RYDZU 06.01.2008 17:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2008 Wydarzeń teraz jakby mniej, ale staram się pisać choćby raz na tydzień. A oto co ostatnio poszło "do przodu": Kontener został w końcu przez nas napełniony do końca i zabrany. Dzisiaj poznam pewnie jego wagę i w związku z tym cenę tej usługi. Gdy go już zabierali nakrywali go od góry gęstą siatką, więc w ostatniej chwili dorzuciłem tam wszystkie wory przygotowane do wywiezienia "cichcem" wieczorami na nasz lokalny śmietnik. Zrobiło się tak jakoś przyjemniej od razu. Teść w wolne popołudnie przesortował gruz popakowany przez ekipę w worki i zniwelował nim największą dziurę wyjeżdżoną przez ciężarówki, na którą bardzo narzekali "chłopcy garażowcy" . Od poniedziałku (czyli od dzisiaj) mieli nam zamykać dom - czyli montować okna, drzwi wejściowe i bramę garażową. Wymagało to pełnej synchronizacji działań ekip, tak by pierwszego dnia chociaż cały parter był "zaotworowany". Niestety - okazało się że drzwi wejściowe dopiero 16 grudnia zejdą z produkcji. W sumie to nawet nie jestem zły bo byłem na to przygotowany podświadomie po przeczytaniu postów innych forumowiczów o przekładaniu montażu okien z różnych tam powodów. Więc cała akcja po kilku telefonach została przełożona na za tydzień. Najpierw nawet się ucieszyłem z tego bo jak oglądaliśmy prognozy długoterminowe to wynikało z nich, że ten tydzień będzie mroźny, a następny cieplejszy - ale według prognoz wczorajszych z TVNu - będzie zupełnie odwrotnie . Wczoraj miałem kolejne spotkanie z szefem ekipy. To zresztą jest źle powiedziane, bo na każde takie spotkanie przyjeżdża z "obstawą" conajmniej 2-3 pracowników. Nie inaczej było i tym razem Spokojnie mu opowiedziałem o wizycie rzeczoznawcy, która w końcu okazała się efektywna. W środę rzeczoznawca przywiózł kolegę - wcale nie młodszego - ale odważniejszego . Weszliśmy na górę, pooglądał pokrycie, porobił zdjęcia i wyraził swoją niepochlebną opinię o wykonawcy. Niestety papierowa opinia rzeczoznawcy będzie kosztowała jakieś 800 zł . Nie omieszkałem poinformować majstra, że licznik bije . W piątek z kolei dotarł wyczekiwany przez mnie od 3 tygodni konsultant techniczny z firmy Icopal. Jego opinia może nie jest wiążąca przy jakimkolwiek postępowaniu (za to bezpłatna ) - ale jakże istotna w momencie gdy jeszcze staramy się rozmawiać bez pośrednictwa prawników. Opinia ta wcale nie była lepsza. Skwitował krótko - "wykonawca pierwszy raz w życiu papę termozgrzewalną układał. Wszystko źle: obróbki narożników, zgrzewy, obróbki kominów." Do tego dochodzi opinia nr 3 wyrażona przez dekarza, którego ściągnąłem zaraz na początku by rozwiał moje wątpliwości dotyczące wykonania pokrycia dachu. - W związku z tymi opiniami moje oczekiwania są następujące - kontynuowałem wątek: na wiosnę papa jest demontowana i jest układane nowe pokrycie z tego samego materiału ale przez firmę posiadającą autoryzację producenta papy. To tyle na chwilę obecną. Co pan o tym sądzi? Usłyszałem kolejny długi wywód o tym jak to jest, jaki jestem niedobry, bla, bla, bla i różne takie. Że niby wszystko jest zrobione ok i się czepiam od początku bo tak sobie założyłem, że im nie zapłacę za ten dach :D:D. A tam wszystko super zrobione. No to poszliśmy po raz N-ty na dach i pokazałem im ten dobrze zgrzany materiał na dachu i fragment gdzie (przypadkiem?) papa jest zgrzana na długości 30 cm tak jak to producent zaleca. A oni na to że z takim sposobem zgrzewania papy tu oni się nie zgadzają, bo tak się nie robi połączeń papy :o :D - Czy to pana ostateczne zdanie którego będzie się pan trzymał? - zapytałem. - Tak - bo tak uważam. - Ok. Adres firmy się nie zmienił? Bo nie chciałbym by były problemy z korespondencją. - i poszedłem sobie na dół. Potem było jeszcze dużo bzdurnych dyskusji, że to powinno się dopiero latem sprawdzić i pouszczelniać wszystko i będzie dobrze (a koszty kredytu do lata majster mi pokryje? ), że nie ma sensu zrywać tej starej (?!?!?) papy tylko kłaść na nią następną - no pewnie tak bym zrobił może jakby budynek miał 20 lat i robiłbym renowację dachu - ale w umowie mam napisane "wykonanie konstrukcji stropodachu i jego pokrycia papą termozgrzewalną" a nie renowacja dachu i jeszcze kilka innych głupszych wywodów o których szkoda tu pisać. Koniec końców stanęło na tym, że majster się "jeszcze zastanowi i oddzwoni". Poczekam do wtorku i ja do niego zadzwonię. A potem przejdziemy na papierową formę komunikacji. Dość wynurzeń dachowych! - Coś dawno zdjęć nie było - więc poniżej zamieszczam kolejną porcję. Ogrzewanie wodomierza - widok wewnątrz styropianowej obudowy po jej otwarciu. http://www.zkoszarydzow.pl/murator/159.jpg Ten "grzebień" to grzałka o mocy ok 50W, sterowana termostatem widocznym u góry zdjęcia. Całość zaczyna działać gdy temperatura spadnie poniżej 4 stopni C. Stemple budowlane - wniesione do budynku czekają na swój kolejny wielki dzień na innej budowie. 170 sztuk o długości 3 metry z "górką" czeka na klienta (i pewnie do wiosny poczeka). http://www.zkoszarydzow.pl/murator/160.jpg Magazynek odpadów drewnianych http://www.zkoszarydzow.pl/murator/161.jpg - czyli wszystkie ścinki desek i stempli czekające na swój los w piecu gdy już zamkniemy domek. Część drewna wymagała suszenia http://www.zkoszarydzow.pl/murator/162.jpg - leżało na zewnątrz i solidnie przemokło, więc teraz leży na kupce w przeciągu i schnie. A potem powędruje do magazynku ze zdjęcia powyżej. Rura odprowadzająca wodę z dachu http://www.zkoszarydzow.pl/murator/163.jpg Tutaj widać tylko jedną z nich (a są dwie identyczne) i schodzą na dół poniżej poziomu gruntu po czym wyrzucają wodę na zewnątrz. Wpusty odwadniające http://www.zkoszarydzow.pl/murator/164.jpg - tak wyglądają w tej chwili po montażu rur. A na belce widać pięknie ślady po wodzie spływającej "nie wiadomo czemu " obok wpustów. Cegła klinkierowa na parapety zewnętrzne - na razie czeka na obsadzenie okien. http://www.zkoszarydzow.pl/murator/165.jpg Pobojowisko w garażu http://www.zkoszarydzow.pl/murator/166.jpg - wszystkie rzeczy nadające się do spalenia (worki, papiery, resztki drewna) zostały z kupy śmieci wyselekcjonowane i odrzucone do budynku do spalenia choćby w ognisku. Zrobił się z tego straszny bałagan, ale jak powiążemy taśmy opakowaniowe w sprytne "motki" to ich objętość znacznie się zmniejszy - a pali się to w ognisku całkiem przyzwoicie - tylko kiełbasek nie polecam wtedy piec Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 06.01.2008 17:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2008 Wczoraj odebrałem ekspertyzę wykonaną przez panów z uprawnieniami biegłych sądowych dotycząca naszego nieszczęsnego dachu. Według nich sprawa nie wygląda różowo - tzn. jest źle w sensie wykonawczym. W zaleceniach ekspertyzy podali czarno na białym: "konieczna jest wymiana istniejącego pokrycia dachowego. z uwagi na zawilgocenie termoizolacji pożądane jest ułożenie na niej warstwy papy wentylacyjnej". Wykonawca "się zastanawia" od niedzieli i jeszcze nie dał znaku życia. W związku z tym jestem już po rozmowie z panią kierownik budowy - ma wykonać do niego "telefon ostatniej szansy". Rezygnacja z zapłaty za to partactwo, odkupienie papy, pokrycie kosztów ekspertyzy i usunięcia obecnego pokrycia dachowego - jeśli na to pójdzie to sprawa nie trafi do sądu. Tam dojdą mu koszty sądowe, adwokackie i odszkodowanie którego zażądam w związku z przestojem na budowie - w końcu kredyt muszę spłacać. Zobaczymy co on na taką wizję odpowie. Wieczorem odwiedziłem sąsiada, który wspominał mi kiedyś że ze sprawami gazowymi można się do niego zwrócić. No to się zwróciłem Podpowiedział mi masę cennych uwag odnośnie tego jak załatwiać sprawy gazowe. Realizacja tego normalnym trybem czyli przez gazownię może trochę potrwać, a fajnie by było mieć tak na koniec lutego - początek marca gaz w domku. Wtedy planuję wstępnie instalację CO i dobrze by było odpalić piec i go przetestować. Okazuje się, że możliwa jest teraz realizacja tego od strony inwestora tzn. ja zlecam wykonanie projektu i budowę przyłącza firmie. Firma wszystko załatwia w gazowni i urzędach. Kosztorys prac jest akceptowany wstępnie przez gazownię. Potem firma wykonuje przyłącze i dokonujemy jego odbioru. Płacimy firmie za usługę - powiedzmy 5000 zł ustalone wcześniej w kosztorysie. Potem podpisujemy umowę z gazownią i wtedy jest nam zwracana kasa wpłacona wykonawcy pomniejszona o zryczałtowaną opłatę przyłączeniową . Czyli w sumie koszty te same, tylko wymagają zaangażowania własnej gotówki na jakiś czas. A czas realizacji - około 2 miesięcy - w porównaniu do perspektywy 6 miesięcy przez gazownię to chyba nie ma się co zastanawiać. Obdzwoniłem 2 przedstawicieli Tarnawy by ruszyć temat kominka. Nigdzie nie można zobaczyć tej oryginalnej podstawy pod wkład z doprowadzeniem powietrza. Póki co stanęło na tym, że mam wymierzyć ile mi będzie potrzeba rur i innych drobiazgów by to zamówić w jednym rzucie razem z wkładem i stojakiem. I zadzwonić na początku tygodnia gdy juz będę miał pewność że budynek "się zamyka" i będzie to gdzie wstawić. Ostatecznie w polowaniu na wkład padło na Tarnavę Exclusive 16kW. Bardzo nam się podoba jej wygląd (no i cena też) - na razie obydwaj dystrybutorzy zaproponowali 10% upustu, z możliwością dalszych rozmów. Dostawa bez zaliczki w ciągu 2-3 dni. Pogrzebałem trochę w Excelu i zrobiłem małe podsumowanie dotyczące kosztów stanu surowego. Nie wyszło to jakoś strasznie źle. Przy podsumowaniu kosztów samego budynku cena m2 wyszła na poziomie 640zł/m2. Przy doliczeniu do tego kosztów pozostałych typu przyłącza wod-kan, elektryczne, geodeta, koszty załatwienia kredytu itp kwota ta rośnie do 720 zł/m2. Chyba nieźle jak za taki "bunkier" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 06.01.2008 17:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2008 Święta idą... a u nas spora "poruchawka" na budowie Przyjechały w końcu upragnione drzwi Gerda GSX. Brama była już umówiona wcześniej, okna tez czekały na sygnał. No to start miał być o 8 rano. Miał.... Okazało się że bramę przyjadą montować o 11 no i w efekcie brakło im czasu, a właściwie światła i dokończą składanie mechanizmów bramy jutro dopiero. Drzwi na szczęście zaczęli o 9 więc wyrobili się w jeden dzień. Ładnie ta nasza "furteczka" wygląda - zdjęcia chyba jutro będą - dziś na fajrant było już za ciemno. Okna z Krakowa dojechały na 12 dopiero. Chłopaki je wyładowali wszystkie do naszego dyżurnego garażu (co my byśmy bez niego zrobili) i zabrali się za montaż największego okna tarasowo-balkonowego. Ten "potworek" ma 240 wysokości i 285 szerokości. Problemem było wtaszczenie go na górę -tu przydały się nasze solidne schody, które wystawione na zewnątrz spełniły doskonale swą rolę transportową. Okno zostało wniesione, skrzydła po chwili także. Ciężko mi było tylko przekonać panów montażystów do montowania okna w styropianie, a nie tak jak chcieli - bezpośrednio do murów . - "Spoko, spoko - wiemy jak to robić" wkurzyło mnie setnie i skwitowałem to krótko: - Miałem tu już jednego, który tak gadał. Właśnie mam w teczce papiery do założenia mu sprawy w sądzie. I nagle okazało się że można okno obsadzić w warstwie izolacyjnej jak należy . Samo ustawienie, poziomowanie i montaż nie trwały długo i tym sposobem mamy już jedno okno zamontowane. Kotw ekipa nie żałuje poszło po 5 sztuk na każdy bok - na razie mocujemy je tylko z 3 stron, bo mocowanie dołem dopiero przy wylewkach będzie. Dokładnie juz go po montażu nie obejżałem bo zrobiło się ciemno a mnie wzywały inne obowiązki. Jutro będę mógł więcej powiedzieć i mam nadzieje pokazać . Ze spraw bardziej przyziemnych - posłałem dzisiaj poleconym do majstra pismo z wezwaniem do ostatecznego pisemnego określenia się w "temacie" dachu. Ma na to tydzień a potem sprawa idzie do sądu. Na telefony pani Kierownik Budowy nie odpowiada (nie odbiera). Zastanawiam się co on knuje ? Myśli że uda mu się wymigać? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 06.01.2008 17:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2008 Dzisiaj będzie dzień "fotograficzny" Siedzę sobie w pracy, popijam herbatkę i czekam aż coś się zepsuje. Humor mam dobry więc na jego "poprawę" na początek kilka zdjęć naszego profesjonalnie wykonanego pokrycia dachowego. No to jedziemy: połączenie papy w okolicach spustów dachowych - Jak to ma nie cieknąć? - spadek minimalny, a połączenie zerowe. http://www.zkoszarydzow.pl/murator/167.jpg obróbka komina na dole - - w tą ciemną trójkątną dziurę można wsunąć pół palca http://www.zkoszarydzow.pl/murator/168.jpg a to juz ogniomury - spadek dachu jest w głąb zdjęcia więc widać jak są zrobione zakłady papy (pod włos) http://www.zkoszarydzow.pl/murator/169.jpg tak się obróbki ogniomurów trzymają na dole powierzchni dachu http://www.zkoszarydzow.pl/murator/170.jpg na pierwszym planie super dokładna obróbka komina - spadek dachu oczywiście w głąb zdjęcia. Na drugim planie widać jak profesjonalnie papa jest położona na powierzchni dachu http://www.zkoszarydzow.pl/murator/171.jpg już widać co wiatr robi ze śmieciami na dachu w miejscach "zgrzewów" papy - a co będzie po upływie dłuższego czasu.... http://www.zkoszarydzow.pl/murator/172.jpg Humor mi się nie popsuł. Chyba nauczyłem się z tym żyć bo wiem, że będzie dobrze. Za godzinkę (może szybciej) wrzucę kolejne fotki - tym razem z zamykania budynku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 06.01.2008 17:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2008 Sesji fotograficznej ciąg dalszy. Tym razem jednak będzie już przyjemniej. Jak pisałem już chyba dwa posty wcześniej - zamykamy budynek. Cała akcja rozpoczęła się od montażu drzwi. Ekipa była najlepiej we wszystkich przygotowana do pracy - mieli swoje przedłużacze, lampy halogenowe by pracować po zmierzchu i masę innych drobiazgów. Dzięki temu drzwi były w ciągu 7 godzin zamontowane. tak wyglądają drzwi od zewnątrz http://www.zkoszarydzow.pl/murator/177.jpg Gerda GSX z szybą Antisol w kolorze złotego dębu. Mamy do nich jeszcze próg dębowy, ale z wiadomych przyczyn zamontujemy go dopiero pod koniec wykończeniówki. a tak wyglądają drzwi od wewnątrz http://www.zkoszarydzow.pl/murator/174.jpg Bramę garażową zaczęli montować około 11, ale nie mieli oświetlenia, więc montaż się przeciągnął o następny dzień. otwór pod bramę - tak wygląda krawędź wykombinowanego przeze mnie otworu pod bramę segmentową. http://www.zkoszarydzow.pl/murator/173.jpg a tutaj juz brama prawie gotowa http://www.zkoszarydzow.pl/murator/175.jpg a tak to wyszło po montażu http://www.zkoszarydzow.pl/murator/184.jpg Zamierzony efekt został osiągnięty. Brama bardzo fajnie wygląda i nie jest za głęboko w murze. Teraz jeszcze trochę zabawy z obrobieniem prowadnic bramy, nadproża i zewnętrznych krawędzi murów styropianem przed tynkami i powinno być dobrze. zbliżenie z widokiem mocowania bramy otwór pod bramę http://www.zkoszarydzow.pl/murator/185.jpg brama od wewnątrz http://www.zkoszarydzow.pl/murator/183.jpg Nie obyło się bez małego "byczka" - pierwotnie brama miała iść 5 cm wyżej, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnowałem i niestety te 5 cm górą zostało... szczeliny. Na razie przykleję bloki styropianu do nadproża zewnętrznego by nie wiało, a potem przed tynkami konkretniejsza docelowa konstrukcja się tam pojawi. Montaż okien pierwszego dnia ograniczył się do osadzenia i zakotwienia największego okna - tarasowego. Fajnie wygląda - nie powiem. We wtorek zamontowali juz za to większość okien na dole - łącznie z drugimi drzwiami zewnętrznymi. Zostały do obsadzenia tylko okna górne i małe okienka w kotłowni. A dzisiaj będą montowane ostatnie przeszklenia - długie pionowe fixy w boczne otwory klatki schodowej. Trochę roboty z nimi będzie bo montowane są na przestrzał przez ramy - muszą je więc rozszklić zamocować i szklić ponownie. okno tarasowe http://www.zkoszarydzow.pl/murator/178.jpg a na dole po przekątnej okno "gabinetowe" (cokolwiek by to znaczyło )- po prostu tak nazywamy to pomieszczenie. strona zachodnia http://www.zkoszarydzow.pl/murator/180.jpg - drzwi do "gabinetu" i okno do części "warsztatowej". To okno jest sporo podniesione parapet wypada na wysokości 150 cm od wewnątrz. zbliżenie na drzwi wejściowe http://www.zkoszarydzow.pl/murator/181.jpg Są one przeszklone szkłem ornamentowym i generalnie nic przez nie nie widać. okno warsztatowe od wewnątrz http://www.zkoszarydzow.pl/murator/182.jpg Montażyści okien oszczędzili nam nieco roboty bo wszystkie otwory pod oknami sami z siebie poutykali kawałkami styropianu i zapiankowali. A planowaliśmy to zrobić sami Po południu domek powinien być już w całości zamknięty Umówiłem się teściem na pierwsze rozpalenie piecyka na parterze - to taka zwykła węglowa koza, ale powinna trochę ciepła dawać. Zdjęcia reszty okien już chyba jutro (jak będzie czas). Zamówiłem wczoraj wkład kominkowy - Tarnava Exclusive 16kW. Pod zamówienie "podpiął" się nasz kuzyn z drugim wkładem kominkowym (ale malutkim - 10kW). Do tego stojak z doprowadzeniem powietrza i rura połączeniowa. Po 5 minutach od momentu przefaksowania zamówienia telefonicznie mi je potwierdzono i jest szansa, że wszystko będzie dzisiaj na miejscu (a najdalej w poniedziałek po świętach). I to lubię Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 06.01.2008 17:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2008 Z kominkiem faktycznie żartów nie było - zamówienie w środę o 10 rano poszło faksem. O 10 rano dnia następnego dzwoni pan za Spedpolu, umówić się na konkretną godzinę na dostawę Szok! - no i biegiem do banku po kasę bo tyle nie mam w zwyczaju nosić przy sobie. Przyjechało auto z rampą rozładunkową. Pan wycofał pod sam nasz garaż techniczny, więc bez specjalnej szarpaniny korzystając tylko z ręcznego "paleciaka" obydwa wkłady kolejno zostały wystawione. Obydwa wkłady czekają na "dalszy ciąg" podróży http://www.zkoszarydzow.pl/murator/186.jpg Mniejszy wkład (100 kg wagi : ) ) wstawiliśmy dzisiaj wspólnymi siłami do bagażnika auta kuzyna i pojechał do miejsca swego przeznaczenia. A większy... uczyliśmy latać Postanowiliśmy wykorzystać do wstawienia wkładu na piętro nasze okno tarasowe i podnośnik samochodowy. Ma on 250 kg udźwigu więc jeśli tylko lina wytrzyma to powinno być dobrze. Pod budynek wkład przenieśliśmy ręcznie - wsunęliśmy w ten ukośny otwór u góry wkładu kawał metalowej rury i w 4 osoby daliśmy mu radę Pierwsza próba - wkład podwieszony do podnośnika na maksymalnie krótkiej linie - tak by całość weszła nam w otwór do środka budynku. Wkład zaczyna wycieczkę na górę.... http://www.zkoszarydzow.pl/murator/188.jpg .... i niestety nie mieści się w otworze http://www.zkoszarydzow.pl/murator/187.jpg Całość wraca na dół - przepinamy wiązanie i na długaśnej linie próbujemy ponownie. Strasznie się buja więc doczepiamy dodatkowy odciąg by jakoś kontrolować tą bezwładną masę. I zaczyna się ponowna jazda do góry http://www.zkoszarydzow.pl/murator/189.jpg A nawet bardzo do góry http://www.zkoszarydzow.pl/murator/190.jpg blisko... coraz bliżej... http://www.zkoszarydzow.pl/murator/191.jpg Wkład pojawia się w w końcu zasięgu naszych rąk http://www.zkoszarydzow.pl/murator/192.jpg Wciągnięcie go do środka to już była drobnostka. Przesunęliśmy go w środku tak by stanął na ścianie nośnej. Ustawianie go na stojaku i próba podłączenia chyba jutro.... (bo dłużej nie wytrzymamy z ciekawości ) A tak wygląda oryginalny stojak Tarnavy z doprowadzeniem powietrza pod wkład 14/16kW: http://www.zkoszarydzow.pl/murator/193.jpg http://www.zkoszarydzow.pl/murator/194.jpg Plecy mnie trochę bolą po tych dzisiejszych wygibasach ale zadowolenie bierze nad tym górę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 06.01.2008 17:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2008 No to mamy pierwszy wpis w nowym roku. Następnego dnia po akcji wstawiania kominka na piętro postanowiliśmy go usadowić w punkcie docelowym salonu. Samo przesunięcie nie było nawet trudne. Gorzej z podniesieniem go w górę, tak by stanął na stojaku. Ale udało się! Dwa koziołki pozostałe po budowie murów posłużyły za wsparcie dla stalowej rury do której podwiesiliśmy ręczny podnośnik na lince stalowej. Całość poszła nad wyraz sprawnie i szybko. No a jak wkład stanął na swoim miejscu, a w garażu leżała redukcja do wylotu spalin i rura spalinowa.... to po następnej "półgodzince" całość była zmontowana. kominek na swoim miejscu http://www.zkoszarydzow.pl/murator/195.jpg No tak - wkład zmontowany, na dole pali się w piecu drewno sosnowe.... nie wytrzymałem i musiałem "chociaż troszeczkę" napalić. http://www.zkoszarydzow.pl/murator/196.jpg Pomimo ze to raptem kilka drewienek które paliły się niecałe pół godziny, to wróciłem do domu szczęśliwy jak nigdy. Następnego dnia rozłożyła mnie grypa i trzyma do dzisiaj. A tak chciałbym napalić solidnie - nawet sobie termometr skombinowałem by obserwować co się będzie działo z temperaturą wewnątrz budynku. 30 grudnia dostałem "zwrotkę" z potwierdzeniem, że majster odebrał w końcu pismo z wezwaniem do zajęcia ostatecznego stanowiska w sprawie dachu. Ma 7 dni na odpowiedź więc w tym tygodniu pewnie coś się z tego wykluje. Bardzo jestem ciekaw co będzie dalej - zwycięży rozsądek czy pójdzie w zaparte... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 09.01.2008 16:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Stycznia 2008 To był naprawdę intensywny dzień - zadowolony jestem jak diabli, tym bardziej, że byłem trochę czasu uziemiony z powodu przeziębienia. W końcu dotarła faktura za wywóz śmieci. Nazbierało się tego "aż" 450 kg . A myślałem, że będzie więcej - bo wrzuciliśmy tam praktycznie wszystkie "niegruzowe" śmieciuchy. Zostały nam tylko taśmy pakowe ze wszystkich palet jakie dojechały na budowę - całkiem spora kupka tego się zebrała. Na szczęście mieliśmy na placu starą metalową beczkę 120l i pewien pomysł - może niezbyt legalny, ale wieczorem dymu widać było Wyciąłem z boku otwór doprowadzający powietrze do spalania, zarzuciliśmy na początek trochę drewna, a jak się rozpaliło to siup do tego wiadereczko węgla Buchał z tego żar niemiłosierny - temperatura była na tyle solidna, a godzina odpowiednia (ciemno), że można było przystąpić to utylizacji taśm. palenisko w akcji http://www.zkoszarydzow.pl/murator/197.jpg Udało się nam przerobić na dym chyba ponad połowę złoża zalegającego w garażu. Piszę "chyba" bo ciemność sprzyjająca naszemu występkowi utrudniała nam znacznie wygrzebywanie tasiemek - odbywało się to pod koniec juz po omacku prawie. Za kilka dni poprawimy i temat śmieci po stanie surowym będzie z grubsza zakończony. Skoro już zaplanowałem że całą sobotę poświęcę dłuższemu siedzeniu na działce i przy okazji paleniu na dwa paleniska - w kozie i kominku to trzeba było się rozejżeć za paliwem do kozy bo na drewnie nic innego nie zrobię - trzeba dokładać co 15 minut . Co innego kominek - tam wrzucę drewna na full i mam spokój na parę godzin. Po poszukiwaniach znalazłem w końcu skład węgla gdzie sprzedawali go w workach jutowych - zakupiłem 4 wory - 110 kg i szczęśliwy pognałem na działkę. W piecyku bucha aż miło, kominek tez rozpalony a ja siedzę w garażu i rąbię drewno które tam wrzuciłem wczoraj żeby po ostatnich ulewach chociaż trochę podeschło. Zainstalowałem sobie termometr w budynku i obserwuję co się tam wyrabia z temperaturą. Silikat to jednak faktycznie solidny akumulator ciepła. Na zewnątrz +12 (kolejny piękny wiosenny dzień tej zimy ) a w budynku + 3 i para z ust leci. Jeden czujnik mam na wysokości 1,5 metra, a drugi na kabelku wywindowałem pod sam strop by widzieć różnice temperatury. Po całym dniu palenia na czujniku górnym temperatura skoczyła o prawie 5 stopni w górę, a na dolnym .... aż o 1,2 stopnia Wynika to chyba z tego, że termometr wisi na ścianie nośnej która to "ciepełko" akumuluje. Dużo drewna i węgla muszę przywieźć i puścić przez kominy, żeby temperatury zaczęły być normalniejsze w środku. Z ciekawostek - termometr ma również w sobie funkcję higrometru. Tutaj odczyty są niezłe Wilgotność powietrza wykazywana przez to ustrojstwo wewnątrz budynku jest na poziomie 98% W sumie się nie dziwię skoro powietrze jest systematycznie nawilżane kapiącą z dachu wodą Umówiłem się też na dzisiaj z naszym potencjalnym wykonawcą tynków cementowych - mieliśmy ustalić od kiedy wejdzie i co ma do zrobienia. Na początek "rzucę" go na parapety klinkierowe - będę spokojniejszy jak okna będą już podmurowane od dołu chociaż z zewnątrz. A co do tynków cementowych to planowaliśmy je na całym dole użytkowym. Cześć mieszkalna miała być w gipsach z agregatu, ale zaczynam sie wahać co do trafności tego wyboru. Obecnie układ (po naradzie rodzinnej) jest taki, że poczekamy i zobaczymy jak te tynki cementowe będą wyglądały na dole - i wtedy zdecydujemy czy chcemy takie na górze. Po rozmowie - zresztą krótkiej i konkretnej - stanęło na tym ze tynki będą po 8,5 zł za m2 + materiał ( w wersji "filcowanej" złocisza drożej sobie życzą. Mam wszystko kupić, listwy, narożniki no i surowiec do tynkowania oczywiście też. Betoniarkę od kolegi załatwię bo nasz tynkarz jest "na dorobku" dopiero . I za dwa tygodnie w poniedziałek zaczynamy "akcję tynkowanie" Zaliczyliśmy też dziś odwiedziny moich rodziców na budowie. Ponieważ teść wyposażył schody w poręcz od strony ściany udało się wydostać na pięterko i zobaczyli w końcu nasze "włościa" Za pierwszym razem niestety pooglądali tylko parter. W czwartek (dzień przed oficjalnym upłynięciem terminu ultimatum) dzwoniłem do majstra z zapytaniem czy juz podjął jakąś decyzję w związku z pismem. Powiedział, że odpisze w poniedziałek dopiero bo jest w Warszawie na budowie. A niech tam.... dwa dni mogę poczekać - ciekawe co wyskrobie w odpowiedzi. Dzisiaj się dowiedziałem, że wcale w czwartek w warszawie nie był , ale mniejsza o to. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 09.01.2008 16:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Stycznia 2008 Zaczęliśmy rozeznanie rynku jeśli chodzi o meble kuchenne. Może to trochę dziwna sprawa, szczególnie jak się ma stan idealnie surowy i cieknący dach, - ale trochę niesieni fantazją, a trochę zmuszeni pewnymi faktami rozpoczęliśmy rozeznanie rynku. W końcu dobrze jest wiedzieć z jakimi kosztami należy się liczyć by normalnie zamieszkać. Tym bardziej, że jak większość inwestorów-optymistów nie uwzględniliśmy w naszych planach inwestycji ani grosza na kuchnię i jej wyposażenie Na pierwszy ogień poszła Ikea - właściwie to u nich wycenę załatwiliśmy juz jakiś miesiąc temu. Pooglądaliśmy co mają w ofercie, obłożyliśmy się folderami i cennikami i wykalkulowaliśmy całą kwotę za naszą kuchnię - oczywiście w wersji "mniej więcej" - zamknęła się w kwocie 8 tys za meble z frontami drewnianymi z sosny patynowanej + 8 tys. za graty i do tego 10% do ceny mebli za ich montaż. Tylko trochę niepokoiła nas jakość tych mebli - kto miał ten wie - Ikea ładnie wygląda, ale z używaniem ich wyrobów to już bywa różnie. A wczoraj rozpoczęliśmy rozpoznanie rynku lokalnego. Już po rozmowie w pierwszej firmie okazało się, że to najlepszy moment na tego typu działania i nie chodzi tu wcale o zamówienie mebli ale o kwestię samego projektu i na jego podstawie ustalenie od razu w których miejscach ma być podejście przyłącza wody, kanalizacji, gdzie gniazdka, jakie i ile sztuk, no i w których miejscach kafle układać. A i pewnie przy układaniu podłogówki się ten projekt przyda. Zrobienie projektu kuchni objęte jest na naszym lokalnym rynku zryczałtowaną stawką 100 zł odliczaną potem przy wykonawstwie. Jeżeli rezygnujemy ze współpracy z firmą projekt pozostaje naszą własnością. Natomiast same ceny mebli i usług z nimi powiązanych (transport, montaż czy sprzęt AGD) nie są już tak zryczałtowane. Na pierwszy ogień idzie Janmar - teściowe mają od nich meble i są bardzo zadowoleni - wyszło wszystko bardzo ładnie. Moi rodzice też mają z tej firmy mebelki, tylko zadowolenie jakby mniejsze, ale wynika to tylko z trwałości frontów oklejanych. Po kilku latach użytkowania okleina się starła i wygląda lekko mówiąc nieciekawie. Mebelki w podobnym zestawie jak nasz ikeowski pierwowzór - doszedł drugi blat "barowy" i szafki pod nim. Za ten komplecik zażyczyli sobie 17 tys. z zastrzeżeniem że 10% upustu dostaniemy jak kupimy u nich także graty AGD do zabudowy. Cena obejmuje podobno juz wszystko co się da w to wsadzić - różne moduły cargo, prowadnice itp. Ale to i tak dużo. Jak rozpoznanie to rozpoznanie - po południu jedziemy do konkurencji. Zestaw mebli w podobnej konfiguracji został wyceniony na 11 tys. Fronty drewniane, cena też obejmuje wszystkie detale wyposażenia. A i twarz właściciela jakaś taka znajoma... Sąsiad z młodych lat z osiedla. trochę starszy - pamiętam jak za nimi łaziłem w wieku 7 lat i piłki im podawałem. Czasami nawet mi pozwolili ze sobą w kapsle pograć, ale to się skończyło szybko bo za często wygrywałem W każdym razie jest szansa na jakąś logiczną współpracę. Meble na ekspozycji niczego sobie - niektóre bardzo "odjechane" stylistycznie. Fajne blaty tam widzieliśmy, ale jak usłyszeliśmy cenę 1700 za mb blatu to chyba pozostaniemy przy blatach klasycznych Z większych producentów, którzy zajmują się kuchniami został nam tylko jeden - "Meble Wrzosowa" - mamy od nich obecne meble w kuchni i "w imię zasad...." do nich nie pojedziemy. Na pomiary i projekt umówiliśmy się z firmą nr 2 - w sumie to tylko "stówka" - a jak wycena będzie bardzo odbiegała od propozycji ceny wyjściowej to zawsze możemy się wycofać - a projekt i tak jest nasz. Dzisiaj pan sobie pomierzył osobiście pomieszczenie kuchni i za dwa tygodnie mamy się spotkać by porozmawiać o pierwszej wersji projektu która będzie wtedy gotowa. I to na razie koniec o kuchni, ale nie koniec o wnętrzach. Kilka dni temu wybraliśmy się na łowy związane z wyborem gniazdek i kontaktów do naszego domu. W sumie to pojechaliśmy się chyba bardziej upewnić niz wybierać bo w obecnie w mieszkaniu mamy wyroby firmy Polo z serii Regina - i bardzo nam one odpowiadają. Są u nas już 7 lat i nie widać na nich żadnych przebarwień czy śladów użytkowania. Może tylko w salonie poszalejemy i założymy coś bardziej odjechanego - o ile oczywiście będzie nas na to stać - bo każdy "odjazd" to cena przynajmniej 3x wyższa niż nasza Regina, a gniazda specjalistyczne to już często o pułap cen absurdalnych się ocierają. Zobaczymy. Wracając z hurtowni natknęliśmy sie na salon firmy Mikołajczyk zajmującej się obudowami do kominków. Skoro juz tam byliśmy to grzech nie zajżeć, tym bardziej że nasza obudowa to nadal czarna dziura. Weszliśmy i.... bardzo mile się zaskoczyliśmy. Na "dzień dobry" kilka wzorów obudów kominków z ekspozycji uśmiechało się do nas. Wszystkie wykonane chyba z piaskowca, ale wzornictwo bardzo ciekawe. I do tego miły i kompetentny pan, który przedstawił nam ofertę firmy. Przyjedzie na budowę, pomierzy sobie co trzeba, cyknie kilka fotek i zrobi 10 projektów z których coś możemy wybrać do realizacji albo marudzić dalej, że to nie to. Wtedy powstają kolejne pomysły - aż do skutku. I teraz hit - cały ten etap jest bezpłatny! Nawet jeśli się nie zdecydujemy na ich obudowę to projekt nam zostanie. Nie zastanawialiśmy się długo - juz po wizycie a projekty będą w przyszłym tygodniu. A dzisiaj odebrałem od geodety mapki do celów projektowych. Jestem już umówiony na jutro z wykonawca przyłącza gazowego. Zobaczymy co da się zrobić w tej sprawie - głównie chodzi nam o czas realizacji. Tak przy okazji "usługi geodezyjnej" związanej z budową przyłącza wodno - kanalizacyjnego to geodeta wodociągowy narysował na mapce nasz budynek (oznaczony co prawda "W Budowie") przesunięty względem rzeczywistości o około 2 metry w 2 kierunkach . Można było wywnioskować, że rysował odręcznie, bo odległości miały się nijak do rzeczywistości Dzisiaj dostałem nowe mapki (potrzebne mi do załatwienia gazu) i na tych juz jest wszystko ok, ale geodeta miał trochę zabawy by wyprostować całość. Jak już mowa o przyłączach to byłem w telekomunikacji zorientować się jak to z telefonem i jego założeniem w naszej "kamienicy" będzie. Pani kazała złożyć zlecenie i w ciągu 2 tygodni będzie zrobiony wywiad techniczny, tak by było wiadomo skąd kable przyjdą do naszego budynku. Smutne by było potem po zrobieniu całej elektryki ciągnąć jakiś nowy kabel przez pół domu bo "tak wyszło przyłącze" ze ściany. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 09.01.2008 16:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Stycznia 2008 W sobotę dzwonił nasz majster od tynków potwierdzić, że wszystko jest aktualne i od następnego poniedziałku wchodzi na robotę. Pomocnika już sobie nagrał, więc ruszą na początek z sufitami, bo pogoda do robót zewnętrznych nie za bardzo. A we mnie jakaś taka niemoc wstąpiła, cały poprzedni tydzień praktycznie przeciekł mi przez palce, i nic konkretnego nie zrobiłem. Dopiero dwa dni temu sprężyłem się i pojechałem zamówić piach. Wcześniej zrobiłem rozeznanie w rynku - czyli ceny i jakość surowca. Do tynków w naszej okolicy najlepszy jest piach z Zaborza. Znajomy robił 1000 m2 tynków i bardzo polecał ten właśnie piasek. Dostać go można podobno tylko na zjeździe z trasy w Bugajaską. Płacił 170 za wywrotkę 6 ton. Ale jak dla nas 6 ton to raczej mało będzie więc od razu zamówiłem większą 14 tonową wersję dostawy. Niestety 300 trzeba wyjąć i nie było rozmowy. Ale następnym razem ma być taniej - dobre i to. Później odwiedziłem hurtownię budowlaną. Zamówiłem tonę wapna hydratyzowanego, pół tony cementu, listwy podtynkowe i narożniki. Dostawa miała być jeszcze tego samego dnia. Liczyłem, że HDSem mi to wstawią do budynku a tu w ostatniej chwili się dowiedziałem, że przyjedzie zwykły Star i te wszystkie wory to będę musiał sam rozładować . Wskoczyłem w ciuchy robocze i dojechałem na działkę równo z dostawą. Przerzucenie ponad 50 worków poszło mi nawet sprawnie, ale wygodnie się je brało z poziomu samochodu. Ułożone na palecie w budynku czekają na "swój dzień". A ja następnego dnia ruszałem się trochę jak prototyp robota cybernetycznego z uszkodzonym sterowaniem - zakwasy miałem makabryczne. Ale tak to jest jak się na codzień nic nie robi - trzeba potem pocierpieć. Zakwasy to w sumie bardzo miły ból więc nie było źle. Wczoraj zapiąłem przyczepkę i pojechałem do kolegi aż do Wielunia pożyczyć betoniarkę. Ale była jazda! Ja na letnich oponach - a takich warunków na drodze nie pamiętam już dawno. Temperatura około zera, bardzo silny boczny wiatr i do tego zamieć śnieżna. Auta z większymi budami wiatr spychał z drogi. Makabra - co kilka kilometrów wypadek. Ale dojechaliśmy bez kłopotów (za to z duszą na ramieniu ), droga powrotna była już spokojniejsza (przestało padać) i betoniarka wylądowała w naszym garażu. Czyli na wejście tynkarzy mamy praktycznie wszystko. W weekend należałoby jeszcze odpalić nasz piecyk "krematoryjny" i dokończyć zabawę ze śmieciami z budynku. Wtedy będzie już dużo ładniej wewnątrz. Od niedzieli zaczynamy zabawę z kabelkami. Teść wraca z sanatorium - wypoczęty i pełen zapału i zaraz po jego powrocie trzeba przygotować chociaż sufit w jednym z pomieszczeń, żebyśmy sobie nawzajem nie przeszkadzali z tynkarzami. A od poniedziałku wszystkie moje popołudnia będą w wersji roboczej bo kabli sporo jest do położenia. Kilka dni temu dzwonił pan z telekomunikacji, że właśnie jest na działce i już wie którędy te kable wejdą do naszego domu. Poprosiłem go by podzielił się ze mną tą informacją, co też pokrętnie uczynił. Koniec końców - wiem gdzie będzie puszka z kablami. Założą nam 3 pary - 2 telefony + rezerwowa "na wszelki wypadek". Nie interesuje ich praktycznie nic. Nawet mapki nie chcą do wykonania tego kabla. "Pokaże pan gdzie kabel ma wejść i my go tam wpuścimy" - tutaj mignął mi przed oczyma artykuł z któregoś tam Muratora o odległościach pomiędzy nitkami poszczególnych przyłączy, ale nic się nie odezwałem. Jest dobrze bo kabel do budynku wejdzie w pobliżu planowanej centrali telefonicznej. Centralka to prawdopodobnie będzie Platan z firmy Digitex. Poleca mi ją znajomy, który w branży telefonicznej siedzi od dawna. 2 linie zewnętrzne, 6 do 10 wewnętrznych, 2 bramofony i sterowanie dodatkowym urządzeniem (np. bramą). Do tego jeszcze sporo "gadżetów" których pewne nigdy nie wykorzystamy. Kolejne spotkanie z "panem od gazu" skonkretyzowało już temat instalacji do określonego terminu. Druga połowa marca to czas gdy nasze przyłącze będzie wykonane razem z instalacją wewnętrzną. Ciekawie wygląda forma rozliczenia za usługę wykonania przyłącza. Po jego odbiorze zakład gazowniczy ma 30 dni na przelanie na moje konto kwoty uzgodnionej z nimi przez wykonawcę w kosztorysie za wykonanie tegoż przyłącza pomniejszonej tylko o opłatę przyłączeniową. Gdy te pieniądze wejdą na konto - rozliczam się za przyłącze z wykonawcą. Czyli generalnie nie angażuję swoich pieniędzy, a mam to wykonane 3x szybciej niż przez zakład gazowniczy. Dziwne to trochę ale nie wnikam za bardzo - liczy się efekt końcowy - a ten mnie satysfakcjonuje w 100% . Może bardziej bym się uśmiechał gdyby nie cena instalacji wewnętrznej. Łącznie z projektem i instalacją długości około 20 metrów z dwoma końcówkami (kotłownia i płyta gazowa) będzie to kwota około 2400 zł - wydaje mi się dużo, ale z drugiej strony nie interesuje mnie nic co gazu się tyczy. Wykonawca sam załatwia wszystko w gazowni, urzędach itp. A ja mam mieć kurki z gazem we wskazanych pomieszczeniach. Po sugestiach sąsiada od gazu i konsultacjach rodzinnych stanęło na instalacji prowadzonej na zewnątrz budynku. Bryłę mamy prostą, na elewacjach prawdopodobnie będą podziały geometryczne i rura po pomalowaniu będzie praktycznie niewidoczna. Przejazdem zajżałem tez do firmy zajmującej się kominkami. Dzwonili kilka dni wcześniej, że mają już dla nas gotowe projekty. Ale pokazać je mogą tylko na ekranie monitora - nie mogą ich nam nawet wydrukować. Dziwne podejście do sprawy. Poprosiłem ładnie pana by był nam uprzejmy jednak posłać je e-mailem. To nie jest decyzja którą się podejmuje nachylając się nad monitorem. Na razie nic nie dotarło. W sumie to i tak nic tam nie było odkrywczego i pewnie będziemy wkład obudowywać samodzielnie. Tym bardziej, że ceny obudów wcale takie delikatne nie były. Odbyliśmy konsultację ze znajomym prawnikiem w sprawie naszego dachu. Okazało się, że musimy najpierw wezwać majstra do ostatecznego usunięcia usterek dachu. Dopiero wtedy gdy tych usterek nie usunie możemy odstąpić od umowy, zlecić prace komu innemu i żadać odszkodowania. Prawo jest prawem - pismo juz posłaliśmy, terminy też w nim wyznaczone, a tu pogoda nam płata psikusy. Śnieg i zimno niestety przedłużają termin naszego ultimatum. I chociaż nie spodziewam się jakiejkolwiek reakcji ze strony majstra, to dobrze by było już to zakończyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 09.01.2008 16:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Stycznia 2008 Wczoraj rano (poniedziałek) ekipa w sile dwóch ludzi zameldowała się na placu boju i rozpoczął się nowy etap w historii naszego domu - tynkowanie. Trochę nam pogoda pokomplikowała życie, bo liczyłem że pierwsze co zrobią to zaczną od parapetów zewnętrznych. A tu śnieg wali jak nawiedzony, a i mróz nawet się pokazał na termometrze . Dziwna sprawa - styczeń to cholera, czy co ? W związku z tym w niedzielę teść był zmuszony założyć chociaż dwa kabelki na suficie w pomieszczeniu od którego tynkarze chcieli zacząć pracę. Za to popołudniu wyruszyliśmy ze spora kupką narzędzi i rozpoczęliśmy montaż instalacji. Mocno to brzmi - "wyruszyliśmy", "rozpoczęliśmy" - a to w sumie Teść całą elektrykę robi. Ja co najwyżej otwory na puszki wiertarką porobię, narzędzia podam, trochę coś podkuję czy zagipsuję . A przy okazji - w silikacie bardzo fajnie się te dziury na puszki robi wiertłem koronowym do tego przeznaczonym. Nie wchodzi co prawda tak szybko jak w beton komórkowy, ale udaru włączać nie musiałem. Miłe zaskoczenie. Wczoraj dobijali się na numer domowy panowie z telekomunikacji (po jaką cholerę podałem numer komórki? ), z pytaniem gdzie ten ich kabel ma wejść do domu (też myślałem, że to juz ustaliliśmy). Patrycja umówiła ich na dziś na 8 rano - chociaż przyjechali punktualnie. Ustaliliśmy co i jak, w którym, miejscu kabelki wpuszczą i takie tam duperelki. Fajnie że tak się sprężyli z realizacją przyłącza (ma być dzisiaj po południu zrobione) , bo dzięki temu od razu schowam kable pod tynk i nie będzie trzeba później ryć. A dzisiaj chcemy dokończyć elektrykę w części gabinetowej. Wczoraj rano przed "szprycą" zrobiłem sobie zdjęcia stropu by mieć zarejestrowany układ belek. Gdyby w przyszłości naszła mnie chęć lub konieczność zrobienia jakieś dziury między kondygnacjami to powinno mi ułatwić kucie. Kolejna sesja dziś po ukończeniu instalacji w gabinecie. No i mam dylemat z kablami dodatkowymi typu kablówka, alarm telefon czy lan. Którędy je kłaść - czy jechać z nimi na podłogi i układać je w peszlach. A może lepiej w rurkach winidurowych? Czy może lepiej na razie zamurować kawałki peszla w ścianie do puszek, a kable układać dopiero po wyjściu tynkarzy? Za dużo pytań z wieloma niewiadomymi :-? . Problem numer dwa to znalezienie kabla ethernet w kilku kolorach, by sobie ułatwić robotę. Jeden kolor ethernet, drugi telefon, a trzeci alarm. Tak mi się marzy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 09.01.2008 16:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Stycznia 2008 Mój 'nadworny recenzent" stwierdził, ze za bardzo się rozwlekam w opisach więc niniejszym obiecuję poprawę. Po pierwsze: mamy juz gotowe jakieś 9 m2 tynku na suficie! - mała rzecz a cieszy. Dzisiaj jeszcze tylko "gąbkowanie" i będzie widać efekt końcowy. Piasek kupiony do tynków jest bardzo dobry. Po drugie: TPSA wywiązała się z obietnicy i kabel z gniazdkiem telefonicznym mamy już w budynku. Zrobili tylko małego psikusa dając kabel do budynku 3 parowy, a kabel do wewnątrz budynku tylko 1 parowy. Ale założyłem puszkę i kabel zawsze będzie można wymienić. Po trzecie: dzisiaj ma się odezwać ktoś z kablówki, kiedy przyjdą zobaczyć czy da się nas podłączyć do ich kabelków. Wtedy będziemy mieli już wszystkie zaplanowane media . Po czwarte: udało mi się kupić listwy dylatacyjne do obrabiania krawędzi okno-tynk wewnątrz. Rozwiązanie rewelacyjne - co prawda na dole juz za późno na ich zastosowanie, ale całą część mieszkalną nimi obrobimy. Nawet tynkarze mimo że widzą to po raz pierwszy pochwalili rozwiązanie i chcą z tym robić następne okna. Po piąte: zapadła ostateczna decyzja co do pozostałych kabli (logiczno-telekomunikacyjno-telewizyjnych). Puszki w ściany i rurki poniżej przyszłej wylewki. A reszta dopiero po tynkach. Uff..... ale to leci do przodu. Niedawno mury szły do góry, a tu już kabelki, tynki, myślimy o wylewkach, kuchni, łazienkach czyli o wykańczaniu na całego. Urwanie głowy! Ale strasznie fajne urwanie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 13.01.2008 15:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2008 Zima trzyma. Wczoraj zelżało trochę, ale nadal to nie to. Za to prognoza długoterminowa, którą czytałem na Onecie jest bardzo optymistyczna - w maju już upały, a luty to ostatnie tchnienia zimy. Całe lato ma być bardzo gorące. Suuuper! - oby się to sprawdziło. A na budowie w sobotę był odbiór po tynkach pierwszego pomieszczenia zwanego przez nas "gabinetem". Ładnie to wyszło, widać, że panowie się starają. Nawet - ku naszemu ogromnemu zdziwieniu chłopaki w trakcie sprzątania usunęli folię i umyli wszystkie zabrudzone fragmenty okna . Mamy jedno pomieszczenie już "gotowe" - instalacja elektryczna, miejsce na pozostałe instalacje, tynki. Bajka - jeszcze tylko wylewki i można mieszkać Na tynkach jeszcze trochę czasu zejdzie bo sam parter to jakieś 550 m2 -na razie przez tydzień zrobili 100, czyli do końca lutego parter będzie gotowy. Potem piętro - kolejne 5 tygodni zapewne bo metraż identyczny. Troszkę nam się komplikuje plac boju, bo ledwie udało nam się tynkarzy wyprzedzić o kilka dni z robotą, do Teścia przypętała się jakaś grypopodobna zaraza . Wróci do zdrowia to ruszymy dalej z pracami - na razie mamy przerwę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 13.01.2008 15:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2008 Po 3 dniach przerwy zdrowotnej w czwartek prace nad instalacją ruszyły z kopyta. Robota szła znacznie szybciej bo przyszedł do pomocy jeszcze kolega teścia który instalacje robi na codzień. W ciągu jednego dnia chłopaki zrobili praktycznie całą instalację siłową i gniazda elektryczne. Moim głównym zajęciem było wykonywanie otworów pod puszki a jako najmłodszemu przypadło mi także "przygotowywanie puszek" . Tynkarze też dostali "po maluchu" przy okazji i zrobiło się sympatycznie Kolejnego dnia oświetlenie i po dwóch dniach parter był skończony! W sobotę elektrycy weszli z instalacjami na górę i zrobili całe 3 pokoje - widać tutaj było różnicę w sposobie prowadzenia instalacji "po staremu" - czyli puszki pod sufitem i przewody do nich prowadzone w dół, a metodą pracy z głębokimi puszkami i łączeniem ich na kostki w głębi puszki. Dużo szybsza metoda, ale czy lepsza? Ciężko powiedzieć. Wydaje mi się że starego typu instalacja miała tą zaletę, że była bardziej "przewidywalna" jeśli chodzi o przebieg przewodów. Drugiego dnia nasz tynkarz podchodzi do mnie i tak nieśmiało zagaja: "panie Wojtku - sprzedałby nam pan po buteleczce tego napitku bo nam bardzo smakowało". Cóż było począć - dostali chłopaki następnego dnia po buteleczce Rydzowej Nalewki na wynos z zastrzeżeniem, że jak się nadarzy okazja to odpracują i będzie dobrze. A okazja nadarzyła się jeszcze tego samego dnia. Z ciekawości wyszedłem na dach zobaczyć jak wygląda po tych wszystkich opadach - w piątek rano jeszcze "dowaliło" sporo i zaczęli przebąkiwać w radiu o fali mrozów. A na dachu dobre 30 - 40 cm mokrego śniegu, który kiedyś będzie się topił i spływał - niestety częściowo także do budynku. Szybka wizyta w Castoramie (5 minut samochodem) i dwie łopaty śniegowe czekały na chłopaków. Na początku nawet sobie poszuflowałem trochę, ale ponieważ jestem nie zaprawiony w tego typu pracy więc zrobiłem może 1/4 dachu i dałem sobie spokój. Murarze uwinęli się z resztą pracy w jakieś 40 minut i po sprawie. A jacy byli zadowoleni że o tyle mniej wody w budynku będzie W tej chwili mamy jakieś 3-4 tygodnie przewagi jeśli chodzi o tynkarzy, więc prace nad salonem, jadalnią, kuchnią i DCD (domowe centrum dowodzenia ) możemy sobie spokojnie kontynuować i jest czas by wszystko przemyśleć. Póki co nie mamy obsadzonych skrzynek rozdzielczych więc nie ma się czym chwalić, ale ponieważ zdjęć nie było juz bardzo dawno zamieszczam na razie jedno. pierwsze przewody w okolicach przyszłej skrzynki rozdzielczej http://www.zkoszarydzow.pl/murator/198.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 13.01.2008 15:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2008 Tynkarze pracują jak mrówy - 2 tygodnie i ponad 200 m2 tynków mamy zrobione. Do końca lutego pewnie skończą parter. Piętro pójdzie im szybciej, bo postanowiliśmy zrezygnować z tynkowania sufitów - i tak będzie konstrukcja podwieszana, więc tynk nie ma większego sensu. Instalacja elektryczna prawie gotowa - mamy jeszcze do wyjaśnienia kilka punktów świetlnych: na klatce schodowej, podświetlenie przeszkleń, no i wielka czarna dziura w postaci pomieszczenia techniczno-komputerowego. Kompletnie nie mogę sobie wyobrazić jak ma tam wyglądać instalacja - przewodów będzie cała fura, urządzeń do podłączenia także. A miło by było wszystko co potrzebne przewidzieć. Na szczęście mamy jakieś 3 tygodnie przewagi nad tynkarzami więc mogę to spokojnie przemyśleć. Aktualnie "na tapecie" są techniczne rozwiązania stosowane w domowych instalacjach tv. Strona firmy Dipol jest kopalnią wiedzy na ten temat. Tylko skąd brać czas na to wszystko? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 13.01.2008 15:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2008 No to się doczekałem w końcu wizji lokalnej panów z sieci kablowej. Wypadła nawet nieźle - znaczy się "możliwości techniczne są". Ustaliliśmy gdzie i którędy kabelek ma przebiegnąć i jak to będzie technicznie rozwiązane. Ale... No właśnie, zawsze jest jakieś ale... Potrzebna jest zgoda właściciela budynku czyli znowu wspólnota lokatorska się kłania. Zadzwoniłem do pana zarządcy budynku działającego w imieniu tejże wspólnoty, że coś takiego będzie mi potrzebne. A on na to, że może być ciężko - bo straszna awantura była na ostatnim zebraniu wspólnoty w związku z naszym kanałem . Podobno już się niektórym ludziom woda zatyka w kanalizacji :D:D. (ale jaja!) Zgody na samodzielne zbieranie podpisów mi nie da bo się boi o swoją pracę, sam też nie może tego zrobić (albo nie chce), a najbliższe walne zebranie lokatorów będzie za trzy miesiące - ręce opadają. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 13.01.2008 15:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2008 No to tynki na parterze skończone! Konkretnie w sobotę dokonałem odbioru prac. Pierwsza ekipa która wykonuje robotę szybciej niż było przyjęte w planach - na parter liczyliśmy 5-6 tygodni, a wyrobili się w 4 i to bez uszczerbku na jakości - za to należy im się duży plus. Zostały jeszcze dwie małe poprawki: 1) przy drzwiach wejściowych dali trochę "za tłustą" warstwę tynku i teraz nie otwierają się do końca jak należy - dzisiaj mają tynk w tym miejscu doprowadzić do takiego poziomu by drzwi dało się na ścianę położyć 2) krawędzie otworu bramy garażowej ze względu na zimno wiejące szczelinami ocieplimy i wyrobimy tynkiem dopiero jak się ociepli. Do wyjaśnienia mamy też kwestię drobnych uszkodzeń drzwi wejściowych (na szczęście nie panele drewniane) - po pierwszej naszej pobieżnej ocenie sytuacji wynika, że jednak nie obili drzwi, a lakier z krawędzi drzwi schodzi razem z taśmą klejącą . Na początku tynkarzom nie wierzyłem, ale faktycznie lakier na obramowaniu drzwi ma dziwną "spulchnioną" strukturę. Jak na lakier proszkowy to trochę niska jest jego jakość. Miałem umyć drzwi przez weekend by dokładnie było widać fakturę powierzchni i poeksperymentowac jeszcze z taśmą klejącą, ale niestety nie było ani weny ani czasu, więc w tym tygodniu sprawa się wyjaśni do końca. Dostałem też propozycję wykonania wylewek przez moich fachowców - 8 zł za m2. Wylewki "kręcone" z betoniary, cena obejmuje oczywiście samą wylewkę - ale to w sumie dobrze bo układanie styropianu wygląda na lekką i przyjemną pracę którą wykonamy samodzielnie. Prawdopodobnie na części mieszkalnej zdecydujemy się na ich ofertę, natomiast co do części warsztatowej to cały czas jestem rozdarty co dać na podłogę. Skłaniam się ku posadzce przemysłowej, bo pomimo wysokiej ceny dostaję od razu gotową do pracy powierzchnię. Ewentualnie jako tańszą alternatywę coś typu "lastriko" - sam nie wiem i jeszcze szukam rozwiązania. W czwartek pierwsze "fizyczne" spotkanie z naszym wykonawcą instalacji CO, wody i kanalizacji. "And the winner is..." kolega rafslusarczyk poznany dzięki forum. Złego słowa na jego temat od forumowiczów nie znalazłem więc mam nadzieję że i ja będę zadowolony. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 13.01.2008 15:10 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2008 Dzisiaj w końcu zebrałem się i doczyściłem listwy metalowe w drzwiach wejściowych i w drodze eksperymentu przekleiłem kawałek taśmy klejącej kupionej w Castoramie i zalecanej do mocowania folii przy malowaniu okien i drzwi. Efekt który uzyskałem przeszedł nawet moje oczekiwania . Chłopaków - tynkarzy usunąłem z kręgu podejrzanych i udałem się z reklamacją do firmy Gerda. Niestety centrala firmy nie pracuje w soboty, więc ich stanowisko poznam dopiero w poniedziałek. A tak wyglądają nasze drzwi przy próbie odklejenia taśmy klejącej (wcale nie jakiejś super mocnej): http://www.zkoszarydzow.pl/murator/199.jpg http://www.zkoszarydzow.pl/murator/200.jpg. Wygląda to tak jakby lakier został nałożony na nie odtłuszczoną powierzchnię. Ciekawe co usłyszymy w poniedziałek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 13.01.2008 15:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2008 Gerda reklamację uznała! - w sumie to chyba nie mieli wyjścia, patrząc na jakość tego lakieru. W każdym razie mają te listwy zamówić, i jak się ociepli to pewnego pięknego dnia przyjadą, zabiorą drzwi do siebie (mogą przyjść piechotą bo mają jakieś 100 metrów ) i dokonają wymiany. Wiąże się to z demontażem połowy konstrukcji drzwi, ale co tam - to nie mój problem. Na budowie tynkarze weszli na piętro - koniec końców postanowiliśmy, że tynki robimy w części mieszkalnej także cementowo-wapienne. Gipsy wydają nam się zbyt "ugłaskane", tym bardziej, że pewnie skusimy się na jakieś zacieranki, faktury itp na ścianach więc robienie gipsu mija się z celem. Wczoraj musiałem ich (murarzy) nieco uporządkować, bo wkurzył nas nieco bałagan na górze. Ale poza tym bez większych zastrzeżeń - robota tylko gdzieniegdzie wymaga drobnych korekt, a te bez najmniejszych problemów są natychmiast wykonywane. Do przedwczoraj prace wyszły ze "strefy cichej" - 3 pokoje + łazienki. W tym tygodniu muszę się zająć przygotowywaniem zabudowy ścianki działowej w łazienkach tak by była gotowa do wykonania hydrauliki. I zostały nam dwa tygodnie na tynkowanie pokoju technicznego, salon i klatkę schodową. Według zapewnień tynkarzy powinno się udać. Co do ścianki działowej to po długich debatach stanęło jednak na ściance murowanej z BK i mechanizmach spłukujących Geberitu do zamurowywania. Ścianka gips kartonowa niosła ze sobą zbyt duże ryzyko późniejszych komplikacji. Po zakończeniu tynków (mam nadzieję, że się wszystko zgra dobrze) wchodzi na budynek Rafslusarczyk ze swoją ekipą i następne 2 tygodnie będzie powstawała nasza instalacja grzewczo-wodno-kanalizacyjna. Dwa tygodnie temu w czwartek udało nam się w końcu zrealizować spotkanie na żywo. W miłej atmosferze ustaliliśmy sobie trochę szczegółów dotyczących instalacji i tego jak będzie ona realizowana. Lepiej zrobić to teraz, gdy jest jeszcze czas na wyjaśnienie wszelkich niedomówień i niejasności. Prawdopodobnie w okolicach 20 marca (ale to data nieco elastyczna sterowana z jednej strony naszymi tynkami, a z drugiej wolnym terminem wykonawcy) rozpocznie się montaż. Całościowo potrwa to na pewno dobrze ponad tydzień, więc gdzieś na początku kwietnia rozpocznie się zabawa z wylewkami i Wielkie Grzanie Cały czas szukam "miksokreciarza" - za namową Janzara ostatecznie rezygnujemy z wylewek "kręconych". Ale znalezienie miksokreta w Częstochowie to juz prawie cud, a miksokreta i zdrowego psychicznie majstra go obsługującego to juz chyba cud absolutny. Szukamy dalej. Rozmawiałem z wykonawcą przyłącza gazowego - ostatni tydzień marca to termin - jak go nazwał "ostateczny". Pojawia się szansa, że wszystko uda się zrobić za jednym zamachem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 13.01.2008 15:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2008 Kubek Muratora zdobyty! W sobotę udało nam się dotrzeć na ul. Kamionkowską 45 do redakcji Muratora na Zlot Forumowiczów. Impreza była fantastyczna - to zdanie moje i córci, która tak szalała z Nikolą i kilkoma innymi forumowymi dzieciakami, że wytargała dziury w czubkach butów Mojej drugiej połóweczce mniej się podobało, ale dzielnie to zniosła Redakcja zafundowała nam sporo jadła i napitków (z piwem włącznie ). Szczególnie ta ostatnia pozycja menu wpłynęła na rozluźnienie atmosfery i swobodniejsze rozmowy pomiędzy forumowiczami. Do rozmowy przygrywała kameralna muzyczka na żywo - super! Poznałem (na żywo) wiele osób znanych juz z forum. Niektóre dzięki akcji "Dawajcie gęby" były łatwe do zidentyfikowania, inne mniej, ale za każdym razem było sympatycznie Odebrałem nagrodę redakcji za najśmieszniejszy emblemat na forum - dyplom i upragniony KUBEK MURATORA! . Wszystkim którzy oddali na mnie głosy niniejszym bardzo dziękuję! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.