lament wielki zapanował w mrowisku. Przecież królowa nie może rządzić bez korony! Rozpoczęły się poszukiwania. Korony jednak jak nie było, tak nie było. Wszystkie tunele, poza jednym, zostały sprawdzone. Do tego ostatniego nikt nie mógł wejść. Tunel wił się głęboko w ziemi, był bardzo wąski, ciemny, niebezpieczny. Mógł w każdej chwili się zawalić i pogrzebać na zawsze śmiałka. Nikt więc nie próbował tam wejść. Tylko mała mróweczka zdecydowała się na ten odważny krok. I po chwili już wąskim korytarzem schodziła niżej i niżej. Dookoła był mrok, czuła wilgotną ziemię. Wolno sprawdzała każdy odcinek drogi. Niczego poza ciemnością tam nie było. Jednak się nie zniechęcała, schodziła coraz głębiej. Zatrzymała się na chwilę, by otrzeć pot z czoła, i wtedy zobaczyła, że coś połyskuje. Pochyliła się. Znalazła koronę. Ucieszona wracała jak na skrzydłach. Wszyscy ją podziwiali. To przecież dzięki jej odwadze królowa mogła z powrotem rządzić mrowiskiem, mrówki chodzić do szkoły, a robotnice pracować. - Jesteś niezwykle dzielna - powiedziała królowa, wręczając jej order odwagi. Gratulacjom, uściskom nie było końca. A ci, którzy kiedyś się z niej wyśmiewali, teraz wstydzili się tego okropnie. Bo nie jest ważne, czy się jest dużym, czy małym; czy nosi się duże, czy małe ciężary. A co jest ważne? Maria Molicka "Bajkoterapia", Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2002 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kleo 07.06.2004 09:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Czerwca 2004 Witam Ponury! Doskonały pomysł! Poszperałam w czeluściach swojej pamięci i przypomniałam sobie, że kiedyś w dzieciństwie wzruszała mnie piosenka o handlarzu parasolkami. To bardzo prawdziwy tekst dotyczący nie dostrzegania małych rzeczy, czy ludzi, których mamy obok siebie. O tym ile coś dla nas znaczy zaczynamy zastanawiać się dopiero gdy to stracimy.... Śpiewała to Maria Koterbska: W dziwnym mieście, w którym nigdy deszcz nie pada i gdzie ratusz ulepiony jest z cynfolii, co dzień rano kolorowy kram rozkłada potargany stary handlarz parasoli. I zachęca małych ludzi cienkim krzykiem, w rękach trzyma parasolki kolorowe, parasolki maciupeńkie, jak guziki: białe, żółte, fioletowe i różowe. Parasolki, parasolki dla dorosłych i dla dzieci! Parasolki, parasolki - kropla przez nie nie przeleci! Parasolki, parasolki. parasolki bardzo tanie! Parasolki, parasolki proszę brać panowie, panie! Mali ludzie mają małe domki z piasku i maleńkie samochody z plasteliny... Mali ludzie mają bardzo mało czasu, bo maleńkie są zegary i godziny... Muszą robić złote kule, być w teatrze, potem jeszcze wpaść na chwilę do sąsiada. Na sprzedawcę parasolek nikt nie patrzy, zresztą u nich przecież nigdy deszcz nie pada. Parasolki.... Odszedł z miasta, w którym kramik swój rozkładał potargany stary handlarz parasoli, wtedy deszcz z małego nieba zaczął padać na ulice i na ratusz - ten z cynfolii. I spostrzegli mali ludzie z małych domów, kiedy mieli mokre brody, mokre głowy, że na Rynku, przy Ratuszu nie ma kramu i sprzedawcy parasoli kolorowych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tdxls 08.06.2004 05:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Czerwca 2004 Nieznośni dorośliSł. A. Galica, muz. P. Rubik Dlaczego dorośli są tacy nieznośniI nie chcą bawić się wcale,Sprzątają, gotują, dzień cały pracują,Nie mają klocków i lalek. Dorośli są tacy, że stale o pracy Muszą rozmawiać ze sobą. Gazety czytają a czasu nie mają Żeby pobawić się z tobąA byłoby milej, gdy chociaż na chwilęDorośli by znów byli maliI zamiast gazety czytaliby bajkiI jeszcze się z tego śmiali. Dlatego, gdy kiedyś będziemy dorośli Wszystko zrobimy inaczej, Kupimy lizaka i zamiast do pracy Z lizakiem pójdziemy na spacer. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maluszek 08.06.2004 09:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Czerwca 2004 Znalazłam dzisiaj w necie opowiadanie (autorka Skye), w którym była ta kołysanka: Dobranoc już czas I koniec na dziś Już śpią wszystkie bajki I śpi bury miś I cisza dokoła I mrok ściele się Oczęta zamknij przyjdzie słodki sen Lulaj, lulaj, lu Lulaj, lulaj, lu Śpij maleńki, śpij Dobranoc Bo sen może spełnić Marzenia twe W świat baśni powiedzie I ciebie, i mnie I cisza dokoła Ty także już śpisz Jak słodko się uśmiechasz kiedy śnisz. Lulaj, lulaj, lu Lulaj, lulaj, lu Śpij maleńki, śpij Dobranoc Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 08.06.2004 14:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Czerwca 2004 jedna z mych ulubionych niegdyś płyt to "Był sobie król" Maryli Rodowicz... w środku był plakacik z Marylą i teksty "Pszczoły na wrotkach" sł. L. Skarżyńska, muz. J. Mikuła Co to jest, nie wiem sam Przecież pszczółki dobrze znam Rzekł bratek, checa, checa - woła bez Tak - to są pszczoły, choć nie latają Po płatkach kwiatów szybko zjeżdżają Oj, będą mieszkać plotki w opłotkach, Hej, hej, pszczoły są na wrotkach. Dzyń, dzyń, dzyń, śpiewa las Pszczółki zdążą dziś na czas Po miodek, jadą, jadą, jadą już Żuczki, motyle i mrówek mrowie Wiece zwołały w leśnej dąbrowie Pszczółki pracują już w pocie czoła Trzmiele brzęczą dookoła. Jak wspaniale jeździć w krąg Przez las do łąk Hop, hop, hop, na kółeczkach Gdy skrzydełka zmęczy wiatr Gdy sił już brak Raz, dwa, jadę i już. Czyr, czyr, czyr, myśli gil Tak - to pszczoły - mają styl To pomysł, brawo, brawo, brawo bis Oj mają pszczoły mądrą królową Hej pani sowo, rusz pani głową Ptaki by chciały też coś nowego Coś nowego i mądrego Jak wspaniale jeździć w krąg..... Szum, szum, szum, ptasi trel Pszczółki tańczą, cieszą się Że już dzionek, jadą, jadą, jadą znów Las cały jazdy im zazdrości Aż zzieleniały osy ze złości Oj, będą mieszkać plotki w opłotkach Hej, hej, pszczoły są na wrotkach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tdxls 15.06.2004 11:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2004 Wanda ChotomskaKokoszki http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki1.jpgKażda kokoszka jąka się troszkę,co łatwo sprawdzić mając kokoszkę. http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki2.jpgKiedy kokoszka zrobi pierożkii chce zaprosić na nie kumoszki,to zaraz głośno gdacze kumoszkom:- Chodź na pierożki ko-ko-kokoszko!http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki3.jpgGdy na ból głowy cierpią kokoszkido aptekarza idą po proszkihttp://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki4.jpgi gdaczą kiedy proszki kupują:- Ile te proszki ko-ko-kosztują? http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki5.jpgWszystkie kokoszki robią zakupy,wszystkie kupują koper do zupy,http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki6.jpga potem gdacze kokoszek szereg:- Mam w ko-ko-koszu ko-ko-koperek! http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki7.jpgKiedyś na koncert poszły kokoszkii podziwiały angielskie rożki,http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki8.jpga potem wszystkie dawały słowo,że rożki grały ko-koncertowo.http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki9.jpgBardzo się lubią stroić kokoszki,więc w kołnierzyki wpinają broszkii zapewniają: - Proszę nam wierzyć,że broszka zdobi ko-ko-kołnierzyk.http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki10.jpgJedna kokoszka była w komisie.Komis po nocach do dziś jej śni się,i marzy, by jej w prezencie daliz ko-komisu sznur ko-korali.http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki11.jpgKażdy kogucik dla swej kokoszkiprzynosi co dzień pachnące groszki,http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki12.jpga ona gdacze: - Włóż groszki w wodęozdobię nimi ko-ko-komodę.http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki13.jpgPyta kokoszka, gdy syn kokoszkipobrudzi śpioszki albo pończoszki:- Ko-ko-kogutku, co też wyczyniasz,że tak się smolisz jak ko-kominiarz?http://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki14.jpgKiedy kokoszka jest listonoszką,roznosi listy innym kokoszkomhttp://dziecionline.pl/maluch/bajki/kokoszki/kokoszki15.jpgi gdacze patrząc na listów sterty:- Mam w swojej torbie ko-ko-koperty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Martini 18.06.2004 12:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2004 "Stary niedźwiedź" stary niedźwiedź mocno śpi, my się go boimy, na palcach chodzimy jak się zbudzi to nas zje pierwsza godzina niedźwiedź śpi druga godzina niedźwiedź chrapie trzecia godzina niedźwiedź łapie" " Mam chusteczkę" mam chusteczkę haftowaną wszystkie cztery rogi kogo kocham kogo lubię rzucę mu pod nogi tej nie kocham tej nie lubię tej nie pocałuję a chusteczkę haftowaną tobie podaruję" "Lisek" chodzi lisek koło drogi cichuteńko stawia nogi nic nikomu nie powiada do sąsiada się zakrada oj będziemy liska bić "Gąski" gąski gąski do domu boimy się czego wilka złego a gdzie on jest za górami za lasami skubie gąski pazurami a ile naskubał pół kosza a ile zapłacił ani grosza gąski gąski do domu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 18.06.2004 16:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2004 BAJKA o PAJĄCZKU Temat: odrzucenie ucznia przez grupę.Cele: zobrazowanie, że naśmiewanie się, przezywanie, poniżanie jest złe, zaakceptowanie przez poniżanego swoich mocnych i słabych stron, budowanie poczucia własnej wartości, uświadomienie, że nikt nie jest lepszy od innych, uwrażliwienie na przeżycia emocjonalne, smutek innych. Mały pajączek ciężko zachorował. Wiele dni przeleżał w szpitalu. Często myślał o swoich kolegach, tęsknił za nimi. Marzył o wspólnych zabawach, rozmowach, nie mógł się doczekać, kiedy wróci do domu i wreszcie pójdzie do szkoły. - No, jesteś prawie wyleczony - powiedział pewnego dnia doktor. - Musisz się tylko jak najszybciej nauczyć chodzić o kulach, bo twoje nóżki jeszcze są bardzo, ale to bardzo słabe. - E - pomyślał sobie pajączek. - To nic wielkiego, nauczę się tego, a potem wrócę do domu, do szkoły i będę już zawsze z moimi kolegami. Wszystkie ćwiczenia wykonywał z wielką chęcią i energią, nieraz ścierał pot z czoła, przezwyciężał ból, ale się nie poddawał. Marzył o dniu, kiedy koledzy przyjmą go z powrotem do grupy. Opanował doskonale sztukę chodzenia o kulach, potrafił nawet chodzić sam, podpierając się jedną kulą. To był wielki sukces, cieszył się i lekarz, i pielęgniarki, i rodzice, a pajączek był wprost szczęśliwy, nie mógł się tylko doczekać, kiedy pójdzie do szkoły. Nareszcie nastąpił ten długo oczekiwany dzień. Rodzice podwieźli go pod budynek, a dalej szedł sam, podpierając się kulą. Serce rozpierała mu radość, że już za chwilę będzie razem z kolegami. Wszedł do klasy i... Najpierw zaległa cisza, a potem posypały się wyzwiska: kulas, kuternoga, niezgrabek - i śmiech, wytykanie palcami. Pajączek zagryzł zęby z bólu, płakał w środku, ale na twarzy nie pojawiła się żadna łza. Doszedł do ławki, usiadł. Jeszcze nigdy nie czuł się taki smutny, bez sił, zmęczony. Od tej pory w szkole stał zawsze na uboczu, nie bawił się z innymi. Po szkole spędzał czas w mieszkaniu, nie wychodził na podwórko. Minęło kilka tygodni. Nauczycielka - pani Pajęczyca - poinformowała uczniów, że odbędzie się w szkole wielki konkurs, rywalizacja między klasami na najpiękniejszą pracę, jaką tylko potrafią wykonać pajączki. - Co to za konkurs, co to za zadanie? - pytały bardzo zaciekawione. - A co pajączki potrafią robić najlepiej? - spytała pani. - Oczywiście pajęczynę! - chórem odkrzyknęła klasa. - Tak, zgadłyście - potwierdziła nauczycielka. - Jest to bardzo ważny konkurs dla pajączków, bardzo - powtórzyła. - Brać się do pracy, bo za tydzień rozstrzygnięcie - dodała. Przez cały tydzień pajączki zbierały się w grupki, dyskutowały, chwytały się za główki, bo każdy chciał zwyciężyć. Ostatniego dnia przyniosły swe prace i trwało niekończące się porównywanie. Tylko pracy naszego pajączka nikt nie oglądał. Miał ją zawiniętą w papier i tak ją oddał pani. Po godzinie pani Pajęczyca wpadła do klasy jak bomba i z radością obwieściła: - Praca ucznia z naszej klasy zwyciężyła! - Kto, kto jest tym szczęśliwcem - poruszeni pytają jedni przez drugich. Pani rozwinęła rulon i przed ich oczyma ukazała się cała utkana z promieni słońca sieć, mieniąca się wszystkimi kolorami tęczy. - Jaka piękna, cudowna - szepcą. - Ale, ale, proszę pani, to nie jest praca żadnego z nas - powiedzieli uczniowie, zawiedzeni. - To jest pajęczynowa sieć naszego pajączka - powiedziała pani i podeszła do niego, całując go serdecznie. - On, ten kuter... to niemożliwe - kiwały główkami. - Tak pięknie tkać nie potrafi nikt - powiedziała pani. - Dzięki niemu nasza klasa wygrała konkurs i w nagrodę pojedziemy do grot zobaczyć najstarsze sieci pajęcze. - Hurra, hurra! - rozległy się gromkie krzyki. Rzucili się wszyscy na pajączka, gratulując mu i ściskając go. Od tej pory już nikt go nie przezywał, przeciwnie - wszyscy chcieli się z nim bawić i uczyć, byli dumni z jego umiejętności. Maria Molicka "Bajkoterapia", Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2002 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 18.06.2004 16:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2004 Jan Brzechwa "Na straganie" Na straganie w dzień targowy Takie słyszy się rozmowy: - Może pan się o mnie oprze ?Pan tak więdnie, panie Koprze. - Cóż się dziwić, mój Szczypiorku, Leżę tutaj już od wtorku! Rzecze na to Kalarepka: - Spójrz na Rzepę - ta jest krzepka! Groch po brzuszku Rzepę klepie: - Jak tam, Rzepo? Coraz lepiej? - Dzięki, dzięki, panie Grochu, Jakoś żyje się po trochu, Lecz Pietruszka - z tą jest gorzej: Blada, chuda, spać nie może. - A to feler - westchnął Seler. Burak stroni od Cebuli, A Cebula doń się czuli: - Mój Buraku, mój czerwony, - Czybyś nie chciał takiej żony? Burak tylko nos zatyka: - Niech no pani prędzej zmyka, Ja chcę żonę mieć buraczą, Bo przy pani wszyscy płaczą. - A to feler - westchnął Seler. Naraz słychać głos Fasoli: - Gdzie się pani tu gramoli?! - Nie bądź dla mnie taka wielka! Odpowiada jej Brukselka. - Widzieliście, jaka krewka! Zaperzyła się Marchewka. - Niech rozsądzi nas Kapusta! - Co, Kapusta?! Głowa pusta?! A Kapusta rzecze smutnie: - Moi drodzy, po co kłótnie, Po co wasze swary głupie, Wnet i tak zginiemy w zupie! - A to feler - westchnął Seler. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 18.06.2004 17:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Czerwca 2004 Jan Brzechwa Sowa Na południe od RogowaMieszka w leśnej dziupli sowa,Która całą noc, do rana,Tkwi nad książką, zaczytana.Nie podoba się to sroce:"Pani czyta całe noce,Zamiast się pokrzepić drzemką,Pani czyta wciąż po ciemku.Czyta się, gdy światło świeci,To zły przykład jest dla dzieci!" Ale sowa, mądry ptak,Odpowiada na to tak:"U-hu, u-hu, u-hu,Nie brzęcz mi przy uchu,Jestem sowa płowa,Sowa mądra głowa,Badam dzieje pól i łąk,Jeszcze mam czterdzieści ksiąg". Dzięcioł, znany weterynarz,Rzekł: "Ty sobie źle poczynasz,To niezdrowo, daję słowo,To niezdrowo, moja sowo,Dawno przecież zapadł zmrok,Strasznie sobie psujesz wzrok,Jak oślepniesz - będzie bieda,Nikt ci nowych oczu nie da,Nie pomoże i poradnia,Czytać chcesz, to czytaj za dnia!" Ale sowa, mądry ptak,Odpowiada na to tak:"U-hu, u-hu, u-hu,Zmiataj, łapiduchu,Jestem sowa płowa,Sowa mądra głowa,Trudno, niech się ściemnia w krąg,Jeszcze mam czterdzieści ksiąg". Na południe od RogowaMieszka w leśnej dziupli sowa.Wzrok straciła całkowicie,Zmarnowała sobie życie;Kiedy sroka leci w pole,Pyta: "Czy to ty, dzięciole?"Kiedy dzięcioł mknie wysoko,Woła: "Dokąd lecisz, sroko?"Przeczytała ksiąg czterdzieści,Dowiedziała się z ich treści,Że kto czyta, gdy jest mrok,Może łatwo stracić wzrok. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.