Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Na co komu równy trawnik?


Recommended Posts

Przyroda nie znosi próżni :) Ziemia licha, więc trawy... ale tylko czekać, aż posieje się nawłoć. Parę kępek nawet ładne, ale dwa trzy lata i monokultura. Trudna dość do wydeptania. Do tego rożne chwaściory ruderalne. Ptaszki naniosą nasion różnych dziwnych roślinek o których autor ogrodu nawet wyobrażenia nie ma. Brzoza posieje się sama. Nastąpi sukcesja naturalna a jej rozwój przewidzieć trudno- to zależy od gleby i co tam w okolicy rośnie.

I może nie być błogiej polanki...;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2-3 koszenia w roku zniosę

Kosy się nie boję.. i tak będzie nią robił kosiarz (tak, pewnie od niego wysłucham jak to można tak trawę zapuścić)

Rośliny w naszym klimacie nie są w stanie urosnąć na 2m w ciągu nocy, więc sytuacja jest pod kontrolą ;) Nie trzeba uprzedzać faktów

Moja działka jest teraz czynnie eksploatowana (7 dzieciaków), ciekaw jestem w jakim zakresie deptanie stanie się substytutem koszenia. A tam gdzie się nie łazi/biega, to może i jakieś "zielska" 2m sobie wyrosną... sadzenie tuji i krzewów ma przecież pełnic właśnie taką funkcję

Edytowane przez MaciekTyr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

No dobra, koniec sezonu, czas na podsumowanie.

Trawa przestała rosnąć na pewnym poziomie, co potwierdzałby zależność - czym częściej golisz, tym szybciej rośnie.

Planuję koszenie kosą spalinową przed zimą i na tym koniec. Przy koncepcji sawanny należy uzbroić się w asertwność, gdyż dezaprobata kosiarza może być dotkliwa - mój opowiedział mi o trawniku, którym się zajmuje, koszonym co 7 dni.. i wogóle. Nieważne.

 

Bilans "mieszczucha", czyli mój.

 

Trawnik wzorcowy (miałem zatrudnonego na etat gospodarza).

Nawożenie

Dosiewanie

Podlewanie codzienne.

choroba się rozwija - kupiłem polewaczki, potem sterownik, w kolejnym roku sterownik z autoamtycznym rozdzilnikem, który się popsuł, więc rozwazałem instalację podziemną. Kretowisk nie ujażmiłem, proponowano siatkę...

 

Wersja "leave me alone"

Akceptuję kreta, podlewam co kilka dni, koszę co 14

były miejsca uschnięte

 

Wersja Zeroinwazyjna:

koszenia - 2/rok

podlewania - zero

nothing more!

 

Trawnik odwdzięczył się różnorodnością i zielenią cały sezon. Obecnie wygląda, jak na zdjęciach. kretowisk nie widzę ;) Pokrzyw kilka mam w zakątkach, koszenie zimowe zapobiegnie niekontrolowanym zarostom. Deptanie to świetny substytut koszenia - stworzyła się "powija" - miękki, organiczny dywan, fajny do leżenia i zabawy dzieciaków. Zastanawiam się, czy to zimowe koszenie jest zasadne, może wystarczyłoby tyko wiosenne? Problemu nie ma, nie wiem, bo się nie znam, czy na zimę lepiej zostawić siano, czy przystrzyc i pograbić liście? A może są potrzebne przyrodzie? Doradźcie.

Edytowane przez MaciekTyr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy mój mech jest fajny ale my go lubimy. Nie jestem dobrym przykładem dbania o trawnik - tyle, że jest koszony. Zgodnie z warunkami jakie aktualnie panują rośnie na nim wiele roślin. W sporej części przeważa mech i drobna koniczyna, stokrotki i takie tam różności, co to nie zawsze mają okazje zakwitnąć... skoszone. Ręcznie walczę z mniszkiem, babkę w zasadzie wytrzebiliśmy. Gdy teren był zalany mech się pięknie rozpanoszył i teraz w wielu miejscach się zieleni nawet gdy w innych partiach suszę daje się zauważyć.

 

Tyle, że nie mam kęp mchu tylko wszystko w jednym ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajne podejście :)

U mnie będzie raczej odwrotnie - i nie dlatego, że jesteśmy tacy perfekcyjni państwo domu, ale przyroda potrafi dać w kość.

W okolicy są kleszcze, więc chabazie będą do wykoszone; w dalsze rejony własnej działki wręcz boję się zapuszczać, bo wszyscy chodzą po lesie i nic, a ja i córka jakąś maleńką nimfę załapiemy :( Miesiąc temu po ataku kleszczyka mniejszego od ziarnka maku miałam opuchliznę, dwa tygodnie antybiotyków i do dziś ślad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dbanie, pielenie i koszenie za wiele nie pomoże. O wiele skuteczniej wydaje mi się zrobić oprysk pasowy, odcinający działkę od lasu.

 

I mamy czysto, zdrowo i ekologicznie? Ludzie! Co Wy z tymi opryskami? Po takim oprysku to w pierwszej kolejności takie badziewie rośnie, że hej a co po tej chemii w glebie zostaje, to ja dziękuję.

 

U mnie sąsiedzi mają kretyńską manię lania herbicydem nieselektywnym dookoła murku ogrodzeniowego, potem to wysycha na wiór i zarasta chabaziami szybciej niż wcześniej. Gadam i tłumaczę, żeby tego syfu nie lali, ale gdzie!

On nie będzie latał z motyką. Mówię takiemu, żeby kosiarką żyłkową sobie kosił i mniej się umęczy niż begając z ręcznym opryskiwaczem.

Niestety nie dociera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi o chwasty (mnie się podobają - natura). Oprysk na kleszcze to insektocydem - rewelacyjna sprawa. Nie udajmy takich "eko", bez syntetyku nie obejdzie się ani drewniana ławka, ani ściana, ani sitaka, ani altana :cool:

Nawet podróżnik Cejrowski zachwala chemiczne cudo na komary a my się nie mamy przed kleszczami chronić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa koszenia rocznie.

Wystarczy

 

A poza tym odrobina nonkonformizmu :)

 

Tu rodzi się pytanie. Ogród zeroinwazyjny spełnia wyśmienicie funkcje użytkowe i jest miły do biernego wypoczynku, jednak naraża na przytyki. jak sobie z tym poradzić? Są dwie metody - dobra i zła. Zła (łatwiejsza) polega na deklarowaniu sąsiadom: "wciąż mu mówię, żeby skosił...", natomiast druga metoda polega da delikatnej demonstracji "tak ma być, taki plan".

Co możemy w tym kierunku zrobić?

Z pewnością łatwiej będzie, gdy taki "ogród" (a właściwie teren) będzie przy architekturze modernistycznej a jeszcze lepie futurystycznej (niestety nowoczesna zabudowa często jest psuta przez pretensjonalne otoczenie - bo współczesny dom wygląda jakby w całości powstał w fabryce a nadziubany ogródek pokazuje jakby właściciel pasjonował się głównie grzebaniem w ziemi).

Ogród zeroinwazyjny ma być wolny nie tylko od sadzonek, ale też i bałaganu. O ile wiejskie podwórko łączy w sobie uporządkowane uprawy z nieuporządkowanymi przedmiotami (nie wiem czemu w naszych realiach obowiązkowy był atrybut zepsutego pojazdu - wóz, motocykl, lub przynajmniej koło drewniane albo opony), o tyle MY chcemy powrotu do pejzażu naturalnego - żadnych rozrzuconych gratów.

Kosmiczny ornament. Nie bójmy się plastiku! Ale nie takiego, który udaje drewno a takiego, który symbolizuje nowoczesność. 2-3 podświetlane kule pośród dzikiej trawy i wygodne biomorficzne fotele udowodnią, że nasze krzaki nie zarosły z powodu depresji czy nałogów

 

http://www.blessthisstuff.com/imagens/stuff/img_morph_chair_2.jpg

Edytowane przez MaciekTyr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 months później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...