Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nasz DOMUŚ czyli prawie stówka z M3System


Recommended Posts

Pasqal miał 3 lata jak był kastrowany. Wszystko poszło dobrze, ale on nigdy nie znaczył wcześniej terenu. Mieszkał w mieszkaniu i nie miał konkurentów.

Gangster jak się u nas zaczął pojawiać już miał ciut więcej niż rok. Może mieć teraz 1,5-1,7.

 

Kocham Małą Cholerę :hug::hug::hug::hug::hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 5,1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Taki rozpieszczony łobuz w domu to skarb.

 

Pasqal jest kotem, który ponad wszystko kocha spokój i śpi więcej niż inne koty. Od zawsze Spinoza wpycha mu nos do miski, choć ma swoją pełną, a on się odsuwa. Siada i cierpliwie czeka aż damulka odejdzie. Z Piratem, który był pełnojajeczny, doszedł do porozumienia dość szybko i nawet obaj sypiali bardzo blisko siebie. Z kocicami szybko się zaprzyjaźniał. Nawet, gdy Cizia zniknęła, chodził po okolicy ogrodu tak do 100 mb zupełnie jakby jej szukał.

Natomiast z Gangsterem jest problem. Czasem blokują sobie przejścia i kilka razy musiałam ich rozdzielać. Żaden nie zje spokojnie do końca, gdy w tym samym pomieszczeniu jest drugi. Obchodzą się dużym łukiem. Od czasu do czasu jeden albo drugi posunie w przykucu do zadka adwersarza i przysiada w odległości pół metra. Zastanawiam się o co w tym chodzi. Nie słychać warczenia, ogon raczej spokojny ?

Gangster usiłuje też polować na Spinozę, ale ona syczy na niego, siada z łapami gotowymi do lania, albo szybko ucieka do naszej sypialni.

Mam nadzieję, że po kastracji coś się zmieni, bo inaczej będę musiała poszukać Gangsterowi domu z dużą przykrością :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pusiu, Ty pewnie wiesz, a ja dzięki Tobie nie będę musiała szukać informacji :)

Kuzynom pies przyprowadził do domu młodego kociaka, a ten zadomowił się na jednym fotelu, a na drugi nasikał. Oni mają zero kociego doświadczenia. Zawsze psy mieli. A mnie nigdy kot takiego figla nie zrobił.

Podpowiedz czy znasz jakiś sposób na usunięcie zapachu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Upychał je w szparę między oparciem a siedzeniem tapcerowanego fotela bujanego. Fotel miał pod spodem osłonę z tkaniny. Kot zmagazynował tam niezłą ilość trofeów zanim odkryli ten schowek :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Pusia :hug:

Malo mnie, bo

1 mialam gosci z Pl przez 9dni

2 jestem po przeprowadzce i z dowozem dzieci borykam sie, wiec czasu mam jak na lekarstwo dla siebie

3 nie mam stalego neta w domu, a z tel to Uuuwielbiam klikac jak cholera (nie mylic z Mala Cholera, ktora mala juz pewnie taka nie jest :D )

 

Mam nadzieje ze tutaj nadal towarzystwo.spotyka sie tak jak zawsze.

 

Jak sie Pusia czujesz? Bo nie bede klamac i ukrywac tego, ale czesto o Tobie mysle. :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studiowałam w ciekawym miejscu (ATK) i w ciekawych czasach, bo zaczęłam ciut przed stanem wojennym. Z racji miejsca miałam bardzo dziane finansowo towarzystwo. Parking przed uczelnią, EH... było na czym oko zawiesić.

Mojemu przyjacielowi z roku zawdzięczam przygodę z totalną wtopą łazienkową. Wpadliśmy, po niezłej imprezce samochodowej, do jego kumpla. Już wielkość mieszkania była dla mnie oszałamiająca, ale łazienka przebiła wszystko. W skrócie, usiłowałam spuścić wodę w sedesie i za cholerę nie mogłam znaleźć stosownego przycisku, ciągadła, czegokolwiek. Udało mi się uruchomić różne rzeczy. W końcu zniecierpliwieni i zaniepokojeni panowie zainteresowali się czemu siedzę ponad pół godziny w tej łazience. No, i miałam doping zza drzwi. Poziom zdenerwowania przekroczył wszelkie moje pojęcie co nie wpłynęło dodatnio na poziom umysłowy. Woda nie dawała uruchomić się żadnym znanym mi sposobem. Za to wszystko inne w łazience działało bez zarzutu. Głupio mi było przyznać się do problemu i zostawić sedes w stanie po użyciu. Oni pod drzwiami strasznie wkurzeni, a ja demolowałam łazienkę i siebie. W końcu zrezygnowałam. Łazienkę nieco ogarnęłam z pomocą znalezionego w szafce zapasu papieru toaletowego i kosza na śmieci. Siebie nie miałam jak i jak ta zmokła kura, niedojda, objawiłam się kolegom z przeprosinami na ustach. W życiu nie widziałam, żeby ktoś się turlał ze śmiechu, a oni obaj po prostu dostali ataku histerii zabaczywszy to co nawywijałam. Na dodatek musiałam poprosić o pomoc w spuszczeniu wody. Okazało się, że wystarczyło opuścić klapę na miskę sedesową. Na szczęście dom był wyposażony w siłę sprzątającą w osobie malutkiej kobiecinki, która była też nianią już drugiego pokolenia młodych w tym domu i trzymała także rodziców twardą ręką. Jej zawdzięczam ratunek w postaci ciuchów przytarganych z szafy siostry kolegi. Zawdzięczam też wykład absolutnie nie do powtórki, wygłoszony autorytatywnym tonem baby w chuście, a ustawiający mnie na poziomie kompletnej kretynki.

Na szczęście koledzy pożałowali mnie i pojechaliśmy.......... ale to już inna historia :)

Jakiś czas później wpadły mi w ręce książki Chmielewskiej i pierwsza myśl, gdy trafiłam na stosowny fragment w Całym zdaniu nieboszczyka, czemu ja tego nie przeczytałam wcześniej? !!!

Historia miała swój ciąg dalszy także uczuciowy. Powiem tylko, że zawsze w moim życiu poznawanie mężczyzn mających dla mnie szczególne znaczenie, odbywało się w okolicznościach delikatnie mówiąc nie konwencjonalnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że nie ja jedna wtedy miałam takie spotkanie z noweczesnoscią. A łazienka była przepiękna cała w lekko butelkowo-zielonych płytkach jak pudełeczko i do tego sprzęty granatowe. Pierwszy raz wtedy widziałam bidet.

 

Imprezka samochodowa była faktycznie dość niezwykła, bo mogła się źle skończyć. Moi koledzy mieli naprawdę wypasione samochody. To były „tylko” polskie FIATy 125, ale przygotowane/przerobione przez ówczesną (jeszcze) sławę rajdową, drugiego chyba po Zasadzie kierowcę, Gościniaka, który miał w W-wie warsztat mechaniki. Panowie się po prostu ścigali po mieście – kto pierwszy przejedzie np. z dalekich Bielan do Wilanowa i jeszcze po drodze poderwie ładniejszą dziewczynę z przystanku autobusowego. Kończyło się zawsze kolacją. Czasem jednym z tych samochodów jako pasażerka jechałam, jak wtedy.

 

Nie gniewam się :) bo za co. Z tym podobieństwem do Chmielewskiej, to może nawet coś jest, bo ja jestem podobna do mojej ciotki, a ona bardzo w typie p. Joanny. Ale może podobieństwo jest też w tym, że miałam w życiu sporo dziwnych, spowodowanych moją beztroską przypadków, które pewnie Chmielewska, gdybym jej opowiedziała, wykorzystałaby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

J nie wytrzymał i książki rozpakował robiąc dla nich półki tymczasowe ;) Dlatego teraz mamy bibliotekę po byku, ale co jakiś czas robimy demolkę kolejnej części i powstaje ta właściwa konstrukcja :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...