Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dużo ludzi z prowincji przyjeżdza do Warszawy?


Gość Warszawiak

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 198
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Smutne to, ale prawdziwe, co pisze Warszawiak - ludzie ciągną do Warszawki, żeby się dorobić. W mojej firmie na 14 osób może 3 są warszawiakami, reszta jest spoza. Ja mieszkam od 7 lat w stolicy, mąż też nie jest tutejszy, i odliczamy dni do przeprowadzki na wieś. A szkoda mi tych wszystkich przyjezdnych tak samo jak szkoda mi siebie, że musiałam spędzić tu tyle lat żeby stać mnie było na własny dom na prowincji. Pozdrawiam wszystkich prowincjuszy :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem warszawiakiem od 7 pokoleń, bo tyle mogę doliczyć się przodków po mieczu i po kądzieli na warszawskich cmentarzach, a urodziłem się ... w Łodzi. I co? Jestem lepszy lub gorszy z tego powodu od innych forumowiczów?

Łysol w dresie i kijem czy z Warszawy, czy Ziabiej Wólki zawsze będzie łysolem niezależnie gdzie sie on i jego przodkowie urodzili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś przypadkiem nie próbuje mnie obrażać :wink: albo Ziaby.

Moja Żabia Wola jest blisko W-wy, ale rzeczywiście cięzko spotkać wspomniane indywiduum. Natomiast już kilka km blizej, proszę bardzo.

Wręćz przeciwnie! Właśnie chodzi o pokazanie przewagi Żabiej Woli i nnych małych miejscowości nad miastami (nie tylko W-wa). A tak w ogóle, to też znam osobiście Żabią Wolę, byliśmy tam ostatnio z moim ślubnym kupić kominek, to też niedaleko mnie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale w tej już przysłowiowej Ziabiej Wólce trudno spotkać łysola z kijem, za to na ulicach W-wy to powszechny widok. Niestety.

Magdziu, albo mam pecha, albo Ty masz szczęście. W mojej wiosce "łysola" ze sztachetą spotkać łatwo. Pod sklepem gdzie można zaopatrzyć się w "Cyculę" (niewtajemniczonym wyjaśniam, że jest to napitek składający się z rozpuszczonych różowych landrynek + spirytus do mocy ok 17%) tłum sie kłębi. Strach nie tylko przejść, ale i przejechać samochodem bo pusta butelka może wylądować na dachu.

Na szczęście mieszkam na kolonii 3 km dalej.

 

PS Te napitki posiadają różne nazwy w chyba zależności od producenta:

Cycula, Siedemnastka, Byk co zwala z nóg itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Landrynki? to chyba jakaś luksusowa wersja? Ja słyszałam o siarce w tych "kompocikach" dla podkręcenia mocy, a wiem, co mówie, bo ojciec mojego znajomego miał rozlewnię win. (Hmmm... "win" chyba powinno byc :wink: )

A wracając do tematu łysoli - nie mówię, że w ogóle nie ma, ale że trudniej spotkać. Tzw. element znajdzie się wszędzie, ale w miastach jest go chyba więcej, albo bardziej rzuca się w oczy. To jest socjologicznie - historycznie - na wsi zawsze byli ludzie ciężkiej pracy - spokojni, pracowici, zyjący z uprawy ziemi czy z hodowli zwierząt ludzie (albo bogaci żyjący z pracy tych ludzi :wink: ). Natomiast do miast, odkąd tylko istniały, ciągnął wszelki "element" - złodzieje, oszuści, niebieskie ptaki, panie lekkich obyczajów itp. W miastach łatwiej się było ukryć, znaleźć ofiarę itd. I tak jest do dziś. Na wsi takiemu drechowi byłoby trudniej, bo co by sie nie stało, to wiadomo, kto to zrobił. A w mieście jest on anonimowyn drechem jakich tysiące. Poza tym, przede wszystkim na wsiach mieszkała szlachta. Jak już jakiś "Pan" wybrał się do miasta, to raczej w interesach albo żeby zobaczyć kawałek świata, na zakupy itd. Miasta tworzyli przekupnie, handlarze, rzemieślnicy, lichwiarze i szumowiny. Dlatego ci, którzy twierdzą, iż od pokoleń są mieszczuchami pochodzą od tych właśnie ludzi. To jest inna mentalność niz na wsi, gdzie ludzie pochodzą albo od parobków/chłopów pańszczyźnianych (większość) albo od szlachty. Dlatego na wsi żyje się inaczej i inni są ludzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, chodziło mi o genezę tego, że na wsi jest spokojniej i ludzie inni niz w mieście. I w przeciwieństwie do tego, co napisał autor tego wątku to wieś "psieje" z czasem, bo coraz więcej mieszczuchów z ich miejskimi zachowaniami przenosi się na wieś. Nie chcę nikogo urazić, bo większość budujących na wsi to fajni, inteligentni i kulturalni ludzie, ale uciakam na wieś przed dresiarzami spod mojego bloku, którzy podjeżdzają swoją beemą i włączają muzykę tak, że mi wszystko w domu podskakuje od basów, albo przed nastoletnim synem sąsiadów, który sobie troszkę głośno lubi muzyczki posłuchać (niestety, nasze gusta się nie pokrywają kompletnie), a tu nagle na sąsiedniej działce pobudował się taki młody wilk, do którego tacy właśnie koledzy w "strojach sportowych" przyjeżdzają w weekendy i robią sobie imprezy przy grillu, no i znów mi zaczyna szkło skakać postole od basów, bo przecież "Pan na zagrodzie równy wojewodzie" - u siebie jest, ma prawo... Więc moim świętym prawem jest denerwować się na tych, co ściągają na wieś nie mając pojęcia o kulturze i życiu na wsi, bo to mieszczuchy psują wieś, a nie prowincjusze psują miasto :evil:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magdziu, tam gdzie chcę w spokoju zamieszkać na emeryturze, to Mazury. Sytuacja jest trochę inna. Zaraz po wojnie wysiedlono prawie wszystkich mieszkańców. Następnie w ramach akcji Wisła mazury, a przynajmniej okolicę w której remontuję chałupę zasiedlono Ukraincami i Łemkami. Brak ciągłości. Dano tym ludziom ziemię, domy, gospodarstwa. Następnie w ramach "jedynego słusznego systemu" stworzona tam spółdzielnie produkcyjne i PGRy zabierając in daną ziemię. "Cycula" i inne tego typu napitki (faktycznie siarki w nich dużo - miałem okazję raz spróbować tego specjału) to tak zwane, przepraszam za wyrażenie "mózgojeby". Wiekszości koneserów tych trunków już nic się nie chce. Byle mieć parę złotych na następną flaszkę.

Wies mazurska to nie jest typowa wieś. Szukając chałupy do kupienia zjeździłem sporo. Mazury to nie stateczne podlasie z tradycjami i pokoleniami leżącymi na miejscowych cmentarzach. To nowi ludzie w nowym miejscu. To tak jak emigracja ze wsi do miasta o której napisałaś. Oni teraz często też emigrują do miasta. Niektórzy w poszukiwaniu pracy, niektórzy w poszukiwaniu okazji. Historia lubi się powtarzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam Mazury, i moim zdaniem nie jest to kwestia braku tradycji, bo to przecież nie była terra nova, przecież byli tam ludzi i ci ludzie (ich potomkowie) nadal tam mieszkają. Moim zdaniem jest to kwestia komercjalizacji - całe Mazury przestały być spokojną, rybacką dzielnicą Polski, a stały się, a raczej próbują być, rekreacyjnym centrum. Wyzbyto się własnej tożsamości po to, żeby dogodzić przyjezdnym - ludzie przebudowują domy, podwórka, przestają uprawiać ziemię czy ryby łowić, za to tworzą nowe "gospodarstwa agroturystyczne". To jest żałosne. Znam tez trochę Bieszczady, skąd właśnie wysiedlono wspomnianych przez Ciebie Łemków w akcji Wisła - i tam też się robi zagłębie turystyczne. Ludzie działki kupują na starość, żeby się zaszyć w głuszy i dzięki temu ta głusza przestaje istnieć. W ciągu kilku lat, od kiedy jeżdże w Bieszczady to samo miejsce z cichego, odludnego naprawdę zakątka zmieniło się w pole namiotowe, gdzie przyjeżdzają polscy "hippisi" z bębnami, rodziny z bandą wrzeszczących dzieciaków, z pasmi itp. A było tak przyjemnie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OOOO Magdzia trafilas w moj ulubiony rejon :D ale faktycznie - kiedys w Bieszczadach bylo tak wspaniale - a teraz - przybywa mieszczuchow ktorym wydaje sie ze jak sie wyrwa z miasta to wolno im robic wszystko - zagluszaja, smierdza (pala np butelki po napojach w ogniskach), smieca niesamowicie (bo ktos posprzata za nich :(), dra sie na calego .... ech .... nawet na jeziorze juz nie ma spokoju jak tacy przyjada to musze sie napic i pokazac jak to oni wspaniele potrafia np plywac na drugi brzeg ... tyle tylko ze drugi brzeg na oko to jest za 50 m, a faktycznie jest za 300 m, i nagle taki delikwent niknie .... szkoda ze WOPR go wylawia ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W okolicy mam kilku emerytów co zaszyli się w głuszy, ale na szczęście zarówno moja chałupa, jak i kilka innych stoją w dużej odległosci od innych zabudowań. I jak na razie nic nie zapowiada najazdu "stonki" bo wieś nie jest w samym sercu Wielkich Jezior Mazurskich. Niech tak zostanie. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...