Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kalina wśród brzóz


fafulja

Recommended Posts

Fafulja mail poszedł. Może coś Ci pomoże :)

 

Gooboo, to jest właśnie powód, że szybko zawinęłam się ze sprzedawaniem – wynajmujący (!). Pokłóciłam się z córką o to. Ona chciała zostawić i wynajmować. Sama jako przyzwoita wynajmująca przez 3 lata z kotem i facetem, nie chciała przyjąć do wiadomomości tego co opisałaś. Ja uznałam, że może być i dobrze, i fatalnie, i wolę tego „fatalnie” uniknąć.

 

Jestem gadułą, więc z przyjemnością opowiem historię sprzedawania.

Mieszkanie było 4 dni wystawione, gdy zadzwoniła pośredniczka. Powiedziała, że być może ma klientkę, która byłaby zainteresowana mieszkaniem tej wielkości i w tej okolicy, ale nie zaproponuje jej bez podpisania ze mną umowy. Potargowałam się najpierw o prowizję. Zeszła na 50 % początkowej sumy. Umówiłyśmy się, że przyprowadzi kupującą i po jej wizycie podpiszemy umowę, oczywiście nie na wyłączność. Dla pośredniczki (tej akurat) wyłączność nie ma znaczenia.

Kupująca, żeby było łatwiej pani Ania, okazała się być młodą tuż po studiach, samotną, bardzo sympatyczną z wyglądu osobą. Obejrzała i nie powiedziała słowa, „poza muszę pomyśleć”. Pośredniczka powiedziała, że to u niej normalne przy pierwszym oglądaniu, a ogląda mieszkania już pół roku. 2 dni później przyjechały z siostrą p. Ani i p. Ania powiedziała, że kupuje. Następnego dnia pojawiła się drugą siostrą. Rozgorączkowana, zadowolona powiedziała, że od razu poczuła się tu świetnie, że oglądając zdjęcia już miała takie wrażenie. Zaklepane. Pozostało poczekać do 16 października na wyrok przyznający mi prawo do spadku.

Cały czas zgłaszali się nowi chętni, choć głównie oglądacze. Nie usuwałam ogłoszenia, bo dopóki umowa jest nie podpisana, może zdażyć się wszystko.

Zadzwoniła pani-mama, która mimo informacji, że mieszkanie jest zarezerwowane, koniecznie chciała je dla swojej córki Renaty. Ma dwie bliźniaczki i ta druga mieszka po drugiej stronie ulicy. Przekonywała, że musi, że ona wie, że to to. Okey, umówiłam się na oglądanie i pani przebiła ofertę p. Ani o prawie 20 tysięcy. Nie mówiłam ile zaplaci p. Ania. Powiedziałam jedynie, że dla mnie jest ważne jak najszybsze podpisanie umowy przedwstępnej, najlepiej w dniu odebrania przeze mnie postanowienia sądu o prawie do spadku. Pani twierdziła, że pieniądze czekają i, że w każdej chwili, że nie ma znaczenia, że jeszcze nie mam decyzji sądu. Chodziło tylko o odebranie tej decyzji, bo sprawa odbyła się 17 września i wynik oczywiście znałam. Pani R. zadeklarowała nawet podpisanie umowy wcześniej. Dziwne trochę, bo kązdy notariusz wymaga udowodnienia prawa własności. Ale czemu nie, dla mnie lepiej.

Zadzwoniłam do pośredniczki i poprosiłam o poinformowanie p. Ani, że mam chętną kupującą za wyższą cenę. Było mi przykro, ale to jednak trochę pieniędzy i umowę przedwstępną miałabym już za 2 dni. Co z tego, że p. Ania sympatyczna i miło by mi było, gdyby to ona zamieszkała w moim (byłym) mieszkaniu? Tak, to niestety działa. Ona też mogła znaleźć lepszą ofertę i ja zostałabym na lodzie.

Mnie bardzo zależało na szybkim podpisaniu umowy przedwstępnej. Wisiała mi nad głową płatność, której bez tego nie byłabym w stanie załatwić.

Pośredniczka powiedziała, że będzie do mnie telefonować i jeśli umowa z panią R. nie wypali, to ona doprowadzi do umowy z p. Anią.

Jakby wykrakała.

Miła p. R. & company nagle zaczęły przesuwać terminy i wysuwać żądania, o których wcześniej mowy nie było. Wręcz były przez nie określane jako nieważne i do obejścia. W końcu ja nie ukrywałam, że sąd i potem jeszcze zgłoszenie w hipotece. Wcześniej szły mi na rękę. Potem nagle okazało się, że już nie ma mowy o umowie bez postanowienia sądu. OK. zgodziłam się, bo rozumiałam, że to byłoby możliwe tylko jako wyraz dobrej woli z ich strony. Czas na załatwienie mojego problemu finansowego kończył się 22 października. Usłyszałam, że notariusz tylko czeka, więc gdy zadzwonię z informacją o odebraniu postanowienia, to jeszcze tego samego dnia podpiszemy umowę i otrzymam zadatek.

Czekam.

W międzyczasie p. Renata zadzwoniła z prośbą, żebym udostępniła mieszkanie rzeczoznawcy z banku, bo ona już ma tam tak zaawansowane rozmowy, że chcą dokonać oceny mieszkania. Pojawił się i zrobił kilka zdjęć.

16 października odebrałam postanowienie i zadzwoniłam do p. Renaty z informacją oczekując zakończenia sprawy.

No, ...i klops.

Ona nie może w tym tygodniu bo wyjeżdża, bo ma wizytę lekarską, a w ogóle, to do podpisania umowy przedwstępnej mam dostarczyć zaświadczenie, że w mieszkaniu nikt nie jest zameldowany i bez tego ani rusz, a to przecież mi czas zajmnie. Powiedziałam, że zanim przekażę jej mieszkanie, tzn. po podpisaniu umowy przyrzeczonej i otrzymaniu całej kwoty za mieszkanie, mogę się kilka razy wymeldować i zameldować na nowo. Póki jestem właścicielką tak to właśnie działa, dlatego notariusze żądają zaświadczenia możliwie najbliższego datą podpisania umowy sprzedaży. Rozmowa trwała kilkanaście minut w typie ja jedno zdroworozsądkowo, ona drugie. W końcu dotarło do mnie, że być może nic z tej sprzedaży nie będzie. Przestało mi się podobać oszukiwanie mnie co do terminów, a jednocześnie przesuwanie ich pod byle pretekstem. Szczególnie, że ten ostatni był bez sensu.

Pani nie dała sobie powiedzieć, że pewne dokumenty są wymagane dopiero przy sprzedaży, a nie przy umowie przedwstępnej. Zgodnie z tym co mówiła, ja coraz bardziej czułam się traktowana jak naciągaczka.

16 październik to był czwartek. Skończyłyśmy rozmowę na tym, że wymogłam na niej, podpisanie umowy w poniedziałek. Wieczorem miała zadzwonić z informacją, o miejscu i czasie spotkania u notariusza. Nie zadzwoniła.

Zadzwoniła za to, czujna jak żuraw pośredniczka p. Ani. Zapytała, czy już umowa podpisana. Powiedziałam, że nie i, że gdyby nie pieniądze, to bym w ogóle z tymi paniami nie rozmawiała. Ona na to, że w takim razie czy może zaproponować p. Ani powrót do transakcji. Powiedziałam, że tak oczywiście, tylko może niech p. Ania jednak zastanowi się nad wyrównaniem kwoty do sumy oferowanej przez p. R. Pośredniczka powiedziała, że zaproponuje, bo to w końcu w całości kosztów nie jest jakoś specjalnie dużo i myśli, że się uda. Poczułam się jakby mi milion spadł z nieba pod nogi. Naprawdę budzi we mnie sympatię p. Ania, a to przyjemnie sprzedawać coś takiej osobie.

Starsznie mi ciążyły rozmowy z p. R. Czułam niesmak. Przesuwanie terminów, żadania dokumentów, które nie są potrzebne.

Zadzwoniłam do mamy p. R. w piątek koło południa, bo nadal żadnego kontaktu nie było. Zapytałam, kiedy podpisujemy umowę. Ona mi na to, że jak dostarczę poza postanowieniem sądu, wypis z hipoteki (czeka się na to 3 tygodnie) i zaświadczenie o wymeldowaniu, to tak, a i jeszcze przekażę klucze od mieszkania. Podpiszemy umowę, a p. R. w terminie 3 dni wpłaci mi zaliczkę na konto. Usłyszałam, że idzie zima i zimą nie można nikogo z mieszkania wyrzucić, więc one muszą być pewne.

Tu mnie szlag trafił.

Dla p. R. podpisanie umowy przedwstępnej notarialnie nie jest gwarancją, że sprawa zostanie uczciwie do końca załatwiona. Ja jestem traktowana jak naciągaczka. Powiedziałam, że jeśli w ciągu godziny nie zatelefonuje z informacją gdzie i kiedy podpisujemy umowę, to ja się wycowuję. Powiedziałam, że mam dostać wszystkie dane notariusza i teraz ja zacznę sprawdzać i marudzić. Padło jeszcze sporo niemiłych słów.

Przed upływem tej godziny zatelefonowała pośredniczka pani Ani i zaproponowała spotkanie u notariusza o godzinie 17:30, podpisanie umowy przedwstępnej i wpłatę zaliczki natychmiast z komputera notariusza. Chciała wcześniej, ale ja nie dałabym rady dojechać.

Już nie odebrałam telefonu od p. R. tak byłam na nią wkurzona.

Pojechałam cała w nerwach i oczywiście bez potrzebnych papierów, a konkretnie nie wzięłam aktu nabycia mieszkania. Na szczęście wcześniej wszystkie dokumenty pokazywałam pośredniczce i p. Ani, a pośredniczka zrobiła sobie z nich zdjęcia. To czego brakowało mój J. zeskanował i przesłał notariuszce. O 19:00 było po trzykrotnym czytaniu aktu notarialnego, poprawkach, wszelkich wyjaśnieniach praw i obowiązków obu stron. Klamka zapadła ku obopólnej radości mojej i p. Ani. Obie się popłakałyśmy.

W poniedziałek wysłałam maila do p. R. z informacją, że mieszkanie sprzedane i życzę więcej życzliwości oraz grzeczności w kontaktach i następnymi sprzedającymi.

Koniec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 211
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

O rany Pestka, ale historia! Wykończyć się można nerwowo po prostu! Nie rozumiem takich ludzi, czy nie łatwiej jest prosto i bez kręcenia?

Co do wynajmu to dobrze zrobiłaś, że dałaś sobie spokój. Ja już po prostu rzygam tymi flejami, nie masz pojęcia. Sama wynajmowałam podczas budowy domu i chuchałam na tamto mieszkanie bardziej niż na swoje. Chyba jestem wyjątkiem, niestety...A jak sobie pomyślę, że mogłoby być jeszcze gorzej, np. wynajmujący, którzy nie płacą, a nie chcą się wynieść i nic im nie można zrobić, to już mi słabo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia jak z komedii ;)

 

Mam nadzieję, że szybko obie sprzedacie.

 

Ja ustaliłam cenę o 200 zł/m2 niższą od ceny mieszkania, które jest NADAL (od pół roku) wystawione w tym samym pionie, ale 2 piętra niżej. Identyczne jeśli chodzi o wielkość, układ, podłogi, łazienkę, kuchnię i nadal do kupienia.

Pośredniczka, która przyprowadziła p. Anię, powiedziałą, że świetnie ustaliłam cenę. Max zbliżoną do tzw. rynkowej. Wg niej ceny, za które są powystawiane mieszkania są z księżyca i żadne nie sprzeda się szybko, i nie za takie ceny. Moja cena dała wyraźny sygnał „chcę sprzedać” a nie „sprzedaję”.

 

 

Doriko, wiem, że Warszawa jest innym miastem pod wieloma względami, ale też jest miastem zasypanym ofertami. Rozpiętość cen jest ogromna i teoretycznie każdy znajdzie coś dla siebie, byle tylko trafił na rozsądnego i nie pazernego sprzedającego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale historie :)

 

Pestka Ty to jesteś miszczem na wielu polach :)

 

goobo - nie kumam problemu z widokiem z okna? siedzą całe dnie i się gapią w nie czy jak? bez sensu...

no ale nieażne

 

mam nadzieję że się Wasze mieszkania dziewuszki szybko sprzedadzą :)

 

ja wystawiam na wiosnę gdzieś na sprzedaż i ciekawe jak pójdzie, bo okolica nieciekawa, metraż mikrus... no ale nadzieję mam :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lukasz69karolinametraz mikrus powinien pójść szybko-przynajmniej w gd tak jest.

pestkowzielam sobie do serca Twoje rady i mail do posrednika z przerobiona trescia poszedl. Dziękuje :) a Twoja opowieść rodem z dreszczowca ;) dla sprzedajacych. Swoja droga na poczatku, kiedy wystawialam samodzielnie mialam kilka takich telefonow jak Ty, ze dany pośrednik ma klienta na takie wlasnie mieszkanie- tylko wszystko to musialybyc " ściemy", bo na propozycje, ze umowę podpiszę jak tego klienta przyprowadzi wycofywali sie rakiem, ze bez umowy sie nie da.

Edytowane przez fafulja
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lukasz69karolina - wiesz, ja generalnie rozumiem, że milej jest patrzeć na zieleń, a nie inne domy, ale coś za coś, rzadko zdarza się Starówka z widokiem na drzewa. Fafulja, wklejam dwie fotki, mam nadzieję, że mnie nie pogonisz:)

widok - Kopia.jpgpodwórko 2 - Kopia.jpg

Co do małego metrażu, to podobno takie idą najszybciej, więc nie martw się:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fafulja w jakiej dzielnicy masz to mieszkanie i na którym piętrze? W gdańsku sporo miejsc gdzie z bloków ludzie mają całkiem ładne widoki. Na starówce o to jednak ciężko chyba. Domy zbyt blisko siebie.

 

Goobo ale u ciebie widok wcale nie jest zły. Podwórko zadbane a widok na dachy prawie taki jak w Paryżu :p Jak pisałaś że widok na podwórko to zaraz widziałam że to jedno z tych zaniedbanych, z trzepakiem na środku, śmietnikiem i zadeptanym czymś co kiedyś może było trawnikiem :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja osobiście bym uważała że okno od podwórka a nie od głośnej ulicy to mega atut - ale każdy lubi co innego... ja nielubię tego zgiełku miasta i uciekam na wieś... inni odwrotnie - jak mają cicho to nie czują że żyją...

 

mieszkanko nasze to aż 23metry :D więc to mini-mikrus... okna też od podwórka... no ale się zobaczy - jak się nie sprzeda to zostanie, nie ma parcia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, no właśnie wiem, że tragedii naprawdę nie ma, to nie jest menelnia, bo kamienica jest świetnie zarządzana i lokatorów czynszowych zostało malutko, a meneli nie ma wcale. Wszyscy mieszkańcy są współwłaścicielami i płacą zaliczkę na remonty, no i widać efekty. Do tego miesięczny koszt utrzymania to 220-230 zł. Jak słyszę, że ludzie płacą po 600 czy 800 to włos mi się jeży na głowie. Tym bardziej wkurza mnie ta cała sytuacja:/

 

23 metry to nie tak źle:D Ciekawa jestem jak u Ciebie pójdzie i czy będą jęczeli ludzie na widoki.

Edytowane przez goobo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noo i o taki widok pewnie moim oglądaczom chodzi:( PIĘKNY!

 

Goobo - ale ja mam do starówki 15 min bez korków - z korkami róznie bywa ;) Więc albo serce miasta, albo widoki..... Ale i tak sprzedamy! Dziewczyny dodały mi ducha ;) Pomimo tego że na razie nikt tych widoków oglądac nie zechciał ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Goobo - ale ja mam do starówki 15 min bez korków - z korkami róznie bywa ;) Więc albo serce miasta, albo widoki..... Ale i tak sprzedamy! Dziewczyny dodały mi ducha ;) Pomimo tego że na razie nikt tych widoków oglądac nie zechciał ....

 

A słuchaj, nie ma szans, żeby zrobić domek na tyle, żeby dało się w nim mieszkać, przenieść się i przygotować Jasień do sprzedaży?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Goobo, mieszkanie jest przygotowane do sprzedaży- jest w takiej cenie, ze imo nic wiecej z nim robic nie trzeba, problem lezy w jego metrazu, tu ludzie owszem chca 3 pokoje, ake najlepiej na 50-55 metrach gora. Dla mnie to klaustrofobia. A domek potrzebuje do zamieszkania co najmniej 120-150 tys, a w wariancie zupelnie hardcorowym min 60000-70000, wiec - naJpierw sprzedaz musi byc.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten pokrowiec na materac ... niesamowite, czy ludzie nie mają w ogóle wstydu???

fafulja, masz cierpliwość dziewczyno :) ileśnieżynek łączmie planujesz?

 

Zaczynam się poważnie bać, co będzie, jak będziemy chcieli sprzedać lub wynająć nasze mieszkanie :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fafulja, Ty masz mieszkanko w świetnym miejscu. Trochę tylko, jak Ci napisałam trzeba w opisie zmienić. Mam nadzieję, że pośrednik nie będzie nosem kręcił na zmiany. Zobaczysz pójdzie jak masełko. :)

Ja napisałam na OtoDom, że nie jestem zainteresowana współpracą z agencjami, ale kilka umów podpisałam. Tylko żadnej na wyłączność i poza jedną zero rezultatów.

 

Gooboo, mojego J. ciotka 2 lata sprzedawała mieszkanie + pracownię na ostatnim piętrze na Mariackiej. Fajne z charakterem, okno od sypialni na podwórko, a salon i kuchnia od ulicy. Felerem tam jest brak windy. Ale w końcu poszło. Twoje też się sprzeda. A podwórze masz śliczne. Znaczne ładniejsze niż to u ciotki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fafulja, masz cierpliwość dziewczyno :) ileśnieżynek łączmie planujesz

 

to zależy na ile tej cierpliwości wystarzy:D a ja własnie nieicerpliwa jestem

Fafulja, Ty masz mieszkanko w świetnym miejscu. Trochę tylko, jak Ci napisałam trzeba w opisie zmienić. Mam nadzieję, że pośrednik nie będzie nosem kręcił na zmiany.

 

Czekam na efekty, dostał Twoją treść do przetrawienia ;)

 

i żeby nas zaraz jakis mod nie pogonił, że to galeria, a nie klub dyskusyjny wklejam kilka inspiracji, które dają mi do myslenia

 

kuchnia- tu kolory i ławeczka pod oknem to to co lubię

http://zmniejszacz.pl/zdjecie/188/1247151_kitchen.jpg

 

drzwi - w sumie nie wiem dokąd, ale te kolory...

http://zmniejszacz.pl/zdjecie/188/1247196_doors.jpg

 

i jeszcze drzwi z serii witraże - niekoniecznie bym chciała u siebie takie, ale podobają mi się

http://zmniejszacz.pl/zdjecie/188/1247225_d1.jpg http://zmniejszacz.pl/zdjecie/188/1247226_d2.jpg

teraz widzę, że te brzozy to skrzydło okienne, anie drzwi ;)

Edytowane przez fafulja
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
This topic is now closed to further replies.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...