ivy17 11.10.2015 13:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Października 2015 Obstawiam wielki gar ziemniaków Zostawiam podstawowe info zebyś wiedziała te to najpyszniejsze TUTAJ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 12.10.2015 05:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Października 2015 (edytowane) Ja najbardziej lubię takie niedogotowane, pokrojone w grube plastry i rzucone na patelnię, żeby się obsmażyły mocno. Uwielbiam chrupiące z zewnątrz i puchate w środku. Edytowane 12 Października 2015 przez pestka56 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 12.10.2015 06:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Października 2015 Grzyby TAK i... ryby, i... mule, krewetki i inne takie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 12.10.2015 09:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Października 2015 Też kiedyś tak miałam ale gdy musiałam na przyjęciu zjeść ostrygi, to mi przeszło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 12.10.2015 11:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Października 2015 A dlaczego musiałaś je zjeść? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
_artur_ 12.10.2015 11:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Października 2015 No właśnie dlaczego?? Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Bo jeśli to o jakiś "dobry ton" chodzi to lepiej żeby się obrazili że nie zjadłam niż gdyby mieli do czynienia z moim pawiem. czasem od "dobrego tonu" zależy np. robota dla siebie na rok i za kupę kasy i wtedy dosłownie trzeba "zjeść tą żabę" jadłem żaby, ślimaki, krewetki itp. nawet smaczne toto ale schabowy zdecydowanie lepiej smakuje.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 12.10.2015 12:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Października 2015 Przyjęcie było ze szczególnej okazji i na wysokim poziomie cenowym. Gospodarze się bardzo postarali. Owoce morza przyleciały specjanie wynajętym samolotem. Do każdej potrawy był dopasowany zestaw win. Poza tym byłam od nich nieco uzależniona, jak pisze Artur Siedziałam przy ich stole, oko w oko. Usiłowałam odmówić, ale Pan domu osobiście przygotował mi pierwszą ostrygę do zjedzenia. Nie dało się inaczej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
_artur_ 12.10.2015 13:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Października 2015 (edytowane) Aaaaaaaaaaa rozumiem, musiałabym się "sprzedać" oj tam, od razu tak "sprzedać".. czasem tak jak pisze Pestka to "wyższa konieczność" Przyjęcie było ze szczególnej okazji i na wysokim poziomie cenowym. Gospodarze się bardzo postarali. Owoce morza przyleciały specjanie wynajętym samolotem. Do każdej potrawy był dopasowany zestaw win. Poza tym byłam od nich nieco uzależniona, jak pisze Artur Siedziałam przy ich stole, oko w oko. Usiłowałam odmówić, ale Pan domu osobiście przygotował mi pierwszą ostrygę do zjedzenia. Nie dało się inaczej. life is brutal.. and full of pułapkas and zasadzkas.. czy jakoś tak to leciało.. a swoją drogą jak to fajnie brzmi, jak jakiś Bond, James Bond, przeczytałem to tak: Do każdej potrawy był dopasowany zestaw win. [...] Siedziałam przy ich stole, oko w oko. [...]Usiłowałam odmówić, ale Pan domu osobiście przygotował mi pierwszą ostrygę do zjedzenia. [...]Nie dało się inaczej. Brakowało jeszcze: Zjadłam ostrygę... Edytowane 12 Października 2015 przez _artur_ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 12.10.2015 13:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Października 2015 Bo zjadłam i popiłam znakomitym winkiem Zasmakowało. Od tamtej pory lubię wszystkie takie morskie poza kalmarami i ośmiornicą. No, zupę z ośmiornicy jadłam kilka razy pyszną. A średnio raz na miesiąc ciągnie mnie siłą do Bazyliszka we czwartek na rewelacyjne mule. Najlepsze jakie dotąd jadłam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 12.10.2015 21:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Października 2015 Najpierw muszlę trzeba otworzyć i mięczaka oddzielić ostrym nożem od muszli, ale jej nie wyjmować. Potem ostrygę trzeba skropić cytryną i gdy drgnie (tzn. że żywa i świeża) „wypić” całość. Popija się dobrze schłodzonym leciutko musującym białym winem.Ale to nie jest jedyny sposób na ostrygi. Można je grilować, zapiekać zmasłem i przyprawami. Są bardzo delikatne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
_artur_ 13.10.2015 06:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2015 co to jest "rozrywkowy cynamonowiec" ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 13.10.2015 07:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2015 Kapitalne są nazwy, w które obrastają np. przedmioty domowe - vide "jebadełko" (wstaw tu fotkę ), albo to ciasto Tak cieplutko robi się w domu od tych "imion". U nas bywało ciasto "chromolnik" zapożyczone od przyjaciółki przez moją mamę - zwyczajna szarlotka, tylko z pokrojonymi w kostkę brzoskwiniami. Miała swoją historię. W mikroskopijnym ogródku Ałły na Saskiej Kępie rosła brzoskwinia. Kiedyś gdy ciasto szarlotkowe było gotowe okazało się, że Ałła nie ma jabłek. Jej córeczka uwielbiała szarlotkę. Ałła piekła wyłącznie dla niej. Wymyśliła, że weźmie brzoskwinie z ogródka. Ciasto wyszło wspaniałe, pyszne. Ja je uwielbiam. Wolę niż jabłkowe. Ale córka Ałły spróbowała i uciekła z kuchni z okrzykiem "chromolę taki jabłecznik ". Z powodu tego chromolnika chyba nauczę się piec, bo jak dotąd, ja, taka stara gropa, tylko chleb umiem upiec. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 13.10.2015 09:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2015 Podmaślać - też powstało z pomyłki Ciekawe czy zgadniesz o co chodzi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 13.10.2015 09:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2015 Jak przed studiami i w trakcie jeździłam na wykopaliska, różne cuda językowe nam się o poranku na tęgim kacu pojawiały Sorbona i Gregora była na codzień, a słówko "chlujny" chyba dziś w środowisku funkcjonuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
_artur_ 13.10.2015 11:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2015 u nas funkcjonuje "zupa-kupa" - uniwersalne okreslenie na zupę krem dyniową czy brokułową, młodsza córka denerwuje się jak starsza nazywa jej pokój "cuchownią" (kiedyś gdzieś tam kanapkę starą zostawiła w plecaku i troszkę "pachniało".. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mmelisa 13.10.2015 13:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2015 Mala Cholera... Ona to ma zycie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mmelisa 13.10.2015 14:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2015 ON to TEN Mała Cholera skad masz pewnosc, ze piszac Ona to myslalam o Nim? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
PusiaKssawery 13.10.2015 14:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2015 skad masz pewnosc, ze piszac Ona to myslalam o Nim? Melisa :rotfl::rotfl::rotfl::rotfl: Nie mam ani odrobinki pewności, ani ciut, w ogóle mi do głowy nie przyszło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mmelisa 13.10.2015 14:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2015 noo teraz to i ja nie mam tej pewnosci jaka do tej pory udalo mi sie miec :lol2::lol2: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 13.10.2015 16:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2015 J zapytał mnie dziś przy śniadaniu – Czy wiesz, że Gangster naśladuje miauczenie Pasqala? – Hm.... – Pasqal miauczy szeptem i ten też tak zaczął spryciarz, bo widzi, że Pas zawsze pierwszy jeść dostaje. Fakt, ani Spinoza, ani Pasqal nie miauczą. Spinka co najwyżej treluje w rodzaju „ąur..ri...iiii”. Pasqal w dzieciństwie przeszedł koci katar i bardziej szepcze z dużym wysiłkiem, niż miauczy, a i to wyłącznie w szczególnych przypadkach. Mruczeć też nauczył się dopiero w wieku 3 lat jak poznał Spinozę. Oba koty potrafią oczywiście kiedy chcą wrzasnąć. No, i ten nowy już się nauczył, że ja reaguję na Pasqalowe szeptane zaganianie mnie w stronę michy. Kocia mądrość Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.