Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ile czekałeś na pozwolenie na budowę?  

59 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ile czekałeś na pozwolenie na budowę?

    • do 1 miesiąca
      19
    • do 2 miesiący
      20
    • do 4 miesięcy
      10
    • do pół roku
      2
    • dłużej niż pół roku
      8


Recommended Posts

Ja czekałam prawie 3 miesiące.

Złożyłam wniosek na początku grudnia, zadzwoniłam na początku stycznia, okazało się, że dopiero kogoś przydzieli i od razu też dowiedziałam się, że w urzędzie gminy pomylili się wydając wypis z miejscowego planu zagospodarowania i nie wpisali tam, że działka leży w strefie ochrony archeologicznej i muszę mieć opinię od konserwatora, na którą czeka się 30dni, bo konserwator wysyła pismo ostatniego dnia, a dodatkowo pocztą idzie prawie tydzień.

Ciszę się, że ten etap już za mną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 361
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • 2 weeks później...
  • 1 month później...
  • 2 weeks później...
  • 4 weeks później...
W tym wątku wyczytałam, że jest ryzyko, że sąsiad może wnieść jakieś zażalenie bo urząd do niego wysyła zawiadomienie o moim wniosku o PNB. Czy zawsze jak się ktos ubiega o PNB to taka informacja jest rozsylana do wszystkich właścicieli sąsiednich działek? Sąsiedzi dostają "powiastke" ze starostwa, że sąsiad złozył wniosek o PNB?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
Wydaje mi się że w mniejszych miejscowościach na pozwolenie czeka się o wiele krócej niż w dużych miastach. W mojej miejscowości jeżeli projekt wykonany jest poprawnie czeka się około tygodnia! Gorzej jest z warunkami zabudowy około 4-6 tygodni. Na szczęście powstają miejscowe plany zagospodarowania! tak więc zapraszam na wieś :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Chciałbym krótko odpowiedzieć na pytanie administratora zadane w tym temacie ale nie mogę bo

właśnie w dniu dzisiejszym po prawie roku starań otrzymałem decyzję o odmowie zatwierdzenia projektu i udzielenia pozwolenia na przebudowę budynku. Ale to trzeba od początku .

Oto moja historia :

W 2010 roku postanowiłem zmienić dach na moim własnym domu stającym w Pruszkowie już od 1939r. Dach stary ja też już nie młody i nie mam siły zrzucać śniegu z płaskiego dachu aby na wiosnę nie przeciekał. Poprosiłem więc projektanta aby zaprojektował mi ładny dwuspadowy dach , mocny, ciepły bo z budynku uciekało ciepło co dużo kosztuje.

W swojej naiwności sądziłem, że to zwykły remont choć ze względu na jego zakres dowiedziałem sie od znajomego budowlańca, że potrzebne mi będzie zezwolenie z wydziału architektury.

Złożyłem więc w dniu 24 Sierpnia 2010r cztery egzemplarze projektu sporządzonego wcześniej bo czekał on jakiś czas na zebranie środków finansowych na jego realizację. Do projektu dołączyłem oczywiście aktualne mapki i plan jak zamierzam zagospodarować powstałe siłą rzeczy choć zupełnie mi nie potrzebne poddasze. Po trzech tygodniach Referat Architektury Starostwa w Pruszkowie wezwał mnie do uzupełnienia oświadczenia o prawie do dysponowania nieruchomością( brak numeru Dowodu Osobistego) i dostarczenie decyzji o warunkach zabudowy( choć przecież budynek już stoi na działce od ponad siedemdziesięciu lat). Ponadto na mapkach zażądano podania napisania odległości budynku od granic działki ( tak jak by mapki nie były robione w skali).Panienka w architekturze oświadczyła, że ona nie jest od tego aby linijką ustalać wymiary i przeliczać sobie skalę.

Zastrzeżenie budziła także, rozbieżność dat na mapkach i na stronach projektu.

Tu rodziło się pytanie jaki wpływ mają daty na wartość merytoryczną rozwiązań i bezpieczeństwo planowanych prac.

Zażądano także inwentaryzacji stanu istniejącego budynku.

W tym momencie nie było żadnych innych zastrzeżeń do dokumentacji, a zwracam uwagę na to bo ma to istotne znaczenie w dalszej historii.

Już w tym momencie dano mi wyraźnie do zrozumienia kim jestem dla urzędu bo jedyną odpowiedzią na moje prośby o uzasadnienie decyzji czy wymagań było powtarzane jak mantra stwierdzenie

„BO TAK WYMAGAJĄ PRZEPISY” Żadnych innych argumentów czy wyjaśnień nie sposób było uzyskać.

Nie sposób było także przedrzeć się przez arogancję i obojętność urzędniczek

Aby sprostać żądaniom panienek z architektury złożyłem więc dnia 30.09.2010 do Urzędu Miasta w Pruszkowie wniosek o wydanie warunków zabudowy. I tu zaczęły się schody.

Najpierw urząd nie mógł ustalić kogo powiadomić u moim wniosku choć we wniosku napisałem kto jest właścicielem sąsiednich działek ,o okazało się, że właściciel działki zmarł, a spadkobiercy nie załatwili spraw spadkowych związanych z własnością działki. Sprawa przez ten czas pozostawiona była bez rozpatrzenia. Dopiero po mojej interwencji u sąsiadów, którzy jak sie okazało o niczym nie wiedzą udało się wyjaśnić sprawę własności działki.

DO DZIŚ NIE ROZUMIEM CO MA WŁASNOŚĆ SĄSIEDNIEJ DZIAŁKI DO MOJEGO DACHU ???!!!

potem długo nie działo się nic jak się okazało chyba dlatego, że przez część mojej działki ma przebiegać ulica.( CO MA SĄSIEDNIA PROJEKTOWANA DOPIERO ULICA DO MOJEGO DACHU ???!!!)

Po prawie 6 miesiącach od złożenia wniosku 14.03.1011r wydano w końcu decyzję o warunkach zabudowy.( CO NA TO K P A ??) Jak się później okazało także nie ważną bo już po wydaniu decyzji zmarł drugi sąsiad i nie było kogo powiadomić w wydanej decyzji. Najgorzej, że ja w tym momencie nie wiedziałem o tym i przekonany byłem że zgodnie z KPA po upływie terminu odwoławczego od chwili wydania i rozesłania decyzji uprawomocnia się ona z mocy prawa.

Poza tym zostałem zmuszony przez urzędniczkę w Urzędzie Miasta do zmiany określenia planowanej przeze mnie inwestycji z wymiany dachu czyli de facto remontu na nadbudowę nowej kondygnacji co wcale nie było moim zamiarem. Ponadto bez konsultacji ze mną, podobno na podstawie jakichś rozporządzeń wstawiono do warunków zabudowy konieczność wyznaczenia na działce dwu miejsc parkingowych choć mam tylko jeden samochód, garaż i takie miejsca nie są mi do niczego potrzebne.

Oczywiście nikt nie był uprzejmy mnie o tym poinformować.

Po uzupełnieniu dokumentów zgodnie z żądaniem architektury i załączeniu wymaganych dokumentów ponownie w dniu 12.05.1011 złożyłem wniosek o pozwolenie na budowę.

Po około trzech tygodniach 10.06.1011r dostałem wezwanie z Referatu Architektury Starostwa w Pruszkowie w którym wytknięto tym razem jedenaście zastrzeżeń wszystkich czysto formalnych t typie : -niezgodna nazwa projektu z nazwą w warunkach zabudowy

-Jak obliczono powierzchnię biologicznie czynna (choć wcale się nie zmieniła)

-Ponownie podniesiono sprawę inwentaryzacji budynku (wskazano brak rzutu piwnicy choć całe zamierzenie związane jest tylko z dachem)

-kazano rysunki uzupełnić o napisanie ilości kondygnacji (choć były na rysunkach),lokalizację miejsc parkingowych(dla kogo??), wszystkich przyłączy (choć jak wół widniały na wszystkich planach)

- napisać część opisową zagospodarowania terenu choć żadnych prac na terenie nie zamierzałem i nie zamieram robić.

- Ponownie kazano wpisać odległości budynku od granic (choć wcześniej już tego dokonano )

- w sposób arbitralny bezpodstawnie stwierdzono, że podpisy projektanta na metryczkach to kolorowe kopie choć były oryginalne. (Poprostu stwierdzono gołosłownie, że to kopie i nie było żadnej odwołania)

- podniesiono pytanie dlaczego data ogólna projektu na pierwszej stronie jest inna niż na metryczkach choć wcześniej nie budziło to zastrzeżeń.

- kazano projekt uzupełnić o daną taką jak wysokość choć od początku przy kalenicy widniała odpowiednia rzędna wskazująca na wysokość budynku.

-przyczepiono się także do tego, że strony nie są ponumerowane i teczki nie są zszyte choć wcześniej nie budziło to zastrzeżeń.

Podczas rozmowy z pracowniczkami Referatu architektury odnosiłem nieodparte wrażenie, że najwyraźniej mają ogromna satysfakcję z tego, że udało im się wynaleźć tyle powodów do tego aby nie rozpatrywać projektu i nie miało najmniejszego znaczenia to, że żadne z zastrzeżeń nie ma charakteru merytorycznego tylko jest w wielu przypadkach nadinterpretacją wydanych bóg wie dla kogo i po co rozporządzeń, być może mających zastosowanie do budynków wielorodzinnych ale kompletnie idiotycznych w stosunku do domku jednorodzinnego.

Istnym kuriozum jest to, że Urząd zakazuje mi postawienia MOJEGO WŁASNEGO samochodu, na MOJEJ WŁASNEJ działce, pod MOIM WŁASNYM OKNEM !!!!!!!

A może właśnie to potrzebne mi jest do zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa ???!!

Ostatecznie architekt pozostając w telefonicznym kontakcie z Referatem Architektury Starostwa w Pruszkowie według ich żądań uzupełnił projekt i ponownie złożyłem go z wnioskiem o wydanie Zezwolenia na przebudowę domu.

Minęły znowu trzy tygodnie i jakimż szokiem było dla mnie w dniu dzisiejszym 20.Lipca 2011r otrzymanie poczta decyzji o odmowie zatwierdzenia projektu która uzasadniono znowu:

- brakiem inwentaryzacji obiektu choć rzuty wszystkich kondygnacji są w dokumentach

- nadal żądana jest część opisowa projektu zagospodarowania choć projekt zawiera opis techniczny

a projekt nie przewiduje żadnych zmian oprócz prac na poziomie dachu i poddasza.

- nadal stawiany jest zarzut braku podania wysokości budynku choć na rysunkach ewidentnie jest rzędna podająca wysokość na jakiej znajduje się kalenica.

(urzędniczki stawiają zarzut że nie ma tym razem podanej rzędnej zerowej choć na rysunkach wyraźnie zaznaczony jest poziom gruntu)

Nadal także upierają się przy zaznaczeniu na mapce miejsc parkingowych koniecznie w odległości zgodnej z rozporządzeniem. Tym samym zmuszają mnie do rozszerzenia zakresu projektu bo wtedy musiały by zostać wyznaczone drogi dojazdu do nich, a to woda na młyn dla pań urzędniczek do stawiania następnych żądań. To nie jest mi do niczego potrzebne !!!

Nie znajduję w Referacie Architektury w Starostwie Pruszkowskim żadnego zrozumienia, pomocy czy choćby rady.

Chociaż dokumentacja została uzupełniona według ich wskazań PANIENKI SIĘ DO TEGO NIE PRZYZNAJĄ !!! W urzędzie za każdym razem rozmawiają ze mną inne osoby DLACZEGO !!!!

JESTEM KOMPLETNE BEZSILNY WOBEC ZNIECZULICY, AROGANCJI I KOMPLETNIE NIEZROZUMIAŁYCH DLA MNIE SZYKAN JAKIE SPOTYKAJĄ MNIE W STAROSTWIE W PRUSZKOWIE !!!

B Ł A G A M O P O M O C !!!!

Edytowane przez Valdis52
odstępy w ostatniej linii
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym krótko odpowiedzieć na pytanie administratora zadane w tym temacie ale nie mogę bo

właśnie w dniu dzisiejszym po prawie roku starań otrzymałem decyzję o odmowie zatwierdzenia projektu i udzielenia pozwolenia na przebudowę budynku. Ale to trzeba od początku .

Oto moja historia :

W 2010 roku postanowiłem zmienić dach na moim własnym domu stającym w Pruszkowie już od 1939r. Dach stary ja też już nie młody i nie mam siły zrzucać śniegu z płaskiego dachu aby na wiosnę nie przeciekał. Poprosiłem więc projektanta aby zaprojektował mi ładny dwuspadowy dach , mocny, ciepły bo z budynku uciekało ciepło co dużo kosztuje.

W swojej naiwności sądziłem, że to zwykły remont choć ze względu na jego zakres dowiedziałem sie od znajomego budowlańca, że potrzebne mi będzie zezwolenie z wydziału architektury.

Złożyłem więc w dniu 24 Sierpnia 2010r cztery egzemplarze projektu sporządzonego wcześniej bo czekał on jakiś czas na zebranie środków finansowych na jego realizację. Do projektu dołączyłem oczywiście aktualne mapki i plan jak zamierzam zagospodarować powstałe siłą rzeczy choć zupełnie mi nie potrzebne poddasze. Po trzech tygodniach Referat Architektury Starostwa w Pruszkowie wezwał mnie do uzupełnienia oświadczenia o prawie do dysponowania nieruchomością( brak numeru Dowodu Osobistego) i dostarczenie decyzji o warunkach zabudowy( choć przecież budynek już stoi na działce od ponad siedemdziesięciu lat). Ponadto na mapkach zażądano podania napisania odległości budynku od granic działki ( tak jak by mapki nie były robione w skali).Panienka w architekturze oświadczyła, że ona nie jest od tego aby linijką ustalać wymiary i przeliczać sobie skalę.

Zastrzeżenie budziła także, rozbieżność dat na mapkach i na stronach projektu.

Tu rodziło się pytanie jaki wpływ mają daty na wartość merytoryczną rozwiązań i bezpieczeństwo planowanych prac.

Zażądano także inwentaryzacji stanu istniejącego budynku.

W tym momencie nie było żadnych innych zastrzeżeń do dokumentacji, a zwracam uwagę na to bo ma to istotne znaczenie w dalszej historii.

Już w tym momencie dano mi wyraźnie do zrozumienia kim jestem dla urzędu bo jedyną odpowiedzią na moje prośby o uzasadnienie decyzji czy wymagań było powtarzane jak mantra stwierdzenie

„BO TAK WYMAGAJĄ PRZEPISY” Żadnych innych argumentów czy wyjaśnień nie sposób było uzyskać.

Nie sposób było także przedrzeć się przez arogancję i obojętność urzędniczek

Aby sprostać żądaniom panienek z architektury złożyłem więc dnia 30.09.2010 do Urzędu Miasta w Pruszkowie wniosek o wydanie warunków zabudowy. I tu zaczęły się schody.

Najpierw urząd nie mógł ustalić kogo powiadomić u moim wniosku choć we wniosku napisałem kto jest właścicielem sąsiednich działek ,o okazało się, że właściciel działki zmarł, a spadkobiercy nie załatwili spraw spadkowych związanych z własnością działki. Sprawa przez ten czas pozostawiona była bez rozpatrzenia. Dopiero po mojej interwencji u sąsiadów, którzy jak sie okazało o niczym nie wiedzą udało się wyjaśnić sprawę własności działki.

DO DZIŚ NIE ROZUMIEM CO MA WŁASNOŚĆ SĄSIEDNIEJ DZIAŁKI DO MOJEGO DACHU ???!!!

potem długo nie działo się nic jak się okazało chyba dlatego, że przez część mojej działki ma przebiegać ulica.( CO MA SĄSIEDNIA PROJEKTOWANA DOPIERO ULICA DO MOJEGO DACHU ???!!!)

Po prawie 6 miesiącach od złożenia wniosku 14.03.1011r wydano w końcu decyzję o warunkach zabudowy.( CO NA TO K P A ??) Jak się później okazało także nie ważną bo już po wydaniu decyzji zmarł drugi sąsiad i nie było kogo powiadomić w wydanej decyzji. Najgorzej, że ja w tym momencie nie wiedziałem o tym i przekonany byłem że zgodnie z KPA po upływie terminu odwoławczego od chwili wydania i rozesłania decyzji uprawomocnia się ona z mocy prawa.

Poza tym zostałem zmuszony przez urzędniczkę w Urzędzie Miasta do zmiany określenia planowanej przeze mnie inwestycji z wymiany dachu czyli de facto remontu na nadbudowę nowej kondygnacji co wcale nie było moim zamiarem. Ponadto bez konsultacji ze mną, podobno na podstawie jakichś rozporządzeń wstawiono do warunków zabudowy konieczność wyznaczenia na działce dwu miejsc parkingowych choć mam tylko jeden samochód, garaż i takie miejsca nie są mi do niczego potrzebne.

Oczywiście nikt nie był uprzejmy mnie o tym poinformować.

Po uzupełnieniu dokumentów zgodnie z żądaniem architektury i załączeniu wymaganych dokumentów ponownie w dniu 12.05.1011 złożyłem wniosek o pozwolenie na budowę.

Po około trzech tygodniach 10.06.1011r dostałem wezwanie z Referatu Architektury Starostwa w Pruszkowie w którym wytknięto tym razem jedenaście zastrzeżeń wszystkich czysto formalnych t typie : -niezgodna nazwa projektu z nazwą w warunkach zabudowy

-Jak obliczono powierzchnię biologicznie czynna (choć wcale się nie zmieniła)

-Ponownie podniesiono sprawę inwentaryzacji budynku (wskazano brak rzutu piwnicy choć całe zamierzenie związane jest tylko z dachem)

-kazano rysunki uzupełnić o napisanie ilości kondygnacji (choć były na rysunkach),lokalizację miejsc parkingowych(dla kogo??), wszystkich przyłączy (choć jak wół widniały na wszystkich planach)

- napisać część opisową zagospodarowania terenu choć żadnych prac na terenie nie zamierzałem i nie zamieram robić.

- Ponownie kazano wpisać odległości budynku od granic (choć wcześniej już tego dokonano )

- w sposób arbitralny bezpodstawnie stwierdzono, że podpisy projektanta na metryczkach to kolorowe kopie choć były oryginalne. (Poprostu stwierdzono gołosłownie, że to kopie i nie było żadnej odwołania)

- podniesiono pytanie dlaczego data ogólna projektu na pierwszej stronie jest inna niż na metryczkach choć wcześniej nie budziło to zastrzeżeń.

- kazano projekt uzupełnić o daną taką jak wysokość choć od początku przy kalenicy widniała odpowiednia rzędna wskazująca na wysokość budynku.

-przyczepiono się także do tego, że strony nie są ponumerowane i teczki nie są zszyte choć wcześniej nie budziło to zastrzeżeń.

Podczas rozmowy z pracowniczkami Referatu architektury odnosiłem nieodparte wrażenie, że najwyraźniej mają ogromna satysfakcję z tego, że udało im się wynaleźć tyle powodów do tego aby nie rozpatrywać projektu i nie miało najmniejszego znaczenia to, że żadne z zastrzeżeń nie ma charakteru merytorycznego tylko jest w wielu przypadkach nadinterpretacją wydanych bóg wie dla kogo i po co rozporządzeń, być może mających zastosowanie do budynków wielorodzinnych ale kompletnie idiotycznych w stosunku do domku jednorodzinnego.

Istnym kuriozum jest to, że Urząd zakazuje mi postawienia MOJEGO WŁASNEGO samochodu, na MOJEJ WŁASNEJ działce, pod MOIM WŁASNYM OKNEM !!!!!!!

A może właśnie to potrzebne mi jest do zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa ???!!

Ostatecznie architekt pozostając w telefonicznym kontakcie z Referatem Architektury Starostwa w Pruszkowie według ich żądań uzupełnił projekt i ponownie złożyłem go z wnioskiem o wydanie Zezwolenia na przebudowę domu.

Minęły znowu trzy tygodnie i jakimż szokiem było dla mnie w dniu dzisiejszym 20.Lipca 2011r otrzymanie poczta decyzji o odmowie zatwierdzenia projektu która uzasadniono znowu:

- brakiem inwentaryzacji obiektu choć rzuty wszystkich kondygnacji są w dokumentach

- nadal żądana jest część opisowa projektu zagospodarowania choć projekt zawiera opis techniczny

a projekt nie przewiduje żadnych zmian oprócz prac na poziomie dachu i poddasza.

- nadal stawiany jest zarzut braku podania wysokości budynku choć na rysunkach ewidentnie jest rzędna podająca wysokość na jakiej znajduje się kalenica.

(urzędniczki stawiają zarzut że nie ma tym razem podanej rzędnej zerowej choć na rysunkach wyraźnie zaznaczony jest poziom gruntu)

Nadal także upierają się przy zaznaczeniu na mapce miejsc parkingowych koniecznie w odległości zgodnej z rozporządzeniem. Tym samym zmuszają mnie do rozszerzenia zakresu projektu bo wtedy musiały by zostać wyznaczone drogi dojazdu do nich, a to woda na młyn dla pań urzędniczek do stawiania następnych żądań. To nie jest mi do niczego potrzebne !!!

Nie znajduję w Referacie Architektury w Starostwie Pruszkowskim żadnego zrozumienia, pomocy czy choćby rady.

Chociaż dokumentacja została uzupełniona według ich wskazań PANIENKI SIĘ DO TEGO NIE PRZYZNAJĄ !!! W urzędzie za każdym razem rozmawiają ze mną inne osoby DLACZEGO !!!!

JESTEM KOMPLETNE BEZSILNY WOBEC ZNIECZULICY, AROGANCJI I KOMPLETNIE NIEZROZUMIAŁYCH DLA MNIE SZYKAN JAKIE SPOTYKAJĄ MNIE W STAROSTWIE W PRUSZKOWIE !!!

B Ł A G A M O P O M O C !!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że załatwienie coś w urzędzie, to droga przez mękę. Ze mną w Ożarowie raczej uprzejmie rozmawiano, choć dostałem odmowę na temat mniejszej sprawy. Chciałem postawić domek drewniany/szopę na rowery przy granicy działki. Zrobiłem zgłoszenie (uparłem się, bo Pani mówiła, że dostanę odmowę) i dostałem odmowę. Teraz zastanawiam się, czy składać odwołanie do Wojewody, czy stawiać bez pozwolenia. Odwołanie bym oparł o to, że domek nie nazywa się budynkiem tylko altaną. Bo nie ma fundamentów, nie jest trwale związany z gruntem, czyli nie spełnia definicji budynku wg prawa budowlanego art 3 p.2.

 

Pan ma inny problem, ale chyba też radziłbym złożyć odwołanie, bo tu złośliwość czy sabotaż urzędu jest wyjątkowy. Ja na szczęście nie musiałem załatwiać pozwolenia na budowę, bo kupiłem dom od dewelopera.

 

Pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem już pomoc, co prawda szkoda, że nie z forum Muratara ale znalazłem.

Odwołanie oparte o naruszenie Art. 8, 9 i 10par1 KPA już złożyłem.

Czekam na wyniki.

Przy okazji dowiedziałem się co sądza o pracy Pruszkowskiego Referatu Architektury

w Warszawskich odpowiednikach tego urzędu.

Nie będę przytaczał tych opinii bo nie nadają się do powtórzenia - spuśćmy więc na nie zasłonę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Witam.Pytam tak z ciekawości.Jak długo czekałeś/aś na warunki zabudowy?W moim przypadku był to rok i tydzień,a i tak mnie geodeta "pocieszył",że ludzie czekają na Białołęce nawet dwa lata i dłużej.Im więcej urzędasów tym gorzej.Musimy uzbroić się w cierpliwość, niestety.Pozdrawiam.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

' pocieszył

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
  • 2 weeks później...
  • 1 month później...
Gmina Michałowice woj. Małopolskie ok. 5 lat od złożenia wniosku. Tydzień temu wyłożono nowy plan zagospodarowania, przyznali mi status działki budowlanej, jednak są odwołania ludzi i na zatwierdzenie planu mam czekać od 3 miesięcy do 2 lat. Kpina.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...