Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nasz DOMUŚ czyli prawie stówka z M3System


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 5,1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ty się nie śmiej :) Chciałabyś kota, który otwiera lodówkę, wyjada, a winę zwala sprytnie na domowego psa? Albo takiego, który gryzie gości po piętach, jak za długo siedzą w fotelu wizytując Twój dom? Albo takiego, który przez okno kontroluje kto idzie i na niektórych zasadza się na półce nad wieszakiem w przedpokoju, skąd, gdy wchodzą, skacze im na kark z wrzaskiem?

Mały Cholera ma może swoje wady, ale jest kiciusiem który po prostu troszkę się nudzi, a jest młody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

był swego czasu taki fajny blog kociarstwo.pl Niestety przestali go prowadzić i ktoś inny użytkuje teraz tę nazwę Jak był fajny można się zorientować tylko po zachowanych nazwach działów, które teraz prowadzą do czegoś zupełnie innego na facebooku (http://kociarstwo-pl.zdanko.kei.pl/tag/polki-dla-kota/) Strasznie szkoda :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze przedwczorajszej nocy w pełnych ciemnościach najpierw obudził mnie dźwięk gitary ... na chwilę zapadła cisza, a potem w ciemności głos męża: ".. co kur... teraz na gitarze będziesz grał....???

 

 

W okresie świątecznym spał wyłącznie w szopce pod choinką mając głęboko szacunek do żłóbka i trzech króli, a gdy moja mama zaprotestowała robiąc mu wykład i zabrała zdewastowaną szopkę - postawił klocka pod choinką.

 

http://emotikona.pl/emotikony/pic/2smiech.gifhttp://emotikona.pl/emotikony/pic/2smiech.gifhttp://emotikona.pl/emotikony/pic/2smiech.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po kolei:

pies nie był rodowodowy, było to naście lat temu i z tego co pamiętam, problemem byli ludzie - nie dogadali się co do "rozliczenia za krycie" efektem tego było to, że z miotu pieski nie miały rodowodu - nie wnikam (nigdy mi na takim papierku nie zależało).

 

Pisząc że nie ma znaczenia czy pies miał czy nie miał rodowodu, chodziło o to, że i tak go kochałem - dla mnie to nie ma znaczenia czy pies ma papierek czy nie, jest psem i ma prawo do bycia kochanym przez swojego Pana.

 

A i pies zdechł po 16 latach życia.

 

I sorki dziewczyny, ale trochę tutaj hipokryzją mi zalatuje: ja jestem ble, bo chodzę do pracy i chce mieć pas, ale inni (np Pusia) są już OK, mimo, że ich zwierzęta też spędzają po 8h w domu same..

Cacy są też hodowcy, którzy hodują pieski i wożą psy na wystawy w klatach - chociaż mam osobiście ogromne wątpliwości czy są oni tacy wspaniali (ale nie będę się tutaj wywodził).

Potwierdzeniem rasy jest tylko i wyłącznie rodowód (tak jak potwierdzeniem Twojej tożsamości jest metryka urodzenia).

Więc skoro Twój pies nie miał takiego certyfikatu to skąd wiesz, że to owczarek, dlaczego używasz tej nazwy??

Bo wygląda jak owczarek??

Bo podobny??

Czyli jak ktoś jest podobny do Ciebie to znaczy że jest Tobą??

Rasa to nie tylko fenotyp - cech zewnętrzne, ale przede wszystkim genotyp - i to potwierdza rodowód.

no przecież w ten sposób rodowód otrzymują podhalany, dostają KW, która dla wielu nie różni się od pełnego rodowodu, tylko dlatego, że pies wygląda i ma cechy psa z wzorca rasy? - formalnie rzecz ujmując pies z KW jest psem rodowodowym

Czyli jak ktoś jest podobny do Ciebie to znaczy że jest Tobą??

czyli jak ktoś jest podobny Małej Cholery jest Małą cholerą, czy może po prostu jest kotem (albo persem), a jak ktoś jest podobny do Ciebie, to jest Tobą, czy może bratem/siostrą/rodzicem? podobny to nie to samo co taki sam a tym bardziej ten sam/identyczny.

 

I nie oburzyłem się tym, że cena wynosi 4000zł,ale tym, że jest rozstrzał od 1500 do 6000 i we wszystkich przypadkach widziałem analogiczny opis - że są rodowodowe, że mają badanie i że są po dobrych rodzicach - ale wychodzi na to, że jak ktoś powoził na dużą ilość wystaw pas i nazbierał tych tytułów - to jego pies jest lepszy, więc za szczeniaka można zażądać więcej kasy? - jak dla mnie to zwykły biznes - i jak ktoś woła 2 razy więcej kasy niż inni za szczeniaka, to czy ten pies, ma 2 razy więcej badań, będzie 2 razy zdrowszy? a do tego jeszcze dochodzi ściema z rodowodem KW, więc jak ma się pełny rodowód, to przecież można więcej kasy zawołać - jedno to jest zwrot kasy, za badania, szczepienia. karmę itp itd, a drugie to kasowanie i wykorzystywanie psów jako źródła dochodu.

Poza tym jest też spora różnica cenowa w porównaniu do ONków.

 

 

Jeździcie po mnie, że mam złe intencje w stosunku do posiadania psa i że chce go mieć tylko z powodów technicznych.

Moje dziecko nie wie, że będzie miało psa, to nie jest prezent, czy "też widzi mi się".

Ja miałem psa przez większość mojego życia, ostatnio go nie miałem, bo mieszkałem w bloku i nie chciałem brać psa, by siedział przez większość dnia zamknięty w 4 ścianach - a wiem, że w wielkim mieście ciężko jest zapewnić psu wymaganą ilość ruchu (z resztą co za przyjemność dla psa, chodzić po chodnikach)? Ten pies był dla mnie przyjacielem i chciałbym, żeby moje dziecko też mogło z psem obcować, bo dzięki temu może się sporo nauczyć.

Z resztą nie mam zamiaru was przekonywać, że mam swoje powody by psa posiadać (i nie chce go tylko jako zabawkę dla dziecka i stróża posesji).

Pisałem, że fajnie, by pies był wstępnie wyszkolony - ale nie pisałem, że chcę żeby był wyszkolony, bo mi się nie chce na szkolenie chodzić - a widzę że wszystkie przyjęłyście to za fakt. Bo wiadomym jest, że będę chodził z psem na szkolenie - m.in. po to, żeby wiedzieć, jak tym psem się właściwie zajmować i po to by być bardziej świadomym właścicielem (bo jak ktoś słusznie zauważył, dać dach nad głową, jeść, pić i pogłaskać 2 razy dziennie nie wystarczy).

Traktuję poniekąd posiadanie psa w analogiczny sposób jak posiadanie dziecka.

Kupując psa, staje się nie tylko jego właścicielem, ale jego przyjacielem i jestem za niego odpowiedzialny - i dlatego podejmuję ten temat już teraz, a nie miesiąc po kupnie psa.

I zdaję sobie sprawę, że kupno psa, to dopiero początek - już zastanawiam się nad dalszym szkoleniem (bo sam nie czuję się wystarczająco kompetentny w tym zakresie) - ale zapewne zaraz usłyszę, że dobry właściciel sam szkoli psa

 

Wyobraź sobie sytuację, że jest osoba, na której bardzo Ci zależy. Rozpoczynasz zażyłość z nią, mówiąc jej, że jest Twoim najlepszym przyjacielem i że zawsze może na Ciebie liczyć. Że powiesz jej, jak ma się zachowywać w każdej sytuacji tak, aby czuła się pewnie i bezpiecznie. Po czym znikasz na cały dzień, a ona pozostaje sama sobie, nie wiedząc co czynić. Pojawiasz się na chwilę, głaszczesz ją po głowie i mówisz "wszystko będzie dobrze". Ale na drugi dzień wcale dobrze nie jest, bo znów Cię nie ma. Przychodzi weekend i masz więcej czasu. Euforia. ...

Analogicznie wygląda w dzisiejszych czasach rodzicielstwo - z tą różnicą, że dziecko idzie do żłobka/przedszkola/szkoły - i jakoś to karalne nie jest.

Ale postąpić tak z psem, to już zbrodnia - a że człowiek myśli o tym wcześniej, to nie ma znaczenia.

 

Wychodzi na to, że dla was zwierzęta rasowe i rodowodowe są lepsze, od tych bez papierka i wręcz zbrodnią jest posiadanie psa bez rodowodu?

Nie wspomnie o braniu psa z pseudohodowli (coraz większe mam wątpliwości czym dla was są te pseudohodowle?).

 

Ciekawe jakie są wasze pobudki do posiadania waszych zwierząt? Ciekawe czy wszystkie są tak szlachetne? (z resztą przy odrobinie wysiłku, wszytskie pobudki można przekręcić i uzasadnić jako złe/niecne itp itd)

 

Liczyłem na pomoc z waszej strony, ale srogo się zawiodłem i rozczarowałem, bo zamiast człowiekowi pomóc rozwiązać problem, wolicie hejtować.

Jeśli macie zamiar dalej hejtować, to może darujmy sobie rozmowę na ten temat (a niewykluczone że wtedy trafię do jakiegoś pseudohodowcy - bo przecież ja się na tym nie znam i nie muszę znać - a od osób które znają (czyli was) pomocy uzyskać nie mogę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karol spokojnie.

Właśnie przez uświadomienie czym różni się pies/kot z dobrej hodowli od psa od pseuducha - chcę Ciebie ostrzec przed ewentualnymi kłopotami.

Po co bierzesz do siebie od razu i interpretujesz wypowiedzi na swoja niekorzyść.

Nikt nie rodzi się alfą i omegą, uczymy się na błędach.

Pierwszego "persa" też kupiłam od pseuducha i długo nie mogłam zrozumieć, że mój kochany Ramzes w sensie genetycznym to kundelek.

Widziałeś go przecież - czyż nie wygląda jak pers?? Dopiero gdy na forum kocim tak mi dali popalić, że przepłakałam całą noc, zrozumiałam o co chodzi, przemyślałam i tak mają rację. Poczytałąm o pseudohodowlach o warunkach w jakich sie to odbywa, o akcji rasowy=rodowodowy - poczytaj i Ty, może wtedy zrozumiesz o co mi chodzi.

Nie zgodziłam się z Anią, że jeśli ktoś pracuje nie może mieć psa.

Karol, nie mogę powiedzieć, że się znamy, bo widzieliśmy się tylko raz, ale sprawiałeś wrażenie bardzo rozsądnego faceta, a tu na forum mamy jakiś problem z komunikacją.

Nie wiem czy to brak intonacji wypowiedzi, wadliwość słowa pisanego, nie wiem.

Ale nie jestem przeciwko Tobie. Obiecałam Wam pomoc gdy byliście u nas i słowa dotrzymam.

Przeczytaj jak przedstawiłeś swój pogląd na posiadanie psa - jak to można zrozumieć czytając.

I nigdy nie zarzucaj mi hejtowania, bo za mało mnie znasz, żeby taki krzywdzący zarzut stawiać.

 

Wiesz co Pusia, ja tylko zapytałem, co zrobić, żeby mieć psa i żeby pozostając 8h sam w dzień, nie czuł się źle?

na necie czytałem sporo odpowiedzi (np artykuł o tym, że kupując psa latem i spędzając z nim wakacje wyrządza mu się większą krzywdę, przez późniejsze go pozostawienie samemu sobie, niż gdyby się go wprowadziło w taki kierat od razu.

Z drugiej strony wiem, że szczeniak wrzucony tak od razu na głęboką wodę nie będzie się czuł dobrze - stąd pomysł o wcześniejszym przeszkoleniu pieska i w pewnym sensie przyzwyczajenie go do takiej sytuacji (ale nie wiem czy to takie proste).

Myślałem też o 2 psach, ale pytanie czy to psom pomoże, czy może bardziej zaszkodzi - nie wiem, stąd pytam.

 

Tak na marginesie, co jest w moim poglądzie na posiadanie psa złego?

nie chcę mieć psa, bo tak, bo to jest modne, bo wszyscy mają, bo to trendy mieć rasowego, bo taniej mieć psa niż alarm lub wynająć firmę pilnującą.

Faktycznie, pies ma być psem stróżującym i moja córka ma się z nim bawić - ale napisałem to raczej dlatego, żeby ktoś mi nie zaproponował np chihuahua.

Napisałem to, żeby określić jakie cechy musi mieć pies - są rasy, które do stróżowania się nie nadają (chociaż to jest skrót myślowy, bo podobno da się każdego psa wyszkolić pod tym kątem), analogicznie jeśli chodzi o kontakt z dziećmi.

Nie pisałem, że kiedyś miałem psa i był moim przyjacielem i znowu chciałbym mieć psa, z tego powodu, żeby był on moim a ja jego przyjacielem, i żeby moje dziecko poznało tą więź bo jest ona unikatowa, żeby moje dziecko mogło obcować z psem, bo to pozytywnie wpływa na rozwój człowieka, żeby mogła się nauczyć, że pies to nie tylko zabawka, ale też odpowiedzialność (i to nie poprzez kupienie dziecku psa i niech się nim zajmuje, bo często to z początkowej miłości do psa, kończy się w zupełnie inny sposób (i porzucenie jest tu najłagodniejszym zakończeniem).

Nie chce kupić sobie psa, po to by pilnował domu i żeby najlepiej sam się wyprowadzał i sam się karmił - bo pod względem obowiązków jakie wymaga pies, jestem z grubsza ogarnięty.

Rozumiem, że możecie to uznać za egoizm, ale nie jestem w stanie napisać tego inaczej tak, żebyście zrozumieli moje intencje - to chyba ta ułomność słowa pisanego - z resztą staram się do tego podejść w sposób racjonalnie, tak by na chłodno o tym myśleć, i żeby emocje mi nie przysłoniły decyzji wyboru psa (pies to nie zabawka, czy chwilowa fanaberia) - z resztą decyzja ta już zapadła - ale chcę to w dalszym etapie zrobić z głową (stąd zapytałem was).

 

A moje rozgoryczenie wynika z faktu, że zostałem potraktowany jak ludzie, którzy kupują sobie zwierzę bo mają taki kaprys, a że jeszcze miałem nierodowodowego to już w ogóle kaplica.

 

a jeśli chodzi o hejt, to nie było to skierowane do Ciebie - więc przepraszam, że tak to odebrałaś (ale nie chciałem pisać personalnie do kogo to)

Edytowane przez molikk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę tylko powiedzieć jak u nas do tej pory się odbywało dopsienie/dokocenie, dawało efekt więc może to dobre rozwiązanie.

Zawsze, za każdym razem na przybycie nowego domownika bierzemy urlop - żeby od razu w nowym domu nie został sam.

Wydaje mi się, że dopsienie, a pierwszy pies, trochę się różnią, gdybym miał już psa, to bym się nie martwił, ale 2 szczeniaki, to jednak może być pewien problem.

Psem zewnętrznym, szczeniakiem, lepiej się dopsić wiosną, przez lato podrośnie, zaaklimatyzuje się i zima w ogrodzie nie będzie mu straszna.

2 psy to świetne rozwiązanie, w swoim najlepszym okresie mieliśmy 4 psy. Stado łatwiej znosi tęsknotę, czekanie samotność - przynajmniej u nas tak było.

j.w.

Ale drugi pies nie zastąpi kontaktu z człowiekiem.

to chyba jest oczywiste

Oczywiście tzw. psie przedszkola są fajnym wyjściem, ale jeśli nie będziecie kontynuować tam wyuczonych rzeczy to cała nauka pójdzie psu na budę.

Musisz też mieć świadomość, że szkolenie to też poświęcenie psu czasu - jedziecie tam razem to są 2-3 razy w tygodniu, ileś tam tygodni, trzeba ten czas zaplanować.

to chyba też oczywista-oczywistość

Nie kaplica, że miałeś psa bez rodowodu, tylko, że na określenie takiego psa używasz nazwy rasy.

Chodzi o świadomość. Ileś tam kasy dałeś za psa, który nie ma certyfikatu, czyli nie wiesz czy to ta rasa bo nie masz metryki z jego rodzicami - takiego psa uczciwy człowiek, powinien oddać Tobie za darmo, takich psów rasopodobnych są pełne schroniska - można zrobić dobry uczynek nie napędzając machiny pseudorozmnażania.

Oczywiście są to psy/koty do kochania, ale nie używajmy nazw rasy, bo to kłamstwo.

Spoko, niech będzie, że miałem wilczura. I nie, nie zapłaciłem za niego nic ponad pierwsze szczepienia i to chyba na podstawie rachunku od weterynarza.

 

Jeszcze jedno - kwestia ceny. Tu nie da się taniej, jeśli z dobrych hodowli masz ceny szczeniąt po 2000 zł a obok masz ogłoszenie po 700 zł - to jest pseuduch - albo bez rodowodu, a że bez badać, szczepień, odrobaczeń itp. to już na bank.

2000 zł rozumiem za psa, ale 6000 już nie bardzo - wiem, że pewne koszty się ponosi, ale robienie z tego źródła dochodu to już tak fajnie nie wygląda.

Dobry hodowca chce żeby pies z jego hodowli trafił w dobre ręce, on nabywcę sprawdzi, jeśli coś nie tak, nie sprzeda, a jak wyczuje że trafił na dobry dom to można się dogadać na raty, albo inne upusty. Tak kupiłam swoje persy.

Jeśli nie masz tyle kasy, to lepiej wziąć szczeniaka ze schroniska, gdzie są prawdziwe perełki.

Zastanawiałem się nad psem ze schroniska, ale jak sama wcześniej napisałaś, różnie to bywa - poza tym aż tak się na psach nie znam, żeby ocenić takiego psa ze schroniska.(i pomijam szczegół, że mnie schroniska strasznie przygnębiają - więc na bank odchoruję taką wizytę :/)

Myślę, że gdyby ta rozmowa odbyła się w normalnej dyskusji podczas spotkania na żywo, przyjąłbyś to ze zrozumieniem. Tu cały czas wychodzi ułomność słowa pisanego.

Zapewne masz rację - pewnie też zostałbym inaczej zrozumiany.

Tyle krzywdy zwierząt dookoła, że miłośnicy futer reagują emocjonalnie.

hmm niby tych miłośników jest wielu (i coraz więcej), tylko pytanie skąd coraz większa ilość bestialskich sytuacji?

a może miłośników wcale nie jest więcej, tylko więcej jest takich pseudomiłośników (przecież bycie miłośnikiem zwierząt jest terndy?) - od razu uprzedzam, to nie jest do nikogo personalnie skierowane - takie tylko rozważania egzystencjonalne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodziłam się z Anią, że jeśli ktoś pracuje nie może mieć psa.

 

Ale ja nigdzie nie napisałam, że nie może :no: Oczywiście każdy może mieć psa. Napisałam jedynie molikkowi, żeby poważnie zastanowił się nad posiadaniem psa, skoro ma świadomość pozostawiania go na tyle godzin samego w ciągu dnia. I podałam powody dlaczego nie jest to dobre dla psa.

 

Pusiu, ja wiedziałam, że Ty pracujesz poza domem, ale byłam przekonana, że przy takiej ilości zwierza, któreś z Was jednak większość dnia jest w domu :D

 

A moje rozgoryczenie wynika z faktu, że zostałem potraktowany jak ludzie, którzy kupują sobie zwierzę bo mają taki kaprys, a że jeszcze miałem nierodowodowego to już w ogóle kaplica.

 

a jeśli chodzi o hejt, to nie było to skierowane do Ciebie - więc przepraszam, że tak to odebrałaś (ale nie chciałem pisać personalnie do kogo to)

 

Jeżeli czujesz się rozgoryczony napisaniem szczerych słów, to tylko mogę rozłożyć ręce z bezradności. Być może spodziewałeś się wpisów typu, nic się nie martw, tylu ludzi jakoś daje radę, to i u Was będzie świetnie. Ja tak nie napisałam, bo od zawsze mam psy i wiem, co piszę. Też pracuję na etacie, ale cały dom musiał być ustawiony tak, aby pies maksymalnie 4-5 godzin był sam. Teraz jest super, bo zawsze ktoś jest w domu.

A wiesz, że są też właściciele, którzy pracują w domu, czyli są cały czas obok psa, ale zwierzak to niezrównoważony niszczyciel i szczekacz? Bo to nie o bycie obok chodzi, tylko o bycie razem :) Psy kochają pracować dla swojego właściciela.

 

I jeżeli moje wypowiedzi potraktowałeś jako hejt, to bardzo mi przykro. Miałam rację pisząc, że się zupełnie nie rozumiemy :( Wypaczyłeś mocno intencje moich wpisów. Szkoda..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę się częstować - tarta kalafiorowa

 

http://images78.fotosik.pl/280/bc2f96724aa2af22med.jpg

 

z przepisu dziewczyny od znanego już na FM cynamonowca

http://nikolodkuchni.blogspot.com/2012/08/tarta-kalafiorowa-bez-maki.html

 

od razu mówię, że z termoobiegiem wystarczy 40 minut.

 

Ale pysznie wygląda! Częstuję się, mniam!! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie znam, ale... Dawno temu miałam psa doga niemieckiego (miałam wtedy 19-20 lat). Wzięłam go z hodowli. Był ostatni w miocie i jako jedyny nie miał rodowodu. Był nozmalnym zdrowym psem. Wlaściciele hodowli oddali go mi w dobre ręce, bo likwidowali hodowlę. Pamiętam, że pozostałe szczeniaki z miotu miały rodowody.

 

Pusiu, ja rano nie zjem śniadania póki moje futrzaki nie zostaną nakarmione. Wyjazd z domu nawet na godzinę, to potem po powrocie jak u Ciebie, nawet butów z nóg nie zdejmę zanim nie sprawdzę co robią kociska, czy czegoś im nie potrzeba. Niby nie muszę natychmiast karmić, bo zawsze mają miseczkę z suchą karmą i wodę, ale nie wyobrażam sobie inaczej. Poza tym one ogonki na antenkę i biegną witać, miziać i dopraszać się o smakołyk. Zawsze mam jakieś kocie łakocie na podorędziu.

To chyba taka przypadłość zakoconych, zafutrzonych :wiggle:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę parę groszy od siebie, jak to u nas było.

 

Mamy 2 psy, ale zaczynaliśmy od 1.

Kupiliśmy jesienią rodowodowego szczeniaka. Docelowo miał być psem zewnętrznym. Wzięliśmy 2 tyg. urlopu, żeby go nauczyć domu i otoczenia, a także pozostawania samemu, gdy będziemy w pracy. Naczytaliśmy się i nasłuchali o kradzieżach rasowych szczeniąt, więc szczeniak spał w domu. Codziennie ćwiczyliśmy zostawanie w samotności coraz bardziej wydłużając czas. Stałam pod oknem i słuchałam jak pies reaguje, czy może wyje lub szczeka. Początkowo zostawał z włączonym radiem, szybko jednak się okazało, że nie ma potrzeby, bo w ogóle nie płacze za nami. Przez te 2 tygodnie urlopu wdrażałam podstawowe szkolenie oparte na klikerze. Przed zakupem szczeniaka sporo czytałam i uczyłam się o tym. Poszliśmy do pracy i wszystko było ok. Ale mój dzień zaczynał się o 4 rano, szłam z małą do parku i ćwiczyłam podążanie za opiekunem i podstawowe komendy. Po pracy to samo. Zapisaliśmy się do psiego przedszkola, żeby szczeniaka socjalizować z innymi psami. Tam wiele się nauczyłam, jednak samo czytanie książek to za mało. 2 razy w tygodniu przez 2 m-ce jeździliśmy do przedszkola, nasze życie było ułożone i podporządkowane psu. Wiosną okazało się, że nie da rady przekwaterować psa do budy, bo nauczony spać w domu z nami. Trzeba było od samego początku zostawiać w budzie.

Gdy pies, a właściwie to suka, miała 2 lata, przywieźliśmy na tymczasowe zaopiekowanie bidę, któremu pani zmarła a nowy właściciel nawet nie raczył przyjechać jeść dać. Było to tuż po Bożym Narodzeniu, sprawa pilna, bo już ktoś go zabrał, ale nie mógł u siebie przechować i groziło mu schronisko. Tak więc przywiozłam zmarniałego, śmierdzącego moczem zdołowanego psa, który na szyi miał parcianą burą obrożę, zesztywniałą z brudu i wygniecioną od szarpania się na łańcuchu. Pies był przez swoje dotychczasowe życie przywiązany do budy, często chyba też głodował, bo miał zęby starte od kamieni. Od razu z suką się polubili i stworzyli stado, jedno zawsze z drugim chodziło. My się przywiązaliśmy i pies został u nas. Suka zyskała towarzysza, my też i to psa-anioła. Oczywiście nie wszystko było tak ślicznie i kolorowo, pies z przeszłością to wyzwanie, dlatego też nie dla każdego jest pies schroniskowy, ale nie o tym ten wpis. Chciałam powiedzieć, że nie mając doświadczenia w samodzielnym prowadzeniu psa, dobrze jest pójść z nim na szkolenie, gdzie podpowiedzą co i jak. Najtrudniej wg mnie być konsekwentnym, a tego psy potrzebują najbardziej - stałości i konsekwencji. Jeśli wprowadzasz zasady, to ich później nie zmieniaj, bo to prowadzi do dezorientacji psa i problemów wychowawczych. Psa nie oddaje się na szkolenie, tylko uczestniczy razem z nim. Nikt nie rodzi się mędrcem, sam fakt bycia hodowcą nie oznacza, że potrafi się prawidłowo wychować psa. Dwa psy o wiele lepiej się chowają niż jeden. Tak samo koty, kury, konie itd.

Gdy wracamy z pracy, psy są cały czas z nami. W weekendy tak samo. Pies dużo śpi, w nocy i kilka razy w ciągu dnia. To nie jest tak, że podczas naszej nieobecności tylko siedzi i tęskni. Szybko się przyzwyczaja i staje się to rutyną. Można zostawić bezpieczne zabawki, np. konga napchanego smakami.

Oczywiście najlepszą sytuacją byłoby, gdyby jeździć do pracy z psem, pracować w domu lub wcale, żeby stado ludzko-psie zawsze było razem, niestety realia są jakie są i moim zdaniem nie jest to powód, żeby całkowicie rezygnować z posiadania włochatego przyjaciela :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pusia, wiem, że "zrobienie" championa będzie kosztowało, i że badania nie są tanie, ale nie powiesz mi że ktoś będzie sprzedawał szczeniaki po ECH na olx? poza tym, na mój laicki gust, ten miot wygląda znacznie lepiej niż ten, mimo że cena tego drugiego jest prawie 2 razy wyższa

 

A pseudohodowcy faktycznie mogą część rzeczy olać (chociaż chyba bardziej im się opłaca udawać prawdziwych hodowców, bo wtedy pieski nie za 600zł mogą sprzedać np za 3000).

 

I w zasadzie,poza przestrzeganiem przed pseudohodowcami, powinna być edukacja, dlaczego korzystać tylko z prawdziywch hodowców?

Bo jak ktoś się nie zna i chce sobie kupić psa (z lub bez rodowodu), bo przecież nie wie o co chodzi), to albo popyta znajomych, albo poszuka w necie, kto sprzedaje zwierzaka w okolicy i wybierze najtańszego (o a tutaj jaka super promocja, bo mi psa zaszczepili od razu :p - taka ironia) - bo tak działa biznes - jeśli masz 2 towary, które wg kupującego są identyczne, to kupi tańszy (więc tutaj trzeba ludzi uświadomić, że te "towary" nie są identyczne.

I też wolałbym, żeby takich ludzi, którzy próbują się dorobić kosztem zwierząt nie było, ale co zrobić, można tylko uświadamiać ludzi i walczyć z nieuczciwością.

 

Tomkowa, zastanowiłem się i wiem, że to nie jest idealna sytuacja, ale stąd były moje pytania, co zrobić, żeby to jednak nie było krzywdą dla psa? A na to odpowiedzi nie uzyskałem.

Nie oczekuje od nikogo klepania po ramieniu i pisania, że co się martwisz, że będzie OK.

Zdaje sobie sprawę z ryzyka pozostawienia psa na 8h samego i stąd pytam co zrobić, by było to jak najmniej uciążliwe dla psa.

A rozgoryczony jestem tylko tym, że zamiast dać jakieś rady, to piszecie tylko, że nie powinienem mieć psa i żebym się zastanowił - zastanowiłem się - nie jestem osobą, która podejmuje ważne decyzje, bez namysłu - a to jest bardzo ważna decyzja.

Liczyłem na to, że jednak w czymś doradzisz (jako, że masz psy od zawsze), ale póki co się przeliczyłem.

 

Przeglądam różne fora o psach i o tym jak psa przygotować do pozostania przez 8h - po 1. ciężko znaleźć rady jak zostawić psa na dworze na 8h, bo większość porad dotyczy 4 ścian, po 2 często te pytanie przeradza się w, jak nauczyć psa stróżowania jak będę w pracy przez 8h - i o zgrozo większości osób chodzi o to, żeby pies ujadał na wszystko co się przy płocie rusza, a pewnie intruza jakby wszedł, to chyba najlepiej żeby zjadł.

 

Stąd te rady, są do wywalenia, bo w żaden sposób mi nie pomogą, a nie chce psa, który będzie na wszystko szczekał - bo jakoś to raczej nie jest najzdrowsza reakcja psa.

 

Więc ponownie proszę was o pomoc w rozwiązaniu mojego problemu: co mam zrobić, żeby pies nie czuł się źle prze te 8h jak będzie sam, ew jeśli się nie da, jak ten stan zminimalizować (szkolenie, 2 psy, inne propozycje?).

Mógłby zapytać na forum dla psów (ale boję się trochę odpowiedzi w stylu , będzie OK), ale wolę zapytać najpierw was, ze względu na pewnego rodzaju zaufanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, na oko to ja oceniać się nie podejmuje bo za mało znam standard tej rasy, ale czytać umiem i ta cena 2 x wyższa jest za sukę hodowlaną.

Wyżej Ci o tym pisałam. .

No i właśnie, ta matka, to nie jest w pełni rodowodowa, ma KW założoną, bo jej Babka, nie była w pełni rodowodowa

a z tej tańszej chyba obydwa są w pełni rodowodowe - ale mniejsza o to

Jeśli trzeba będzie zapłacić tyle zza psa, to ok, ale wcześniej się upewnię, że hodowla będzie ok i pies będzie warty tej kasy, a nie, że będę komuś dawał zarobić na niewiedzy swoją drogą wspominałaś wcześniej o jakiejś sprawdzonej hodowli ONków, czy możesz podać jakieś namiary na nich?

 

 

Słuchajcie - tak w ogóle czy u Was też taka masakryczna wichura z ulewą??:sick:

Ano wieje (akurat nie daleko Ciebie Pusia jestem, bo u teściów w odwiedzinach :p)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomkowa, zastanowiłem się i wiem, że to nie jest idealna sytuacja, ale stąd były moje pytania, co zrobić, żeby to jednak nie było krzywdą dla psa? A na to odpowiedzi nie uzyskałem.

Nie oczekuje od nikogo klepania po ramieniu i pisania, że co się martwisz, że będzie OK.

Zdaje sobie sprawę z ryzyka pozostawienia psa na 8h samego i stąd pytam co zrobić, by było to jak najmniej uciążliwe dla psa.

A rozgoryczony jestem tylko tym, że zamiast dać jakieś rady, to piszecie tylko, że nie powinienem mieć psa i żebym się zastanowił - zastanowiłem się - nie jestem osobą, która podejmuje ważne decyzje, bez namysłu - a to jest bardzo ważna decyzja.

Liczyłem na to, że jednak w czymś doradzisz (jako, że masz psy od zawsze), ale póki co się przeliczyłem.

 

Przeglądam różne fora o psach i o tym jak psa przygotować do pozostania przez 8h - po 1. ciężko znaleźć rady jak zostawić psa na dworze na 8h, bo większość porad dotyczy 4 ścian, po 2 często te pytanie przeradza się w, jak nauczyć psa stróżowania jak będę w pracy przez 8h - i o zgrozo większości osób chodzi o to, żeby pies ujadał na wszystko co się przy płocie rusza, a pewnie intruza jakby wszedł, to chyba najlepiej żeby zjadł.

 

Stąd te rady, są do wywalenia, bo w żaden sposób mi nie pomogą, a nie chce psa, który będzie na wszystko szczekał - bo jakoś to raczej nie jest najzdrowsza reakcja psa.

 

Jeżeli znalazłeś dobre rady dotyczące 4 ścian, to świetnie się też sprawdzą na podwórku :) Przeliczyłeś się, że niczego nie doradziłam? Owszem, doradziłam: nie zostawiać psa samego na tak długo. Przecież jest to czytelne w każdej mojej wypowiedzi na ten temat. Napisałam, że w naszym przypadku staraliśmy się żeby pies nie zostawał dłużej sam niż 4-5 godzin. Ale to widocznie nie jest rada ;)

Pies jest stworzeniem, które nie jest cały czas aktywne. Większą część czasu leży czuwając lub śpi. Tak się zachowuje pies zrównoważony, czyli taki, który wszystkiego doświadcza w odpowiednim czasie, miejscu i proporcjach. Czyli, żeby spokojnie i głęboko spać musi wcześniej trochę popracować, żeby się zmęczyć. I nie chodzi wcale tylko o zmęczenie fizyczne, ale i psychiczne. Nauka, zabawy, sztuczki, tropienie, to wszystko bardzo angażuje zmysły i mózg psa i zwyczajnie go "zmęcza" :) Moje rady też nie będą dotyczyły zostawiania psa na podwórku, bo tego nie robiłam. Zawsze zostawiałam psa w domu. Po pierwsze, gdy kilka razy to zrobiłam, sąsiadka z troską mi doniosła, że pies bardzo zawodził na tarasie, prosząc o wpuszczenie do domu, a po drugie zawsze się bałam pomysłowych "miłośników" psów, którzy niejednokrotnie podrzucają na podwórka różne świństwa, które pies może zjeść i źle skończyć..

Dziewczyny wcześniej zamieściły świetne wpisy. I są tam rady :) Dla malucha, na pierwsze tygodnie w domu jeden z domowników musi wziąć wolne, żeby szczeniakiem się opiekować. Zasadniczo najważniejsze są pierwsze 3-4 miesiące życia psa jeżeli chodzi o jego socjalizację. Trzeba mu w tym czasie pokazać wszystko, z czym będzie miał do czynienia w dorosłym życiu, żeby się tego nie bał. Więc po szczepieniowej kwarantannie, trzeba z psem chodzić wszędzie, gdzie się da i stykać go ze wszystkim, z czym się da :) Żeby nie wyrósł na dzikusa, który będzie się bał roweru i będzie się rwał do biegających dzieci. To naprawdę czasochłonne zajęcie ułożyć dobrze psa tak, aby on był szczęśliwy, a Wy razem z nim.

Jak może wyglądać zwykły dzień? Jeżeli do pracy wychodzisz rano, to przed Twoim wyjściem pies powinien zaliczyć co najmniej 45-minutowy spacer połączony z jakąś nauką, żeby spożytkować jego energię zgromadzoną podczas nocy ;) Ty wtedy spokojnie pójdziesz do pracy, a on przez 3 godziny będzie spokojnie spał. Tak będzie, jeżeli zostanie w domu. Zostawiony na podwórku może mieć za wiele bodźców zewnętrznych, by odpocząć. Ale tego też podobno można nauczyć :) Możesz mu zostawić jakąś zabawkę ze smakami, czyli kongo, o którym już była mowa. Jak wstanie, będzie miał co robić :) Na początku zabawa będzie trwała godzinę, ale jak dojdzie do wprawy to poradzi sobie z nią w 15 minut :) Czyli minęły 4 godziny. Po tym czasie młody pies zacznie interesować się w domu przedmiotami, które do psiej zabawy przeznaczone nie są. Czyli kapciami, butami, nogami krzeseł, stołu itp. Może dojść do nadgryzień, ale nie musi. Tego też można nauczyć :) I wtedy ktoś z domowników powinien pojawić się w domu. Pomyśl, czy może dziadkowie skłonni by byli wpadać, żeby psu porzucać piłkę przez pół godziny, a może sąsiad chętnie pomoże? A może pracujesz niedaleko i możesz wyskoczyć na pół godzinki? ;) A może dzieci będą już wracały o tej porze ze szkoły? A może zaprzyjaźnisz się podczas szkoleń z innym właścicielem psa, który ma więcej czasu i będzie mógł się zaangażować? To na początek, do pierwszego roku życia psa, bo potem i chęci maleją, i pies już starszy i mądrzejszy :)

O żelaznej konsekwencji już była mowa, bo to oczywista oczywistość. Ale ja dodam, że musi ona dotyczyć wszystkich domowników. Czyli, jak ustalamy, że czegoś psu nie wolno (wchodzić na łóżko, wchodzić na piętro, siedzieć przy stole podczas jedzenia państwa itp.) to ten zakaz musi być honorowany przez wszystkich w domu, bez wyjątku.

Czytałeś książkę "Okiem psa" Fishera? Fajna pozycja, żeby choć trochę zrozumieć te stworzenia :)

Edytowane przez Tomkowa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...