Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nasz DOMUŚ czyli prawie stówka z M3System


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 5,1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ja najbardziej lubię takie niedogotowane, pokrojone w grube plastry i rzucone na patelnię, żeby się obsmażyły mocno. Uwielbiam chrupiące :) z zewnątrz i puchate w środku. Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie dlaczego??

Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Bo jeśli to o jakiś "dobry ton" chodzi to lepiej żeby się obrazili że nie zjadłam niż gdyby mieli do czynienia z moim pawiem.

 

czasem od "dobrego tonu" zależy np. robota dla siebie na rok i za kupę kasy i wtedy dosłownie trzeba "zjeść tą żabę" :D

 

jadłem żaby, ślimaki, krewetki itp. nawet smaczne toto ale schabowy zdecydowanie lepiej smakuje..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjęcie było ze szczególnej okazji i na wysokim poziomie cenowym. Gospodarze się bardzo postarali. Owoce morza przyleciały specjanie wynajętym samolotem. Do każdej potrawy był dopasowany zestaw win. Poza tym byłam od nich nieco uzależniona, jak pisze Artur :) Siedziałam przy ich stole, oko w oko. Usiłowałam odmówić, ale Pan domu osobiście przygotował mi pierwszą ostrygę do zjedzenia. Nie dało się inaczej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aaaaaaaaaaa rozumiem, musiałabym się "sprzedać" :)

 

oj tam, od razu tak "sprzedać".. czasem tak jak pisze Pestka to "wyższa konieczność" ;)

 

Przyjęcie było ze szczególnej okazji i na wysokim poziomie cenowym. Gospodarze się bardzo postarali. Owoce morza przyleciały specjanie wynajętym samolotem. Do każdej potrawy był dopasowany zestaw win. Poza tym byłam od nich nieco uzależniona, jak pisze Artur :) Siedziałam przy ich stole, oko w oko. Usiłowałam odmówić, ale Pan domu osobiście przygotował mi pierwszą ostrygę do zjedzenia. Nie dało się inaczej.

 

life is brutal.. and full of pułapkas and zasadzkas.. czy jakoś tak to leciało..

a swoją drogą jak to fajnie brzmi, jak jakiś Bond, James Bond, przeczytałem to tak:

 

Do każdej potrawy był dopasowany zestaw win.

[...]

Siedziałam przy ich stole, oko w oko.

[...]Usiłowałam odmówić, ale Pan domu osobiście przygotował mi pierwszą ostrygę do zjedzenia.

[...]Nie dało się inaczej.

 

Brakowało jeszcze:

 

Zjadłam ostrygę... :cry:

Edytowane przez _artur_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo zjadłam i popiłam znakomitym winkiem :wiggle: Zasmakowało. Od tamtej pory lubię wszystkie takie morskie poza kalmarami i ośmiornicą. No, zupę z ośmiornicy jadłam kilka razy pyszną.

 

A średnio raz na miesiąc ciągnie mnie siłą do Bazyliszka we czwartek na rewelacyjne mule. Najlepsze jakie dotąd jadłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw muszlę trzeba otworzyć i mięczaka oddzielić ostrym nożem od muszli, ale jej nie wyjmować. Potem ostrygę trzeba skropić cytryną i gdy drgnie (tzn. że żywa i świeża) „wypić” całość. Popija się dobrze schłodzonym leciutko musującym białym winem.

Ale to nie jest jedyny sposób na ostrygi. Można je grilować, zapiekać zmasłem i przyprawami. Są bardzo delikatne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapitalne są nazwy, w które obrastają np. przedmioty domowe - vide "jebadełko" (wstaw tu fotkę ), albo to ciasto :) Tak cieplutko robi się w domu od tych "imion".

U nas bywało ciasto "chromolnik" zapożyczone od przyjaciółki przez moją mamę - zwyczajna szarlotka, tylko z pokrojonymi w kostkę brzoskwiniami.

Miała swoją historię. W mikroskopijnym ogródku Ałły na Saskiej Kępie rosła brzoskwinia. Kiedyś gdy ciasto szarlotkowe było gotowe okazało się, że Ałła nie ma jabłek. Jej córeczka uwielbiała szarlotkę. Ałła piekła wyłącznie dla niej. Wymyśliła, że weźmie brzoskwinie z ogródka. Ciasto wyszło wspaniałe, pyszne. Ja je uwielbiam. Wolę niż jabłkowe. Ale córka Ałły spróbowała i uciekła z kuchni z okrzykiem "chromolę taki jabłecznik ".

Z powodu tego chromolnika chyba nauczę się piec, bo jak dotąd, ja, taka stara gropa, tylko chleb umiem upiec. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:yes:

 

Jak przed studiami i w trakcie jeździłam na wykopaliska, różne cuda językowe nam się o poranku na tęgim kacu pojawiały :)

Sorbona i Gregora była na codzień, a słówko "chlujny" chyba dziś w środowisku funkcjonuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

J zapytał mnie dziś przy śniadaniu – Czy wiesz, że Gangster naśladuje miauczenie Pasqala?

– Hm....

– Pasqal miauczy szeptem i ten też tak zaczął spryciarz, bo widzi, że Pas zawsze pierwszy jeść dostaje.

 

Fakt, ani Spinoza, ani Pasqal nie miauczą. Spinka co najwyżej treluje w rodzaju „ąur..ri...iiii”. Pasqal w dzieciństwie przeszedł koci katar i bardziej szepcze z dużym wysiłkiem, niż miauczy, a i to wyłącznie w szczególnych przypadkach. Mruczeć też nauczył się dopiero w wieku 3 lat jak poznał Spinozę.

Oba koty potrafią oczywiście kiedy chcą wrzasnąć.

No, i ten nowy już się nauczył, że ja reaguję na Pasqalowe szeptane zaganianie mnie w stronę michy.

Kocia mądrość :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...